jestem-facetem-ktory-chce-zostac-kobieta
Jestem facetem, który chce zostać kobieta
Boss

Mateusz Chmiel
Trzymam kciuki! :) Zachęcam, do współpracy z różnymi fundacjami, które mogą dać wsparcie w procesie tranzycji. Np. Fundacji Trans-Fuzja :) Pamiętaj, że masz prawo być sobą i masz prawo do szczęścia - takiego, które sam sobie wybierzesz :)

Kacper Urbanek
To bardzo ważne, że potrafisz to nazwać i wypowiedzieć, to pierwszy krok w kierunku lepszego zrozumienia siebie. Tożsamość płciowa to głęboko osobiste doświadczenie, które może budzić wiele pytań, emocji i wątpliwości.
Warto w takiej sytuacji porozmawiać z psychologiem lub terapeutą specjalizującym się w temacie transpłciowości i identyfikacji płciowej. Taka osoba pomoże Ci przejść przez ten proces z uważnością, wsparciem i bezpieczną przestrzenią do wyrażania siebie, możesz skorzystać z pomocy na tym portalu, są tu specjaliści zajmujący się również kwestia tożsamości płciowej. Masz prawo szukać swojego miejsca i czuć się dobrze we własnym ciele.
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Katarzyna Kania-Bzdyl
Drogi Bossie,
co chciałbyś zrobić z tą wiedzą i swoimi odczuciami? Czy chciałbyś się nimi z kimś podzielić? :) Czy chciałbyś uzyskać wskazówek medycznych od odpowiedniego specjalisty?
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Martyna Jarosz
Twoje uczucia dotyczące tożsamości płciowej są ważne. Jeśli odczuwasz dyskomfort i myślisz o zmianie płci, warto porozmawiać z psychologiem, który pomoże Ci lepiej zrozumieć siebie i swoje potrzeby. Możesz też szukać wsparcia w społecznościach, które przechodzą przez podobne doświadczenia. Nie jesteś sam – masz prawo do bycia sobą.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
hej, mam teraz kłopot w związku i potrzebuję rady. Zaczęło mnie niepokoić, że mój partner mnie manipuluję emocjonalnie. Najgorsze, że coraz częściej wątpię w to, co czuję i myślę.
Często słyszę, że jestem przewrażliwiony albo przesadzam, przez co zaczynam kwestionować swoje reakcje i uczucia. Te ciągłe ataki krytyki i manipulacji mocno osłabiają moją samoocenę. Czytałem trochę o toksycznych związkach i wiem, że pierwszy krok to stopniowe uświadomienie sobie problemu, ale w rzeczywistości jest to trudniejsze, niż się wydaje.
Jak mogę skutecznie rozpoznać, kiedy granica została przekroczona? Obawiam się, że mimo wszystko poczuję się winny za decyzję o rozstaniu. Dzięki za wszelką pomoc.
Pozdrawiam, Piotr
Dzień dobry. Piszę, ponieważ mam problem z nadmiernym przeklinaniem. Nie robię tego przy obcych ani kolegach. Jednak problem się pojawia, gdy jestem z rodziną. Głownie mama i babcia. Wtedy, w co drugim słowie mówię słowo na k. I jeszcze nie jest to żartobliwe tylko z agresją. Problem zaczął się ok. dwa miesiące temu. Wcześniej też występował, ale nie aż tak. Zaczynając od początku, to chciałam być chłopakiem, czyli przejść zmianę płci. Już miałam zapisywać się na operację. Innymi słowy, zachowywałam się i czułam jak chłopak. Wszystko zmieniło się, odkąd obejrzałam serial. Nie wiem, co w nim zobaczyłam, ale już w trakcie poszłam do łazienki i ogoliłam całe ciało, aby nie było włosów i ubrałam się w damską piżamę. Normalnie magia jakaś. Czyli da się wyleczyć z tego dziadostwa zwanego transpłciowością. Poczułam wielką ulgę i od tej pory zabieram ubrania mamy, bo przecież ja mam same męskie. Ale wracając do tematu, zaczęłam tak przeklinać i tyle jest we mnie agresji, że potrafię wyzwać makaron w kuchni różnymi przekleństwami, bo mi się rozsypie. Podejrzewam, że gdy odkąd zaczęłam być kobietą, tak jak bóg przykazał, to zaczęłam dostrzegać, jak mama o siebie nie dba. Tak mnie denerwuje, że bym ją rozszarpała. Byłyśmy zgrane, jak chciałam być chłopcem, a się oddalam jako dziewczyna. Może jest coś, co mogę z tym zrobić?
Źle się czuje jako facet i nosze sukienki.
Cały czas myślę, żeby zostać kobietą
Na początek dodam, że posiadam zespół aspergera i piszę coś takiego pierwszy raz. Mam nadzieję, że to pytanie nie jest dziwne. Jestem kobietą i mam 24 lata. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać nad swoją orientacją seksualną. Podobają mi się mężczyźni i wiem, że jestem heteroseksualna. Wiem, że to może być trochę dziwne, ale mimo swojego wieku nadal oglądam bajki, kreskówki oraz animowane produkcje dla dorosłych.
Coraz częściej w tych produkcjach pojawiają się osoby o różnych orientacjach. Jestem heteroseksualna, ale strasznie próbuję sobie udowodnić, że jestem inna. Zakochiwałam się już wcześniej, lecz nigdy nie byłam w związku. Do tego przez wszystkie animowane produkcje, które oglądam (i w, których pojawiały się postaci o innej orientacji niż sama posiadam) zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdybym sama była na miejscu tej postaci i znów na siłę próbuję udowodnić sobie, że nie jestem heteroseksualna.
Czy jestem dziwna? Zadaję tutaj to pytanie, ponieważ internet nie jest mi w stanie podać wątku, który odpowiedziałby na moje nurtujące mnie pytanie.
Dzień dobry! Chciałabym zapytać o Państwa perspektywę, aby zrozumieć, co się ze mną dzieje, czy jest to normalne, czy powinnam coś z tym zrobić. Ale od początku. Jestem kobietą ze zdiagnozowanym ADHD (typ mieszany o natężeniu umiarkowanym) oraz CPTSD. Uczęszczam na terapię do kobiety, pracującej w nurcie CBT i czerpiącej z innych nurtów tzw. trzeciej fali - pracujemy w trakcie sesji nad moim ADHD i jeśli chcę poruszyć jakiś temat (np. koszmarów sennych), zajmujemy się też tym. Jest pewna kwestia, która dotąd, jak myślałam, nie przeszkadzała mi, ale ostatnimi czasy zaczyna to trochę wpływać na moje funkcjonowanie, ale nie poruszyłam tego nigdy z nikim, wiem o tym tylko ja. Będzie trochę chaotycznie, przepraszam. Nigdy nie narzekałam na swoje libido. Odkąd weszłam w okres dojrzewania (11 lat), hormony buzowały. Odkryłam masturbację, zaczęłam odkrywać swoje preferencje, a przede wszystkim poznawać swoje ciało i potrzeby. Nie wpadłam w uzależnienie od masturbacji, natomiast lubiłam od czasu do czasu zapewnić sobie w taki sposób relaks. Pierwszy kontakt seksualny miałam w wieku 17 lat. Ponieważ jestem lesbijką, kontakt ten nastąpił z inicjatywy drugiej kobiety, wówczas miała ona 22 lata. To była przelotna znajomość, ze względu na borderline, którego nie chciała leczyć, odpuściła sobie terapię i leki, a na mnie się to bardzo mocno odbiło. Osiągnęłam wiek pełnoletniości, wówczas poznałam pierwszą swoją poważną dziewczynę. Związek rozpadł się po wspólnym zamieszkaniu (ja wówczas lat 19, ona 25), głównie ze względu na jej chorobliwą, bezpodstawną zazdrość, ale też ze względu na moje libido. Narzekała, że chcę za dużo, że powinnam się leczyć, że nie jestem normalna. Od tamtego czasu do dnia dzisiejszego, gdy mam 23 lata, byłam z wieloma kobietami (zawsze pierwsza inicjatywa współżycia wychodziła od nich, dopiero po pierwszym zbliżeniu mam śmiałość, by inicjować kolejne), były to zarówno związki (choć krótkie, zazwyczaj druga strona je kończyła - trafiałam na osoby toksyczne), jak i przelotne romanse, gdzie od początku obie strony zgadzały się co do charakteru naszej znajomości i nie oczekiwały niczego poza tym. Nigdy nie kryłam, że kocham seks i jest dla mnie bardzo ważny. Za każdym razem jak okazywało się, że jednym z powodów rozstania w związku było moje libido, uznawałam, że to po prostu kolejne niedopasowanie się z partnerką. Zawsze miałam bardzo wysokie libido, co było wręcz moją "dumą". Traktowałam to jako przejaw zdrowia po prostu. Z roku na rok libido miałam coraz wyższe, rosło razem ze mną. Przez ADHD często działam impulsywnie i tak też impulsywnie wchodziłam w różne relacje. Codziennie od przebudzenia do zaśnięcia, czuję napięcie (niebolesne po przebudzeniu, lekki ból pojawia się w ciągu dnia, gdy podniecanie podbija ktoś lub coś, co zobaczę, o czym mimowolnie pomyślę i wtedy właśnie odczuwam silną potrzebę rozładowania tego) w całym kroczu, szczególnie w łechtaczce, ale też w podbrzuszu. Od miesiąca masturbuję się codziennie, czasem więcej niż 3 razy dziennie, ponieważ odczuwam tak silne podniecenie, że aż zaczyna lekko boleć, na skutek mocnych skurczy mięśni. Masturbuję się, by po pierwsze, rozładować to napięcie, a po drugie nie szukać przygodnych znajomości, aby inna kobieta rozładowywała moje napięcie. Seks i fantazje zajmują dziennie sporą część moich myśli, a napięcie dolnych sfer nigdy mnie nie opuszcza. Są takie dni, kiedy masturbuję się kilka razy z rzędu, aż do bólu z przedobrzenia, ponieważ gdy osiągam orgazm, napięcie odchodzi i czuję blogość, ale za kilka sekund wraca ze zdwojoną siłą. Chodzę po prostu permanentnie podniecona i staje się to dla mnie uciążliwe, bo jeszcze bardziej zaburza mi to koncentrację, a po drugie, bardzo niezręcznie jest siedzieć z koleżanką, czy terapeutką (od ADHD), czując jak robię się mokra, łechtaczka aż pulsuje nabrzmiała od krwi, a ja muszę zachowywać się jak gdyby nigdy nic. Co więcej, moja łechtaczka jest chyba nadwrażliwa i wydaje mi się, że nieznacznie powiększona. Owszem, zwiększa to doznania, natomiast bywa też zgubne. Co z tego, że obiecuję sobie po raz kolejny, że nie zacznę nowej relacji od łóżka i grzecznie powiem tej Pani, że chcę to rozwijać stopniowo, skoro wystarczy, że ona odpowiednio na mnie spojrzy, w odpowiednie miejsce pocałuje i w bardzo konkretnym miejscu dotknie i ja idę w to jak w dym, na przekór swoim postanowieniom. Mam duże powodzenie, dużo dziewczyn dostało też ode mnie kosza, ale gdy pojawia się kobieta, która mnie pociąga intelektualnie oraz fizycznie i sama zaczyna, nie potrafię w to nie iść. A doznania w dolnych regionach nie pomagają, a nawet przypuszczam, że są tego przyczyną w mniejszym lub większym stopniu. Gdy jestem w związku, nie interesuje mnie nikt poza moją partnerką i tylko za nią się oglądam, inne mogłyby wtedy nie istnieć. Jednakże chyba nie znalazłam takiej, którą moje libido by cieszyło, a nie odstraszało. Była tylko jedna taka, potrafiłam się z nią kochać codziennie godzinami, mój rekord to 8h, ale w innych kwestiach się rozbiegałyśmy za bardzo, więc zakończyłam tamtą relację. Zaczynam się obawiać, że to nie kwestia niedopasowania, a problem we mnie. Ból, który odczuwam, nie jest silny, to nie jest taki ból, co przy uderzeniu itp. To po prostu takie uczucie "ciągnięcia", "przepływającego lekko prądu", ciężko to wytłumaczyć. Coś na samej granicy przyjemności, łaskotek i lekkiego bólu. A moje podniecanie kompletnie nie zależy od tego, co robię, z kim jestem i gdzie. Nawet gdy myślę i skupiam się w 100% na czymś zupełnie innym, niezwiązanym z seksem i złapię na to hiperfocus, nagle czuję jak podniecanie przypływa mocniej, pojawiają się lekko bolesne skurcze mięśni i czuję, że muszę sobie ulżyć. Siedzę w pomieszczeniu z terapeutą lub koleżanką, których nie postrzegam i nigdy nie postrzegałam w seksualny sposób, jest w porządku i nagle pulsowanie przybiera na sile i ciężko mi trzymać się w ryzach. A gdy już to pulsowanie i skurcze się pojawiają, zaczynają się fantazje w głowie i spirala się nakręca. Nie chciałabym pójść do seksuologa, jest to dla mnie cholernie krępujące, by z kimkolwiek o tym rozmawiać. Nawet moi przyjaciele o tym nie wiedzą, tylko ja. Nawet myśl o poruszeniu tego tematu z moją terapeutką sprawia, że płonie mi twarz ze wstydu, nie przeszłoby mi to na pewno przez gardło. A lekarz.. Lekarz pewnie by przepisał mi leki, a ja boję się, że przez nie całkiem stracę libido i to permanentnie. Jaka jest Państwa perspektywa na tę sytuację? Czy to hiperseksualność, czy po prostu zdrowe, wysokie libido? Czuję się zagubiona w tym wszystkim. Z góry dziękuję za wszelkie opinie i podpowiedzi. Pozdrawiam, Roksana