
Czy mogę zakochać się w kobiecie (jestem kobietą) nie będąc ani homoseksualna ani biseksualna?
Czy mogę zakochać się w kobiecie (jestem kobietą) nie będąc ani homoseksualna ani biseksualna? Czy to, że zakochałam się w kobiecie, od razu oznacza, że jestem homo?
Marcelina
2 lata temu
Maja Rosińska
Dzień dobry, cześć!
Dziś rozróżnia się seksualność i romantyczność. W skrócie: seksualność to to, kto nas podnieca seksualnie, a romantycznie, kogo byśmy chcieli do związku. Można np. być bi, czyli być chętnym na seks z kobietą lub mężczyzną, ale heteroromantycznym, czyli jeśli związek, to tylko z płcią przeciwną. Zakochanie to złożona sprawa - zależy to też od Pani/Twojego wieku. Na etapie bycia nastolatką czy młodą dorosłą orientacja seksualna dopiero się kształtuje (mniej więcej do 25 r.ż.), więc choć uczucie jest prawdziwe, to nie musi świadczyć o byciu nie-hetero. Może to też być zauroczenie świetną koleżanką. Proszę dać sobie czas, obserwować swoje uczucie, a z czasem rozezna się Pani w swojej orientacji. :)
2 lata temu
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Agnieszka Ortman
Stan zakochania nie zawsze musi być równoznaczny z konkretną orientacją psychoseksualną. Czasami może wynikać też z fascynacji osobą, której to zauroczenie dotyczy. W dzisiejszej nauce wyróżnia się więcej pojęć, niż było to w poprzednich latach, a jednym z nich jest tzw. „panseksualność”, która zakłada, że możemy zakochać się w dowolnej osobie, która jest dla nas atrakcyjna czy pod kątem fizycznym, czy pod kątem intelektualnym, osobowościowym lub emocjonalnym. Tak więc to, że zakochałaś się w kobiecie, nie musi świadczyć o tym, że jesteś homoseksualna lub biseksualna. Możesz równie dobrze być kobietą heteroseksualną bardzo zaangażowaną emocjonalnie w relację przyjacielską lub panseksualną, zorientowaną nie na płeć, a na osobę.
2 lata temu

Zobacz podobne
Co kształtuje orientację seksualną? Homoseksualizm a chrześcijaństwo
Witam serdecznie. Mam pytanie, które od dłuższego czasu mnie bardzo Interesuje. Otóż, od czego zależy czy ktoś jest homoseksualny albo biseksualny? Co kształtuje naszą orientację seksualną? Chciałbym jeszcze spytać, co myślcie o religii a konkretnie o Chrześcijaństwie i jego stosunków do homoseksualności. W zasadzie wszystkie religie potępiają homoseksualizm, czym się absolutnie nie zgadzam. Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Transwestytyzm jako życiowa tajemnica: zmagania, wyzwania i relacje
Dzień dobry, Piszę z powodu wew. potrzeby wygadania się, podzielenia się swoim problemem. Nie mam komu się zwierzyć, zasięgnąć porady (wstyd).. Mam 30+lat i jestem transwestytą. Nikt o mnie nie wie, rodzina czy partnerka. Transwestytyzm uważam za największą tragedie swojego życia.. Zaczęło się to u mnie już w okresie szkoły podstawowej. Byłem wychowywany tylko przez kobiety, matkę i babcie. W domu nie było męskiego wzorca. Bardzo mnie ciekawiło jak matka czy babcia się malują, i tak to się od tego zaczęło. Od podglądania ich podczas robienia makijażu. Szybko nastąpiły moje pierwsze próby w tej materii. Bardzo mi się to spodobało i mimo młodego wieku 8/10+ miałem poczucie, że jest to coś na tyle osobliwego, że nikomu o tym nie mówiłem po prostu wstydziłem się tego. Z matką ani myślałem rozmawiać, nadużywała alkoholu, mówiąc wprost jest alkoholiczką z dosyć paskudnym charakterem. Już wtedy wiedziałem, że jestem z tym sam.. Lata mijały, przyszedł okres dojrzewania i doszły ubrania. W okresie gimnazjum pojawił się w tym wszystkim silny motyw fetyszu, który to wszystko napędzał i wszechobecne poczucie obrzydzenia do samego siebie. Miałem próby wyciszenia potrzeby do przebierania się, czy zobaczenia się choć na chwilę w damskiej wersji, jednak długo nie udawało mi się wytrzymać, najdłużej udało mi się wytrzymać ok. 2 lata. Potem wszystko wracało z nasilonym skutkiem. I tak jakoś żyłem.. Trochę podrosłem, motyw fetyszystyczny odszedł jednak jakaś wewnętrzna potrzeba przebrania się, czy pomalowania pozostała. Niesamowicie mnie to wycisza, daje poczucie jakiegoś wew. spełnienia (Nie myślę o zmianie płci, lubię swoje ciało) Z biegiem lat zacząłem to traktować jako hobby. Problemem jest to, że jest to moja życiowa tajemnica, żyję w związku, mam dziewczynę, już kupę czasu jesteśmy razem.. Jest mi wstyd przyznać się przed nią, że mam czasem taką potrzebę. Że było to kiedyś u mnie na tle fetyszystycznym (chociaż kiedys pytała czy mam jakieś fantazje czy fetysze).. Boję się jak to odbierze, transwestytyzm raczej nie jest dobrze odbierany. Sama nazwa dla wielu ma negatywny wydźwięk. To nie tak, że robię to w jakiś "ordynarny" sposób, że wyglądam jak zboczeniec. Staram się trzymać jakiś poziom, z biegiem lat, nabrałem sporo umiejętności w temacie charakteryzacji. Uważam, że mam dobrze wypracowany wizerunek, bardzo dużo serca i duszy w to wkładam..potrafię ucharakteryzować się na naprawdę ładną kobietę. Myślę, że na ulicy mało kto by się połapał. Jednak nie jest to coś, co po winno być powodem do dumy, zwłaszcza przed swoją dziewczyną. Męczy ciągłe myślenie o ewentualnym nakryciu.. Na każdym kroku mam obawę czy moje rzeczy (ciuchy, kosmetyki itd.) nie zostaną przypadkiem znalezione, lub czy nie zostanę przyłapany jak będę w pełni ucharakteryzowany. Już dawno chciałem o tym powiedzieć, o sobie co we mnie siedzi. Moja dziewczyna jest tolerancyjna, ale mamy skrajnie różne charaktery. Ja jestem spokojną, raczej wycofaną osobą ( introwertyk). Więc jakby nas opisać to chyba tylko jako ogień i woda. Nie mam pojęcia co robić. Obawiam się czy moje wyznanie nie obróci się przeciwko mnie.. kiedyś już się sparzyłem wyznając jedna sprawę.. Wiadomo, że ludźmi targają różne emocje, boję się czy to nie będzie co rusz "wypływać" przy jakiś nieporozumieniach czy kłótni. Niby potrafię z tym żyć, ale czuję się że jestem pod ścianą, że stąpam na krawędzi, że prędzej czy później wpadnę.. a co gorsze już sam nie wiem. Robiłem rozrachunek "za i przeciw" za każdym razem wychodzi więcej negatywnych pkt. Może to przez strach sam się nakręcam i kreślę, same najgorsze scenariusze, albo zaczyna działać instynkt samozachowawczy. Nie wiem już co robić, zle się czuje wobec mojej dziewczyny. Boje się, że moje wyznanie mocno się na niej odbije, mam poczucie, że nie mam prawa jej tym obarczać, burzyć jej spokoju zwłaszcza po tylu latach..
Chłopak okazał się gejem. Bardzo go kocham... Nie umiem sobie z tym poradzić.
Chłopak okazał się gejem. Bardzo go kocham... Nie umiem sobie z tym poradzić.
Nie chcę wyjść na osobę z zaburzeniem psychicznym z uwagi na to pytanie, ale z wyglądu zewnętrznego wyglądam jak kobieta, wewnątrz teraz się czuję kobieco. Tak samo duża ilość osób mnie myli z kobietą. Czy jestem rzeczywiście transpłciową osobą, czy tylko to moje wewnętrzne odczucie to sprawia?
Dziękuję za odpowiedź, Conchi.
Trwające uczucie do pewnej kobiety. Lęk przed emocjami, przed otwarciem się i rozmową.
10 lat temu poznałam kobietę, 16 lat starszą. Najpierw myślałam, że lubię jej styl, poglądy, jej głos ( to artystka ), ale szybko zorientowałam się, że pociąga mnie też jej fizyczność. Uściski przy spotkaniach, możliwość spojrzenia sobie głęboko w oczy, przypadkowy dotyk. To wszystko sprawiało, że czułam się przy niej bezpieczna ( ogólnie boje się ludzi, rozmów, spojrzeń, mam problem gdy muszę nawet iść na zakupy ). Dla niej pokonuje własne granicę i lęki. Były momenty, że myślałam, że może i ja się jej podobam... Ale bałam się, że to moja wyobraźnia, więc staram się ukrywać swoje uczucia. Później covid, gdzie całe życie się wywróciło, nie widziałam jej 4 lata a codziennie myślałam o niej... Po tym czasie znowu zaczęłam jeździć na jej koncerty, choć teraz jest ich dużo mniej ze względu na moją pracę. Raz wydaje mi się, że nie zwraca na mnie uwagi lub specjalnie mnie ignoruje, a dzień później mam wrażenie, że ona też coś do mnie czuje... Mam 29 lat, między nami jest 16 lat różnicy. Nigdy w życiu nie miałam ani kobiety ani faceta, bo jakakolwiek próba spotykania się z kimś innym kończyła się tym, że czułam się jakbym ją zdradzała! Mimo że nie byłyśmy i chyba nie będziemy razem. Nikt o tym nie wie, nie mam przyjaciół ani znajomych, a rodzina uważa LGBT za chorobę umysłową... Najgorsze jest to, że wcześniej była też kobieta 6 lat starsza, do której coś czułam i ona do mnie, ale gdy w końcu ona zrobiła pierwszy krok, ja uciekłam, więcej jej nie spotkałam. Boje się uczuć, miałam trudne dzieciństwo, wyśmiewana przez "kolegów" z klasy i nawet niektórych nauczycieli, rodzice, którzy nie interesowali się tym... Blizny na ciele mam do dzisiaj - tak radziłam sobie z bólem psychicznym, 2 razy też próbowałam się zabić, o tym też nikt nie wie. Nie mogę iść do psychologa, choć chce, to po prostu się boje, to wiąże się z rozmową w realu... A ja nie potrafię rozmawiać z ludźmi.
