Dlaczego wraca do mnie krytyka wykładowcy za prośbę o pomoc dotyczącą niesprawiedliwej oceny?
Dzień dobry, kilka dni temu przypomniała mi się sytuacja, w której zostałam skrytykowana przez wykładowcę za to, że napisałam prośbę o pomoc przy zrozumieniu jednej sytuacji dotyczącej tego wykładowcy. Dodam, że tej osobie też opisałam problem. Sytuacja dotyczyła tego, że ten wykładowca, mimo że uważał, iż prace dwóch koleżanek są gorsze, podwyższył im oceny z 4 na 4,5. Na konsultacjach skrytykował mnie za to, że napisałam prośbę o pomoc do pełnomocnika ds. studentów, mówiąc, że zostawia to bez komentarza, a próba wyjaśnienia, dlaczego podwyższył oceny, skończyła się tym, że powiedział, że koleżanki bardziej się napracowały, bo robiły ankietę i musiały wyjść do ludzi, a ja robiłam analizę desk research. Sytuacja miała miejsce ponad rok temu. Dlaczego to do mnie wraca?
Weronika

Anna Stefańska
Dziękuję, że podzieliła się Pani tą sytuacją. To naturalne, że niektóre wydarzenia, zwłaszcza te, które były dla nas trudne emocjonalnie, potrafią powracać nawet po długim czasie. Często dzieje się tak dlatego, że w chwili, gdy coś się wydarzyło, nie mieliśmy przestrzeni albo możliwości, żeby w pełni przeżyć emocje i nadać im znaczenie.
W Pani opisie widać kilka elementów, które mogły sprawić, że ta sytuacja była dla Pani obciążająca: niesprawiedliwość (inne osoby zostały potraktowane łagodniej), krytyka ze strony wykładowcy i brak poczucia, że Pani głos został wysłuchany i zrozumiany. Tego rodzaju doświadczenia mogą naruszać poczucie sprawiedliwości i własnej wartości, a jeśli nie zostały wtedy 'zamknięte', mogą wracać w postaci wspomnień, zwątpienia, czy pytań 'dlaczego to się stało'.
To, że wspomnienie wróciło teraz, może oznaczać, że dotyka ono jakiejś szerszej potrzeby – np. bycia traktowaną poważnie, sprawiedliwie, z szacunkiem. Czasem, kiedy w obecnym życiu pojawiają się sytuacje, które w jakimś stopniu przypominają tamtą, pamięć 'odzywa się' i domaga się uwagi.
Nie jest to oznaka, że coś jest z Panią 'nie tak'. Raczej sygnał, że to doświadczenie nadal domaga się przepracowania i ukojenia emocji, które były wtedy trudne. Może być pomocne, aby przyjrzeć się temu, co Pani teraz czuje, gdy wspomnienie wraca – czy to złość, smutek, poczucie bezsilności – i spróbować nazwać, czego Pani wtedy najbardziej potrzebowała.

Olga Żuk
Takie sytuacje często wracają, bo wiążą się z poczuciem niesprawiedliwości i odrzucenia.
Powrót tej myśli po czasie nie znaczy, że robisz coś źle – to naturalna reakcja na sytuację, która uderzyła w Twoje poczucie wartości. Dopóki emocje z nią związane nie zostaną przepracowane (np. nazwane, uznane, czasem przedyskutowane z kimś zaufanym), mogą się odzywać, nawet po wielu miesiącach.
Pozdrawiam,
Olga Żuk

Barbara Jedlińska
Sytuacje trudne emocjonalnie, zwłaszcza te związane z krytyką, poczuciem niesprawiedliwości czy odrzuceniem, często powracają w naszej pamięci nawet po długim czasie. Wynika to z naturalnego działania naszego mózgu, który zaznacza ważne doświadczenia, by chronić nas na przyszłość i pomóc nam wyciągać wnioski. Takie wspomnienia zapisują się głębiej, ponieważ wywołały silne uczucia i dotknęły istotnych dla nas wartości.
Codzienne, neutralne czy mniej istotne sytuacje nie wywołują takiej reakcji i dlatego nie wracają do nas w myślach. Mózg skupia się na tym, co było dla nas znaczące emocjonalnie, stąd właśnie powracają wspomnienia tych wydarzeń, które nas zabolały lub były dla nas ważne. To sposób, w jaki nasz umysł próbuje zrozumieć, przepracować emocje i przygotować się na podobne doświadczenia w przyszłości.
Jeśli takie wspomnienia wracają, nie jest to oznaka słabości, tylko naturalny mechanizm psychiczny. Można z nim pracować, na przykład poprzez analizę myśli i emocji w duchu terapii poznawczo-behawioralnej, żeby lepiej sobie radzić z podobnymi sytuacjami.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Szkolny psycholog chce mnie wysłać na terapie do specjalisty, bo powiedziałem mu, że spożywałem marihuanę, nie chce iść na ta terapie. Czy grozi mi coś, jeśli nie zgłoszę się do specjalisty i ile będę zmuszony do odwiedzania go? Jestem totalnie przeciw pójścia do niego
W pytaniu dotyczącym nękającego mnie człowieka chodziło mi o możliwe przyczyny jego zachowania. W działaniu tym uczestniczy jego matka i brat, mieszkający wspólnie z nim. Jestem przez nich stale obserwowana z okna ich domu na piętrze. Ma to miejsce podczas zwykłych codziennych czynności. Starsza kobieta podchodzi do okna, kiedy wychodzę lub wracam i pozostaje tam do czasu kiedy wejdę do domu. Powtarza regularnie taki sam sposób zachowania, który obejmuje także rozmowę przez telefon z inną osobą, w której głośno opisuje każdy szczegół tego, co w danej chwili robię. Robi to przy otwartych drzwiach balkonu na tyle głośno, że słyszę, co mówi. Wyraża się o mnie pogardliwie, dając temu wyraz w bardzo głośnych okrzykach o silnie negatywnej wymowie. Na upomnienia o zaprzestanie ingerencji w moje życie prywatne odgraża się wezwaniem policji. Moje pytanie dotyczy przyczyn zachowania tych ludzi. Są to osoby całkowicie mi obce, z którymi nie miałam kontaktu. Zachowanie to zauważyłam pewien czas po zamieszkaniu w tym miejscu. Czy ich współdziałanie w nękaniu mnie ma jedną przyczynę, czy jest możliwe, że każda z tych osób robi to z innego powodu?
Witam. Opiszę w miarę szczegółowo sytuację, w której się znalazłam, a mianowicie. Mam ponad 30 lat, od paru lat jestem żoną. Obecnie jestem na etapie pracy nad sobą i moimi emocjami, postanowiłam zmienić moje życie. Dzieciństwo nie było kolorowe. Sytuacja jest skomplikowana od lat, trudne relacje z rodzeństwem oraz mamą. Przeżyliśmy bardzo dużo, ja obecnie przeżywam trudności i nie wiem, jak postąpić w mojej sytuacji. Toksyczne relacje z mamą sprawiają, że czuje się ograniczona. Do tej pory czułam silną potrzebę tłumaczenia mamie ze swojego życia, tak mnie nauczyła, oraz ja ją. Boję się jej przeciwstawić, bo wtedy czuję poczucie winy, że będzie jej smutno. Ona miewa mocne reakcje, kiedy jest coś nie po jej myśli. Ma trudną sytuację w domu, mieszka z dorosłą córką alkoholiczką i nie chce nic z tym zrobić, bo twierdzi, że to jest jednak dziecko, a jej jako matce trudno. Bardzo spadła w dół psychicznie, przez co wyżywa się na mnie, bo moje obecne postępowanie, do którego nie jest przyzwyczajona, jest dla niej niezrozumiałe. Coraz częściej mówię, co mi nie odpowiada i czego nie chce. Nie podoba jej się, to, że mam własne zdanie. Najlepiej by wszystko było tak, jak chce tego ona. Doszłam do etapu w życiu, gdzie mam świadomość, że zbyt długo pozwalałam sobie na niewłaściwe traktowanie mojej osoby, moja rodzina przekraczała za bardzo moje granice. Zerwałam kontakt z jedną z sióstr (zaczęła przesadzać), z drugą nie utrzymuje go w ogóle, też było nie fajnie. Wszystko przez to, że od lat u nas w domu się nie rozmawiało, zamiatało wszystko "pod dywan" jesteśmy pełne pretensji, żalu, zawiści. Zazdroszczą mi tego, że mam fajne życie, korzystam z niego, podróżuje, mam spokój, podczas gdy mama, jak i jedna z sióstr mają w życiu mnóstwo problemów. Siostra żyje z mężem, który nie szanuje jej. Nie mogą znieść, że ja mam inaczej, lepiej. Okoliczności sprawiły, że ja jako jedyna wyłamuje się ze szkodliwych schematów. Postawiłam ostatnio kulturalnie po raz pierwszy po latach swoje granice siostrze, mama była przy tym, po czym wyszłam do siebie, mówiąc do widzenia. Za parę dni spotykam się z mamą i boję się, jak zareaguje, czy będą wyzwiska typu: "co ty robisz" "jak się zachowujesz" lub "jak będziesz tak robić to ..". Przypominam, że jestem po trzydziestce i nie chce być traktowana dłużej, jak mała dziewczynka. Pomagam mamie w jej dodatkowej pracy po parę godzin raz w tygodniu. Ja jestem zmęczona jej zachowaniem, a ona moim. Nie wiem ,na co się przygotować i co mam robić w sytuacji, gdy znów przekroczy moje granice. W tygodniu mój kontakt z nią jest mocno ograniczony z mojej decyzji. Zastanawiam się, czy mimo trudnego wyzwania, jakim jest rozmowa z nią, (może mnie nie chcieć słuchać) - doprowadzić do definitywnego zerwania kontaktu ? Czy dać szansę ? Chociaż kiedy ja zaczynam mówić, mama mnie lekceważy, bo najlepiej bym wcale się nie odzywała. Czy zrezygnować z pomagania mamie nie zrywając kontaktu i niech szuka kogoś innego, jeśli ma mnie tak traktować? Ja rozumiem wszystko, ma trudności w życiu, nie chce pomocy, ale odbija się to na mnie, bo odważyłam się zadbać o siebie i nikt z nich tego nie zrozumie. Jestem zła, bo ja mam już zasoby i narzędzia, za pomocą których zmieniam swoje życie, sposób myślenia oraz pracuję z emocjami i jestem bardziej świadoma, co jest czym, a one tego nie wiedzą, nie chcą pracować nad sobą i nie chcą dojrzeć pewnych rzeczy. Mają prawo nie chcieć - mają, jednak nie godzę się na takie traktowanie, to zaszło za daleko.