Left ArrowWstecz

Mała kłótnia (z mojego powodu), brak kontaktu z narzeczonym przez parę dni, ma na mnie taki wpływ, że nie mogę ani jeść, ani spać.

Nie radzę sobie… Mała kłótnia (z mojego powodu), brak kontaktu z narzeczonym przez parę dni, ma na mnie taki wpływ, że nie mogę ani jeść, ani spać. Leżę ciągle w łóżku i czuję, jakby miał to być koniec. Nie mam motywacji… Nie wiem dlaczego, tylko jak jest dobrze, to jestem szczęśliwa… Bez niego nie potrafię funkcjonować…
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Aleksandra Pawlak

Aleksandra Pawlak

Kryzys w związku jest bardzo trudnym momentem. Rozumiem, że czuje się Pani bardzo źle. Być może w tej relacji nie do końca czuje się Pani bezpiecznie. Kłótnie, trudności są normalne w związkach. Jednak nie powinny one powodować, że za każdym razem obawiamy się do tego stopnia o trwałość relacji. Być może Pani lęk jest nieadekwatnie wysoki. Jeśli tak jest, to warto się zastanowić czemu.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Partnerka jedzie z byłym mężem i dziećmi na długie wakacje. Sytuacja jest dla mnie nie do przyjęcia.
Dzień dobry, Mam pytanie, które mnie nurtuje. Dzisiaj moja bliska osoba, z którą byłem ponad rok, ale nadal myślimy o możliwym powrocie do siebie, oznajmiła mi, że w wakacje poleci wraz z byłym mężem i dwojgiem dzieci na pół miesiąca do Turcji na urlop. Mnie nie bierze pod uwagę w żaden sposób jeśli chodzi o wspólny czas w wakacje. Rok temu jednak to ja całą trójkę wziąłem i opłaciłem. W tym roku następuje podmianka i zamiast mnie, jedzie ex. Bardzo jej finansowo pomagam, bo wcześnej ex uważany był za okrutnego toksyka, a ona sama mianowała sie jako biedna, samotna matka. W związku z tym, wynajmuję jej i jej dzieciom apartament oraz przekazuje podstawowe środki na przeżycie od ponad roku. Relacja z ex mojej sympatii w ostatnich miesiącach mocno się poprawiła, chociaż moja pomoc jest wyraźnie większą niż zasądzone alimenty, które w ciągu roku były przekazane w około 50% od ex. Czy mam rację, że okazałem niezadowolenie, oburzenie i nie spodobała mi się ta sytuacja? Czy mam racje, że jeśli razem spędza tak intymnie wakacje, ja przestane się nią całkowicie interesować? Sam mam ex i dwoje dzieci. Ze względu na moją sympatię w żadnym wypadku nie zdecydowałbym sie na wspólne 14-dniowe wakacje. Nie chciałbym wyjść na zazdrośnika. Jednak wiadomo jak wygladaja wakacje. Wspólny czas na śniadaniach, obiadach, kolacjach, spacerach, wycieczkach, basenie, plaży, pokoju itp. prowokują do bliskich, intymnych chwil. Na 90% mnie nie zdradzi, jednak narażona będzie na różne emocje, podryw, intymne propozycje. Dla mnie taka sytuacja jest nie do przyjęcia, jeśli nawet mówi się, że to dla dobra dzieci. Moim zdaniem nie ma tu nic dobrego dla dzieci, bo wyobrażają sobie, że znowu wszystko jest dobrze, a przecież niedawno rodzice wzięli rozwód. Prosze o odpowiedź, abym był pewien jakie powinno być moje zachowanie.
Zdrowie seksualne - brak orgazmu z różnymi partnerami, przy zaburzeniach lękowo-depresyjnych
Odkąd zaczęłam współżyć niesamowicie trudno mi jest szczytować w momencie samego zbliżenia. Kiedy robię to sama nie ma żadnego problemu. Moje podniecenie jest bardzo krótkie i ulotne a w momencie kiedy zaczyna się stosunek to zawsze niweluje się do 0. Miałam 2 partnerów plus kilka jednorazowych przygód i za każdym razem jest to samo. Nie ważne w jaki sposób jest to robione. Od 2 lat mam zdiagnozowane zaburzenia lękowo depresyjne. Czy da się to jakoś naprawić pod kątem psychologicznym? Jakie są ewentualne opcje?
Od ponad dwóch miesięcy spotykam się z mężczyzną, z którym poznałam się przez naszego wspólnego kolegę.
Od ponad dwóch miesięcy spotykam się z mężczyzną, z którym poznałam się przez naszego wspólnego kolegę. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ja, a raczej moje nastawienie, dystans oraz wycofanie. To wszystko jest spowodowane sytuacją, która miała obecność rok temu, a definitywnie zakończyła się w tym roku. Z własnej głupoty i za namową koleżanek z pracy, weszłam w relację z mężczyzną, który był już w związku, ale nie był żonaty. Zaangażowałam się w tę relację, praktycznie mogłam przewrócić całe swoje życie, byleby tylko w końcu z nią zerwał. Tak, było to głupie i na samą myśl o tym, chciałabym to wszystko wymazać z pamięci, jakby nigdy to się nie stało. Nasza relacja była dość skomplikowana, bo miałam zakaz mówienia o tym komukolwiek. Były momenty, że on nagle znikał, a potem znów się pojawiał, jakby nigdy nic się nie stało. Później się okazało, że spotyka się między czasie z kimś innym i dla tej dziewczyny zerwał z ówczesną partnerką. Później znów się pojawił, jak tamta go rzuciła. Na domiar złego dowiedziałam się, że chcą się mnie pozbyć z pracy, bo nie chcę za kogoś odwalać nieswojej pracy, ale nie chcą mnie zwolnić, tylko chcą mi uprzykrzyć życie. I wracając do mojego problemu, przez te dwie sytuacje nie potrafię się przed nim, przed tym chłopakiem, otworzyć. Czuję, że ta sytuacja sprawia, że zaczynam go tracić. Przy nim czuję, że w końcu odzyskuję siły i wiarę, ale niestety idzie to za wolno. Nie wiem kompletnie, co mam robić. Ewidentnie mam z tym problem, mam problem z sobą.
Jak sobie radzić z emocjami w trakcie rozwodu?
Jak sobie radzić z emocjami w trakcie rozwodu?
Wyznałam uczucia chłopakowi, jednak zostałam odrzucona. Nie wiem jak sobie z tym poradzić?
Podoba mi się pewien chłopak już dość długo... Wyznałam mu to, ale niestety zostałam odrzucona. W odpowiedzi usłyszałam, że jemu ciężko jest w ogóle czuć coś do kogoś bardziej niż przyjaźń. Nie do końca rozumiem jego odpowiedź. Od tamtej pory czuje się źle, że mu powiedziałam cokolwiek, chciałabym cofnąć czas... Nie wiem jak sobie z tym poradzić/odkochać się, ponieważ nie pozwala mi to normalnie funkcjonować. Jest dla mnie bardzo ważny, ale jednocześnie czuję, że tutaj już nawet przyjaźń nie wyjdzie i że to nie ma sensu...co robić?
Odkąd partner doświadcza depresji zaczął oskarżać mnie o toksyczność.
Dzień dobry, Partner ma stwierdzoną depresję. Oskarża mnie o toksyczność, aczkolwiek ja tak nie uważam o sobie. Zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i działaliśmy jak zespół. O toksyczności zaczął mówić jak zachował na depresję. Czy możliwe jest aby przelał na mnie uczucia, które ma do swojej matki? Jest to osoba kontrolująca, wytrącająca się we wszystko i bardzo krytyczna wobec innych osób, tylko nie do siebie. Mam wrażenie, że partner ma bardzo zaburzone myślenie.
Dzień dobry. Zauważyłam, że mam tendencję do odczuwania głębokiego bólu, gdy ktoś mnie skrzywdzi
Dzień dobry. Zauważyłam, że mam tendencję do odczuwania głębokiego bólu, gdy ktoś mnie skrzywdzi i gdy postanowię, że nie muszę odczuwać bólu i odetnę w takim razie tę osobę lub oddalę się od niej i chcę po prostu odpuścić te negatywne emocje, wtedy wybaczam "za bardzo" chodzi o to, że zapominam o tym, co się stało, a jak sobie przypomnę, to mnie to nie boli. I tu jest problem. Bo jak mnie nie boli, to wtedy znowu ufam i znowu ta osoba zawodzi, jestem taka naiwna wtedy. A gdy "pielęgnuję" albo po prostu pamiętam o tym, co ta osoba zrobiła to ciąży mi to i pogarsza mój nastrój i funkcjonowanie, czuję się zatruta. O co chodzi? Na przykład jesienią poznałam nowego mężczyznę - był moim wykładowcą, teraz już nie mamy z nim zajęć. Okazywał mocno, że mu się spodobałam - patrzył na mnie intensywnie, nawet nie odwracał wzroku i się uśmiechał. Chociaż raz zrobił coś bardzo dziwnego, bo gdy do niego podeszłam na koniec zajęć - musiałam dać mu kartkę obecności - wyrwał mi ją. Nie wiem, czy się zestresował, czy o co chodzi. Na początku nie spodobał mi się i nie był w moim typie, z czasem zadziałała jakaś siła sugestii i chciałam zapomnieć o poprzednim, a więc uznałam, że może to znak i tak ma być i spróbuję mu zaufać. Gdy mieliśmy 2tyg. przerwę od tych zajęć, po tej przerwie on już miał zupełnie inne oczy i widać było, że coś przemyślał i jednak się wycofał - widać jednak bo nim było jakiś lekki stres, gdy na mnie patrzył. Jako że mi się spodobał, to dałam mu trochę do zrozumienia, że mi się spodobał, i raz popatrzyłam na niego dłużej i się uśmiechnęłam, gdy przechodził na korytarzu, a on zmarszczył wtedy brwi. Innym razem podeszłam do niego zapytać o jedną kwestię, to on był strasznie zirytowany. Widzę po nim, że jest emocjonalną osobą i trochę nie wiadomo czego się po nim spodziewać. Na koniec jednak zachował się bardzo nie w porządku, bo podczas testu na zaliczenie, gdy jedna koleżanka oddawała test, on zaszedł jej drogę i patrzył się na nią intensywnie, a gdy inna koleżanka podeszła, to mocno się do niej uśmiechał. Typ ma bardzo flirtujące podejście, być może chce tym sobie napełnić braki wewnętrzne. Jednak gdy mi okazywał zainteresowanie, nie zachowywał się tak w stosunku do innych dziewczyn, przynajmniej nie przy mnie, kto wie w sumie.. Oczywiście wiedziałam wtedy, że jest to bardzo nie w porządku, sam fakt, że na początku patrzył na mnie obsesyjnie, a przecież jest moim wykładowcą i taka nadmierna pewność siebie (chociaż w środku na pewno jest bardzo niepewny siebie) to czerwony sygnał. Zapomniałam o nim na jakiś czas, jednak z powodu pewnego problemu, który mi mocno ciążył, znowu sobie o nim przypomniałam, na pewno po to, żeby odwrócić uwagę od tego problemu. Ostatnio, gdy mieliśmy pewne wydarzenie dla chętnych na uczelni, on również przyszedł i podszedł do mnie, ja już siedziałam, i powiedział, że usiądzie tutaj. I usiadł blisko mnie. W trakcie tego wykładu patrzył na mnie bardzo intensywnie. Ja z kolei czułam wtedy jakąś mocno negatywną energię od niego. Taką samą energię czułam kiedyś, gdy poznałam faceta, który był bardzo toksyczny. Nie wiem, o co mu chodzi kompletnie? Po co do mnie przylazł wtedy na tym wydarzeniu? Zachowuje się jak jakiś creep. Męczą już mnie takie potyczki i to, że mnie to spotkało.
Jak radzić sobie z toksycznym związkiem po 20 latach małżeństwa?

Nie wiem, co ja mam myśleć, odczuwać jak funkcjonować, podejść do męża. Przejdę do sedna: 20 lat związku minęło, 15 po ślubie, przez ponad 17 lat mąż mnie poniżał, bił, szmacił, krytykował. Doszło do tego, że wyrzucił mnie z domu 2024r w marcu. 

Ponad tydzień, całe szczęście znalazłam lokum u znajomej, pisał czuło na messenger, zaproponował, bym wróciła. 

Powód, że zaczęłam coraz więcej i więcej nadużywać alkoholu, nie mogłam z tym wszystkim sobie poradzić. 

Mąż oczywiście nic sobie z tego nie robił, uważał, że to jak mnie traktuje i wyrzucił z domu, nie jest powodem, by topić żale w alkoholu. Gdzieś tam miał rację- jest abstynentem. 

Postanowiłam coś z tym zrobić, poszłam na odwyk, sam mówił, iż zmienię się, będzie lepiej, będzie chemia między nami, magiczny sex, pożądanie. Oczywiście było tak do 2025r styczeń, kiedy poinformował mnie, iż bolą go jego męskie narządy, nie może, choć pragnie uprawiać sex. 

W nocy nawet nie chce mnie przytulić, kiedy upominam się, krzyczy, że do domu z pracy nie wróci, że mnie stać na lepszego niż on, że jest złym człowiekiem. Nie wiem, co przez to chciał powiedzieć mi???. 

W 2024r, kiedy wyrzucił mnie z domu, nawiązał bardzo bliska relacje z koleżanką z pracy, nadal pracują razem. 

Nie przyznał się, do można to ująć romansu. Dowiedziałam się od mojej znajomej, kiedy do mnie zadzwoniła i powiedziała, że mego męża widziała z inną kobietą w objęciach. 

Byłam po prostu u kresu załamania psychicznego. Mąż zapiera się, że nie doszło do zdrady, kazałam zablokować mu tę kobietę na fb, jak numer telefonu. Zrobił to, chociaż dalej widzę jego w pracy, miło z nią rozmawia, nawet ze swoją kierowniczką, która potrafiła do mnie wybiec, krzycząc, iż mnie nie powinno interesować to, co mego męża łączyło z tamtą kobietą. 

Myślałam, że zemdleje, męża to nawet nie ruszyło. 

Stwierdził, iż są to plotki, że ja za dużo biorę sobie do głowy, choć nie dotarło, dlaczego takie rzeczy słyszę od obcych osób, iż mój mąż miał romans w pracy???..z mężem nie da się rozmawiać logicznie, tłumaczę mu nie raz, że siedzę z dziećmi w domu całe dnie sama, że tęsknie za nim, że chce bliskości, sexu, czułości..

On ok chce, potrafimy długo uprawiać miłość i to codziennie. 

Lecz jego obiecanki cacanki, iż ja moja osoba jak on to mówi, podnieca go, moje ciało go jara, że zawsze ma na mnie ochotę...chociaż noce przytulenie mogę pomarzyć. 

Zawsze co nie powiem, odbiera jako atak swej osoby, że ja się czepiam. Nie umie zrozumieć moich potrzeb, za każdym razem musi być tak, jak on chce. Potrafi mnie krytykować aż do takiego stopnia, że płacze i jego to nie rusza, jak kiedyś ocierał łzy. Zawsze mówił, iż lubi jak się uśmiecham, podchodził czuło, teraz muszę prosić się o mały gest z jego strony. 

Potrafi powiedzieć, że odpycham go i podpowiadam co ma robić, kiedy np: zapytam, czemu nie chcesz mnie przytulić?? 

Czy ja źle robię powinnam odejść, odpuścić??? 

Czasami myślę, że mnie oszukuje, prowadzi podwójne życie, choć temu zaprzecza. Nie chce on żadnych terapii, zaraz mi mówi, że ja powinnam się leczyć. Nie wiem też co przez to mam myśleć, kiedy w pracy przebiera się do pracy, zaczyna za każdym razem słodzić jak tęskni, jak ma na mnie ochotę, wysyła mi swoje nagie zdjęcia, też chcę, abym wysyłała mu moje, uważa, że go to podnieca. 

Nie mam nic przeciwko, lecz takie to dla mnie dziwne...w życiu zmienny jak chorągiewką, a na odległość kocha pełną piersią. 

Mi oczywiście powie, że uczucia ma takie same do mnie jak na odległość tak samo, jak jestem obok. 

Zaczął mieć męskie problemy, pobolewa go podczas sexu, mi mówił, że jeśli nie da rady na sex, inaczej będzie okazywał mi uczucia... Mimo to tego nie robi. 

Za każdym razem chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy- jeżdżę. Nie wiem, czy na pokaz, jaka ma żonę, jak niby ja kocha???? Nie mam pojęcia. Czuje, że jestem w sieci manipulacji, często biżuteria kwiaty piesek, o którym marzyłam pieniążki, na co chce. Dałam mu ultimatum, iż odejdę, jeśli nadal tak będzie, że się spakuje i tyle, on odzew, że nie wróci z pracy na noc do domu. Nie wiem, czy jest szczery w uczuciach, nie wiem, co myśleć, robić. Kocham go, chce zaufać, ufać, lecz on takim podejściem na to mi nie pozwala. Mówiłam mężowi nie raz, że oddala mnie od siebie.

Proszę nie raz, żeby miło spędził wieczór namiętnie ze mną to za każdym razem wymówki męża, że coś boli go zmęczony itp. 

Z kobietą, z którą wdał się w 2024r w romans nie zważając na to, że jestem, słyszę i widzę, rozmawiał na wideo rozmowie aż do 4 nad ranem. Nie ruszało go, iż mnie to boli. Mimo wszystko uważam nadal, że albo z kierowniczką coś go łączy, albo nadal z tamtą kobietą Wydaje mi się, że mnie zdradził, a tyle się dla niego poświęciłam, aby było lepiej ....czy jego uczucia zapewnienia są szczere, czy tu jakaś gra wobec mnie??? 

Nie mam dokąd odejść i też nie chce, nie wiem, czy nie jestem przypadkiem kołem zapasowym.??? Błagam co ja mam robić, odejść.??? Wierzyć z miłość uczucia ???. Potrafi słodzić, ale wtedy kiedy mu się zachce. Nie okazuje miłości uczuć tak jak powinno być zawsze tylko od tak. Za wszystko obwinia mnie, potrafi powiedzieć, że jestem tylko ja, że jestem jego na zawsze i że nie odejdzie sam, bo nie chce i też nie pozwoli mi odejść. Staram się nadal jak mogę, makijaż ubiór mam zgrabną figurę, sam mówi mi, że moje ciało petarda. Zaczynam nawet mieć kompleksy, on jak w pracy jest pełen radości pośród kobiet, z którymi pracuje. Myślałam, że lepiej mu poza domem, niż ze mną tak to wygląda. Zawsze w przerwie zadzwoni. Potrafi nagle, od tak pisać, że dziś będę jego, że mnie zerżnie. 

Dlaczego ja odbieram inaczej, że to wszytko jest zwykłym kłamstwem??? Przez to z dnia na dzień odsuwam się od męża, przestaje pomału kochać, chciałam złożyć o rozwód. Dużo osób twierdzi, że mną manipuluje, błagam odciąć się??? Jeśli.nawet to zrobię, on pała agresją słowną. Nie mam już sił... nie pomogą żadne terapie, rozmowy, psycholodzy, on uważa, że to ze mną coś nie tak z nim ok. Czy to toksyk ??

Partner jest moją pierwszą miłością, a ja jego nie. Boję się, że jestem i tak gorsza od jego poprzedniej partnerki.

Dzień dobry. Jestem w związku już 5 lat. Wchodząc w relacje byłam młoda, bo miałam wtedy 17 lat, a mój chłopak był 5 lat starszy i miał już za sobą jedną nieszczęśliwa miłość. Jest to mój pierwszy związek. Na początku związku czułam,że on nie poradził sobie jeszcze z tym rozstaniem, wchodząc ze mną w związek. Często o niej wspominał i dużo szczegółów mi opowiedział. Przez to wszystko męczą mnie obsesyjne myśli, że jestem gorsza od niej, że mnie tak nie kocha...i nigdy nie będą tą najważniejsza. Często, gdy on się zamyśla, martwię się,że on myśli o niej. Boli też mnie to,że on jest moja pierwszą miłością, a ja jego nie. Czasem wypominam mu przeszłość, że opowiadał mi za dużo, przez to zdarzają się różne kłótnie, ktorych później zaluje. Proszę o poradę, jak walczyć z tymi myślami, które niszczą nasz związek.

Jak się zachować w sytuacji, gdy w towarzystwie rodziny mąż mnie neguje i wytyka błędy?
Jak się zachować w sytuacji, gdy w towarzystwie rodziny mąż mnie neguje i wytyka błędy? Czy to, że ja stosuję kontratak jest ok, czy jednak powinnam to ignorować?
Poczucie winy po romansie zakończonym wiele lat temu
Dzień dobry. Nie mogę uporać się z poczuciem winy. Historia jest długa i skomplikowana, ale po krótce chodzi o to, że żałuję romansu, w który się wdałam kilka lat temu. Kocham męża, jest dla mnie kimś najważniejszym, a oszukiwałam go zdradzając go. Nie mogę sobie tego wybaczyć, zwłaszcza, że na tym drugim mężczyźnie nawet mi nie zależało i szczerze nie wiem dlaczego wciągnęłam się w tak bezsensowną relację. Romans jest zakończony od ponad czterech lat, mąż nic o tym nie wie, a ja nie potrafię pozbyć się poczucia winy. Od jakiegoś czasu każdego dnia myślę o tym co zrobiłam i czuję się z tym coraz gorzej. Mój mąż jest opiekuńczym, kochającym facetem, nie zasłużył na to co zrobiłam, toteż nie jestem w stanie mu wyznać prawdy, bo to by zniszczyło mu życie, a także zniszczyłoby nasze małżeństwo, które jakkolwiek to brzmi, jest naprawdę udane. Jak sobie poradzić z tym poczuciem winy?
Strach przed zdradą w trzecim związku z powodu doświadczeń z przeszłości - jak sobie poradzić?

Mam 47 lat byłem 2 razy zdradzony, teraz jestem w 3 związku. Mam taki okropny strach, że znowu będę zdradzony, bo dziewczyna zaczęła za każdym razem, jak wchodzę, gdzie ONA jest, wychodzić ze wszystkich stron na kom .rozmawiałem z Nią o tej sytuacji ONA mówi, że przesadzam. Teraz pytam się Jej po 10 razy dziennie, czy mnie zdradzi, już nie wiem, czy zemną coś nie tak? Miałem trudne dzieciństwo, niską samoocenę, nie wiem, co robić

Jak postawić granicę osobie, która pyta mnie na tematy, o których nie chcę mówić?
Witam, sprawa dotyczy prywatności, mianowicie ja nie pracuję zawodowo, mam traumy, lęki i nie wyobrażam sobie etatu i pracy z ludźmi tyle, że to nie to jest moim problemem - problem jest taki, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z ludzkiej krzywdy, strachu, lęków itp, nie patrzą na to, co osoba ma w sercu, co przeżyła, oceniają innych tylko po tym, ile zarabia, kim jest z zawodu itp.. Dla mnie ta kwestia to bardzo przykry, drażliwy i smutny temat, o którym w żadnym wypadku nie chcę rozmawiać, no i co ja mam zrobić, gdy jest pewna osoba starsza ode mnie, która gdy tylko mnie spotka pyta mnie czy pracuję? Itp? A ja nie chcę odpowiadać na tego typu pytania, bo to dla mnie tak, jak pisałem, przykry temat, a ta osoba non stop, gdy mnie spotka zadaje mi to pytanie, a gdy odpowiadam, że nie to zamiast przestać to drąży temat, typu, ale przecież trzeba z czegoś żyć itp. A ja spokojnie muszę to znosić i tego słuchać, mimo że w środku, gdy ktoś porusza ten temat, to mi się płakać chce. Czyli podsumowując, gdy ktoś ciągle zadaje mi niewygodne pytanie na temat przykry i bolesny, którego pod żadnym pozorem ja nie chcę poruszać, to co mam zrobić? Jak grzecznie uchylić się od odpowiedzi, a nawet dać do zrozumienia osobie pytającej, że to nietakt i ja nie chcę o tym mówić?
Kilka lat temu moja "niby" przyjaciółka o mało nie rozbiła swojego i mojego małżeństwa stwierdzając, że chyba coś czuje do mojego męża
Kilka lat temu moja "niby" przyjaciółka o mało nie rozbiła swojego i mojego małżeństwa stwierdzając, że chyba coś czuje do mojego męża... Była awantura, jej mąż miał pretensje do mojego że mają romans... po czym po kilku dniach ona stwierdziła, że jest wszystko ok, tylko jej się wydawało i tak naprawdę nic się nie dzieje... niby wszystko wróciło do normy, mój mąż zarzekał się, że absolutnie nie mam powodu do obaw, jest mi wierny. Uwierzyłam mu, uwierzyłam też w jej zapewnienia, że jestem dla niej ważna i że nie chciała mnie skrzywdzić. Od tego czasu jednak co jakiś czas dopadają mnie wątpliwości... wszyscy zachowują się jakby w ogóle nie było sprawy. Tylko je widzę pewne rzeczy inaczej, widzę że mąż ma wyraźną słabość do niej, np będąc razem na zabawie karnawałowej, ze mną nie miał ochoty tańczyć a z nią bardzo chętnie... mnie traktuje oschle i jakby z nerwami, czasem myślę, że mnie się wstydzi albo wręcz go odpycham, podczas gdy jej prawi komplementy i czułe słówka... czarę goryczy przelało moje ostatnie odkrycie, kiedy zobaczyłam jej atrakcyjne, aktualne zdjęcie w telefonie mojego męża. On wytłumaczył mi, że kiedyś coś pisali ze sobą i ona mu wysłała zdjęcie... Nie miałam pojęcia, że piszą ze sobą. On stwierdził, że z czego robię problem, przecież na pewno ja w telefonie też mam zdjęcia kolegów... otóż nie Bardzo mnie to zabolało, od tygodnia zamknęłam się w sobie i płaczę po kątach... czuję się bardzo źle. Mąż zauważył moje zachowanie i kilka razy zapewnił mnie, że nie ma między nimi nic...ja czuję się jak idiotka. Dręczy mnie, o czym tak pisali sobie, nie poprosiłam go, żeby pokazała mi korespondencję, rozdrabniam wszystko i na nowo w kółko, i w kółko wszystko przeżywam... jest typem narcyza i myślę, że mimo zaprzeczeń imponuje mu to, że się nim zainteresowała... czasem mam ochotę jej zapytać, dlaczego wysyłała zdjęcie mojemu mężowi... tak bardzo się czuje z tym źle, nie wiem, co robić, czuję, że wariuję, a nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. po rozmowie z mężem on myśli, że wszystko jest ok. A ja udaję przed wszystkimi dookoła i dręczę się, i dręczę... wszyscy jesteśmy po 40-ce, nie wiem czy to kryzys wieku średniego...
Od pewnego czasu zaobserwowałam u siebie wybuchy złości lub gniewu w stosunku do partnera.
Dzień dobry. Jestem w związku od 4 lat. Od pewnego czasu zaobserwowałam u siebie wybuchy złości lub gniewu w stosunku do partnera. Denerwuję się o głupoty. Kiedy wychodzi ze znajomymi, cały czas mam przekonanie, że wszyscy są na pierwszym miejscu oprócz mnie. Mój partner jest dla mnie bardzo dobry, zawsze mogę na niego liczyć i nie rozumiem, dlaczego w mojej głowie pojawia się taka myśl. Dodatkowo, kiedy się zdenerwuje, wykrzykuje mu, że czuję się jak jego matka. Nie chce, żeby moje zachowanie doprowadziło do rozstania. Co mogę zrobić, aby moje zachowanie się zmieniło?
Czy psychoterapia pomoże mi w zakończeniu relacji? Psycholog już nie pomaga
Czy jeśli męczę się w swojej relacij z "przyjacielem" powinnam iść do terapeuty? Nie umiem jej zakończyć, zauważam, że psycholog to już za mało.
Boję się, że myśli o zerwaniu będą się u mnie utrzymywać - partner nie zapewnia mi jednak bliskości.
Witam. Od 10 miesięcy mam chłopaka a od pół roku zaczęłam mieć myśli o zerwaniu, a w ostatnich dwóch miesiącach nasili się. Mój partner nie jest zbyt wylewny w gestach, a ja potrzebuje bliskości. Dużo razy mówił mi, że mu zależy na mnie, ale ja jakoś nie mogę tego przyjąć do wiadomości. Nie widzę tego. On planuje wspólne mieszkanie, wakacje, itd. Nie widzę przyszłości z nim, bo boję się, że te uczucia, jakie mam, będą trwały w nieskończoność i będę nieszczęśliwa. Bardzo ostatnio cierpię z powodu takich myśli. To mój pierwszy poważny związek, bo zawsze ich unikałam. Wcześniej trwały one maks 3 miesiące. Czuje się jakby moje uczucia zmroziły się od tego wydarzenia, kiedy on nie chciał mnie przytulić. A przecież to taka głupota… sama nie wiem co czuję, on jest dobrym partnerem, wspierającym, takim, który umie słuchać i z dojrzałym podejściem. Czy mogę jakoś zmienić swoje podejście? Na początku bardzo tego chciałam, on był wyjątkowy, a po tych kilku sytuacjach byłam nastawiona raczej sceptycznie, bo wcześniej miałam problem z utrzymaniem relacji romantycznych. Wybierałam ucieczkę. Jak mogę to zmienić?
Rozstałam się z partnerem z dnia na dzień. Jest cudowny, ale chcę spróbować nowego życia.
Witam, nie wiem sama co mam myśleć o bieżącej sytuacji. Mam 24 lata a mój partner 40. Jesteśmy w relacji ponad 4 lata- do tej pory, mimo początkowych trudności ,układało nam się bardzo dobrze. Założyliśmy wspólnie firmę, wynajęliśmy razem dom, w którym wykonujemy prace związaną z prowadzoną działalnością, za nami bardzo dużo wspólnej pracy, dobrych i złych momentów. Wiem, że on mnie bardzo kocha i ranie go niemiłosiernie. Ja do tej pory też myślałam, że go kocham, ale postanowiłam praktycznie z tygodnia na tydzień rozstać się z nim. Powodem jest inna osoba, którą poznałam. Do niczego między nami nie doszło, po prostu zafascynował mnie swoją osobą a to dało mi bodziec do zerwania. Mój partner nie potrafi tego zrozumieć, jak mogłam tak po prostu z dnia na dzień zakończyć tą (dla niego) idealną relację. Nie jestem w stanie powiedzieć o nim złego słowa, jest dobrym człowiekiem. Niestety brakuje mi w relacji pewnych emocji, a z drugiej strony jest mi okropnie przykro i żal że to robię, że go krzywdzę. Momentami wydaje mi się, że kocham go i nie będę mogła bez niego żyć, a chwilę później pragnienie spróbowania innego życia by nie dało mi spokoju, mam wrażenie, że żałowałabym do końca życia. Są aspekty, które przeszkadzają mi ze względu na różnice wieku - np. fakt posiadania dzieci, kiedy on będzie dużo starszy, ale czasem wydaje mi się, że to tylko wymówki. Jestem zafascynowana nową osobą i chciałabym dać sobie szansę na związek z chłopakiem w moim wieku i zbudowanie relacji od początku… a z drugiej strony nie potrafię zostawić obecnego partnera. Niestety mamy wspólnie wynajęty dom, także jesteśmy w nim oboje, on chce się wyprowadzić do biura…. Mamy również wspólne finanse… nie wiem co zrobić, tym bardziej, że czuję z jego strony żal do mnie. Mamy również wspólne koty i na samą myśl o tym, że nagle któreś z nas zniknie z ich życia nie potrafię sobie poradzić z emocjami.
Nadopiekuńczy rodzic a decyzja o wyprowadzce do chłopaka - co robić?

Witam, Od dłuższego czasu męczy mnie pewien problem i chciałabym prosić o radę. Chodzi o moich rodziców. 

Od zawsze byli nadopiekuńczy i chcieli kontrolować wszystko, co robię. Pomimo to, że mam już prawie 20 lat, to sytuacja nie uległa zmianie. Mój ojciec pozwala mi na większość rzeczy, jednak moja mama przesadza. Nigdy mi nie pozwala jeździć do mojego chłopaka, który mieszka ok. 30 minut od mojego miasta, a jeżeli tam już jeździłam, to za zgodą ojca, a potem mama była na mnie obrażona. Mam dosyć tego, że chce za mnie decydować w każdej kwestii, bo mimo tego, że z nimi mieszkam, to powinnam mieć jakieś swoje zdanie. Takich sytuacji było dużo, ale szkoda o nich pisać. Chciałabym jedynie napomknąć o najnowszej, ponieważ zachowanie mojej matki mnie bardzo wkurzyło. 

Uparłam się, że na sylwestra pojadę do swojego chłopaka, gdyż przez moją matkę on cały czas musiał do mnie przyjeżdżać, a nie ja do niego i u nas był już chyba z 30 razy a ja u niego z 5. 

Miałam zostać na 4 dni, ale zdecydowałam i zostałam na 2 tygodnie. Chciałam w końcu mieć swój wybór, dlatego postanowiłam dłużej zostać. Moja mama zaczęła mi robić o to problemy, mówić, że kobiecie nie przystaje siedzieć u obcych ludzi tyle czasu (chociaż mama chłopaka sama mnie przekonała, żebym została) i no moja zrobiła z tego aferę. 

Obraziła się na mnie i przestała do mnie pisać i się odzywać. 

Jak zadzwoniłam do ojca, żeby powiedzieć, kiedy wrócę, to on po prostu powiedział, że okej i tyle, ale moja mama przesadziła. Następnego dnia ojciec zadzwonił do mnie i się drze, że przeze mnie mama płacze i że nie je. Sam potem powiedział, że wzięła go na litość i się okropnie zachowała. Jak tylko wróciłam do domu, to dalej miała focha, a potem skarżyła się ojcu, że to ja mam ją w dupie. Nie wiem, czy to przez to, że mnie nie było 2 tygodnie w domu, ale odkąd tu jestem, to czuje się nieswojo i smutno. 

U chłopaka miałam z kim porozmawiać i miło spędzałam czas, a u mnie jest po prostu chłodno. Myślałam nad znalezieniem pracy lub stażu gdzieś obok niego i żeby się do niego wprowadzić (to nie byłby problem), bo po prostu u siebie czuje się fatalnie, jakbym była gościem. Nie wiem, co robić, bo mogę przez to stracić kontakt z rodzicami, ale z drugiej strony nie wyrabiam w domu i cały czas marzę, żeby wrócić do domu chłopaka, bo było mi tam lepiej. Powiem jeszcze, że mój brat wyprowadził się w bardzo młodym wieku, bo też miał dosyć rodziców. 

Czy wyprowadzka do chłopaka to dobry pomysł, czy mam poczekać?

Czuję się samotna. Beznadziejna. Zmagam się z niską samooceną i brakiem poczucia własnej wartości.
Czuję się samotna. Beznadziejna. Zmagam się z niską samooceną i brakiem poczucia własnej wartości. Boję się iść do pracy. Że sobie nie poradzę, że będę wyśmiana, nielubiana... Raz z pracy zostałam zwolniona. Bo domagałam się by szef dał mi w końcu umowę, a nie tak bez pracowałam przez kilka miesięcy. To mnie zwolnił z dnia na dzień. Strasznie to zniosłam. Potem pracowałam na siłowni jakiś czas, ale natłok pracy, gdzie ciężko mi się było skupić. Plus głupie teksty osób na siłce i konkurencja sprawiały, że nie mogłam znieść tego psychicznie. Wracałam do domu i płakałam, że się wygłupiłam albo że coś źle zrobiłam, powiedziałam, że coś mi nie wyszło. I odeszłam. Ciągle porównuje się do innych dziewczyn, że są ładniejsze, pewne siebie, mają super znajomych, partnerów, wiedzą czego chcą od życia, są zabawne, ja się czuję nudna osoba. Nawet wśród znajomych jak się z kimś spotykam, nie jest zabawnie. Nie śmiejemy się. Faceta też nie mam. Uwolniłam się z toksycznego związku, gdzie na koniec tez usłyszałam, że jestem nie dobra, i coś, że mną nie tak. Skończyłam studia, ale nie czuje się dobrze w swoim kierunku, mam 31 lat. I nie wiem, co chce robić w życiu, czuję, że się nie nadaje. Że zmarnowałam sobie życie. Przytłacza mnie to wszystko... Źle mi jest.