Rodzina wytyka mi brak związku, ze względu na wiek. Miałam problemy zdrowotne, w pracy, w relacjach. Czuję się źle.
Ania

Katarzyna Szadziewska
Nigdy nie jest za późno, by poprawić sobie jakość życia, a 40 lat to środek życia! To jest dobry moment, by przyjrzeć się w jaki sposób przyczyniła się Pani do tego, że nie wyszło Pani w życiu, jak to Pani ujęła. I psychoterapia mogłaby Pani w tym pomóc. Życzę Pani powodzenia.

Alicja Sadowska
Szanowna Pani,
Po Pani wiadomości widzę, że mierzy się Pani z ciężkimi emocjami i myślami, które wpływają negatywnie na Pani codzienne funkcjonowanie. Niestety często jest tak, że nie mamy wystarczającego wpływu na zmianę środowiska zewnętrznego. Natomiast nigdy nie jest za późno, aby chcieć zmienić coś w swoim życiu. Ważne jest, aby patrzeć na to, czego Pani chce i potrzebuje, a nie czego rodzina wymaga. Nie ma granicy wieku na ułożenie sobie życia, znalezienie miłości czy przyjaźni. Natomiast jeśli odczuwa Pani brak chęci, pogorszone samopoczucie czy samotność i potrzebuje Pani wsparcia to zalecam konsultację psychologiczną lub terapię, która wspomoże Panią w drodze do lepszego funkcjonowania.
Pozdrawiam,
mgr Alicja Sadowska
Psycholog

Justyna Czerniawska (Karkus)
Rozumiem, że ma Pani pewne wyzwania w życiu i czuje się zaniepokojona brakiem partnera życiowego, zwłaszcza gdy rodzina naciska. Ważne jest, aby pamiętać, że każdy ma swoją własną ścieżkę życiową i nie ma ustalonego wieku, w którym można poznać partnera czy przyjaciół. Istnieją różne sposoby, aby nawiązać nowe relacje i poznać sensownych ludzi. Niezależnie od tego, gdzie i jak postanowi Pani poznać nowych ludzi, ważne jest, aby robiła to Pani w sposób autentyczny, pozostając wierna sobie.
Jeżeli ma Pani poczucie, że obecna sytuacja utrudnia codzienne funkcjonowanie może warto rozważyć konsultacje u psychologa.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Mam myśli samobójcze.
Dlaczego ciągle rezygnuję, wycofuję się i unikam trudności? Cztery razy zmieniałam szkołę średnią, a dwa razy studia. Próbowałam podejmować różne aktywności, na przykład zajęcia sportowe, ale po pierwszym razie szybko rezygnowałam. Chodziłam kiedyś przez kilka miesięcy na terapię, jednak również ją przerwałam.
Nie udało mi się utrzymać żadnej pracy, chociaż dobrze sobie radziłam. Powody rezygnacji były różne, na przykład nieżyczliwy współpracownik czy zbyt dużo obowiązków.
Nie miałam odwagi osobiście poinformować, że chcę odejść – zamiast tego brałam zwolnienie lekarskie i już nie wracałam. Zawsze żałowałam tych decyzji, ale w kolejnej pracy powtarzałam ten sam schemat.
Od kilku miesięcy szukam nowej pracy, jednak pracodawcy niechętnie patrzą na moje częste zmiany zatrudnienia.
Od miesiąca nie mam ochoty wychodzić z domu, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Wstaję z łóżka dopiero po południu, a zdarza się, że przesypiam cały dzień. Brakuje mi stałego planu dnia i rutyny. Nie widzę sensu w swoim życiu i czuję się jak osoba, która niczego nie potrafi osiągnąć.
Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym wszystko, aby nie stracić pracy.
Nie mam rodziny ani znajomych. Wstydzę się tego, kim jestem. Czasem pojawiają się u mnie myśli samobójcze.
Od wielu lat przyjmuję antydepresanty, ale wiem, że same leki nie zmienią mojego życia. Zastanawiam się, czy powinnam zgłosić się do szpitala psychiatrycznego albo, czy istnieją jakieś ośrodki, które mogłyby mi pomóc.
Świat mi się zawalił dosłownie, nie wiem, jak mam się wziąć w garść, pisząc to łzy mi same lecą z oczu.
Jestem samotną mamą dwóch chłopców, wiele w życiu wycierpiałam i jeszcze teraz ... mój były partner żąda ode mnie spłaty pieniędzy za to, co kupił do mojego domu. Ja nigdy o nic jego nie prosiłam, nie chciałam, by kupował. Wiedział doskonale jaką mam sytuację, że mam dwoje i nie pracuję, a on pracował za granicą i teraz żąda ode mnie spłaty 😪
Nic z jego rzeczy nie chciałam i to, co zakupił mówiłam, by zabierał, bo nic od niego nie chcę, a teraz on przysłał mi pismo od adwokata, jestem załamana. Zaczęłam robić prawko, myślałam, że jakoś mi będzie prościej znaleźć pracę mając prawo jazdy.. w tym roku mam młodszego synka komunię, ciągle są jakieś wydatki, a tu jeszcze taki cios, żąda kwoty 30 tys. zł. Jestem tym załamana, nie wiem, jak się wziąć w garść. Zawsze w życiu mam tylko pod górę. Wołałabym nie istnieć, myślę o najgorszym, coraz częściej miewam myśli samobójcze 😪. Wiem, że dla dzieci muszę żyć, ale nie wiem już jak 😭