
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Mam dość trudna...
K.W
Malwina Kruś-Pancerz
Rozmowy o uczuciach zwykle sprawiają niemały trud. Jeśli czuje Pani, że relacja dąży do nikąd, chce ją Pani przerwać to warto posłuchać tego, co Pani czuje. Zrywanie znajomości jest trudne i często obarczane smutkiem. Warto skorzystać ze wsparcia, by powiększyć swoje zasoby emocjonalne i lepiej przygotować się do utrzymania bądź zerwania relacji.
Wszystkiego dobrego
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
Jak Pani napisała relacje uczuciowe są trudne, nawet określenie związku może sprawiać problem. Z Pani wypowiedzi wynika, że waha się Pani między zakończeniem relacji a trwaniem w tej sytuacji, mimo niepewności, ponieważ Pani uczucia są nadal bardzo silne. Natomiast nie jest Pani pewna uczuć drugiej strony. Myślę, że w tej sytuacji byłoby dobrze wiedzieć „na czym się stoi” czyli zainicjować rozmowę z „przyjacielem”. Przedstawić Pani spojrzenie na sytuacje i poprosić o określenie co do uczuć drugiej strony i przyczyn zmian zachowania (tutaj oczywiście mogły zaistnieć czynniki, o których Pani nie wie). Zdaję sobie sprawę, że taka rozmowa jest trudna, wymaga „odsłonięcia się” i narażenia na odrzucenie. Ale jak Pani spojrzy na tę sytuację, że zrobiła wszystko dla tego związku, żeby wyjaśnić swoje wątpliwości (inaczej cały czas będzie Pani wahać się co zrobić) , jeżeli rozwiązanie będzie niekorzystne to przynajmniej będzie Pani miała „jasność sytuacji”.
Niezależnie od rozwiązania życzę wszystkiego dobrego.

Zobacz podobne
Jestem w związku parterem od 1.5 roku. Nie zgadzamy się w kwestii posiadania dzieci. Ja chcę , on nie. On jest po rozwodzie ( żona go zdradziła i zostawiła go po 10 latach, on był w szoku bo myślał, że wszystko u nich gra), nie miał dzieci, bo , jak to na początku naszej znajomości przedstawił - była żona nie chciała mieć, on chciał, ale zgodził się na jej warunki.
Po paru miesiącach znajomości mi powiedział, że on jednak nie chce mieć dzieci. Miałam pretensje, że wprowadził mnie w błąd , on na to, że wcale nie mówił mi, że teraz chce dzieci, tylko, że kiedyś chciał. Pytałam dlaczego nie chce, bo przecież lubi dzieci, on na to, że jest za stary (38 lat) i nie chce być biedny.
Przez parę miesięcy zwodził mnie mówiąc, że teraz nie chce, ale może mu się zmieni. Ustaliliśmy razem, że pójdzie do psychologa porozmawiać, z czego wynika jego niechęć do posiadania dzieci i czy można jakoś nad tym popracować. Poszedł, po 2 wizytach powiedział, że pani psycholog powiedziała, że jego niechęć do posiadania dzieci nie wynika z żadnych lęków i jest świadomą i przemyślaną decyzją i nie ma sensu, żeby dłużej o tym rozmawiać. I tak mi to oznajmił.
Miał łzy w oczach, kiedy powiedziałam mu, że w takim razie to koniec. Jednak stwierdziłam, że spróbuję trochę pobyć z taką myślą i zobaczyć czy to dla mnie okej.
No, ale wraca to do mnie co jakiś czas, nie umiem się z tym pogodzić. Mam 39 lat i czuję, że marnuje ostatnia chwilę na to, żeby założyć rodzinę. Mam też żal do partnera o to, że mnie wprowadził w błąd, że mnie zwodził, nie wiem też czy wierzyć w to, że był u tej psycholog, bo jak dla mnie powinien przynajmniej przerobić temat swojego taty, który był antyprzykładem ojca. Boje się, że będę żałować, że z nim zostałam, w momencie, w którym miałam jeszcze szansę założyć rodzinę z kimś innym. A z drugiej strony dobrze się dogadujemy i ciągle liczę na to, że on zmieni zdanie. Mam też taką myśl, że jestem dla niego niewystarcząca skoro kiedyś z byłą żoną chciał mieć dzieci, a teraz ze mną nie chce.
Witam wszystkich :) Zwracam się do was po poradę, doświadczenia i pomoc. Jestem w toksycznym związku 10 lat. Mój chłopak mnie nie szanuje, olewa, na moje potrzeby i uczucia reaguje ignorancją lub obojętnością. Nie zależy mu na mnie. To, co do mnie mówi, czy piszę, nigdy nie idzie z czynami. Najchętniej woli spędzać czas z kumplami i pić alkohol. Przyznał się w końcu po 10 latach, że jest alkoholikiem i że nie ma szacunku do kobiet. Zatkało mnie. Obecnie studiuje w innym mieście i zadaje się z nowym chłopakiem. Może dlatego chce być szczery? Naprawdę nie wiem. Dlaczego o tym pisze teraz? Bo jest coraz gorzej między nami od tego roku i nie wiem co robić? Rok temu układało się nam w miarę. Widziałam że, mu zależy na mnie i starał się, żebyśmy fajnie spędzali ze sobą na różne sposoby czas. Teraz to katastrofa. Mi oczywiście zawsze na nim zależało, ale ostatnio przestało mi na nim zależeć. Też mi na nim nie zależy i chcę go w końcu zostawić. Przed tym muszę psychicznie się przygotować, w tym momencie oddaliłam się od niego fizycznie i psychicznie, po miesiącu chcę z nim zerwać już na poważnie i jeszcze w tym starym roku zamknąć rozdział. Czy słusznie?


