Dzień dobry,
bardzo przykro mi z powodu tego, czego Pani doświadczyła. Myślę, że to bardzo istotne, żeby to Pani odnalazła odpowiedź w sobie - czy została Pani wykorzystana?
Nie ma tu obiektywnych norm, które by to określiły. Natomiast Pani samopoczucie, subiektywne nazwanie swoich odczuć i doświadczenia to istotny punkt wyjścia, by poczuć się inaczej, niż czuje się Pani w tej chwili. Uznanie swoich emocji i wrażeń, to bardzo ważny element "zaksięgowania się" naszych doświadczeń i wyciągnięcia z nich tego, co dla nas przydatne na teraz i na przyszłość.
To, co obecnie robi Pani przyjaciel wykazuje znamiona ghostingu. Czyli zachowania, gdzie osoba stopniowo ulatnia się z relacji, zdaje się być mało uchwytna, a co istotne: nie nazywa wprost powodów zmiany charakteru relacji, którą wcześniej aktywnie współtworzyła. Więcej na ten temat można przeczytać np. tutaj: https://sensly.com/blog/co-to-jest-ghosting-i-jak-sobie-z-nim-radzic
Myślę, że to istotne, żeby rozważyła Pani swoje obecne nastawienie do tej relacji oraz do przyjaciela. Niestety doświadczenie odrzucenia, potrafi skutecznie zepchnąć nas w rolę osób mniej sprawczych, biernych w relacji, skupionych na doświadczonym zranieniu. A przecież nadal ma Pani własne zdanie, odczucia i swoją niezależność. Warto przywrócić się do tych kompetencji i z pozycji takiej postawy podejmować dalsze działania wobec relacji (lub brak działań - w psychologii lubimy mówić że brak decyzji to też decyzja).
Życzę Pani dużo sił i wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka
Dzień dobry,
odpowiadając na Pani pytanie, czy została Pani wykorzystana- odpowiem, że nie. Zbliżenie spowodowało przyjemność dla Was obydwojga, a więc wynieśliście razem z tego satysfakcję. Niemniej jednak rozminęliście się z oczekiwaniami: on nie widzi sensu w związkach na odległość, a dla Pani nie jest to przeszkodą. Stąd powstało rozczarowanie, smutek, żal, przykrość.
W takich chwilach proszę pomyśleć o małych przyjemnościach dla siebie, otulić siebie a jeśli trzeba to opłakać tą sytuację. Proszę mi wierzyć - to minie. Jeszcze wiele pięknych chwil przed Panią:)
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl