Powrót do mieszkania mamy po rozstaniu przez zdradę. Mama jest zaborcza względem mojego powrotu do partnera.
Drey

Kinga Okoń
Dzień dobry,
Znalazła się Pani w trudnej sytuacji i pojawienie się takich emocji jest całkowicie zrozumiałe. Zdrada jest doświadczeniem, które często godzi w nasze poczucie własnej wartości, gotowość do zaufania innym, a wokół niej istnieje duża stygma w społeczeństwie, przez którą osoba zdradzona może czuć wstyd, jeśli rozważa powrót do partnera.
To, czy będzie Pani w stanie tworzyć związek z partnerem po jego zdradzie, jest jedynie Pani decyzją, ponieważ tylko Pani potrafi ocenić, czy ma w sobie gotowość do odbudowania zaufania. Z kolei tylko partner wie, czy jest gotowy włożyć dużo wysiłku, by to zaufanie odzyskać.
Osoby z Pani otoczenia, mając dobro na uwadze zapewne będą miały bardzo różne podejścia do tej decyzji. Ważne jednak, by potrafiły wyrazić swoje obawy i troskę w sposób konstruktywny, który jeszcze dodatkowo Pani nie rani.
Jeżeli jest to w zakresie Waszych możliwości, zgłoszenie się na terapię par byłoby dużym wsparciem w tej sytuacji.
Pozdrawiam,
Kinga Okoń

Dorota Figarska
Dzień dobry
Czuje Pani, że to sytuacja, której podejmując jeden wybór, traci Pani jakąś osobę. Czuje Pani, że musi wybierać, to z pewnością jest trudne. Zachowanie Pani mamy prawdopodobnie wynika z troski, jednak sposób w jaki tą troskę okazuje jest elementem manipulacji i szantażu. Musi Pani jednak wiedzieć, że ma Pani prawo to takich wyborów, które są zgodne z Panią, popełniania swoich błędów i ponoszenia ich naturalnych konsekwencji. Stan, gdy rodzic grozi dorosłemu dziecku, że zerwie z nim kontakt, jeśli ono nie spełni jego oczekiwań, jest niepokojący, nawet jeśli stoją za tym szczere i dobre intencje.
Zachęcam, aby jeszcze raz spróbować porozmawiać z mamą, przygotować się do rozmowy, aby nie zareagować zbyt emocjonalnie. Warto zapytać mamy co stoi za tak twardą postawą; powiedzieć, że wie Pani, że chce ochronić Panią przed ponownym zranieniem, ale sposób, w jaki to robi jeszcze bardziej panią krzywdzi. Warto szczerze porozmawiać o swoich uczuciach względem chłopaka, wyrazić zrozumienie dla chęci chronienia Pani, a jednocześnie pokazać, że to co mówi i robi Panią krzywdzi oraz postarać się postawić granice.
pozdrawiam,
psycholog Dorota Figarska

Agnieszka Wloka
Dobrze, żeby zastanowiła się Pani dlaczego mama tak gwałtownie zareagowała? Może warto z mamą albo z inną zaufaną Pani osobą porozmawiać o Pani relacji z partnerem - jak to obce osoby z boku to widzą? jakie zagrożenia dla pani? Co ich niepokoi? Być może inni widzą to, czego pani nie widzi albo widzieć nie chce. Warto też sobie samej dać chwilkę czasu na samotność i pozastanawianie się jak się Pani czuje przy boku partnera - czy czuje się Pani szanowana, czuje Pani się swobodna, czuje Pani, że za 5 lat też będzie Wam dobrze?
Agnieszka Wloka

Martyna Tomczak-Wypijewska
Dzień Dobry
Wyobrażam sobie jaka to trudna dla Pani sytuacja- z jednej strony mama, z drugiej strony partner… Próbowała Pani na spokojnie rozmawiać z mamą z czego wynika jej zachowanie? Nawet jeśli jej zachowanie wynika z troski to grożenie zerwaniem kontaktu nie jest w porządku. Ma Pani prawo dokonywać własne wybory (nawet jeśli komuś innemu wydają się “złe” dla Pani).
Pozdrawiam
Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo- behawioralna

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Zdrada jest bolesnym rodzajem straty w relacji. To zrozumiałe, że trudno odbudować zaufanie, szczerość. Warto mieć na uwadze w każdej bliskości zaspokajanie swoich potrzeb, nieprzekraczanie granic. Dobrym sposobem przepracowania zdrady jest psychoterapia pary. Zachęcam do refleksji na temat relacji z mamą, która zastosowała szantaż emocjonalny. Ma Pani 26 lat i ma prawo budować swoje dorosłe życie na swoich zasadach, dźwigając konsekwencje decyzji. Spróbujcie o tym porozmawiać, także o swoich uczuciach wobec zachowania mamy.
Powodzenia
Katarzyna Waszak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Około od roku czasu już nie jestem z byłym partnerem, jednak ze względu na dziecko oraz inne wiążące nas sprawy (kredyty), musimy mieć jakikolwiek kontakt. Kontakt jest rzadki. Rozwód był z winy obu stron. Czasem da się dogadać z byłym partnerem na spokojnie, a czasem czuję się atakowana. Pisze rzeczy typu, że ja mam się ogarnąć, że jestem nienormalna, że był moim sponsorem, wypomina mi rzeczy, które kupił, lub remont mieszkania, który zrobił, kiedy byliśmy razem. Dodam, że sama pracowałam, poza czasem w części ciąży i po ciąży.
Czuję się atakowana, czuję, że nie szanuje mnie jako człowieka, jako matkę jego dziecka, które wychowuje właściwie samodzielnie. Pozwala swojej aktualnej partnerce obrażać mnie i oskarżać na przykład o buntowanie syna przeciwko ojcu, a to wszystko zdarzyło się nawet na oczach mojego syna. Czuję się umniejszana jak podczas naszego związku, gdzie zawsze jego zdaniem miałam lekką pracę, a on ciężką. Nieważne czy to była praca za biurkiem, czy fizyczna, moja praca zawsze była łatwiejsza. Dodam, że w tamtym roku groził mi też przez kilka miesięcy wyjawieniem prywatnych naszych spraw mojej najbliższej rodzinie. Czułam się wtedy zastraszona. Mam taki problem, że gdy dochodzi do sytuacji, kiedy czuję się atakowana, bardzo emocjonalnie reaguje, zanoszę się płaczem, analizuje jego słowa, biorę je strasznie do siebie. Sytuacja taka zabiera mi od godziny do kilku następnych godzin z dnia, w którym się to wydarzyło. Zamraża mnie tak, że nie mogę nic zrobić. Szukam w sobie problemu i tłumaczę, że jestem wrażliwa i emocjonalna oraz że potrzebuje czasu, żeby zacząć to olewać. Dopiero wczoraj pomyślałam, czy czasem to nie podchodzi pod przemoc psychiczną. Męczą mnie takie sytuacje, a najgorsze, że nigdy nie wiem, kiedy to nadejdzie. Mam 7-letniego syna z diagnozą autyzmu. Muszę być dla niego w pełni zdrowa psychicznie, aby móc go wspierać na co dzień. A takie sytuacje z moim byłym partnerem zabierają mi bardzo dużo energii i podejrzewam, że zdrowia też. Nie wiem, co mam robić w takiej sytuacji. Marzę o tym, żebym nie musiała się z nim wgl kontaktować, ale to niemożliwe.
Jak poradzić sobie z rozstaniem, kiedy to partner postanowił, że się rozstajemy, a ja wciąż go kocham i bardzo boli mnie to rozstanie.
Nie mogę się z tym pogodzić. bo wiem, że On też nadal coś do mnie czuje, sam mi to powiedział, ale weszła między nas zazdrość i zaborczość.
Jednak, mimo wszystko, nie potrafimy całkowicie z siebie zrezygnować, a zwłaszcza ja, bo bardzo mi go brakuje i naprawdę szczerze go kocham.
Dzisiaj się dowiedziałam czegoś. Dowiedziałam się, że moja mama i dwie siostry jadą w czwartek nad morze, wracają w poniedziałek. Ja wiem, mówiłam siostrze jednej ze nie pojechałabym z nimi, bo po prostu nie czuję się komfortowo przy mamie i przy nich. A także z uwagi na bliznę po operacji. No...tak...tak mówiłam. A dzisiaj jak te słowa okazały się prawdą, to mnie to zabolało. Bo jak teraz sobie pomyślałam...To przecież mogła się mnie ostatecznie zapytać, czy moja decyzja, że nie jadę, jest ostateczna...a one nic... Poczułam się wyobcowana. Poczułam się odrzucona po raz kolejny w życiu przez nich. Owszem z tą siostrą jedna mam w miarę poprawne relacje jednak... Dlaczego to tak zabolało?
Witam, od 2 lat choruje na depresje i stany lękowe - co za tym idzie, cierpię na lękowy styl przywiązania do mojego narzeczonego. Jesteśmy młodymi ludźmi i w ostatnim czasie czuje, że nasz związek wisi na włosku. Nie umiem sobie z tym poradzić, czuje, że mój facet już mnie nie kocha. Bardzo odczuwam jego oschłość i osłabienie uczuć w moją stronę. Czuje, że bez niego sobie nie poradzę. Czuje, że nie umiem bez niego żyć. Zapisałam się na psychoterapię, lecz termin jest niestety dopiero na wrzesień. Czy może ktoś proszę dać mi jakieś porady? Błagam, już sobie nie daje z tym rady. Czuje, że wykańcza mnie to już psychicznie 😔
Jestem osobą, która za bardzo patrzy co będzie kiedyś, ale myślę, że trochę to wina tego, co dzieje się teraz.
Mianowicie chodzi o to, że chciałabym w końcu zacząć układać życie, wejść w związek, iść naprzód. Tylko, że jest problem. Martwi mnie jedna rzecz w tym wszystkim ciągle- czasy mamy, jakie mamy i ciągle gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że boje się tego związku z partnerem.
Paraliżuje mnie ten strach, że gdy znajdę już miłość, zamieszkamy razem, np. będą już dzieci, związek nagle się rozpadnie/dojdzie do rozwodu lub zdrady. Mam myśli, że taki związek nie przetrwa "do końca życia", że on i tak mnie zostawi, już nie daj Bóg z dziećmi. Nawet po 10 latach, ale i tak to się stanie.
Dużo jest przypadków od kobiet, które się rozstały w ciąży czy po 8 latach, które były w szczęśliwych małżeństwach itd. Nie potrafię sobie z tym poradzić, chciałabym wejść w związek, być kochana, ale gdy myślę o tym, co mnie może spotkać, że zostanę zraniona lub samotną matką na zawsze i on zniszczy mi życie-boję się. Co robić?
Mąż uważa, że tylko ja – żadna inna. Były plotki, że miał romans w pracy. Życie małżeńskie – OK, czasem sprzeczki o byle co.
Teraz pytanie – jak podejść do sprawy? Mąż pracuje z kobietami, z jedną z nich poszła fama, że miał romans. Zaprzecza. OK, próbowałam zaufać, lecz jest ciężko – potrafi momentami być wobec mnie chamski, agresywny, nie chce zbliżeń. Kiedy frustracja i agresja mijają – nagle jest czuły, jakby nigdy nic, jakby nic sobie z tego nie robił.
Kierowniczka, z którą zna się dosyć dobrze, potrafiła mówić mojemu mężowi, że ją irytuję. Podobno go zje***ała „za mnie” – przepraszam za słowo, ale już mam dosyć. Ta kobieta potrafiła mnie zaatakować słownie, że niby nie powinno mnie interesować, co łączyło mojego męża z inną kobietą. Mąż uważa, że to tylko plotki.
Mam zaufanie do mojej koleżanki, z którą rozmawiałam. Powiedziała, że mąż mną manipuluje, kłamie, że coś tu nie gra. Kierowniczka za każdym razem wyręcza się tylko moim mężem – żeby poszedł do apteki po leki, żeby wlał płyny do auta... i tak w kółko. Nikogo innego nie prosi, tylko jego. A on twierdzi, że inni są nieudolni, a on nic złego nie robi. Yhy...
I teraz sytuacja: dzwoni do mnie na wideo rozmowę – zawsze widzę jego twarz. Nagle, kiedy rozmawiamy przed pracą, mówi do mnie: „poczekaj” i ustawia kamerę na czarne tło – raczej celowo, żebym nic nie widziała. W tym momencie słyszę głos kobiety, chyba tej „tempej” kierowniczki. Po chwili, kiedy odeszła, mąż nagle odwraca kamerkę, jakby nigdy nic, mówiąc, że „niechcący” ją przestawił. Yhym, jasne… Powiedział, że ona tylko podjechała autem i mówiła coś, że jakiegoś pracownika zamknęła policja.
Pytam męża: czy naprawdę był problem, żeby trzymać normalnie telefon? Czy trzeba było tak szybko zmieniać obraz? Buziaczki czy co? Różnie można to odebrać, prawda? Twierdzi, że „niechcący”… A potem nagle mówi do mnie: „Nie przyjeżdżaj po mnie do pracy”. Jak mam to odbierać? Kłamie mnie z tą babą, czy serio może „niechcący”?
Jeszcze tekst: „Masz tak robić – nie przyjeżdżaj”. No to co – pojechać i mieć podejrzenia, czy nie? Dodam tylko, że ta kobieta bardzo mnie nie lubi – i ja jej też. Kiedy jeżdżę po męża, widzi mnie, robi miny – ja to widzę. Mówiłam mężowi. On twierdzi, że ma ją „w dupie”, a ja widzę, że ona robi niestosowne gesty, kładzie mu rękę na klatkę piersiową, uśmiecha się jak kokietka, klepie go i łazi za nim krok w krok.
Mąż uważa, że „za dużo biorę do siebie”. Ale moim okiem – to nie wygląda normalnie. Czy mam powody do podejrzeń?
Mam 14 lat na imię Monika. Od roku jestem z chłopakiem. Bardzo się lubimy, ale zaczął się ostatnio "dziwnie" zachowywać.
Poprosił mnie, abym podniosła bluzkę do góry (nie noszę jeszcze stanika). Zawstydziłam się, ale zrobiłam to, bo to mój chłopak. Chciał również, abym zdjęła spodnie, ale nie zgodziłam się. Czy to normalne zachowanie? On ma 15 lat, jak mam się zachować?