Left ArrowWstecz

Mąż nie jest zaangażowany w związek, dopóki nie ma potrzeby seksu.

Witam.Jesteśmy z mężem 9 lat po ślubie (razem 12). Problem polega na tym ,że mam wrażenie,że on stara się gdy chce aby doszło do zbliżenia fizycznego.To ja przeważnie pierwsza się przytulam,że tak powiem bez powodu.Nie pyta się mnie jak się czuje,czym się martwię.Jak ja coś powiem,że jestem zmęczona to on,że jest bardziej.Mamy córkę 8 lat i mam wrażenie,że ja jestem na ostatnim miejscu.Próby rozmawiania na temat właśnie bliskości kończą się tym,że ona przestaje w ogóle rozmawiać i każe,że tak powiem mnie ciszą.To później ja muszę jako pierwsza łagodzić sytuację.Cieżko mi z tym,że moje potrzeby, zmartwienia są na ostatnim miejscu. Już sama nie wiem czy mam się zmuszać do sexu?😔Chciałabym się stać ważna dla męża, żeby też i o mnie zaczął się martwić,liczył z moim potrzebami.Jeżeli chodzi to ja bym mogła żyć bez seksu
User Forum

Ala

3 miesiące temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Pani Alicjo,

 

Pani uczucia i emocje są całkowicie zrozumiałe. Ma Pani pełne prawo pragnąć bliskości emocjonalnej i czułości, a nie tylko fizycznego zbliżenia na warunkach męża. Nie ma Pani absolutnie obowiązku zmuszać się do seksu, co więcej takie zmuszanie może pogłębić w Pani poczucie bycia nieważną i nie rozwiąże prawdziwego problemu, jakim jest brak emocjonalnej więzi. Kluczem jest postawienie granic i jasne zakomunikowanie, że intymność fizyczna jest dla Pani możliwa tylko wtedy, gdy będzie oparta na szacunku, trosce i prawdziwym zainteresowaniu Panią jako osobą. Gdy uzna Pani własne potrzeby (a nie męża) za najważniejsze, rozpocznie się prawdziwa zmiana. Proszę również zauważyć, czy w waszej relacji nie pojawiają się schematy (obrażony mąż wycofuje się i czeka na inicjatywę z Pani strony, Pani zaś za każdym razem dąży do rozładowania sytuacji), w takim przypadku zachęcam do skorzystania z terapii par, bądź - jeśli mąż nie wykaże zainteresowania tą formą pomocy - przynajmniej skorzystania z terapii własnej, która pomoże Pani w zbudowaniu poczucia własnej wartości i umiejętności stawiania granic.

 

Pozdrawiam serdecznie

Adam Gruźlewski

psycholog, psychotraumatolog

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Karolina Walczyk

Karolina Walczyk

Sytuacja, którą opisujesz, pokazuje, że czujesz się nieważna i niesłyszana w relacji, a to może być bardzo bolesne. Bliskość fizyczna jest ważna w związku, jednak nie zastąpi codziennego zainteresowania, troski i rozmowy. Nie powinnaś się zmuszać do seksu – Twoje potrzeby i granice są równie ważne, jak potrzeby męża. Cisza w odpowiedzi na próby rozmowy może być sposobem unikania trudnych tematów, ale to nie rozwiązuje problemu. Warto spróbować jeszcze raz spokojnie wyrazić swoje uczucia i oczekiwania, a jeśli przychodzi Wam to z trudnością, może pomocne mogłoby być wsparcie terapeuty par – tak, byście oboje mieli przestrzeń do usłyszenia siebie nawzajem i porozmawiania o tym co dla Was obojga jest ważne.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Karolina Walczyk

Psycholog, Psychoterapeuta

3 miesiące temu
Sylwia Harbacz-Mbengue

Sylwia Harbacz-Mbengue

Witaj 

sytuacja, o której piszesz, dotyczy często par z kilkuletnim stażem.  Do związku często wkrada się codzienność i rutyna, a to może mieć negatywny wpływ na bliskość emocjonalną i intymną.

Uwagę trzeba zwrócić na fakt, że dla kobiet intymności jest wynikiem bliskości emocjonalnej. Dla mężczyzn bliskość fizyczna bywa sposobem na zbliżenie emocjonalne.

W momencie konfliktu trudno jest rozmawiać o emocjach czy potrzebach. Zwróć uwagę, aby rozmowy na takie tematy prowadzić w bezpiecznych warunkach.

Bezpieczną przestrzenią dla par jest też gabinet psychologiczny. Warto przemyśleć terapię małżeńską.

 

Pozdrawiam 

Sylwia Harbacz-Mbengue 

Psycholog

3 miesiące temu
Aleksandra Żochowska

Aleksandra Żochowska

Dzień dobry,

 

to ważne, że zdecydowała się Pani podzielić swoim problemem. Wyobrażam sobie, że może czuć się Pani aktualnie samotna i pomijana w swoim związku. Pani potrzeba bliskości i wsparcia emocjonalnego jest całkowicie naturalna i zrozumiała. Rozumiem, że brak zaangażowania męża w tym obszarze może budzić frustrację, smutek i poczucie rezygnacji. Bliskość w związku nie opiera się tylko na sferze seksualnej, ale również na trosce, rozmowie, drobnych gestach i wzajemnym zainteresowaniu. Zmuszanie się do współżycia, gdy nie ma ku temu wewnętrznej gotowości i emocjonalnego bezpieczeństwa, zwykle nie poprawia relacji, a wręcz może pogłębiać poczucie dystansu. Dobrym krokiem mogłaby być próba szczerej rozmowy w bezpiecznych warunkach np. przy wsparciu terapeuty par, który pomoże Wam usłyszeć nawzajem swoje potrzeby. Pani pragnienie bycia zauważoną i ważną jest absolutnie uzasadnione i zasługuje na wysłuchanie.

 

Pozdrawiam ciepło,

Aleksandra Żochowska

3 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

z pewnością nie powinna się Pani zmuszać do seksu z mężem. To może jedynie pogłębić frustrację i obniżyć Pani samopoczucie. Bliskość w relacji nie powinna wynikać z poczucia obowiązku. To ważne, żeby próbować rozmawiać z partnerem na temat Pani potrzeb i oczekiwań, tego, że potrzebuje Pani troski, zainteresowania, bycia wysłuchaną. Jeśli trudno jest o tym rozmawiać w domowych warunkach, a mąż ma tendencję do unikania i "cichych dni", może warto rozważyć wspólne spotkania z terapeutą, dzięki którym będziecie mogli się wzajemnie usłyszeć.

 

Serdecznie pozdrawiam,

Justyna Bejmert

Psycholog 

3 miesiące temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Pani Alicjo, 

Pani emocje tutaj są jak najbardziej zrozumiałe. Potrzeby bycia zauważoną i wysłuchaną przez partnera są absolutnie normalne. Może warto porozmawiać jeszcze raz skupiając się na faktach i swoich własnych emocjach. Czasem w kłótniach lub sporach posługujemy się oskarżeniami, a warto skupuć się na swoim odczuwaniu i spróbować powiedzieć "gdy dzieje X, czuję się Y", bo nikt nie może dyskutować z tym, jak się Pani czuje. 

Jeśli sytuacja trwa od dłuższego czasu, myślę, że warto też pomyśleć o terapii dla par, bo być może problem jest schowany nieco głębiej.

Absolutnie też nie powinna się Pani do niczego zmuszać. Proszę nie zapominać, że jest Pani w tej relacji na równi z partnerem i nie musi się Pani podporządkowywać. 

 

Pozdrawiam,

Elza Grabińska, psycholog.

3 miesiące temu
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Dzień dobry, 
z tego, co Pani opisuje, w relacji pojawił się deficyt bliskości emocjonalnej i wzajemnego wsparcia. To naturalne, że pragnie Pani czuć się ważna i zauważona przez męża, a brak tego rodzi frustrację i poczucie osamotnienia.

Z perspektywy psychoterapii psychodynamicznej, warto zwrócić uwagę na to, jakie wzorce funkcjonowania emocjonalnego i komunikacji wykształciliście jako para oraz jak doświadczenia z przeszłości mogą wpływać na Wasze obecne relacje. Często problem braku otwartości i bliskości wynika z obaw przed zranieniem lub z trudności w wyrażaniu własnych potrzeb.

Zmuszanie się do intymności fizycznej bez poczucia bezpieczeństwa i zrozumienia może pogłębiać dystans między Wami, dlatego ważne jest, by najpierw pracować nad odbudową emocjonalnego kontaktu. Może pomóc Wam terapia par, która stworzy bezpieczną przestrzeń do wspólnego zrozumienia swoich potrzeb i nauki konstruktywnej komunikacji.

Jeśli czuje Pani, że jest Pani na końcu listy priorytetów, warto również zadbać o swoje granice i własne emocje.
Pozdrawiamy serdecznie
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli (Weronika Berdel)

3 miesiące temu
Paulina Habuda

Paulina Habuda

Dzień dobry, 

 

Widzę w Pani wiadomości, że zależy Pani na małżeństwie, ale również na bliskości, intymności, i byciu zauważoną. Wydaje się, że jednak Pani mąż nie odpowiada na Pani potrzeby w tym zakresie. To naturalne, że w takiej sytuacji może się Pani czuć ignorowana i po prostu opuszczona. To co Pani nazywa karaniem ciszą - czyli tzw. "silent treatment" - jest bardzo bolesny dla osoby, która doświadcza tej formy kary. 

Związek - zwłaszcza z tak pięknym i długim stażem jak u Państwa - przechodzi różne fazy i wymaga w związku z tym pracy. Pytanie czy Pani mąż zdecyduje się pracować nad związkiem? Ta praca wymaga zaangażowania obydwu osób :).  Zalecałabym terapię dla par, która nauczy Państwa komunikacji oraz metod na odbudowanie bliskości. 

Proszę jednak pamiętać, że Pani również może decydować - i trzeba się zastanowić co Pani zrobi jeżeli mąż nie będzie chciał pracować nad wzmocnienie Państwa relacji.

Chciałam jeszcze odnieść się do kwestii związanych z życiem seksualnym. Nasze potrzeby seksualne i kwestie pożądania są związane z życiem psychicznym ogólnie. Dlatego jeżeli nie czuje Pani wsparcia od partnera, nie czuje się Pani doceniona i Pani emocje bywają ignorowane, to nic dziwnego, że nie czuje Pani również pożądania, gdyż te dwie sfery są ze sobą ściśle związane. 

 

Pozdrawiam

Paulina Habuda

Psycholog, Seksuolog

mniej niż godzinę temu
Lucio Pileggi

Lucio Pileggi

To bardzo trudna sytuacja, w której się Pani znalazła – i naturalne, że czuje się Pani zraniona i zagubiona.

Nie jest dobrym pomysłem zmuszać się do seksu – to może tylko pogłębić poczucie krzywdy i oddalenia w relacji. Z tego, co Pani pisze, rozmowy o bliskości są dla Was trudne, a mąż często się zamyka, co musi być dla Pani bardzo bolesne.

 

Jak w każdym związku, komunikacja jest kluczowa. Potrzebna jest rozmowa, w której oboje czujecie się bezpiecznie, by móc otwarcie nazwać swoje potrzeby – bez oceniania – i spróbować zrozumieć wzajemne obawy. Rozmowa nie zawsze od razu rozwiązuje problem, ale często jest pierwszym krokiem do odbudowy więzi i poczucia bycia ważną w związku.

 

Czasem pomaga wybrać spokojniejszy moment i zacząć rozmowę łagodnie, np. „Wiem, że to trudny temat, dla mnie też, ale chciałabym spróbować”. Warto mówić o swoich uczuciach, zamiast obwiniać, a jeśli to w Waszym stylu – dodać odrobinę lekkości lub humoru, by zmniejszyć napięcie. Pamiętajmy jednak, że nikogo nie da się zmusić do rozmowy – można jedynie stworzyć warunki, w których łatwiej się otworzyć.

 

Jeśli trudno znaleźć taki moment we dwoje, może w tym pomóc terapeuta par – stworzy bezpieczną przestrzeń do takich dialogów. A jeśli mąż nie jest gotowy na wspólną terapię, indywidualna konsultacja z psychologiem mogłaby pomóc Pani lepiej zadbać o siebie, wyznaczyć zdrowe granice i odzyskać spokój w tym trudnym czasie.

 

Życzę Pani dużo siły i spokoju.

Lucio Pileggi, Psycholog

 

3 miesiące temu
Alicja Szymańska

Alicja Szymańska

Dzień dobry, 
nie warto się zmuszać do współżycia, bo wtedy traci ono sens i może jeszcze pogłębiać poczucie, że Pani potrzeby są pomijane. W takiej sytuacji pomocne są szczere komunikaty, nie w formie zarzutu, lecz w formie podzielenia się tym, jak Pani się czuje, na przykład „brakuje mi, żebyś częściej pytał, jak się czuję, bo wtedy czuję się dla Ciebie ważna”. Wiem, że rozmowy kończące się „ciszą” są bardzo trudne, ale właśnie dlatego czasem warto poszukać wsparcia z zewnątrz, na przykład w terapii par, gdzie oboje moglibyście bezpiecznie wyrazić swoje potrzeby i lepiej się usłyszeć. Pani tęsknota za byciem ważną w oczach męża jest w pełni naturalna i zasługuje na to, by znaleźć dla niej przestrzeń.


Pozdrawiam

Alicja Szymańska 

Psycholog


 

3 miesiące temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Proszę o potwierdzenie czy zrobiłem dobrze, czy psycholodzy dobrze mi doradzili - biologiczna mama syna stworzyła stresującą sytuację wybuchając przy dziecku.
Dzień dobry. Zwracam się do państwa z pytaniem / oceną sytuacji odnośnie sytuacji, w której nasz małoletni syn (10 lat) zobaczył mnie i moją żonę w sytuacji łóżkowej, gdy my o tym nie wiedzieliśmy, że on w ogóle nas podglądnął. Syn w środku nocy po cichutku zakradł się do korytarza. My zajęci sobą wraz z żoną nie zamknęliśmy drzwi, bo myśleliśmy, że śpi na piętrze w swoim łóżku ( mamy duży, piętrowy dom, odległość od naszej sypialni z jego pokoju to ok 15m plus piętro). Nie wiedzieliśmy, że syn nas zobaczył i obserwował nic nie mówiąc, gdyż przez cały następny dzień od rana, syn jadł z nami wszystkie posiłki, rozmawiał na inne tematy. Absolutnie NIE UNIKAŁ z nami kontaktu wzrokowego, a wręcz bawił się z nami i psami, późnym popołudniem przyszedł też do łóżka i razem oglądaliśmy film. NIC nie wskazywało na żadne stany lękowe ani niestabilności emocjonalnej. Nic nie odbiegało od normy. Przysłowiowy dzień jak codzień. Wieczorem odwieźliśmy Syna do mojej byłej partnerki ( biologiczna matka Syna) I syn jej powiedział / zapytał się co robił tata ? W TYM momencie biologiczna matka wpadła w furię i szał. Przy dziecku zadzwoniła do mnie ( ojca ) nie przebierając w słowach mówiąc, co o tym myśli. Zrobiła ze mnie w oczach dziecka zboczeńca i degenerata itd. Nigdy wcześniej nie miałem takiej sytuacji - nie wiedziałem co mam powiedzieć synowi. Moja Żona zapytała więc o opinię swoich dwóch znajomych psychologów ( ktorzy dla biologicznej matki i mojej byłej partnerki nie są oczywiście ŻADNYMI autorytetami, bo są znajomymi ... ) - w opini tych psychologów nie powinno oczywiście do tego dojść. - w opinii tych psychologów matka nie powinna tak reagować, bo dziecko było w nowej sytuacji z przysłowiową niezapisaną kartką papieru odnośnie reakcji, na co wskazywał absolutny brak unikania kontaktu wzrokowego z nami i całkowicie normalne zachowanie. Przyszedł też do naszej sypialni ( tam gdzie to sie stało ) i oglądał z nami film. - Wg opini tych psychologów jest to dowód na brak traumatycznej reakcji po zobaczeniu nas - wg opinii tych psychologów furiatyczna reakcja matki doprowadziła do stresu u dziecka, które objawiło się stanami lękowymi i zmianą zachowania w szkole. - wg opinii tych psychologów biologiczna matka powinna powiedzieć dziecku, że nie było jej tam i nie wie co dokładnie się wydarzyło i syn powinien się zapytać mnie. - wg opinii tych psychologów seks małżeński nie jest niczym złym, ale reakcja biologicznej matki pokazała synowi co innego Wg ich opinii błędem natomiast było niezamknięcie drzwi do sypialni. - biologiczna matka w dzieciństwie była molestowana przez ojczyma. Ojczym również przy niej oglądał filmy pornograficzne i się onanizował. Nigdy tego nie przepracowała z żadnym psychologiem. Biologiczna matka mając te traumy z dzieciństwa roztoczyła w szkole wśród znajomych i swojej rodziny wersję, że uprawialiśmy seks PRZY DZIECKU. W opini psychologów ( naszych znajomych ) to biologiczna matka MUSI iść do psychologa, bo będzie na każdą sytuację stresową reagowała furią i wściekłością i to matka ma poważny nieprzepracowany problem z dzieciństwa. Innego mechanizmu nie wytworzyła. Molestujący ojczym nigdy nie poniósł żadnych konsekwencji swoich czynów, a matka mojej byłej partnerki nigdy z nią nie była u żadnego specjalisty. Wyjechała do Niemiec układając sobie życie na nowo z nowym mężem. - psycholog szkolny wraz z kurator szkolną powiedziały, że mam przeprosić dziecko. Że nie ma we mnie empatii, tylko podchodzę do sprawy na chłodno i bez emocji. Natomiast W MOJEJ subiektywnej opinii nie powinienem przepraszać, bo byłoby to przyznanie się do tego, że seks małżeński to zło i reakcja matki ( do dziś samotna ) była poprawna. Nie uprawialiśmy seksu przy dziecku świadomie ani specjalnie - to jak siedząc na toalecie ktoś by wszedł i powiedzieć, że przy kimś się załatwiać? Wytłumaczyłem synowi, że to, co zobaczył, jest w małżeństwie normalnym sposobem okazania miłości między żoną a mężem i sam też to będzie robił. - nasi znajomi psycholodzy stwierdzili, że to matka swoimi reakcjami i emocjami rozdrapała niepotrzebnie ranę. Zalecili po wytłumaczeniu synowi już do tego nie wracać. Nie chodzić po żadnych seksuologach ani terapeutach z dzieckiem na co nalegała biologiczna matka. Posłuchałem się moich znajomych psychologów. I teraz pytania do Państwa, jako że jesteście Państwo niezaangażowani emocjonalnie i cała sytuacja jest anonimowa dla wszystkich stron w tej kwestii - czy moja postawa i wytłumaczenie synowi po radach znajomych psychologów były właściwe? - Czy reakcja matki i to jak zdemonizowała nasz małżeński seks swoją reakcją były właściwe? Czy psychologowie ( nasi znajomi ) maja rację w swojej interpretacji i poradach ? Czy matka dziecka powinna odbyć jakąś terapię ? - dodam jeszcze, że matka biologicznej matki jest jej doradcą. Nie jest ŻADNYM psychologiem ani terapeutą. Popiera córkę w 100% mówiąc, że sama by zrobiła identycznie, bo ona się kieruje sercem i emocjami. Jak sama mówi, nigdy nie rozmawiała z rodzicami na żadne trudne tematy. W mojej subiektywnej ocenie musiała wytworzyć jakiś rodzaj mechanizmów obronno- poznawczych, a bez wsparcia rodziców postawiła na swoje emocje. Dokonała emocjami wyboru ojca córki ( rozstanie ) oraz wyboru ojczyma - również zakończone rozstaniem. Ale córce polecą kierowanie się emocjami ... Nazywa mnie chorym psychicznie facetem i to ja mam iść na terapię ( mimo braku posiadania jakiegokolwiek wykształcenia kierunkowego )... więc ja jej powiedziałem, że to ona też ma nieprzepracowane problemy i to ona wraz z córką powinny iść na terapię, pomimo iż są dorosłymi kobietami, wiek nie zalecza traum. Kto w tej sytuacji ma rację ?? Dziękuję za pomoc
Witam. Mam 28 lat i zauważyłam, że chyba mam jakieś ubytki z dzieciństwa.
Witam. Mam 28 lat i zauważyłam, że chyba mam jakieś ubytki z dzieciństwa. Miałam młodych rodziców, którzy moim zdaniem nie nadawali się na rodziców. Ojciec ciągle pił, często w domu była policja, a raz nawet zostawił mnie 5-letnią w domu bez jedzenia, jak mama była w szpitalu. Jak miałam 6 lat i poszłam do szkoły, to nie miałam gdzie mieszkać i dlatego też nie było mnie miesiąc w szkole i potem ciężko było mi wszystko nadrobić. Jak byłam w gimnazjum, to z mamą wyprowadziłyśmy się do babci i do czasów liceum było wszystko ok. Niestety jak zdałam maturę, to znowu nie miałyśmy z mamą gdzie mieszkać i wyjechałyśmy do Holandii i mamy teraz swoje mieszkanie w Polsce, ale mimo to nie czuję się szczęśliwa. Mam problem z nawiązywaniem kontaktu z mężczyznami, a bardzo chciałabym mieć kiedyś rodzinę. Chcę wrócić na studia jak uda mi się pogodzić to wszystko z pracą. Przytłaczają mnie teraz niezdane egzaminy praktyczne na prawo jazdy. Niedawno przeczytałam książkę, że przez trudny okres dzieciństwa mogę mieć problemy w życiu dorosłym. Proszę o jakieś rady.
Kocham moją mamę i jednocześnie nienawidzę. Nie wiem dlaczego mam potrzebę dokuczania jej.

Dzień dobry mam problem ze sobą i nie wiem jak sobie z nim poradzić.

Chodzi o moją mamę. Kocha mnie, przytula, gotuje obiady i nie hamuje moich ambicji i wspiera mnie we wszystkim, jednak mam do niej odrazę i agresję. Nie chcę jej krzywdzić, ale wybucham do niej agresją cały czas, nawet jak nic do mnie nie mówi. Odkąd skończyłam 18 lat dochodzą również przekleństwa, ale tylko z mojej strony. Mama jest smutna i widzę, że pęka jej serce, bo bardzo jej dokuczam, ale nie potrafię przestać. Kocham ją i nienawidzę. Wskoczyłabym za nią w ogień, ale i ją do niego wepchnęła. Na myśl, że mogę jej wbić szpilkę i doprowadzić do złego stanu odczuwam satysfakcję i zadowolenie, a gdy skończę umartwiam się jak mi jej żal i nie chcę, aby była smutna. Wiem, że jak odejdzie, to ja razem z nią. 

Dzieciństwo miałam bardzo dobre, bo mama sama mnie wychowywała. Może chodzi o ojca, bo bardzo jej dokuczał, jak miałam może z 2 latka, potem odeszłyśmy. Może podświadomie chcę przejąć jego rolę. 

O co chodzi i co jest ze mną nie tak? Chciałabym, aby mama miała kochającą córkę, a nie potwora. Bardzo proszę o pomoc.

Pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi.
Dobry wieczór. Jestem mężatką od 10 lat, mamy 8-letnią córkę. Tego roku w czerwcu musiałyśmy się wyprowadzić z domu z powodu remontu, mąż został w domu i on wykonuje remont. Miał on trwać dwa miesiące. W skrócie napiszę, że pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi. Po pewnym czasie powiedział, że robił testy i okazało się że nie może już mieć więcej dzieci. Od tego czasu traktuje mnie okropnie. Jakbym była jego wrogiem. Cały czas mówi że on chce rozwodu że on nic do mnie nie czuje. Obwinia mnie o to, że nie może mieć dzieci. To już trwa ponad 2 miesiące, ja już nie mam sił, jest mi okropnie przykro. Ja go bardzo kocham, tęsknię za nim. On nie chce nawet kończyć remontu, nie chce żebyśmy wróciły do domu. Stwierdził że dobrze jest mu samemu. Co ja mam robić ? Dla niego teraz wszytko jest złe, nic mu nie można powiedzieć. Co ja powinnam zrobić ?
Problemy z relacjami rodzinnymi, zdrowiem dziecka i wpływem toksycznego środowiska na zdrowie
Witam. Moje pytanie, w zasadzie problem jest dość złożony, ale postaram się w skrócie określić problem. Mam problem w relacjach z matka i siostrą. Od zawsze ona była stawiana na piedestale, ja zawsze czolam się mniej ważna. Radziłam sobie i żyłam w świadomości trudno jest jak jest. Akceptowałam i znosiłam różne docinki i przede wszystkim wieczna krytykę. Nigdy nie postawiłam granicy. Wszystko zmieniło się gdy 4 lata temu urodziłam dziecko, przewartościowałam sobie wszystko i zaczelam dostrzegać, że tak naprawdę nadal jest w moim kierunku krytyka i co bym nie zrobila, jakbym się nie starała to jest zle. Czasem wręcz zostałam oceniana, jakbym wszystkim robila nie wiem jaka krzywdę. Ja zaczelam stawiać granice, że nie życzę sobie takiego traktowania i takiego oceniania. Moje relacje z siostrą calkiem ograniczyły się do minimum. Z matka podobnie. Dlatego też że jest dodatkowy problem. Moje dziecko jest chorowite, łapie byle co, ja zresztą podobnie. Wieczne infekcje wywracają nam życie, bo z mezem tak naprawdę wymieniamy się na zmianę w opiece bo nie mamy kogo prosić o pomoc. I największy problem, który spędza mi sen z powiek jest sytuacja. U mojej matki w domu- stary dom, panuje grzyb, przykry bardzo uciążliwy zapach. I tak naprawdę mam wrażenie że tylko mi i mojemu mężowi to przeszkadza. Było gdy mowilam matce o tym, że coś jest nie tak, że to się pogłębia, że ten zapach jest uciążliwy i że jest to niebezpieczne. Ona wręcz mnie wyśmiewa i nie rozumie problemu. A my po każdej wizycie u niej jesteśmy chore. W jedny roku moja córka wziela multum antybiotyków bo każda wizyta kończyła się infekcja która wogole nie ustępowała. Gdy próbowałam tłumaczyć to sytuacje, moja matka nie rozumie, twierdzi że wymyślam. Mojej siostrze chyba to nie przeszkadza i może ma inną odporność. I najgorszy problem zbliżające się święta. W tamtym roku zorganizowałam u siebie by nie przebywać u niej, tylko żeby wszyscy przyli do mnie. Ale oczywoscie było tylko krzywe patrzenie. Mialam odczucie, że nic nie pasuje, wszystko zle. I przeciez powinniśmy spędzać u niej. I w tym roku nie wiem co zrobić. Jestem w takiej rozterce że nie potrafię sobie poradzić. A jest to dla mnie tym bardziej cięższe bo od 3 tyg zmagam się z zapaleniem zatok, a moja córka wlansie też jest chora, i wiem że odwiedziny u niej skończą się źle, boje się że dostaniemy gorszego zapalenia, będąc świeżo bądź jeszxze w trakcie naszych infekcji. Naprawdę nie wiem co robić. Dodatkowo wspomnę że cierpię na nerwice i przerasta mnie ten problem, bo co bym nie zrobila będzie zle. Ale nie chce narażać dziecka na choroby. Proszę o jakos pomoc.
problemy wychowawcze

Problemy wychowawcze - jak je rozpoznawać i skutecznie rozwiązywać?

Problemy wychowawcze to powszechne wyzwanie dla rodziców. Zrozumienie ich przyczyn i skutecznych metod rozwiązywania jest kluczowe dla rozwoju dziecka. Oto praktyczne wskazówki pomagające radzić sobie z trudnościami wychowawczymi.