
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Mąż wypomina mi...
Mąż wypomina mi przeszłość-że kogoś miałam. Jednak mąż ma obniżone poczucie wartości i chciałabym mu pomóc
NS
Dominik Kupczyk
Dzień dobry,
Gdy mąż wyrzuca Pani przeszłość, ważne jest zrozumienie, że jego zachowanie może wynikać z własnych niezadowoleń i problemów, a nie tylko z Pani historii. W rozmowie z nim, ważne jest utrzymanie szacunku i wyrażenie zrozumienia. Pani wsparcie jest ważne, ale kluczowe może być również delikatne zasugerowanie, że jego niezadowolenie i frustracja mogą mieć głębsze przyczyny, które warto zbadać z pomocą specjalisty. Zachęcanie do terapii powinno być taktowne, podkreślając, że jest to krok ku lepszemu zrozumieniu siebie, a nie znak słabości. Może być również pomocne zaproponowanie wspólnej terapii małżeńskiej, jako bezpiecznego miejsca do pracy nad problemami. Zrozumienie, że problem może leżeć w osobistych frustracjach męża, a nie tylko w Pani przeszłości, jest kluczowe. Otwarta komunikacja i delikatne sugerowanie profesjonalnej pomocy mogą być pomocne w tej sytuacji.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Anna Wiak
Dzień dobry,
Pierwsze co mi przyszło na myśl po przeczytaniu pani wpisu to to, że może pani poszukać pomocy u psychologa, aby omówić jak można męża wesprzeć i jak samej może pani w tej sytuacji sobie pomóc. Nie raz bywa tak, że partner w związku przekonuje się do terapii , rozważa ją, gdy jedna strona chce poprawy i poczynia jakieś kroki. Myśli, rozważa, zaciekawia się. Wydało mi się ważne, aby się podzielić z panią tą myślą.
Psycholog
Anna Wiak
Anna Gwoździewicz-Krzewica
Witam, sytuacja, którą opisujesz, wydaje się być trudna zarówno Ciebie, jak i dla męża. We wszelkich problemach małżeńskich kluczowa jest szczera i otwarta komunikacja. Na czas rozmowy należy zawsze wybierać takie momenty, gdy oboje jesteście spokojni, macie czas i nic Was nie goni. Unikaj konfrontacji w trakcie sporów lub tuż po nich, ponieważ emocje są wtedy podwyższone. Powiedz mężowi otwarcie, jakie emocje budzi w Tobie jego zaniepokojenie przeszłością i jak to wpływa na Waszą relację, np. „Ostatnio zauważyłam, że jesteś bardzo zamyślony i często wracasz do tematu mojej przeszłości. Niepokoję i martwię się o to. Widzę, jak przeżywasz fakt, że miałam kiedyś chłopaka przed Tobą. Ale masz tę wiedzę od początku naszej znajomości, a dopiero teraz zacząłeś ciągle o tym wspominać. Bardzo zależy mi na naszym związku i chciałabym, żebyśmy mogli razem pracować nad naszą relacją. Zauważam, że to, co się dzieje, może być trudne dla nas obojga, i myślę, że wspólnie możemy znaleźć rozwiązanie. Nie chcę, żebyś czuł się sam w tych trudnych chwilach. Czy moglibyśmy razem pomyśleć o skonsultowaniu się z profesjonalistą, który pomoże nam zrozumieć, co się dzieje i jak możemy poprawić naszą sytuację? Chcę, abyśmy oboje byli szczęśliwi i spełnieni w naszym związku, i wierzę, że możemy to osiągnąć wspólnie.”.
Natomiast przyczyn takiego zachowania męża może być wiele. Zazdrość o przeszłość może być związana z nieświadomymi obawami o porzucenie – mąż, który prawdopodobnie ma aktualnie niskie poczucie własnej wartości związane z sytuacją zawodową, może obawiać się, że Twój wcześniejszy chłopak miał lepszą sytuację zawodową i możesz odejść od niego do „bardziej idealnego” byłego partnera. Mąż może się obawiać, że porównujesz go do poprzedniego chłopaka. Możliwe, że sam niezdrowo porównuje się do innych. Doświadczanie stresu i niepewności w innych obszarach życia często prowadzi do przełożenia tych emocji na związek, a zazdrość o przeszłość może być wynikiem ogólnego niezadowolenia czy frustracji. Być może mąż ma również niewyjaśnione emocje lub traumy związane z własną przeszłością, które teraz wpływają na jego obecne zachowanie, a o których Ty nie wiesz, więc próbuje je zatuszować złością na Twoją przeszłość? A może Twój mąż jest po rozmowie z osobą, która zasugerowała mu, że Twój przeszły związek jest dla Was zagrożeniem i dlatego tak się nakręca? Nie dowiemy się tego, bez jego otwarcia i szczerej rozmowy.
W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest otwarte porozmawianie o uczuciach i zrozumienie przyczyn takiego zachowania, w czym pomocna byłaby psychoterapia dla par, która mogłaby pomóc w dokładnej analizie Waszych aktualnych trudności z uwzględnieniem całej historii Waszego związku oraz indywidualnych doświadczeń. Należy mieć jednak na uwadze, że zachęcanie do szukania pomocy może wymagać sporo czasu i uporu. Jeśli jednak mąż kategorycznie odmawia spotkania ze specjalistą, warto zastanowić się na początek nad indywidualną konsultacją psychologiczną/psychoterapeutyczną dla siebie samej, aby lepiej próbować sobie radzić sobie z własnym napięciem emocjonalnym i uświadomić sobie, że nie jesteś osobą odpowiedzialną za zachowanie męża ani winną tej sytuacji.
Pozdrawiam serdecznie,
psycholog Anna Gwoździewicz

Zobacz podobne
Witam, od dłuższego czasu mam problem, z którym sobie nie radzę i chciałabym prosić o poradę.
Chodzi o moich nadopiekuńczych rodziców - bardziej mamę.
Od zawsze chce kontrolować wszystko, co robię i chce dyrygować moim życiem. Odkąd zaczęłam podstawówkę, byłam zmuszona do bycia najlepszą uczennicą w klasie i nie tylko. Jak tylko wracałam do domu, to kazała mi się uczyć, przez co nie miałam czasu ani dla siebie, ani dla znajomych, czy też hobby.
Jeżeli nie rozumiałam jakiegoś materiału, to kazała mi siedzieć w nocy i wkuwać, dopóki go nie umiem. Często mnie pytała i wyzywała, jak ocena była mniejsza od 4 (co bardzo rzadko się zdarzało). Pamiętam, że jak dostałam 3 ze sprawdzianu, to popłakałam się przy klasie i nauczycielce, bo wiedziałam, że dostanę opieprz za to. Byłam wyzywana za swoje oceny, co przyczyniło się też do moich problemów z jedzeniem i stresem, które trwają do dziś. Dodam jeszcze, że od urodzenia do około 18 urodzin mój ojciec był alkoholikiem i robił awantury cały czas, więc nauka w takiej atmosferze była trudna, patrząc jeszcze na nagonki ze strony mojej mamy. Mój ojciec próbował kupić moją miłość głupimi prezentami, których nie chciałam. Nie rozumiał, że jedyne co chciałam to, to, żeby nie pił. Jak byłam już starsza, to się buntowałam i przez to mnie wyzywał np. od "krowy jebanej" itp. Mój brat miał dosyć zachowania moich rodziców i w wieku 16 lub 17 lat się wyprowadził to moich dziadków. Ja niestety nie miałam i nie mam takiej opcji. Moje nastoletnie lata też nie były kolorowe. Ojciec dalej pił, a mój kontakt z bratem był do dupy od zawsze, bo mój ojciec ograniczał nam kontakt i nie pozwalał, np. mojemu bratu się ze mną bawić jak byłam młodsza. I przez co do dzisiaj nasza relacja jest, jaka jest. Od 13. roku życia mam myśli samobójcze i jestem po 3 próbach, podczas których się rozmyśliłam, chociaż nie wiem czemu. Od 1 podstawówki do 1 liceum co roku miałam świadectwa z paskiem i wyróżnienia, ale komuś to nie wystarczyło. Jeżeli miałam okres lub ogólnie źle się czułam i chciałam się zwolnić ze szkoły, to moja mama robiła mi o to awanturę. Mój okres od zawsze wygląda tak, że bardzo, bardzo boli i często mdleje albo wymiotuje. Według mojej mamy zawsze zmyślałam moje symptomy i samopoczucie. Jak tylko się zwolniłam, to krzyczała na mnie i nazywała różnymi wyzwiskami. Muszę dodać też, że odkąd chodzę sama do szkoły (podstawówka, liceum i teraz studia), muszę dawać mamie znać, że jestem na miejscu (inaczej wypisuje, wydzwania i robi awantury). Moje przyjaciółki zawsze się dziwiły, że nawet po 18 muszę do niej pisać, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Było mi ogólnie wstyd przez to. Odkąd ukończyłam 18 lat, to szukam pracy u siebie w mieście, jednak nieskutecznie.
Jestem studentką zaoczną, ale i tak nikt nie chce mnie przyjąć, bo w większości chcą kogoś z doświadczeniem. Moja mama tego nie rozumie i mówi, że jestem leniwa, ma dosyć mojego zachowania i cały czas wygania do pracy. Cały czas składam CV, ale na razie nie mam od nikogo odpowiedzi. Od prawie 2 lat jestem w związku. Z chłopakiem mieliśmy i mamy podobną sytuację rodzinną (ojcowie alkoholicy, rodzina jest skłócona itp.), jednak moja mama przez to, że mój ojciec ma niebieską kartę, czuje się jakaś lepsza i nie chce mnie do chłopaka puszczać (chociaż mój ojciec był pijany, jak mój chłopak do mnie przyjechał).
Nasz związek się przez to pogorszył. On był u mnie praktycznie cały czas (nawet podczas szkoły), był na moich 18 urodzinach (a ja na niego nie, bo moja mama mi chamsko znalazła robotę na ten dzień i kazała mówić, że jestem zajęta) i w zeszłym roku też mnie nie chciała puścić. Twierdzi, że skoro mieszkam u nich, to mam się słuchać i nie mam nic do gadania. Mój ojciec jest niby po mojej stronie, a tak naprawdę jest manipulowany przez moją matkę. Podsumowując, mój chłopak przyjechał do mnie ponad 30 razy, a ja do niego z 5 razy. Raz byłam z nim i jego rodziną nad morzem, potem musiałam kłamać, że jadę do niego na próby do poloneza (ale tańczyliśmy go tylko na mojej studniówce), bo inaczej bez powodu by mnie matka nie puściła. I tak podczas jednego pobytu zrobiła mi awanturę. Mój brat miał po mnie przyjechać, ale pasowało mu tylko wieczorem (bo spędzał czas ze swoją dziewczyną), a moja mama krzyczała na mnie, że mam do niego pisać i dzwonić i kazać mu przyjechać po południu.
Uparł się i przyjechał wieczorem, a ja ze stresu przez całą drogę płakałam, to też mój brat się wkurzył i opieprzył mamę za jej zachowanie. Jak wróciłam, to oboje rodziców się zachowywało, jakby nic się nie stało. Ostatnio zaczęłam się buntować i udało mi się pojechać do niego 2 razy z rzędu i teraz na sylwestra (mieszkamy od siebie ok. 40 minut i albo on, albo jego rodzice po mnie przyjeżdżają i zawsze jestem u nich mile widziana).
A teraz opowiem ostatnią sytuację, czyli sylwester u chłopaka. Moja mama była jak zawsze przeciwna i się fochała i robiła mi awantury, ale i tak postawiłam na swoim. I problem w tym, że miałam tam jechać tylko na 4 dni, ale postanowiłam zostać na 2 tygodnie. I muszę powiedzieć, że czułam się tam naprawdę dobrze i bezpiecznie. Miałam z kim porozmawiać i się pobawić (z młodszą siostrą chłopaka). U mnie każdy siedzi u siebie i zajmuje się sobą (ojciec gra, mama wychodzi albo siedzi w telefonie, a ja gram lub gadam z chłopakiem). 2 dni przed moim powrotem zadzwoniłam do ojca, aby mu powiedzieć, kiedy wracam i o której (bo moja mama była już obrażona i nie chciała ze mną gadać).
On spokojnie powiedział, że okej i tyle. Następnego dnia, kiedy mój chłopak był akurat w pracy i tego nie słyszał, to znowu zadzwonił ojciec i tym razem z krzykiem mówił, że jak nie wrócę w termin, to po mnie na chama przyjedzie. Dodał też, że przeze mnie moja mama płacze i nie je. Sam potem powiedział, że matka się okropnie zachowuje i wzięła go wtedy na litość.
Jak tylko wróciłam, to była i jest obrażona, a ojcu skarży się, że to ja jestem. Ostatnio nazwała mnie rozkapryszonym gówniarzem, który nie dostaje tego, czego chce. Do teraz jestem na nią zła, bo nie dość, że mnie tak traktuje, płacze, bo nie idzie coś po jej myśli, to jeszcze za każdym razem każe mi rządzić się rodzicami chłopaka (żebym wróciła o tej godzinie, o której mama chce, a nie tak jak pasuje jego rodzicom, żeby mnie odwieźć).
Jestem załamana i zaczęłam szukać pracy nawet niedaleko mojego chłopaka, aby w razie czego się na chwilę do nich wprowadzić i zarobić na siebie, a potem być na swoim.
Nie wyrabiam w tym domu. Dodam, że miałam z rodzicami dużo rozmów, ale przez moją mamę zawsze były to bardziej kłótnie, z których i tak się nic nie nauczyła. Zdaniem mojego ojca jestem już dorosła i mogę robić to, co chce i uważam, a on będzie mnie wspierał, dopóki może. Tak więc moje pytanie.
Czy mam zacząć myśleć poważnie nad tą pracą przy miejscowości chłopaka i się tam przeprowadzić?


