
Mieszkam z chłopakiem od roku. Mam 22 lata, mój chłopak 18. Dom należy do 3 braci.
Natalia
TwójPsycholog
Sytuacja rodzinna Pani partnera oraz Wasza wspólna sytuacja mieszkaniowa wyglądają na bardzo trudne, uciążliwe i zagrażające Państwa bezpieczeństwu oraz obniżające komfort życia. Niestety nie ma Pani wpływu na to, kto mieszka w tym domu, jak układają się kontakty pomiędzy mieszkańcami oraz kto w tej sprawie zechce zająć jakie stanowisko. Jedyne, na co ma Pani wpływ to na własne decyzje/decyzje, które podejmujecie wspólnie z partnerem. Wygląda na to, że warunki w domu nie zmienią się, a jeśli Państwo chcecie w spokoju żyć, możecie podjąć przygotowania do wyprowadzki we dwoje. Natomiast w sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu życia i zdrowia, w których obawia się Pani o siebie lub innych domowników, lub gdy jest Pani świadkiem przemocy- należy każdorazowo zawiadomić Policję. Pozdrawiam

Zobacz podobne
Witam. Chciałbym opowiedzieć moją historię. We wrześniu zeszłego roku moja partnerka wyrzuciła mnie z domu, oskarżając o podawanie heroiny jej i naszej 8-letniej córce. Od tego czasu cały czas oskarża mnie, że w jakiś sposób podałem naszej córce i czasem jej heroinę. Heroina wzięła się z tego, Kasia podejrzewała mnie o branie narkotyków od kilku lat. Robiła mi testy na obecność narkotyków, które nigdy nic nie wykazały. Ja nie protestowałem, ponieważ nie biorę niczego takiego. W połowie sierpnia wzięła trochę kreatyny z mojego pojemnika i zaniosła na policję. Tam test pokazał, że to heroina/morfina. Był to najprawdopodobniej błąd testu. Sprawa została umorzona po jakimś czasie, ale wg Kasi ja cały czas biorę i podaję heroinę jej i naszej córce. Na początku jak mnie wyrzuciła z domu, ograniczyła mi kontakt z córką, ale z czasem jej zachowanie się uspokoiło. Na początku również oskarżyła całą moją rodzinę i nawet swojego brata o branie heroiny. Cały początek to było zachowanie, które osoby z nią rozmawiające opisywały jako paranoiczka. Wiele razy twierdziła, że jest pod wpływem tej substancji, ale sama nie chciała sobie zrobić testu. Kiedy mi mówiła, że jestem i proponowałem, w takim razie pojedźmy na policję, niech mnie zbadają, to za każdym razem odmawiała. Z czasem jej stan się uspokoił, przestała izolować córkę ode mnie, ponieważ wie, że córka mnie potrzebuje. Zaczęła tylko mi mówić, że ona wie, co ja robię i ona nie może z tym nic zrobić, może tylko ją leczyć. I leczy naszą córkę bańkami, wodą z cytryną. Już we wrześniu założyłem sprawę o opiekę nad dzieckiem. Nie jesteśmy małżeństwem i jest to moja jedyna droga do jakiejkolwiek diagnozy i leczenia. Na 10 lipca mamy zlecone przez sąd badanie przez biegłych (2 psychiatrów i 1 psycholog). Będziemy badani my oraz relacje z córką. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że Kasia zerwała kontakt z całą swoją rodziną. Utrzymuje go jedynie z jedną koleżanką i jej matką. Ogólnie poza tą sprawą narkotyków, zachowuje się w miarę normalnie, po prostu uważa, że moim jedynym życiowym celem jest podanie jej i naszej córce heroiny. Przez cały ten czas mieliśmy momenty, w których zbliżaliśmy się do siebie. Mogłem spędzać kilka dni w domu, ale za każdym razem wystarczył kaszel, albo kichnięcie i Kasia była pewna, że podałem heroinę i wyrzucała mnie z domu. Chciałem zapytać, czy ktokolwiek z Was przechodził przez coś takiego. Brakuje mi już sił i nie wiem, nawet czy badanie, diagnoza i ewentualne leczenie może coś pomóc. Każde moje działanie jest odbierane jako atak i próba kontroli.
Obawiam się zachowania mojej matki, która zazwyczaj była agresywna i nieprzewidywalna, destrukcyjna. Jestem od rodziców zależna finansowo, Dostałam się na studia do dobrej uczelni w Holandii i muszę już zacząć szukać mieszkania. Obawiam się tego procesu, ponieważ moja matka w przeszłości zachowywała się skandalicznie w sytuacjach, które wymagały robienia w zasadzie czegokolwiek dla mnie, a gdy wiązało się to ze zmianą, to już w ogóle. Wydzierała się jak opętana wielokrotnie. Nieraz mówi mi, jak mam postąpić, a potem się drze, jak zrobiłam, tak jak mówiła. Przykład - poszłam do dentysty, choć mówiłam jej, że podobno to droższa klinika, ale ona nalegała, żebym poszła do tego blisko domu. Potem wydarła się, ze rachunek jest za duży. Gdy wychodziliśmy gdzieś razem, wydzierała sie, że ona nie ma zamiaru siedzieć w samochodzie i jej się nic nie podoba. Gdy uczyłam się jeździć samochodem, wydzierała się, przeklinała, że co ty ku*wa robisz?! Nie wolno mi było nigdy popełniać błędu albo czegoś przeoczyć, gdy wypełniałam formularz jakiś do wyjazdu za granicę kilka lat temu, wydarła się na mnie, bo uważała, że powinno być coś wpisane inaczej. Najgorsze jest to, że jej się nie da zatrzymać, gdy ona wpada w ataki furii - jej wrzaski są skrajnie, powtarzam skrajnie agresywne, jej oczy wyglądają, jakby miała zabić. Gdy mój ojciec nie mógl znaleźc miejsca do parkowania wpadła w furię. Ojciec niestety jest bierny i nieraz zaprzecza, mówi, że matka nie jest agresywna, że czasem jest nerwowa ale że mi też się zdarza. Dramat. On ją kryje jak tylko się da. Zeszły rok poświęciłam na bardzo intensywne poszukiwanie pracy za granicą, bo bardzo się dobrze czuję za granicą po prostu. Jednak nie udało się znaleźć pracy, dlatego idę na studia i cieszyłam się z tej nowiny. Jednak teraz nie umiem się cieszyć bo stresuje mnie to, że jestem uzależniona od rodziców, bo to ojciec ma płacić za studia i mieszkanie. Nie wiem jednak, jak sie zabrać za proces szukania mieszkania, bo chodzi o to, że najpierw powinno się pojechać i je zobaczyć, zanim się zapłaci albo podpisze umowę. Moja matka powiedziała "a po co masz jechać, to nic nie da" przecież nigdy nie wiadomo, jakie są warunki, na zdjęciach nie widać, czy jest pleśń itp. itd. Oczywiście znowu byłoby na mnie, gdybym jej posłuchała - znam ją niestety. Ona potrafi zmienić nagle zdanie o 180 stopni a potem się drze, że zrobiłam, jak mówiła na początku. Potem drze się, że mam czelność jej wypominać, ze zrobiłam, tak jak kazała - a gdybym się nie posłuchała to też by było źle, że się nie posłuchałam. A rzeczywistość jest różna, nie mam wpływu na wszystko, a podczas takich sytuacji jak przeprowadzki itp. zawsze coś może zaskoczyć. Nie wiem już, jak postąpić, żeby wyszło dobrze, skąd mam zawsze wiedzieć, jak postąpić? Skoro i tak i tak mogą być wrzaski.
