Z powodu swojego czynu boję się o zdrowie psychiczne poznanej kobiety. Miała już bardzo ciężki czas, nie chcę mówiąc prawdy przyczynić się do jej załamania.
Piotr

Joanna Łucka
Dzień dobry,
Panie Piotrze, czytając Pana wiadomość mam taką myśl, która może brzmieć trywialnie, natomiast jest ona ważna - nie dobieramy partnerów i partnerek jedynie ze względu na wygląd. Tak jak podpowiada Pana doświadczenie - po wzrokowym zaakceptowaniu części zewnętrznej, możemy dojść do wniosku, że nie odpowiada nam sfera intelektualna, temperamentalna, emocjonalna etc. i zakończyć znajomość po dwóch dniach.
Relacja, która nawiązała się z opisywaną kobietą zdaje się być dla Pana naprawdę ważna. Z tego, co Pan opisuje, nie opiera się ona na fascynacji urodą, a także na fundamencie rozmów o swoich przeżyciach, doświadczeniach, o swojej codzienności. Zauważa Pan też troskę o jej dobro, zastanawiając się, czy ujawnienie prawdy jej nie skrzywdzi. Kierując się tą myślą, warto zastanowić się, czy pogłębianie relacji, dłuższe ukrywanie prawdy, nie będzie powodowało jeszcze dotkliwszego zdziwienia (i zapewne innych emocji) w przyszłości.
Postawienie sprawy jasno - wyznanie prawdy oraz wzięcie na siebie konsekwencji z zakłamania rzeczywistości może przynieść ulgę obojgu z Państwa. Ten moment prędzej czy później zapewne nastąpi - pytanie czy z Pana kontrolą nad sytuacją, czy inną drogą, bez niej.
Wyjawiając prawdę warto przy okazji zaproponować Pana znajomej wsparcie. Nie tylko własne, ale także przypomnieć o istnieniu telefonu zaufania czy innych podobnie działających fundacji lub też upewnić się, że ma inne bliskie osoby, którym może się zwierzyć.
Poza opisaną przez Pana sytuacją, myślę, że warto podjąć pracę nad akceptacją siebie (w tym swojego wyglądu), by uchronić się przed podobnymi wydarzeniami w przyszłości. Opisana przez Pana troska oraz skrucha, szukanie dobrego rozwiązania w postaci zadania tego pytania, mogą być także punktem wyjścia do zadbania o siebie i swoją pewność o atrakcyjności - nie tylko tej fizycznej, ale także tej cenniejszej w dłuższej perspektywie - intelektualnej i emocjonalnej.
Życzę Panu wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz
Dzień dobry, z przedstawionej przez Pana sytuacji rozumiem dwie sprawy: po pierwsze, że nawiązana przez państwa relacja jest dla Pana czymś ważnym i satysfakcjonujące i rozwija się w być może obiecującym kierunku, Co może zupełnie naturalnie rodzić nadzieję na to że mogłaby być czym trwałym. Druga sprawa to ta, że żałuje pan zakłamanie rzeczywistości i zatajenia faktu w przed poznaną przez siebie kobietą i że obawia się Pan konsekwencji wynikających z wyjawienia prawdy. To zupełnie zrozumiałe. A natomiast wydaje się że najlepszym rozwiązaniem będzie właśnie Szczera rozmowa, w której opowie Pan o tym jak do tego doszło, że nie był Pan Szczery od początku. W dłuższej perspektywie nie jest możliwe budowanie czegoś trwałego w oparciu o kłamstwo, a prawda prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw w sytuacji w której myślałby Pan o jakiejś bliższej relacji z tą kobietą. Z kolei urwanie kontaktu bez słowa wyjaśnienia byłoby krzywdzące najprawdopodobniej dla obu stron, oraz Odbierałoby możliwość podjęcia decyzji przez tą kobietę. Nie wie Pan bowiem jak może zareagować na prawdę. Oczywiście istnieje ryzyko, że po czuję się Oszukana i zdecyduje się wycofać z tej relacji, jednak Równolegle istnieje również prawdopodobienstwo, że uda się państwu przepracować jakąś tą sytuację a kobieta zdecyduje się zaangażować w relacje pomimo tego co się stało. Wydaje się również, że im dłużej trwa sytuacja kłamstwa tym gorzej Wypływa to na całą sytuację i gorzej rokuje na pomyślne jej rozwiązanie. Dlatego Gorąco zachęcam do szczerej rozmowy, pozdrawiam Magdalena Bilińska Zakrzewicz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, Byłam w związku 17 lat, ostatnie lata były ciężkie, ponieważ mój partner dużo pił, imprezował, pisał do różnych kobiet. Rozmowy świadczyły nawet o zdradach. Po alkoholu patrzył na mnie z pogardą i brakiem szacunku. Twierdził, że to nic nie znaczące rozmowy ze ja chce wszystko kontrolować. Jak wychodził na spotkania to zawsze kończyło się to imprezą do rana zapominając o wszystkim do okola i moim istnieniu. Nie rozumiem czemu robił takie rzeczy skoro będąc trzeźwym chciał ze mną być świadomie i twierdził ze mnie kocha oczywiście i że się zmieni. Co nim kierowało, że robił takie rzeczy wiele lat. Czy to kompleksy czy taki typ człowieka. Czy coś takiego da się naprawić?
Mam problem. Rozstałam się nagle z narzeczonym – w sumie to on mnie porzucił. Najpierw stwierdził, że chyba ma depresję. Gdy chciałam, żeby porozmawiał ze mną, nie chciał, a zamiast tego wysłał mi filmik z osobą, która mówiła, że jest ciągle smutna.
Do mojej mamy napisał, że czuje się dobrze sam ze sobą i że odczuwa brak radości z życia. Nagle przestał chcieć wsparcia. Zrobiliśmy oficjalne pożegnanie. A teraz mamy kontakt i nawet z jego strony pojawia się chęć spotkań.
Kiedy powiedziałam, że jest to dla mnie niezrozumiałe – skoro twierdzi, że chce być sam – i uznałam, że moje życie go nie interesuje, stwierdził, że nic go nie interesuje. Zaczęliśmy pisać i zapytałam go, czy jest szczęśliwy. Odpowiedział, że tak, że chce być całe życie sam. Gdy zapytałam o możliwość ponownego związku ze mną w przyszłości, powiedział, że tego nie widzi i że w ogóle niczego nie widzi.
Powiedziałam mu, że czuję się oszukana – że to, co pisał do mojej mamy, okazało się nieprawdą. Odpowiedział, że to nie jest nieprawda, ale nie chce o tym pisać.
Wiem, że muszę zadbać o siebie i staram się to robić, ale chciałabym zrozumieć, czy takie zachowania są normalne u osób przeżywających kryzys.
Dzień Dobry. Proszę o pomoc. Sam już nie wiem czy że mną jest coś nie tak czy osoby otaczajace mnie takie są. Pod spodem opiszę sytuacje. Wybraliśmy się na wycieczkę zagraniczna że znajomymi w 6 osób. Podczas zwiedzania zauważyłem że jedna para małżeńska zachowuje się bardzo dziwnie. Podczas bycia w sklepie wychodzili i szli w swoją stronę, po czym znikali na jakiś czas. Gdy braliśmy hotel i szedł kolega zapłacić to informował jedynie że zapłacił już za siebie zostawiając wiadomość na messengerze. Na lotnisku jak szukaliśmy miejsca to mówi proponuję żebyśmy się rozdzielili bo szybciej coś dla siebie znajdziemy niż dla 6 os. Przy zamówieniach w sklepie patrzyli tylko na siebie pomimo tego że rozmawialiśmy przed wyjazdem że u Nas słabiej z językiem. Jestesmy bliskimi znajomymi. Czy to normalne że patrzyli tylko na siebie czyli tzw. Ja, ja, ja...