Left ArrowWstecz

Jak poradzić sobie z konfliktem w związku po kłótni?

Witam, przedwczoraj pokłóciłam się ze swoim chłopakiem i do tej pory żadne z nas się do nikogo nie odzywa. Kłótnia poszła o to, że gdy do mnie przyjechał i poprosił, żebym włączyła mecz ja zażartowałam, że nie ma co oglądać meczu z jakąś tam podrzędną drużyną. I on mi zaczął tłumaczyć, że to wcale nie taka podrzędna drużyna, bo ma ileś zwycięstw na swoim koncie, na co ja (znowu żartobliwie) mu odpowiedziałam, że to mnie przecież mnie obchodzi. Na co on się obruszył i z wielką irytacją i zdenerwowaniem rzucił do mnie „Ja też mam w … Twoje seriale”. Zrobiło się wtedy przykro, bo myślałam, że wspólnie lubimy oglądać te seriale i obojgu nam to sprawia przyjemność. W każdym razie potem podszedł do mnie i spytał co tak smutno siedzę sama, na co ja odpowiedziałam, że po prostu na razie tak chcę. Na co on znowu z irytacją powiedział, że ja to mogę mu wszystko powiedzieć, a jak on mi coś powie to od razu wielkim dupkiem, a ja w dodatku udaję, że płaczę (a nie udawałam). I tak już do wieczora w sobotę się nie odzywaliśmy, wczoraj cały dzień i dzisiaj się zaczyna kolejny. Ja zaczynam być już powoli zmęczona tą sytuacją i nie wiem co robić. Zastanawiam się czy mój chłopak nie ma takiego podejścia, że skoro jego zdaniem zawiniłam to powinnam odezwać się pierwsza i wtedy wyjdzie na to, że się poddaję.
User Forum

M.S.

4 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

To, co Pani opisuje, pokazuje nie tylko napięcie, ale też emocjonalne zaangażowanie z obu stron. Taka drobna wymiana zdań potrafi uruchomić głębsze mechanizmy - poczucie bycia niedocenionym, niewysłuchanym czy niesprawiedliwie potraktowanym.

Z tego, co Pani pisze, wynika, że Pani intencje były żartobliwe, ale on poczuł się zlekceważony. Z kolei jego odpowiedź była dla Pani raniąca - nie tylko przez treść, ale przez ton i postawę. Obie strony poczuły się dotknięte, a potem zabrakło przestrzeni na spokojną rozmowę.

W takich momentach nie chodzi o to, kto pierwszy się odezwie czy „kto wygra”, ale o to, by przerwać błędne koło cichych dni, zanim wzajemny żal się utrwali. Może warto powiedzieć lub napisać do niego krótko i szczerze, że ta sytuacja Panią przytłacza i nie chce Pani przeciągać milczenia, bo zależy Pani na tej relacji. To nie oznacza „przegranej”, tylko dojrzałość emocjonalną.

Taka wiadomość nie musi od razu rozwiązać konfliktu, ale może otworzyć przestrzeń do rozmowy - najlepiej o tym, co tak naprawdę zabolało każdą ze stron. To dobra okazja, by ustalić, jak reagować, gdy jeden z Was poczuje się urażony, żeby następnym razem nie budować muru, tylko most.

 

Serdecznie pozdrawiam,

Justyna Bejmert

Psycholog

4 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Monika Włodarkiewicz

Monika Włodarkiewicz

Dzień dobry, sytuacja, w której para nie odzywa się do siebie po kłótni i rośnie frustracja jest trudna dla obu stron. Zastanawia mnie jak to jest, że odzywając się poczułaby się Pani, jakby się Pani poddała. Dlaczego Pani partner stał się Pani rywalem w jakiś rozgrywkach, przecież obojgu wam w gruncie rzeczy zależy, abyście mieli dobry i satysfakcjonujący związek, więc można powiedzieć, że macie wspólny cel. 

Ważne jest nie to, kto się pierwszy odezwie, ale jaki będzie miała przebieg ta rozmowa. Odzywając się nie pokazuje Pani, że całkowicie czuje się Pani odpowiedzialna za tę sytuację. Warto zastanowić się, gdzie wydaje się Pani, że zachowała się Pani w sposób, który mógłby być przykry dla partnera i powiedzieć mu o tym. Poza tym ważne jest też co Pani w tym wszystkim poczuła i również o tym porozmawiać. 

4 miesiące temu
Maciej Woropaj

Maciej Woropaj

Dzień dobry! Tak bez poznania szerszego kontekstu Waszej relacji, to co można powiedzieć, to po prostu: czasem z pozoru drobna kłótnia odsłania nasze głębsze potrzeby czy zranienia. W tej konkretnej sytuacji Ty być może poczułaś się nieważna, a twój chłopak zlekceważony. Często milczenie bywa tarczą, a nie karą — oboje możecie czuć się zranieni i niepewni, co utrudnia powrót do ponownego zdrowego kontaktu. Jeśli Ci zależy na powrocie do relacji (a skoro tu piszesz, to rozumiem, że tak jest), możesz odezwać się pierwsza. I nie chodzi o to że miałabyś „poddać się”, ale po prostu możesz wziąć na swoje barki inicjatywę i odpowiedzialność za przerwanie impasu. Wystarczy zdanie: „Nie chcę, żeby między nami tak to wyglądało. Chyba oboje nawzajem zrobiliśmy sobie przykrość”. Taka inicjatywa może otworzyć przestrzeń do rozmowy - bo w związku przecież nie chodzi o rację, a o relację.

4 miesiące temu
Olga Żuk

Olga Żuk

To trudna sytuacja, bo milczenie tylko ją pogłębia. Kto odezwie się pierwszy, nie oznacza „przegranej” – to oznaka, że chcesz naprawić relację.

- Możesz napisać lub powiedzieć coś prostego: „Nie chcę, żebyśmy się tak mijali. Chciałabym porozmawiać i wyjaśnić tę sytuację”.
- W rozmowie opowiedz, jak się czułaś, zamiast wytykać winę: „Było mi przykro, gdy powiedziałeś o moich serialach, bo myślałam, że oglądamy je razem dla przyjemności”.
- Spróbuj też wysłuchać jego perspektywy – kłótnia zwykle wynika z emocji, nie złej woli.

Najważniejsze, by przerwać ciszę – inaczej napięcie tylko urośnie.

 

Pozdrawiam,

Olga Żuk 

4 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Droga M.S.,

 

jak zazwyczaj zachowujecie się po kłótni? Następuje rozmowa / przemilczenie tematu? 

 

Myślę, że Twój chłopak ma sporo racji w odniesieniu do wspomnianego przykładu. Nie uszanowałaś tego, że Twój chłopak darzy ogromną sympatią swój ulubiony klub oraz, że ma chęć oglądnięcia tego meczu. Oprócz tego pojawił się z Twojej strony pewnego rodzaju sarkazm oraz zlekceważenie, co spowodowało u Twojego chłopaka smutek, przykrość, urazę, złość - czyli wszystko to, co Ty poczułaś kiedy Twój chłopak zachował się wobec Ciebie w podobny sposób. Uważam, że niesprawiedliwie obarczasz go poczuciem winy i odpowiedzialnością, ponieważ to nie on spowodował tą całą sytuację.

 

Ale widzę tutaj coś o wiele poważniejszego: czy dobrze rozumiem, że przyznanie się do błędu uważasz jako pewnego rodzaju "poddanie się", "uniżenie przed drugą osobą"? Zdecydowanie jest to błędne przekonanie. Sugeruję, żebyś pomyślała o doraźnych spotkaniach z psychologiem w celu rozpracowania fałszywych przekonań, w przeciwnym razie niezależnie od tego w jakiej będziesz relacji (czy to partnerskiej, przyjacielskiej, rodzinnej) to za każdym razem będziesz dochodziła właśnie do tego punktu. 

 

pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

4 miesiące temu

Zobacz podobne

Porzucenie przez narzeczonego a jego możliwy kryzys emocjonalny - jak zrozumieć i radzić sobie?

Mam problem. Rozstałam się nagle z narzeczonym – w sumie to on mnie porzucił. Najpierw stwierdził, że chyba ma depresję. Gdy chciałam, żeby porozmawiał ze mną, nie chciał, a zamiast tego wysłał mi filmik z osobą, która mówiła, że jest ciągle smutna.

Do mojej mamy napisał, że czuje się dobrze sam ze sobą i że odczuwa brak radości z życia. Nagle przestał chcieć wsparcia. Zrobiliśmy oficjalne pożegnanie. A teraz mamy kontakt i nawet z jego strony pojawia się chęć spotkań.

Kiedy powiedziałam, że jest to dla mnie niezrozumiałe – skoro twierdzi, że chce być sam – i uznałam, że moje życie go nie interesuje, stwierdził, że nic go nie interesuje. Zaczęliśmy pisać i zapytałam go, czy jest szczęśliwy. Odpowiedział, że tak, że chce być całe życie sam. Gdy zapytałam o możliwość ponownego związku ze mną w przyszłości, powiedział, że tego nie widzi i że w ogóle niczego nie widzi.

Powiedziałam mu, że czuję się oszukana – że to, co pisał do mojej mamy, okazało się nieprawdą. Odpowiedział, że to nie jest nieprawda, ale nie chce o tym pisać.

Wiem, że muszę zadbać o siebie i staram się to robić, ale chciałabym zrozumieć, czy takie zachowania są normalne u osób przeżywających kryzys.

Przemoc domowa: Jak chronić dzieci i kiedy podjąć decyzję o wyprowadzce?

Dzień dobry. Potrzebuję wsparcia i potwierdzenia, że to nie ze mną jest coś nie tak... Z mężem poznaliśmy się na studiach, jesteśmy razem 17 lat, 11 po ślubie. Wiedziałam, że jest raczej nerwową osobą i trochę wybuchową, ale było to na niealarmującym poziomie. Wszystko było ok, aż pojawiło się pierwsze dziecko.. Mąż ewidentnie nie mógł znieść, że zszedł na drugi plan, że to dziecko (potem dzieci) były najważniejsze. Dodam, że zazwyczaj byłam zostawiona sama sobie z dziećmi, bo on albo pracował, albo wolał siedzieć na kanapie przed tv/komórką. A ja miałam ogromnego baby bluesa, który chyba przeszedł w depresję, bo odrobinę lepiej poczułam się dopiero po roku...i ze wszystkim zawsze radziłam sobie sama. Każda kłótnia to było obwinianie mnie o wszystko i oczywiście masa epitetów pod moim adresem. I jego zdaje się największy ból-rzadkie współżycie.. 3 miesiące po urodzeniu drugiego dziecka zrobił kolejną awanturę o to grożąc, że poszuka sobie innego miejsca, gdzie to dostanie. Po tym we mnie coś pękło poraz pierwszy, ale starałam się, dla dzieci głównie, bo codzienne życie nie było złe (zwłaszcza, że byłam właśnie najczęściej sama z nimi). Teraz dzieci podrosły i chyba wszystko zaczyna przybierać na sile... Mąż coraz częściej szarpie syna (syn 4 lata, bywa zaczepny, potrafi bić, ale będzie diagnozowany pod kątem spektrum), potrafi źle się odezwać do dzieci, uważa, że powinny się go bać, bo wtedy będą czuć respekt, bo mają być posłuszne. I traci panowanie nad sobą coraz częściej, ostatnio roztrzaskał butelkę ketchupu na ścianie, bo córka go zdenerwowała.. i wydarł się na mnie, że mam choć raz robić co mi mówi, a nie wziąż tylko swoje. Teraz do napisania na forum skłoniła mnie świeża "akcja"-syn go kopnął, to ten go złapał mocno za rękę, synek spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem (jak zawsze w takiej sytuacji), wyrwałam mu go, mówiąc, że coś mu się pomyliło, że szarpie tak 4-latka do tego chłopca z możliwą diagnozą. Mąż odpowiedział, że sobie nie da, nie pozwoli się tak traktować i że jeśli jeszcze raz to zrobi, to cytuję, "przyłoży mu"... Nie dam rady tak dłużej, podejrzewam że ta przemoc eskaluje przez to, że nie "skaczę" wokół męża, że ma niezaspokojone rożne potrzeby, ale nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnej iskry czy czułości dla niego, nie po tym wszystkim. Badam jego nastroje i najlepiej się czuję gdy go nie ma... Myślę nad wyprowadzeniem się, ale to ogromny krok i zmiana dla dzieci. Choć bycie tu w takim domu też nie jest raczej dobre...

Nigdy nie byłam w związku, boję się związków, a mimo to walczę o szczęście
Kobieta, lat 28. Nigdy nie byłam w związku, boję się związków, a mimo to walczę o szczęście, spotykam się z mężczyznami, głównie z portali randkowych, ale są to zazwyczaj "spotkania zapoznawcze", z których nic nie wynika. Zazwyczaj czuję na nich lęk, mam ochotę uciec i nigdy więcej nie spotkać się z danym facetem. Boję się, że w końcu zostanę całkowicie sama :(
Żona pisze z innym mężczyzna, poznanym przez grę mobilną. Jak poradzić sobie z kłamstwami i ukrytymi czatami?

Witam, Jestem mężczyzną. 

W małżeństwie jesteśmy z żoną od prawie 15 lat. Ostatnio żona zaczęła pisać wiadomości z innym facetem (poznanym przez grę mobilną). Powiedziała mi, że mają grupę na jednym z komunikatorów i że pisze z jakimś kolegą. Nie przeszkadzało mi to, bo nasz związek opierał się na rozmowie i zaufaniu. 

Od paru tygodni zauważyłem, że ma ukryte czaty z tą osobą. Przyłapałem ją na kłamstwie, miała dzwonić do swojej siostry, ale tak naprawdę dzwoniła do tego faceta. Porozmawialiśmy o tym, powiedziała, że to tylko kolega (traktuje go jak brata), że ma problemy osobiste i chciała mu pomóc. Po rozmowie miała ograniczyć kontakt. Po tygodniu zaczęła znowu z nim pisać przez ukryte wiadomości. Dystansować mnie. Jak zaczyna pisać, a widzi, że idę, szybko odkłada telefon. Wczoraj zauważyłem, że wysyła mu zdjęcia swoje (bardzo mnie to zraniło). Porozmawialiśmy szczerze o tym, powiedziałem, co mnie boli. 

Ona dalej mówi, że to tylko kolega "brat". Żona zapewnia mnie, że mnie tylko kocha, że to pisanie nie ma żadnych podtekstów intymnych, seksualnych. Zawsze sobie mówiliśmy prawdę, teraz się boję, że okłamała mnie w krótkim czasie 2 razy. Czuję, że nie mówi mi całej prawy odnośnie do tego pisania. 

Nie wiem, co robić? Ma przerwać kontakt z tą osobą, co pisze, ale boję się, że znowu na chwilę. Co mam zrobić dalej z nią rozmawiać? Czy czekać na rozwój sytuacji?

Nie potrafię się zebrać
Nie potrafię się zebrać do kupy. Brak chęci na życie i stres, kłopoty ze zdrowiem i zmiana pracy. Po 12 latach wróciłem z UK do Pl, posypało mi się życie z kobietą i zdrowie kuleje i czas się zebrać na badania i lekarzy a ja nie mam siły na nic....
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!