Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz
Witam Nie wiem do kogo się zgłosić lub co mam zrobić od 2 lat spotyka mnie wszystko źle 2020 pochowałam ojca i 3 innych członków rodziny a 2021 pochowałam mamę gdzie nie mogę pogodzić się z jej śmiercią. Walczę jedynie dla dzieci. Nie mam nikogo z siostrą mam złe stosunki, wręcz żadnych kontaktów. Żyje w ciągłym strachu i bólu. Nie mam do kogo się zwrócić.
User Forum

Anonimowo

3 lata temu
Marika Żyrek

Marika Żyrek

Znalazła się Pani w kryzysie, gdyż faktycznie spotkało Panią duże złego w ostatnim czasie. Straciła Pani bliskie osoby, a przez te i poczucie bezpieczeństwa i przynależności. Zrozumiałe, że w tej sytuacji, zwłaszcza, gdy Pani kontakty z ludźmi są bardzo ograniczone, może się Pani czuć przytłoczona tym wszystkim, a w dodatku samotna. Ważne, że widzi Pani, że ma dla kogo dalej działać, ale warto też zadbać o samą siebie. Mogę Panią zaprosić do kontaktu online. Może Pani też poszukać innej osoby (na prawdę warto zatroszczyć się o siebie) albo poszukać wsparcia w telefonie zaufania fundacji Nagle sami. Wszystkiego dobrego!
3 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Przemocowi rodzice, rodzina i sąsiedzi nigdy nie zainterweniowali. Teraz muszę mieszkać z rodzicami, jako dorosła.
Jestem dorosła i znalazłam się w patowej sytuacji. Przez dłuższy czas muszę mieszkać z rodzicami... To już starzy ludzie, ale od zawsze byli tacy sami-czyli przemocowi i bez kultury. Mam wiele problemów z nimi, ale największym jest brak szacunku. Dla mnie te osoby to zupełnie obcy ludzie, przez których musiałam odbudować poczucie własnej wartości i byłam na terapii. Oni cały czas krzyczą, nawet w zwykłych rozmowach. Ojciec pachnie narcem albo psychopata, matka skupiona na sobie bez empatii. W sklepie się wydzierają, od malego wstyd mi było jeździć autobusem z nimi, bo np. matka mnie wyzywała zawsze przy ludziach od leni i że jestem niedobra. To nieprawda. Widziałam, że ma satysfakcję z tego i kilka razy nawet mnie uderzyła przy ludziach i paliłam się ze wstydu. Za co? Nie wiem. Ojciec cały czas drze się, wstydzę się jak głośno kicha albo się kłóci z matka. Dwa bloki śmieją się z nich. Ale tak widzę, że śmieją się również że mnie... Ojciec potrafi ciągle oskarżać mnie jak coś się zepsuje, chociaż nic nie zrobię. Wydziera się, całe życie wyzywa mnie od najgorszych, a jak się postawie albo powiem, że czegoś nie zrobiłam i że ma dać mi spokój, to dopiero się zaczyna. Wyzwiska że mam zamknąć pysk itd. Jestem dorosła i mam zniszczona opinie wśród rodziny i ludzi w bloku. Nikt mnie nie szanuje przez rodziców i ludzie są jakby ślepi... Nie widzą, że jestem ofiarą przez całe życie i jestem gnębiona. Dla nich to takie zabawne, gdy rodzice wydzierają się w sklepie, przeklinaja.. nie mają za grosz kultury. Nie mówią proszę albo dziękuję i nie uczyli mnie tego w szkole. Gdy zaczęłam tak zwracać się do ludzi jako dziecko, bo ciocia mi powiedziała, to śmiali się ze mnie. Chociaż jestem dorosła, to kompletnie nie szanują mnie jako człowieka. Gdy teraz mam gorszy moment i musiałam zamieszkać z nimi, to ciągle mnie pouczają, wszystko robię źle, a jak na chwilę usiądę, to jest, że jestem leniem. Jak mają gorszy dzień to potrafią zbluzgać mnie od nieudaczników. To nie pomaga w mojej sytuacji w odbudowaniu się. Zniszczyli mi życie. Czemu tacy ludzie tak robią? Dlaczego sąsiedzi i rodzina nie widzi tego, a nawet pamiętam, że wszyscy się śmiali na imieninach, jak dostałam "w papę" albo jak zamykali mnie za kare (złościł ich mój płacz) w pokoju albo wyzywali. Do dziś pamiętam te śmiechy ciotek i kuzynek i zamiast mi pomóc, to dobrze się bawili. Przez zamykanie w ciemności nabawiłam się traum. Odbudowałam siebie w 5 lat i od nowa wszystko wraca. Po dzisiejszym oskarżeniu, że zrobiłam coś, potem wydarciu, że mam pysk, nie chce mi się walczyć o siebie.
Samotność, brak miłości i lęki w młodym wieku - jak sobie radzić?

Miałem zadać pytanie, lecz podczas pisania uświadomiłem sobie, że lepiej się poczuje, gdy słowa opiszą i być może otworzą mi oczy, jak głęboko na dnie się obecnie znajduję. 

Mam 24 lata nigdy nie miałem dziewczyny. Najpiękniejsze uczucie, jakim jest miłość i coś, co leży w naturze ludzkiej, jest mi zupełnie obce (pisząc ten fragment, poleciały mi natychmiastowo łzy). Ponad to, od 10 lat nie mam choćby jednego znajomego, z którym mógłbym popisać o wypadach na miasto, nawet nie myślę, są to zbyt odległe marzenia. Nie mam również rodziny. 

Ojciec zmarł, gdy miałem dwa latka, od tamtego momentu mama kompletnie nie dawała sobie rady pod żadnym aspektem wychowywania dziecka, nigdy nie przekazywała mi żadnych wartości, nigdy niczego mnie nie nauczyła, a nawet nie obdarowała mnie matczyną miłością (uświadomiłem to sobie, dopiero gdy się od niej wyprowadziłem). 

Miała partnera, który ją bił, miałem wtedy 6-12 lat nie mogłem nic zrobić, tylko płakać i patrzeć się na to z nadzieją, że przestanie. Przez 6 lat życia z nim, jako dziecko, nie wychodziłem z pokoju do kuchni czy łazienki, gdy pierw nie upewniłem się, że nie będę musiał go mijać w przedpokoju. 

W wieku 21 lat chciałem zacząć nowe życie, więc sam wyprowadziłem się do Belgii, mam dobrze płatną i stabilną pracę, lecz przez to, że wychowałem się bez ojca, kompletnie nie radzę sobie z rzeczywistością i realiami, które wiążą się z samodzielnym życiem. Mam lęki przed wyjściem do sklepu, nawet gdy coś pilnie potrzebuję, to często strach daje za wygraną. 

W tym momencie uświadomiłem sobie, że to, co teraz robię, nie ma żadnego sensu i nie zmieni to mojego życia.

Dodam jeszcze tylko, że gdy mój stan jest wyjątkowo krytyczny, uspokaja mnie wtedy myśl o samobójstwie, że wtedy przecież już zupełnie nic nie będzie miało znaczenia. 

Znam odpowiedź specjalisty, który podejmie się mojej sprawy -zmień dotychczasowe nawyki, z dnia na dzień stawaj się lepszy o 1%. Bardzo bym chciał, żeby to było takie proste, ale wiem, że już jest na mnie za późno

Ciągle pracuję, mam rodzinę, 30 lat i czuję, że nie znalazłem w życiu swojego szczęścia i miejsca.
Chciałbym zapytać, co mam zrobić jak nie mogę odnaleźć własnego miejsca na tym świecie, mam 30 lat i 2 dzieci, ciągle tylko pracuję, bo partnerka zajmuje się domem. Gdzieś zgubiłem swoje szczęście. Nic mnie już nie cieszy, chciałbym dodać, że alkohol po całym dniu gasi moja frustrację, ale wiem, że to nie rozwiązanie.
Czy pech i problemy w relacjach mogą być związane z wpływem złego ducha?

Ciężko wyjaśnić to, co mi się przytrafia. Coraz częściej myślę, że mam pecha, wisi nade mną jakieś nieszczęście. 

Naprawdę zastanawiam się, czy nie powinnam udać się do egzorcysty. Nie trzymają się mnie relacje ani koleżeńskie, ani romantyczne, pomimo że jestem piękna w środku i na zewnątrz. Mam pecha ze znalezieniem pracy. Gdy pojawia się jakaś szansa, na pracę, to nie dostaję jej, pomimo że wypadam świetnie. 

Gdy nawiązuję znajomość, ludzie znikają jak duchy. Jestem w rozpaczy. 1,5 roku temu miałam taki problem, że budziłam się w nocy przerażona, bo nic nie pamiętałam, ani gdzie jestem, jak się nazywam, nic. Zdarzało mi się też lunatykować. Słyszałam, że gdy pojawiają się trudne do wytłumaczenia nieszczęścia, to może być to oznaką wpływu złego ducha. Wstydzę się jednak pójść po taką nietypową pomoc, ale też boję.

Uszkodzenie płata czołowego, antyspołeczne zachowania. Jak sobie pomóc?
Witam, jestem 29 letnim mężczyzną. Od jakiegoś półtorej roku stwierdzam każdego dnia, że z moją psychiką jest coś nie tak, mianowicie zaczęły pojawiać się w mojej głowie myśli, że mógłbym komuś zrobić krzywdę, nie będę owijał w bawełnę, te myśli dotyczą też zabicia kogoś. Na codzień odczuwam wewnętrzne napięcie, z którym nie potrafię sobie poradzić, po prostu czuję jakby rozrywało mnie od środka. Jeszcze dwa lata temu przykładowo mógł leżeć w domu na wierzchu jakiś ostry przedmiot i nie robiło na mnie wrażenia, mógł sobie leżeć, dopóki inni domownicy go nie schowali. Teraz obsesyjnie chowam je do szuflady, a czasami napada mnie takie coś, że przyglądam im się i wyobrażam sobie, że idę komuś ten ostry przedmiot wbić w brzuch. Od kiedy to wszystko się zaczęło, kompletnie się odciąłem z życia społecznego, zacząłem jakby bać się ludzi, nie pracuje, mimo że zanim to się zaczęło pracowałem, całe dnie wolę leżeć w łóżku z przerwami do wyjścia do sklepu. Dodam, że kilka lat temu miałem uraz głowy, po którym stwierdzono uszkodzony płat czołowy,,czytałem, że uszkodzenie to może prowadzić do aspołecznych zachowań. Czy ja jestem jakimś potencjalnym mordercą? Nie chcę skończyć źle, zdaje sobie sprawę, że dzieje się ze mną coś niedobrego, bardzo proszę o pomoc, bo już nie wytrzymuje ze sobą, nigdy wcześniej nie miałem takich fantazji o agresji do ludzi.Czy mnie można pomóc ?
dojrzewanie

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach

Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.