Left ArrowWstecz

Wewnętrzna pustka po nagłej śmierci męża...

Dzień dobry. Chciałam zapytać,jak radzić sobie z pustką? Mam dwoje dzieci, córkę i syna, są jeszcze bardzo mali. Mój mąż zmarł nagle w nieszczęśliwym wypadku, kilka miesiecy temu. Odkąd to się stało,nie czuje uczuć,mało płaczę, wszystko dzieje się we mnie,w środku. Przez to mam różne ataki paniki lub jak to nazwać, nerwów? Które paraliżują mnie na kilka chwil.
TwójPsycholog

TwójPsycholog

Dzień dobry, 

Przede wszystkim bardzo mi przykro, że znalazła się Pani w takiej trudnej sytuacji. Utrata bliskiej osoby, męża, zwłaszcza w takich okolicznościach - mając małe dzieci i nagle - to dramatyczne wydarzenie, do którego nigdy nie jesteśmy przygotowani pod kątem poradzenia sobie, dlatego umysł stosuje różne mechanizmy obronne, aby przetrwać takie obciążenie i cierpienie. Wygląda na to, że u Pani „wybrał” całkowite odcięcie się od uczuć po to, żeby jakoś poradzić sobie ze stratą i z wymagającą rzeczywistością jednocześnie. Tylko jak rozumiem ta strategia działa przez jakiś czas, a potem uczucia dochodzą do głosu pod postacią ataków paniki. To musi być naprawdę bardzo trudne dla Pani. Dobrze byłoby stopniowo odzyskiwać kontakt z uczuciami, jedynie to w dłuższej perspektywie pozwoli uporać się psychicznie z sytuacją i zredukuje objawy. Dlatego to naprawdę bardzo ważne aby otrzymała Pani profesjonalną pomoc- psychoterapeutyczną - w której specjalista pomoże Pani przejść przez żałobę. W zależności od miejsca zamieszkania może Pani taką pomoc otrzymać bezpłatnie - centra interwencji kryzysowej, stowarzyszenia i fundacje pracujące z żałobą np. Fundacja Nagle Sami mogłaby podpowiedzieć kogoś w Pani okolicy. Pozdrawiam 

w zeszłym roku
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Bardzo Pani współczuję. Przeżyła Pani traumę w związku z nagłą utratą męża, bardzo ważne jest, chociaż również bardzo trudne pozwolenie sobie na przeżycie żałoby, doświadczenie towarzyszących emocji: smutku, złości. Zachęcam do skorzystania z pomocy psychologicznej organizowanej przez  Fundację Nagle Sami https://naglesami.org.pl/pomoc-psychologiczna-zaloba-kryzys/.  bądź pomocy psychoterapeuty. W tak trudnej sytuacji nie musi być Pani sama.

Ataki paniki mogą wynikać z lęku przed śmiercią, o zdrowie bliskich czy swoje. Tym bardziej wskazana jest pomoc specjalisty. 

Katarzyna Waszak

w zeszłym roku
Dominik Kupczyk

Dominik Kupczyk

Dzień dobry,

Radzenie sobie z żałobą po stracie męża i odczuwaniem pustki oraz atakami paniki jest wyzwaniem emocjonalnym. Ważne jest, aby pozwolić sobie na przeżywanie żałoby w swoim tempie, niezależnie od formy, jaką przyjmuje. Wsparcie psychologiczne może być niezwykle pomocne w przetwarzaniu tych uczuć. Proszę spróbować  dbać o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, utrzymując zdrowe nawyki i szukając wsparcia wśród rodziny, przyjaciół lub w grupach wsparcia. Jako matka, ważna jest Pani obecność dla dzieci, a dzielenie się z nimi wspomnieniami o tacie może pomóc w ich przetwarzaniu straty. Żałoba to proces, który wymaga czasu, a znajdowanie nawet drobnych rzeczy, które przynoszą ulgę i radość, może być pomocne. 

w zeszłym roku
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam,

Bardzo pani współczuje z powodu śmierci męża. Śmierć zawsze jest jednym z najcięższych sytuacji w życiu w naszym życiu. Jest pani w stanie szok oraz początkowej fazie żałoby, którą każdy z nas przechodzi bardzo indywidualnie oraz w różnym tempie. 
Ważne, że prosi pani o pomoc, a to już jest pierwszy i jakże ważny krok w stronę poprawy oraz wyzdrowienia. 
Proszę skontaktować się ze specjalistą, który pomoże pani przejść przez żałobę oraz ten jakże ciężki okres w pani życiu. 
 

 

w zeszłym roku
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Dzień dobry,

Przykro mi czytać o tak trudnej sytuacji, przez którą Pani przechodzi. Strata bliskiej osoby, zwłaszcza partnera życiowego może być dużym obciążeniem emocjonalnym. Każdy inaczej, indywidualnie przechodzi przez okres żałoby, jednak, jeśli odczuwa Pani trudności emocjonalne i fizyczne, warto rozważyć szukanie wsparcia specjalistycznego. Zwłaszcza, że wieść o takiej, nagłej śmierci mogła stanowić dla Pani traumę. 

Pozdrawiam serdecznie,

Anna Martyniuk-Białecka

w zeszłym roku
Agnieszka Truszkowska

Agnieszka Truszkowska

Koniecznie powinna Pani zadbać o wsparcie psychologiczne oraz umocnić więzi z bliską rodziną. Ważne jest to dla Pani, by zrozumieć dynamikę uczuć oraz jak sytuacja wpływa na dzieci. A.Truszkowska.

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Ginekologiczny zabieg w szpitalu i lęk z tym związany.
Ginekologiczny zabieg w szpitalu i lęk z tym związany. Nigdy nie uprawiałam seksu, wizyty, jakie odbywałam u ginekologów (kobiet) zawsze były dla mnie potwornie bolesne i wstydliwe, a na to wszystko złożył się polip i konieczność wykonania zabiegu w szpitalu. Bardzo się boję, myślę o tym, wstydzę się i dodatkowo te wszystkie emocje wpływają negatywnie na miesiączki, które są kluczowe do wykonania zabiegu. Nie wiem, jak sobie poradzić z tym lękiem i wstydem :(
Zmagam się z zaburzeniami odżywiania, toksycznym związkiem, wahaniami nastroju i stresem - boję się jednak, że przed psychologiem się nie otworzę.
Cześć, chciałabym zaznaczyć na początku, że nigdy nie byłam ze swoimi problemami u specjalisty, ponieważ nie umiem rozmawiać o swoich problemach i boję się, że gdy do niego pójdę to nie powiem o tym wszystkim, co dziś tu napiszę. Posiadam ich sporo. Przede wszystkim stres i nadmierne myślenie. Nie umiem nie myśleć o stresujących mnie sytuacjach, przez co jest to dla mnie bardzo męczące i wyczerpujące. Od najmłodszych lat zmagam się również z zaburzeniami odżywiania, które bardzo utrudniają mi funkcjonowanie, a także normalne postrzeganie swojego ciała. Pomimo komplementów, w mojej głowie ciągle siedzą głupie myśli na temat mojego wyglądu oraz wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa, które są okropne. Posiadam również ogromne wahania nastroju, mogę być szczęśliwa, a za chwilę kompletnie stracić humor. Nie mam także ochoty na żadne czułości. Chłopak również jest dla mnie swego rodzaju przytłoczeniem, choć chciałabym, żeby tak nie było. Zabranianie wyjść, a bardziej szantażowanie „zerwaniem”, psucie każdego wyjazdu, ponieważ odbywa się bez niego, chorobliwa zazdrość czy ogromne wybuchy gniewu w trakcie kłótni to tylko pare rzeczy, które dzieją się w związku. Przez wszystkie kłótnie pojawiły się również u mnie bardzo złe myśli, mianowicie, że życie tak naprawdę jest bez sensu, czym ja sobie na nie zasłużyłam, co ja takiego zrobiłam źle, że życie mnie tak karze i że lepiej gdyby na nim mnie wcale nie było, bo po co się męczyć. Zaczęłam jeszcze bardziej izolować się również od bliskich, najchętniej po powrocie do domu siedziałabym w pokoju sama ze sobą. Czy ktoś ma jakiekolwiek rady na takie zachowania u mnie, bo nie powiem wszystko to na raz jest okropnie męczące..
Natrętne, silne myśli o zabiciu kogoś. Co się dzieje? OCD po urazie głowy - płata czołowego.
Witam, jestem 29-letnim mężczyzną i mam ogromny problem ze sobą. W 2016 roku byłem pierwszy raz w szpitalu psychiatrycznym, w tamtym okresie odkryłem,że pociągają mnie mężczyźni, a byłem w związku z dziewczyną (w sumie nadal jestem...) czego świadomość pogorszyła mój stan psychiczny i z tego powodu właśnie tam trafiłem. Wyszedłem z diagnozą natrętnych myśli. Dwa lata później podczas bójki doznałem urazu głowy, po rezonansie magnetycznym stwierdzono uszkodzony płat czołowy. W okresie od 2013 do 2022 pracowałem na sortowni paczek, chociaż na późniejszym etapie tej pracy w związku z problemami psychicznymi zacząłem chodzić na zwolnienia L4 co poskutkowało tym, że w 2022 otrzymałem wypowiedzenie. Teraz przejdę do najgorszej części tego listu.. Od dwóch lat w mojej głowie zaczęły pojawiać się fantazje o zabiciu kogoś, na początku to były tylko fantazje, ale w miarę upływu czasu to tak eskalowało, że na dzień dzisiejszy stwierdzam, że przerodziło się to w potrzebę... Na co dzień odczuwam takie potworne napięcie, czuję jakby coś rozrywało mnie od środka, czuję się jak bomba zegarowa, która w końcu wybuchnie. Najgorsze są sytuacje w domu, kiedy moja partnerka idzie spać mam myśli ,żeby zadźgać ją nożem, kiedy w kuchni robię sobie jedzenie i używam noża przyglądam się mu czasami bez oderwania wzroku i wyobrażam, że przy pomocy niego robię komuś krzywdę... Nie chcę iść do więzienia, robię wszystko, żeby nikomu nic nie zrobić staram się kontrolować, ale to coraz trudniejsze. Na co dzień chodzę do poradni zdrowia psychicznego, ale boje się przyznać prosto w oczy ,że mam taką potrzebę w sobie. Dlatego mam więcej odwagi, żeby napisać o tym tutaj. Od dwóch lat w ogóle nie pracuje i nawet nie próbuje szukać nowego zatrudnienia(mimo że oszczędności lada moment się skończą)ja wiem, że w takim stanie, jakim ja się teraz znajduje, nie da się pracować. Wolę leżeć całymi dniami w łóżku a najlepiej to spać,chociaż to napięcie ostatnio jest takie mocne,że nie mogę zasnąć w nocy. Dodam,że w weekendy staram się sobie ulżyć alkoholem i zdarza się, że mieszam go z lekami psychotropowymi, żeby szybciej usnąć i nie myśleć o tym wszystkim chociaż wiem, że to pogłębia moje problemy. Zdaje sobie sprawę, że jestem nienormalnym człowiekiem i mam ogromny problem. Przed 2022 rokiem nigdy nie miałem potrzeby zrobienia komuś krzywdy,skąd to się wzięło i dlaczego mnie akurat spotkało. Wolałbym być normalny jak wszyscy.. Czy ten uraz głowy zrobił ze mnie jakąś bestie?Czy mnie można pomóc? Z jakąkolwiek odpowiedzi z góry dziękuję
Dlaczego trauma po przemocy seksualnej jest trudna do przezwyciężenia i jak znaleźć wsparcie?
Dlaczego trauma po przemocy seksualnej jest tak bardzo bolesna. Codziennie płaczę i z dzień po dniu jest coraz gorzej. Cały czas to rozpamiętuje.Nie potrafię zapomnieć i normalnie funkcjonować.
Wychodzę z toksycznej relacji, towarzyszy mu poczucie pustki - jak sobie pomóc? Czy to normalne?
Wychodzę z toksycznej relacji z przewagą przemocy psychicznej, jestem DDA. Od 6 miesięcy nie mieszkam z partnerem, mam momenty, że strasznie brakuje mi obecności mężczyzny i potrzebuję przytulenia, a w momencie, gdy w filmie są romantyczne sceny to płaczę z uczuciem braku. Czy to może świadczyć o niedojrzałości emocjonalnej lub nie przepracowanym elemencie z dda? Czy raczej jest to całkowicie normalne i nie mam czym się martwić?
Śmierć rodzica - czy ciężkie przeżywanie jej przez dorosłe dziecko jest normalne?
Witam. Tydzień temu zmarł mój ukochany tato. Byliśmy ze sobą bardzo zżyci, nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Mimo, że nie mieszkaliśmy razem to codziennie rozmawialiśmy ze sobą. Udałam się po pomoc do psychiatry. Niestety ta wizyta mnie podłamała. Pan powiedział mi, że śmierć rodzica jest tragedia dla dziecka, a nie dla osoby dorosłej (mam prawie 30 lat) i że nie była to normalna relacja skoro dorosla osoba codziennie rozmawiała z rodzicem... Nie widzę w tym nic dziwnego, bo skoro mieliśmy dobry kontakt i tato był również moim przyjacielem to co w tym złego... Skąd w ogóle takie stwierdzenie, że osoba w moim wieku nie powinna przeżywać? Wiek tu chyba nie gra roli...
Czy przy antydepresantach są stany przejściowe? Takie jak na przykład derealizacja albo inny obraz ludzi (inaczej widzę niż widziałam ich dotychczas) jestem po traumie
Uzależnienia, trudności życiowe i kryzys. Chciałbym uciec, nie być w tym wszystkim.
Mam 24 lata, jestem uzależniony od pornografii, chyba od 7 lat i od marihuany, od około roku/półtorej, studiowałem, ale nie dałem rady ukończyć kierunku, nie mogę znaleźć pracy, żyje z renty, z rodzicami, i z dziewczyną, o 5 lat młodszą. Powoli jedyne wyjście jakie widzę to władowanie się w jakiś bus i wyjechanie gdziekolwiek, jakkolwiek kończąc (chyba i tak progres w porównaniu do chęci samobójstwa). A i też straciłem psa a od mamy usłyszałem o tym, że chce rozwodu z tatą po jakichś 40 latach. Co do podjęcia terapii, pewnie powinienem, ale ciężko z tym finansowo, ale bardziej byłem już u 2 różnych specjalistów jakieś 4/5 lat temu, na koniec usłyszałem, że nie wiedzą co ze mną robić w mniej lub bardziej dosłowny sposób. Szczegółów byłoby pewnie więcej o wiele wcześniej w czasie, no ale to są obecne problemy.
Jak radzić sobie z nienawiścią do ojca po traumatycznym dzieciństwie?

Hej, mój ojciec bił mamę cały życie, rozwiodła się z nim. 

Ojciec ma nową rodzinę i staram się go odwiedzać, lecz za każdym razem jak go widzę, czuje wstręt i nienawiść.

Ojciec chciał się pozbyć młodszej siostry z domu w wieku 12 lat, a teraz jak jest dorosła i wyszła za bogatego chłopaka, to odwiedza ją i udaje super dziadka. 

Mam ochotę go zabić za ból, jaki sprawił mojej mamie, pomóżcie mi, bo stanie coś złego.

Siedzi to we mnie i nie umiem z tym dalej żyć.

Daro z Wałbrzycha

Jak zachęcić dorosłego do pójścia do lekarza? Choroba wydaje się być niebezpieczna dla jego zdrowia, ale on kategorycznie odmawia.
Co zrobić, jeżeli dorosły człowiek nie chce pójść się leczyć? Dolegliwości, które wykazuje moim zdaniem wymagają szybkiego rozpoznania, aby wykluczyć chorobę niebezpieczną dla życia, utrudniają też codziennie życie. Argumenty przeciw są takie: nie mam czasu, lekarze mi nigdy nie pomogli, już kiedyś byłem ( 20 lat temu) i nic konstruktywnego z tego nie wyszło... Dodam jeszcze, że we wszystkich rozmowach, które prowadzimy nie ma takiego argumentu, który został by wzięty pod uwagę, trafiłby. Obawiam się, że coś takiego jak racjonalny argument "za" w ogóle w tym przypadku nie istnieje.. Jeżeli on uważa inaczej to reszta nie ma znaczenia.
Odczuwam bardzo żywe wspomnienia, flashbacki, po toksycznym związku. Chcę sobie z nimi szybko poradzić.
Pod koniec sierpnia zerwałam z chłopakiem, z którym byłam krótko, bo tylko 4 miesiące. Źle czułam się w tym związku, ponieważ chłopak nie szanował mnie. Zawsze stawiał kolegów i swoje koleżanki ponad mnie. Dwa razy nawet wystawiając mnie, żeby spotkać się z nimi. To oczywiście nie były wszystkie sytuacje, bo było ich znacznie więcej, czasem na większy kaliber, ale nie chcę o tym pisać na forum. Aż w końcu zebrałam w sobie siłę i z nim zerwałam. Od zerwania minęło już 4 miesiące, a do mnie cały czas wracają takie jakby,, flashbacki " z sytuacji, które się wydarzyły i wywołują u mnie ból. Często czuję ból po tym, co mi zrobił i nawracające bolesne wspomnienia. Wiem na pewno, że już go nie kocham, nie czuję do niego tęsknoty i cieszę się, że podjęłam decyzję o zerwaniu. Moim problemem są tylko te nawracające bolesne wspomnienia. Czy ktoś mógłby pomóc, jak sobie z nimi szybko poradzić?
Potrzeba samookaleczenia- z czego wynika?
Od czego zależy nagła potrzeba samookaleczenia? Mimo tego, że nie czuję smutku i leczę się na depresję, co jakiś czas pojawia się u mnie silna potrzeba zrobienia sobie krzywdy, mimo że nie mam żadnej konkretnej podstawy dlaczego chcę to zrobić. Od czego to może zależeć?
Sugeruje się mi zaburzenia neurorozwojowe, ze względu na potencjalne uzależnienia, problemy z relacjami, mutyzmem. Przede wszystkim powróciła depresja i już nie daję rady.
Witam, leczę się na depresję od dłuższego czasu, wcześniej paliłem marihuanę, ale sporadycznie, miałem jeszcze zaburzenia psychotyczne po lsd, ale po promazanie ustąpiły i nie wracają. Mam od małego tendencję do tworzenia swojego świata, zdiagnozowaną dyslekcję rozwojową z zakresu pisania i czytania. Miewam problemy w odnalezieniu się w grupie oraz w relacjach z innymi, tendencje do mutyzmu i nieadekwatne reakcje na sytuacje. Miałem długie tendencje S, ale przez kilka ostatnich miesięcy nie miałem z tym problemów. Poza pewnym zmęczeniem, depresja ustąpiła. Poszedłem do ośrodka uzależnień, gdyż z narkotykami, alkoholem i papierosami miałem kontakt od 11 roku życia i stale mi sugerowano związek z uzależnieniem. Tam dowiedziałem się, że nie mam z tym problemu - nie czuję głodu itd. Jednak wróciły mi myśli S. Sugerowano mi również zespół Aspergera lub inne zaburzenia z spektrum autyzmu. Robiłem na to testy internetowe już dużo wcześniej i zawsze wychodziły pozytywne oraz czytając utożsamiałem się z objawami . Mimo to, nie jestem pewien czy nie jest to efekt potwierdzenia z racji długiej historii diagnozy. Sama diagnoza aspergera jest bardzo kosztowna. Rozmowy z psychiatrą sprowadzają się do wymiany kilku zdań i przepisania leków. Psycholog kliniczny nie wiem czy powie mi coś więcej. Psychoterapia na fundusz nie istnieje, a konsultacje bez dłuższej obserwacji nie mają sensu. Nie wiem czy w ogóle jakiekolwiek relacje z poradnią chorób psychicznych mają jakikolwiek sens. Nie chcę zamieść wszystkiego pod dywan, z drugiej strony moja inteligencja jest na poziomie ponadprzeciętnym, więc mogę poradzić sobie z tym sam zdobywając odpowiednią wiedzę z książek. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Nie wiem już co dalej. Czuję, że zaczyna mnie to przerastać i zaczynam się wycofywać. P.S. Chciałbym by wypowiedziało się więcej niż jeden specjalista w tej sprawie jeśli będzie taka możliwość. Pozdrawiam Roberto
Od dawna mam jakieś fobie, złości, jeszcze w szkole byłam wyśmiewana i traktowana jak pośmiewisko.
Dzień dobry, mam 25 lat, jestem dziewczyną. Od dawna mam jakieś fobie, złości, jeszcze w szkole byłam wyśmiewana i traktowana jak pośmiewisko. Później poznałam chłopaka, w którym po raz pierwszy się zakochałam. Pił, wyzywał mnie po pijaku, słuchał kolegów - raz było lepiej raz gorzej. Później po jakimś czasie znalazł sobie inną, upokorzył mnie wśród wszystkich. Nagadał kolegom, że jestem puszczalska, wyśmiewali się ze mnie, wydzwaniali głuche telefony, przeklinali, popychali i się załamałam. Później to się obróciło na moim zdrowiu jednak ktoś pomógł mi się z tego podnieść, lecz do dzisiaj mam złości, żale, wyżywam się na chłopaku, rodzinie i mam wątpliwości, że to z przeszłości. Mam te leki, mało śpię i ciągle gniew, żal i wściekłość wyładowywuję na innych. Mam prośbę - chce pomocy nie wiem jak sobie z tym poradzić, ciężko mi jest samej. Proszę o jakieś porady, z góry dziekuje :)
Jak radzić sobie z myślami po samobójstwie bliskiej osoby i czy mogą całkowicie minąć?

Witam, Po śmierci kuzyna minęło już 3 miesiące, który popełnił samobójstwo. Mam takie myśli, które przychodzą codziennie. Myśli typu; czy mnie może to spotkać? Jak widzę przedmioty z tym związane, to unikam. Po prostu człowiek obawia się i boi się takiej śmierci. Byłam u psychologa i.pokazał mi techniki jak sobie radzić z nimi. Najważniejsza jest akceptacja, by one minęły. Pytanie, czy istnieje szansa, że te myśli całkowicie miną tak, aby człowiek się nie musiał stresować i zadręczać?

Jestem miesiąc po okrutnym rozstaniu.
Cześć, to będzie długi post, ale mam nadzieję, że znajdzie się parę osób, którym będzie chciało się to przeczytać.. Muszę się wygadać. Jestem miesiąc po okrutnym rozstaniu. Po miesiącach wyznawań miłości, planowaniu przyszłości, mój facet zostawił mnie z dnia na dzień i oznajmił, że wraca do byłej. Sztylet w serce. Całkowite zerwanie kontaktu, zero wyjaśnień. Ona do niego wypisywała miesiącami, że nie daje rady bez niego, szantażowała go, obarczała go winą za całe zło świata, cały czas płakała, pisała do moich bliskich, że zniszczyłam jej związek. On mówił, że to psychopatka, że nie chce z nią być i myślał, że z czasem jej przejdzie. Że nie był z nią szczęśliwy, że była chorobliwie zazdrosna, nie mógł wychodzić, spotykać się ze znajomymi, że właściwie nie miał znajomych przez nią…Mówił, że ona jest mściwa, że przed ludźmi gra cudowną osobę, uśmiechniętą, serdeczną a nikt nie widzi, jaka ona jest na prawdę…traktowała go jak jej własność, jak przedmiot, widziałam wiadomości, które do niego wypisywała, ogólnie dramat. Zero liczenia się z jego potrzebami. W międzyczasie zmarł jej ojciec. Po rozstaniu z nią ona rozgadała wszystkim, że ją zostawił samą na tym świecie, że już nie ma nikogo, że to przez niego zmarł jej ojciec, bo coś przeczuwał. Byli ze sobą 10 lat. On jej mówił, że nie chce z nią być, bo już jej po prostu nie kocha, ale jeśli kiedyś będzie potrzebowała pomocy, to może na niego liczyć. Że spędzili ze sobą tyle czasu i chce się rozstać w zgodzie jak dorośli ludzie. Ona twierdziła, że on ją nadal kocha, że tylko się pogubił – przeze mnie. Już od tego czasu nie mieszkali razem, wyprowadził się i nie mieli żadnego kontaktu. Minęły 2 miesiące i znów się zaczęło…wypisywanie, płacz, manipulowanie. Zaproponowała mu pracę dorywczą u niej w firmie, że będzie miał możliwość sobie dorobić zdalnie. Przystał na to. Później spytała, czy pojedzie z nią na grób taty, stwierdziłam, że niech jedzie, w końcu to był jego teść przez 10 lat. Pojechał. Później znów coś, czy wyjdzie z psami, czy przyjdzie po coś tam itd… I tak z dnia na dzień czułam, że coś się miedzy nami pogarsza…spytałam, czy ponownie coś do niej poczuł, czy chce do niej wrócić, odpowiadał stanowczo, że NIE. Mówił, że jest mu jej żal, że jak był u niej w mieszkaniu to był syf itd a ona wygląda i zachowuje się jak wrak człowieka…że jakby miał do niej wrócić to tylko z litości i wtedy by poświęcił swoje życie dla niej…że on wie, jaka ona jest, że jakby wrócił, to do końca życia byłoby wypominanie, że ją zostawił, że ona jest najbiedniejsza, że jest chu**em, wszystkim by o tym mówiła itd… No i stało się. Przyszedł dzień rozstania. Znów spytałam, czy coś się między nami i nią a nim zmieniło. Powiedział, żebym dała mu czas na zastanowienie, że on sam nie wie kim jest, że bardzo mnie kocha. Wkurzyłam się, bo pytałam przez cały ten czas czy wszystko jest okej, czy coś się zmieniło, czy zrobiłam coś nie tak, że nie ma do mnie szacunku, bo do ostatniej chwili mówił, że jestem tylko ja i nic się nie zmieniło... Napisałam mu, że skoro ma wątpliwości co do naszego związku to ja je rozwieje. Pożyczyłam mu trochę kasy, powiedziałam, że ma pół roku na oddanie mi ich i na ten moment już nas chyba nic nie łączy i że złamał mi serce, kłamiąc do ostatnich wiadomości, że kocha tylko mnie… nawet nie odpisał. Parę dni później ustawił związek z nią na fb. Wszędzie mnie zablokował. To było miesiąc temu. 3 dni temu dodał z nią wspólne zdjęcie profilowe. Zero kontaktu. Zero wyjaśnień. Jestem tak zraniona…czy on cały czas mnie okłamywał? Nie znam osobiście jego byłej. Czy on zrobił z niej wariatkę, żeby tylko sobie por**ać na boku i manipulował mną? Czy on tak strasznie opluł osobę, z którą był 10 lat, byleby mieć skok w bok? A później wrócił do niej i błaga ją o przebaczenie? Czy ta dziewczyna jest tak w niego wpatrzona, że mu to wybaczyła? Czy wrócił do niej, bo tak mu jest po prostu wygodnie? Czy może ona robi z nim, co chce i dodaje te zdjęcia, zablokował mnie, ustawił związek, żeby mi pokazać, że on jest jej i robi mi na złość, a on się na to godzi? Pamiętam, jak mówił, że ona już tak robiła, żeby pokazać wszystkim, jaki to oni mają cudowny związek, a dobrze było tylko na zdjęciach… Czy może on faktycznie szczerze coś znów do niej poczuł i faktycznie wrócił do niej z miłości? Ja już nie chciałabym do niego wrócić, nawet jakby się odezwał, ten etap jest już za mną… Dręczą mnie pytania bez odpowiedzi. Co się w ogóle stało? W co on grał? Kto tu jest poszkodowany? Czy byłam tylko keks zabawką? Czy on ją kocha? Czy kochał mnie? Czy wrócił do niej z miłości, czy z litości? Nie mogę spać po nocach, rozpamiętuję, jestem potwornie zmęczona…budzę się w środku nocy i zaczyna się mielenie w głowie cały czas tego samego… ja już tego nie chce, ale to cały czas powraca…
Dzień dobry całe życie byłam tą gorszą córką w oczach matki
Dzień dobry całe życie byłam tą gorszą córką w oczach matki. Byłam zła, głupia itd. Jako jedyne dziecko nie miałam nawet zdjęcia z nią, przez wieeele lat. Byłam przez nią gnębiona i poniżana. Jednak to ja, nieukochana córka opiekowałam się do końca. Kilka miesięcy przed śmiercią przyznała, że wszystko to robiła celowo. O Tacie też wyrażała w najgorszych słowach, sugerując min. zdrady. Dziś, przypadkiem dowiedziałam się, że właśnie odwrotnie było. Że to ja jestem owocem jej zdrady, jej dzieckiem pozamałżeńskim. Tata nigdy nie pokazał nic, najmniejszym nawet gestem, sam pochodząc od niekochającej matki. Może poświęciła się, zostając matką, by mnie chronić? Czy matka może gnębić dziecko, które jest owocem jej zdrady? Czy fakt bycia wokół sprawiał, że wiecznie przypominałam o tym co zrobiła? W wieku 14 lat zostałam wysłana do szkoły z internatem.... Czy to ma sens z punktu widzenia psychologii? Beata
Byłam wykorzystywana seksualnie przez starszego kuzyna. Co mam zrobić? Czy to były tylko zabawy dziecięce? Jak to rozumieć?
Witam, w dzieciństwie byłam molestowana przez 4 lata starszego kuzyna, zostawiło to ślad. Minęło od tych wydarzeń 15 lat. Co powinnam zrobić? Oskarżyć go? Czy to były dziecinne zabawy? Jak to rozumieć?
Czuję samotność odkąd byłam mała. Nie rozumiem dlaczego nikt nie traktuje mnie poważnie, jako wartą wysłuchania i przyjaźni.
Witam. Jest mi ostatnio bardzo smutno, bo idą święta, a ja czuję się samotna. Moja rodzina jest toksyczna i sama podejrzewam, że jestem DDD. Chciałabym jednak się skupić na innym temacie - na mojej samotności. Od najmłodszych lat byłam samotna. Często musiałam siedzieć sama w domu i wtedy grałam na komputerze lub oglądałam TV - nie widziałam wtedy w tym nic złego. W przedszkolu dzieci nie lubiły się ze mną bawić, w podstawówce to samo, wiele osób mi z jakiegoś powodu dokuczało. Nie wiem co im zrobiłam. Koszmar był w gimnazjum, wieczne wyśmiewanie się ze mnie, plotki, gardzenie, mimo, że nikomu nie zrobiłam nic złego. W liceum nie było już dokuczania, ale nadal była jakaś niechęć, mało kto traktował mnie poważnie. Mam poczucie, że zawsze byłam inna. W liceum nawiązałam relację, myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami z jedną dziewczyną, ale po kilku miesiącach okazało się, że miała ze mnie ubaw, irytowałam ją (po prostu, nie powiedziała czym), że jestem dziwna itp. Bardzo mocno to przeżywałam, bo nie wiedziałam, czemu znowu ktoś mnie odrzucił. Byłam dla tej osoby miła, wysłuchiwałam jej problemów, starałam się doradzać, jednak mało kiedy dostawałam od niej to samo wzamian. Tak w sumie było w większości moich relacji - niemalże zawsze zostałam sama na lodzie. Nie uważam, że nie mam wad, czy coś, mam i pracuję nad nimi, od niedawna chodzę też do psychologa. W liceum była jeszcze inna sytuacja, ale trochę później - jedna z dziewczyn odezwała się, czy byśmy się nie zaczęły razem uczyć do matury, zgodziłam się. Dobrze nam się spędzało czas, to było coś więcej niż nauka, bo też prywatne rozmowy, śmiechy itp. Jednak po maturze magicznie przestała się odzywać, a na spotkaniu (też po maturze) była zupełnie kimś innym, była dla mnie obojętna, nie chciała rozmawiać, patrzyła na mnie z pogardą jak większość ludzi. To też mnie bardzo zabolało. Przez moment byłam na studiach, które mnie nie interesowały, więc je rzuciłam, ale znów to samo - nie byłam traktowana poważnie przez ludzi wokół. Nikt nie chciał mnie wysłuchać, wyśmiewał moje opinie czy robił ze mnie idiotkę, np. totalnie przekręcając to, co powiedziałam. Teraz jestem w domu i mam przerwę, ale nadal czuję się samotna. Mam jedną przyjaciółkę od serca, ale na odległość, przez co widujemy się rzadko, lecz kontakt jest regularny i chyba jako jedyna osoba mnie rozumie i się ze mnie nie naśmiewa, choć znamy się tyle lat. Kontakty z ludźmi mnie przerażają i się ich boję, bo 99% z nich postrzega mnie jak dziwadło. To samo z rodziną czy nauczycielami w szkole. Zawsze byłam oryginalna, bo miałam inną fryzurę, nie lubiłam mody, miałam swoje zainteresowania m.in naukę biologią czy chemią, ale wtedy ludzie wykorzystywali mnie by dostać zadanie czy coś innego. Jestem zamknięta na ludzi, ale z drugiej strony to strasznie boli. Nie wiem czemu widzą we mnie kogoś dziwnego, skoro nie zrobiłam nikomu nic złego. Chciałabym mieć o kilka przyjaciół więcej, bo choć jedna jest prawdziwa to przez odległość czuję się samotna.
Jak rozpoznać objawy PTSD i skutecznie radzić sobie z zespołem stresu pourazowego
Dzień dobry, jak objawia się PTSD? Jak sobie z nim radzić?