Od około roku, kiedy to rozstałem się z partnerką, nie potrafię sobie poradzić z masturbacją
Maciej

Monika Kowalska
Dzień dobry,
W sytuacji, którą Pan opisuje, odpowiednią osobą do pomocy byłby seksuolog kliniczny. Jest to psycholog lub lekarz, który odbył podyplomowe szkolenie w zakresie seksuologii. Poleciłabym szczególnie psychologa-seksuologa, ponieważ problem opisywany przez Pana ma raczej podłoże psychologiczne, a nie medyczne.
Życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam,
Monika Kowalska

Aleksandra Kaźmierowska
Dzień dobry,
warto zaznaczyć, że sam fetysz stóp jeśli nie wywołuje cierpienia, nie narusza norm zarówno społecznych, jak i prawnych, nie uniemożliwia tworzenia udanych związków, nie wymaga pracy terapeutycznej.
Natomiast jeśli niepokoi Pana ten temat, powoduje napięcie czy dyskomfort warto udać się na konsultację do psychologa lub psychoterapeuty. Na spotkaniu ze specjalistą będzie Pan mógł się przyjrzeć żródłom i przyczynom napięcia, które może rozładowuje Pan właśnie przez masturbację.
Pozdrawiam,
Aleksandra Kaźmierowska

Natalia Galus
Panie Macieju,
sugerowałabym kontakt z psychoterapeutą i/lub seksuologiem. Opisywany problem może mieć podłoże we wskazanej przez Pana sytuacji (rozstanie z partnerką). Sądzę jednak, że przed postawieniem ostatecznej diagnozy i stworzeniu planu pomocy, niezbędne jest dogłębne zapoznanie się z problemem.
Życzę powodzenia!
Natalia Galus

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry Panie Maćku,
czy ta trudność pojawiała się również w czasie, kiedy był Pan w związku?
Sugeruję, aby skonsultować przypadek z seksuologiem. Specjalista odpowiednio Pana pokieruje.
Pozdrawiam.

Izabela Czak-Kunert
Dzień dobry,
wydaje się, że najlepszym wyborem będzie psycholog/psychoterapeuta z doświadczeniem i wykształceniem z zakresu seksuologii. W prezentowanej problematyce warto przyjrzeć się szczegółowo konkretnym sytuacjom, źródłom ich występowania - taka konsultacja z pewnością będzie pomocna. Pozwoli to na postawienie dokładnej diagnozy i stworzenie planu pomocy i leczenia.
Pozdrawiam.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry. Ciężko się przełamać do uzewnętrznienia i przyznania że "chyba potrzebuję pomocy".
Mam narzeczoną, jesteśmy razem 10lat. W roku 2023 - powiedzmy około wakacji - trochę przypadkiem nawiązałem kontakt ze swoją ex. Często i tak o niej myślałem, raczej na zasadzie co u niej, bez psychozy stania pod oknem. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego po 10 latach mój mózg nie potrafi odpuścić. Oczywiście każdy się zmienia, moja obecna partnerka jest dla mnie ważna w wielu aspektach, lecz nadal nie potrafię zapomnieć tego uczucia, które miałem (około) 12 lat temu. Coś czego nie potrafię opisać. Każdy ma wady, ale jej choćby nie wiem jakie były to ich nie dostrzegam. Dosłownie prowadzi teraz życie "rozrywkowe", dosłowna latawica kokota (darmowa) zwał jak zwał. Prowadzi tryb życia, przez który powinno mi się przewracać w żołądku, że z tak wspaniałej dziewczyny wydoroślała i wylądowała z takim trybem życia.. A jednak potrafię pić w nocy patrząc na jej zdjęcie.
Mieszkamy w jednym mieście, rzadko się widujemy. Kilkukrotnie spotkaliśmy się "ot tak" na kawę, pogadaliśmy, nic wielkiego (oczywiście bez żadnych tajemnic z obecną partnerką). A ja chodzę i się zagryzam, o co mi chodzi. Wiele lat widziałem, że ma męża, układa sobie życie, no "good for you", nagle się okazało, że jedna wielka bujda, bo rozwód blabla i zgłupiałem jeszcze bardziej. Aktualną partnerkę poznałem "powiedzmy", kilka miesięcy po rozstaniu z "ex", gdzie na jakiejś po prostu domówce zacząłem się coraz mocniej wychylać przez balkon na 3 czy tam 4 piętrze - typowe lekkie upicie na smutno, ale złapała mnie mentalnie i nie puściła w dół. Miałem w życiu trzy partnerki, w sumie to dwa związki, jestem po trzydziestce.
Tamten związek był szczeniacką miłością, a ja nie potrafię go w sobie przepracować. Pomysły na zasadzie "zajmij się czymś" próbowałem, ale nachodzi ten dzień, gdzie oczy się robią mokre, bo widzę jej zdjęcie i nie potrafię tego zrozumieć.
Dziewczyna miewa trudne chwile, potem "leci w tango", staram się ją wspierać do granic moralności mojego kręgosłupa, ale robię minę do złej gry dusząc się w sobie. Odbiera mi to energię coraz częściej. Często jestem "sam" przez wyjazdową pracę aktualnej partnerki, często mam głupie myśli o bezsensowności życia "bez niej" (tylko dlaczego ex, a nie aktualnej). Coraz częściej życie biorę przez pryzmat dziewczyny sprzed 12 lat, robiąc prawo jazdy na motocykl - myślę, że może zgodzi się ze mną pojeździć, robiąc prawo jazdy na ciężarówkę - myślałem, że może pojedziemy razem w trasę, kupując płaszcz myślę czy jej by się podobał itd. itd..
Nie potrafię przejechać obok ulicy, na której mieszka bez popatrzenia w kierunku jej domu, pomimo tylu lat robię to cały czas. O co może chodzić mojemu mózgowi? Czy są jakieś tajniki wypierania kogoś? Wiadomo, dla faceta w małym mieście to trochę wstydliwe "pójść na terapię", wpisałem w internecie "pod wpływem" wczoraj w nocy, no i znalazłem tą stronę - dzisiaj po wyspaniu postanowiłem, że napisze, bo coraz częściej w głowie mi dudni, że nie potrafię tak dłużej. Jeśli chodzi o aspekt finansowy - nie widzę problemu.
Witam,
Mój problem polega na tym, iż jako 19-latka rozstałam się z chłopakiem (20-latek) na rok. Po roku do siebie wróciliśmy.
On miał dwie partnerki seksualne, ja żadnego innego partnera. Przeszkadzało mi to, ale chciałam z nim być. Dziś jako 36-latka mam z tym ogromny problem, który pojawił się, kiedy w łóżku przestało się układać. Zaczęłam zadawać pytania szczegółowe na temat tamtych dziewczyn. Dziś (rok od początku rozmów o jego przeszłości) prawie się rozstajemy. Bardzo chcę z nim być, mamy dzieci, ale nie umiem znieść myśli, że miał inne, inne pragnął, ja nikogo. Tak szybko mnie zastąpił....i wiem, że to było 18 lat temu, ale nie umiem sobie z tym poradzić i niszczę to małżeństwo. Czasem żałuję, że wtedy mając wiedzę, że miał inne, do niego wróciłam. Zdaje sobie sprawę, że był sam, układał jakoś życie....ale ja nie miałam nikogo....i to chyba boli najmocniej. Nie umiem z nim już normalnie funkcjonować, bo ciągle widzę go z nimi.