Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Po wyprowadzce z akademika jest mi jeszcze trudniej z lękiem przed utratą czasu z przyjacielem. Chciałabym móc zdrowo funkcjonować.

Wyprowadziłam się z akademika, jest mi dość ciężko, największy problem mam z tym, że zostali tam moi znajomi i tylko ja się wyprowadziłam. Boję się, że wpłynie to na naszą przyjaźń i przez dystans relacja nie będzie już taka sama, że nasz kontakt będzie mniejszy. Ale moim głównym problemem który nie daje mi spokoju i nie wiem jak sobie z nim poradzić jest zazdrość. Wśród tych znajomych, którzy zostali w akademiku, jest mój najlepszy przyjaciel a jednocześnie mój były. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, przyjaźnimy się i będąc w akademiku spędzaliśmy prawie każdy dzień razem, gotowaliśmy razem, chodziliśmy na zakupy, jedliśmy razem posiłki. Już będąc w akademiku byłam bardzo zazdrosna o jego czas. Wiem, że ze mną spedzał najwięcej czasu, ale mimo to robiło mi się bardzo smutno jak słyszałam, że spedza czas z kimś innym. Oczywiście najgorzej czułam się kiedy spędzał czas z innymi dziewczynami, mimo że nie do końca czułam jakieś "zagrożenie" z ich strony. Teraz po wyprowadzce mam z tym jeszcze większy problem. Całym dniami siedzę i myślę co robi, sprawdzam czy jest aktywny na mediach społecznościowych, bo jak tak, to od razu pojawiają się myśli, że na pewno spędza teraz czas z jakąś dziewczyną albo jest na jakieś imprezie. Boję się, że zapomni o spędzaniu czasu ze mną (przez dystans który się pojawił i towarzystwo które ma na miejscu), już teraz trudne dla mnie jest to, że nie możemy go spędzać tak jak wczesniej czyli np. gotując. Nie wiem co mogę zrobić z tą zazdrością. Jest dla mnie bardzo problematyczna, przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu i wynika najpewniej z lęku przed odrzuceniem. Nie jest też tak, że przez to, że jest to mój były partner to spędzam z nim czas bo liczę na powrót do związku, nie chciałabym z nim być. Myślę, że bardziej wynika to z tego, że jest jedynym moim bliskim przyjacielem, najlepiej się dogadujemy i nie mam poza nim w zasadzie nikogo. Ale chciałabym móc nauczyć się być w zdrowy sposób w tej relacji i nie ograniczać go moimi humorami tylko do znajomości ze mną przez moją zazdrość. Bardzo proszę o pomoc 🥺
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Tak sobie myślę, że to wszystko co Pani przeżywa to można nazwać jednym stwierdzeniem: “nie wierzę w siebie” -“nie jestem godna uczucia, miłości, tego, że to ktoś za mną tęskni, to ja się muszę wysilić, żeby ktoś mnie zauważył… ”- może się mylę, ale mam wrażenie, że to są myśli, które się Pani w głowie/ w sercu kotłują. Zazdrość często właśnie mówi nam o naszym lęku i gdzieś staramy się to zwalić na karb czyjejś niewierności…i każdy z nas tak ma. Ja zachęcam Panią do niezobowiązującego kontaktu i podziałania ze swoją samooceną:) 

W każdym razie oprócz popracowania i przerobienia myśli na swój temat na - nawet nie pozytywne  -ale zwyczajnie prawdziwe; to zapraszam Panią do poinwestowania w siebie - niech sobie Pani pomyśli czy nie pójść do fryzjera, na siłownię, coś w sobie zmienić, tak po kobiecemu zrobić sobie przyjemność:) a może pójść nieco głębiej i zrealizować jakiś odkładany plan, zamiar?

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Mąż od zachorowania na depresję wniósł o rozwód, zrzuca na mnie winę, nie jest sobą
Postaram się napisać zwięźle. Mąż był cudownym człowiekiem, empatycznym, inteligentnym, wesołym, rodzinnym. Zawsze mi mówił jaki jest szczęśliwy że mamy siebie, jak bardzo mnie kocha. Po kolei spotkało nas: najpierw było moje poronienie, potem ogromne obciążenie finansowe, czyli kupno domu, pogorszenie się warunków pracy, covid, starania się o dziecko i ten stres związany z badaniami dlaczego nie zachodzę w ciążę . Potem zagrożona ciąża, krwawienia, wylądowanie w szpitalu pod koniec ciąży, stres związany z pierwszymi dniami życia dziecka. Moja depresja poporodowa. Myślę, że ma trochę wyrzutów sumienia, że jak powiedziałam, że potrzebuje pomocy to nie zareagował. Potem samobójstwo jego najlepszego przyjaciela. Moja zmiana pracy i że na początku nie potrafiłam pogodzić pracy z domem. Za bardzo oparłam się o niego, a za mało ja dałam tego oparcia jemu, tak jak dawniej dawałam. Nie byłam troskliwa i nie tworzyłam domu za co mnie kochał. A też tego potrzebował, bo spadła na niego opieka nade mną, dzieckiem i jeszcze dom miał na głowie. Nie potrafił mi powiedzieć o swoich problemach i dusił je w sobie. Jesienią widziałam, że coś jest nie tak, ale mówił, że ma problemy z pracą. Aż w końcu wszystko go według mnie przerosło. W styczniu wyszłam z depresji myślałam, że będzie już wszystko dobrze. A w lutym zakomunikował, że ma depresję. Jest nieszczęśliwy i chce rozwodu. Nie chciał iść na terapię dla par, powiedział, że to nie ma sensu, zresztą on w niczym nie widzi już sensu. Po tym normalnie chodziliśmy do łóżka, wychodziliśmy razem i widziałam wtedy w jego oczach mojego męża. Jak widziałam, że coś zaczyna do niego docierać, to budował mur. W kwietniu złożył pozew o rozwód i się wyprowadził na moją prośbę. Na początku jeszcze się zastanawiał nad powrotem, ale teraz jest zdecydowany na rozwód. Kiedy przyjeżdża do córki nieraz widzę smutek i żal że wychodzi, a niekiedy prawie ucieka z irytacją. Potrafi w ciągu chwili tak poprostu stać się inny. Leczy sie psychiatrycznie, ale widzę tylko, że się pogarsza. Od lipca znów zacznie chodzić do psychologa. Nie wiem czy w ogóle on dostrzega nagłe zmiany w swoim zachowaniu. Wypomina mi, że musiał się wyprowadzić po złożeniu pozwu. Od swojej mamy się odciął, bo go krytykuje, ona go zna i widzi, że nie jest sobą, że będzie tego żałować, bardzo martwi się o niego, nie ma dnia, żeby nie płakała. Za to zbliżył się do ojca (jego rodzice są rozwiedzeni), który nie zauważa zmian u niego. Tylko, że on nie zna mojego męża tak dobrze. Od dzieciństwa mieli dość okrojony kontakt. Mój mąż zawsze mówił że ma z nim kontakt bo ojciec pomaga mu w różnych rzeczach w domu i że nigdy mu nie pokazuje jaki jest naprawdę. Mąż zaczął mówić, że jestem toksyczna. Że tak naprawdę tylko wmawiam sobie, że go kocham. A jednocześnie mówi ,że jedynymi osobami na świecie, które go kochają to ja i nasza córka. Mówi, że go kontrolowałam przez telefon pisząc „co porabiasz?” albo „o której będziesz?”. Zarzuca mi, że sprawdzałam jego komórkę (nigdy, przez 15 lat związku, nie przejrzałam mu telefonu). Wypomina mi, że jak córka miała z 2-3 miesiące i pojechał z koleżanką na parogodzinny wyjazd służbowy to, że widział, że byłam zazdrosna jak wrócił choć o tym nie mówiłam. Ale chodzi o to ,że jak mi to powiedział to byłam w szoku, bo ja byłam przekonana, że pojechał na ten wyjazd z kolegą, więc jaką on zazdrość widział? To ja nie wiem. Byłam zazdrosna owszem. Ale ja wiedziałam, że cieleśnie mnie nigdy nie zdradzi. Byłam zazdrosna o jego kontakty z innymi kobietami, bo on potrafi o bardzo intymnych rzeczach rozmawiać z nimi i dużo im mówi o nas. A mi to nie pasuje co wiele razy mu mówiłam. Nawet nie chce sobie przypominać za co mnie pokochał. Uważ,a że zbuduje sobie szczęście beze mnie. Widzi we mnie tylko osobę z depresja poporodową nie widzi, że już mi przeszła. Uważa, że na dłuższą metę te rozstanie tylko dobrze nam zrobi. Że sobie radzę i że mi jest lepiej bez niego. Wszyscy pamiętają jacy byliśmy szczęśliwi z powodu zaręczyn i ślubu, a on mi powiedział w marcu, że oświadczył się i wziął ze mną ślub, bo bał się, że sobie coś zrobię. Nie wiem na jakiej podstawie tak sądzi. Zawsze miałam epizody uczucia smutku, ale myślałam że to normalne, że nie zawsze jest się szczęśliwym. Nikt nigdy mi nie powiedział, że coś ze mną nie tak. Teraz psycholog powiedział, że mogłam chorować na dystymie od paru lat. Jego psycholog powiedział mum że logicznie mówi i że depresja pomogła mu odejść ode mnie. Moja psycholog przypuszcza, że odszedł, bo podświadomie chce nas chronić przed samym sobą. Ponieważ nie wie co się z nim dzieje. Kiedy powiedziałam o tym mężowi powiedział że „być może” i że zapyta się psychologa. Nie poznaje ludzi na ulicy, inteligentny i wykształcony człowiek, a ma problem z czytaniem ze zrozumieniem wiadomości. W maju mu przeczytałam to co zapisałam sobie o moich uczuciach i widziałam wzruszenie, potem się tego wypierał. Dałam mu prezent na pamiątkę, patrzył się jakbym mu dała jadowite stworzenie i powiedział że otworzy dopiero po rozwodzie. Jednocześnie widzę (zresztą rodzina też) że lubi moje towarzystwo i lubi ze mną rozmawiać. Moja Babcia i teściowa uważają, że coś go dręczy. Im bardziej ja lub rodzina próbujemy mu wytłumaczyć, że się myli tym bardziej reaguje na to złością i ucieczką. Kocham go, zależy mi na nim, nie chce rezygnować z tej rodziny, ale zaczynam dostrzegać że to nie ma sensu. Mój Mąż zniknął i pojawił się jakiś dziwny mężczyzna na jego miejscu. Zastanawiam się czy może on poprostu taki byl, tylko mnie kochał, więc był dla mnie inny. Ale jak mogłabym tego nie zauważyć przez 15 lat związku? Chce jego szczęścia nawet kosztem swojego, ale nie wiem co na niego wpływa czy depresja, a może rzeczywiście mnie już nie kocha? Jak mam się pogodzić z jego odejściem? Zaakceptować jego decyzję? Nie mam jak go nie widzieć, bo mamy córkę 2,5 letnią. Tak bardzo go kocham i brakuje mi mojego Męża. Tego cudownego zabawnego, dobrego i pracowitego mężczyzny który zawsze był gotowy pomagać innym. Przeciwnika rozwodów i zwolennika ratowania związków.
Jak radzić sobie z zazdrością o przeszłość partnerki i komentarze o wyglądzie?

Dzień dobry, Zacznę od tego, że jestem z moją partnerką w związku od 7 miesięcy. Od samego początku traktujemy to bardzo poważnie i planujemy w najbliższym czasie zaręczyny. Borykam się jednak z dwoma problemami, które zaprzątają mi czasem głowę i burzą ten spokój i pewność, którą razem wypracowaliśmy. Mam 29 lat i jest to mój pierwszy poważny związek. Poprzedni, który miał miejsce ponad 6 lat temu, był kompletną katastrofą. Mocno go przeżyłem, przez co tak długo zwlekałem z wejściem w kolejny. Zawsze kierowałem się zasadą, że szukam tej jedynej i nie chce żadnych przelotnych relacji. Wynikało to wyłącznie z moich wartości i światopoglądu (nie kwestie religijne, co jest ważne). Moja dziewczyna jest katoliczką. Ja jestem wierzący, lecz nie przywiązywałem wielkiej wagi do nauk kościoła itd. Zawsze była to sprawa drugorzędna. Jeszcze zanim się związaliśmy, miałem świadomość tego, że z mieszkaniem razem i seksem poczekamy do ślubu. Zgodziłem się na to, ze względu na szacunek do niej i świadomość wzmocnienia relacji. Moja dziewczyna otwarcie mi powiedziała, że była w sumie w kilku związkach i w wielu krótkotrwałych relacjach. W jednym z tych związków za namową partnera (co nazywa manipulacją) kilka razy doszło między nimi do seksu oralnego. Gdy zdała sobie sprawę, że źle robi i ten gość ją oszukał, to z nim zerwała. Tutaj pojawia się mój pierwszy problem, dopiero niedawno zaczęło mnie to męczyć. Pojawiają się u mnie myśli, że planujemy lada moment zaręczyny, a ktoś był z nią bliżej fizycznie ode mnie, że mówiła do niego "Kocham Cię". I odczuwam z tym związaną złość i smutek. Następną rzeczą jest to, że ogólnie należę do raczej przystojnych facetów (zawsze miałem powodzenie u kobiet, choć tego nie wykorzystywałem). A moja dziewczyna powiedziała mi, że nie jestem w jej typie i zakochała się w pierwszej kolejności w moim wnętrzu. Są rzeczy, które jej we mnie w 100% nie pasują. Co wydaje mi się naturalne, ale nie podoba mi się to, że czasem o tym mi mówi. (Powoduje to we mnie złość, że wcześniej była z kimś, kto jej się dużo bardziej podobał). Nie wiem, co ma to na celu. Ja jej nie mówię, że coś mi się w niej mniej podoba.. bo nie chciałbym podburzać jej samooceny. A ona to robi właśnie takim wspominaniem. Często wspomina swoje dawne relacje (w negatywnym świetle) i porównuje je do naszej relacji. Pomimo, że zawsze jest to pozytywne spojrzenie na nas, to mnie to denerwuje. Odczuwam jakąś zazdrość, o te jej wcześniejsze związki i relacje. Nie wiem, jak sobie z tym radzić.. Pozdrawiam.

Po traumie (związek, w którym nie byłam słuchana), nauczyłam się milknąć, gdy tylko ktoś mnie nie słucha. Nie dowodzę swoich spraw i próśb. Co to może być?
Jak można samemu próbować oduczyć się pewnych schematów reakcji na dane rzeczy? W moim przypadku chodzi o tzw. poczucie bycia ważnym - kiedy np. ktoś nie respektuje moich próśb/potrzeb automatycznie poddaję się i zamiast dalej jakoś rozwiązywać ten problem to po prostu wolę zamilknąć i dać sobie spokój. Bierze się to może z tego, że w poprzedniej relacji byłam tak traktowana przez partnera, ale wtedy nie widziałam w tym problemu, bo i tak nie zależało mi na tej relacji. Teraz chciałabym to zmienić, bo wiem, że ludzie są różni i ktoś może coś zrobić albo powiedzieć i mieć przy tym zupełnie inną intencję niż np. ten mój były partner.
Partner nie reaguje na moje słowa dotyczące jego relacji ze swoją byłą partnerką. Są cały czas bliskimi przyjaciółmi.
Dzień dobry. Mam pytanie z zakresu związku. Jest problem, który wykańcza mnie psychicznie. Rozmawiałam z partnerem wiele razy, że sobie z tym nie radzę, ale bez skutku. Mianowicie problem tkwi w tym, że mój chłopak ma bardzo silną relację ze swoją ex. Co prawda ona mieszka w Australii.. Jednak nie ma dnia, by się nie kontaktowali. Wideo rozmowy, czaty, wysyłanie sobie zdjęć. Ona ma nadal dostęp do wszystkich jego danych. Nawet zakupy na platformach robi z jego konta. Mam wrażenie, że mój partner jest w emocjonalnym związku nadal z nią. Czy może to ze mną jest coś nie tak? I za bardzo się przejmuje tym? Czy to on jednak tkwi w tej relacji nadal i tworzymy "trójkąt". Kiedy rozmawiam o tym z partnerem to odpowiada mi, że rozstali się w dobrych relacjach i przysiągł jej, że zawsze będą przyjaciółmi. I ilekroć bym mu nie mówiła jak się źle i niepewnie z tym czuję, nie robi to na nim wrażenia. Na początku relacji to wszystko było porównywane do niej. Czuję się niewystarczająca...Dosłownie mam koszmary w nocy z tym związane. Proszę o odpowiedź.
Nie mam bliskich, a partner mnie zostawił - jak sobie poradzić?
Miesiąc temu zostawił mnie partner. Byliśmy razem 7 lat, przez ostatni rok mieszkaliśmy razem. On jeszcze przed rozstaniem zaczął spotykać się z inną kobietą, a teraz oficjalnie są razem. Nie mogę w to uwierzyć, nie mieści mi się to w głowie. Nie mam żadnych znajomych, żadnej bliskiej osoby. Jak sobie poradzić?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!