
Problemy w małżeństwie po narodzinach dziecka: brak intymności, kłótnie, problemy finansowe
Jestem mężatką od 18 lat z Włochem. Mieszkamy we Włoszech, mamy 2 dzieci, syn 10 lat i córka 15 lat.
Od wielu lat to małżeństwo nie funkcjonuje, tak jak powinno, a dokładnie od narodzin drugiego dziecka.
Mój mąż zaczął oddalać się ode mnie po narodzinach syna.
Do 8 roku życia synka mąż usypiał go w naszej sypialni i syn spał między nami w łóżku. Po jakimś czasie doszło do mnie, że mąż tworzył mur w postaci dziecka między nami.
Na moje prośby, żeby zmienić tę sytuację, mąż praktycznie nie reagował. Wydaje się, że mąż ma małe potrzeby seksualne, bo w ogóle nie potrzebuje seksu, a seks uprawiamy tylko od 3 do 5 razy do roku i to na moją zachętę, mąż nigdy o to nie zabiega. Kłócimy się prawie codziennie, oddaliliśmy się bardzo, gdyby nie dzieci już dawno odeszłabym od niego.
Rozmawiamy tylko o dzieciach, nie mam z nim żadnych tematów, bo on niczym się nie interesuje oprócz piłki nożnej. Dodam, że mąż jest ode mnie starszy o 9 lat.
Jakieś 3 tyg temu przyznał mi się, że mamy problemy finansowe, bo nie płacił regularnie podatków od 2017 roku i mamy ogromne zadłużenie. Ukrywał to przede mną przez tyle lat, a ja w ogóle się nie domyślałam, ufałam mu w 100%, jeśli chodzi o finanse. Dawał mi stabilność finansową i to mi rekompensowało w pewnym stopniu jego chłód emocjonalny i oddalenie się ode mnie jako kobiety i żony.
Często myślałam o odejściu od niego, ale dla mnie dzieci są na 1 miejscu i nie chce im rozbijać rodziny, ale one widzą, jak to małżeństwo funkcjonuje i codzienne kłótnie i boję się, że to ma na nich ogromny wpływ i na ich przyszłość.
Dodam jeszcze, że podejmowaliśmy z mężem kilkakrotnie terapie małżeńskie, ale nic to między nami nie zmieniło.
Żyjemy jak przysłowiowy pies z kotem.
Bardzo proszę o poradę.
Kasia
Angy
Dorota Żurek
Pani Katarzyno, na pewno ma Pani świadomość, że ciągłe kłótnie nie wpływają dobrze na dzieci.
Po Pani wpisie mogę uznać, że cała wasza rodzina jest w kryzysie i trzeba temu zaradzić, bo wszyscy się męczycie.
Jeśli terapia małżeńska nie przyniosła poprawy to warto, by Pani poszukała wsparcia psychologicznego dla siebie i zadbała o swoje emocje i stan psychiczny. Nie napisała Pani, co jest powodem tych codziennych kłótni, czy można ich uniknąć, rozmawiać o problemach w inny sposób.
Na pewno przydałaby się szczera rozmowa z mężem o tym, jak funkcjonujecie od prawie 10 lat i próbować zmienić tę sytuację dla dobra całej rodziny. Może terapia rodzinna byłaby dobrym rozwiązaniem, by nauczyć się poprawnej komunikacji i radzenia sobie z różnymi problemami. Czasem małe zmiany w sposobie mówienia do siebie, okazywanie szacunku i skupienie się podczas rozmowy na uczuciach i potrzebach, a unikanie wzajemnych oskarżeń, może pomóc w naprawie relacji.
Jest wiele sposobów na rozwiązywanie konfliktów i odbudowę więzi, dlatego warto szukać rozwiązań, by zmienić obecną sytuację, która dla całej rodziny jest trudna.
Pozdrawiam,
Dorota Żurek psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Danuta Pakosz
Dzień dobry,
pisze Pani o trudnej obecnie sytuacji w związku małżeńskim.
Jest dużo problemów: finansowe, intymne, relacyjne.
Brakuje zaufania, ukrywa się ważne fakty.
Weszli Państwo w błędne koło kłótni, które ranią i dystansują, a nic nie wyjaśniają, bo trudno się otworzyć i zacząć wspólnie rozwiązywać problemy. Być może trudno mężowi rozmawiać o obniżonym libido, które może wynikać z problemów hormonalnych, np. obniżenia testosteronu, który warto zbadać u dobrego endokrynologa. Pisze Pani, że z mężem rozmawia tylko o dzieciach, ale coś Państwa kiedyś połączyło.
Może poszło w zapomnienie. Aby wyjść z błędnego koła, warto zrobić coś inaczej. Np. zamiast się kłócić, zapytać męża o coś i wysłuchać co ma do powiedzenia. Pomyśleć co on może czuć w danej sytuacji i okazać zrozumienie. Powiedzieć też o swoich odczuciach, ale bez krzyku i ocen, z szacunkiem do siebie i do niego. Takiej komunikacji można się uczyć w grupie terapeutycznej, jak również dostrzegania perspektywy drugiej osoby, empatii, asertywności, rozwiązywania problemów.
Pozdrawiam, Danuta Pakosz

Zobacz podobne
Znam mojego męża od 8 lat, mieszkamy razem od 7. Od zawsze był bardzo powściągliwy w relacji erotycznej. Nie ma między nami chemii ani przyciągania. Obecnie do współżycia dochodzi raz na 3 miesiące i to nie zawsze skutecznie, ma problemy z erekcją. Gdy już dochodzi do seksu, czuję, że walczymy tylko o to, żeby jemu udało się dobrnąć do końca. Wszystko uzależnione jest od tego czy on czuje, że to ten dzień, że da radę.
Na codzień nie ma między nami żadnego kontaktu fizycznego, czy to czułego przytulenia czy pocałunku, żadnego spojrzenia. Jeżeli ja próbuję zainicjować zbliżenie, pokażę na co mam ochotę zazwyczaj zaczniemy, ale kończy się to klapą, przez co później czuję się poniżona i upokorzona.
Przestałam cokolwiek inicjować, bo nie chce się już tak czuć. Chyba już się z tym pogodziłam i po prostu żyjemy sobie wspólnie, co całkiem nieźle nam wychodzi. Jednak jeśli chodzi o sferę intymną to totalna porażka. Czuję się, jakbym była płomieniem, a on wodą. Nie raz komunikowałam mu, że mamy problem. Jego postawa jest bierna. Wysłuchuje spokojnie co mam do powiedzenia, nie wdaje się w emocjonalne dyskusje, a w rezultacie nic z tym nie robi.
Moje potrzeby są większe, pamiętam jak może być między kobietą a mężczyzną, miałam wcześniej partnerów. I tęsknię za tym. Uchodzę za atrakcyjną kobietę, wiem jak reagują na mnie mężczyźni. Widzę spojrzenia w pracy, nieraz zażartujemy z podtekstem. Chciałabym doświadczyć tego ze strony męża jednak czuję, że utknęłam w związku, jak brat z siostrą. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że związałam się z nim dlatego, że nie zaczął starań o mnie od rozmów o intymności i seksie. To co mnie do niego przyciągnęło teraz jest moim największym problemem. Mam 31 lat a czuję, że ta sfera nie jest już dla mnie, że najlepiej byłoby o tym zapomnieć. Ale nadal żyje i czuję. Czasami zabawiam się sama, ale po poczuciu ulgi czuję smutek. Nie wiem jakiej rady oczekuję. Po prostu nie mogę o tym nikomu powiedzieć.
