Jak radzić sobie z rozbieżnością wartości i oczekiwań rodziców oraz poczuciem niesprawiedliwości
Mam nieco apodyktyczną Matkę, która zawsze źle tolerowała bunt + pasywnego Ojca alkoholika (funkcjonujący). Od 2 dekad nasze relacje się poprawiły po burzliwym okresie. Rodzice pomagali mi początkowo finansowo z mieszkaniem, ja starałam się odpłacić im pomocą i obecnością w trudnych chwilach np. operacja Mamy, pomoc przy działce rodzinnej, pomoc w opiece nad Babcią (starcza demencja) pomoc drobna oraz fizyczna (sprzątanie jej domu, opieka nad psem, pomoc w opłacaniu rachunków itp.), pocieszanie jej w chwilach stresu. Powiedziała mi kiedyś, że cieszy się, że jestem blisko i że można na mnie polegać. Niedawno dowiaduję się od brata, że Matka nie ma poczucia oparcia we mnie i boi się, że będę na ich garnuszku. Dodam, że nigdy nie szukałam pracy więcej niż 3 miesiące, nigdy też rodzice nie musieli na mnie łożyć w takich sytuacjach. Zmagam się z depresją (lżejsza) od ponad dekady i zainwestowałam pieniądze w psychologów, psychiatrów oraz leki. Obecnie funkcjonuję całkiem dobrze mimo okazyjnych problemów w zarządzaniu stresem. Nie mam partnera i perspektyw na dzieci. Brat jest specjalistą IT, zamożnym mieszkającym w stolicy oraz z partnerką. Jestem nieco zaskoczona, bo sądziłam, że przez lata pokazuję - mam swoje problemy Mamo, ale staram się i jestem przy Tobie. Okazuje się jednak, że ona w pewnym sensie widzi we mnie ciężar. Zastanawiam się jak to rozumieć. Trochę wygląda to jakby moja praca i wysiłek, okazywanie uczuć Mamie przez "akty posługi" nie mają takiej wartości, jak sądziłam. Nie czuję zazdrości do brata, cieszy mnie jego sukces i kibicuję mu bardzo. Nie rozumiem jednak, gdzie popełniłam błąd. Dodatkowo wartości, jakie wpajała we mnie - brak egoizmu i poszanowanie pieniądza, teraz nie wydają się wartościowe. Czasem krytykuje mnie za skąpstwo mimo, że jej podstawowym priorytetem przez lata było budowanie majątku. Rozumiem lata 90te były ciężkie i ubogie, rodzice mieli duże wyzwania i stres. Sądziłam jednak, że będzie zadowolona, ze kontynuuję jej wartości w moim życiu. Czy ktoś z Was spotkał się z podobną sytuacją? Tzw. wychowano Was w pewnych wartościach i z przekazem, że powinniście spełniać oczekiwania rodziców, a potem po latach okazuje się, że Wasze posłuszeństwo i starania, aby je spełnić, nie mają takiej wartości. Mam wrażenie pewnego oszustwa, wpojono mi wersję A którą kontynuowałam latami, wpojono mi że muszę zapracować na miłość i wynagrodzić im trudny charakter. Teraz jednak przerzucili się na wersję B inne wartości i ja nie pasuję do tej wizji. Jak rozumieć takie przemiany? Dzięki za ewentualne sugestie jak to oswoić.
Anonimowo

Monika Włodarkiewicz
Widzę , że pytanie kierowane jest do osób, które spotkały się z taką sytuacją/miały podobne doświadczenia. Spróbuję jednak odnieść się do niego z innej strony.
Słyszę, że informacje od brata sugerujące, że Pani matka nie postrzega Pani jako wsparcie, są dla Pani bolesne i dezorientujące. Nie wiem, jaką macie możliwość rozmowy na ten temat, może skonfrontowanie tego z mamą pomogłoby zrozumieć, co się stało, bo jest to jednak bardzo krótka informacje. Nie znamy pełnego kontekstu. Byłaby to też przestrzeń na odniesienie się i podzielenie własnymi emocjami wokół tego tematu.
Z całej wypowiedzi wybrzmiewa jednak, że zdanie rodziców ma ogromne znaczenie dla określenia Pani wartości. Jaka jest Pani wersja i wartości? A, B a może jednak jest jeszcze jakaś trzecia wersja C?
Podsumowując, pomocne w zrozumieniu tej przemiany mógłby być poznanie jej przyczyn i kontekstu podczas rozmowy z mamą następnie skonfrontowanie Pani odbioru tej sytuacji, czyli tego, co Pani przeżywa i myśli z tym, co dzieje się po stronie rodziców, jednak najważniejszym elementem w mojej ocenie jest odpowiedzenie na pytanie, dlaczego w życiu dorosłym to dla mnie takie ważne i bolesne zarazem.
Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest chęć i przestrzeń na rozmowę z obu stron. To jest zwykle ta najtrudniejsza część.

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Anonimko,
1) myślę, że to, co usłyszałaś od brata, powinnaś poruszyć w rozmowie z mamą, ponieważ nie masz pewności, czy takie słowa padły, a jeśli tak, to co miała mama na myśli. Nie snuj wniosków na podstawie tego, co usłyszałaś od brata (pośrednio), lecz przedyskutujcie to z mamą :)
2) od kiedy dzieci są od tego, aby spełniać oczekiwania rodziców, i to jeszcze w wieku dorosłym? Wspominasz o posłuszeństwie, a ja tu widzę coś, co sięga dalej, a mianowicie mam wrażenie, że starasz się zapracować na akceptację i miłość rodzica (czyt. akceptacja warunkowa), nieustannie się starasz, jakbyś co chwilę sprawdzała "mamo, a teraz? Teraz mnie pokochasz?". Zdecydowanie jest to temat do przepracowania z psychologiem, do czego Cię gorąco zachęcam, ponieważ widać tu pewne niejasności w relacji rodzic-dziecko.
Trzymam za Ciebie kciuki! :)
Serdeczności,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Olga Jędrzejewicz
Dzień dobry, wyobrażam sobie, że taka sytuacja, w której wkładała Pani wysiłek, by spełnić wymagania rodziców, ale okazało się, że to nie przyszło zamierzonego efektu, musi być bardzo trudna. Powodów wspomnianej "przemiany" Pani rodziców może być pewnie bardzo wiele, być może zmieniło się coś w ich życiu?
Pisze Pani o "zapracowaniu na miłość" i być może to ważny trop w kwestii Pani uczuć w tej sytuacji.
Myślę, że w takiej sytuacji warto zastanowić się, czemu tak naprawdę miał służyć wkładany przez Panią trud. Co dla Pani osobiście oznaczałoby to, gdyby rodzice nie doceniali wkładanego przez Panią wsparcia? Co by się stało, gdyby Pani przestała być takim oparciem dla rodziców jak jest teraz?
Może warto zastanowić się, czy chce Pani nadal żyć w ten sposób, jeśli wspieranie rodziców nie spełnia zamierzonego efektu. Może są inne osoby, poza rodzicami, na których wsparcie emocjonalne może Pani liczyć?
Zachęcam do poszukania odpowiedzi w sobie, a jeżeli będzie to trudne samodzielnie to do kontaktu z psychologiem / psychoterapeutą.
Pozdrawiam
Olga Jędrzejewicz
Psychoterapeutka CBT i Schematu

Martyna Jarosz
Pani historia pokazuje, jak skomplikowane mogą być relacje rodzinne, szczególnie gdy w tle obecne są silne osobowości, niełatwa przeszłość i zmieniające się oczekiwania. Wychowanie w określonych wartościach, a potem ich redefiniowanie przez rodziców, może prowadzić do poczucia dezorientacji i niesprawiedliwości. To naturalne, że Pani czuje się zdezorientowana i zastanawia się, gdzie popełniła błąd.
Warto jednak spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy – być może Pani nie popełniła żadnego błędu. Rodzice, podobnie jak każdy człowiek, zmieniają się z czasem, kształtowani przez swoje własne doświadczenia, lęki i starzenie się. Oczekiwania wobec dzieci mogą ulegać przesunięciu, niekoniecznie z premedytacją, ale raczej jako skutek ich ewoluujących potrzeb. Możliwe, że Pani mama, obserwując sukcesy Pani brata i jego stabilność finansową, zaczęła inaczej patrzeć na Pani sytuację. Nie oznacza to, że Pani wysiłki nie były dla niej ważne – często to, co robimy dla rodziców, jest dla nich oczywiste i niemal niewidoczne, dopóki nie zaczynają porównywać różnych aspektów życia.
Pani sytuacja pokazuje również pewną dynamikę w relacji rodzic-dziecko, w której rodzice mogą mieć trudność w docenieniu nie tylko wsparcia emocjonalnego i fizycznego, ale także indywidualnej ścieżki życiowej dziecka. Pani całe życie konsekwentnie kierowała się wartościami wpajanymi przez matkę, co mogło sprawić, że czuje się Pani niejako „oszukana”, ponieważ teraz te wartości wydają się mniej ważne. Być może dla Pani mamy budowanie stabilności finansowej, stało się bardziej istotne niż wcześniej, kiedy priorytetem było poświęcenie i pomoc. Może także odczuwa lęk związany z przyszłością i potrzebą zapewnienia sobie większego bezpieczeństwa. Kluczowe w tej sytuacji jest uświadomienie sobie, że Pani życie ma wartość niezależnie od tego, jak inni je oceniają. Starała się Pani być wsparciem dla mamy i rodziny, wykazując ogromne zaangażowanie i troskę – to są wartości, które nie tracą na znaczeniu, nawet jeśli ktoś w danym momencie nie potrafi ich w pełni dostrzec. Może warto spróbować porozmawiać z mamą, otwarcie zapytać, skąd biorą się jej lęki i jakie ma oczekiwania wobec Pani. Czasem rodzice nie wyrażają swoich obaw wprost, a zamiast tego kierują krytykę, która może sprawiać wrażenie odrzucenia.
Najważniejsze, aby pamiętać, że to Pani życie, a jego wartość nie powinna być określana wyłącznie przez zmienne oczekiwania rodziców. Jest Pani osobą samodzielną, świadomą swoich wyborów, a to ma ogromne znaczenie. Jeśli emocje związane z sytuacją są dla Pani trudne, może warto także skonsultować się z psychologiem, który pomoże przepracować te uczucia i znaleźć sposoby na radzenie sobie z nimi. Długotrwałe poczucie niesprawiedliwości i niezrozumienia może być obciążające, a wsparcie specjalisty może przynieść ulgę.
Proszę dać sobie przestrzeń na własne refleksje i na to, by zaakceptować, że nie zawsze jesteśmy w stanie sprostać cudzym oczekiwaniom – i nie musimy tego robić za wszelką cenę.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz

Aleksandra Rydel
To, co opisałaś, jest doświadczeniem wielu osób, które dorastały w rodzinach z trudnymi wzorcami przywiązania – szczególnie tam, gdzie obecne były lęk, kontrola lub uzależnienie. W takich relacjach łatwo zatracić granicę między dawaniem a udowadnianiem, że zasługuje się na miłość.
To, że Twoja mama zmienia swoją ocenę Twojej postawy, nie musi świadczyć o Twojej wartości – a raczej o jej wewnętrznych lękach, które mogą być dziś silniejsze niż dawniej. Wiele Twoich gestów, choć niezwykle cennych, mogło nie zostać zauważonych, bo nie wpisują się w jej sposób myślenia o "wsparciu". A przecież byłaś obecna, zaangażowana, lojalna – nie dlatego, że musiałaś, ale bo chciałaś.
Zachęcam Cię, byś dziś nie próbowała już zasłużyć – tylko uznała wartość, którą już w sobie masz. Czasem największym przełomem jest zaakceptowanie, że uznanie, na które czekamy od lat, może nie nadejść – i nauczenie się dawać je sobie samej.
Jesteś ważna. I nie jesteś w tym sama.

Natalia Krawiec-Jokiel
Witaj :)
Przede wszystkim bardzo Ci dziękuję za podzielenie się swoją historią, to akt dużej odwagi. Z fragmentu Twojej wypowiedzi mogę wnioskować, że czas Twojego rozwoju był bardzo trudny, a postawy rodziców nieprzychylne. Mimo to ciesze się, że udało Ci się zainwestować dużo w polepszenie swojego funkcjonowania.
W odniesieniu do Twoich pytań i wątpliwości - zastanawia mnie jedno - jak Ty chciałabyś żyć? Co dla Ciebie jest ważne? Dużo tu o rodzicach, mało o Tobie. Przede wszystkim zastanawiam się, czy Twoje dążenie do zadowolenia rodziców, spełniania oczekiwań ma sens... Dzieciaki nie są od tego. Można się zastanowić czy w ogóle w rodzicach można osiągnąć coś takiego jak zadowolenie? Stan zadowolenia warunkujemy sobie sami, my wiemy, co nas cieszy, z czego czerpiemy radość, to właśnie zadowolenie.
Rodzicom nie musimy nic wynagradzać. Nie jesteśmy do tego stworzeni.
Myślę sobie też, że może warto rozważyć rozmowę z mamą w temacie niejasności, które słyszysz od niej i od brata, ta niejasność może wzbudzać w Tobie duże napięcie. Jeśli zmagasz się z depresją, warto eliminować czynniki, które nie są jej pomocne, a tylko wzmacniają objawy niepożądane.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Natalia Krawiec-Jokiel

Damian Piotrowski
Witam,
Wygląda na to, że doświadcza Pani pewnej sprzeczności ze strony Mamy. Z jednej strony oczekuje od Pani pomocy i jak Pani napisała "musi Pani zapracować na miłość i wynagrodzić trudny charakter" a z drugiej strony mówi, że nie ma w Pani oparcia.
Widzę, że wywołało to w Pani duże poruszenie, które jest adekwatne do tej trudnej sytuacji. To, co może Pani zrobić dla siebie to skierować właśnie uwagę na siebie i na swoją reakcję na tę sytuację. Dobrze Pani to ujęła "wpojono mi" - może wcale tak nie musi być? Przekazy rodzinne - to co mówią nam rodzice - często towarzyszą nam w dorosłym życiu i często ich nie podważamy, nie zastawiamy się a dlaczego tak? a skąd to? Pani właśnie to zauważyła - pewien przekaz - którym, się Pani kierowała wcześniej, teraz przestał przynosić oczekiwany skutek.
Proponuję dalszą refleksję nad tym problemem samodzielnie lub z pomocą psychologa, lub psychoterapeuty. W samodzielnej refleksji można skorzystać z różnych materiałów samopomocowych np. książka: "Emocjonalne pułapki przeszłości. Jak przełamać negatywne wzorce zachowań?" Autorów: van Hannie Genderen, Gitta Jacob, Laura Seebauer.
Życzę powodzenia,
Damian Piotrowski,
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, syn 12 lat zmaga się z depresją, myślę, że od około roku. Choruje przewlekle na WZJG spadki nastroju prędzej występowały głównie podczas zaostrzenia choroby i dolegliwości bólowych. Dopiero 3 tygodnie temu została rozpoznana depresja i wdrożone leczenie. Prędzej jego zachowanie było tłumaczone przez lekarzy złym samopoczuciem w związku z chorobą. Zaczęliśmy leczenie, gdy po poprawie stanu zdrowia i ustąpieniu dolegliwości bólowych samopoczucie się nie poprawiło. Przyjmuje bioxetin oraz uczęszcza raz w tygodniu na psychoterapię. Cały czas leży, wstaje tylko na posiłki, nie ma na nic ochoty ani siły, martwi mnie również spowolnienie psychoruchowe porusza się tak wolno, że przejście kilka metrów do łazienki zajmuje mu kilka minut.
Kiedy możemy się spodziewać jakiejś poprawy?
Dzień dobry, Jestem introwertyczką, mam 42 lata. Ostatnimi czasy ciężko mi samej ze sobą. Jestem potwornie zmęczona, nic mnie nie cieszy, nic mi nie potrzeba, nic mi się nie chcę. Czuję wewnętrzny niepokój, ciągle wszystko analizuje i myślę o wszystkim, zadręczam się. Jestem singielką, nie potrafię być z kimś, boję się, że skrzywdzę kogoś swoją niedoskonałością, nie potrafię się otworzyć, jestem wycofana. Męczy mnie obecność innych osób, najchętniej zwolniłabym się z pracy i przeleżała całe dni w łóżku, w ciszy i spokoju. To jest bardzo męczące i ciężko mi z tym. Co mam z tym zrobić, co jest ze mną nie tak ?
Ciężko wyjaśnić to, co mi się przytrafia. Coraz częściej myślę, że mam pecha, wisi nade mną jakieś nieszczęście.
Naprawdę zastanawiam się, czy nie powinnam udać się do egzorcysty. Nie trzymają się mnie relacje ani koleżeńskie, ani romantyczne, pomimo że jestem piękna w środku i na zewnątrz. Mam pecha ze znalezieniem pracy. Gdy pojawia się jakaś szansa, na pracę, to nie dostaję jej, pomimo że wypadam świetnie.
Gdy nawiązuję znajomość, ludzie znikają jak duchy. Jestem w rozpaczy. 1,5 roku temu miałam taki problem, że budziłam się w nocy przerażona, bo nic nie pamiętałam, ani gdzie jestem, jak się nazywam, nic. Zdarzało mi się też lunatykować. Słyszałam, że gdy pojawiają się trudne do wytłumaczenia nieszczęścia, to może być to oznaką wpływu złego ducha. Wstydzę się jednak pójść po taką nietypową pomoc, ale też boję.
Nie ma możliwości odpowiadania psychologowi w wątku, więc czynię to tą drogą. Podawane mi są w odpowiedziach zalecenia zgłoszenia policji stalkingu. Nękanie trwa już kilka lat, w tym czasie podejmowałam kroki prawne, w tym zgłoszenie o przestępstwie. Zakres metod nękania jest większy. Tutejsza mentalność akceptuje przemoc, a sprawa jest traktowana jako konflikt. Dowody są oczywiście przeze mnie gromadzone i udostępniane organom, powstaje pytanie, ile musi ich być, by system zareagował, tak by realnie mnie chronić. Wiadomo mi, że mężczyzna ten ma opinię człowieka nieprawego. Utrzymuje prywatne kontakty z wieloma osobami. Na wsi ludzie się znają i ma wśród nich sprzymierzeńców.
Dzień dobry. Zapisałem dzieci do psychologa zgodnie z zaleceniami WWR z placówki psychologiczno-pedagogicznej. Dzieci były na jednej wizycie i psycholog poprosił jeszcze o spotkanie ze mną i żoną, aby ogólnie porozmawiać o dzieciach i dowiedzieć się więcej. Po wspólnym spotkaniu moja żona zadzwoniła telefonicznie i powiedziała, że jesteśmy w trakcie rozwodu i bardzo się nie dogadujemy. Ja nie wiedziałem, że w czasie spotkania mamy o tym powiedzieć, bo nie mówię na prawo i lewo o tym stanie rzeczy. Myślałem, że psycholog, jeśli to istotne, sama zapyta o takie rzeczy. Na tej podstawie psycholog wystawiła zaświadczenie mojej żonie, że ona przejmuje się dziećmi, a ja niestety nie przejawiam inicjatywy rodzicielskiej i nie zajmuję się dziećmi. Nadmienię, że jestem wiodącym rodzicem, ponieważ żony wiecznie w domu nie było i nie ma, ponieważ prowadzi bujne życie prywatne, imprezowo, a ja sam od lat wychowuję dzieci. Żona jest w domu gościem.
I teraz moje pytanie: Czy psycholog może o mnie wystawić opinie, chociaż w ogóle ze mną na ten temat nie rozmawiała i chociaż nie jestem przedmiotem badania? Natomiast odbyła rozmowę prywatną z moją żona, a ze mną już nie... W zaświadczeniu napisała, że "bazując na rozmowie matki z dziećmi stwierdzam, że ojciec nie przejawia inicjatywy rodzicielskiej" Jak można stwierdzić coś takiego o trzeciej osobie bazując na rozmowie matki z dziećmi? Przecież to jest kpina. Potem napisałem obszerną wiadomość opisując mój punkt widzenia i dołączając dowody na to, iż biła dzieci (miała niebieską kartę) oraz że kłamie w czasie spotkań... Poprosiłem o wystawienie zaświadczenia dla mnie iż opłacam zajęcia ja oraz przywożę dzieci na nie. Uzyskałem odmowę wydania zaświadczenia.... Czy tylko mnie się coś wydaje, że coś tutaj jest nie tak ? Czy można coś takiego zgłosić? Jak tak to gdzie? Czy dlatego, że jestem mężczyzną to można stosować wobec mnie podwójne standardy? Dla mnie to jest po prostu kpina....