Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z rozbieżnością wartości i oczekiwań rodziców oraz poczuciem niesprawiedliwości

Mam nieco apodyktyczną Matkę, która zawsze źle tolerowała bunt + pasywnego Ojca alkoholika (funkcjonujący). Od 2 dekad nasze relacje się poprawiły po burzliwym okresie. Rodzice pomagali mi początkowo finansowo z mieszkaniem, ja starałam się odpłacić im pomocą i obecnością w trudnych chwilach np. operacja Mamy, pomoc przy działce rodzinnej, pomoc w opiece nad Babcią (starcza demencja) pomoc drobna oraz fizyczna (sprzątanie jej domu, opieka nad psem, pomoc w opłacaniu rachunków itp.), pocieszanie jej w chwilach stresu. Powiedziała mi kiedyś, że cieszy się, że jestem blisko i że można na mnie polegać. Niedawno dowiaduję się od brata, że Matka nie ma poczucia oparcia we mnie i boi się, że będę na ich garnuszku. Dodam, że nigdy nie szukałam pracy więcej niż 3 miesiące, nigdy też rodzice nie musieli na mnie łożyć w takich sytuacjach. Zmagam się z depresją (lżejsza) od ponad dekady i zainwestowałam pieniądze w psychologów, psychiatrów oraz leki. Obecnie funkcjonuję całkiem dobrze mimo okazyjnych problemów w zarządzaniu stresem. Nie mam partnera i perspektyw na dzieci. Brat jest specjalistą IT, zamożnym mieszkającym w stolicy oraz z partnerką. Jestem nieco zaskoczona, bo sądziłam, że przez lata pokazuję - mam swoje problemy Mamo, ale staram się i jestem przy Tobie. Okazuje się jednak, że ona w pewnym sensie widzi we mnie ciężar. Zastanawiam się jak to rozumieć. Trochę wygląda to jakby moja praca i wysiłek, okazywanie uczuć Mamie przez "akty posługi" nie mają takiej wartości, jak sądziłam. Nie czuję zazdrości do brata, cieszy mnie jego sukces i kibicuję mu bardzo. Nie rozumiem jednak, gdzie popełniłam błąd. Dodatkowo wartości, jakie wpajała we mnie - brak egoizmu i poszanowanie pieniądza, teraz nie wydają się wartościowe. Czasem krytykuje mnie za skąpstwo mimo, że jej podstawowym priorytetem przez lata było budowanie majątku. Rozumiem lata 90te były ciężkie i ubogie, rodzice mieli duże wyzwania i stres. Sądziłam jednak, że będzie zadowolona, ze kontynuuję jej wartości w moim życiu. Czy ktoś z Was spotkał się z podobną sytuacją? Tzw. wychowano Was w pewnych wartościach i z przekazem, że powinniście spełniać oczekiwania rodziców, a potem po latach okazuje się, że Wasze posłuszeństwo i starania, aby je spełnić, nie mają takiej wartości. Mam wrażenie pewnego oszustwa, wpojono mi wersję A którą kontynuowałam latami, wpojono mi że muszę zapracować na miłość i wynagrodzić im trudny charakter. Teraz jednak przerzucili się na wersję B inne wartości i ja nie pasuję do tej wizji. Jak rozumieć takie przemiany? Dzięki za ewentualne sugestie jak to oswoić.

User Forum

Anonimowo

2 miesiące temu
Monika Włodarkiewicz

Monika Włodarkiewicz

Widzę , że pytanie kierowane jest do osób, które spotkały się z taką sytuacją/miały podobne doświadczenia. Spróbuję jednak odnieść się do niego z innej strony. 

Słyszę, że informacje od brata sugerujące, że Pani matka nie postrzega Pani jako wsparcie, są dla Pani bolesne i dezorientujące. Nie wiem, jaką macie możliwość rozmowy na ten temat, może skonfrontowanie tego z mamą pomogłoby zrozumieć, co się stało, bo jest to jednak bardzo krótka informacje. Nie znamy pełnego kontekstu. Byłaby to też przestrzeń na odniesienie się i podzielenie własnymi emocjami wokół tego tematu. 

Z całej wypowiedzi wybrzmiewa jednak, że zdanie rodziców ma ogromne znaczenie dla określenia Pani wartości. Jaka jest Pani wersja i wartości? A, B a może jednak jest jeszcze jakaś trzecia wersja C?

 

Podsumowując, pomocne w zrozumieniu tej przemiany mógłby być poznanie jej przyczyn i kontekstu podczas rozmowy z mamą następnie skonfrontowanie Pani odbioru tej sytuacji, czyli tego, co Pani przeżywa i myśli z tym, co dzieje się po stronie rodziców, jednak najważniejszym elementem w mojej ocenie jest odpowiedzenie na pytanie, dlaczego w życiu dorosłym to dla mnie takie ważne i bolesne zarazem.

 

Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest chęć i przestrzeń na rozmowę z obu stron. To jest zwykle ta najtrudniejsza część. 

 

2 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Droga Anonimko,

 

1) myślę, że to, co usłyszałaś od brata, powinnaś poruszyć w rozmowie z mamą, ponieważ nie masz pewności, czy takie słowa padły, a jeśli tak, to co miała mama na myśli. Nie snuj wniosków na podstawie tego, co usłyszałaś od brata (pośrednio), lecz przedyskutujcie to z mamą :)

 

2) od kiedy dzieci są od tego, aby spełniać oczekiwania rodziców, i to jeszcze w wieku dorosłym? Wspominasz o posłuszeństwie,  a ja tu widzę coś, co sięga dalej, a mianowicie mam wrażenie, że starasz się zapracować na akceptację i miłość rodzica (czyt. akceptacja warunkowa), nieustannie się starasz, jakbyś co chwilę sprawdzała "mamo, a teraz? Teraz mnie pokochasz?". Zdecydowanie jest to temat do przepracowania z psychologiem, do czego Cię gorąco zachęcam, ponieważ widać tu pewne niejasności w relacji rodzic-dziecko.

Trzymam za Ciebie kciuki! :)

 

Serdeczności,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl 

2 miesiące temu
Olga Jędrzejewicz

Olga Jędrzejewicz

Dzień dobry, wyobrażam sobie, że taka sytuacja, w której wkładała Pani wysiłek, by spełnić wymagania rodziców, ale okazało się, że to nie przyszło zamierzonego efektu, musi być bardzo trudna. Powodów wspomnianej "przemiany" Pani rodziców może być pewnie bardzo wiele, być może zmieniło się coś w ich życiu?

Pisze Pani o "zapracowaniu na miłość" i być może to ważny trop w kwestii Pani uczuć w tej sytuacji.

Myślę, że w takiej sytuacji warto zastanowić się, czemu tak naprawdę miał służyć wkładany przez Panią trud. Co dla Pani osobiście oznaczałoby to, gdyby rodzice nie doceniali wkładanego przez Panią wsparcia? Co by się stało, gdyby Pani przestała być takim oparciem dla rodziców jak jest teraz?

Może warto zastanowić się, czy chce Pani nadal żyć w ten sposób, jeśli wspieranie rodziców nie spełnia zamierzonego efektu. Może są inne osoby, poza rodzicami, na których wsparcie emocjonalne może Pani liczyć? 

Zachęcam do poszukania odpowiedzi w sobie, a jeżeli będzie to trudne samodzielnie to do kontaktu z psychologiem / psychoterapeutą.

 

Pozdrawiam

Olga Jędrzejewicz

Psychoterapeutka CBT i Schematu

2 miesiące temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Pani historia pokazuje, jak skomplikowane mogą być relacje rodzinne, szczególnie gdy w tle obecne są silne osobowości, niełatwa przeszłość i zmieniające się oczekiwania. Wychowanie w określonych wartościach, a potem ich redefiniowanie przez rodziców, może prowadzić do poczucia dezorientacji i niesprawiedliwości. To naturalne, że Pani czuje się zdezorientowana i zastanawia się, gdzie popełniła błąd.
 

Warto jednak spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy – być może Pani nie popełniła żadnego błędu. Rodzice, podobnie jak każdy człowiek, zmieniają się z czasem, kształtowani przez swoje własne doświadczenia, lęki i starzenie się. Oczekiwania wobec dzieci mogą ulegać przesunięciu, niekoniecznie z premedytacją, ale raczej jako skutek ich ewoluujących potrzeb. Możliwe, że Pani mama, obserwując sukcesy Pani brata i jego stabilność finansową, zaczęła inaczej patrzeć na Pani sytuację. Nie oznacza to, że Pani wysiłki nie były dla niej ważne – często to, co robimy dla rodziców, jest dla nich oczywiste i niemal niewidoczne, dopóki nie zaczynają porównywać różnych aspektów życia.
 

Pani sytuacja pokazuje również pewną dynamikę w relacji rodzic-dziecko, w której rodzice mogą mieć trudność w docenieniu nie tylko wsparcia emocjonalnego i fizycznego, ale także indywidualnej ścieżki życiowej dziecka. Pani całe życie konsekwentnie kierowała się wartościami wpajanymi przez matkę, co mogło sprawić, że czuje się Pani niejako „oszukana”, ponieważ teraz te wartości wydają się mniej ważne. Być może dla Pani mamy budowanie stabilności finansowej, stało się bardziej istotne niż wcześniej, kiedy priorytetem było poświęcenie i pomoc. Może także odczuwa lęk związany z przyszłością i potrzebą zapewnienia sobie większego bezpieczeństwa. Kluczowe w tej sytuacji jest uświadomienie sobie, że Pani życie ma wartość niezależnie od tego, jak inni je oceniają. Starała się Pani być wsparciem dla mamy i rodziny, wykazując ogromne zaangażowanie i troskę – to są wartości, które nie tracą na znaczeniu, nawet jeśli ktoś w danym momencie nie potrafi ich w pełni dostrzec.  Może warto spróbować porozmawiać z mamą, otwarcie zapytać, skąd biorą się jej lęki i jakie ma oczekiwania wobec Pani. Czasem rodzice nie wyrażają swoich obaw wprost, a zamiast tego kierują krytykę, która może sprawiać wrażenie odrzucenia.


Najważniejsze, aby pamiętać, że to Pani życie, a jego wartość nie powinna być określana wyłącznie przez zmienne oczekiwania rodziców. Jest Pani osobą samodzielną, świadomą swoich wyborów, a to ma ogromne znaczenie. Jeśli emocje związane z sytuacją są dla Pani trudne, może warto także skonsultować się z psychologiem, który pomoże przepracować te uczucia i znaleźć sposoby na radzenie sobie z nimi. Długotrwałe poczucie niesprawiedliwości i niezrozumienia może być obciążające, a wsparcie specjalisty może przynieść ulgę.
 

Proszę dać sobie przestrzeń na własne refleksje i na to, by zaakceptować, że nie zawsze jesteśmy w stanie sprostać cudzym oczekiwaniom – i nie musimy tego robić za wszelką cenę. 

Pozdrawiam
Martyna Jarosz

2 miesiące temu
Aleksandra Rydel

Aleksandra Rydel

To, co opisałaś, jest doświadczeniem wielu osób, które dorastały w rodzinach z trudnymi wzorcami przywiązania – szczególnie tam, gdzie obecne były lęk, kontrola lub uzależnienie. W takich relacjach łatwo zatracić granicę między dawaniem a udowadnianiem, że zasługuje się na miłość.

To, że Twoja mama zmienia swoją ocenę Twojej postawy, nie musi świadczyć o Twojej wartości – a raczej o jej wewnętrznych lękach, które mogą być dziś silniejsze niż dawniej. Wiele Twoich gestów, choć niezwykle cennych, mogło nie zostać zauważonych, bo nie wpisują się w jej sposób myślenia o "wsparciu". A przecież byłaś obecna, zaangażowana, lojalna – nie dlatego, że musiałaś, ale bo chciałaś.

Zachęcam Cię, byś dziś nie próbowała już zasłużyć – tylko uznała wartość, którą już w sobie masz. Czasem największym przełomem jest zaakceptowanie, że uznanie, na które czekamy od lat, może nie nadejść – i nauczenie się dawać je sobie samej. 

Jesteś ważna. I nie jesteś w tym sama.

2 miesiące temu
Natalia Krawiec-Jokiel

Natalia Krawiec-Jokiel

Witaj :) 

 

Przede wszystkim bardzo Ci dziękuję za podzielenie się swoją historią, to akt dużej odwagi. Z fragmentu Twojej wypowiedzi mogę wnioskować, że czas Twojego rozwoju był bardzo trudny, a postawy rodziców nieprzychylne. Mimo to ciesze się, że udało Ci się zainwestować dużo w polepszenie swojego funkcjonowania. 

W odniesieniu do Twoich pytań i wątpliwości - zastanawia mnie jedno - jak Ty chciałabyś żyć? Co dla Ciebie jest ważne? Dużo tu o rodzicach, mało o Tobie. Przede wszystkim zastanawiam się, czy Twoje dążenie do zadowolenia rodziców, spełniania oczekiwań ma sens... Dzieciaki nie są od tego. Można się zastanowić czy w ogóle w rodzicach można osiągnąć coś takiego jak zadowolenie? Stan zadowolenia warunkujemy sobie sami, my wiemy, co nas cieszy, z czego czerpiemy radość, to właśnie zadowolenie. 

Rodzicom nie musimy nic wynagradzać. Nie jesteśmy do tego stworzeni. 

Myślę sobie też, że może warto rozważyć rozmowę z mamą w temacie niejasności, które słyszysz od niej i od brata, ta niejasność może wzbudzać w Tobie duże napięcie. Jeśli zmagasz się z depresją, warto eliminować czynniki, które nie są jej pomocne, a tylko wzmacniają objawy niepożądane. 

 

Pozdrawiam Cię serdecznie,

Natalia Krawiec-Jokiel 

2 miesiące temu
Damian Piotrowski

Damian Piotrowski

Witam,

 

Wygląda na to, że doświadcza Pani pewnej sprzeczności ze strony Mamy. Z jednej strony oczekuje od Pani pomocy i jak Pani napisała "musi Pani zapracować na miłość i wynagrodzić trudny charakter" a z drugiej strony mówi, że nie ma w Pani oparcia.

 

Widzę, że wywołało to w Pani duże poruszenie, które jest adekwatne do tej trudnej sytuacji. To, co może Pani zrobić dla siebie to skierować właśnie uwagę na siebie i na swoją reakcję na tę sytuację. Dobrze Pani to ujęła "wpojono mi" - może wcale tak nie musi być? Przekazy rodzinne - to co mówią nam rodzice - często towarzyszą nam w dorosłym życiu i często ich nie podważamy, nie zastawiamy się a dlaczego tak? a skąd to? Pani właśnie to zauważyła - pewien przekaz - którym, się Pani kierowała wcześniej,  teraz przestał przynosić oczekiwany skutek.

 

Proponuję dalszą refleksję nad tym problemem samodzielnie lub z pomocą psychologa, lub psychoterapeuty. W samodzielnej refleksji można skorzystać z różnych materiałów samopomocowych np. książka: "Emocjonalne pułapki przeszłości. Jak przełamać negatywne wzorce zachowań?" Autorów: van Hannie Genderen, Gitta Jacob, Laura Seebauer.

 

Życzę powodzenia,

Damian Piotrowski,

Psycholog

 

2 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jestem niespokojna-wybuchowa, zmienna, wiecznie zmieniam pracę i miejsce zamieszkania. Nie potrafię podjąć hobby czy być konsekwentną, bo rozpiera mnie różnorodność emocji. Nie radzę sobie.
Od kilku dobrych lat, od kiedy wyprowadziłam się z domu, cały czas się przeprowadzam. Ciągle zmieniam pracę. Jedyne co stałe to (o dziwo) mąż, za którego wyszłam dosyć spontanicznie, ale mam niezawodną intuicję i według mnie to jest to coś na całe życie. Brakuje mi cierpliwości, często płaczę, wybucham, nie mogę opanować złości. Nastrój mam bardzo różny i bardzo szybko się zmienia, zauważyłam to mniej więcej po 20 rż, mam 26 lat, z każdym rokiem mam wrażenie, że coraz bardziej tracę nad sobą i swoimi emocjami panowanie. Nie potrafię rozwinąć żadnego hobby, poddaję się przy pierwszej próbie. Nie wiem co o sobie myśleć, nie potrafię siebie opisać, mam wrażenie, że jestem bardzo różna albo nijaka. Nie wiem o co chodzi, ale moje zmienne nastroje i ciągła złość wywołana też moja niekonsekwencją znacznie utrudniają mi życie (mimo wszystko burzliwy związek, czasem jestem nieznośna i mam tego świadomość, ale nie potrafię się opanować w danej chwili) zarówno uczuciowe, ale zwłaszcza zawodowe. Pociągają mnie różne rzeczy, mam dużo pomysłów, których nie realizuję lub robię to w małym stopniu. Szukam rozwiązania, które pomoże żyć mi normalnie. Na tę chwilę sama się ze sobą męczę.
Uważam się za osobę która nie jest zaradna życiowo, obawia się reakcji innych dlatego kłamie. Mam niskie poczucie własnej wartości i nie wiem co robić. Chciałabym przestać kłamać, stać się lepszym człowiekiem i pokazać innym ile jestem warta i sobie przede wszystkim. Jak to zrobić?
Depresja u 12-latka z WZJG. Leczenie farmakologiczne i psychoterapia - kiedy spodziewać się poprawy?

Witam, syn 12 lat zmaga się z depresją, myślę, że od około roku. Choruje przewlekle na WZJG spadki nastroju prędzej występowały głównie podczas zaostrzenia choroby i dolegliwości bólowych. Dopiero 3 tygodnie temu została rozpoznana depresja i wdrożone leczenie. Prędzej jego zachowanie było tłumaczone przez lekarzy złym samopoczuciem w związku z chorobą. Zaczęliśmy leczenie, gdy po poprawie stanu zdrowia i ustąpieniu dolegliwości bólowych samopoczucie się nie poprawiło. Przyjmuje bioxetin oraz uczęszcza raz w tygodniu na psychoterapię. Cały czas leży, wstaje tylko na posiłki, nie ma na nic ochoty ani siły, martwi mnie również spowolnienie psychoruchowe porusza się tak wolno, że przejście kilka metrów do łazienki zajmuje mu kilka minut. 

Kiedy możemy się spodziewać jakiejś poprawy?

Introwertyzm, zmęczenie i lęk przed relacjami - jak sobie radzić?

Dzień dobry, Jestem introwertyczką, mam 42 lata. Ostatnimi czasy ciężko mi samej ze sobą. Jestem potwornie zmęczona, nic mnie nie cieszy, nic mi nie potrzeba, nic mi się nie chcę. Czuję wewnętrzny niepokój, ciągle wszystko analizuje i myślę o wszystkim, zadręczam się. Jestem singielką, nie potrafię być z kimś, boję się, że skrzywdzę kogoś swoją niedoskonałością, nie potrafię się otworzyć, jestem wycofana. Męczy mnie obecność innych osób, najchętniej zwolniłabym się z pracy i przeleżała całe dni w łóżku, w ciszy i spokoju. To jest bardzo męczące i ciężko mi z tym. Co mam z tym zrobić, co jest ze mną nie tak ?

Przejawiam pewne zachowania praktycznie od dziecka: wybuchowość, napady gniewu, agresji, rozdrażnienie.
Witam. Przejawiam pewne zachowania praktycznie od dziecka: wybuchowość, napady gniewu, agresji, rozdrażnienie. Z równowagi moze wyprowadzić mnie doslownie wszystko. Często nie potrafię kontrolować emocji oraz impulsywnych zachowań. Ludzie często tracą rangę tych ważnych w moich oczach z powodu dla mnie nieakceptowalnych zachowań, ale te same zachowania dla innych są powiedzmy na granicy, ale do przyjęcia i machnięcia ręką. Od dziecka pojawiają się stany w ktorych prawie wszystko jest mi obojętne. Często korzystam z różnych używek żeby zniwelować poczucie bezsensu. Wiem, że internet to nie zbyt dobry doradca, ale z racji wieku chciałabym być świadoma swoich przypadłości / chorób. Po wykonaniu kilku tekstów wynik wskazuje na bardzo silne wskazanie na pograniczne zaburzenia osobowości. Gdzie mogę otrzymać pomoc w diagnozie takiej z prawdziwego zdarzenia? Czy to bedzie wizyta u psychiatry czy psychoterapeuty? Dodam, że jestem z Rzeszowa. Dziękuje i pozdrawiam Joanna
Czy pech i problemy w relacjach mogą być związane z wpływem złego ducha?

Ciężko wyjaśnić to, co mi się przytrafia. Coraz częściej myślę, że mam pecha, wisi nade mną jakieś nieszczęście. 

Naprawdę zastanawiam się, czy nie powinnam udać się do egzorcysty. Nie trzymają się mnie relacje ani koleżeńskie, ani romantyczne, pomimo że jestem piękna w środku i na zewnątrz. Mam pecha ze znalezieniem pracy. Gdy pojawia się jakaś szansa, na pracę, to nie dostaję jej, pomimo że wypadam świetnie. 

Gdy nawiązuję znajomość, ludzie znikają jak duchy. Jestem w rozpaczy. 1,5 roku temu miałam taki problem, że budziłam się w nocy przerażona, bo nic nie pamiętałam, ani gdzie jestem, jak się nazywam, nic. Zdarzało mi się też lunatykować. Słyszałam, że gdy pojawiają się trudne do wytłumaczenia nieszczęścia, to może być to oznaką wpływu złego ducha. Wstydzę się jednak pójść po taką nietypową pomoc, ale też boję.

Mam duży problem z wybraniem rodzaju psychoterapii, a chciałabym jak najlepiej dopasować terapię do siebie i swoich potrzeb
Mam duży problem z wybraniem rodzaju psychoterapii, a chciałabym jak najlepiej dopasować terapię do siebie i swoich potrzeb. Niestety mimo czytania o rodzajach i nurtach terapii dalej mam problem z rozróżnianiem ich i zrozumieniem, na czym się skupiają. Prosiłabym o merytoryczną i prostą odpowiedź, czym mniej więcej charakteryzuje się i jak wygląda konkretny nurt terapeutyczny. Zależałoby mi, aby dowiedzieć o każdej z możliwej opcji i o konkretnych różnicach.
Jak skutecznie zgłosić stalking gdy dowody nie wystarczają a społeczność chroni sprawcę

Nie ma możliwości odpowiadania psychologowi w wątku, więc czynię to tą drogą. Podawane mi są w odpowiedziach zalecenia zgłoszenia policji stalkingu. Nękanie trwa już kilka lat, w tym czasie podejmowałam kroki prawne, w tym zgłoszenie o przestępstwie. Zakres metod nękania jest większy. Tutejsza mentalność akceptuje przemoc, a sprawa jest traktowana jako konflikt. Dowody są oczywiście przeze mnie gromadzone i udostępniane organom, powstaje pytanie, ile musi ich być, by system zareagował, tak by realnie mnie chronić. Wiadomo mi, że mężczyzna ten ma opinię człowieka nieprawego. Utrzymuje prywatne kontakty z wieloma osobami. Na wsi ludzie się znają i ma wśród nich sprzymierzeńców.

Czy naprawdę potrzebuje skierowania na psychoterapię na NFZ?
Witam. Byłem już u wielu psychiatrów i każdy zalecił mi terapię. Niestety warunki finansowe nie pozwalają na opcję prywatną. Próbowałem znaleźć na internecie informacje jak zapisać się na listę oczekującą na NFZ, ale znalazłem informację, że potrzebne jest skierowanie, a żaden psychiatra o niczym takim nie wspomniał. Czy naprawdę potrzebuje skierowania na psychoterapię na NFZ?
Dlaczego, gdy nie mam siły na nic lub mam wszystkiego dość, udaję przed ludźmi, że wszystko jest dobrze?
Dlaczego, gdy nie mam siły na nic lub mam wszystkiego dość, udaję przed ludźmi, że wszystko jest dobrze? Albo wyłączam się tak, że nie pamiętam, co ktoś do mnie mówił parę sekund temu ?
Czuję ogromny dyskomfort związany z ciałem, z jego biologią. Jest to dla mnie ciężkie i utrudniające codzienność. Co to jest i kto mógłby mi pomóc?
Dzień dobry :) od dawna mam pewien problem i nie bardzo wiem, w którym kierunku powinnam szukać rozwiązania.. Mam wrażenie, że jest to coraz częstsze w porównaniu z czasem sprzed tych 2, 5, 10 lat. Czuję ogromny dyskomfort związany z budową ludzkiego ciała. Kiedyś lekcje biologii były dla mnie udręką, wytrzymywałam je w stresie, napięciu, czasem nawet siedząc na korytarzu. Rozmawianie o układzie krwionośnym, kostnym, nerwowym skręca mnie w środku. Potrafię pomyśleć o fakcie posiadania obojczyków i mieć dziwne, pełne dyskomfortu, ciężkie do określenia uczucie przy tych obojczykach. Gdy np usiądę i oprę się tak, że coś nacisnęło mi chwilę dłużej na łopatkę albo lekko pod łopatkę to dostaję szału i cały czas czuję "dotkniętą łopatkę". To samo z piszczelem, z kostkami, nieco powyżej karku.. Czasem przeszkadza mi biustonosz, bluzka dotykająca kości. Z tego dyskomfortu czasem mam ochotę się popłakać.. Ogólnie nie mam wstrętu do dotyku, przeciwnie. Lubię bliskość. Dotyk otwartą dłonią jest dla mnie w porządku, palcami - mam wrażenie, że wtedy nacisk jest zupełnie inny i czasami potrafię ponownie czuć dyskomfort, nawet na udzie, któremu daleko do wystających kości. Pobieranie krwi tylko na leżąco - igła + krew potrafiły sprawić, że mdlałam. Poza tym nie mam zupełnie problemu z widokiem krwi i produktami/wydzielinami ludzkiego ciała. Jeśli psychoterapia to powinnam szukać kogoś o konkretnej specjalizacji? Jest jakiekolwiek określenie na to co opisałam?
Dobry wieczór. Mam pytanie, odnośnie mojego zachowania w różnych sytuacjach.
Dobry wieczór. Mam pytanie, odnośnie mojego zachowania w różnych sytuacjach. Nie wiem czy to jest normalne, czy raczej powinnam się udać do specjalisty. Parę miesięcy temu zmarła mi bardzo bliska osoba. Zawał serca , reanimacja 40 min , przyjazd zepsutej karetki. Nie mogę się z tym wszystkim pogodzić. Płaczę, co jakiś czas i boję się śmierci, boje się że będę się dusić , że nie będę mogła złapać oddechu. Mam 2 dzieci, o nich zawsze się bałam, jak tylko jakaś gorączka, zawsze boję się najgorszego. Jak, np. muszę poprosić o zmianę w grafiku albo o wolne, to mam ogromne wyrzuty sumienia, analizuję milion razy, że może inaczej mogłam zrobić. Boję się nowych rzeczy ... Boje się, że coś mi nie wyjdzie. Że ktoś mnie wyśmieje. Myślę z wyprzedzeniem, co powiedzieć. Przed okresem wszystko mnie wyprowadza z równowagi. Jakąś bzdurą, a ja krzyczę. Dodam, że choruję na niedoczynność tarczycy i Hashimoto. Czy z moim zachowaniem jest coś nie tak ? Czy to jest normalne ? Że po ciężkich ostatnio przeżyciach wszystko mnie stresuje?
Czy psycholog może wystawić opinię o ojcu bez rozmowy z obydwoma rodzicami? Nieetyczne zachowanie psychologa

Dzień dobry. Zapisałem dzieci do psychologa zgodnie z zaleceniami WWR z placówki psychologiczno-pedagogicznej. Dzieci były na jednej wizycie i psycholog poprosił jeszcze o spotkanie ze mną i żoną, aby ogólnie porozmawiać o dzieciach i dowiedzieć się więcej. Po wspólnym spotkaniu moja żona zadzwoniła telefonicznie i powiedziała, że jesteśmy w trakcie rozwodu i bardzo się nie dogadujemy. Ja nie wiedziałem, że w czasie spotkania mamy o tym powiedzieć, bo nie mówię na prawo i lewo o tym stanie rzeczy. Myślałem, że psycholog, jeśli to istotne, sama zapyta o takie rzeczy. Na tej podstawie psycholog wystawiła zaświadczenie mojej żonie, że ona przejmuje się dziećmi, a ja niestety nie przejawiam inicjatywy rodzicielskiej i nie zajmuję się dziećmi. Nadmienię, że jestem wiodącym rodzicem, ponieważ żony wiecznie w domu nie było i nie ma, ponieważ prowadzi bujne życie prywatne, imprezowo, a ja sam od lat wychowuję dzieci. Żona jest w domu gościem. 

I teraz moje pytanie: Czy psycholog może o mnie wystawić opinie, chociaż w ogóle ze mną na ten temat nie rozmawiała i chociaż nie jestem przedmiotem badania? Natomiast odbyła rozmowę prywatną z moją żona, a ze mną już nie... W zaświadczeniu napisała, że "bazując na rozmowie matki z dziećmi stwierdzam, że ojciec nie przejawia inicjatywy rodzicielskiej" Jak można stwierdzić coś takiego o trzeciej osobie bazując na rozmowie matki z dziećmi? Przecież to jest kpina. Potem napisałem obszerną wiadomość opisując mój punkt widzenia i dołączając dowody na to, iż biła dzieci (miała niebieską kartę) oraz że kłamie w czasie spotkań... Poprosiłem o wystawienie zaświadczenia dla mnie iż opłacam zajęcia ja oraz przywożę dzieci na nie. Uzyskałem odmowę wydania zaświadczenia.... Czy tylko mnie się coś wydaje, że coś tutaj jest nie tak ? Czy można coś takiego zgłosić? Jak tak to gdzie? Czy dlatego, że jestem mężczyzną to można stosować wobec mnie podwójne standardy? Dla mnie to jest po prostu kpina....

Czy z nerwicy można wyjść?
Ustaliłam sobie, jakie mogą być moje cele terapeutyczne w nadchodzącej psychoterapii
Ustaliłam sobie, jakie mogą być moje cele terapeutyczne w nadchodzącej psychoterapii, oto jak to na razie wygląda: 1. Być w stanie iść do pracy 2. Pozbyć się anhedonii 3. Pozbyć się zaburzeń funkcji poznawczych 4. Pozbyć się lęku przed oceną i wstydu w sytuacjach społecznych 5. Pozbyć się obniżonej energii 6. Zwiększyć poczucie własnej wartości 7. Osiągnąć bardziej optymistyczne podejście 8. Odzyskać zainteresowanie rzeczami, które kiedyś cieszyły 9. Zwiększenie aktywności życiowej i chęci, by te czynności wykonywać 10. Zniknięcie wrażenia bycia obserwowaną i że ktoś zna moje myśli 11. Pozbyć się zawrotów głowy 12. Pozbyć się problemów z oddychaniem 13. Pozbyć się dyskomfortu na skórze 14. Pozbyć się lęków Jakie myśli na ten temat? Czy nie jest za dużo tych celów? Nadają się one do wniesienia na terapię? Oczywiście jestem otwarta na odrzucenie ich w takiej formie przez psychoterapeutkę i jej pomoc w zmodyfikowaniu ich. Na cztery ostatnie cele na razie działają moje leki, ale w marcu zmieniam psychiatrkę i ona mi pewnie zmieni leki, a co za tym idzie działanie ze strony leków możliwe, że się zmieni, poza tym czytałam, że leki tylko tłumią objawy, a to psychoterapia leczy zaburzenia, także chyba warto pracować nad tym, czego obecnie tak nie odczuwam, a co może mi wrócić, gdy kiedyś przyjdzie mi odstawiać leki. To, co zawarłam w celach, to nie są moje jedyne objawy, ale starałam się w nich zawrzeć to, co dla mnie najważniejsze i też sporo moich innych objawów jest wtórnych do tych zawartych w celach
Witam. Mam 32 lata mój mąż 39
Witam. Mam 32 lata mój mąż 39, jesteśmy, że sobą od 10 lat, w małżeństwie od 6, ogólnie nasze życie było cudowne, pokochał moje dziecko, jak swoje, traktuje jak nie jeden prawdziwy ojciec, w małżeństwie zaczęło nam się psuć już właśnie po ślubie. Zaczęło się ze mąż zaczął wyjeżdżać w delegacje , i przyłapałam męża, że ogląda filmy porno, nasze pożycie jest naprawdę głęboko rozwijane i nie możemy sobie zarzucić rutyny czy nudy w łóżku. Nie mogę sobie poradzić, dlaczego akurat na wyjazdach, ogląda, kiedy jest w domu nawet 2 tygodnie, nie ogląda filmów, tłumaczy, że po prostu lubi, że nie podniecają go te kobiety. Moje myślenie oczywiście było, nie potrafię go zaspokoić itd., nasze pożycie jest dalej Ok, ale trochę się zamknęłam w sobie podczas ciągle myślę, czy on myśli o nich w tej chwili, jak kocha się ze mną itd.... Czy to jest coś nie tak, że mną?
Głównym problemem, o którym tutaj chcę napisać, jest mój ojciec.
Witam, mam 20 lat i choruje od około 3 lat na depresję. Zaczęłam znowu chodzić na terapię około 2 miesięcy temu po długim czasie "męczenia się" z moim stanem i po kilku miesiącach brania różnych leków. Mój stan ostatnio diametralnie się pogorszył i czasami nie wydaje mi się, żebym dała radę z tego wyjść. Ale głównym problemem, o którym tutaj chcę napisać, jest mój ojciec. Od dzieciństwa w domu towarzyszyły mi nieustannie kłótnie i sprzeczki, ale najwięcej z nich związanych było z moim ojcem. Nie zdawałam sobie sprawy, jak to na mnie wpłynęło aż do niedawna. Mój tata ma bardzo złe sposoby komunikacji i dyskusji. Stawia się wciąż w roli ofiary, często używa stwierdzenia "wam wszystko wolno a mi nic", wciąż unosi głos i emocjonuje się o nawet małe i na pozór nieistotne rzeczy. Podczas dyskusji lub kłótni bardzo często przeinacza on znaczenie wypowiedzi drugiej osoby i dodaje jakieś informacje, które pogrążają drugą osobę. I jest to wręcz nagminne w dyskusjach z nim, nawet gdy kilka razy próbuje mu powoli i na spokojnie to wytłumaczyć. Jestem świadoma, że to częściowo przez tą sytuację w domu i jego zachowania wykształciłam depresję, ponieważ jestem osobą wrażliwą emocjonalnie. Dzisiaj nastąpiła sytuacja, która przeważyła szalę i zaczął mi on wszystko wytykać, co zrobiłam czy powiedziałam źle względem niego w przeszłości. Czułam się wręcz obwiniana za moje uczucia i moją chorobę, że zwalam na niego winę za coś mojego i uważam, że ja jestem idealna. Bardzo mnie to dobiło, szczególnie ze względu na to, że on zdaje się nie zauważać jak destrukcyjny wpływ jego zachowania mają na moją (ale też np mamy) psychikę. Próbowałam go namówić na terapię, ale on uważa, że nie ma takiej potrzeby, bo terapia jest potrzebna tylko w skrajnych przypadkach. W jaki sposób mogę mu wytłumaczyć, że to, co robi bardzo mnie krzywdzi i że jeśli nie zrobi coś z tym, to nie widzę przyszłości w tej relacji? Bo wydaje mi się, że takie ultimatium jest jedynym wyjściem z tej sytuacji (myślałam też nad wyprowadzką, ale jestem od nich zbyt zależna, głównie finansowo).
Jestem czujna wobec reakcji innych, czuję się odrzucana - czy to cecha, jak sobie pomóc?
Zauważyłam, jak i rodzice zwrócili uwagę, że bardzo skupiam się na jakiś reakcjach, minach, słowach, albo nawet jakimś spojrzeniu u innych osób i od razu uważam je za negatywne, że ta osoba mnie nie lubi, albo jest zła. Zazwyczaj nie są to zachowania pozytywne, a wręcz okazują nienawiść. Często moje obserwacje nie są prawdą, a ja chciałabym się dowiedzieć, dlaczego tak bardzo zwracam uwagę na zachowania okazujące wobec mnie niechęć i jeśli się da, to tego pozbyć. Jeśli to może być jakaś wskazówka - odkąd pamiętam jestem odrzucana przez ludzi. Nie mam pojęcia dlaczego, pytałam kilku osób czy mam jakąś cechę charakteru, która może na to wpływać, ale niczego się nie dowiedziałam.
Czy psychoterapia może zaszkodzić?
Na czym polega psychoterapia DBT?
Na czym polega psychoterapia DBT?