Rozpadł się mój związek z uwagi na przemoc psychiczną.
Gadi

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz
Dzień dobry, wszystkie wskazane przez Panią aspekty sytuacji sugerują, że potrzebuje pani profesjonalnej Psychoterapii, aby dojść do równowagi w bardzo trudnej sytuacji, w jakiej się pani znalazła. Zarówno fakt doświadczenia przemocy, jak i rozpad związku, jak i posiadanie wspólnych z partnerem dzieci i konieczność utrzymywania kontaktów z nim sugerują, że potrzebuje pani profesjonalnej Psychoterapii, aby dojść do równowagi w bardzo trudnej sytuacji. w jakiej się Pani znalazła. Zarówno fakt doświadczenia przemocy, jak i rozpad związku, jak i posiadanie wspólnych z partnerem dzieci i konieczność utrzymywania kontaktów z nim z tego względu, jak i fakt jak rozumiem zamieszkiwania wspólnego mieszkania mimo rozstania, to bardzo wymagające emocjonalnie sytuacje, które często ciężko układać samodzielnie. Dlatego zachęcałbym do skorzystania z Psychoterapii. Jeżeli finanse są problemem, może Pani z powodzeniem zgłosić się do poradni zdrowia psychicznego lub fundacji oferującym bezpłatną pomoc psychologiczną kobietom w kryzysie. W terapii jest możliwość zajmowania się trudnymi emocjami, sprawdzania co jest dla Pani najlepsze i czego Pani potrzebuje, uwzględniając potrzeby dzieci, ale jednocześnie dbając o własne granice i nie dając się nadużywać. Pozdrawiam Magdalena Bilińska Zakrzewicz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Kryzys w związku. Obawiam się zmian nastroju partnera.
Jednego dnia jest wspierający, radosny, gaszący konflikty. Wyręcza mnie w obowiązkach, pomaga w problemach.
Drugiego pojawia się krzyk, rzucanie przedmiotami, obrażanie nawet przy znajomych, mówienie, że jestem np. za wolna, za mało empatyczna, głupia, za wolno myślę. Na moje prośby o większy szacunek odpowiada, że to moja wina.
Reaguje agresją na zachowanie innych ludzi, które mu się nie podoba. Potrafił moim autem uderzyć w inne auto, bo ktoś krzywo jechał, jechać za innym autem bardzo blisko i bardzo szybko, bo ktoś wolno jechał i mówić, że to ja jestem problemem, bo tłumaczę, że się boję, jak tak robi, a on, że go nie wspieram, jak narzeka na innych. Drugim problemem jest codziennie picie alkoholu. Jak sam mówi, pomaga mu to poradzić sobie ze smutnym nastrojem i głównym powodem, dla którego pije, jestem ja, że go nie wspieram, że jestem głupia, że chce uciec od mojego nastroju. Nie ukrywam, że nie zawsze wszystko zrobię, tak jak on tego chce, nie zawsze przewidzę albo zapamiętam, na czym mu konkretnie zależy. Mam obniżony nastrój przez chorobę członka rodziny i konieczność pomocy osobie niepełnosprawnej, ale się staram, na tyle ile mam możliwości. Partner chce, żebym to ja wzięła odpowiedzialność za jego nastrój i jego picie.
A ja nie wiem już co mam robić. Szukam u siebie problemów i wiem, że często mogłabym lepiej coś zrobić, ale nie wiem, czy mój strach przed partnerem jest normalny. Nie wiem, gdzie szukać pomocy.
Jestem w związku z partnerem od 10 lat z półroczną przerwą.
Mam paniczny strach, że partner mnie zdradzi. Utrzymuje kontakt z koleżankami, piszą przez komunikatory społeczne. Widujemy się na weekend tylko. W ciągu tygodnia napiszemy sobie parę wiadomości: dzień dobry, jak się czujesz, czy wszystko ok. Z koleżankami partner potrafi pisać cały dzień. Na tym podłożu mamy cały czas spięcie, awantury. Partner myśli o rozstaniu, bo ja go ograniczam, kontroluję - to tylko pisanie, nie zdradza mnie -> tak się tłumaczy. Jestem na załamaniu nerwowym, co robić, co myśleć, jak postępować?
Co mam zrobić, jak jestem lesbijką i zakochałam się w dziewczynie z klasy, która jest hetero i chyba ma chłopaka?
Moją narzeczoną rozstała się ze mną dwa tygodnie temu. Cały kwiecień próbowaliśmy walczyć o związek, ale po rozstaniu zaczęła się stopniowo odcinać. W tym momencie jestem całkowicie zablokowany (z desperacji próbowałem wszystkiego, by jakoś ją przekonać do siebie). Wiem już, że mimo jednego medium, przez które mogę się z nią skontaktować, nie mogę już się odzywać, bo będzie tylko gorzej. Ona niby cierpi przez to rozstanie, aczkolwiek wcześniej mówiła, że mnie nie kocha. Nie wiem, co już mam robić, nie wiem, kiedy się odezwie (powinna, z racji tego, że nie zapomina o nikim), i czy w ogóle istnieje jakakolwiek szansa na zbudowanie nowej relacji. Przeprosiłem ją za popełnione błędy i zapewniałem, że się zmienię (wiem, co z mojej strony przekonało ją do rozwiązania wszystkiego). Zacząłem nad sobą pracować, chodzę do terapeuty w celu naprawy swojej psychiki (bardzo mocno panikuję i boję się, że kogoś stracę). Wiem, że prawdopodobnie to już jest definitywny koniec, ale ciągle mam nadzieję, że po jakimś czasie wszystko się odmieni. Nie wiem, co już mam robić, ból związany ze stratą jest niesamowity, ciągle o niej myślę, nie jestem w stanie uciec od tych wspomnień i emocji. Czuję się aktualnie (przez wzgląd na całkowite odcięcie się ode mnie, gdzie nie skrzywdziłem jej w żaden sposób) strasznie, jak bezpański pies wyrzucony tak po prostu na drogę. Co mam zrobić? Czy ta nadzieja w ogóle ma sens? Czy w ogóle istnieje jakaś szansa na to, że się odezwie?
Dzień dobry. Piszę tutaj, ponieważ mam bardzo duży problem z kobietą, która ma problemy psychiczne. Jej problem polega na tym, że ma problemy z adaptacją otoczenia, depresję poporodową+ odebranie jej córki przez Mops.
Jej były partner bił ją przez 6 lat prawie i w dodatku wynosił z domu rzeczy, które później sprzedawał.. Kobietą powinna brać tabletki, które jej przepisał psychiatra (ZOLTRAL), o ile dobrze pamiętam tak nazywają się te tabletki..
Jesteśmy razem w związku już z 3 miesiące i miałem nadzieję, że udźwignę ten ciężar, ale niestety nie dam rady, próbuje wszystkiego, ale z jej strony jest jakaś ściana.
Po kłótniach każe mi się wyprowadzać, wyrzuca mnie albo ja sam wychodzę, bo nie daje sobie rady.
Tylko niestety albo biega za mną po mieście, albo nachodzi moich znajomych i moją rodzinę w poszukiwaniu mnie.
Wczoraj kolejna niefajna sytuacja. Po północy przyszła na plac do moich rodziców i stała pod drzwiami i podsłuchiwała przez drzwi czy mnie tam nie. Mam dość chciałbym się uwolnić od niej.. proszę pomóżcie mi
Po 4 miesiącach związku dowiedziałam się, że mój partner poznał mnie w trakcie związku z inną kobietą i kontynuował tę relację przez 3 miesiące, kiedy był już ze mną. Był to związek toksyczny, partnerka zastraszała go, że się zabije, niszczyła psychicznie.
Czy dobrze zrobiłam, wybaczając mu ukrywanie prawdy?
Mówi, że bał się mnie stracić, pomogłam mu wyjść z tego związku, ponieważ od 2 lat nie był w stanie zakończyć tego na dobre. Nie chciał mieć na sumieniu niczyjego życia i czuł się wszystkiemu winny.
Mam 47 lat byłem 2 razy zdradzony, teraz jestem w 3 związku. Mam taki okropny strach, że znowu będę zdradzony, bo dziewczyna zaczęła za każdym razem, jak wchodzę, gdzie ONA jest, wychodzić ze wszystkich stron na kom .rozmawiałem z Nią o tej sytuacji ONA mówi, że przesadzam. Teraz pytam się Jej po 10 razy dziennie, czy mnie zdradzi, już nie wiem, czy zemną coś nie tak? Miałem trudne dzieciństwo, niską samoocenę, nie wiem, co robić