Żałuję, że nie urodziłem się kobietą - być może byłoby mi lepiej
Dzień dobry wszystkim, chciałbym się podzielić z wami moim problemem, moim celem jest wygadanie się, prośba o modlitwę i porady. Dziękuję, jeśli ktoś w ogóle to przeczyta.
Mój problem dotyczy mojej tożsamości płciowej.
Zacznę od tego, że według tego, co mówiła moja mama miałem się urodzić dziewczynką i miałem nazywać się Oliwia, nie wiem z czego to wynikało, nie potrafię się mamy o to zapytać, czy to lekarz powiedział mojej mamie o żeńskiej płci dziecka, które ma się narodzić, czy to było tak, że mam starszego brata i jak moi rodzice doczekali się najpierw syna, to nastawili się teraz na córkę. Mam obawy co do siebie, bo mam dziwną kreskę w kroczu, jakby to była wagina i jak patrzę na moje nagie plecy, to wydają mi się one jakoś kobiece, ponadto mam jakby mniej siły fizycznej.
Do tych rzeczy nie podchodzę jednak poważnie, gdyż to mogą być moje tylko złudzenia.
Mój problem z tożsamością płciową zaczyna się dość niewinnie, bo zaczęło się od tego, że jako dziecko, gdy nikt nie patrzył u dziadków stały buty na obcasie mojej ciotki, to ja je zakładałem, a nawet jak zostałem sam w mieszkaniu to w nich pochodziłem, miało to miejsce, gdy byłem około 1 klasy szkoły podstawowej, nawet wtedy nie myślałem, że coś z moją tożsamością płciową jest nie tak, epizody te powtarzały się już na butach mojej mamy.
Problem zaczął się w 4 klasie szkoły podstawowej, wtedy już się regularnie masturbowałem.
W 4 klasie nastąpiła zmiana wychowawcy. Tym wychowawcą stała się piękna brunetka. Dużo masturbowałem się myśląc, jak ją rozbieram , po jakimś czasie jednak zauważyłem, że nie do końca chciałbym odbyć z nią stosunek, tylko, że chciałbym być nią, dokładniej mieć jej ciało , od tego zaczęły się problemy z tożsamością płciową. Po jakmiś czasie po butach na obcasie zaczął się biustonosz, sukienki i rajstopy zaczął się wtedy transwestytyzm fetyszystyczny, po masturbacji chciałem zrzucić z siebie te ubrania, ale poza fetyszem czuję, że jest w tym coś więcej, jednak masturbacja “pomagała” wyładować te myśli, od tego czasu nie miałem chęci już do stosunków seksualnych z kobietami, tylko zazdrościłem im ich ciała i ubioru.
Ciągnęło się to dość długo, w końcu w okresie mojego bierzmowania nawróciłem się do Boga i postanowiłem kategorycznie z tym zakończyć i poza małymi epizodami nie powtórzyłem masturbacji ani nie założyłem kobiecego ubrania po dziś dzień, a to już będzie 4 lata, jednak myśli i pokusy nie ustawały w tym kierunku. Dzisiaj właśnie nie chcę pomimo pokus wracać do masturbacji, ale myśli zaburzające moją tożsamość płciową się utrzymują a nawet się pogłębiły, bo choć mnie to podnieca (powoduje erekcję) to jednak dzisiaj trochę wydojrzałem i nie chodzi już mi tylko by wskoczyć w kieckę, zmasturbować się i z tej kiecki wyskoczyć, tylko trochę żałuję, że nie urodziła się Oliwia, tylko ja i że ja nie jestem tą Oliwia, bo na serio już pomijając ubrania, to odczuwam chęć by mieć piersi, waginę, długie włosy i by poczuć się kobieco. Nawet po wytrysku sennym (które miewam z powodu braku braku masturbacji) nie czuję już takiego obrzydzenia do kobiecych ubrań, jak to było dawno temu.
Koledzy też mi mówią, że czasem zachowuję się jak baba (jak się zdenerwuje na nich) i wszystko ogólnie to jest takie nie wiem no nikt nawet by nie poznał, że coś ze mną nie tak pod tym względem bo dużo w życiu robię męskich rzeczy, nawet chodzę do technikum elektrycznego i przez sytuację rodzinną jestem jedynym mężczyzną w domu. Prawie nigdy nie było mi dawane robić tzw. kobiece rzeczy w domu, zawsze robiła to moja mama i tak pozostało.
Koleguję się też tylko z chłopakami, bo z dziewczynami to wstydzę się rozmawiać, bo ogólnie jestem mało komunikatywny i jestem introwertykiem.
Zdarzało się też, że wstydziłem się swojej płci, dokładniej tego, jakie mam narządy płciowe, nie podobam się też sobie, bo najprzystojniejszy też nie jestem i też brzydzę się trochę siebie i nie dbam nawet o swój wygląd, jako kobieta bardziej o to bym się starał, ale jak jestem mężczyzną to nie zależy mi np. na perfumowaniu się i ogólnie czuję się zakompleksiony przy dziewczynach/kobietach zwłaszcza ładnych i czuję się przy nich gorszy. Dobrze, że chociaż mam zainteresowania typowo męskie, np. mechanika pojazdowa, majsterkowanie i.t.p.
Z moimi myślami na ten temat bywało różnie, raz było ich więcej, raz mniej, ostatnio jednak mocno się nasiliły, potrafię też je jakoś zatłumić np. przez robienie czegokolwiek, np te majsterkowanie, czy jakieś obowiązki na działce i.t.p, jednak wiem, że ucieczka to nie jest rozwiązanie. Doszło też do tego, że musiałem na instagramie przestać obserwować kilka dziewczyn, bo powodowały u mnie zazdrość. Wiem, że mogłaby ze mnie być teraz piękna 18-letnia dziewczyna, a jestem ja.
Nazywam się osoba heteroseksualna, jednak zaczyna mi się jakiś zalążek myśli, że chciałbym być kobietą i mieć chłopaka, ale całe szczęście to minęło, ale może się nasilić później. Próbowałem mieć dziewczynę, czy nawiazywać jakieś relacje z dziewczynami, jednak kończyło się to fiaskiem, teraz to prawie nie myślę już nawet o związku. Nie wiem , co później z tego wszystkiego wyjdzie, może się wszystko nasilić jeszcze bardziej, a może stopniowo zanikać, z internetu dowiedziałem się, że jest to dysforia płciowa, nie nazywam przynajmniej na razie tego transseksualnością, tylko muszę to wszystko na razie jeszcze obserwować. Chciałbym popisać, bo na nic innego mnie nie stać przez moją osobowość z psychologiem katolickim, bo wiem, że świecki psycholog tego nie zrozumie do końca, wręcz może mnie namawiać kiedyś do zmiany płci i.t.d. Katolicki psycholog powinien natomiast wiedzieć, że nie da się pogodzić transseksualności z wiarą. Ja natomiast nie myślę o operacji zmiany płci, gdyż wtedy bym się tylko okaleczył i ostatecznie nie byłbym ani mężczyzną ani kobietą, poza tym ze względu na Jezusa chcę od tego odejść, bo jeśli Bóg stworzył mnie mężczyzną to chcę przyjąć jego wolę mimo wszystko. Myślę, że kontakt z egzorcystą też by się przydał, codziennie odmawiam różaniec i dołączam do niego intencję aby pokonać te myśli, choć w głębi serca tego nie chcę, jednak mimo wszystko chcę się zaprzeć samego siebie (Mt 16,24), bo Bóg da mi więcej niż bycie kobietą lub mężczyzną i mimo wszystko chcę iść za nim.
Proszę o pomoc, nie wiem jak sobie radzić z tym, mam już dość tego wszystkiego.
Dodatkowo zauważam, że z dnia na dzień życie jako kobieta staje się dla mnie coraz bardziej pożądane. Boję się, że to jeszcze bardziej nasili i będę się męczył.
Jeśli ktoś ma kontakt e-mail do katolickich psychologów lub egzorcystów to są one przeze mnie mile widziane, co Wy o wszystkim myślicie?
Dzień dobry. Bardzo dużo cierpienia i dyskomfortu z powodu swojej płciowości jest w tym opiesie, ale też i odrzucania samego siebie i leku przed odrzuceniem. Rzeczywiście sygnalizowane dylematy pokazują dysforię płciową i trudności w poszukiwaniu swojej tożsamości. W tej sytuacji zdecydowanie polecam kontakt z psychoterapeutą znającym problemy osób LGBTQ i jesli to ważne współpracującym z wspólnotami katolickimi, lub opisującym się jako otwartym na pracę z osobami wierzącymi. Nie wiedzę za to powodu do kontaktu z egzorcystą. Transpłciowość, czy problemy z tożsamością to nie opętanie i przeżywanie się w kategoriach osoby opętanej nie powinno tu mieć miejsca. Warto też zaznaczyć, że podejście katolickie w ostatnich latach bardzo się zmienia i nie odrzuca osób transpłciowych, nadaje im taką samą godność jak innym ludziom i dostrzega dramatyzm poszukiwania własnej tożsamości. Polecam jako lekturę 2 wydania miesięcznika oo. Dominikanów “W Drodze” nr 5/2023 i nr 6/2016, gdzie są artykuły na temat transseksualności, a także rozumienia tego problemu prze kościół katolicki, a także opisy osób doświadczających tego problemu. Proszę też szukać w kościele wspólnot otwartych na prawdziwe idee chrześcijańskie, takich które szanują godności człowieka, zwłaszcza wtedy kiedy zmaga się z cierpieniem. Katolicyzm nie odrzuca transseksualistów i nie jest prawdą, że nie ma dla nich miejsca w kościele, choć zgadzam się, że w kościele są również osoby o fundamentalistycznych poglądach, często utożsamiających wiarę z moralnością i odrzucające osoby LGBTQ, ale dalekie to jest od wartości chrześcijanskich, jest to błędem. Kościół katolicki obecnie jest nawet otwarty na udzielanie chrztu osobom po dokonaniu korekty płci, nie odrzuca takich osób. Osoby transpłciowe mają swoją wspólnotę w ruchu Wiara i Tęcza (https://www.wiaraitecza.pl/faq/), może warto też tam poszukać wsparcia? Życzę sił i otwartości w poszukiwaniu swojej tożsamości i duchowości, a także odnalezienia akceptacji siebie i wsparcia.