TW: samookaleczanie. Krytykuję siebie z powodu wyglądu, głodzę się i robię krzywdę na rękach
TW: samookaleczanie
Witam, nie radzę sobie z tym, jak wyglądam ważę 60 kg przy wzroście 165 non stop siebie krytykuje, ze jestem gruba, obrzydliwa, ze nie zasługuje na żadne jedzenie przez to, że byłam zawsze wyzywana, bo byłam grubsza kiedyś i nagle schudłam. Non stop płacze, głodzę się, robię sobie krzywdę na rękach, żeby nie jeść
Kasia

Diana Ziegert
Hej
Twoje słowa są bardzo poruszające i chcę, żebyś wiedziała jedno – to, co przeżywasz, jest bardzo trudne, ale nie jesteś w tym sama. To, co opisałaś – silne poczucie wstydu wobec własnego ciała, głodzenie się, samookaleczenia – to nie są „złe nawyki” czy „słabości”. To są sygnały głębokiego cierpienia. Twoje ciało i psychika wołają o pomoc.
Bardzo wiele osób, które w dzieciństwie lub w okresie dojrzewania doświadczyły wyśmiewania z powodu wyglądu, nosi w sobie później wewnętrznego krytyka, który jest okrutny. Ten krytyk potrafi tak długo mówić „jesteś gruba, obrzydliwa, nie zasługujesz na jedzenie”, aż człowiek zaczyna w to wierzyć i ranić siebie. Ale to nie Ty tak naprawdę jesteś dla siebie okrutna – to echo przeszłych ran. I to echo można przepracować, oswoić, uciszyć. Naprawdę można.
Samookaleczenia to sygnał, że Twój ból psychiczny jest tak duży, że zaczyna wyciekać przez ciało. To nie jest coś, z czym powinnaś zostać sama, proszę, skontaktuj się z kimś zaufanym: terapeutą, psychologiem, infolinią pomocową (np. 116 123 – bezpłatna linia wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym, czynna codziennie 14–22). Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią – poproś o pomoc dorosłego, któremu możesz zaufać.
To, że cierpisz, nie oznacza, że jesteś „słaba” – przeciwnie.
Masz w sobie ogromną siłę, bo pomimo wszystkiego zdecydowałaś się o tym napisać. To pierwszy krok. Teraz warto zadbać o to, by nie był ostatni.
Nie musisz od razu „kochać siebie”. Wystarczy, że nauczysz się siebie nie ranić. To już będzie ogromny krok naprzód.
Trzymam za Ciebie kciuki z całego serca. Jesteś ważna. Twój ból ma znaczenie. I naprawdę da się z tego wyjść.

Dorota Mucha
Cześć Kasiu,
przykro mi, że cierpisz i odbierasz swoje ciało w ten sposób. Mogę się tylko domyślać, jakie jest to dla Ciebie trudne.
Chcę, żebyś wiedziała, że nie musisz przez to przechodzić sama. Zasługujesz na wsparcie i zrozumienie. Proszę, zrób dla siebie ten ważny krok i poszukaj pomocy. Możesz zadzwonić na telefon zaufania, porozmawiać z psychologiem lub terapeutą.
Jesteśmy po to, żeby pomóc! <3 Czy masz kogoś zaufanego w swoim otoczeniu? Z kim mogłabyś porozmawiać?
Pamiętaj, że to, jak się teraz czujesz, nie jest twoją winą i może się zmienić. Nie jesteś sama i zasługujesz na to, by poczuć się lepiej i bezpiecznie.
Proszę, zadbaj o siebie i poszukaj wsparcia.
Trzymam kciuki!
Dorota Mucha - psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam taki problem, że jedzenie w towarzystwie strasznie mnie stresuje. Każde spotkanie przy stole to dla mnie totalna męczarnia. Boję się, że ktoś mnie oceni – jak jem, co jem, albo że zrobię coś głupiego i się ośmieszę. Z tego wszystkiego coraz częściej unikam wspólnych posiłków, co, wiadomo, nie wpływa dobrze na relacje z rodziną i znajomymi. Nie chcę ich unikać, ale ten lęk mnie przytłacza i nie wiem, co z tym zrobić
Dzień dobry, od ponad miesiąca mam ciągle mdłości, utratę apetytu i spadek wagi. Zrobiłem badania w kierunku chorób przewodu pokarmowego i tam raczej jest wszystko dobrze. Chciałbym zapytać, czy te objawy mogą być na tle nerwowym i czy wskazana byłaby wizyta u psychiatry w takim wypadku?
Dzień dobry, od jakiegoś czasu na własną rękę staram się wyjść z napadów objadania. Były górki i dołki, ale mam wrażenie, że idę w dobrym kierunku. Za 4 dni jadę na wyjazd w góry z tatą (mój pomysł) i od 2 dni już panikuję, bo okrutnie boję się, że przez to, że nie mogę zaplanować sobie jedzenia, ale policzyć jego kcal zjem za mało (co wywoła napad)/zjem za dużo (co też go wywoła, bo mam tendencje do podejścia 'wystko, albo nic')/nie będę miała poczucia kontroli (a to już na 100% skończy się napadem). Chciałam tam sobie gotować, nawet na oko, ale tata powiedział, że to strata czasu i obiady będziemy jeść na mieście (nie jem mięsa, a na mieście zapominają o istnieniu białka robiąc wege jedzenie, więc będę szybko głodna).
Co mogę zrobić, żeby ograniczyć możliwość wystąpienia napadu/przytycie oraz co zrobić, żeby nie panikować na samą myśl o braku poczucia kontroli i braku planu, bo aktualnie natrętnie myślę o tym przed snem starając się to wszystko zaplanować (aż nie mogę zasnać), a oprócz tego na samą myśl strasznie szybko bije mi serce, nieświadomie wstrzymuje oddech/biorę je plytkie i trzęsą mi się ręce.
Z tatą o tym nie porozmawiam, bo jedyne co to będzie się martwił i ślęczał nade mną odnośnie jedzenia (jem teraz x kcal, bo redukcja - x kcal, i trenuje 5/6 x tygodniowo siłowo) opcjonalnie wyślę mnie do psychologa, a mam z nimi słabe doświadczenia. Mam 21 lat.
Jedzenie stało się dla mnie ostatnio czymś, czego bardziej się boję, niż czymś, z czego czerpię przyjemność. Lęk przed jedzeniem – kompletnie przejęła kontrolę nad moim codziennym życiem. Ciągle unikam wszystkiego, co wydaje mi się „niezdrowe” albo „złe”. Każdy kęs to myśli: „A co, jeśli mi zaszkodzi?”, i to naprawdę mnie wykańcza. Chcę znowu móc jeść normalnie, bez ciągłego analizowania każdego składnika i zamartwiania się.
Witam, mam problem z kilkoma rzeczami, z wahaniami nastroju, z zaburzeniem rzeczywistości, ze stanami depresyjnymi. 1. Generalnie z zaburzeniami nastroju mam już długo problem, i to jest dosyć częste, czuje się godzinę dobrze a później znów źle i tak w kółko przez cały dzień, rzadko zdarza sie żebym był w stabilnym nastroju przez cały dzień, ale gdy jestem przy swojej dziewczynie to, to jest dosyć rzadsze, do tego mam problemy ze szkolą przez takie coś, nie potrafię się skupić i czuje sie niepewnie przy tych wszystkich ludziach, te wahania są różne i nigdy nie mam jakoś za bardzo możliwości tego kontrolować. Dziwnie mi to powiedzieć, ale często czuje się "nieprawdziwy", takie stany derealizacji mam, jakbym nie istniał i nie dowierzał w to, ze ja potrafię istnieć i ingerować w świat tak samo jak komunikować się z innymi ludźmi, strasznie trudną wiadomością dla mnie jest to ze ja naprawdę istnieje, wręcz to jest niesamowite, a z drugiej strony straszne, ze spośród tych wszystkich ludzi akurat ja jestem sobą, nie za bardzo rozumiem, dlaczego tak mam i trochę mnie to przeraża
Ze stanami depresyjnymi mam dosyć spory problem, często poddaje się przy czymś albo tracę siły, bo i tak w dalszym rozrachunku myślę sobie ze "to i tak wszystko przeminie" bo ja jestem świadomy, że kiedyś umrę i jaki to ma na końcu sens, jak i tak zniknę? Przecież za kilka lat dużo rzeczy i tak będzie zapomniane tak samo, jak każdy kiedyś umrze, takie myśli bardzo mnie męczą i nie wiem, jak to hamować, często chciałbym po prostu zniknąć, żeby nie musieć się męczyć z tym całym światem i poprostu odpocząć. Z odżywianiem też jest różnie, raz mam ochotę bardzo dużo jeść słodyczy itd, róźnych potraw, które lubię, a w drugi dzien już praktycznie nic nie jem.
W wakacje w 2024 uczęszczałem do pani psycholog ,ale rozmowa pomagała tylko na 1 maks 2 dni, w dalszym rozrachunku pani wypisała mi opinie w której jest podejrzenie aspergera (bardzo mocno nie rozumiem emocji i intencji innych) i podejrzenie depresji, później po tych sytuacjach zaczęła się znów szkoła i bylem zapisany do pedagoga szkolnego i psychologa, ale to jakoś nie pomaga. Nie wiem za bardzo, w jaką stronę się kierować, a dosyć ciężkie to, mam 17 lat i chodzę do branżówki