Śmierć rodzica - czy ciężkie przeżywanie jej przez dorosłe dziecko jest normalne?
Marka

Daria Kamińska
Dzień dobry,
przykro mi, że doświadczyła Pani dodatkowo braku zrozumienia ze strony lekarza. Na początku chcę Panią uwrażliwić na to, że to, co Pani obecnie przeżywa jest naturalną i zdrową reakcją na trudną sytuację, w której się Pani znalazła (i wiek nie ma tutaj znaczenia). Doświadcza Pani straty, a reakcje na stratę mogą być różne. Nie każda osoba ma ten sam zespół reakcji, ale występują pewne powszechne reakcje obejmujące:
- Uczucia. Ludzie, którzy doświadczyli straty mogą doświadczyć całej palety różnych uczuć, wliczając w to szok, odrętwienie, zasmucenie, rozpacz, niepokój, gniew, poczucie winy, samotność, poczucie beznadziei, ulga i tęsknota.
- Myśli. Powszechne formy to niewiara, dezorientacja, niepewność, trudności w koncentracji, zaabsorbowanie.
- Wrażenia fizyczne. Powszechnym objawem jest odczuwanie wrażeń fizycznych, takich jak spięcie, poczucie ciężaru na klatce piersiowej lub gardle, nudności, bolący brzuch, zawroty głowy, bóle głowy, fizyczne odrętwienie, słabość mięśni, napięcie, czy przemęczenie. Smutek może być również przyczyną podatności na choroby.
- Zachowania. Gdy odczuwa się smutek, może sprawiać trudność zaśnięcie lub pozostanie we śnie. Może także wystąpić utrata chęci oddawania się przyjemnym zajęciom, utrata apetytu czy chęci utrzymywania relacji społecznych. Osoba odczuwająca smutek może również być bardziej nerwowa i agresywna. Inne typowe zachowania to zniecierpliwienie, hiperaktywność, apatyczność.
Warto przy tym wiedzieć, że smutek często odczuwa się w falach czy też cyklach, z okresami intensywnych i bolesnych uczuć. Ludzie, którzy odczuwają smutek mogą czuć, że robią postępy, by potem znowu odczuć od nowa dojmującą boleść. Z biegiem czasu te okresy intensywnego smutku stają się zwykle mniej częste i mniej intensywne.
Proszę próbować zauważać swoje emocje, akceptować je i opiekować sobą, a jeśli poczuje Pani, że potrzebne będzie Pani wsparcie psychologiczne, to proszę się nie wahać, by z niego skorzystać.
Z życzliwością,
Daria Kamińska

Konrad Smolak
Śmierć osoby bliskiej jest przeżywana bardzo indywidualnie. I to jest prawidłowe - a ściślej nie ma reguły określającej intensywność przeżywanej żałoby. Opłakiwanie straty, przeżywanie żalu, cierpienie - każdy ma do nich prawo i gdy pozwolić im być przeżywanymi oznacza najczęściej przechodzić właściwie żałobę. W swoim tempie i na swój sposób żegnać się ze zmarłym.

Katarzyna Waszak
Dzień dobry! Śmierć bliskiej osoby jest ogromną stratą. Jest Pani w żałobie, więc towarzyszyć będą Pani trudne emocje, tak już jest - od niedowierzania, przez złość, smutek, aż do akceptacji sytuacji. Być może istniała tu jakaś trudność z separacją emocjonalną, tego nie wiem. Dobrze, aby miała teraz Pani sieć wsparcia, wypowiedzenie bólu i tęsknoty jest z pewnością wspierające. Gdyby potrzebowała Pani pomocy specjalisty, polecam Fundację Nagle Sami https://naglesami.org.pl/pomoc-psychologiczna-zaloba-kryzys/

Anna Martyniuk-Białecka
Cześć Marka,
Powiem tak: każdy ma prawo do przeżywania żałoby na swój sposób. Jedni bardziej ją przeżywają, płaczą a inni nie. Dla jednej osoby to będzie trudne przeżycie a inna będzie bardziej pogodzona i spokojna. Może też zdarzyć się tak w drugą stronę, jeśli np. nie płaczę, nie przeżywam to czy to znaczy, tyle że nie przeżywam tego wydarzenia, że ta relacja nie była dla mnie ważna? Nasza reakcja może nas samych zaskoczyć, raczej nie da się na to przygotować. Pan psychiatra jest oczywiście specjalistą od zdrowia psychicznego i jego opinia jest wiążąca, jednak jeśli czujesz, że chciałabyś odbyć wizytę u innej osoby to szczerze Cię do tego zachęcam.
Żałoba to naturalna reakcja na utratę bliskiej osoby. Może wydobywać z człowieka głębokie i intensywne emocje. Warto sobie uświadomić, że ten proces obejmuje od kilku miesięcy do roku, a czasem dłużej i przebiega przez kilka etapów takich jak: szok, niedowierzanie, smutek, złość i akceptację. Może wówczas będzie choć odrobinę łatwiej przygotować się na to, co może nadejść. Warto też być dla siebie łagodnym, obserwować siebie, opiekować się sobą. Czasem śmierć bliskiego może aktywować nasz własny lęk przed śmiercią, budzić różnorodne rozważania, refleksje o sensie życia, przemijania. Ważne by być na to uważnym i w razie potrzeby sięgnąć po fachową pomoc.

Magdalena Chojnacka
Dzień Dobry, Współczuję utraty taty i tego co musisz teraz przeżywać w związku z tym wydarzeniem.
Bardzo mnie poruszyła reakcja twojego psychiatry, z tego co piszesz nie była wspierająca, a oceniająca i krzywdząca przez to. Jak najbardziej masz prawo przeżywać stratę ukochanego taty i czuć co czujesz i jak czujesz - bez względu na wiek.
Pamiętaj proszę, żałoba to proces, który musi potrwać w czasie i nie można go przyspieszać - spróbuj przebywać w tym czasie z osobami, które wiedzą o twojej trudnej sytuacji i które wesprą Cię, postaraj się też zadbać o siebie z czułością, może masz potrzebę wyciszenia i spacerów? - daj sobie to co pozwoli Ci przejść przez ten proces z łagodnością do samej siebie . Spotkania z terapeutą też mogą wesprzeć Cię w tym procesie, jeśli masz taka potrzebę.
Pozdrawiam ciepło,
Magdalena Chojnacka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Proszę o pomoc, jakieś słowa wsparcia czy też jakąś radę na już. Ostatnio coraz częściej zauważam, że nienawidzę alkoholu, nie chodzi tu o smak, tylko o działanie. Gdy byłam jeszcze dzieckiem, to mój tato pił, nigdy mnie nie skrzywdził fizycznie więc była między nami jakąś duża więź. Tato jest dobrym człowiekiem, jest jak każdy inny, tylko że w przeszłości się upijał. Moja mama nie wytrzymała i się rozwiedli. Byłam dzieckiem, więc nie zwracałam uwagi na to, czy jest to jakaś trauma, czy coś. Jednak gdy już weszłam w ten wiek, w którym mam znajomych pijących, palących, a niektórzy nawet gorsze rzeczy robią...zaczęły pojawiać się problemy. Mój chłopak, który jest starszy ode mnie, już kiedyś miał jakieś doznania z tego typu używkami jeszcze zanim się znaliśmy (i dobrze, bo na samą myśl, że on kiedyś tak imprezował, się denerwuje). No ale skończył w tym, teraz w zasadzie to tylko pali papierosy, ale będzie rzucał. Jednak nie może być tak kolorowo, nie wiem, czy on jest uzależniony, czy co ale często sięga do tego alkoholu, niby normalne, 18 lat już dawno ma za sobą, ale gdy wczoraj piliśmy razem piwo na festynie, to on sięgał również po samogony na stoiskach, wiadomo, że to festyn, chłopak ma dużo stresów, więc chce odpocząć, ale moja głowa już jest wkurzona na całego. Z dobrej zabawy wyszłam na jakaś wredną małpę. Nie chciało mi się tańczyć, nie chciało śpiewać, ale za to strasznie chciałam nakrzyczeć na niego, chciałam się na nim wyżyć, chciałam, żeby poczuł smutek, żeby żałował. Byłam na niego niesamowicie zła i czułam chęć ucieczki, myśli z zerwaniu. Wiem, że ja tak naprawdę nie chce z nim zrywać, kocham go mocno, ale jednocześnie boję się alkoholu i tego typu życia, jakim żyli kiedyś moi rodzice. Patrze na niego jak odsypia tę noc i myślę, że czego on jest winien, przecież miał prawo się napić, aż kusi, żeby położyć się obok i po prostu przytulić, ale mechanizm obronny krzyczy, żebym go zostawiła, wyszła z domu, pod żadnym pozorem nie była dla niego miła. Zaznaczę jeszcze, że chłopak nigdy się ze mną nie awanturował po alkoholu, nigdy nie powiedział nic złego i nie skrzywdził mnie. Pozdrawiam
Witam, mam ponad 40 lat i być może to kryzys wieku, ale chciałbym poprawić jakość swojego życia. Jestem pod opieką psychiatry, do którego trafiłem z problemami "układu trawienia", gdy badania nic nie wykazały. Leczony jestem pod kątem GAD i bezsenności – pregabalina. Wizyty te sprowadzają się do recept, a z mojej strony pojawiły się sugestie, że to GAD i nie brnijmy dalej. Trochę poświęciłem uwagi tematom psychologii, staram się wprowadzać terapię CBTi na bezsenność itd.
I teraz, w wieku 13 lat miałem poważny wypadek komunikacyjny, po którym jestem osobą ON. Były to lata, w których wsparcie psychologa/psychiatry nie istniało w takich sprawach. Wypadek, w mojej opinii, spowodował, że moja pamięć, wspomnienia zanikły i dzieciństwo jest przeze mnie słabo pamiętane. Natomiast wywodzę się z domu, który wpisuje się w DDD i DDA – nie jakiś hardcore, ale typowa rodzina lat 80/90.
Zastanawiam się, gdybym chciał popracować nad zmianami nastroju, lękiem itd., to który nurt psychologiczny będzie lepszy? Z tego, co wiem, są różne podejścia: pracujące nad problemami tu i teraz lub sięgające do dzieciństwa/traumy wypadku. Psychiatra mówił, że to dobry pomysł i jeśli nie chcę grzebać w historii, to terapia poznawczo-behawioralna, ale czy to dobre podejście w moim przypadku? Tu też mam problem ze zdefiniowaniem konkretnych sytuacji do przepracowania.