Mąż i rodzina uważają mnie za leniwą i roztargnioną. Często nie panuję nad emocjami czy słowami. Czy możliwe, że mam ADHD?
Dziwna

Małgorzata Wójcik
Szanowna Pani,
bardzo dobrze, że szuka Pani pomocy w różnych źródłach. Sytuacje, które Pani opisuje zdają się być bardzo trudne emocjonalnie. Czasami nie udaje się uzyskać odpowiedniego wsparcia od rodziny. Często jest to spowodowane brakiem umiejętności okazywania wsparcia przez najbliższy, pomimo dobrych chęci. Jeżeli obecnie nie czuje Pani, że otoczenie mogłoby być wsparciem zachęcam do umówienia wizyty u psychologa. Będzie mogła Pani opowiedzieć w bezpiecznej przestrzeni o swoich trudnościach, po czym wspólnie będziecie mogli poszukać najlepszego rozwiązania. W mojej opinii istotne jest umówienie wizyty jak najszybciej, aby mogła Pani otrzymać potrzebne wsparcie. To bardzo istotne.
Dobrze jest przeczytać, że utrzymuje Pani dobry kontakt z dziećmi. To bardzo cenna relacja, która świadczy o tym, że wiele Pani potrafi - opieka nad potomstwem to bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie. Jeżeli dzieci uważają Panią za najlepszą mamę na świecie, potwierdza to najpewniej, że dobrze Pani sobie radzi.
W sprawie zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD) - jeżeli podejrzewa Pani, że może mieć trudności w tym zakresie, warto poddać się diagnozie. W tym celu może Pani udać się do lekarza neurologa lub do psychologa specjalizującego się w diagnostyce ADHD. Proszę pamiętać, że każda wizyta u specjalisty (psychologa, lekarza czy psychoterapeuty) objęta jest tajemnicą zawodową, w związku z czym wszelkie informacje będą dostępne wyłącznie dla Pani. Rodzina nie będzie miała do nich dostępu bez Pani upoważnienia.
Życzę dużo siły i jeszcze raz zachęcam do umówienia spotkania z psychologiem w jak najkrótszym czasie.
Serdeczności
Małgorzata Wójcik
Psycholog, Psychoterapeuta w trakcie szkolenia

Katarzyna Waszak
Dzień dobry! Zasobem Pani jest to, że szuka pomocy. Warto porozmawiać z mężem o Pani trudnościach, ale i potrzebach. Zastanawia, czy to, że mąż coś po Pani poprawia, rzeczywiście zostało niewłaściwie wykonane, czy po prostu nie tak, jak chciałby mąż. To z treści wiadomości nie wynika. Również spożywanie przez niego alkoholu jest jego decyzją, to dorosły człowiek, obarczanie za to winą kogokolwiek nie jest właściwe. Zachęcam do skorzystania ze wsparcia psychoterapeuty lub psychologa, żeby mogła Pani nauczyć się dostrzegać swoje piękno, wartości. Jak najbardziej warto zrobić diagnozę w kierunku ADHD, gotowość do podjęcia leczenia, szukania wsparcia świadczy o odwadze.
Powodzenia
Katarzyna Waszak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Moja mama 61 lat. Kobieta alkoholiczka z depresją. Uparta, nigdy nie chciała chodzić do lekarza. A gdy już poszła ukrywała prawdę. Nie chodziła na zlecone badania i usg. Aktualnie w szpitalu. Trzęsie się jej całe ciało. Kiedyś tylko ręce. Gdy chodzi to upada. Zanikają jej mięśnie. Tak alkohol wyniszczył jej organizm. Stwierdzili chorobę polineuropatia. Narządy wewnętrzne masakra. Najgorzej wątroba. Ma żółtaczkę. Nie trzyma kału. Ona nie chce żyć. W szpitalu podają jej silne leki. Po nich wygląda jakby była nieobecna, wyciszona. Patrzy tylko w okno. Nie rozmawia. Patrząc w okno płacze. Nie chce naszej pomocy. Powiedziała, że pie**oli ją to życie. Lekarze mówią że, jedną nogą jest w grobie.
Nie wiemy jak z nią rozmawiać. A mnie serce boli, że jest tak nieszczęśliwa, że nie chce żyć. Jak ją wspierać? Zachęcić by walczyła o siebie? Ma małe wnuczki, zawsze powtarzała, że żyje dla wnuczków. A teraz nawet i to ją nie cieszy. Lekarze mówią, że po wyjściu ze szpitala, żeby oddać ją na zamknięty odwyk. Ona nigdy się na to nie zgodzi. Jest zła, że o nią walczymy. Nie radzę sobie z tym. Jestem załamana. Ona chce poprostu umrzeć, a ja nie potrafię się z tym pogodzić.
Witam,
wczoraj powiedziałam mamie o wyprowadzce. Nie zniosła tego dobrze. Chłopak dostał w spadku dom. Chcielibyśmy tam zamieszkać, bo również na tej działce możemy mieć pół gospodarki. Działka również należy do chłopaka. A jego tata przez lata miał tam gospodarkę, która bardzo dobrze prosperuje. Oboje doszliśmy do wniosku, że możemy się tam wprowadzić na parę lat i dorobić.
Moja mama natomiast bardzo negatywnie do tego podeszła, mimo wielu tłumaczeń. Nic do niej nie trafia. Rozumiem, że może jej być przykro. Jej rodzice umarli już dawno, siostra się nie odzywa, a tata jest „synusiem mamusi” i „ukochanym braciszkiem”, gdzie toksycznie się to na nas odbiło. Mama zachorowała na nowotwór już z 13 lat temu, popadła w depresję i alkoholizm. Matka mojego ojca nie lubi ani mamy, ani mnie i mojego brata. Zawsze nastawiała tatę przeciwko nam. A tata – głupi – zawsze we wszystko wierzył. Oraz dla niego to siostra i matka były najważniejsze, i są.
Wiem, że moja mama się tego obawia również w moim przypadku. Ale jednak nie chcę się traumatyzować. Mam 23 lata i chłopak też. Jesteśmy 2 lata razem. Wiemy, że wszystko się może wydarzyć. On wie, że jak tylko zacznie się zachowywać jak mój ojciec, to jest koniec między nami, bo ja nie chcę się całe życie użerać tak jak moja mama i tracić przez to poczucie własnej wartości.
U mnie szans na dorobek nie ma. Małe miasto bez perspektyw. Chłopak rzucił dla mnie wojsko. Nałożono mu dużą karę pieniężną. A jednak potrafił się przeprowadzić 700 km do mnie, a znaliśmy się rok. Chcemy się odbić finansowo, bo jednak utrzymywanie się za najniższą krajową jest ciężkie. Mieszkamy u mnie w domu z rodzicami. I nie ukrywam, że człowiek by chciał być sam – we dwójkę. Tym bardziej, że jak nie mogłam znaleźć pracy i tymczasowo zarabiał chłopak, to mama potrafiła mnie zwyzywać od „k**ew”. Chłopak to wszystko słyszał.
Po tym, jak powiedziałam o wyprowadzce, mama mi powiedziała, że zły mnie los czeka, że ona już córki nie ma oraz mojego wsparcia. Że nic nie będę z tego mieć. Że będę nikim. Jestem załamana, bo rodzice chłopaka dobrze mnie traktują. Chcą dla nas dobrze, nie wkładają nosa w nieswoje sprawy. Chłopak zresztą też ma charakter, w którym nie pozwoli sobie wejść na głowę. Więc ufam mu. Wiem, że życie potrafi być przewrotne, ale jak się nie przekonam, to nie zobaczę.
Z reakcji mamy jest mi przykro, bo chciałabym, aby mnie wsparła – co by się nie działo. Mój brat na studia pójdzie tam, gdzie ja mam tymczasowo zamieszkać, abym nie była sama. Nie wiem, jak mam z mamą rozmawiać. Potrafiła mnie nie wspierać, gdy było u mnie źle, oraz źle się do mnie odnosić. A temat wyprowadzki tylko mnie dobił. Wmawia mi najgorszy scenariusz oraz narzuca swoje zdanie, bo według niej powinnam mieszkać całe życie tutaj z nimi, mieć dzieci i w ogóle.
A prawda jest taka, że do dzieci mi daleko. I brak możliwości rozwoju w moim miasteczku i okolicach również jest duży. Jeżeli razem z chłopakiem mamy szansę dorobić się, nie musimy nic wynajmować – dla nas to całkiem fajna opcja.
Jak mam przestać się zadręczać? Co robić?
W moim małżeństwie bardzo źle się dzieje, straciłam chęć do kontaktów seksualnych z mężem, kłócimy się non stop. Rozmowy nic nie dają - ciągle jest to samo. Brak szacunku, krzyk, ubliżanie. Nie chce rozwodu, jestem już po jednym i mamy nastoletnią córkę, która bardzo przeżywa nasze nieporozumienie. Dla niej chce być w tym związku, ale obawiam się, że mąż mnie już nie kocha. Mam trudny charakter to pewnie moja wina. Nie wiem, co robić, jak żyć i dla kogo. Poza córką mam dwóch dorosłych synów, ale oni żyją już swoim życiem.