Left ArrowWstecz

W małym mieście rozeszła się nieprawdziwa informacja, iż jestem gejem. Jestem wytykany.

Witam, mam 35 lat i jestem mężczyzną. Przez głupią plotkę (którą wymyślili dwaj moi sąsiedzi), iż jestem gejem. Moje życie (w małym mieście) przerodziło się w koszmar. Często słyszę 'idzie ten gej/pedał'. Dużo osób to podchwyciło. Nie wiem jak już reagować na tego typu plotki /obgadywanie. Przez to mam niską samoocenę i poczucie wartości. Ogólnie jestem optymistą, lecz przez to wszystko kiepsko z moim nastrojem. Co Państwo proponujecie, jak reagować na tego typu rzeczy?

User Forum

Paweł

6 miesięcy temu
Angelika Majkowska

Angelika Majkowska

Dzień dobry, 

Panie Pawle niestety plotki są czymś co może ranić nas bardzo dogłębnie. Jednak proszę pamiętać, że niestety ludzie wokół nas widzą wyłącznie wierzchołek góry lodowej, nie znają naszej historii, nie wiedzą z czym się mierzymy. Plotki, stereotypy są skrótami myślowymi, które pozwalają nam oszczędzać energię i nie zastanawiać się zbyt długo nad niektórymi kwestiami. Trudno odpowiedzieć na zadane przez Pana pytanie dotyczące tego jak reagować - przychodzi mi do głowy dość banalne zdanie, mianowicie "prawda sama się obroni". Myślę sobie również, że tego typu plotki żyją do momentu, aż nie pojawi się kolejny "gorący" temat na językach ludzi. Niemniej jednak, hejt jest czymś co bez wątpienia dotyka, dlatego warto rozmawiać o tym co Pana boli z kimś bliskim lub zgłosić się po wsparcie do psychologa. 

Życzę dużo sił i powrotu Pana optymizmu :)

Z wyrazami szacunku, 

Angelika Majkowska, psycholog, psychoterapeuta CBT

6 miesięcy temu
Patryk Falerowski

Patryk Falerowski

Dzień dobry,

Doświadczenia, które Pan opisuje, muszą być dla Pana wyjątkowo trudne. Takie niesprawiedliwe sytuacje mogą bardzo negatywnie wpływać na nastrój oraz poczucie własnej wartości. Czasem ignorowanie plotek może pomóc, ponieważ brak reakcji zniechęca osoby, które szukają prowokacji. Warto również otoczyć się bliskimi, którzy Pana wspierają i z którymi może Pan szczerze porozmawiać o swoich emocjach oraz trudnościach.

Jeśli jednak sytuacja znacząco wpływa na Pana samopoczucie, rozważenie rozmowy ze specjalistą może być pomocne. Dzięki temu wsparciu będzie Pan mógł przepracować swoje emocje, wzmocnić poczucie własnej wartości oraz znaleźć sposób na odzyskanie wewnętrznego spokoju oraz równowagi w życiu.

 

Pozdrawiam,

Patryk Falerowski

6 miesięcy temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry Pawle,

zdecydowanie warto popracować nad poczuciem własnej wartości. Opinie innych na swój temat powinieneś potraktować jak prezent tzn. jeśli dostajemy podarunek, który jest brzydki/nieprzydatny to co z nim robimy? Wyrzucamy do kosza. I tak też powinieneś zrobić z plotkami. Czy osoby, od których je słyszysz są dla Ciebie ważne i istotne w życiu? Jeśli nie, to tym bardziej niech sobie gadają co chcą. 

Sugeruję, aby w sytuacji nawracających myśli i obniżonego nastroju, umówić się na konsultację do psychologa w celu podbudowania oraz wzmocnienia odporności psychicznej.

Nie daj się im!

p.s. Zostawiam pewien tekst do refleksji:

"Nie przejmujesz się tym, co o tobie mówią?

- Zależy kiedy, ale raczej nie. 

- A kiedy najbardziej?

- Różnie to bywa, bo kiedy mówią o mnie dobrze i to jest prawda - to wiadomo, że jest mi miło. Kiedy mówią o mnie dobre rzeczy, a ja nie do końca się z tym zgadzam, bo uważam, że zostałam oceniona zbyt dobrze, to jest już gorzej, bo wtedy nie wiem czy tłumaczyć, że spostrzegają mnie w zbyt dużych superlatywach, próbować aspirować do tego co o mnie mówią, czy co robić... 

- A kiedy mówią o tobie źle?

- To też zależy, kiedy mówią źle, ale prawdziwie, to się nie przejmuję, bo niby czym? Jak ja już to o sobie wiem. Kiedy mówią źle i nieprawdziwie, to właściwie robią mi przysługę, bo naturalnie selekcjonują ludzi dookoła mnie. To dość logiczne, ludzie którzy mnie znają jakiś czas, wiedzą, że jestem otwarta i łatwo mnie poznać więc jeśli wierzą w nieprawdę na mój temat, to w zasadzie robią mi przysługę, bo wiem, że nie są warci dłużej mojej uwagi. Ludzie którzy nie wierzą w bajki na mój temat i mnie bronią - umacniają naszą więź, bo moje zaufanie do nich rośnie. Zatem nie muszę ani iść do wróżki, ani robić analizy psychologicznej, szukać ile procent nieprawdy jest w prawdzie, bo tego typu sytuacje jasno mi pokazują kto jest kim. 

- Zawsze w każdej sytuacji znajdujesz plusy?

- No tak. W końcu plus składa się z dwóch minusów, a nie odwrotnie."

 

pozdrawiam,

Katarzyna Kania-Bzdyl

5 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam 29 lat i 2 lata temu przeprowadziłam się z rodzinnego domu na wsi do wielkiego miasta.
Witam, cześć, hej! Tak w zasadzie to nie wiem, czy jest sens zadawać pytanie odnośnie tego, co mnie męczy. Wychodzę z założenia, że trzeba poznać całą historię człowieka... No ale chcę spróbować poszukać gdzieś pomocy. Mam 29 lat i 2 lata temu przeprowadziłam się z rodzinnego domu na wsi do wielkiego miasta (ucieczka i jak najdalej). W domu rodzinnym zawsze czułam się inaczej, niezrozumiała, inna. Lubiłam się uczyć, czytać i mieć własne zdanie, jestem ambitna. Moja rodzina prosta, skupiona na rolnictwie i tv. Moja mama cicha i skromna, ojciec głośny i nadużywający alkoholu. W zasadzie do dziś słyszę, że nie spełniam oczekiwań, że nic nie osiągnie itp. W nowym mieście się odnalazłam i można powiedzieć - jestem spełniona. Co mnie dręczy? Sumienie i wyrzuty. Słyszę, że oni coraz starsi, że nie pomagam, że mam wrócić. Nie chcę tego... To nie dla mnie. Jest dużo do mówienia, pisania, ale... ;)
Chłopak okazał się gejem. Bardzo go kocham... Nie umiem sobie z tym poradzić.
Chłopak okazał się gejem. Bardzo go kocham... Nie umiem sobie z tym poradzić.
Mój chłopak oświadczył, że jest gejem.
Mój chłopak oświadczył, że jest gejem. Jesteśmy razem dwa lata. Nigdy nie było między nami jakoś świetnie jeżeli chodzi o sferę łóżkową. Nigdy nie uprawialiśmy seksu. Myślałam, że to wynika z naszego braku doświadczenia. Powiedział mi to pod wpływem alkoholu. Początkowo wzięłam to za żart, bo po prostu się tego nie spodziewałam, ale następnego dnia potwierdził swoje słowa. Zaproponował mi przyjaźń. Jestem w rozsypce. Wiem, że dla niego to wyznanie też nie było proste. Musiało go to kosztować wiele odwagi i nerwów. Mimo tego czuje się wykorzystana -spędziliśmy wiele pięknych chwil razem i nie wyobrażam sobie, że mógłby nagle stać się tylko moim kolegą. Bardzo go pokochałam. Dostawałam od niego wiele pięknych prezentów, wierszy, kwiatów. Zastanawiam się, na ile to wszystko było dawane szczerze... nie umiem sobie poradzić z tą sytuacją. Nie chce bez niego żyć. Nie potrafię. Nigdy kogoś tak bardzo nie pokochałam, nigdy nie czułam się przy kimś tak dobrze i bezpiecznie. Po prostu obdarzyłam go najszczerszym uczuciem. Nie mam pojęcia co teraz ze sobą zrobić. Zaakceptować jego prośbę przyjaźni, czy nie? Jestem osobą wysoko wrażliwą, od kilku dni nie robię nic innego, tylko płaczę. Pojawiają się u mnie najgorsze myśli i scenariusze. Chciałabym usnąć i się nie budzić. Mam wrażenie, że nikogo już nigdy nie pokocham, ani nikt nie pokocha mnie, tak ja jego.
Brak poczucia szczęścia i satysfakcji, trudności w nawiązaniu głębszej znajomości, proszę o wsparcie.
Dzień dobry. Jestem gejem, mam problem - podobają mi się wszyscy chłopcy w wieku 18-23 lata, nie mogę się zdecydować na jednego .Co robić ? Dodatkowym problemem jest mój fetyszyzm, najchętniej ukradłbym im wszystkim skarpetki, bokserki, dres,y buty itp. wiem, że to niemożliwe i tak nie wolno. Następnym problemem jest to, że nigdy nie osiągam zadowolenia, jak coś sobie kupię czy dostanę, czy wygram, tak jakbym miał wyłączony syndrom szczęścia .W 2017 umarł mi chłopak, który mnie zdradzał a byłem z nim wiele lat, może dlatego. Dodatkowo obawiam się chorób i śmierci codziennie. Kiedyś miałem myśli S, teraz mam odwrotnie -strach przed chorobą, śmiercią, wypadkiem. Chyba mam bardzo dużo zaburzeń, nie wiem czy ktoś jest w stanie mi pomóc. Czasem myślę, że dobrze się stało, że mój były zmarły chłopak miał HIV i AIDS i mnie zdradzał, bo widocznie nie byłem na tyle dobry, by był zadowolony... Ale twierdził, że mnie kocha. Nie zaraził mnie, jestem zdrowy, tyle mogę mu dziękować.Teraz boję się już wchodzić na czaty i kogoś poznawać, bo nie ufam już ludziom, na wszystkich patrzę przez czarne okulary .Nadal mi się podobają na ulicy chłopaki, ale tylko kończy się na patrzeniu, boję się, że sam zostanę na zawsze . Doradźcie mi, co mam robić, jak mam się zachowywać i czy mam jakieś choroby, problemy ?Pozdrawiam . Chodziłem do psychologa, odbyłem 25 wizyt, na krótko było lepiej, proponowali leki czy szpital, ja nie chciałem, obawiałem się stygmatyzacji, że nie znajdę pracy, ludzie się dowiedzą. Itp Po 7 latach od śmierci chłopaka trochę się poprawiło, ale nadal nie jest tak, jak być powinno.
Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację
Chciałem się poradzić w pewnej kwestii, która mnie nurtuje od dłuższego czasu na temat mojej relacji z pewną osobą. Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację i stosuje żonę jako przykrywkę. Już opisuję całą historią Pana X i siebie. Poznaliśmy się w lutym przypadkiem na palarni i od słowa do słowa jakoś zaczęliśmy rozmawiać, bo pracujemy razem. W pewnym momencie po nocce wracałem z nim samochodem. Zaproponował, że mogę się z nim zabierać, jeśli będziemy mieli na tą samą godzinę. I jakoś tak stopniowo budowaliśmy relację kumpelską. We wrześniu po tak długich rozmowach uznałem, że chyba wypada mu się przyznać do swojej orientacji - w końcu facet heteroseksualny, dzieci i w ogóle. Zaakceptował to normalnie, a trochę później, jak byliśmy razem na nocce, to opowiadał mi o swojej pierwszej żonie (wtedy dowiedziałem się, że jest w związku z drugą). Dowiedziałem się, że obydwie zdradzał z prostytutkami - myślę sobie "no ok, nie moje życie nie mam prawa oceniać". Nikt z nas nie jest święty. O 4 nad ranem, bliżej końca zmiany powiedział, że chce mi coś powiedzieć. Wtedy usłyszałem dosłownie "lubię mieć penisa w ustach". Zamurowało mnie niesamowicie, nie będę kłamać... Wracając razem do domu, powiedziałem, że nic z tego nie będzie, bo nie chciałbym kogoś krzywdzić niepotrzebnie - myślę o żonie i dzieciach. Ponad miesiąc później byliśmy razem na imprezie pracowniczej i pod wpływem alkoholu, jak wracaliśmy ze stacji (a byliśmy po papierosy) wypaliłem czy miałby coś przeciwko, gdybym go pocałował i tak się wszystko zaczęło. Cały romans właściwie, który trwa do teraz - czyli póki co dwa miesiące właściwie... Dowiedziałem się wtedy, że od samego początku chciał, aby coś między nami zaiskrzyło. Po imprezie trafiliśmy do mnie, gdzie do 7 rano byliśmy w łóżku, fajnie się razem bawiliśmy - dopóki nie musiał wracać. Z czasem zacząłem się dowiadywać o Panu X, że pochodzi z rodziny przemocowej - był świadkiem, jak jego ojciec bije mamę, ma młodszego brata. Właściwie to też dowiedziałem się, że przez pół roku nie współżył z żoną i chciałby, aby ona czasami zaczęła grę wstępną, nie on. Jak jesteśmy sami, to potrafi mnie pocałować, pragnie tego, ale prosił mnie też, żebym nigdy nie powiedział jego żonie. Nie zamierzam skrzywdzić jego dzieci przede wszystkim, dlatego nie zrobię tego. Ma bardzo niską samoocenę o sobie, teraz jak jest chory, to do niczego między nami nie dochodzi, ale chciałby znowu się ze mną całować i czegoś więcej. Stwierdził też, że gdyby społeczeństwo było inne, to byłoby mu łatwiej, stąd zastanawiam się, czy nie jest po prostu ukrytym gejem, co boi się przyznać przed światem do swojej orientacji. Twierdzi, że kocha żonę i będzie mu łatwiej nie angażować się w relację romantyczną, ale ja uważam, że mimo wszystko te uczucia u nas wejdą w grę z obydwóch stron mimo wszystko, bo zdążył się przywiązać... I co ciekawsze to jestem jedyną osobą z pracy, której ufa i z którą potrafi się trzymać. Do reszty ma stosunek obojętny. Narzeka, że brakuje mu czasu na wszystko - nawet dla dzieci, na których mu szczerze zależy...
Boję się zachowań otoczenia, ponieważ jestem osobą społeczności LGBTQiA+. Zaczęło się od homofobii w rodzinie partnerki.
Dzień dobry, Jestem niebinarną nieheteronormatywną osobą. Ostatnio w rodzinie mojej dziewczyny wybuchła awantura o to, że najprawdopodobniej jestem lesbijką (są homofobiczni, nie wiedzą, że jesteśmy razem) i słowo to potraktowane zostało jak najgorsze wyzwisko. Sprawiło to także kryzys w moim związku (prawie doszło do zerwania, ponieważ moja dziewczyna nie czuła się bezpiecznie we własnej rodzinie). Od tygodnia czuję się przez to źle z własną queerowością. Mam wrażenie, że nie jestem akceptowany, że obcy ludzie są dla mnie niebezpieczni i mimo wcześniejszego noszenia "różowych okularów" teraz mam wrażenie, że one spadły i widzę społeczeństwo jednak jako nastawione negatywnie do osób takich jak ja. Boję się przez to nawet siedzieć obok mojej dziewczyny na ławce, bo za każdym razem jak widzę jakiejś spojrzenie, odbieram je jako obrzydzenie. Moi rodzice jak i moi bliscy znajomi są ok z tym kim i jaki jestem i wspierają mnie, jednak nadal boję się być sobą, boję się, że będę wyglądać jak "lesbijka" i przez to mogę znaleźć się w niebezpiecznej sytuacji.
Chodzi o to, że mam problemy z tożsamością płciową
Dzień dobry, muszę coś z siebie zrzucić, problem nie jest na prawdę łatwy. Chodzi o to, że mam problemy z tożsamością płciową. Urodziłem się jako mężczyzną, choć podobno miałem być dziewczynką, nie wiem, czy lekarz się pomylił, czy rodzice myśleli, że jak mają już syna (mojego brata) to będzie teraz córka. Przez większość życia było coś ze mną nie tak, od dziecka lubiłem w ukryciu zakładać buty na obcasie, później fascynowałem się stanikami, sukienkami i.t.p służyło mi to do podniecenia, ale jednak dyskomfort, że nie jestem kobietą i zazdrościłem kobietom/dziewczynom, że nie jestem jedną z nich. I takie rzeczy głównie chodziły mi po głowie podczas dojrzewania płciowego. Po masturbacji to się uspokajało. Po czasie postanowiłem z tym zerwać definitywnie i nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Przez chwilę był spokój, ale to powróciło, w swoim postanowieniu pozostałem do dzisiaj. Jednak myśli i bodźce mnie terroryzują dzień w dzień. W ostatnim czasie doszło do tego, że unikam miejsc, gdzie te bodźce występują (czyli kobiety). Moja zazdrość jest największa w stosunku do piersi i ubioru. W zimę jest pół biedy, latem najgorzej, kiedy kobiety zakładają np. piękne sukienki i inne ubrania. Najgorzej jest, jak widzę jak widać stanik, gdy przebija on przez koszulkę, sukienkę i.t.p lub gdy widać ramiączka. To działa na mnie najgorzej. Czasami poza zazdrością jest też smutek i cierpienie. Nie umiem z tym sobie poradzić. Mam też dręczenia nocne śnią mi się takie rzeczy, jak zakładam stanik, maskuję penisa wciskając go między nogi i.t.p, erekcje też mam i nawet zdarzało mi się wtedy chcieć wykrzyczeć, że nienawidzę swojego penisa, gdyż erekcja mocno mi przeszkadza. Na temat mojej orientacji też nie jest najlepiej, jakoś ciągnie mnie w stronę homoseksualizmu, konkretnie penisów, ale mężczyźni z wyglądu mi nie odpowiadają, a boję się, że to się rozwinie w złą stronę, gdyż mój mózg na siłę chce przyswoić wszystko, co kobiece, a ja tego niechcę, straciłem pociąg seksualny też do kobiet, mam nadzieję, że to chwilowe. Nie chcę też żadnych operacji zmiany płci, one i tak nie pomogą, bo nie dadzą mi 100% kobiecości i nie mam też chęci posiadać partnerki/ra, bycie singlem całe szczęście mi nie dokucza, tylko tożsamość płciowa. Chcę się z tego wyleczyć i być heteroseksualnym lub nawet przetrawiłbym aseksualnego mężczyznę, a nie kobietę. Nie popieram LGBT, ale wiem po własnym przypadku, jak cierpią Ci ludzie, ale ich zachowania moim zdaniem nie są dobre. Nie mam nawet z kim o tym pogadać, wstydzę się tego, jestem też ciekawy, czy były podobne przypadki zazdrości płci.
Przeżywam straszny ból bycia człowiekiem, funkcjonowania. Czuję, że jestem aspołeczny.
Prawodopodnie pytanie, które tu zadam, będzie głupie. Tak naprawdę nie wiem czy to pytanie. czy po prostu moja potrzeba wyżalenia się komuś. Przechodząc do rzeczy, mam 21 lat i jestem żałosną, niedojrzałą osobą. Nie lubie swojego życia. Męczy mnie wstawanie z łóżka i wychodzenie do ludzi... no właśnie. Ludzie. To jest największy problem. Od zawsze byłem raczej typem samotnika. Rozwinąłem w sobie silny introwertyzm i poczucie wolności. Kontakty międzyludzkie mnie nużą - odczuwam je jako stratę czasu, ludzie mnie denerwują, to co mówią, to czym się martwią, to jak się śmieją... gdy ktoś nalega na spotkanie odczuwam wewnętrzną złość. Z perspektywy osoby trzeciej jestem miłym, nieśmiałym i lekko skrytym człowiekiem. Ale wewnętrznie nie jestem w stanie się do nikogo przywiązać. Kocham moją rodzinę, ale nikt poza nią mnie nie interesuje. Nie tęsknię za ludźmi, nie rozumiem, czemu wielu z nich ma silną potrzebę spędzania wspólnego czasu. I tu dochodzę do sedna problemu... jestem aromantyczny i aseksualny. Nigdy nie szukałem sobie partnera. W zeszłym roku jednak kogoś poznałem... to osoba bardzo miła, wyrozumiała, lecz niestety nie mogła zrozumieć mojej orientacji. Zaczęła namawiać mnie do próbowania ,,nowych rzeczy" potem wszystko działo się tak szybko... mój brak asertywności mnie zniszczył. Teraz tkwię w relacji, która doprowadza mnie do myśli rezygnacyjnych, mimo, że jest idealna. Partner mnie kocha. Tylko ja nie... nie czuję nic. A stosunki? Są traumatyczne. Zmuszam się. Naciskał, ale nigdy nie przekroczył granic. Sam je przekroczyłem. Czasem marzę, aby coś mi się stało, żeby nie musieć tego robić. Nie umiem wyjść z tej sytuacji. Nie chcę zranić partnera, nie chcę wyglądać na kogoś, kto go wykorzystał, porzucił. Partner to osoba po próbach samobójczych, depresji. Nigdy nie chciałem go zranić. Nienawidzę sie za to, że nie potrafię żyć i czuć jak inni ludzie. Czasem mam ochotę wskoczyć pod metro, gdy jadę na spotkanie z kimś... czasem mam ochotę zniknąć, uderzyć siebie ze złości, krzyczeć w niebo. Pozornie mam dobre życie, ale w środku gniję. Nie satysfakcjonuje mnie życie, które jest dla kogoś marzeniem. Czuję się przez to jeszcze gorzej. Nie mam ochoty wstawać, ani być częścią społeczeństwa. W kontaktach międzyludzkich czuję się jak aktor, który gra różne role. Nigdy nie zaznałem komfortu przy obcej osobie. Dodam, że problemy społeczne mam od dziecka, a dopiero w tym roku poszedłem z tym do psychiatry uniwersyteckiego. Podejrzewał fobieę społeczną, przypisał mi asentrę, polecił terapie, ale mnie na nią nie stać. Jestem biednym studentem, nie mam zarówno pieniędzy i czasu. Nawet nie wiem o co chcę zapytać. Może... czy to normalne? Nie wiem jaką mam obrać drogę, żeby nikogo nie skrzywdzić. Nie mam też motywacji do niczego, chcę żeby każdy człowiek na ziemi zostawił mnie w spokoju. Chcę gnić w samotności, upajać się nią. Skrycie nienawidzę być człowiekiem. Cielesną istotą. Doceniam piękno świata, ale nie czuję potrzeby w nim uczestniczyć. Jako dziecko miałem takie myśli... lubiłem obserwować inne bawiące się dzieci, ale ja sam nigdy się do nikogo nie odzywałem. Byłem wykluczony, trochę cierpiałem z tego powodu, ale to głównie z powodu braku przynależności. W głębi siebie cieszyłem się z samotności. Nie chciałem być oceniany. Przepraszam, jeśli pytanie jest za długie. Wiem, że to nie terapia. Chcę tylko wiedzieć czy jestem skończonym człowiekiem. Z góry dziękuję za wysłuchanie. To dla mnie bardzo ważne. Życzę osobie czytającej miłego dnia/wieczoru i tego co najważniejsze - zadowolenia z życia.
W dzieciństwie byłem wyśmiewany z powodu barwy głosu. Teraz jestem małomówny.

Dzień dobry. 

W dzieciństwie wiele lat wyśmiewano mnie z powodu mojego głosu. Jest gruby i często ludzie mnie nie rozumieli. Mówili, że bełkoczę. Przez to zaczęli mnie wyśmiewać przez długie lata. Przez to stałem się małomówny. 

Jakie są tego skutki w mojej psychice? I jak poradzić sobie z tym?