Czuję, że terapia i leczenie psychiatryczne nie pomagają. Jestem już bardzo zmęczona.
Ewelina

Joanna Łucka
Dzień dobry,
Pani Ewelino, doświadczanie codziennego cierpienia, zmęczenia i smutku to trudne doświadczenie. Wyobrażam sobie, ile ta codzienna walka Panią kosztuje. Myślę, że uczestniczenie w oddziaływaniach, które w Pani ocenie, nie są wystarczająco pomocne może odbierać nieco nadziei na poprawę samopoczucia. Natomiast najważniejszym elementem jest tu Pani chęć walki o siebie i nie poddawanie się! Jest Pani naprawdę bardzo dzielną osobą - i myślę, że właśnie dzięki tej cesze uda się Pani pokonać trudności, z jakimi dziś się Pani mierzy.
To, że ma Pani 18 lat jest bardzo cenną informacją. Okres adolescencji i wyzwania tego wieku, to naprawdę złożone problemy i przeżycia. Niejednokrotnie pracując z rodzicami nastolatków spotykam się z bagatelizowaniem tego okresu życia przez dorosłych. Jednak nic bardziej mylnego - młodzi dorośli mierzą się z masą trudności w zakresie edukacji, obowiązków, pierwszej pracy, relacji międzyludzkich, ale także w zakresie postrzegania siebie, swojej osobowości, własnego ciała czy rozumienia swoich reakcji i stanów emocjonalnych - dlatego rozumiem Panią. Wielu dorosłych nie jest świadomych swoich odczuć i potrzeb na dużo późniejszych etapach życia - dlatego mimo cierpienia, którego Pani doświadcza to tak ważne, że jest Pani świadoma swoich emocji. Dzięki temu jest Pani bliżej siebie i swojego odczuwania, a to pozwala adekwatnie odpowiedzieć na własne potrzeby i zadbać o swoje zdrowie. Pisze Pani, że problemy istniejące w głowie realnie wpływają na poważne problemy w realnym życiu. Oczywiście rozumiem, co ma Pani na myśli. Natomiast wydaje mi się ważnym, aby zaznaczyć, że Pani problemy emocjonalne, myśli które Panią nachodzą również jak najbardziej należą do realnego życia i w żaden sposób nie są mniej ważne niż np. opłata rachunków czy obecność na egzaminie. Właśnie dzięki Pani umysłowi i intelektowi możliwa jest realizacja wszystkich poważnych zadań, z jakimi przychodzi się Pani zmierzyć w swoim życiu. Dlatego najpierw, priorytetowo warto zadbać o "głowę", która w ten mało subtelny sposób daje Pani znać, że potrzebuje Pani zmian i pomocy w powrocie do stabilności i dobrego samopoczucia.
Pisze Pani o specjalistach, których oddziaływania pomagają Pani w niewielkim stopniu lub nawet wcale. Czy zastanawiała się Pani nad konsultacją u innych osób? Ważne, aby były to osoby sprawdzone, najlepiej z polecenia. Opowiadanie swojej historii wielu specjalistom jest trudne, dlatego tak ważny jest skuteczny dobór. To też ważne, aby poinformowała Pani o swoim samopoczuciu i wrażeniach terapeutę - być może sytuacja wymaga zmiany strategii terapii lub samej osoby terapeuty? Proszę rozważyć z kim mogłaby Pani przedyskutować temat zmian w obszarze specjalistów opiekujących się Pani zdrowiem i samopoczuciem.
Może Pani także skorzystać z oferty specjalistów na tym portalu wyszukując odpowiednią osobę przez tzw. formularz dobory na stronie głównej.
To, że napisała Pani tę wiadomość i szuka Pani pomocy jest kolejnym dowodem Pani waleczności i odwagi, to niezwykłe cechy, które warto pielęgnować i doceniać w sobie :)
Proszę pamiętać, że w sytuacji pogorszenia samopoczucia może Pani zadzwonić na numer wsparcia 116 111 - to także miejsce, gdzie może zostać Pani dodatkowo pokierowana, by uzyskać adekwatną, skuteczną pomoc.
Pani Ewelino, życzę Pani wszystkiego dobrego i dużo sił do walki o swoje zdrowie! Zdecydowanie warto :)
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jestem w terapii psychodynamicznej od prawie 9 miesięcy i mam wrażenie, że zamiast pomóc, to tylko spotęgowała chaos panujący w mojej głowie.
Moimi celami terapeutycznymi były i dalej są odbudowanie poczucia własnej wartości, sprawczości, umiejętność budowania i utrzymywania relacji w szczególności z płcią przeciwną. Zdecydowałem się na ten rodzaj terapii, ponieważ wydawał mi się najbardziej odpowiedni do moich problemów.
Po tym czasie mam poczucie, że jestem w jeszcze gorszym miejscu niż na początku, w mojej głowie panuje jeden wielki chaos. Sam już nie wiem co czuję, myślę, w jakim kierunku idę czy w ogóle w jakimkolwiek idę, co powinienem robić w trakcie sesji i pomiędzy nimi, czy wkładam w to wystarczająco dużo wysiłku czy może się nie przykładam odpowiednio lub może nie jestem odpowiednio otwarty na zmianę.
Czuję frustrację oraz wątpliwości czy to ma jakimkolwiek sens, czy ja jestem w stanie cokolwiek w sobie zmienić, czy może jestem tak beznadziejnym przypadkiem któremu już nic nie pomoże.
Zamiast się sukcesywnie przybliżać do celu to chyba się tylko oddalam, co tylko potęguje rozczarowanie. Często na pytania zadawane przez terapeutkę moje odpowiedzi to "nie wiem" lub "nie jestem w stanie odpowiedzieć" co mnie doprowadza do irytacji tym bardziej, że często zachęca mnie do mówienia o wszystkim, co mi po głowie chodzi, emocjach, które czuję czy fantazjach. Nawarstwiać się to zaczęło od kiedy został poruszony temat "wewnętrznego dziecka" oraz odpuszczenia i pożegnania "starego" życia. Czuję, że to za duży ciężar dla mnie i przerasta mnie, coraz częściej mam myśli o rezygnacji z terapii, bo widzę coraz mniejszy jej sens, jednak z drugiej strony wiem, że to mógłby być duży błąd. Poruszałem te wątpliwości z moją terapeutką i dalej jestem tu, gdzie byłem. Nie wiem już sam co myśleć i robić.