Left ArrowWstecz

Witam. Jakiego typu specjalista i rodzaj terapii będzie dla mnie odpowiedni?

Witam. Jakiego typu specjalista i rodzaj terapii będzie dla mnie odpowiedni? Mam od pewnego momentu problemy z gniewem (zawsze byłem bardzo spokojnym i cierpliwym człowiekiem) bardzo częste moje słowa są błędnie interpretowane przez innych. Bardzo mocno uderzają we mnie nawet najmniejsze złośliwości (nigdy tak nie było), aż doprowadzają mnie do płaczu. Do tego zaczęły pojawiać się najprawdopodobniej ataki paniki. Staram się pracować nad sobą, ale dochodzę do jakiegoś momentu progresu i nagle albo nie jestem w stanie pójść dalej, albo wszystko znika i od nowa jest to samo (te blokady progresu w różnych dziedzinach życia mam od wielu lat). Czuję się, jakby w życiu nic mi nie wychodziło i wszystko, za co się wezmę prędzej czy później i tak miało się rozsypać. Do tego dochodzi bardzo wysoka zazdrość, spowodowana, między innymi, niskim poczuciem wartości i traumami z przeszłości (byłem bardzo długi czas zdradzany i oszukiwany przez moją ex). Przez to wszystko mój związek od kilku miesięcy intensywnie się sypie. Sądzę, że potrzebuję psychologa.
User Forum

Adrian

2 lata temu
Magdalena Pilch

Magdalena Pilch

Dzień dobry. Myślę, że warto spróbować kontaktu z psychoterapeutą. Warto pomóc sobie w doświadczanych przez Pana trudnościach.

Sugeruję nurt poznawczo-behawioralny, który dobrze sprawdza się w atakach paniki, negatywnych myślach oraz w lęku przed przyszłością.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jestem w związku już 8 lat. Bardzo się kochamy. Jednak zdarzyło się kilka sytuacji, w których naruszył moje zaufanie do niego.
Witam, jestem w związku już 8 lat. Bardzo się kochamy. Chłopak często mi powtarza, że mnie kocha i że to ja nauczyłam go wrażliwości na wiele rzeczy. Jednak zdarzyło się kilka sytuacji, w których naruszył moje zaufanie do niego. Pisał do wielu dziewczyn, nawet naszych wspólnych znajomych, wiadomości typu, że potrzebuje przyjaźni, ale żeby nikt o tym nie wiedział. W kółko przejawiała się tematyka przyjaźni i że tego właśnie potrzebuje. Mieliśmy przez to spory kryzys, nie odzywaliśmy się miesiąc czasu, jednak wybaczyłam mu. On sam stwierdził, że pisał do nich, bo brakowało mu bliskości… Minęło już trochę czasu i niedawno dostałam wiadomość od dziewczyny, która wysłała mi zdjęcia rozmowy z nim z poprzedniego weekendu. On miał wigilię firmową i trochę się opił. Napisał do niej, że jest piękna. Ciągle do niej dzwonił… Sama nie wiem, co robić. Nie potrafię spać, bo ciągle myślę o tym. Kocham go, on sam się popłakał i mówi, że nie paletą tego, żeby do kogoś pisało. Pousuwał wszystkie portale na telefonie i ciągle powtarza, że chce na nowo odbudować moje zaufanie. Tylko ja ciągle o tym myślę i boję się, że to może z nim jest coś nie tak. Chciałbym nam jakoś pomóc, ale nie wiem jak.
Ludzie mówią, że sprawiam złe wrażenie na pierwszy rzut oka, jednocześnie spotykają mnie często przykre sytuacje.
Moje pytanie brzmi: dlaczego ludzie często mnie zaczepiają, ale w negatywnym sensie. Aby przybliżyć o co mi dokładnie chodzi przytoczę przykłady. Sytuacja 1. Wyrzucałam śmieci w deszczowy dzień i miałam założony kaptur na głowę, więc nic nie widziałam dookoła mnie. Po wyrzuceniu śmieci zamknęłam wiatę śmietnikową i zobaczyłam starszego pana, który w tym momencie powiedział do mnie: "Dziękuje pani bardzo, że mi pani zamknęła przed nosem. Właśnie tak są traktowane dziadki przez młodszych w Polsce". Ja tego pana w ogóle nie widziałam i nie zrobiłam tego celowo. Sytuacja 2. Stałam w kolejce w sklepie, za mną stały dwie osoby, które widziałam "kątem oka", kiedy przyszła moja kolej, podałam pani kasjerce kupon w totolotka do sprawdzenia i w tym momencie pan z kolejki stojący za mną powiedział do mnie "trzeba się wziąć za robotę, a nie totolotka puszczać" Dodam, że wracałam wtedy z pracy a totolotka "puszczam" sporadycznie, może raz na pół roku, więc mnie ugodziła ta uwaga. ale nic nie odpowiedziałam. Sytuacja 3. Paliłam papierosa i przeszłam na drugą stronę w nieoznakowanym miejscu i w tym samym miejscu postanowił przejść pan z drugiej strony ulicy i kiedy obok niego przechodziłam powiedział do mnie "gdzie z tym papierosem gówniaro" Dodam, że mam 30 lat, a palę sporadycznie. Tych kilka sytuacji to tylko przykład, takie sytuacje mam minimum raz w tygodniu od najmłodszych lat. Bardzo mi to przeszkadza, bo takie rzeczy psują mi zawsze nerwy i zastanawiam się zawsze wtedy czy to ze mną jest coś nie tak. Ludzie, którzy mnie otaczają mówią, że na pierwszy "rzut oka" również mnie nie polubili, ale zyskałam w dalszym poznaniu, jednak jest to przeszkadzające w codziennym życiu, bo wiadomo, że czasem o powodzeniu świadczy pierwsze wrażenie.
Dzień Dobry. Piszę w sprawie, z która nie mogę sobie poradzić, a która odbiera mi spokój i dobry humor. Jestem z moją żoną 19 lat po ślubie. Mieszkamy w trzypokojowym mieszkaniu 60 m2, które zostało nabyte przeze mnie jeszcze przed ślubem. Nie to jest jednak tu najistotniejsze. Od prawie trzech lat mieszka z nami matka mojej żony. Trafiła tu po pobycie w szpitalu i miała z nami pobyć do momentu nabrania sił. Od tej chwili mija już trzy lata i ta sytuacja trwa cały czas. Dla mnie jest to nieznośne bo teściowa jest kłopotliwą i uciążliwą osobą. Myślę, że nawet jakby było ok to zamieszkiwanie wspólne na 60 metrach nie jest sytuacją komfortową dla nikogo. Żona pomimo moich próśb aby coś z tym zrobiła, nie robi nic, a jak bardziej stanowczo zaczynam się o to dopominać to kończy się to krzykami z jej strony i permanentną awanturą. Mówi, że zamierza tą sprawę rozwiązać, ale tak naprawdę nie robi nic. Wszystko to powoduje, że czuję się coraz bardziej przygnębiony i podenerwowany. Odczuwam coraz większą odrazę przy powrotach do domu. Właściwie robię wszystko aby wracać coraz później. Teściowa w domu nie robi kompletnie nic. Co robić? Prośby do żony nie przynoszą rezultatów a ja czuję się coraz bardziej bezsilny i przygnębiony.
TW: samouszkodzenia. Jak radzić sobie z powracającymi problemami emocjonalnymi i jedzeniowymi

TW: samouszkodzenia

 

Kilka lat temu rodzice mieli gorszy czas i często się kłócili. Z Czasem zaczęłam myśleć, że to moja wina. Czułam się kompletnie sama, nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Wolałam przebywać w szkole, niż w domu chciałam od tego wszystkiego uciec, a nie miałam na nic siły. Do tego dochodził stres ze szkoły i nie umiałam sobie radzić, zaczęłam się ciąć, dawało mi to chwilę ukojenia. Ból fizyczny zastępował ból psychiczny. Zaczęłam też jeść mniej albo wcale przez swój wygląd. Jestem bardzo wrażliwa, co myślę, że sprawiło, że tak łatwo straciłam chęci do życia. Potem było trochę lepiej, jednak wciąż nie idealnie. Znalazłam przyjaciół, którzy trochę mi pomogli, jednak też miałam z nimi problemy. Teraz niby jest dobrze, ale lekkie podniesienie głosu sprawia, że mam łzy w oczach. Problemy z jedzeniem wróciły jednak nie jest tak źle, jak było przedtem. teraz mam wspaniałych przyjaciół i prawie chłopak oraz cudowny kontakt z rodzicami. Nie wiem, dlaczego to wraca. Strach przed tym, że zrobię coś źle i ich stracę. Zawsze uważam się za gorszą od nich, mimo że oni nie dają mi powodów, by się tak czuć. Czym może być spodowdany ten powrót złych myśli?

Mąż odtrącił mnie po operacji guza mózgu - dlaczego tak jest?
Jestem 3 miesiace po operacji guza mózgu. Dochodzę do siebie w domu i czekam na kolejną operacje. Jestem bardzo emocjonalna zreszta zawsze taka bylam, jak coś mi się nie podobało to głośno otym mówiłam. Mój maz(24 lata razem z pół rocznymi przerwami dwa razy) odtrącił mnie całkowicie po operacji. Spi w pokoju dorosłego syna i traktuje mnie jak powietrze od 1,5 roku. Jeszcze w zeszłe święta Bożego Narodzenia powiedziała mi że jestem zdrowa i nic mi nie jest. Kiedy okazało się w marcu że mam guza mózgu, a nie wymyślam nawet mnie nie przytulił tylko powiedział: będzie dobrze. A potem już było tylko gorzej. Ja oczekiwałam czułości i troski, a on izolacji. Całymi dniami zajmuje się telefonem i swoim hobby 3 razy w tygodniu. Powiedział mi, że juz nie potrafi naprawić tego co jest miedzy naami, ale chce mi pomagać finansowo i wozić mnie do lekarza, mieszkać że mną, być obok, ale nie jest obok. Jest jak wspolokator. Nie chcę tego. Co myślicie? Dlaczego tak jest?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!