Left ArrowWstecz

Właściwi ludzie spotkali się w niewłaściwym czasie - uczucia między mną a kolegą z pracy, jednak oboje czekamy, jaką decyzję on podejmie.

Mając 36 lat myślałam, że człowiek jest mądrzejszy, a jednak czasami wpląta się w trudne sytuacje. ..Mam dość „skomplikowana” relacje z „kolega” z pracy. Zawsze byliśmy blisko, ale nasze relacje nigdy nie przekroczyły relacji zawodowej, ale z końcem zeszłego roku kolega zrobił pierwszy krok i wyznał, że mnie kocha i że czuje, że jestem miłością jego życia. Nie byłoby to może nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że on jest w związku małżeńskim. Wyznając to poinformował, że ma plan by zakończyć swój obecny związek. Powstał między nami mini romans emocjonalny, bo oboje jednak coś do siebie czuliśmy, ale praca i jego małżeństwo nie pozwoliło nam wcześniej przekroczyć pewnych granic do momentu jego wyznania. Po miesiącu od wyznania mi miłości, jego żona poinformowała, że jest w ciąży. Ona o niczym nie wie i tego, że on planował odejść. „Kolega” uznał, że nie potrafi odejść teraz, bo nie chce by stres rozstania i rozwodu wpłynął na ciąże. Chce tworzyć „pozory” związku do czasu rozwiązania i chce odejść dość wcześnie po narodzinach. Ma rozplanowane kwestie finansowe i mieszkaniowe. Jest tylko czynnik ludzki, o którym nie myśli w postaci tego malucha i tego jak ugną mu się nogi jak weźmie je na ręce i zda sobie sprawę, że nie odejdzie. Nasza relacja nie przekroczyła granic emocjonalnych i rozumiem jego postawę i nigdy nie oczekiwałam czegoś więcej i ostatecznych decyzji tzw na już! Dałam mu czas do końca tego roku, że jeśli będzie chciał coś zmienić to ja dla niego będę, ale nie dłużej. Ograniczyliśmy swoje kontakty nawet w pracy. On ma stany depresyjne i ucieka w prace i wyjazdy, bo nie radzi sobie z sytuacja, bo jest tam gdzie nie chciał być. Ciężko się nam komunikuje. Ja jestem typem lękowymi, a on unikającym. Nasze rozmowy są przesiąknięte złością, żalem, rozgoryczeniem, brakiem nadzieji. Czuje się okropnie z tym wszystkim. Jednocześnie oboje czujemy, że stworzylibyśmy dobra relacje, gdyby nie sytuacja, ale nie buduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. Czuje się też jak naiwna idiotka, bo przecież nikt nie zostawia kobiety z małym dzieckiem, a on zostawił sobie furtkę, że woli teraz tworzyć pozory, bo jak stchórzy i nie odejdzie to nie będzie psuł tej relacji, która obecnie ma. Jestem tez zazdrosna, bo mam 36 lat i nie było mi dane jeszcze posiadać swoich dzieci i czuje rozgoryczenie, że oddałabym wszystko, by zamienić się z jego żoną miejscami. Biologicznie czas mnie goni i mam żal do losu, że zadrwił z nas obojga. Miałam trudne wcześniejsze relacje i długo byłam sama, bo chciałam być gotowa i chciałam być lepsza osoba dla przyszłego potencjalnego partnera. Długo pracowałam nad sobą i jeśli teraz miałabym wejść w związek, to miałby to być „ten”, w którym chciałbym założyć rodzine. „Kolega” wiedział od początku o moich przejściach życiowych i wie czego szukam. Nie radzę sobie emocjonalnie w tej sytuacji, bo stoję gdzieś na marginesie życiowym i czekam aż ktoś mnie wybierze, bo uzna, że jestem już wystarczająco warta. Tu on wybiera… to jest tak jakby właściwi ludzie spotkali się w niewłaściwym czasie. Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie kompletnie zerwać kontaktów, bo pracujemy razem. Ciężko mi w jakiś sposób ruszyć dalej, gdy on jest obok. Planuje przenieść się w firmie, bo czuje, że się nie podniosę z tego. Wewnętrznie czuje też, że będę wyczekiwać czy on podejmie jednak decyzje do końca roku i czy wróci, a gdy patrzę na to realistycznie to odzieram się z nadziei. Czuje się upokorzona, bo jestem jednak tą druga. Nie wiem co mam zrobić ze sobą.
Aleksandra Działo

Aleksandra Działo

Pani Alicjo,

zwróciło moją uwagę, że napisała Pani o tym, że związek, który chciałaby Pani tworzyć to miałby być “ten” związek, ten, w którym zdecydowałaby się Pani na dzieci i ta relacja, która miałaby być już tą ostatnią. Wydaje mi się, że to bardzo duża presja, nakładana na oboje partnerów. Nie zawsze jesteśmy w stanie, nawet pomimo szczerych chęci, kontynuować, nawet długoletnią relację, w której kiedyś czuliśmy się dobrze, a dzisiaj już nie. Pisze Pani o tym, że zamieniłaby się Pani z żoną Pana. A to właśnie jest taka sytuacja, w której związek, który wydawał się “tym” właśnie, jednak zostaje poddany próbie. Może zdjęcie chociaż odrobiny presji, z decyzji, które Pani podejmuje, ułatwi Pani nieco codzienne funkcjonowanie. Nie naszą rolą jest oceniać decyzje Pani kolegi, ale warto może przeanalizować wspólnie co jest dla Państwa ważne i jak dalej będziecie układać Waszą relację. Czy to, że teraz nie chce on wpływać na ciążę, jest faktycznie lepszym rozwiązaniem niż rozstanie się matką i noworodkiem? Jakie są jego powody? Jak ważna jest dla Pani ta relacja?W takich sytuacjach należy delikatnie, z namysłem podejmować decyzje, ale proszę pamiętać, że Pani musi dbać o siebie. O swój komfort, o swoje szczęście, o swoje relacje. 

Sytuacja, którą Pani opisuje nosi wiele znamion chronicznego stresu. Pisze Pani, że kolega wpada w nastroje depresyjne, zastanawiam się jak Pani się czuje teraz i jak będzie się Pani dalej odnajdywała w tej sytuacji. Proszę monitorować swój stan, swoje myśli na ten temat, tak, żeby miała Pani możliwość reagować, jeśli Pani granice zostaną przekroczone. Warto też szukać wsparcia w przyjaźniach i relacjach, w których będzie Pani mogła otrzymać zrozumienie swoich emocji i akceptację wartości. Wyzwanie, z którym Pani się mierzy, jest niezwykle wymagające i proszę być dla siebie wyrozumiałą.

Pozdrawiam ciepło, Aleksandra Działo

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Odpowiem cytatem: 

Pomiędzy bodźcem i reakcją jest przestrzeń: w tej przestrzeni leży wolność i moc wyboru naszej odpowiedzi.

Viktor E. Frankl, Człowiek w poszukiwaniu sensu

Bardzo polecam też lekturę tej książki, wielu osobom w takiej na pozór pozbawionej sensu, sytuacji zdołała pomóc. 

psycholog Anna Martyniuk-Białecka
 

1 rok temu

Zobacz podobne

Jak unikający styl przywiązania wpływa na kontakt partnera z koleżankami w stabilnym związku?

Dzień dobry, 

Mój partner w relacji prezentuje unikający styl przywiązania. 

Czy sytuacja, gdzie będąc ze mną w końcu w stabilnym związku (tak przynajmniej mi się wydawało) on codziennie wymieniał wiadomości z koleżanką (niezobowiązujące i niegroźne, ale bolało mnie to) ma również swoje podstawy w tym stylu? 

Wiem, że bardzo starał się zmienić. Czy to też było podszyte jakimś lękiem przed bliską relacją i dlatego uciekał w taką niezobowiązującą? Pozdrawiam

Co robić z dorosłą osobą z podejrzeniem borderline, lęków społecznych, hazardzistą?
Co robić z dorosłą osobą z podejrzeniem borderline, lęków społecznych, hazardzistą, która nie zdaje sobie sprawy ze swoich problemów?
Witam, nurtują mnie stany lękowe takie jak śmierć bliskich, utrata kogoś kogo kocham gdy dochodzą do mnie systematycznie takie myśli i pojawia się natłok staje się zestresowana, dużo analizuje co będzie jak.. Nie potrafię odciąć się od swoich myśli, czasami mam wrażenie ze pojawiają się one często i jest ich wiele na różne tematy zazwyczaj są to tematy które kiedyś mnie zraniły, analiza błędów popełnionych, patrzenie w daleka przyszłość pryzmatem czegoś złego. Czasami mam wrażenie ze żyje z dwoma osobami, jedna która w głowie mówi coś złego a między drugą która próbuje się uwolnić. Czuje ze toczę walkę sama ze sobą. Również podobnie jest z ocenianiem innych ludzi, każde ich słowo gest zostaje u mnie w głowie i potrafię analizować, co jeśli ktoś mnie okłamał? Co jeśli ktoś powiedział coś specjalnie albo powiedział coś bez złego pryzmatu. Również analizowanie zaczyna się do byłych partnerek, co jeśli była lepsza, robiła coś lepiej a ze mną ktoś jest z nudów? Przez to staje się wycofana dla nowego towarzystwa bo męczy mnie analizowanie, czasami zastanawiam się co powiedzieć analizuje coś pare minut jak wstać jak się do kogoś zwrócić, aby ktoś nie uznał mnie źle. Przeważnie każde moje słowo, gest musi być zaplanowane bo inaczej popadam w panikę. W mojej głowie toczy się walka myśli od najgłupszych rzeczy do tych najprostszych, w stresie czasami planuje nawet jakim chodem iść, gdzie spojrzeć w myślach mówię to.. co dopiero komuś przekaże. Problem znika po alkoholu, wtedy jestem rozgadana towarzyska, na następny dzień to wraca, analizuje jak ja mogłam tak powiedzieć, jak ktoś mnie odebrał? Może teraz ktoś się ze mnie śmieje ze to i owo powiedziałam. Dzień w dzień męczę się ze swoimi myślami.
Toksyczny partner - zabrania mi powrotu do pracy, obraża mnie.
Boję się, że mój partner jest osobą toksyczną... Mamy dziecko, a ja jestem na urlopie wychowawczym, nie mamy ślubu. Chciałabym już wrócić do pracy, czego mój partner mi zabrania. Mówi, że mogę pomagać w jego firmie (oczywiście bez zatrudnienia), że mój kierownik ( który nas odwiedza) kiedyś powiedział mojemu partnerowi, że nie ma już dla mnie miejsca, albo, że stwierdził, że już się do tego nie nadaję. Kiedy powiedziałam: "wracam do pracy" to powiedział, że nie będę tak do niego mówić, wychodząc stwierdził, że jutro dzwoni do mojego kierownika i nie będzie takich ustaleń za jego plecami. Chcę już od niego odejść, powiedziałam mu to, to stwierdził, że mogę się wynosić, ale dziecko zostaje, ponadto zadzwoni do całej rodziny i powie jaka jestem naprawdę. Obraża mnie, że na nic nie zapracowałam i niczego nie szanuje, że jestem p* księżniczką. Mieliśmy jechać na wakacje, po raz, kolejny nie pojechaliśmy i znowu dowiedziałam się, że jestem p* księżniczką i myślę, że pieniądze spadają z nieba. Całe życie pracowałam, mam własny dom i chyba czas już odejść, żadne rozmowy nie dają skutku, a prawda jest taka, że od poniedziałku do niedzieli Go nie ma, więc niewiele rozmawiamy. Wiem jednak, że będę musiała z dzieckiem od niego uciec. On nie rozumie, że to koniec.
Partner, po powrocie po rozstaniu, 3 miesiąc nie wie czy chce ze mną być.
Witam. Z partnerem wróciliśmy do siebie po rozstaniu. Niestety mimo, że jesteśmy razem i mieszkamy razem, on wciąż nie wie czy chce ze mną być. Gdy pytam go o uczucia o pewność (wiadomo że chce wiedzieć, że nikt nas nie rozdzieli i nagle nie zostawi mnie dla nowej, ciekawszej „opcji” - bo po co żyć w związku „aby być”) to nic nie odpowiada albo mówi, że potrzebuje czasu i żebym na niego nie naciskała. Cały czas mi podkreśla, że teraz to już on musi sobie przemyśleć czy chce ze mną być i żebym dała mu czas. To trwa już 2 miesiące, pierwszy od ponownego wejścia w związek był bez rozmów na takie i poważniejsze tandety, drugi mieszkaliśmy juz razem, zaczęłam rozmawiać z nim na takie tematy i cały czas słyszę nie wiem czy chce z tobą być. A w przyszłym miesiącu minie już 3 miesiąc i ja się zastanawiam ile można tak być w niepewności? Jak można tak długo nie wiedzieć czy się chce z kimś być czy nie? I po co mnie trzyma skoro nie wie? Ja nie umiem odejść, a chyba powinnam. Sama nie wiem co robić czy czekać na dzień, w którym powie nie chce, czy jednak czekać dalej i być z nim dalej tak jak jest? I dać temu czas?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!