Właściwi ludzie spotkali się w niewłaściwym czasie - uczucia między mną a kolegą z pracy, jednak oboje czekamy, jaką decyzję on podejmie.
Alicja

Aleksandra Działo
Pani Alicjo,
zwróciło moją uwagę, że napisała Pani o tym, że związek, który chciałaby Pani tworzyć to miałby być “ten” związek, ten, w którym zdecydowałaby się Pani na dzieci i ta relacja, która miałaby być już tą ostatnią. Wydaje mi się, że to bardzo duża presja, nakładana na oboje partnerów. Nie zawsze jesteśmy w stanie, nawet pomimo szczerych chęci, kontynuować, nawet długoletnią relację, w której kiedyś czuliśmy się dobrze, a dzisiaj już nie. Pisze Pani o tym, że zamieniłaby się Pani z żoną Pana. A to właśnie jest taka sytuacja, w której związek, który wydawał się “tym” właśnie, jednak zostaje poddany próbie. Może zdjęcie chociaż odrobiny presji, z decyzji, które Pani podejmuje, ułatwi Pani nieco codzienne funkcjonowanie. Nie naszą rolą jest oceniać decyzje Pani kolegi, ale warto może przeanalizować wspólnie co jest dla Państwa ważne i jak dalej będziecie układać Waszą relację. Czy to, że teraz nie chce on wpływać na ciążę, jest faktycznie lepszym rozwiązaniem niż rozstanie się matką i noworodkiem? Jakie są jego powody? Jak ważna jest dla Pani ta relacja?W takich sytuacjach należy delikatnie, z namysłem podejmować decyzje, ale proszę pamiętać, że Pani musi dbać o siebie. O swój komfort, o swoje szczęście, o swoje relacje.
Sytuacja, którą Pani opisuje nosi wiele znamion chronicznego stresu. Pisze Pani, że kolega wpada w nastroje depresyjne, zastanawiam się jak Pani się czuje teraz i jak będzie się Pani dalej odnajdywała w tej sytuacji. Proszę monitorować swój stan, swoje myśli na ten temat, tak, żeby miała Pani możliwość reagować, jeśli Pani granice zostaną przekroczone. Warto też szukać wsparcia w przyjaźniach i relacjach, w których będzie Pani mogła otrzymać zrozumienie swoich emocji i akceptację wartości. Wyzwanie, z którym Pani się mierzy, jest niezwykle wymagające i proszę być dla siebie wyrozumiałą.
Pozdrawiam ciepło, Aleksandra Działo

Anna Martyniuk-Białecka
Odpowiem cytatem:
Pomiędzy bodźcem i reakcją jest przestrzeń: w tej przestrzeni leży wolność i moc wyboru naszej odpowiedzi.
Viktor E. Frankl, Człowiek w poszukiwaniu sensu
Bardzo polecam też lekturę tej książki, wielu osobom w takiej na pozór pozbawionej sensu, sytuacji zdołała pomóc.
psycholog Anna Martyniuk-Białecka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Cześć, pisałam tu jakiś miesiąc temu... Wątek: Jak pomóc ojcu zmanipulowanemu przez nową partnerkę po śmierci mamy? Prośba o rady. Od tamtego czasu wiele się zmieniło na gorsze... W poprzednim wątku nie napisałam wszystkiego. Mam 29 lat, choruję na MPD (orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym), ale jestem osobą samodzielną. Mieszkam jeszcze z ojcem, bratem, partnerką ojca i jej córką. Moja mama zmarła 5 lat temu. Po jej śmierci tata zapewniał, że „będziemy razem” i damy radę jako rodzina. Przez pewien czas tak było – do momentu, gdy dwa lata temu w jego życiu pojawiła się partnerka. Od tego czasu stopniowo się wycofywał, aż niedawno oświadczył, że się wyprowadza do niej. Zostawia mnie i młodszą siostrę (25 lat) (która ma dwoje małych dzieci), oraz dwóch braci, którzy mają znaczne MPD i wymagają całodobowej opieki z całą odpowiedzialnością, mimo że formalnie nadal jest prawnym opiekunem jednego z naszych braci. Deklaruje, że „będzie przyjeżdżał”, ale cała opieka spadła na mnie i moją siostrę. Ta kobieta twierdzi, że „jesteśmy już dorośli” i tata nie ma obowiązku się nami zajmować. A przecież nie chodzi tylko o wiek – chodzi o to, że nasi bracia są całkowicie zależni, potrzebują pomocy przy wszystkim, a my nie mamy żadnego wsparcia z zewnątrz. Najbardziej martwię się o moją siostrę. Całe życie pomagała mamie, teraz wychowuje swoje małe dzieci i jeszcze będzie musiała według ojca pomagać mi w opiece nad braćmi. Jest bardzo młoda, a już nosi na sobie ciężar, którego nie powinna musieć dźwigać. Nie takiego życia dla niej chciałam. Czuję się okropnie, że to wszystko na nią spadło. A przecież miała prawo do własnej rodziny, spokoju, planów... Ja z kolei szukam pracy, ale teraz nie chcę zostawiać siostry samej. Choć mówi, że da sobie radę, przed tym jak się dowiedzieliśmy, że ojciec nas zostawia, już było jej ciężko, płakała itd... Kocham rodzinę, ale czuję się przytłoczona, bezsilna i bardzo zawiedziona zachowaniem ojca. On wybrał partnerkę, która go całkowicie sobą pochłonęła, a my przestaliśmy się liczyć. Boję się, że ja i siostra nie damy rady psychicznie i fizycznie... Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Witam.
Moje pytanie jest następujące, czy facet taki jak ja, czyli (posiadający traumy dziecięce, złe doświadczenie w relacjach z kobietami, stany depresyjne, niską samoocenę, który przeżył niespełnioną i nieodwzajemnioną miłość do kobiety, który w wieku nastoletnim dopuścił się krzywdy seksualnej na młodszej siostrze, uzależniony od gier komputerowych, pornografii/masturbacji, miał jedną 'prawie' próbę samobójczą).
Czy takie 'bogate' doświadczenie życiowe, nie jest już wystarczającym czynnikiem do dyskwalifikacji o relację i związek z kobietą? Czy właściwie powinienem zapomnieć o tym?
Dzień dobry. Nie mogę pogodzić się z przeszłością mojej partnerki, we wcześniejszym związku miała o 20 lat starszego faceta, który był bardzo bogaty, kupował jej często drogie prezenty, zapłacił za nią za bardzo drogie wakacje, jeździła z nim jego luksusowymi samochodami. Ukrywała ten związek przed rodzicami, bliskim znajomym powiedziała o tym związku. Zapytałem się mojej dziewczyny wprost czy był to układ sponsorowany, odpowiedziała, że nie, kupując jej te drogie wakacje i prezenty wyrażał uczucie do niej. Ale i tak cały czas mam niesmak, odnoście przeszłości mojej partnerki, i odczuwam lęk, że nie mogę zaakceptować jej przeszłości, pomimo że teraz ja bardzo kocham. Proszę o udzielenie jakiejś rady, czy partnerka kłamie odnośnie tego, że był to układ sponsoringowany? Jak zaakceptować jej przeszłości, sprawia mi to ból
Dzień dobry,
Mam poważny problem z partnerką. Zacznę od początku:
Byłem w związku z kobietą, z którą mam syna, obecnie nie jesteśmy ze sobą już 2 lata, a jestem niepełna rok z ówczesną partnerką. Na jej pytanie, ,,czy jeśli była ex zaprosiłaby mnie na kawę, to czy bym przyjechał? " odpowiedziałem, że "nie".
Teraz niedawno zbliżały się urodziny mojego syna i córki ówczesnej partnerki 6.12 i 7.12. 23 listopada moja mama zapytała się, czy pojadę z nią do mojego syna na urodziny, bo była tam zaledwie raz, czy dwa. Bez przemyślenia zgodziłem się, bo z mamą i dla syna urodziny. Nie rozmawiałem na temat urodzin z byłą partnerką ani nic. Byłem zajęty innymi sprawami i obowiązkami domowymi i wyleciało mi to kompletnie z głowy o porozmawianiu o tym z partnerką. Zaczęliśmy o tym rozmawiać tydzień przed urodzinami i już była zła o to, że zgodziłem się na prośbę swojej mamy, aby pojechać razem do mojego syna. Zapytałem, co mam zrobić, żeby było dobrze, nie urażając partnerki, w odpowiedzi usłyszałem, że mam wziąć syna w inny dzień, a nie jechać tam, więc się zgodziłem i to uczyniłem.
Od tej pory cały czas ma myśli, że dla swojej byłej chciałem tam jechać, że dla niej się gole, że dla niej idę do fryzjera, żeby dobrze wyglądać, a relacje moje z byłą partnerką są wyłącznie związane z synem. Cały czas partnerka uważa, że jadąc tam na urodziny własnego dziecka, jest równoznaczne, z tym że chce wrócić do niej. Za każdym razem zapewniam ją, że kocham tylko ją i jest dla mnie najważniejsza na świecie. Nie przyjmuje to do wiadomości. Według mnie i mojej mamy nie stało się nic złego, a według niej jest to coś okropnego, że to dziwne. Podważa moje uczucia, myśli i słowa, które mowie do niej. Rozumiem, że jest urażona i zazdrosna, ale czy jej myśli nie są zbyt wygórowane?
Zmieniłem dla niej swoje życie o 180 stopni, pomagam jej we wszystkich czynnościach dnia codziennego.
Często mówiła, że jestem dobrym i kochanym człowiekiem, a gdy po prostu zapomniałem z nią na ten temat porozmawiać, wszystko przekreśla. Dalej mieszkamy razem, zgodziła się nawet na terapie dla par, ale tylko po to, aby udowodnić to, kto ma racje z myśleniem. Kiedy jej mówię prawdę, a ona nie potrafi jej zaakceptować.
Bardzo proszę o pomoc, jak się zachować w takich sytuacjach. Pozdrawiam.