
- Strona główna
- Forum
- uzależnienia
- Uzależnienie od...
Uzależnienie od masturbacji spowodowane stresem, codziennymi problemami
Anonimowo
Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
masturbacja sama w sobie nie jest niczym złym, to naturalna część doświadczania seksualnego. Natomiast masturbacja staje się trudnością w momencie, gdy jest traktowana jako, np. sposób na stres, który został wspomniany w wypowiedzi. Myślę, że na sam początek warto się zastanowić co konkretnie w tym stresie powoduje chęć masturbacji, czy jest to, np. natłok obowiązków, czy może jakieś problemy w szkole lub relacjach. Może warto również wprowadzić coś zastępczego zamiast masturbacji, np. w sytuacjach stresowych skupić się na jakiejś aktywności fizycznej zamiast sięgać po masturbację. Mimo wszystko polecam również rozmowę z rodzicem oraz ewentualnie wizytę u psychologa.
Życzę powodzenia!
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dorota Figarska
Dzień dobry
Masturbacja jest jednym z elementów zdrowego funkcjonowania seksualnego i może służyć rozładowaniu napięcia o podłożu seksualnym, ale nie powinna być elementem odreagowywania stresu. Okoliczności masturbacji o jakich wspominasz mogą prowadzić do negatywnej samooceny, postrzegania własnej cielesności w niezdrowy sposób i pogłębiania się problemów radzeniem sobie ze stresem.
Warto byłoby skorzystać s konsultacji psychologicznej i ginekologicznej.
Konsultacja z psychologiem może pomóc lepiej zrozumieć problem, jego przyczyny i nauczyć się nowych, zdrowszych sposobów radzenia sobie ze stresem.
Warto też udać się go ginekologa, aby lekarz zbadał, czy nie występuje jakiś stan zapalny, który powoduje napięcie mięśni, bo czasem masturbacja jest sposobem na nieświadome rozluźnienie ich.
Pozdrawiam, psycholog Dorota Figarska

Zobacz podobne
Jestem z chłopakiem dwa lata. Od pół roku mieszkamy razem, głównym pomysłodawcą byłam ja, a on bardzo chętnie się na to zgodził. Zanim zamieszkaliśmy razem, to dużo czasu przebywaliśmy u siebie wzajemnie, dzięki naszym pracom było to możliwe i zdarzało się, że nawet spędzaliśmy razem 5-6 dni na tydzień, więc myślałam, że już sporo o sobie wiemy i to jak funkcjonujemy, jest nam znane. Niestety po wspólnym zamieszkaniu zaczęłam dostrzegać ogrom jego wad i zaczęłam się oddalać od niego. Większość z tych rzeczy wynika z faktu, że w jego domu rodzinnym wszystko robiła mama, która jest typową gosposią domową i dba o wszysko - od sprzątania, gotowania, zakupów, koszenia trawy itp. Mój chłopak przywyknął do tego, że wszystko ma podane na tacy, mimo, że wydawałoby się, że wcale tak nie jest. Już kilka razy próbowałam z nim rozmawiać, że ja nie jestem jego mamą, że zaczynam mieć tego dość, bo jeśli ja nie wypiorę, nie odkurzę, nie opróżnię zmywarki i lub nie wymyje naczyń, nie posprzątam kotu, nie zrobię zakupów, to on tego też nie zrobi. Ogólnie wszystkiego co się robi w domu. Jestem zmęczona, sfrustrowana, zła, czuje się niezrozumiana. Zaczynam przechodzić wewnętrzny kryzys. Leczę się na depresję od kilku lat i biorę leki. Niestety musiałam już nawet mieć zwiększona dawkę, bo moje uczucia zaczynały być takie, jakie nie powinny. Mój chłopak przyjdzie z pracy i ma przygotowany obiad. Zje go, puści w międzyczasie serial, wyjmie piwko, swojego papieroska z niedozwoloną substancją, posiedzi chwile i pójdzie grać w gry, wróci, siedzę z kolejnym piwkiem i będzie tak siedzieć na krześle przy wyspie, oglądając tv, aż nie zaśnie. Narzeka na brak bliskości, ale ja nie chce jej z nim, jeśli nie jest trzeźwy. Wcześniej dużo palił zielonego, przestał, ale zaczął inne rzeczy, które działają podobnie. Patrząc na niego, widzę wiecznie wypitego i zjaranego faceta, który nic nie zrobi, jeśli ja nie zrobię awantury. Oczywiście ma momenty przebłysku i zrobi więcej, niż prosiłam, ale są to momenty. Bardzo, ale to bardzo go kocham, jednak ja nie dam rady tak dłużej. Adoptowaliśmy wspólnie psa, planowaliśmy zakup mieszkania lub budowę jakoś od przyszłego roku, ale ja tego nie widzę. Nie wiem na ile to zmienia się przez to jego podejście czy przez moją chorobę. Wynegocjowałam z nim, że alkohol tylko przez weekend.. nie wiem, czy coś to da.. bo on nie zna umiaru, a niewiele mu trzeba. Jemu wystarczą 3 piwka i ma dość. Ja mam dość, patrząc na to wszystko. Nie sądziłam, że tak to będzie wyglądać.. oczywiście nie jestem idealna, bo wiecznie się go czepiam, narzekam, marudzę itp, ale kto by tego nie robił? Czuje, jakbym miała dorosłe dziecko. Zaczynam żałować mojej propozycji. Planowałam zamieszkać sama, ale po rozmowie z nim, zaproponowałam jemu wspólne mieszkanie i nie wiem, czy to nie zniszczy naszego związku.
Jestem z moim partnerem od roku, tydzień temu się dowiedziałam, że jest uzależniony od pornografii od 3 lat i robi to notorycznie, mimo że na samym początku relacji powiedziałam mu, że dla mnie oglądanie takich rzeczy to zdrada i koniec związku a mimo to robił. Partner chce się zmienić, umówił się do specjalisty, ale wizyta jest dopiero za miesiąc, tylko ja sama nie wiem, co robić, czuję, że przez ten cały czas mnie nie szanował a myśl o tym, że podniecał się innymi kobietami, mnie obrzydza, nie potrafię postrzegać go już normalnie tylko jak zwierzę które nie potrafi nad sobą zapanować, mimo jego chęci zmiany nie umiem mu zaufać, wzięłam dostęp do jego wszystkich mediów, a nawet założyłam mu kontrolę na telefon, żeby tego nie oglądał, boję się, że przy pierwszej lepszej okazji i tak wymyśli sposób i to zrobi


