
Zmagam się z uzależnieniem od hazardu - moja historia i konsekwencje dla rodziny
Chciałbym opisać swoją historię... Mam 34 lata, żonę, córkę 4-latka i drugie w drodze, lada moment się urodzi. Mam też wielki problem z hazardem, który pojawił się ok. 12 miesięcy temu i doprowadził do długów ok. 300 tys. Zacząłem inwestować na giełdzie, zainwestowałem swoje oszczędności, które w krotki czasie wzrosły do 900 tys. Nie wypłaciłem tego i wszystko straciłem i wtedy zaczęło się pierwsze zadłużenie w bankach, a później w parabankach. Po kilku miesiącach powiedziałem o tym zonie, wściekła się, ale wybaczyła.i pomogła spłacić zadłużenie, wtedy uważałem, ze nie jestem uzależniony, ze ta cała sytuacja tak się potoczyła, ze doprowadziła mnie do dna, ale zona mnie uratowała, i tutaj popełniłem pierwsze błędy, nie odciąłem się numeru telefonu, mejla gdzie te wszystkie reklamy przychodziły, blokowałem i usunąłem, zona mi prawie wybaczyła, żyliśmy jakby to się nie wydarzyło i wtedy uległem ponownie, po tych wszystkich reklamach, ofertach coś we mnie pękło i ponownie się zadłużyłem. Najpierw raz z zona powiedzieliśmy o wszystkim moim rodzicom, później jej. A na sam koniec zona chce odejść razem z córką, złożyła pozew. Wtedy zrozumiałem, jak bardzo ja skrzywdziłem i co zrobiłem. Niestety, ale juz jej zaufania nie odzyskam, mam chore myśli, napisałem listy, naprawdę teraz doszło do mnie, jak bardzo schrzaniłem, jestem wrakiem człowieka.
Anonimowo
Monika Włodarkiewicz
Dzień dobry, to zawsze trudne gdy skutki uzależnienia dotykają bliskich, te najważniejsze relacje. Niestety mechanizm uzależniania tak wygląda, że na początku zaprzecza się powadze sytuacji. Hazard to poważne uzależnienie, tak samo jak alkoholizm czy narkomania. Samo postanowienie, że „więcej tego nie zrobię”, najczęściej nie wystarcza. Koniecznym do wyzdrowienia okazuje się zgłoszenie po profesjonalną pomoc: terapię uzależnień – najlepiej indywidualną oraz grupową.
Zwykle w trakcie takiej terapii praca nad sobą pomaga odzyskać wiarę w siebie i zaufanie do samego siebie, a z czasem również daje nadzieje na dobre relacje z bliskimi.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Justyna Orlik
Dzień Dobry,
w podejściu, w którym pracuję, największą uwagę zwracam na to, co dzieje się z Panem teraz. I słyszę towarzyszący ból, rozpacz, poczucie winy, ale też ogromną stratę. To, czego Pan doświadcza, jest prawdziwe, tak samo, jak to, że mierzy się Pan z uzależnieniem od hazardu. A uzależnienie to choroba, która ma niewiele wspólnego z podejmowaniem "złych decyzji" czy "brakiem silnej woli". Ten mechanizm działa w bardzo podstępny sposób, wciąga powoli i cicho aż w końcu orientujemy się, że przejmuje całą kontrolę nad naszym życiem.
To, że zdecydował się Pan zagrać ponownie, mimo obietnic to klasyczny objaw uzależnienia. Każda osoba uwikłana w hazard, alkoholizm i narkomanię doświadcza tego samego cyklu. Paradoksalnie to najlepszy moment, żeby zacząć zmieniać swoje życie, pisać scenariusz od nowa. Może Pan sięgnąć po darmową pomoc, dostępną w każdym mieście w Polsce. W poradniach odwykowych pracują specjaliści, którzy prowadzą zajęcia indywidualne i grupowe. W każdej chwili można skorzystać z ich wiedzy, doświadczenia i pomocy.
Pozdrawiam,
Justyna Orlik,
psychoterapeutka Gestalt i interwentka kryzysowa
Paulina Habuda
Dzień dobry,
Przykro jest mi słyszeć, przez co Pan przechodzi. Uzależnienia behawioralne (czyli te, które nie są uzależnieniem od substancji, ale od pewnych zachowań) powodują wiele cierpienia. Na szczęście są uleczalne.
W kwestii uzależnienia od hazardu najbardziej polecam nurt psychoterapeutyczny - poznawczo - behawioralny. Do leczenia uzależnienia od hazardu potrzebne jest od około 12 - 16 sesji terapeutycznych.
Rozumiem, że nie jest łatwo zdecydować się na terapię. Ale jest to ważny krok w celu odzyskania zdrowia, zrozumienia, jakie procesy psychiczne w Panu zachodzą i dlaczego to wszystko się Panu wydarzyło. Oraz przede wszystkim - jak wyjść z tego "błędnego koła".
Proszę zadbać o siebie - i rozpocząć leczenie. Może Pan znaleźć sobie terapeutę prywatnie, zdecydować się na terapię grupową, lub nawet zanim się Pan zdecyduje - zadzwonić na infolinię: 801 889 880 (przykładowo do Instytutu Psychologii Zdrowia PTP).
Pozdrawiam,
Paulina Habuda
Psycholog

Zobacz podobne
TW: samookaleczanie
Mam 24 lata i słyszałem głosy po wstaniu. Miałem również bardzo wyraziste sny, w których byłem świadomy, że śnię. Widziałem też raz twarze w ciemności. Dopiero od niedawna. Biorę lek Perazin 150 mg ale odkąd wziałem dodatkowe 50 mg to się skończyło. Oprócz tego cierpie na bardzo duże wahania nastroju w ciągu dnia. Raz mam energię i (względnie...) ochotę do działania a raz myślę tylko o tym, żeby pójść spać i nie istnieć (o ile nie będą śnić mi się chore sny). Samookaleczałem się. Skończyłem po tym, jak na spotkaniu z przyjacielem zaczęła lecieć mi krew i poplamił mi się cały rękaw. Od trzech tygodni tego nie robię, ale nie mogę już dłużej powstrzymać impulsów, planuję się zaciąć w tym tygodniu, obmyślam plan i miejsce, to chore. Ale nie potrafię z tego wyjść. Mam jakąś depresję i lęki, ale czuję się inaczej. Jakbym nie należał do tego świata, tej przestrzeni. Nic mnie nie cieszy. Ludzie od zawsze mnie nużyli, nie lubię przebywać w ich towarzystwie. Izoluję się, jestem brzydki, nienawidzę swojego wyglądu i charakteru. Nienawidzę być człowiekiem. Jestem jak coś, powłoka udająca człowieka. Przez lata zmuszałem się do ,,ludzkich zachowań" na przykład wszedłem w związek, mimo, iż jestem osobą aseksualną. Zmuszałem się do stosunków. Czułem obrzydzenie do tego, do siebie. Nie cieszy mnie to co innych ludzi. Nie potrafię się dostosować. Cierpię, moje emocje są silne, często wybucham płaczem lub mam ochotę się skrzywdzić. Chodziłem do psychologa, ale mam wrażenie, że jestem zbyt samoświadomy swojej nieużyteczności, beznamiętności, swego bezsensu, że to nic nie daję. Chciałbym urodzić się w innym umyśle, być kimś innym. To mnie wykańcza. Czuję się jakbym maskował się całe życie. Bezcelowo. Kocham samotność i jej nienawidzę zarazem. Biorę antydepresanty, Ssri nie działały, snri również. Wszystko jest byle jakie i poszarzałe. Raz zabrano mnie do szpitala z powodu samookaleczeń, ale wypisałem się z niego, nie sądze, by szpital mi pomógł. Ludzie wychodzą z depresji i zaburzeń lękowych, prawda? Dlatego obawiam się, że to nie to. To nie ,,epizod" tylko moje całe życie. Marne, samotne, odrealnione. Czy psychiatria ma odpowiedź na takie stany? U mnie nie ma to początku i końca. Zawsze byłem samotnikiem, nawet w szkole. Teraz leżę i piszę to o pierwszej w nocy, chyba pragnę iluzji odpowiedzi, chociaż wiem, że ciężko ją zrozumieć. Czy istnieją ludzie, którzy nie nadają się do bycia ludźmi? Którzy czują, że nie należą całym sobą? Czy ti da się wyleczyć... proszę
Ostatnio widzę, że mój dobry kumpel przechodzi coś, co wygląda na nagły kryzys psychiczny. Zawsze był niesamowicie pełen energii i optymizmu, a teraz jakby nagle wycofał się, stał się apatyczny i widać, że coś go przygniata.
Zauważyłem, że unika kontaktu, często się izoluje i ma problemy z koncentracją. Dla mnie to trudne, bo nie wiem, jak najlepiej mu pomóc, a nie chcę go też przytłaczać swoją obecnością.
Myślę, jak mogę lepiej zrozumieć, co przeżywa i w jaki sposób mogę być dla niego wsparciem. Czy powinienem go zachęcać do rozmowy o tym, co się dzieje, czy może lepiej dać mu przestrzeń, poczekać aż sam sobie z tym poradzi?
Jestem naprawdę zaniepokojony i chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby mój przyjaciel przeszedł przez tę ciężką sytuację. Każda wskazówka lub rada będzie dla mnie na wagę złota.
