Left ArrowWstecz

Żona twierdzi, że psycholog kazał jej ukrywać przede mną telefon.

Żona zaczęła chować telefon mówiąc, iż tak jej kazał psycholog, gdyż od 17 lat razem pracowaliśmy i przebywaliśmy, więc musi odzyskać siebie... Ja wcześniej nie dotykałem jej telefonu, a ona mój wiele razy wykasowując nie raz moje kontakty.
Justyna Czerniawska (Karkus)

Justyna Czerniawska (Karkus)

Dzień dobry,

w opisanej przez Pana sytuacji najlepiej porozmawiać szczerze z żoną. Być może wyrazić swoje uczucia, potrzeby oraz obawy wynikające z sytuacji. Warto również wysłuchać tej drugiej strony, czyli właśnie żony. Jeżeli nie poradzicie sobie Państwo sami, warto rozważyć konsultacje u psychoterapeuty par. 

Pozdrawiam serdecznie,

Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry Panie Jarku,

domyślam się, że traci Pan zaufanie do swojej żony. 

Warto się zastanowić, czy wspólna terapia psychologiczna nie byłaby dobrym rozwiązaniem, aby odbudować związek na zdrowych zasadach.

Ponadto zachęcam do odbycia wspólnej rozmowy z żoną i zadania pytania dlaczego chowa ten telefon? O ile “odzyskanie siebie” rozumiem, o tyle zastanawiające jest jaki związek ma ukrywanie komórki z odzyskaniem własnego ja. 

 

1 rok temu

Zobacz podobne

Zawirowania sercowe: co zrobić, gdy chłopak wysyła mieszane sygnały?
A październiku tamtego roku, siedziałam z moimi koleżankami na stołówce, gadałyśmy o moim ówczesnym chłopaku, który mi się podobał. Wtedy wszedł tam też on, nazwijmy go Mateusz. Wszedł ze swoimi kolegami na stołówkę, mieliśmy krótki kontakt wzrokowy, wtedy ja się skuliłam. (Ponieważ, słyszałam plotki, że jest babiarzem, no nie zbyt dobry typ chłopaka) Oni to zauważyli, bo chwilę później podbił do mnie i zapytał się czuję chodzę z jakiś chłopakiem (miał tak samo na imię jakiś przyjęliśmy czyli Mateusz) i chwilę z nim dyskutowałam, taka wymiana zdań, że "nie jestem z nim" "nie no jesteś" i tak dalej. Aż przerwał to jego kolega, który z resztą jego grupy stał za nim i powiedział mu, że mnie z kimś pomylił "Stary, ale to nie ona" wtedy odszedł. Ja wraz z dziewczynami się z tego śmialiśmy i miałyśmy "laga", ale wróciliśmy do rozmowy o wcześniejszym chłopaku. I po tym jak powiedziałam "Dobra, to wróćmy do rozmowy o moim crushu" długo nie minęło jak znowu do nas podszedł i usiadł na miejscu wolnym obok mnie. Chciał posłuchać o czym gadamy (i tutaj nie wiem czy on słyszał, że powiedziałam to o moim crushu czy nie). Moje koleżanki go jednak wyrzuciły, (chociaż on nie chciał, odchodzić)ponieważ ja byłam w za dużym szoku. Potem jak już zbuczany przez swoich kolegów odszedł, ja z dziewczynami obgadałam to i poszłyśmy pod naszą sale na górze. Jak się okazało on też już tam był i latał z góry na dół ciągle się na mnie patrząc. Podobno zapytał jeszcze mojego kolegi z klasy jak się nazywam - co już było hitem. Po kolacji wychodziłam z dziewczynami ze stołówki (mieszkam z nim razem w intetnacje) On z kolegami siedział na kanapie, ja jako, że jestem osobą czasami nadzwyczaj śmiałą, to pomachałam do niego a on na mnie warknął, i wiem jak to brzmi, ale naprawdę sama byłam w szoku. Kolejna sytuacja z kolacją to było jak, ja na nią nie poszłam. A on czekał na mnie tam godzinę, i jak moja koleżanka na głos tak, żeby słyszał, powiedziała, że już idę to zaczął się poprawiać i odrazu się wyprostował. Pod koniec grudnia, jeszcze przed przerwą świąteczną, do naszej szkoły przyjechali Izraelczycy, i jeden z nich z którym się dogadaliśmy. Powiedział nam, że jeśli mamy problem ze swoimi miłościami to może nam pomóc je zdobyć, więc dziewczyny kazały mi iść po Mateusza. Tak też zrobiłam. Spotkałam go na stołówce jak wiązał buta, ja podeszłam do niego i zapytałam "Hej, pójdziesz ze mną na chwilę gdzieś" lub coś takiego na co on kazał mi poczekać i odrauz poszedł za mną, co mnie zaskoczyło, bo odpowiedział mi nawet miło, bez problemu i w ogóle. Podczas gdy gadał z tym izraelczykiem, ja stałam obok - i dowiedziałam się, że ma dziewczynę z innego miasta i szczerze przyznam byłam lekko załamana. Jak się później jeszcze okazało co do tej dziewczyny był z nią już w czasie jak zaczął mnie "podrywać" co obrzydziło mnie do niego i zapomniałam o nim. Jednka wrócił, bo zerwali i to było niedługo (nie no tak z prawie 4 tygodnie do 5) po tym jak się dowiedziałam, że z kimś jest. Sytuacja z niedawna. Moje koleżanki postanowiły siąść przy nim ma kolacij, dosłownie stolik obok. Akurat tak się zdarzyło, że wybrały mi miejsce idealnie tak, że on mógł patrzeć na mnie a ja na niego. I patrzył się prawie ciągle, jak odchodziłam od stolika również nie obeszło się bez spojrzenia na mnie i to takim idącym po mnie. Jak jego kolega chciał zostać i zjeść na swoim miejscu, dalej od naszego stolika to on nalegał, że ściąć tam gdzie wcześniej, do tego zmienił pozycję i siadł na wprost okien też także mnie. Gdy wychodziłam z kolacij to mijałam się z nim i centralnie zjechał mnie wzrokiem, tak się dziwnie popatrzył. Czy ktoś mi może pomóc, co ja mam zrobić z tym chłopakiem, czekać, odpuścić, zagadać nie wiem i co on ma na myśli robiąc takie coś? Podoba mi się bardzo i nie chciałbym Theo zostawiać, ale nie jestem za chętna już do prawie 5 miesięcznego czekania
Samotność i emocjonalny kryzys - jak sobie poradzić, gdy partner spełnia swoje marzenia

Witam. Jestem aktualnie od paru dni w kryzysie emocjonalnym. Siedzę w domu z 9 MSC synem, mąż od zawsze pracował w normalnych godzinach blisko domu. Zawsze mogłam do niego zadzwonić, wieczory i weekendy spędzaliśmy razem. 

Od dłuższego czasu miał pewna pasje, którą chciał wykorzystać i się rozwijać. Sama zachęciłam go do pracy w pizzerii, żeby spróbował i był szczęśliwy. Niestety od tygodnia nie widujemy się prawie w ogóle. Wraca w nocy, rano po śniadaniu wychodzi. 

Ja zostaję sama z synkiem, dni się dłużą, czuje się samotna. 

Nie mogę sobie poradzić, że tak właśnie będzie wyglądać nasze życie, że mało co się będziemy widywać, plus sama nie mam siły i czuję się przybita, nie mam ochoty na pójście do pracy, bo wiem, że wtedy w ogóle się nie będziemy widzieć, ale wiem, że to najlepsze co mogę zrobić dla siebie. Nie umiem sobie emocjonalnie poradzić, proszę o jakieś wsparcie lub radę...

z jednej strony cieszę się, że spełnia marzenia, ale nie dam rady żyć teraz jakby bez męża i wsparcia.. mam kryzys.

Dlaczego, gdy zaczynam czuć się dobrze, to zawsze musi coś się wydarzyć, co to zepsuje?
Dlaczego, gdy zaczynam czuć się dobrze, to zawsze musi coś się wydarzyć, co to zepsuje?
Zbyt mocno dynamiczny związek - jesteśmy wobec siebie wrodzy, jednak nie potrafimy się rozstać, bo łączy nas więź i miłość. Co robić?
Nasz - ponieważ piszemy tę wiadomość we dwoje, ja oraz mój były partner- problem jest inny, niż te i których słyszy się na codzień. Mianowicie : Będąc razem - niszczymy siebie psychicznie, odpychamy od siebie wzajemnie, próbujemy górować jeden nad drugim, w skrócie nie potrafimy się dogadać. Oczywiście nie jest tak na codzień, ale często, średnio 2x tygodniowo. I to były kłótnie na zasadzie wypominania wszystkiego, co się dało. Dochodziły kłamstwa dwóch stron. I teraz paradoks - rozstajemy się od 2 lat, zawsze po 1-2-3 miesiącach wracamy do siebie szczęśliwi. Płaczemy za sobą, tęsknimy. Generalnie łączy nas niesamowicie magiczna więź. Nieważne, ile złego wyrządza druga strona - nie potrafimy się przestać kochać, nie potrafimy się rozstać, nie potrafimy o sobie zapomnieć. Śmiejemy się, że jesteśmy na siebie skazani do końca życia. Aktualnie dojrzeliśmy do tego, aby do siebie nie wracać. Jednak... Podczas ostatniego rozstania wydarzyło się dużo złego, granice oby stron zostały przekroczone. A mimo to nadal się spotykamy po prostu 3 miesiącach, zachowujemy jak para. Jednakowoż podkreślamy sobie wzajemnie, że podjęliśmy słuszną decyzję. Nie potrafimy zerwać kontaktu, relacji. Teraz jest inaczej.... Rozmawiamy intymnie na temat tego, co nas bolało, analizujemy wiele sytuacji wspólnie - bez kłótni. Być może dlatego, że nie mamy wobec siebie oczekiwań? Nie wiem.... Co może być powodem tak silnej relacji, z której żadna ze stron nie chce zrezygnować? Doszliśmy od wniosku, że nawet, gdy druga strona się z kimś zwiąże - chcemy nadal mieć kontakt. Co robić? Jesteśmy na etapie kończenia wszystkiego w sposób taki, że jedziemy ostatni raz w nasze miejsce, aby spędzić upojną noc razem, bez hamulców, powtarzamy wiele czynności podkreślając, że to ostatni raz. Takie pożegnanie? Z perspektywy drugiego człowieka to wydaje się być chore.
Po odrzuceniu zaręczyn, nie wprost, partner nie chce mnie znać.
Witam, sprawa jest dość osobliwa i potrzebuje opinii osoby, która spojrzy obiektywnie na całą sytuację i jak mogę naprawić to co zrobiłam. Jestem z partnerem od 13 lat, od długiego czasu czekam na pierścionek i nic. Dużo razem przeżyliśmy, również trudnych chwil i nasz związek przetrwał mimo to i wiem, że się kochamy. Gdy zbliżały się jakieś okrągłe rocznice myślałam, że to może będzie ten moment, ale nic się nie zmieniało w naszej relacji. Wszyscy dookoła się zaręczali, a ja patrzyłam na to z boku. Cięgle ta sama gadka, co pierścionek zmieni, można być szczęśliwym i bez tego, tyle teraz rozwodów itd. itp. Niedawno znajoma wzięła ślub, zagadnęłam go o to i się pytam co maja inne, czego nie mam ja i znów ta sama śpiewka, ale zapewnia mnie, że mnie kocha. I dosłownie po paru dniach od tej rozmowy, na wyjeździe wakacyjnym ni stąd ni zowąd wyciąga pierścionek, a ja (nie wiem co we mnie wstąpiło, przecież go kocham ponad życie i tego chce) zamiast powiedzieć tak to powiedziałam, żeby się nie wygłupiał i że tak długo czekałam na oświadczyny, że nie chcę, żeby to robił, bo ja mu ciągle o tym gadam. Nie wiem co mnie napadło i czemu to powiedziałam, mimo że nie chciałam. Wiem, że się starał i dużo go to kosztowało, a teraz poczuł się odrzucony i nie chce mnie znać. Powiedział, że sama wybrałam i choć nie powiedziałam wprost, że nie nie przyjmuje pierścionka, to on chyba tak to odebrał. Powiedział, że go upokorzylam i to koniec. I nie wiem jak mogę wytłumaczyć, że go kocham i chcę z nim być. Tak go to ubodło, że w ogóle nie chce ze mną rozmawiać. Jak mogę to naprawić?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!