Left ArrowWstecz

Jak pogodzić się z przeszłością partnerki jako eskortki i utrzymać związek?

Moja dziewczyna w poprzednim związku była eskortą (była w układzie sponsorowanym), miała 20 lat starszego od niej mężczyznę, który była bardzo zamożny. Miała wtedy duże długi około 50 tysięcy złotych, ona była zaraz po studiach, nie miała jak zarobić, a odsetki wzrastały, więc zdecydowała się na taki radykalny krok. Podobno (tak mi powiedziała) uprawiała z nim seks z elementami BDSM oraz uczestniczyła w seksie grupowym ze znajomymi jej faceta (sponsora). Teraz jest ze mną w związku i nie mogę się pogodzić z jej przeszłością. Jej przeszłości budzi we mnie lęk i obrzydzenie, proszę o radę jak sobie z tym radzić. Oboje się kochamy, ale jej przeszłość nie daje mi spokoju.

User Forum

Jan

1 miesiąc temu
Maria Ciba

Maria Ciba

Widzę, że mierzy się Pan z bardzo silnymi emocjami, lękiem, niepokojem, a także obrzydzeniem, które pojawiają się w związku z przeszłością partnerki. Sytuacja, którą Pan opisuje, może uruchamiać głębokie przekonania na temat bliskości, lojalności, seksualności czy obrazu partnerki – być może nawet wartości, które są dla Pana fundamentem. Emocje, które Pan odczuwa, nie są “złe” – są informacją. Wydaje się, że aby móc iść dalej w tej relacji, niezależnie od tego, czy decyzja o jej kontynuowaniu zapadnie, czy nie, warto byłoby przyjrzeć się tym emocjom. Co dokładnie budzi niepokój? Czy chodzi o sam fakt układu sponsorskiego, czy może o obawy dotyczące przyszłości, zaufania, intymności? Skąd te emocje się biorą – czy są związane wyłącznie z tą sytuacją, czy może dotykają czegoś głębszego, bardziej osobistego? Nie chodzi o to, by “zmusić się” do akceptacji czegoś, co jest dla Pana nie do przyjęcia. Chodzi raczej o to, by rozpoznać, co dokładnie stoi za tym lękiem i obrzydzeniem – i czy można z tym pracować. Bo czasem to, co nas zatrzymuje, nie wynika jedynie z faktów, ale z naszych interpretacji, przeszłych doświadczeń, historii osobistej. Konflikt, który się w Panu rozgrywa, może być dobrym impulsem do pracy nad sobą i zrozumienia siebie. Dopiero wtedy warto byłoby podjąć ewentualną decyzję, czy ten związek jest dla Pana realnie możliwy, czy też nie.

 

Pozdrawiam serdecznie

Maria Ciba 

1 miesiąc temu
Justyna Papurzyńska-Parab

Justyna Papurzyńska-Parab

Dzień dobry,

Myślę, że w związku z Pana postem warto byłoby rozważyć dwie kwestie:

Po pierwsze- jaki stosunek do swojej przeszłości ma partnerka? W jaki sposób o niej mówi, co myśli o sobie jako kobiecie będącej w układzie sponsorowanym? Jak to wpływa obecnie na nią?

Po drugie- warto byłoby się zastanowić, jakie znaczenie dla Pana ma przeszłość partnerki. Pisze Pan o poczuciu lęku i obrzydzenia, można się przyjrzeć, dlaczego akurat takich uczuć Pan doświadcza. Z czego wynika lęk? Czy jest on związany z osobą byłego sponsora partnerki, ich praktyk seksualnych? Jak ta kwestia wpływa na Pana, poczucie pewności siebie, wartości, swojego obrazu jako mężczyzny, partnera życiowego i seksualnego? Żeby zrozumieć, dlaczego przeszłość partnerki nadal jest dla Pana problematyczna, należy się przyjrzeć, jakie ma to znaczenie konkretnie dla Pana. 

Zastanawiam się, czy podzielił się Pan swoimi uczuciami z partnerką, czy rozmawialiście na ten temat? Czy jest coś, czego by Pan potrzebował, oczekiwał z jej strony, a co by panu pomogło uporać się z jej historią? Myślę, że warto podnieść tę kwestię w szczerej rozmowie, szczególnie, że kochacie się, więc myślę, że znalazłaby się przestrzeń na poruszenie tego tematu. Można także porozmawiać z psychologiem lub terapeutą, żeby uzyskać inny punkt widzenia i wspólne przyjrzenie się problemowi z osobą z odpowiednim dystansem do sprawy. 

 

Życzę powodzenia i pozdrawiam, 

Justyna Papurzyńska- Parab

Psycholog

1 miesiąc temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Drogi Janie,

 

Zdecydowanie otrzymałeś bardzo dużo zaufania z jej strony, ponieważ opowiedziała Ci wszystko, co miało miejsce kiedyś. Rozumiem, że ma to ogromny wpływ na Waszą relację: możesz czuć obrzydzenie, niesmak, niezrozumienie, złość czy bezsilność. 

 

Z jakiego powodu w czasach akademickich u Twojej dziewczyny powstał ten dług? Jak Twoja dziewczyna patrzy na wspomnianą przeszłość? Z jakiego powodu zdecydowała się zakończyć tamten okres? Jak długo jesteście teraz ze sobą?

 

Pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

1 miesiąc temu
Magdalena Kujawińska-Krysiak

Magdalena Kujawińska-Krysiak

Zachęcam do rozważenia wspólnej terapii dla par i przepracowania trudności. Podczas wspólnej terapii oboje Państwo będziecie mieli okazje przyjrzeć się trudnościom na różnych płaszczyznach wspólnego życia i uzyskać nowe narzędzia do budowania zaufania i przymierza. Czas na terapii pozwoli również podjąć decyzje co dalej z Waszym związkiem, w jakim kierunku może on zmierzać.

1 miesiąc temu
Krzysztof Chojnacki

Krzysztof Chojnacki

Rozumiem, że przeszłość partnerki budzi w panu intensywne i trudne emocje w obliczu tak specyficznych doświadczeń. Kluczowe jest uświadomienie sobie, że pana uczucia są normalne i nie należy ich oceniać. W kontekście deklarowanej wzajemnej miłości, otwarta i spokojna komunikacja z partnerką może być drogą do rozwiązania problemu. Może pan przedstawić swoje emocje, starając się zarazem  zrozumieć jej motywację i okoliczności, które doprowadziły ją do podjęcia tych decyzji w trudnej sytuacji finansowej. Zamiast skupiać się wyłącznie na tym, jaki miało to moralny wydźwięk, proszę spróbować objąć szerszą perspektywą jej desperację i być może braku innych opcji w tamtym czasie.

Drogą do poradzenia sobie z problemem może być skupienie na teraźniejszości i przyszłości Waszego związku. Na tym, kim partnerka jest teraz, na wzajemnym szacunku i obecnym szczęściu. Jeżeli dążycie razem w tym samym kierunku, to jest to ten wspólny cel. Przeszłości nie można zmienić, ale można pracować nad tym, aby ona nie rzutowała na obecną relację. Jeśli te emocje będą nadal uniemożliwiać panu funkcjonowanie w związku, rekomendowałbym konsultację z psychologiem. Profesjonalne wsparcie pomoże panu przepracować te uczucia, zbudować mechanizmy radzenia sobie z nimi i umocnić relację, opartą na głębszym zrozumieniu i akceptacji.

1 miesiąc temu
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam,

Bardzo mi przykro, ze pan się tak czuję.  Zazdrość o poprzednie związki czy partnerów seksualnych jest dosyć częstym  zjawiskiem, chociaż nie powinno, bo przecież każdy z nas ma jakąś przeszłość. Jeżeli pan kocha partnerkę i zdecydował się pan na poważny związek z nią ważne, żeby pan szczerze porozmawiał z partnerka lub poszukał profesjonalnej pomocy w terapii dla par, lub i indywidualnej i przepracował swoje lęki  dotyczące seksualnej przeszłości pana partnerki. Wierzę, że jeżeli zależy panu na związku to i będzie mial pan motywację do pracy nad soba w tej właśnie dziedzinie. 

K Rosenbajger

Psycholog

1 miesiąc temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Oczywiście, oto ta sama odpowiedź w formie bardziej formalnej:

To, że odczuwa Pan lęk i obrzydzenie wobec przeszłości swojej partnerki, jest całkowicie zrozumiałe. Takie emocje często pojawiają się, gdy partner miał trudną lub bardzo odmienną przeszłość seksualną. Warto jednak pamiętać, że jej decyzje były podjęte w trudnej sytuacji – miała poważne długi i brak realnej pomocy. Obecnie jest z Panem, była wobec Pana szczera i nie prowadzi już takiego życia.

Proszę zastanowić się, co dokładnie budzi w Panu te emocje – czy to zazdrość, trudne wyobrażenia, strach, że nie jest Pan „wystarczająco dobry”? Im lepiej zrozumie Pan źródło tych uczuć, tym łatwiej będzie sobie z nimi poradzić.

Jeśli darzy Pan swoją partnerkę uczuciem, a ona Pana również i zmieniła swoje życie, być może warto dać tej relacji szansę. Jeśli jednak przeszłość nadal nie daje Panu spokoju, warto rozważyć rozmowę z psychoterapeutą.

Najważniejsze: nie ma nic złego w tym, co Pan czuje. To trudna sytuacja, ale można z nią pracować.

 

Pozdrawiam, psychoterapeuta Maria Sobol 

1 miesiąc temu
Karolina Bladowska

Karolina Bladowska

Dziękuję, że Pan o tym napisał. To bardzo ważne i niełatwe, że potrafi Pan tak szczerze mówić o swoich uczuciach. Opisana przez Pana sytuacja dotyka niezwykle delikatnych obszarów: intymności, zaufania, tożsamości w związku oraz osobistych granic. To naturalne, że pojawiają się w Panu silne emocje — lęk, obrzydzenie, może również złość czy smutek.

W psychoterapii przyglądalibyśmy się przede wszystkim źródłu tych emocji. Nie chodzi tylko o to, co zrobiła Pana partnerka, ale o to, co jej przeszłość uruchamia w Panu — jakie myśli, przekonania, lęki, może nawet nieświadome skojarzenia. Czasem trudność z zaakceptowaniem czyjejś przeszłości wiąże się z głębszymi obawami:

Czy jestem dla niej wystarczający?

Czy mogę jej zaufać?

Co to mówi o mnie, że jestem z taką kobietą?

Czy nasza relacja jest „czysta”, „normalna”, „bezpieczna”?

To mogą być pytania, które — choć nie zawsze wypowiedziane wprost — wpływają na sposób, w jaki Pan przeżywa tę sytuację. Warto również zauważyć, że historia Pana partnerki była związana z trudną sytuacją życiową — długami, brakiem wsparcia i perspektyw. Z perspektywy psychoterapeutycznej ważne jest, że to, kim człowiek był w przeszłości, nie definiuje w pełni tego, kim jest teraz, a tym bardziej tego, jaka jest jego zdolność do budowania zdrowej, uczciwej i bliskiej relacji.

Być może pomocne będą dla Pana pytania, które mógłby Pan rozważyć w bezpiecznej przestrzeni — samemu lub z terapeutą:

Co w tej historii najbardziej mnie porusza i dlaczego?

Jakie wartości zostały naruszone w moim wewnętrznym świecie?

Czego potrzebuję, żeby poczuć się bezpiecznie w tej relacji?

Na ile jestem w stanie rozdzielić jej przeszłość od naszej teraźniejszości?

W wielu przypadkach praca nad akceptacją przeszłości partnera wymaga czasu, wewnętrznej refleksji i często profesjonalnego wsparcia. Jeśli Pan czuje, że te emocje dominują i przeszkadzają w budowaniu bliskości, spotkanie z psychoterapeutą mogłoby być wartościowym krokiem — nie po to, by „zmusić się” do akceptacji, ale by zrozumieć, z czego wynika ten opór i jak można z nim konstruktywnie pracować.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że Pana uczucia są ważne. Nie trzeba ich tłumić ani się ich wstydzić. Ale warto je zrozumieć i potraktować jako drogowskaz do głębszego poznania siebie i swoich granic w relacji.

Jest Pan gotów na refleksję — to dobry początek.

1 miesiąc temu
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Dzień dobry, 
dziękuję, że zdecydował się Pan podzielić tak trudnym i wrażliwym tematem. W pełni rozumiem, że wiadomość o przeszłości partnerki może wywoływać bardzo silne emocje — szok, złość, lęk, rozczarowanie, a nawet obrzydzenie. Są to reakcje ludzkie i zrozumiałe, szczególnie jeśli wartości, które Pan wyznaje, są głęboko sprzeczne z tym, co usłyszał.

 

Z psychodynamicznej perspektywy, silne emocje, które pojawiają się wobec przeszłości partnerki, mogą dotykać głębszych warstw psychiki — np. lęku przed odrzuceniem, niepewności co do własnej wartości, obawy przed utratą kontroli czy zawstydzenia. To, co Pan przeżywa, może być także związane z pytaniem:
„Czy jestem dla niej wystarczający?” albo „Jak ona mnie naprawdę widzi?”

W relacjach bardzo często nieświadomie zderzamy się z własnymi wyobrażeniami o miłości, seksualności i akceptacji. Partnerka, przez swoją przeszłość, mogła niechcący dotknąć Pana wrażliwego miejsca, które nie ma nic wspólnego z jej intencjami czy uczuciami do Pana, ale z czymś, co w Panu było już wcześniej.

Co może Pan zrobić?

1. Oddzielić przeszłość od teraźniejszości

To, co robiła w tamtym czasie, było dla niej — jak Pan pisze — dramatycznym wyborem w sytuacji granicznej. Nie musi to wcale definiować jej dziś ani tego, kim jest w relacji z Panem.

2. Uznanie swoich emocji, ale ich nie ocenianie

Czuje Pan lęk, obrzydzenie — to są ważne emocje. Warto dać im miejsce i zrozumieć, co one naprawdę mówią o Panu, a nie tylko o niej.

3. Zastanowić się: co Pana tak rani?

Czy to zazdrość? Obawa przed porównaniem? Poczucie, że nie potrafi Pan już patrzeć na nią tak samo? To ważne pytania, na które warto szukać odpowiedzi nie tylko samemu, ale być może również w gabinecie psychoterapeutycznym.

4. Porozmawiać z nią z poziomu emocji, nie oceny

Jeśli łączy Was miłość i bliskość, warto spróbować porozmawiać z nią o swoich przeżyciach. Nie po to, by ją oceniać, ale by pokazać, co Pan czuje, i sprawdzić, jak możecie się w tym spotkać.

 

To nie jest sytuacja "zero-jedynkowa". Nie chodzi o to, by zmusić się do akceptacji ani by uciekać. Chodzi o spotkanie się z własnymi emocjami, które być może niosą w sobie coś ważniejszego niż sama historia partnerki.

Czasem właśnie to, co nas najbardziej boli, może być drogą do głębszego zrozumienia siebie i budowania bardziej świadomej relacji.

 

Z wyrazami szacunku
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

1 miesiąc temu
Natalia Krawiec-Jokiel

Natalia Krawiec-Jokiel

Dzień dobry,

Ta krótka historia, którą Pan przedstawił, owiana jest bardzo dużą ilością trudnych emocji. Zarówno Pana, jak i partnerki. To, że zna Pan jej doświadczenie z poprzedniego związku, świadczy prawdopodobnie o tym, że od początku Pana partnerka chciała być szczerze, nie chciała mieć przed Panem tajemnic, a konfrontacja z przeszłością mogła być dla niej nie lada wyzwaniem. Podejrzewam, że ma przy Panu duże poczucie bezpieczeństwa, brak oceniania i swobodę w funkcjonowaniu. Pytanie ile jesteście Państwo parą? Czy od początku przeszkadza Panu przeszłość partnerki, czy może pojawił się jakiś wyzwalacz, który zaangażował Pana myślenie o tym? Filarami dobrej relacji są m.in. szczerość, bezpieczeństwo, zaufanie, tym samym myślę, że ważna byłaby rozmowa z partnerką o Pana emocjach w tym temacie. Może w bezpiecznych warunkach takich jak terapia par? Ludzie tworząc relacje wchodzą z nie z pewnym bagażem doświadczeń, mniej lub bardziej przyjemnym. Decydując się na bycie razem, akceptujemy te doświadczenia, które nie muszą definiować osoby, z którą się wiążemy. Jeśli jednak od początku nam to przeszkadza lub zaczęło przeszkadzać, to warto się temu przyjrzeć. 

 

Pozdrawiam

Natalia Krawiec-Jokiel 

1 miesiąc temu
Urszula Żachowska

Urszula Żachowska

Dzień dobry,

 

To, co Pan opisuje, porusza wiele trudnych emocji – lęk, niepewność, być może także poczucie zagrożenia czy wstydu. Pana reakcje nie są „niewłaściwe” – to naturalna odpowiedź na wewnętrzny konflikt między uczuciem do partnerki a trudnością w pogodzeniu się z jej przeszłością. Taki stan może być bardzo obciążający i generować napięcie w relacji.

 

Warto zauważyć, że przeszłość Pana partnerki należy do jej historii – to decyzje podjęte w określonym kontekście, w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Jej gotowość do szczerości i otwartości wobec Pana może świadczyć o zaufaniu i pragnieniu głębokiej, autentycznej relacji. Jednocześnie to, że w związku jest miłość, nie oznacza, że trudne emocje znikną automatycznie. To zupełnie naturalne, że potrzebuje Pan czasu i przestrzeni, by to wszystko w sobie pomieścić i zrozumieć.

 

W takich sytuacjach pomocne bywa zadbanie o rozmowę – nie tylko z partnerką, ale i z samym sobą. W relacji szczególnie cenne są rozmowy, które dotykają wewnętrznych konfliktów i niepewności – nawet jeśli bywają trudne. Jeśli mimo starań, przeszłość partnerki nadal wywołuje silne napięcie, warto rozważyć rozmowę z psychoterapeutą/-ką. Psychoterapia może pomóc w uporządkowaniu emocji, zrozumieniu własnych granic i potrzeb, a także w podjęciu decyzji, jak dalej być w tej relacji.

 

Można też rozważyć wspólną konsultację u psychoterapeuty/-ki par. Taka rozmowa mogłaby wesprzeć Państwa w komunikacji i znalezieniu własnych rozwiązań. Warto wcześniej upewnić się, czy wybrany specjalista/-ka ma doświadczenie w pracy z tematyką pracy seksualnej i czuje się w niej kompetentny/-a.

 

Pozdrawiam,

Urszula Żachowska

Psycholożka i psychoterapeutka

1 miesiąc temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry 

 

Dziękuję, że podzieliłeś się swoją historią. To, co opisujesz, jest trudnym doświadczeniem, zarówno dla Ciebie, jak i dla Waszego związku. Twoje uczucia; lęk, obrzydzenie, a jednocześnie miłość są w pełni zrozumiałe i naturalne. To pokazuje, że próbujesz zmierzyć się z czymś, co burzy Twoje poczucie bezpieczeństwa i wyobrażenie o partnerce. Z psychologicznego punktu widzenia, Twoje reakcje mogą być związane z tzw. „konfliktem wartości”. Twoje przekonania o związkach, lojalności czy seksualności są konfrontowane z jej przeszłością. Może to również dotykać poczucia własnej wartości i obaw, czy jesteś „wystarczający” dla niej w porównaniu z jej dawnym doświadczeniem. To ważne, byś nie oceniał jej historii tylko przez pryzmat tego, co robiła, ale też, dlaczego to robiła, znalazła się w sytuacji, w której brakowało wsparcia i perspektyw, a decyzja próbą wyjścia z trudności. To oczywiście nie zmienia faktu, że masz prawo odczuwać trudne emocje, ból, czy dylematy. Warto, byście porozmawiali szczerze i spokojnie o Twoich lękach i obawach, bez oskarżeń. Wyrażenie swoich uczuć w sposób otwarty może pomóc zrozumieć się nawzajem. Jednak jeśli te emocje są dla Ciebie zbyt przytłaczające, mogą wpływać na Wasz związek i Twoje samopoczucie.

Dlatego zachęcam Cię do skorzystania z pomocy psychologa lub terapeuty, który pomoże Ci przepracować emocje i znaleźć sposób na poradzenie sobie z trudnościami, tak byś czuł się, jak najbardziej komfortowo. Taka rozmowa może pomóc Ci odzyskać wewnętrzny spokój i stworzyć bardziej stabilną i zdrową relację. Przesyłam dużo wsparcia! 

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

1 miesiąc temu
Artur Kłos

Artur Kłos

Dzień dobry, Panie Janie na wstępie dziękuję, że podzielił się Pan tak trudną i zarazem intymną historią Państwa związku. Mam poczucie, że pytanie postawione w tytule wątku - jak poradzić sobie z przeszłością partnerki jest wyjątkowo trudne do odpowiedzenia. W moim mniemaniu, jak to zazwyczaj w psychologii i psychoterapii bywa, to zależy. 

Osobiście zalecałbym udać się do doświadczonego psychoterapeuty lub psychoterapeuty seksuologa. Uważam, że taka praca mogłaby pozwolić na zbadanie szerszego kontekstu Państwa aktualnego związku, a także dokładniejszych przyczyn Pana odczuć.

Odczucia związane z trudną do pogodzenia się informacją z przeszłości partnerki możemy podzielić na uczucia tak zwane czyste - emocje, które będą wymagały czasu, przeżywania, czasami zapewne uzewnętrzniania (rozmawiania o nich), aby mogły w końcu przechodzić w stan akceptacji, a więc stawać się neutralne lub o wiele bardziej neutralne. Oraz odczucia, które możemy nazwać brudnymi związane z myślami i przekonaniami, które mogą być błędne, należą do nich na przykład - ze względu na swoją przeszłość partnerka nigdy nie będzie już w pełni ze mną. To tylko jedno z wielu możliwych do pojawienia się przekonań, nie twierdzę oczywiście, że ma Pan to konkretnie. Takie treści poznawcze w konsekwencji utrudniają, a może nawet uniemożliwiają dalszy związek, natomiast w toku pracy terapeutycznej mogą one zostać zmodyfikowane, a więc może Pan zacząć po prostu uważać inaczej.

Z mojego doświadczenia wynika, że tylko praca z psychoterapeutą w gabinecie, może pozwolić na świadome rozpracowywanie tego typu problemów przy jednoczesnym skupieniu się na tym, jak Państwa związek wygląda aktualnie: jak silne są Państwa uczucia, jak wygląda komunikacja w relacji, czy związek jest faktycznie partnerski i czy pozwala na obopólne spełnienie potrzeb emocjonalnych i seksualnych.

1 miesiąc temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Dzień dobry Panie Janie,

To, co Pan opisuje, budzi w Panu silne emocje – lęk, niepokój, trudność w pogodzeniu się z przeszłością partnerki. Jest to naturalne, ponieważ historia bliskiej osoby może wpływać na nasze myśli, przekonania i poczucie bezpieczeństwa w relacji.
 

Na początek warto ustalić, co dokładnie budzi Pana trudności. Warto zastanowić się, jakie konkretnie aspekty tej przeszłości wywołują u Pana niepokój. Czy chodzi o sposób, w jaki zarabiała pieniądze? Czy o fakt, że miała bliską relację z kimś innym? A może obawia się Pan wpływu tej historii na Wasz obecny związek? Im bardziej precyzyjnie określi Pan swoje emocje, tym łatwiej będzie nad nimi pracować.
 

Warto zadać sobie pytanie: Czy przeszłość definiuje teraźniejszość? Przeszłość partnerki była trudnym etapem jej życia, ale istotne jest, co dzieje się teraz. Pytanie brzmi: czy widzi Pan w niej osobę, która jest z Panem szczera, która zaangażowała się w Waszą relację i chce ją budować? Jeśli tak, to warto skoncentrować się na tym, co tworzycie razem, a nie na tym, co było przed Panem.
 

Praca nad własnymi emocjami jest ważnym aspektem, który może pomóc. Natomiast jeśli emocje są zbyt silne, jeśli niepokój nie ustępuje, warto rozważyć wsparcie psychologiczne. Terapia może pomóc przepracować te emocje, zrozumieć ich źródło i znaleźć sposób na poradzenie sobie z nimi bez niszczenia relacji.
 

Każdy związek to decyzja – czy chce Pan inwestować w to, co budujecie teraz, czy przeszłość będzie przeszkodą, której nie da się pokonać? Jeśli się kochacie, warto znaleźć sposób na pogodzenie się z historią partnerki i skoncentrowanie się na Waszej relacji.
 

Życzę Panu dużo siły.
Martyna Jarosz

1 miesiąc temu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

To, co Pan czuje- lęk, obrzydzenie, niepokój jest zrozumiałe. Przeszłość partnerki jest trudna i może budzić silne emocje, szczególnie jeśli uderza w Pana wartości czy wyobrażenia o bliskości. Ale ona była z Panem szczera, działała z desperacji, a nie z braku zasad. Kluczowe pytanie: czy dziś czuje Pan z jej strony szacunek, miłość i zaangażowanie? Jeśli tak, warto próbować skupić się na tym, co budujecie teraz. Jeśli jednak myśli o jej przeszłości dominują i nie mijają, warto porozmawiać z terapeutą- nie po to, by się zmuszać do akceptacji, ale by zrozumieć, skąd biorą się te emocje i jak nimi zarządzać. Nie walczy Pan z nią- walczy Pan z własnym bólem. I można się z tego wyzwolić, jeśli jest gotowość i miłość z obu stron.

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Wahania emocji - co robić?
Od paru miesięcy meczą mnie wahania emocji. Są dni gdzie jestem szcześliwa i mam myśli że zawsze może być tak dobrze, jestem przepełniona miłością do partnera i rodziny. W następnych potrafię ich nienawidzić , nie chce ich widzieć i chce być sama. Mimo że później jak myśle właściwie to co powiedzieli/zrobili nie powinno wywołać aż takich emocji. Nie eskaluje ich na zewnątrz ale w głowie czuje się rozdarta. Nie wiem o co chodzi.
Jak zakończyć przemoc domową i chronić dzieci w obliczu agresywnego partnera?
Witam . Pisze , ponieważ jestem ofiarą przemocy domowej i nie potrafię tego zakończyć . Wczoraj mąż zrobił po raz drugi - szarpał mnie przy dzieciach i chciał wyrzucić na dwór rozebraną . To jest po raz drugi przekroczenie granicy ! Zaczynam się go bać , nie wiem co zrobić . Chciałabym z nim porozmawiać ale jest bardzo nerwowy to jest z człowiek który nigdy nie przyznaje się do winy . Najchętniej bym uciekła a tkwię w tym dla dzieci . Mamy 3 dzieci 4,2 i 10 miesięczna córkę . Mąż prowadzi działalność prywatną jest bardzo nerwowy agresywny ma problem z narkotykami do których się nie przyznaje . Nigdy nie są jego . Potrafi cały dzień jak jest w domu poniżać mnie i zmacać się psychicznie . Wczoraj po raz drugi kiedy chciałam wyprowadzić się z dziećmi zaczął mnie szarpać i chciał wyrzucić na dwór gołą ! Mam wrażanie że będąc z nim krzywdzę dzieci . Nie mam pojęcia co mam zrobić mam taki mętlik w głowie . Jestem trzeźwo stąpająca kobietą po ziemi a nie wiem co ze mną się stało . Chwilami nie mam ochoty żyć
Czy jakikolwiek powód może usprawiedliwić zabieranie innym domownikom pensji?
Dzień dobry. Moja matka zabiera całą pensję swojemu mężowi. Podobna sytuacja miała miejsce, gdy była związana z moim ojcem, może z tą różnicą, że ojciec oddawał jej pensję z własnej woli, a jej obecny mąż ma co do tego zastrzeżenia. Moja matka usprawiedliwia to skłonnością swojego obecnego męża do trunków. Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że jej mąż nie jest uzależniony od alkoholu — pochodzi z rodziny, w której kolokwialnie mówiąc lubią wypić. Gdy kiedyś matka zmusiła obecnego męża do tzw. zaszycia się, on bez problemu przestał pić, nie szukał sposobów ani okazji do picia i nie był ani trochę nerwowy z tego powodu. Po czasie, gdy wszyty preparat przestał działać, oczywiście mąż wrócił do dawnych nawyków. Generalnie pije dość często, ale gdy chce może nie pić. Czy nawet, gdyby był alkoholikiem, to usprawiedliwia zabieranie mu całej pensji? Jeżeli okaże się, że ukrył przed nią gdzieś pieniądze i na przykład matka znajdzie je w kieszeni spodni robiąc pranie, jest okropna awantura. Dodam, że brat, który mieszka z matką również oddaje jej swoją pensję. Podobno robi to dobrowolnie. Gdy chce coś sobie kupić musi prosić ją o swoje pieniądze. Gdy drugi brat mieszkał jeszcze z nimi, matka również wymagała, by się "dokładał do wydatków", ale brat żalił się wielokrotnie, że jej tak naprawdę chodzi o to, by oddawał jej wszystkie pieniądze, a nie ich część. Mam wrażenie, że moja matka jest terrorystką finansową. Czy jakikolwiek powód może usprawiedliwić zabieranie innym domownikom pensji? Albo manipulowanie tak, aby "dobrowolnie" ją oddawali?
W żałobie po mamie nie jestem w stanie zaakceptować nowego związku ojca. Dla mnie jest to dobre, jednak ojciec uważa, że jestem złą córką.
W zeszłym roku zmarła moja mama.Jestem osobą dorosłą. Mój ojciec szybko związał się z inną kobieta, twierdzi, że nie chce być samotny. Nie popieram tego, ale też nie zabraniam, powiedziałam mu, żeby robił co chce i co uważa za stosowne. On uważa, że w ten sposób nie interesuje się jego życiem. Nie jestem w stanie poznać tej kobiety, nadal jestem w żałobie po mamie. Czy jestem złą osobą,ponieważ nie chcę poznać nowej partnerki ojca? Zawsze patrzyłam na uczucia innych, ale teraz uznałam, że muszę patrzeć na moje uczucia. Mój ojciec nawet nie próbuje tego zrozumieć.
Jak skutecznie wyjść z toksycznego związku?
Witam co mam zrobić aby wyjść z toksycznego zeiazku
Uzależnienie emocjonalne od relacji z unikającym partnerem - jak odzyskać równowagę?
Dzień dobry. Od około półtora roku pozostawałam w bliskiej relacji z mężczyzną. Znamy się dłużej, z wyjazdu. Mieszkamy daleko od siebie. Pisaliśmy swego czasu intensywnie, jako dobrzy znajomi. On znalazł dziewczynę, zniknął, po czym wrócił, inicjując kontakt. Tamten związek się rozpadł. On przeprosił za zniknięcie, był bardzo obecny, dążył do spotkania, dużo flirtował, ja, na początku ostrożna, dałam się wciągnąć w to. W końcu spotkaliśmy się na kilka dni, po czym wróciłam do siebie. A kontakt pisemny osłabł, jednak on dalej nie miał nic przeciwko spotykaniu się, kiedy będzie okazja. Okazje były, inicjowane przeze mnie. On zawsze był wtedy bardzo czuły, pozwalam być blisko i zawsze też sam przychodził po czułości. Było to takie niewymuszone. Zawsze byłam bardzo ostrożna w stosunku do niego z powiedzeniem wprost, że się zakochałam, bo powiedział mi już na początku, że ma unikający styl przywiązania, bo gdy miał 6 lat zostawiła go matka. To był mój błąd, bo okazało się, że on już od jakiegoś czasu wiedział, że jednak nie widzi formalnego związku ze mną. Byłam zła, wyrzuciłam mu to, że skoro widział, że jednak z mojej strony w grę wchodzą uczucia, to nie przerwał tego mówiąc jasno, czego chce. I tak się spotykaliśmy dalej, był seks, były czułości, zachowywanie się jak para, również z jego strony. Bardzo to przeżywałam, a on chciał kontynuować znajomość. Dla niego może to pozostać takie, jak jest, czyli kumple z bonusem. Kiedy jednak powiedziałam, że skoro ja mam uczucia, a on nie, to taka relacja nie jest możliwa, powiedział, że nie musimy być fizycznie blisko, ale abym nie kończyła znajomości. Po tej rozmowie sam odezwał się pierwszy, było mu źle, chodził jak struty, wiedząc, ze mnie skrzywdził. Ja przyznam szczerze, że w dużej mierze opierałam się na wyobrażeniu tego, jak może być, ale widziałam, że nie dawał mi komfortu psychicznego. Nie mogę winić go za to, że uroiłam sobie w głowie pięknej miłości. Mieliśmy później jeszcze kilka wymian zdań, w ostatniej napisał, że boli go to, że to co pisałam było prawdą. Że wymyślił sobie symulację związku, nie licząc się z moimi uczuciami. Że zrozumie, jeśli to zakończę. Przyjęłam przeprosimy, jednak tak, jak już mu wcześniej powiedziałam, zostanę. Ale jeżeli on czuje, że lepsze, szczególnie dla mnie będzie zerwanie kontaktu, to niech to po prostu zrobi. No i tak zostaliśmy. Było dziwnie na początku, drętwo. Później rozmowa zaczęła się kleić i była naprawdę fajna. Umówiliśmy się na spotkanie, po którym właśnie jestem. Znów przeżywam huśtawkę. I nawet nie winię go za to, próbuję zrozumieć to, co dzieje się we mnie. To ciągle trzymanie się jego. Pewność, że nikt nie da mi już takiej ekscytacji i przyjemności. Że pomimo jego wad akceptuję go i chce tylko jego, i że nigdy do żadnego mężczyzny już nie poczuję TEGO. Zastanawiam się na ile był dla mnie oderwaniem od niełatwego życia, moim światełkiem. Czasem myślę, czy naprawdę coś do niego czuję (pierwszą odpowiedź w głowie to tak, kolejna to nie wiem), czy jednak jestem uzależniona och chemii, czyli dopaminy, która dawał mi gestami, wiadomościami. Bo potrafiłam chodzić struta, kiedy nie pisał i nabierać dobrego humoru, kiedy pisał. Najgorsze, że on mi się podoba w wielu aspektach i choć mam świadomość tego, że nie daje mi tego, czego potrzebuję, to dalej nie potrafię odpuścić. Samo myślenie o nim, o przytulaniu, czy całowaniu uruchamia w mózgu jakąs nagrodę i jest mi dobrze. W życiu tego nie mam. Dlatego rozumiem, czemu uciekam w te fantazje. Chyba jestem od tej relacji uzależniona, a myśl, że mogło by jej (i jego) nie być sprawia, że nie widzę sensu w życiu. Czy ktoś może spojrzeć na to z boku, proszę?
Mam taki problem, że boję się seksu z mężczyzną
Piszę z zapytaniem Bo mam taki problem, że boję się seksu z mężczyzną Może dotykać, całować wszędzie a seksu się boję Czy to jest problem, który należy skonsultować?
Zaczęłam cieszyć się sobą, gdy partner jeździł do rodziców w każdej wolnej chwili. Teraz znów nie widzę go dłużej.

Mam problem albo ze sobą, albo w związku partnerskim. 

Jestem w związku od 8 lat z jednym partnerem, nie mamy dzieci (bo nie chcę) ani ślubu (nie czuje potrzeby robienia takiej uroczystości). Ale do sedna.... 

5 lat temu zachorowała na raka jego mama. Teściowa bardzo nas lubiła. Niestety miesiąc temu zmarła po długich męczarniach. Była bardzo zżyta z synem (moim partnerem). Przez cały okres naszego związku poświęcał jej każdy wolny moment życia. Dodam, że mieszkamy w Niemczech, a teściowie w Polsce. Mój partner przez dłuższy czas jeździł w każdy weekend do Polski, aby odwiedzić rodziców, każdy urlop spędzaliśmy u niego w domu rodzinnym. 

Ona, jako kochająca matka, bardzo dbała o swojego syna. Kupowała mu ciuchy, robiła śniadania, dzwoniła 2 razy dziennie. Ich rozmowy były przesiąkniete miłością i tęsknotą za sobą. Na początku naszego związku to akceptowałam. Sama studiowałam zaocznie, więc było ok. Później ta ich miłość i czułość zaczęła mi przeszkadzać, bo...on spędzał z nią czas, a nie ze mną. Na wakacje jeździłam z własną mamą lub z koleżankami. 

W pewnym momencie zaczęło mi to przeszkadzać. Zrobiłam kilka awantur i...zjazdy do Polski odbywały się co drugi weekend. Z czasem jak choroba teściowej postępowała, było mi coraz gorzej prosić mojego partnera, aby został ze mną i spędził ze mną czas. Zaczęłam sie od niego odsuwać - stał mi się obojętny. Utwierdziłam się przez ten czas w przekonaniu, że samej mi najlepiej. Ale swoje wycierpiałam, marząc o miłości. 

Dzisiaj jestem największym samotnikiem na świecie - nauczyłam się cieszyć swoją osobą, ale to dobrze. Problem jest w tym, że kiedy ona umarła, kiedy ja już tak bardzo się odsunęłam od niego, on bardzo mnie potrzebuje. Wspieram go jak mogę, ale często jest tak, że jestem na niego wściekła, że jest smutny. Mam też wyrzuty sumienia, że zabraniałam mu odwiedzać ją jak jeszcze żyła. 

Problem nr.1.: Czy jestem bardzo złym człowiekiem, że nie potrafię mu tak współczuć i że często mnie denerwuje jak on sie smuci? Nie pokazuje mu tego, ale tak czuje. Nie wiem, może nie umiem już doznawać pozytywnych uczuć. Nie umiem sobie poradzić z tym, że jestem taka zła.

Problem nr. 2: Jego Tato, wygląda na to, że przejął rolę swojej żony w opiece nad synem i teraz on mu płacze do słuchawki, żeby przyjechał, bo tęskni. Namawia go do brania chorobowych, aby tylko spędzał z nim czas. Ogólnie 6 tygodni jest już w Polsce. Widzimy się średnio co 2 tygodnie. Nie dźwignę tego juz. Moja podłość nie zna granic.... Jego mama umarła i się pocieszałam w duchu, że w końcu mój Partner zacznie żyć swoim życiem, ale wygląda na to, że teraz cała uwaga zostanie przerzucona na ojca. Mam poczucie, że jestem złym człowiekiem, że tak myślę i nie wiem czy mogę sobie jakoś pomóc. Nie jestem też przekonana czy aby na pewno moje podejście jest złe..... Mam też z tyłu głowy, że wychowałam się bez ojca, mama nie do końca okazywała mi miłość i może nikt mnie nie nauczył, na czym polega relacja rodzinna i może wszystkie emocje, jakie mną szarpią, to moja wina. Z góry dziękuję za odpowiedź, jeżeli taka się pojawi.

Jestem zazdrosny o żonę, to niszczy mnie emocjonalnie i psychicznie.

Dzień dobry,

piszę w takiej sprawie: od kilku miesięcy zmagam się z problemem co do mojej żony. Od jakiegoś czasu jestem o nią zazdrosny tak bardziej niż kiedyś i każdego potencjalnego faceta traktuje jak zagrożenie. I nie radzę sobie zbytnio z tym. Co zaczyna bardzo irytować moja żonę i mówi mi o tym. Żebym się ogarnął, bo wchodzi to na tory takiego toksycznego związku. Chcę walczyć z tym, ponieważ też niszczy mnie to od środka. Jestem rozjechany emocjonalnie i potrzebuje pomocy. Mam 36 lat, żona 32. Mamy 9- letniego syna, mieszkamy na wsi i mamy trochę ograniczony kontakty z ludźmi, bo ja tylko do pracy od 6 do 16 tak od 11 lat, odkąd się z żoną "mamy". Proszę o pomoc, moja żona jest wspaniała, troskliwa, kochana, ale też mówi, że potrzebuje trochę "swobody". Dziękuję i pozdrawiam. Proszę pomóżcie mi.

2 lata temu poznałem dziewczynę i do tej pory nie akceptuje mojej rodzicielki, jak i znajomych
Mam 33 lata, wychowywała mnie matka i kumple z miejscowości, z której pochodzę. Jestem z nimi bardzo zżyty. 2 lata temu poznałem dziewczynę i do tej pory nie akceptuje mojej rodzicielki, jak i znajomych, wręcz ich nie znosi. Zarówno matka, jak i przyjaciele są dla mnie bardzo ważni, a przez podejście mojej dziewczyny do nich w taki, a nie inny sposób strasznie mnie to irytuje, non stop się kłócimy, jeżeli rozmawiamy o mojej matce i moich znajomych. Co robić?
Nie potrafię czerpać satysfakcji z terapii
Uczęszczałam na terapię i nie potrafię czerpać satysfakcji z jej odbycia, nie potrafię wyciągnąć z tego treści dla siebie, mam poczucie, że jest to droga bez dobrego zakończenia i nie czuje aby mi pomagała :( Dodam, że mam problem w związku gdzie partner najprawdopodobniej ma cechy osoby narcystycznej bądź rys narcystyczny.
Męczy mnie zazdrość i ból, gdy przyjaciółki wchodzą w związki i się ode mnie oddalają.
Jestem panicznie zazdrosna/zawistna, że przyjaciółki wchodzą w związki Od lat otaczam się wieloma, bliskimi przyjaciółkami. Większość z nich po jakimś czasie wchodzi w związki i oddala się, bo nie spędzamy już tyle czasu ze sobą (mimo że mówią mi, że nic się między nami nie zmieniło). Ostatnio została mi jedna przyjaciółka singielka - razem zwiedzałyśmy świat, ciągle się widziałyśmy. Niestety weszła teraz w związek, a ja, żeby siebie nie ranić, staram się nie pisać do niej, unikam spotkań - nie wiem czemu tak reaguję, chronię chyba swoje emocje. Za każdym razem jak mówi o tym jaki nowy partner jest wspaniały, czuję aż mdłości, albo jakby coś mnie kłuło w środku. Raz nawet porysowałam swoje auto, bo byłam tak zestresowana tą sytuacją, że straciłam panowanie na parkingu. Oczywiście można wywnioskować, że jestem sama, mimo że aktywnie szukam partnera i marzę o rodzinie, to ciągle zmagam się z przykrymi sytuacjami: ghosting, oszukiwanie itp. Mam dość odczuwania tej zazdrości a właściwie zawiści - bo, mimo że to okropne to wolałabym, aby przyjaciółki były singielkami jak ja. Okropnie jest żyć z takim uczuciem. Zwłaszcza, że nie wiem czemu im się ciągle przydarzają dobre związki, a mi nie. Od razu zaznaczam, że jestem osobą heteroseksualną i nie czuję żadnych uczuć romantycznych względem przyjaciółek - tego jestem pewna.
Jak wspierać przyjaciółkę z zaburzeniami odżywiania?

Jak mogę pomóc mojej bliskiej przyjaciółce, u której zauważyłam mocno niepokojące zachowania związane z odżywianiem? Coraz częściej unika wspólnych posiłków, narzeka na swoje ciało i obsesyjnie koncentruje się na kaloriach. Martwię się, że mogą to być oznaki zaburzeń odżywiania, ale nie wiem, jak delikatnie poruszyć ten temat, żeby nie poczuła się źle.

Czy ktoś mógłby podpowiedzieć, jak najlepiej rozmawiać w takiej sytuacji? Jak mogę ją wesprzeć w szukaniu pomocy? 

Boję się, że bez wsparcia jej stan może się pogorszyć, a naprawdę mi na niej zależy.

Jednak teraz po tym wszystkim mam wrażenie, że penis naprawdę jest praktycznie niewidoczny w spoczynku, przez co nie mogę się przełamać, żeby pokazać się nago.
Witam, tak jak w temacie jest coś, z czym nie mogę sobie poradzić, siedzi mi to bardzo mocno w głowie. Była żona wpierała, wmawiała mi to przy każdej okazji, dogryzała przy każdej możliwej chwili, trwało to prawie rok, było mi ciężko, ale łudziłem się, że coś się zmieni. Jednak nic takiego się nie stało i podałem się, odszedłem, minęło już ponad 5 lat od tego czasu. Od tego momentu jestem sam, nie miałem, nie mam żadnej partnerki, od tego czasu, to samo dotyczy zbliżenia, nie uprawiałem ani razu sexu. Nigdy nie miałem problemu z  rozmiarem wyglądem tym jak jest wygięty mój penis w wzwodzie tak samo, jak z wielkością w spoczynku. Nie ma w jednej i drugiej sytuacji jakiegoś szału, brakowało kilka cm, żeby osiągnąć minimum średni rozmiar, ale po mimo tego jego wygięcie bardzo mocne do góry pomagało, nie byłem też jakimś długo dystansowcem, jeśli chodzi o stosunek od momentu włożenia do pochwy do wytrysku było to między 3 a 5 minut. Wszystko zmieniło się po upokarzaniu docinaniu, wymawianiu, że do niczego się nie nadawałem, że nigdy nie było jej dobrze, nie osiągnęła orgazmu przez to, że po kilku minutach dochodziłem miałem też za małego penisa w pełnej erekcji na tyle, że w ogóle nie czuła jak byłem w niej, jeśli chodzi o spoczynek zawsze miałem dość mocno małego, ale nie wstydziłem się rozebrać przy kobietach i pokazać się właśnie z takim malutkim penisem. Jednak teraz po tym wszystkim mam wrażenie, że on naprawdę jest praktycznie niewidoczny w spoczynku, przez co nie mogę się przełamać, żeby pokazać się nago. Jeszcze na koniec odnośnie wzwodu sam nie wiem, czy jest to dobrze rozmiarowo i czy takie ułożenie wygięcie bardzo mocno jest dobre i nie przeszkadza w żaden sposób? Jeśli doszłoby to sytuacji dokładniejszego opisania całej sytuacji, nie jest to łatwe proste, ale mogę napisać wszystko, co do rozmiaru podać wielkość. Na początek właśnie tak będzie mi łatwiej to zrobić niż w bezpośredniej rozmowie, chociaż wiem, że ona i tak jest nieunikniona. I prędzej czy później dojdzie do tego, ale potrzebuje czasu, żeby samemu podjąć taką decyzję. Z Góry Dziękuję Za Odpowiedź Pozdrawiam Mariusz lat 40.
Jak wybaczyć bez słowa przepraszam, jak żyć z oprawcą pod jednym dachem
Jak wybaczyć bez słowa przepraszam, jak żyć z oprawcą pod jednym dachem, jak się bronić, by nie odwracał kota ogonem.
Jak radzić sobie z uzależnieniem emocjonalnym jako DDA i poprawić zdrowie psychiczne?

Dzień dobry, jestem mężczyzną w wieku 31 lat. Jestem DDA i mam duży problem ze swoimi emocjami. Od kilku miesięcy jestem singlem po długoletnim związku. Już wcześniej wiedziałem, że moja głowa nie reguluje emocji w zdrowy sposób, ale w jakiś sposób byłem w stanie z tym żyć. Mam wrażenie, że posiadam syndrom uzależnienia emocjonalnego. Wchodząc w nową relację, chorobliwie potrzebuje uwagi tej drugiej osoby i znaków, że nadal jest mną zainteresowana. Gdy ich nie otrzymuje wpadam, w jakiś stan nerwowy, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Nic nie jest w stanie go zagłuszyć. Nie jestem w stanie odwrócić uwagi od tych emocji. Nie obejrzę filmu, nie przeczytam książki, nie mogę normalnie funkcjonować, bo cały czas moje myśli krążą wokół banalnego braku nowej wiadomości. Jednocześnie sam nie nawiążę kontaktu, ponieważ moja głowa uważa, że w ten sposób się narzucam i nie spełni to moich chorych oczekiwań i tak tłumię w sobie te emocje, które mnie powoli niszczą... Dopiero wracam do normalności, jeżeli moje podświadome wymagania zostaną spełnione i ta druga strona się do mnie odezwie albo w jakiś inny sposób pokażę, że jej zależy. Po zakończeniu rozmowy/spotkaniu za chwilę znowu wraca ten stan. Przed moim ostatnim związkiem sytuacja była podobna, ale wszystko się szybko potoczyło, bo zamieszkaliśmy razem i w jakiś sposób zostało to zamaskowane, bo jednak miałem tą świadomość, że się zobaczymy w domu, po pracy, natomiast przez te lata nie zniknęło to całkowicie i też było dużo sytuacji, w której potrzebowałem dowodu na zainteresowanie mną. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja inicjatywa nie wystarcza, a wręcz pogarsza sprawę. Potrafię też być złośliwy, wzbudzać specjalnie zazdrość, żeby naocznie zobaczyć, że zainteresowanie nadal jest, jednocześnie to ja jestem zazdrosny, ale nie chce tego pokazywać, bo uważam, że to oznaka słabości... Nie mogę tak żyć. Związek się skończył, buduję kolejną relację i mam wrażenie, że przechodzę przez piekło, a nie przez najlepszy czas relacji. Byłem u psychiatry i zostały mi przepisane psychotropy (Asentra). Mam wrażenie, że mój stan się delikatnie poprawił. Dostałem zalecenie od psychiatry, żeby uczęszczać na psychoterapie w kierunku "powtarzających się schematów". Generalnie już jakiś czas temu byłem dwukrotnie na spotkaniu z psychoterapeutą, ale bardziej skupiałem się na swoim dzieciństwie i sobie jako DDA i miałem wrażenie, że nie jestem rozumiany, że nie potrafię fachowo nazwać problemu, z którym przychodzę, że rozkopuję mnóstwo wątków. Spotkania polegały na moim monologu. Miałem wrażenie, że to ja prowadzę spotkanie. Teraz chyba potrafię nazwać to z czym się borykam - uzależnienie emocjonalne, ale czy na pewno? Stąd mój post u Państwa. Zraziłem się do spotkań z psychoterapeutą i nie wiem co robić, a nie mogę tak funkcjonować. Czuję, że każdy taki dzień mnie niszczy od środka. Słabo śpię, w sytuacji nerwicy nie jem... Wiem, że bez terapii nie dam sobie rady, ale od czego to znowu zacząć? Mam już dość opowiadania ciągle o tym samym. Tym razem widzę problem. Zakładam, że objaw uzależnienia emocjonalnego nie wpływa na mnie tylko przy budowaniu relacji, ale też w innych aspektach życia, aczkolwiek przy budowaniu nowej relacji działa na mnie najbardziej destruktywnie. Będę Państwu wdzięczny za każdą wskazówkę, bo mam już serdecznie dosyć i jestem na skraju :-(

Partner, po powrocie po rozstaniu, 3 miesiąc nie wie czy chce ze mną być.
Witam. Z partnerem wróciliśmy do siebie po rozstaniu. Niestety mimo, że jesteśmy razem i mieszkamy razem, on wciąż nie wie czy chce ze mną być. Gdy pytam go o uczucia o pewność (wiadomo że chce wiedzieć, że nikt nas nie rozdzieli i nagle nie zostawi mnie dla nowej, ciekawszej „opcji” - bo po co żyć w związku „aby być”) to nic nie odpowiada albo mówi, że potrzebuje czasu i żebym na niego nie naciskała. Cały czas mi podkreśla, że teraz to już on musi sobie przemyśleć czy chce ze mną być i żebym dała mu czas. To trwa już 2 miesiące, pierwszy od ponownego wejścia w związek był bez rozmów na takie i poważniejsze tandety, drugi mieszkaliśmy juz razem, zaczęłam rozmawiać z nim na takie tematy i cały czas słyszę nie wiem czy chce z tobą być. A w przyszłym miesiącu minie już 3 miesiąc i ja się zastanawiam ile można tak być w niepewności? Jak można tak długo nie wiedzieć czy się chce z kimś być czy nie? I po co mnie trzyma skoro nie wie? Ja nie umiem odejść, a chyba powinnam. Sama nie wiem co robić czy czekać na dzień, w którym powie nie chce, czy jednak czekać dalej i być z nim dalej tak jak jest? I dać temu czas?
Jak zerwać toksyczną relację z koleżanką bez konfrontacji?

Witam. Mam problem z koleżanką. Chciałabym urwać z nią kontakt, gdyż męczy mnie bardzo jej ciągle narzekanie i szukanie problemów. Uważa się, ze ona jest dobra dla wszystkich, tylko inni są źli. Szala goryczy się przelała, gdy się dowiedziałam od męża, że do niego pisała i dzwoniła, narzekając na mnie, ze nie mam dla niej czasu, ze ona ma więcej obowiązków a ma czas na wszystko. Napisałam jej, ze nie chce, na razie z nikim utrzymywać kontaktu, to zaczęła pisać, że ona miała zawsze czas dla mnie i co się ze mną dzieje. I nie wiem, czy jej powiedzieć o tym, ze wiem o wszystkim, ze pisała do męża czy w jakiś inny sposób urwać kontakt. Proszę o poradę, bardzo mnie to męczy i nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

Dzień dobry. Od dwóch lat jestem w terapii.
Dzień dobry. Od dwóch lat jestem w terapii. Od psychoterapeutki wiem, że świetnie radzę sobie nawet z sytuacjami, których nie omawiałyśmy i przede wszystkim potrafię myśleć (co nie jest dobrze odbierane przez moją rodzinę - odkąd pamiętam, miałam postępować zgodnie z oczekiwaniami, które i tak zmieniały się każdego dnia). Trudnym momentem było też pogodzenie się z myślą, że moja rodzina to osoby niedojrzałe emocjonalnie i nigdy się nie zrozumiemy (należy dodać, że propozycje terapii rodzinnych wychodziły ode mnie już kiedy miałam 15 lat, co kończyło się przemocą psychiczną i fizyczną). Musiałam walczyć o siebie sama, nie miałam nigdy przyjaciół. Zawsze byłam odrzutkiem, w szkole obniżano mi oceny z zachowania tylko dlatego, że żadne z dzieci nie chciało się ze mną bawić (chyba że coś chciały, a często rozdawałam im wszystko, co miałam przy sobie, żeby tylko mnie lubiły). Terapia była bardzo potrzebna, ale też dużo zrozumiałam sama, przed terapią, tylko ciężko było mi uwierzyć, że mogę mieć rację. Od października 2022 czułam się gorzej, a w grudniu nie byłam w stanie podnieść się z łóżka. Styczeń, nowy rok, przyniósł diagnozę depresji w stopniu zaawansowanym. Zastanawiałam się dlaczego, przecież tak dobrze mi szło. Byłam załamana również dlatego, że rodzina niezbyt przychylnie patrzy na kwestie związane ze zdrowiem psychicznym. Obecnie jestem z siebie dumna, że się nie poddałam, że już te kilka lat temu, kiedy prawie całe dnie (w czasie pandemii) spędzałam w łóżku i nie byłam w stanie ogarnąć nawet siebie, pomimo myśli o wyrządzeniu sobie krzywdy, zupełnie sama, bez wsparcia, szukałam pomocy. Oprócz tego od dziecka miałam lęk społeczny, który w zeszłym roku znacznie się zmniejszył. Wszystko wydaje się w porządku, ale... No właśnie tu zaczynają się schody. Mam znajomych, ale... • również lęk, że zostanę sama jak dawniej • poczucie, że te relacje są przelotne, płytkie • słyszę, że potrafię pomagać, że dużo rozumiem, że nie oceniam, nie wyśmiewam, nie daję złotych rad, zamiast się obrażać, szukam przyczyn i to bardzo im pomaga, mogą poczuć się normalnymi ludźmi • 90% znajomości kończy się po tym, kiedy ludzie uzyskają ode mnie wsparcie • czy na pewno poczucie własnej wartości jest u mnie zdrowe? Może właśnie zależy od ludzi wokół mnie, tego co o mnie powiedzą • coraz trudniej jest mi słuchać o przyjaźniach i związkach innych osób (bywa, że mam ochotę wybuchnąć) - albo jestem już przemęczona mnogością i siłą emocji, jakie odbieram, albo też zazdrosna (a zazdrość nie jest zła - pokazuje, czego w życiu brakuje) • moje wspomnienia (już z czasów szkolnych) to historie opowiadane przez innych ludzi, NIE MA W TYM MNIE • poznaję nowych ludzi, naprawdę zależy mi na tym, żeby w końcu pojawiły się zdrowe relacje, ale nawet z tymi "nowymi" ludźmi wychodzi tak jak ze wszystkimi poprzednimi Jestem załamana. Nawet kiedy człowiek fizycznie jest sam, chyba czuje, że gdzieś tam na świecie jest ktoś, komu na nim zależy... Sama nie wiem. Kiedy próbuję poruszać takie tematy ze znajomymi słyszę, że za dużo myślę, a ludzie tego nienawidzą, albo że powinnam dołożyć sobie więcej obowiązków, żeby nie myśleć. Dokładam sobie zajęć, ale to nie pomaga mojej psychice, poczucie osamotnienia wychodzi nad to, czym się zajmuję. Samotność w tłumie jest okropna. Każda interakcja z ludźmi jest dla mnie na wagę złota, ale to nie jest to, czego (w sumie każdy człowiek) potrzebuje. Nie wiem już co robić. Terapię kończę, nie wiem, co omawiać na sesjach, rozmawiałam o tym naprawdę wielokrotnie. Nie dostanę złotej rady, a sama nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Wiem, skąd się to wszystko bierze, ale nie chcę czekać (nawet aktywnie) na odpowiednich ludzi, bo mnie to wykańcza. Z zewnątrz wszystko wygląda świetnie, tym bardziej w ostatnich miesiącach, ale ta samotność tworzy ogromną dziurę, pustkę wewnątrz mnie. Może rzeczywiście przesadzam?
Byłam w kilku związkach i każdy traktował mnie jak opcję.
Byłam w kilku związkach i każdy traktował mnie jak opcję. Czasami mam dość życia i nie wiem co mam zrobić ze sobą. Wydaje mi się że jestem taką zabawką dla facetów. Znam kogoś od dawna i ta osoba mnie kocha, ale boje się wejść w tę relację, bo ciągle myślę, że mogę być opcją też dla niego. Jak mam zrobić, żeby uwierzyć w to, że naprawdę on chce ze mną być i mnie nie skrzywdzi?