Left ArrowWstecz

Skomplikowany związek, życie na dwa fronty - czy to w ogóle ma sens?

Żyje w dość skomplikowanym związku od 34 lat, jesteśmy zupełnie różni od siebie z partnerem, przez cały ten czas wiedziałam że ma inne potrzeby w życiu. Jest osobą która nielubi się ograniczać w życiu, tzn utrzymywać relacji z innymi kobietami, to czego mi brakowało lub mu niepasuje szuka w innych ale ostatnio skoncetrował się na jednej relacji która spowodowała w zasadzie rozpad naszego związku bo wszystko ma u niej. Na ten mam twierdzi że mnie ko cha o ona jest spełnieniem tego czego szukał we mnie i niechce kończyć tego co zostało miedzy nami. Tylko pytanie jak jest sens życia na dwa fronty, ja i ona. Czy to wogóle ma sens, trzyma nas miłość i nic więcej.
Magdalena Chojnacka

Magdalena Chojnacka

Witaj Magdo:) Z tego co piszesz to wnioskuję że bardzo trudno jest Ci teraz funkcjonować w tej relacji. Zadałabym sobie pytania:

Jakie są moje potrzeby i czy mogę je realizować w tej relacji czy mogę je realizować w innych relacjach? Czy moje potrzeby zmieniły się z czasem i teraz mam inne potrzeby? Czy komunikuje o nich partnera? Jak często rezygnuje ze swoich potrzeb na rzecz potrzeb partnera?  Czy rezygnacja z siebie daje mi coś, jeśli tak to co? Czy moja relacja przypomina mi w jakiś częściach -relację moich rodziców lub moje inne relacje ? Czy mam lęki związane z zakończeniem tej relacji np. lęk przed samotnością, zmianą sposobu życia…Czy te lęki są większe niż sama chęć bycia z tym partnerem? 

Każdy ma potrzeby i tworzymy rożnego  rodzaju relacje np. romantyczne, przyjacielskie, zawodowe itp, aby je zaspokajać. Nie da sie jednak mieć satysfakcjonującej rekacji wyłącznie opartej na zagłuszaniu własnych potrzeb. W zdrowej relacji powinna byc ciągła wymiana dawania i brania - kiedy ta równowaga jest mocno zachwiana zaczynamy czuć się zle , dla każdego moze to oznaczać coś innego. Pamiętaj tez że masz prawo mieć swoje potrzeby i mogą zmieniać się z czasem wraz z rozwojem. 

Zachęcam do rozmowy  z partnerem o Waszych potrzebach - o tych które możecie wspólnie zaspokajać a których nie, da Ci to obraz tego czy ta relacja jest dla Ciebie korzystna czy nie. 

Pozdrawiam, Magdalena Chojnacka

2 lata temu
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

to co Pani napisała na końcu czyli “trzyma nas tylko miłość” wydaje się podstawą każdego związku. Pytanie dla Pani czy to jest wystarczające dla trwania Waszego związku.

Wspomina Pani , że rożni się Pani od partnera potrzebami. Znowu pytanie dla Pani jak to do tej pory wyglądało, czy udawało się pogodzić te różne potrzeby, czy Pani akceptowała zachowania partnera czy przeszkadzało to ale dopiero teraz uświadomiła to Pani sobie. 

W toku życia i związku nasze potrzeby się zmieniają, być może taki “układ” na początku był dla Pani ok ale teraz Pani potrzeby i oczekiwania się zmieniły. Myślę, że jest to też dobry moment na rozmowę z partnerem w aspekcie Pani emocji.

Pani wątpliwości i ambiwalentne uczucia są uzasadnione. Oprócz rozmowy z partnerem, rozmową z samą sobą, wgląd w obecne uczucia, być może w Pani plany na przyszłość może pomóc podjąć decyzję dotyczącą Pani związku.

Pozdrawiam

2 lata temu
Małgorzata Korba-Sobczyk

Małgorzata Korba-Sobczyk

Dzień dobry Pani Magdo 

Skoro zadaje sobie Pani to pytanie, bardzo Panią boli ta sytuacja.  Potrzebuje Pani zadać sobie pytanie jakie uczucia generuje w Pani ta sytuacja i jak długo poradzi sobie Pani z nimi. Może rozmowa z osobą obiektywną i kompetentną pomoże Pani w zrozumieniu problemu 

 Na stronie Twój Psycholog może Pani skorzystać z bezpłatnych konsultacji, więc czeka Panią tylko wybór odpowiedniego specjalisty. 

Pozdrawiam Małgorzata Korba-Sobczyk 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam problemy z życiem seksualnym. Na początku myślałam, ze problem tkwi w partnerze, ze to on mnie nie podnieca, jednak po głębszym namyśle stwierdzam, ze problem tkwi we mnie. Mam blokadę w głowie i od roku nie potrafię zaangażować się w życie seksualne, a wszystkie inicjatywy ze strony partnera są dla mnie irytujące i drażniące. Dodam, ze wcześniej tak nie było. Na codzień jestem strasznie ospała, nic mi się nie chce. Drobne czynności wymagają ode mnie dużego nakładu psychicznego jak i fizycznego. Jak mam sobie pomoc?
Odkąd partnerka poszła do ginekologa- mężczyzny, przestałem czuć zainteresowanie.

Witam. Mam pytanie a zasadniczo problem.

Jestem w związku od 5 lat, nasze relacje i życie erotyczne przebiegało wspaniale. Wszystko się zmieniło, kiedy Partnerka za namową koleżanki postanowiła zmienić lekarza, iść do mężczyzny ginekologa, założyć wkładkę antykoncepcyjną. Po tej wizycie w mojej psychice coś się zmieniło. Straciłem zainteresowanie współżyciem z Partnerką .Powiedziałem jej o tym, uważa że "wymyślam i cuduje".

Myślałem, że to minie ,próbowałem się nawet zmuszać do tego, ale to jeszcze gorzej. Nigdy nie byłem przesadnie zazdrosny o kolegów czy lekarzy innych specjalności. Czytałem, że to normalne, że kobiety chodzą do mężczyzn ginekologów, a faceci nie mają prawa czuć się źle z tego powodu. Czy jest na to jakaś rada?Czy ja mam prawo czuć się źle z tym ?

Jak poradzić sobie ze zdradą męża?
Jak poradzić sobie ze zdradą męża? Daliśmy sobie drugą szansę ale ja wciąż nie potrafię sobie z tym poradzić. Nasze życie intymne też uległo zmianie l, nie potrafię po prostu. Chciałabym żeby było jak dawniej. Mamy synka.
Z moim chłopakiem oboje mamy po 16 lat. Poznaliśmy się półtora roku temu, po miesiącu weszliśmy w związek. Oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo.
Z moim chłopakiem oboje mamy po 16 lat. Poznaliśmy się półtora roku temu, po miesiącu weszliśmy w związek. Oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo. Gdy go poznałam cierpiał na depresję(wtedy jeszcze niezdiagnozowaną). Zawsze robiłam wszystko żeby mu pomóc, zawsze przy nim byłam, starałam się żeby poczuł się lepiej. Cały czas namawiałam go na to, żeby poprosił swoją babcię (ma tylko ją), żeby zapisała go do psychologa. Niestety nie posluchał, dopiero po próbie samobójczej zaczął brać leki, z początku nie chciał, ale udało mi się go przekonać, zaczęlo po jakimś czasie być z nim lepiej. Mimo to nie usłyszałam nawet głupiego dziękuję, nie potrafił mnie docenić. Mimo to zawsze miał we mnie wsparcie, cały czas bardzo go kochałam. W te wakacje było między nami lepiej, jednak we wrześniu nagle zaczął ze mną ciągle zrywać, później przepraszając i wracając do mnie, raz mnie nawet uderzył, po paru takich zerwaniach było względnie dobrze, obiecał mi że to już się nie powtórzy. Dzień później znowu to zrobił, przez to że doradził mu tak jego wujek (argumentując to tym, że mój ojciec go wręcz nienawidzi, przez jego wygląd, status społeczny, w przeciwieństwie do mojego chłopaka, ja pochodzę z bogatej rodziny, co nie podobało się moim rodzicom) Napisał do mojego ojca wiadomość w której twierdził że nasze zerwanie to jego wina. To wszystko działo się z rana, pojechałam całkiem załamana do centrum miasta, rozmyślając o tym dlaczego on taki jest o dlaczego nie potrafi mnie docenić, myślałam wtedy nawet o samobójstwie, zaczęłam się obwiniać za całe zło na tym świecie. W tym czasie zadzwonił do mnie, było około północy, przepraszał mnie, mówił że nie chcę żyć beze mnie. Dałam mu ostatnią szansę, jesteśmy razem do dziś jednak nie wiem czy nie lepiej byłoby jakbym mimo tego że bardzo go kocham zakończyła wtedy ten związek, przez to co mi robił cały czas cierpię, codziennie płaczę, prawie w ogóle nie śpię, nie jem i nie potrafię się pogodzić z tym dlaczego on mi zrobił wszystko co zrobił (większości nawet nie wymieniałam). Czuję że bardzo potrzebuję pomocy, ale nie mam jeszcze 18 lat i nie mogę sama iść do psychologa, a moi rodzice nie chcą mnie zapisać, bo jak twierdzą nie ma potrzeby. Całe dzieciństwo i przez całą podstawówkę byłam przez całą klasę wyzywana, bita i poniżana, nigdy nie miałam znajomych. Pozbierałam się po tym jednak teraz kilka najbardziej traumatycznych wydarzeń z mojego życia połączyło się jakby w jedną całość i nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. Przez mój stan zaniedbuję wszystkie swoje obowiązki i zawodzę wszystkie bliskie mi osoby. Mój chłopak stara się mnie wspierać jednak to nic nie daje, mam wrażenie że nie jestem teraz dla niego dobrą dziewczyną, że jego też zaniedbuję
Obawiam się romansu męża. Zmienił swoje zachowanie, dostaję sprzeczne komunikaty.
Jesteśmy parą od 12 lat, mamy za sobą piękne chwile, ale też wieloletnią walkę o bycie rodzicami. W ubiegłym roku wydarzył się cud - upragniona ciąża. Jej początek był przepiękny, niestety po 3 miesiącu mój mąż postanowił wyjechać na wyjazd sportowy z kolegami - niestety okazało się, że są tam też wolne, atrakcyjne kobiety, o czym mi nie powiedział. Sam wyjazd opierał się na kłamstwie i od tego momentu w moim małżeństwie posypała się lawina kłamstw - mąż bardzo zaprzyjaźnił się z 3 osobami z tego wyjazdu (sami single - w tym 2 piękne, szukające kobiety) i notorycznie się z tymi osobami spotyka okłamując mnie - te kłamstwa wychodzą przypadkiem. Dodatkowo, od wyjazdu zaczął robić sobie regularnie selfie, różne zdjęcia, telefon zablokowany i ukrywany, jego zachowanie się zmieniło diametralnie, odsunął się emocjonalnie i fizycznie ode mnie, opowiadając mi przy tym, że wymyślam, to ja jestem najważniejsza i dziecko i przed nami piękny czas, planuje drugie dziecko itp. Otrzymuję totalnie niespójny komunikat. Zauważyłam, że od momentu tych kłamstw, żyję w permanentnym lęku, moje zaufanie jest zerowe, ciągle analizuje wszystkie kłamstwa, poczucie bezpieczeństwa - całkowicie zaburzone. To jest jak toksyna w mojej głowie, cały czas czuję, że najgorsze przede mną, że niebawem dowiem się o romansie męża. Nie wiem co mam robić, mąż twierdzi, że to tylko znajomi i on walczy o swoją wolność, ja czuję, że tak nie jest, że za tym siedzi znacznie więcej i najgorsze przede mną. Totalnie nie wierze w cokolwiek, co mówi.
Nigdy nie chciałam i nadal nie chcę mieć dzieci. Jednak partner bardzo chciałby mieć dziecko. Postawił mi ultimatum
Dzień dobry. Mam 33 lata i poważny problem w związku. Nigdy nie chciałam i nadal nie chcę mieć dzieci. Powodów dlaczego, mogłabym wymienić co najmniej 100. Jednak partner bardzo chciałby mieć dziecko. Postawił mi ultimatum - albo zgodzę się na dziecko, albo się rozstajemy. Kocham go, ale tak ogromne poświęcenie mnie przeraża. Nie wiem co robić
Jak powiedzieć partnerowi o długach, jak przygotować się do takiej rozmowy?
Witam. W skrócie... zbieram się, żeby powiedzieć partnerowi o długach... o części z nich wie, jednak przez własną głupotę i bezmyślność wpadłam w kolejne i nie radzę sobie już z tym kompletnie. Bardzo boję się jego reakcji i tego, że już nie zniesie mojej kolejnej wpadki... jak się przygotować do takiej rozmowy? Wiem, że muszę mu o tym powiedzieć, życie w kłamstwie mnie już dobija, jestem tym kompletnie załamana... proszę o pomoc. Z góry dziękuję.
Przyjaciółka zmaga się z zaburzeniami, jednak olewa mnie i to, że się o nią martwię.
Dzień dobry, Mam przyjaciółkę, która cierpi na głęboką depresję ze stanami lękowymi i prawdopodobnie z dwubiegunówką. Ostatnio jej stany się nasiliły, wydaje się jakby szukała atencji u konkretnej osoby(chłopaka, z którym powoli buduje związek) Ostatnio miała jakieś akcje, w których mówiła o tym, że wejdzie do wzburzonego morza itp. Czuję, że mnie bardzo ignoruje, bo kiedy martwię się czy wróciła do domu lub czy chce się iść przejść, za każdym razem odmawia albo mnie zlewa, a jak pojawi się ten chłopak lub nasz wspólny kolega, to nagle nie ma z tym problemu i jak na to patrzę robi z siebie ofiarę. Problem polega na tym, że ma gdzieś to, że ja mogę się o nią martwić i najnormalniej mnie olewa, nie patrząc na to, że mnie też dużo kosztuje słuchanie o jej problemach czy zwykłe wyczekiwanie na wiadomość czy jest bezpieczna w domu. Czasem mam ochotę jej wygarnąć to wszystko, że jest bardzo egoistyczna i egocentryczna, ale wiem, że w jej stanie nie wolno tego robić. Co mam zrobić, jak z nią postępować?
Panicznie boję się, że partner mnie zdradzi. Lepszy kontakt utrzymuje z koleżankami.

Jestem w związku z partnerem od 10 lat z półroczną przerwą. 

Mam paniczny strach, że partner mnie zdradzi. Utrzymuje kontakt z koleżankami, piszą przez komunikatory społeczne. Widujemy się na weekend tylko. W ciągu tygodnia napiszemy sobie parę wiadomości: dzień dobry, jak się czujesz, czy wszystko ok. Z koleżankami partner potrafi pisać cały dzień. Na tym podłożu mamy cały czas spięcie, awantury. Partner myśli o rozstaniu, bo ja go ograniczam, kontroluję - to tylko pisanie, nie zdradza mnie -> tak się tłumaczy. Jestem na załamaniu nerwowym, co robić, co myśleć, jak postępować?

Jak przekonać się od tatuaży?
mam problem dotyczący tatuaży. A więc moją żoną kiedyś mówiła mi ,że chciałaby zrobić sobie tatuaż uznałem to za zart i machnąłem ręką mówiąc ,że to jej sprawa i wg. Ale gdy zrobiła coś we mnie pękło. Osobiście nie mam nic do tatuaży i nie twierdzę że to są ludzie gorsi czy chorzy czy też mający problemy z prawem. Uważam ,że moją żonę to szpeci mimo że nie jest to tatuaż wulgarny czy coś w tym stylu nie moge juz spojrzeć na żonę jak wczesniej cos jakby odpychało mnie. Do sedna jak mógłbym się przekonać do tego bo nie ukrywam ,że to ciężki czas dla nas 😪😪 nie chcę rozwodu chce normalnie żyć jak wczesniej lecz nie wiem jak się zmienić
Mam 37 lat i nie umiem wejść w nową relację romantyczną, po śmierci partnera. Jako starsza osoba o orientacji homoseksualnej, czuję, że nie mam, gdzie szukać.
Mam 37 lat, jestem po 12 -letnim związku z chłopakiem ,niestety zdradzał, choć twierdził, że kocha. Może kochał, ale na swój własny sposób. Zaraził się w efekcie końcowym HIV, zmarł na AIDS. Ja nie umiem, mimo kilku lat już ,zapomnieć o nim, kocham go nadal i nie umiem zaufać innemu chłopakowi . We wszystkich widzę zdrajców emocjonalnych. Jak sobie z tym poradzić ? Dodatkowo istnieje teraz kult młodości cute hot young boy a ja już mam swoje lata, jak szukać ? Mam chodzić po klubach ? Jakoś nie bardzo siebie w tym widzę. Net też jest słaby dla " starych homo " niestety takie czasy, teraz jest kult młodości. Moja rodzina się domyśla pewnie, ale nawet o mnie nie wie. Wie tylko jedna psycholog i nikt więcej . Może matka się domyśla... Proszę o pomoc.Porade. Pozdrawiam . Przemek.
Jak poradzić sobie z niepewnością w związku na odległość z obcokrajowcem?

Dzień dobry, ponad trzy lata temu zdarzyła mi się trudna historia, której konsekwencje ponoszę do dziś i nie wiem, jak się z tej sytuacji wyzwolić. Poznałam mężczyznę, który jest obcokrajowcem i zakochaliśmy się w sobie. 

Najpierw on się bardzo zaangażował, choć widział mnie tylko parę godzin, później ja stopniowo dochodziłam do wniosku, że może takie rzeczy jednak się zdarzają. 

Utrzymywał ze mną regularny kontakt przez kilka miesięcy, co najmniej dwa razy w ciągu dnia przez wiadomości Whatsapp. Często też dzwonił, żeby choć na mnie popatrzeć, bo rozmawialiśmy po angielsku, a on pamięta ten język ze szkoły w stopniu podstawowym. Po pół roku przyjęłam jego zaproszenie. Nie skorzystałam z gościnności, którą proponował, ale spotkaliśmy się w mieście i zabrał mnie do domu. Uklęknął przede mną i poprosił, żebyśmy byli razem. Zgodziłam się. Cieszył się jak dziecko. Planował kolejne spotkanie, przedstawienie mnie rodzinie. Spotykaliśmy się w jego mieście co 3 miesiące. Chciał, żebym uczyła się jego języka, wyrywały mu się słowa o małżeństwie, ale konkretnie nie przedstawił mi żadnych planów. Przedstawił mnie natomiast swojej rodzinie i przyjaciołom po 10 miesiącach od poznania się. Mimo jego usilnych próśb nie zgodziłam się na współżycie, nie czułam się dostatecznie bezpiecznie, by ryzykować. 

Choć chciał być ojcem i mówił, że nie poradzi sobie, bo mnie potrzebuje. Po jednej takiej konfrontacji nagle przestał pisać, a w zasadzie nie nagle, tylko po 6 tygodniach od mojego powrotu, po trzeciej wizycie u niego. 

On mnie nigdy nie odwiedził, odmawiając zaproszenia ze względów zawodowych i finansowych. Odezwałam się do niego ja po miesiącu. Wszystko wróciło, pisał, dzwonił, bardziej ciepło i otwarcie mnie traktował, bardziej deklaratywnie, tylko nie chciał się spotkać, kiedy to proponowałam. 

Po moim trudnym przeżyciu osobistym najpierw mnie wspierał, a potem znów się nie odzywał, jakby strata mojej najbliższej osoby dotyczyła jego. Od tamtego czasu to ja musiałam pisać pierwsza. Aż do tego lata, kiedy zażądałam spotkania i rozmowy o nas. Pojechałam się z nim spotkać. Usłyszałam nagraną wiadomość "kocham cię, całuję" i na tym kontakt w zasadzie się urwał. Nie odpowiada na moje wiadomości, już 3 w różnych odstępach czasu. Ostatniej nie wyświetlił. 

Jest wrażliwcem, to na pewno, ale nie jest chłopcem. 

Oboje jesteśmy już bardzo dojrzali, poznaliśmy się w takim ostatnim momencie, by stworzyć tradycyjny związek. 

Oboje nie byliśmy w formalnych związkach. Nie mam pojęcia co z tą sytuacją zrobić. Nauczyłam się w międzyczasie komunikatywnie jego języka, korzystałam z pomocy psychologicznej, która niestety nie wniosła nic zasadniczego. Nie mam pomysłu jak rozwiązać tę sytuację, wiem tylko, że nie potrafię tego zostawić. 

Co mogę zrobić, żeby poczuć się lepiej?

Nadmiernie myślę i wracam do tego, co zrobiłam/powiedziałam itp. - przejmuję się opinią innych. Jak sobie radzić?
Co można próbować robić, żeby aż tak bardzo nie przejmować się opinią innych i nie mieć tzw. "second thoughts" po zrobieniu/powiedzeniu czegoś? Czasami mam takie coś, że komentując coś sarkastycznie lub robiąc coś co mi sprawia przyjemność/nie robiąc czegoś czego ktoś ode mnie oczekuje mam później wyrzuty sumienia czy aby na pewno postąpiłam dobrze. Lubię siebie w takiej wersji kiedy to ja jestem dla siebie najważniejsza, a to poczucie winy mnie dobija i sprawia, że się po prosto źle z czymś czuję i zadaję sobie pytania czy może to już nie jest bycie samolubnym.
Jak balansować rolę córki i swoją kobiecość? Problemy z tożsamością i kontaktami z rodzicami
Nie chcę już występować w roli córki, nie umiem się w tym odnaleźć i mam tego dosyć. Jestem młodą kobietą, Większość życia mieszkałam z rodzicami jak wszyscy, wyprowadziłam sie po ukończeniu 19 lat, ale jednak rodzice chcą mieć ze mną kontakt a ja z nimi nie chcę. Nie rozumiem, jak można jako dorosły chcieć mieć kontakt z rodzicami ? O czym ja mam z nimi rozmawiać? Przez tyle lat z nimi mieszkałam że już wystarczy, przecież to upośledza udział w społeczeństwie. Jak można stać się dorosłą kobietą czy mężczyzną mając kontakt ze swoimi rodzicami? Mi to koliduje strasznie. Rzeczy które robię albo chcę robić to nie są rzeczy o których mogę czy chcę rodzicom powiedzieć bo jest to strasznie dziwne, krępujące. I to wcale nie chodzi o jakieś niepokojące aktywności, wręcz przeciwnie. Ja po prostu nie umiem pogodzić tych wszystkich ról. Jak spodoba mi się mężćzyzna i o nim myślę, mam się z nim spotkać albo gdybyśmy mieli spędzić noc a tu nagle dzwoni mama to przecież popsuje cały nastrój i moją kobiecą stronę. Nie rozumiem jak miałabym nagle funkcjonować. Nie umiem się tak przełączać córka-partnerka-wnuczka-koleżanka-pracownica itp. Tych ról w życiu jest bardzo wiele i ja już mam dosyć bo czuję, że muszę się uciskać, a chciałabym być sobą! Nie chcę ciągle się gdzieś wpasowywać, bardzo rzadko kiedy czuję że mogę być sobą. Naprawdę nie wiem, jak inni to łączą. Ale mi to skrajnie przeszkadza, chciałabym jak najczęściej móc być tą kobiecą sobą i tą stronę pokazywać. A krępuje mnie to przy rodzicach, innych członkach rodziny. I przez to moja kobiecosć się chowa. Gdybym miała być wsytuacji, gdzie jestem jednocześnie z rodzicami i partnerem to kompletnie nie wiedziałabym, kim być, jak się zachowywać. Może innym to przychodzi naturalniej, ja natomiast jestem bardzo emocjonalna i wiele rozpoznaję u siebie wzorców. Na pewno wiem, że nie lubię tej strony swojej, którą jestem przy rodzicach. Nawet chodzić nie mogę swobodnie, mój naturalny chód jest kobiecy a przy rodzicach czuję że to niewłaściwe i chodzę sztywno, nawet się garbię, unikam naturalnej ekspresji twarzy, czuję że muszę być sztywniejsza i znacznie bardziej neutralna, wręcz mało kobieca. Dużo wstydu tutaj występuje. Nawet zmieniam swój głos jak z nimi rozmawiam na mniej kobiecy. Czy to normalne? Nie wiem skąd się to wzięło. Ale bardzo mi to przeszkadza już od kilku lat.
Jak wspierać przyjaciółkę z zaburzeniami odżywiania?

Jak mogę pomóc mojej bliskiej przyjaciółce, u której zauważyłam mocno niepokojące zachowania związane z odżywianiem? Coraz częściej unika wspólnych posiłków, narzeka na swoje ciało i obsesyjnie koncentruje się na kaloriach. Martwię się, że mogą to być oznaki zaburzeń odżywiania, ale nie wiem, jak delikatnie poruszyć ten temat, żeby nie poczuła się źle.

Czy ktoś mógłby podpowiedzieć, jak najlepiej rozmawiać w takiej sytuacji? Jak mogę ją wesprzeć w szukaniu pomocy? 

Boję się, że bez wsparcia jej stan może się pogorszyć, a naprawdę mi na niej zależy.

Czy jestem osobą na otarcie łez partnera? Czy podtrzymuje działalność dla kontaktu z inną kobietą?
Weszłam w związek nie znając pełnej prawdy o moim partnerze Przez pierwsze 3 miesiące naszej znajomości udawał, że jest ponad rok od rozstania , raz niechcący powiedział prawdziwą datę, ale twierdząc, że dotyczyła Pani G. Że był to związek, z którego długi chciał się wyplątać, a nie mógł, ponieważ nie był w stanie żadnymi sposobami wyprowadzić tej kobiety z domu, czyli związek, który nie był relacją dużo dużo wcześniej i który zakończył on . Każde pytanie o jego przeszłość kończyło się kłótnią i wmawianiem mi, że pytam, bo szukam „brudów” a były to pytania wydaje mi się standardowe, jakie zadaje każdy na początku relacji, żeby lepiej poznać i zrozumieć drugą osobę . Byliśmy związkiem na odległość i poznaliśmy się przez internet. W rozmowach odnośnie doświadczeń w tego typu relacjach, które zadawał nawet sam, twierdził, że miał jeden związek na odległość dawno dawno temu i związek ten się rozpadł po 4 latach z uwagi na to, że partnerka chciała mieć dzieci, a on nie, o czym niezbyt ją poinformował wcześniej. On dzieci miał z poprzedniego związku, warto nadmienić, że kobieta, która chciała dzieci poznała go i rozpoczęli relacje, kiedy ten poprzedni jeszcze trwał. Jeśli chodzi o internet - mówił, że z dwa razy się z kimś spotkał, ale beznadzieja. Finalnie te kłótnie, te reakcje na jakiekolwiek pytania sprawiły, że chciałam się wycofać. Zebrał się w sobie, zadzwonił, opowiedział „wszystko” twierdząc, że jestem taka ważna, że on wszystko powie, żeby mnie nie stracić , opowiedział niby o każdej , opowiedział jak zraniła go miłość w młodości i że od tamtego czasu nikogo nie kochał, że jestem pierwsza. Po jakimś czasie dalej widząc, że jest źle chciałam ta relacje zakończyć , on to widział mój dystans, chłód i wtedy zebrał się na odwagę - wolny był krótko bardzo bardzo krótko , był w 3 letnim związku na odległość z moją rówieśniczka (duża różnica wieku) związek zakończyła ona, on nawet niby nie wie dlaczego , była pierwszą kobietą, przy której się przełamał , zależało mu, była taka i taka i taka (same superlatywy) w czasie trwania związku kupił lokal w jej mieście, w którym ona prowadzi biznes (to też była tajemnica) do dziś przelewa mu pieniądze. Chciałam odejść , on wie, że w przeszłości zazwyczaj trafiałam na okaleczonych facetów świeżo po związkach i nie chciałam być nigdy więcej ratownikiem i pocieszeniem. Rozpadłam się totalnie. Ale to tak totalnie , po moich związkach pare lat byłam zamknięta, nawet nie próbowałam, nie chciałam znowu przerabiać takiej historii , dużo czasu spędzonego u psychologa , samorozwój , pracoholizm depresja - do tego mnie doprowadziły i przysięgałam sobie nigdy więcej I po latach terapii, kiedy się odważyłam raka bomba - znowu to samo tylko na nieświadomie tu ktoś ukrywał kosztem nerwów i kłótni inna kobietę. Obiecał, że pójdzie na terapie - jeśli wyjdzie narcyzm, sam mnie zostawi ,jeśli nie to będzie pracował nad sobą. Obiecał sprzedać lokal, bo widział, że jest to dla mnie nieakceptowalne i mówiłam wprost, że dla mnie to sytuacja nie do przyjęcia. Obiecał ….. zrobił test, z testu wynika, że jest narcystyczny, ale mi wynik przekazano inaczej, to było wszystko w maju. Psychologa znalazł jakoś pare dni temu …. Lokal cisza. Chciałam rozstać się w czerwcu na koniec jakoś. Po paru dniach kłótni, mojego płaczu, odchodzenia od zmysłów, gdzie widział jak bardzo czuje się gorsza od tej kobiety, jak uważam, że jestem zabawką, jak bardzo mnie to boli. Kaja się, przeprasza mówi, że rozumie, że on pozbędzie się tego lokalu. Tylko zamiaru takiego nie ma. Teraz słyszę, że czy ja nie widzę jak on się stara , że ten lokal powstał w przeszłości, że to dobry interes, że on przecież z nią nie rozmawia i ze to ze mną coś nie tak, że to mi się uroiło, że on ją chroni. A w moim odczuciu ten lokal to pretekst, żeby ona nie zniknęła , to jak czekanie, że ona kiedyś po coś przyjdzie. Pytanie brzmi czy to chore, że chciałabym, żeby on go sprzedał ? Nadmienię, że nawet jeśli były wizje sprzedania to albo znajomemu jako gotowy biznes z ta kobietą w pakiecie albo jej i to jest wersja numer jeden i w ogóle jakby niebrane jest pod uwagę, żeby go normalnie w biurze wystawić i niech się dzieje co chce, taka jakby protekcja nad nią. Natomiast finalnie są obietnice i odwlekanie i oczekiwanie, że ja to zrozumiem . Czy to normalne, że biorąc pod uwagę moje doświadczenia uważam, że jestem zabawką na otarcie łez i ze nie jest to dla mnie zdrowa sytuacja, że mój partner widzi jaki sprawia mi to ból, a nadal lokal jest dla niego ważniejszy ? Nadmienię, że jest to osoba dobrze zarabiająca. Czy to nienormalne, że uważam, że jego emocjonalnie nadal z nią coś łączy i lokal to pretekst ?
Dzień dobry, zostałam zdradzona przez mojego narzeczonego, byliśmy razem 4 i pół roku.
Dzień dobry, zostałam zdradzona przez mojego narzeczonego, byliśmy razem 4 i pół roku. Wcześniej ja byłam osobą, która chciała wziąć ślub i założyć rodzinę, on nie był gotowy. Bardzo ten romans przeżyłam. Trwało to ok. 2 miesiące. Zdradził mnie z koleżanką z pracy, od razu razem zamieszkali. Postanowiliśmy spróbować naprawić relacje, była to moja intencja. Chłopak bardzo długo nie brał odpowiedzialności za to, co zrobił, kłamał, nie przyznawał się do zdrady, kontakt z kochanką zrywał stopniowo, aby jej nie skrzywdzić. Po tym wszystkim nie chciał zamieszkać wspólnie, chciał przeczekać, aż minie mi złość mieszkając u rodziców. Nie mogę zrozumieć jego zachowania w trakcie zdrady i później. Czuję się źle z tym, że to ja wieloma kłótniami, awanturami, udowadniałam mu, że to była zdrada, że mnie oszukuje, że romans zaczął się, kiedy byliśmy razem itp., miałam racje z tym wszystkim. W końcu po ponad pół roku wyznał cala prawdę. Ciągle mam powroty tego, co robili i nie mogę uwierzyć, że jest zdolny do zdrady, nie mogę uwierzyć w to, jaką potrafi być osobą. On twierdzi, że działał nieracjonalnie. Chodzę na psychoterapię, mam stwierdzona depresję spowodowana zdradą. Kłócę się, awanturuje, z partnerem, kilkakrotnie rzuciłam się na niego podczas kłótni i go pobiłam (wiem, że zrobiłam źle i już takie zachowania nie mają miejsca podczas kłótni). On był w szpitalu w sprawie pobicia i uważa, że powinnam ponieść konsekwencje swojego zachowania i zgłosić pobicie na policję. Co powinnam zrobić w tej sytuacji? Mam wrażenie, że on nie widzi, w jaki sposób jego zachowanie na mnie wpływa, skupia się tylko na ukaraniu mnie. Podjęłam decyzje, że pójdę na policję, ale czuję się źle z jego postawą, tym bardziej, że jego zachowanie też mogłabym zgłosić, jako znęcanie się psychiczne, o czym informował mnie psychiatra i psycholog (m.in. jak po nocy spędzonej z kochanka przyszedł bez mojej wiedzy do mieszkania umyć się, zostawił mi brudne majtki). Wiele miesięcy manipulował mną, kłamiąc, że mnie nie zdradza, że jest u rodziców i myśli o śmierci, podczas kiedy bawił się z kochanką. Mówił, że wszystko jest moją winą. Wmawiał mi miesiącami, że mnie nie zdradził, a romans zaczął po rozstaniu. Swojej kochance mówił, że jestem chora psychicznie. Nie zamierzam tego zgłaszać, nie chcę, żeby miał problemy. Kiedy cokolwiek próbuje mu wyjaśnić, on uważa, że nie chcę ponieść konsekwencji swojego zachowania. To nie prawda. Jest mi przykro, że skupia się na wymierzeniu mi kary, ale nie widzi swojego zachowania. Czuję się z tym fatalnie, nigdy wcześniej nie biłam innych. Mój były partner ma do mnie ogromny żal za te zachowania. Nie radzę sobie z tą sytuacją. Jest dla mnie trudny fakt, że zgłoszenie pobicia na policję przekreśla szanse na dalszą relację (zeznania przeciwko sobie, wywlekanie brudów itp.) to raczej sprawi, że się znienawidzimy. Bardzo go kocham mimo tej okrutnej zdrady i kłamstw. Proszę o pomoc.
Dziewczyna od jakiegoś czasu źle się czuje. Rozstała się ze mną zupełnie nagle.
Witam, Moja dziewczyna ma problem od jakiegoś czasu, mówi, że jest zagubiona, bezradna, ma niską samoocenę, czuje pustkę. Nasz związek trwa 3 Lata, niecały miesiąc temu postanowiła, że rozstanie to dobry pomysł, bo skoro sama nie radzi sobie ze sobą to "tak będzie łatwiej" wcześnej nie dawała mi żadnych znaków Przez to wszystko sam zaczynam wariować, bo nie wiem jak jej pomóc, a przede wszystkim jak mam to zrozumieć? z jednej strony chce mieć ze mną kontakt, a z drugiej, że już nie jesteśmy parą, więc nie może tak to wyglądać. Była już na pierwszej wizycie u Pani psycholog. Najgorsze jest w tym wszystkim to coś, co mnie męczy.. Nie dała mi żadnego powodu, żeby jej w tym nie pomóc w końcu "na dobre i na złe" Czuję się, jakbym dostawał za każdym razem w twarz ,kiedy chce sie do niej zbliżyć.
Jak poradzić sobie z agresją partnera z problemem alkoholowym i jego negatywnym wpływem na dziecko?

Jestem z moim partnerem ponad rok, nie mieliśmy łatwego początku, gdyż on spotykał się z moją przyjaciółką ja z jego przyjacielem. Fakt było to przelotne, ale myślałam, że przez to przejdziemy. Przyjaźniliśmy się długo .. około roku .. wiedzieliśmy o sobie dużo, rozmawialiśmy godzinami o wszystkim … po około roku nie wiem, kiedy zakochaliśmy się w sobie … na początku było pięknie, był czuły, kochany, szarmancki, dawał mi tyle czułości i miłości jak nikt dotąd. Zauważyłam jednak, że ma problemy z alkoholem a za każdym razem, gdy wypił, byłam jego największym wrogiem … wyzywał mnie od kurew, szmat, później doszło kilkakrotnie do rękoczynów …i wieczne wypominanie przeszłości, byłaś kur..a, ciągle mnie wypytywał o sex z bylymi partnerami, czy było mi lepiej, szczegóły, które mnie aż obrzydzały. Taki temat potrafił ciągnąć dwa dni / w zależności od tego ile trwał tzw. melanż. Potrafiłam nie spać dwa dni, bo wypytywał mnie o wszystko, nie dało się nie odpowiedzieć, nie dało się go uspokoić, gdy próbowałam to zrobić, było Jeszcze gorzej. Później przychodził na kolanach i błagał o wybaczenie, mówił, że to alkohol. I znowu był najkochańszy, szarmancki. A ja wierzyłam, że go wyleczę :( postawiłam warunek .. zaszycie się .. 8 miesiącu był zaszyty, był w miarę spokój, chociaż były ataki agresji , wyłonienie przeszłości , partnerów , ale nie tak agresywnie jak po alkoholu . Po 8 miesiącach pojechaliśmy do wakacje , wzięłam ze sobą swojego syna nastolatka . I zaczął się koszmar , codziennie picie , nie skłamię jak powiem że 20 drinków dziennie to normalka . Codziennie jazda , wyzywanie mnie przy synie , wyzywanie jego , wyrzucanie nas z pokoju , mówienie że twoja matka to kurwa ,nie no ogólnie dramat. Ja rozstrój żołądka a wakacje stały się koszmarem . Szkoda mi mojego syna tak bardzo . Nie da się go uspokoić , załagodzić , jak inny człowiek , potwór , psychopata bez empatii traktujący mnie jak największego wroga . Najlepsze jest to że na tych wakacjach kupił pierścionek zaręczynowy i się oświadczył, a na drugi dzień mi go wyrwał z palca. Codziennie wyzyska , szarpanie , wymyślanie sytuacji, które nie miały miejsca, bo warto zaczyna,c że po alkoholu ma urojenia i wymyśla sobie sytuacje . Jak można kogoś kochać niby ogromną miłością - i tak kogoś traktować , jeden dzień cię kocha drugiego dnia traktuje jak największego wroga . Nie wiem jak z tego wyjść . 

Nie wiem, od czego zacząć . Doszło do mnie że jestem z psychopata i okropnie się go boję . Jest mściwy i zdolny do wszystkiego . Nie chce odejść na ścieżce wojennej . Ale nie wiem jak to zrobić . Mam rozwalona psychikę , i nie wiem dlaczego jest dla mnie taki agresywny . Co się stało z człowiekiem, w którym się zakochałam , dla którego byłam oczkiem w głowie , który taktował mnie jak księżniczkę a teraz jak zwykła szmatę ….

Zazdrość o związek przyjaciela, ponieważ sam nie pogodziłem się z odrzuceniem. Doprowadza mnie to do myśli samobójczych.
Witam. Mam 23 lata. Mój problem to zazdrość o przyjaciela (homoseksualny), który wszedł w związek. Kiedy rozmowa z nim schodzi na jego chłopaka i ich relacje, zaczynam się cały trząść, ogólne samopoczucie jest straszne i bardzo często doprowadza to nawet do myśli samobójczych. Dobija mnie samo wyobrażenie ich. Nie potrafię szukać swojego związku, bo nadal nie pogodziłem się z odrzuceniem przez chłopaka 5 lat temu i ciągle myślę, że mu się spodobam, kiedy zmienię swój wygląd, przez co sporo ćwiczę. Żyję ludźmi, zamiast sobą. Nie potrafię odpuszczać i nie wiem jak to zmienić. Nic sobie nie zrobię bo wiem, że nie potrafię, ale bardzo chcę przestać się tak czuć. Pracy nie mam, przez co nie jestem ubezpieczony. Wysyłam sporo CV, lecz bez żadnych rezultatów. Chodziłem wcześniej do psychologów, ale był to niezbyt dobry traf. Miałem wrażenie, że nie skupiają sie na moim problemie. Nie wiem co mam teraz zrobić. Czy potrzebuję leków, żeby to wszystko zrozumieć i odpuścić? Z góry dziękuję za wszelkie rady.