Nie panuję nad agresją, gdy dzieją się mi przykre rzeczy.
Kilka faktów o mnie: Jestem przed 30. Nie jestem brzydki, ale zawsze miałem kompleksy. Nigdy nie potrafiłem poderwać dziewczyny, zawsze to one podrywały mnie.
Miałem bardzo trudne dzieciństwo, ojciec pił ciągle i znęcał sie i bił mamę i mnie, miał takie odpały, że robił bardzo złe rzeczy, nie napiszę tego.
Miałem ciągle problemy w szkole i problemy z agresją. Na początku gimnazjum zacząłem dużo ćwiczyć na siłowni, bardzo przybrałem, zacząłem jeździć z dużo starszymi znajomymi po zabawach i ciągle się biliśmy, imponowało mi to jak oni opowiadali co to nie robili po takich imprezach. W końcu podczas kolejnej awantury w domu pobiłem ojca i robiłem to notorycznie, gdy tylko zaczął robić awantury, aż przestał - wiedział, że nie da mi rady.
Dorosłem, przestałem się bić, znalazłem dobrą pracę i poderwała mnie dziewczyna, zaczęliśmy chodzić ze sobą, ale dowiedziałem się, że mnie zdradza i nie zerwałem, bo nigdy nie potrafiłem tego zrobić, za to stałem się agresywny w stosunku do niej, wyzywałem ją przy każdej kłótni od najgorszych, po 4 latach zerwała ze mną, nie mogłem sobie z tym poradzić - ciągle pisałem do niej i wyzywałem ją, aż podała mnie na policję. Po tej akcji zerwałem całkiem kontakt z nią.
Było mi bardzo ciężko, miałem myśli samobójcze a każdy dzień był nie do zniesienia, po około dwóch latach stanąłem na nogi, zacząłem się cieszyć życiem aż wreszcie napisała ona - kolejna dziewczyna, zaczęła mnie podrywać, nie chciałem jej, odrzucałem, nie odpisywałem aż w końcu uległem i się z nią spotkałem. Bardzo szybko zaczęliśmy chodzić razem, gdy po paru dniach przypadkiem spotkałem ją z byłym jak się obściskiwali, gdy to zobaczyłem uśmiechałem się do niej i poszedłem do swojego samochodu. Pobiegła za mną, zaczęła mnie przepraszać itp. Powiedziałem jej, żeby dała mi czas, ale ona była twarda i pisała cały czas do mnie aż w końcu jej wybaczyłem i od tego się zaczęło, łącznie przez rok czasu. Dowiedziałem się i widziałem jak kilkakrotnie mnie zdradzała, a ja jej zawsze wybaczałem, ale za to zacząłem ją bardzo wyzywać od najgorszych aż w końcu po roku czasu mnie zostawiła, a ja sobie nie mogę poradzić. Prawie nie jem, nie mogę też spać. Boję się, że już do końca życia sam zostanę, nie znajdę sobie nikogo. Nie potrafię panować nad sobą, jak zaczynam wyzywać od najgorszych. Jak zacząć panować nad tym?
Js

Michał Baczewski
Dzień dobry,
Dziękuję, że podzieliłeś się swoją historią. To bardzo dużo ciężkich przeżyć, przez które przeszedłeś, to że szukasz wsparcia, świadczyć może o Twojej sile i gotowości do zmiany. Bycie w takim miejscu, gdzie trudno jest radzić sobie z emocjami i własnymi reakcjami, może wydawać się przytłaczające, ale chc zebyś wiedział zę istnieją sposoby, które mogą pomóc. Chcę Cie mocno zachęcić do konsultacji psychologicznej z psychologiem lub psychoterapeutą podczas której w bezpiecznym miejscu bez oceniania przyjżycie się sytuacji.
Wspierająca w przypadku traumatycznych wydarzeń o których piszesz może być np terapia EMDR.
W przypadku myśli samobójczych - pamiętaj że nie musisz być sam i możesz liczyć na pomoc. Warto po prostu podnieść słuchawkę i porozmawiać! Telefon dla osób dorosłych w kryzysie samobójczym tel. 511 200 200 czynny 24 godziny 7 dni w tygodniu obsługiwany jest on przez psychologów i terapeutów.
Dodatkowo Kryzysowy Telefon Zaufania nr: 116 123 powstał z myślą o osobach, które z różnych powodów nie mają możliwości bezpośredniego kontaktu z psychologiem.
Michał Baczewski, psycholog, terapeuta, centrum terapii wPunkt

Dorota Żurek
Jest Pan młodym człowiekiem, ale z ogromnym bagażem trudnych przeżyć. Dzieciństwo ma ogromny wpływ na nasze życie i wychowywanie się w rodzinie z problemem alkoholowym to duże obciążenie. Proszę poczytać na temat DDA: Dorosłych Dzieci Alkoholików. Problemy, których pan doświadcza z brakiem kontroli emocji, agresją, czy nawiązywaniem relacji z innymi łączą się z doświadczeniami z dzieciństwa. Jako DDA, może pan zgłosić się do każdej Poradni leczenia uzależnień i współuzależnionych, gdzie otrzyma Pan bezpłatne wsparcie psychologiczne. Zachęcam Pana do pracy nad sobą, by uporać się z trudnościami, których Pan doświadcza i dać sobie szansę na lepsze życie.
Pozdrawiam,
Dorota Żurek psycholog

Natalia Przybylska
Dzień dobry,
Przede wszystkim chcę podkreślić, że to, co Pan przeszedł, jest ogromnie trudne. Pana doświadczenia, zarówno z dzieciństwa, jak i w związkach, mają głęboki wpływ na to, jak Pan teraz reaguje na bliskość, zranienie i konflikt. Agresja, złość, i poczucie bycia zranionym to naturalne reakcje obronne, które wykształcił Pan przez lata, próbując radzić sobie z przemocą i brakiem stabilności.
Zrozumienie, dlaczego reaguje Pan w taki sposób, to pierwszy krok. Zranienia z dzieciństwa mogą wciąż wpływać na Pana reakcje w dorosłych relacjach, zwłaszcza w momentach, gdy czuje się Pan zdradzony lub bezbronny. Zachowania agresywne i wyzywanie partnerki są mechanizmami, które prawdopodobnie rozwijały się jako sposób na radzenie sobie z gniewem, bólem i poczuciem bezsilności. Ale te mechanizmy nie służą zdrowym relacjom.
Proszę rozważyć poniższe punkty:
Wsparcie terapeutyczne - praca z psychologiem lub terapeutą pomoże Panu zrozumieć korzenie tych reakcji i nauczy zdrowszych sposobów radzenia sobie z emocjami. Terapia może pomóc przepracować trudne emocje, takie jak gniew, oraz traumy z dzieciństwa. Jest wiele ośrodków oferujących wsparcie dla Dorosłych Dzieci Alkoholików (DDA) - proszę poszukać ich w swoim mieście.
Zaakceptowanie swoich emocji i reakcji – to, że ma Pan trudności z kontrolą gniewu, nie oznacza, że nie może Pan nad tym pracować. Kluczem jest świadomość, że ma Pan w sobie siłę, by zmieniać swoje reakcje i budować zdrowsze relacje.
Praca nad samooceną – Pana trudne doświadczenia mogły spowodować obniżenie Pana samooceny, co może prowadzić do trudności w związkach. Skupienie się na wzmacnianiu poczucia własnej wartości pomoże Panu lepiej radzić sobie z odrzuceniem i zdradą.
Rozumiem Pana obawy dotyczące samotności, ale ważne jest, aby najpierw skupić się na sobie i na zdrowych sposobach budowania relacji. Kiedy nauczy się Pan lepiej panować nad swoimi reakcjami i emocjami, przyszłe związki będą miały większą szansę na powodzenie.
Życzę wszystkiego dobrego.
Natalia Przybylska, psycholog

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
zdecydowanie zachęcam do podjęcia terapii.
po 1) jako dziecko ze względu na przemocowego ojca alkoholika nie otrzymał Pan wszystkiego, co powinien tj. potrzeby przynależności i miłości, potrzeby bezpieczeństwa, potrzeby akceptacji i w związku z tym wszedł Pan w dorosłe życie z pewnymi deficytami
po 2) ma Pan obniżone poczucie własnej wartości, co również wiąże się z Pana dzieciństwem. Samoocena jest ogromnie ważna w każdym aspekcie życia.
po 3) ze względu na obniżone samopoczucie.
Ponadto pozostawiam namiary na bezpłatne pomoce:
* Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym
Godziny: Całodobowo 7 dni w tygodniu
tel. 800 70 2222
* Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych
Godziny: Całodobowo 7 dni w tygodniu
tel. 116 123
Przesyłam również link do plakatu z innymi namiarami wsparcia:
https://www.gov.pl/web/psmnysa/telefony-zaufania-oraz-infolinia-wsparcia-dla-dzieci-i-mlodziezy
Dodatkowo tutaj na platformie istnieją bezpłatne konsultacje psychologiczne, również online.
Ściskam!
Katarzyna Kania-Bzdyl

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam.
Mam problem z tym, że z byle powodu mam łzy w oczach albo po prostu płaczę. Ja nawet nie potrafię się z kimś pokłócić, bo zaraz ryczę. Byle problem, najmniejsza, najłagodniejsza sytuacja i łzy w oczach. Na ogół jestem wesołą, kontaktową osobą. Zawsze miałam tak, jednak teraz bardzo nasiliło mi się to.
Dzisiaj wychowawczyni syna (6lat) przekazywała mi informacje na jego temat a ja już łzy w oczach. Nie było to nic strasznego, drobna dysfunkcja syna w przedszkolu. Przeszkadza mi to, wstydzę się tego, ale nie umiem nad tym zapanować. Nie potrafię wybrać się na wizytę do psychologa . Po prostu nie potrafię, nie dam rady, nie dotrę tam a już na pewno nie otworzę się. Co robić?
Dzień dobry, nie wiem od czego zacząć.
Nie radzę sobie z żalem , poczuciem winy i beznadziei.
W weekend doszło pomiędzy mną a mężem do konfliktu jakiego się nie spodziewałam, oboje zawiedliśmy siebie nawzajem. Ta sytuacja nie pozostanie obojętna .Ciężko przejść nad tym do porządku dziennego. Mój mąż ma choleryczny temperament jednak nie był nigdy agresywny raczej dużo narzeka a drobnostki urastają w jego oczach do rangi czegoś wielkiego. Często wprowadza stresującą atmosferę na przykład pospieszając nas, gdy mamy wyjść z domu, fakt, że nie zdążymy na metro jest dla niego stresorem i projektuje to na nas w momencie gdy kolejny pociąg będzie za 5 -7 minut. Gdy nie może czegoś znaleźć obwinia mnie bo napewno położyłam w inne miejsce. Wszystko tak komunikuje jakby to były sprawy życia i śmierci coś niesamowicie ważnego w momencie, gdy to są błachostki Takie sytuacje wprowadzają negatywna atmosferę a ja czuję że potrzebuje więcej spokoju Często też krytykuje mnie, że na przykład czegoś nie zrobiłam lub nie odłożyłam na miejsce (w domu rodzinnym też zawsze rodzice o wszystko obwiniali mnie, więc jest to dla mnie mało przyjemne ) a sam nie jest idealn,y jednak ja nie czepiam się drobnostek i nie wytykam mu tych drobiazgów. W weekend mąż pojechał po zakupy spożywcze , ja z córką zostałam w domu ponieważ miała gorączkę (zwykle zakupy robimy razem ) Gdy mąż przyniósł zakupy na górę do mieszkania spieszył się, ponieważ zostawił auto pod blokiem. Chciał skorzystać z toalety, ale my z córką akurat byłyśmy w środku, w tym samym momencie niechcący strąciłam pojemnik ze szczoteczkami z półki, wtedy mąż mnie odepchnął ponieważ stałam mu na drodze a on się spieszył. Nie odebrałam tego dobrze, dla mnie mężczyzna nie powinien popychać swojej kobiety a pospiech nie jest wytłumaczeniem . Zakomunikowałam, że nie chce być tak traktowana i wyszłam. Potem mąż chciał mnie przeprosić, ale dla mnie słowa niewiele znaczą, chciał mnie przytulić, ale odpowiedziałam, że nie. Przez resztę dnia chyba wyłączyłam/ wyparłam emocje jednak wieczorem mąż mnie zdenerwował i wtedy nie wytrzymałam wykrzyczałam, że założę się, że nawet jego tata (który od zawsze ma problem z alkoholem ) nigdy nie pchnął jego mamy. Wtedy mąż odpowiedział próbując się odgryźć twierdząc, że to moja wina, a ja nie wytrzymałam, rzuciłam w niego swoim telefonem i uderzyłam go 2-3 razy otwartą dłonią. Czuję wstyd za swoje zachowanie. Czuję, że ta sytuacja nie nie jest czymś, co łatwo puścić w niepamięć.Nie wiem co powinnam o tym wszystkim myśleć i gdzie jest problem. Najgorsze, że nasza córka była przy tym przez co czuję się z tym o wiele gorzej.
Dzień dobry,
zacznę może od początku skąd wg.mnie może brać się problem.... Żona w dzieciństwie była przez ojca bita, zmuszana do pedantycznego sprzątania i rygoru posłuszeństwa, wszystko pod karą bicia. Od ponad dwóch lat, a w ciągu ostatniego półrocza najbardziej, nasilają się u niej stany napadu agresji, niekontrolowanej agresji skupiającej się na mnie, agresji słownej w niewyobrażalnej skali - wyzwiska od najgorszego, krzyki.
Gdy już agresja osiąga maksymalny stan, to zdarzają się ataki fizyczne na mnie. Zawsze chodzi o to, że robię coś nie tak jak ona, że sprzątam inaczej, że czegoś nie zrobię, że dziecko rozrzuci zabawki (wtedy jest na mnie krzyk, że ja syfie, jestem z tego powodu brudasem, nie dbam o dom, nie doceniam, że ona sprząta, jak jestem w pracy).
Problem ze sprzątaniem - ma manię sprzątania do pedantycznego stopnia ideału. Jeśli ja chce coś zrobić, to mam to zostawić, bo wg.niej nie umiem (często chodzi o sprzątanie), jeśli ułożę np.łóżko dziecka troszkę inaczej niż ona, to pretensje, że nawet łóżka nie potrafię ułożyć - a zmieni dosłownie o 10 cm, przesune rzecz np. maskotkę i już jest wtedy Ok wg.niej.
Mówię i proszę dziesiątki razy, żeby zostawiła sprzątanie mieszkania, pranie dla mnie jak wrócę do domu z pracy, to zrobię (pracuje od poniedziałku do piątku i w domu mnie nie ma od 7:00 do ok.17:30), a tymczasem jak jestem w pracy, to ona sprząta, włącza pranie, a ja po powrocie wieczorem słyszę, że nic nie robię w domu, nie sprzątam, prania nie robię...
Zaczynają się często wyzwiska w moją stronę.
Kolejny przykład: karmie dziecko, dziecko zje trochę lub nie chce jeść - wtedy słyszę, że "mam wyje*ane" na dzieci, nie dbam o nie, jestem beznadziejnym ojcem, bo głodne dziecko chodzi przeze mnie, tylko o sobie myślę, żeby się najeść....
Rano przed pracą staram się zrobić, co mogę w domu, jeszcze jedno dziecko do przedszkola zawożę - też są pretensje, że się zabieram, a jej zostawiam dom i sprzątanie, pranie na głowie a ja jestem szczęśliwy, bo uciekam z domu...
Jestem jedynym żywicielem rodziny, żona nie pracuje.
W domu jak idę do pracy, ona zostaje z jednym dzieckiem. Próbowałem ją namówić na tabletki na uspokojenie - oburzyła się. Nie ma mowy nawet o prośbie o udanie się do psychologa...
Skala jej agresji wobec mnie jest porażająca w ostatnim czasie- jestem winien wszystkiego, co się dzieje...
Wybucha o paproch pozostawiony na ziemi, o to, że dziecko klocki rozrzuci w pokoju, bo ona się nasprzątała, a ja nie szanuje jej pracy... Naprawdę jestem bardzo opanowany i spokojny i słucham tego wszystkiego "jak świnia grzmotów", jeśli mnie atakuje, to się zasłaniam... Boję się, że kiedyś nie wytrzymam i na atak fizyczny oddam jej... W samoobronie zacząłem nagrywać dźwięk, podczas gdy zaczyna mnie obrażać i wyzywać... wymyśla niestworzone rzeczy. Pretensje ma jak wrócę po pracy 15 minut później, bo po zakupy do sklepu podjadę...
Raz miałem awanturę za powrót 20 minut później, bo w korku utknąłem... Mam nagrane, jak się wtedy chamsko odzywała do mnie i mi ubliżała. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale zacząłem nagrywać to w samoobronie, gdybym został oskarżony o to, że ja jestem agresywny, chamski itp. Nie wiem, co mam zrobić...
Co mogę zrobić. Zawsze odwraca sytuacje na odwrót, że to ja jestem cham, jestem agresywny itp. zupełnie nie widzi swojego zachowania...
Czytałem trochę i sprawdzałem i dochodzę do wniosku, że żona ma nerwice natręctw, ale chyba nie tylko...