Left ArrowWstecz
Witam. Mam problem, który ciągle zaprząta moją głowę. Jestem z chłopakiem 1,5 roku. Doskonale wiedziałam, że przedemną był w 2 letnim związku, znałam powód rozstania i jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało. Do czasu. Niedawno natrafiłam na jednym z portali na jej zdjęcie, zaczęłam szperać i zobaczyłam ich wspólne zdjecie. Co prawda było to sprzed kilku lat, kiedy my nawet się jeszcze nie znaliśmy a i tak zabolało. Od tego czasu mam jakąś obsesję. Stale się do niej porównuje, ona jest dużo ładniejsza,zgrabniejsza i młodsza. Cały czas boję się, że wystarczy jedno jej słowo i on do niej wróci, chociaż mój chłopak zapewnia, że mnie kocha, nie chce nikogo innego i to ze mną chce budować przyszłość. Kiedy próbowałam z nim o tym porozmawiać to powiedział jedynie, że nawet kontaktu z nią nie ma i to jest przeszłość do której on nie chce wracać. Kiedy się rozpłakałam to jedynie mnie przytulił i prosił żebym przestała płakać. I tak tulił dopóki się nie uspokoiłam, nic nie mówił. Każda jego aktywność na komunikatorze czy nieodebrany telefon powoduje u mnie lęk, że właśnie z nią pisze, albo są teraz razem. Jak mam poradzić sobie z tymi myślami? Co robić? Mam dosyć płaczu i podejrzeń.
Yuliana Shevchuk

Yuliana Shevchuk

Pani Marto, trudności, które Pani opisuje mogę mieć swoje źródło w obniżonym poczuciu własnej wartości (poczucie bycia gorszą, porównywanie się, niepokój o to, że partner odejdzie). Przepracowanie schematów i przekonań, które negatywnie wpływają na Pani samoocenę w relacji (np. w terapii) z pewnością poprawiłoby Pani samopoczucie, funkcjonowanie w relacji i satysfakcję z niej. 

Pozdrawiam ciepło,

Yuliana Shevchuk

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Małgorzata Korba-Sobczyk

Małgorzata Korba-Sobczyk

Dzień dobry

 

Zrozumienie  co w tej sytuacji sprawiło ,że  poczuła się Pani zagrożona wymaga  aby pochylić się nad  Pani życiem. coś spowodowało ,że Pani poczucie własnej wartości dało o sobie znać.  Z tego co Pani pisze  Pani Partner próbował Panią uspokoić w taki sposób jaki jest mu znany.   Z pewnością  potrzebny byłby kontakt ze specjalistą ,który pomógłby Pani w zrozumieniu swoich emocji.

W razie pytań  zapraszam do kontaktu

2 lata temu

Zobacz podobne

Mam 33 lata, skończyłam gimnazjum praktycznie na samych dop. dost. Tata zmarł, jak miałam 4 lata , pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej.
Mam 33 lata, skończyłam gimnazjum praktycznie na samych dop. dost. Tata zmarł, jak miałam 4 lata , pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, mam zdiagnozowane zaburzenia obsesyjno -kompulsywne, zaburzenia koncentracji . Jestem po ciężkim związku z sutenerem. Jestem osobą uległą, która tłumaczy się ze wszystkiego . Nie umiem tabliczki mnożenia. Jako dziecko, w wieku szkolnym, okropnie bałam się szkoły. Od małego czuję się niewartościowa i jakby daję się wykorzystywać z braku wiedzy ... po przeczytaniu bibli byłam pewna, że jestem Bogiem , że mam moc przewidywania wypadków, diagnozowania chorób, mam manię, że mój były wie wszystko, co robię. Czuję, jakbym nie żyła rzeczywistością... obecnie biorę elicea-q tab 5 mg i stan się poprawił... jak uświadomię sobie, że mam tylko jedno życie, ogarnia mnie przerażenie... Mam również somatyzację przeżyć. Przy ostatniej kłótni z byłym, poczułam, jakby zmniejszenie mojego ciała ( wibracji ) , pierwsze takie uczucie miałam, jako małe dziecko, podczas choroby , bodajże świnki. Przed braniem tabletek czułam mrowienie raz w rękach, raz w przedramionach i w łydkach. Mam wrażenie, że ludzie się ze mnie śmieją , że to jakiś film o mnie, jak widzę skierowane kamery telefonów myślę, że mnie nagrywają... często słyszę, że jestem niezdecydowana ... bardzo szybko zapominam poznane nowe imiona , często nie umiem przypomnieć nazwy jakiegoś przedmiotu. Czy to może być schizofrenia ? Lub dwubiegonowka?
Nie chcę niszczyć rodziny, skrzywdzić dzieci, ale jestem nieszczęśliwy w małżeństwie.
Moja sytuacja z jednej strony jest standardowa, a z drugiej wierzę, że jednak nie. Mam 36 lat. Od kilku lat jestem żonaty, mamy syna i córkę, 9 i 11 lat. Z żoną raz bywało lepiej raz gorzej, ogólnie byliśmy zgodni, ale nigdy nie było między nami wielkiem miłości / bliskości. Dobrze funkcjonujący organizm, bez większych spięć, ale też bez bliskości. Obojgu zdarzyły się skoki w bok, ale nigdy nie poczuliśmy, że ktokolwiek może zagrozić naszemu małżeństwu. 3 lata temu nawiązałem romans. Nawiązałem - przy okazji wspólnego zainteresowania zaczęliśmy się do siebie zbliżać - tzn. nie chodzi o ogień i miękkie nogi od pierwszego spotkania, tylko o stopniowo rozwijającą się bliskość. To trwało ok 1,5 roku, po ok 1,5 roku oboje zdaliśmy sobie sprawe, że jesteśmy sobie bliscy, że chcemy spędzać ze sobą czas, rozumiemy się, będąc w 100% sobą uszczęśliwiamy się i to przychodzi całkowicie naturalnie. Teraz mijają 3 lata i nie mam wątpliwości, że: 1. z żoną nie jestem szczęśliwy, ale nie jestem też na tyle nieszczęśliwy, żeby krzywdzić tym dzieci, 2. Kochanka może być miłością mojego życia (napewno prędzej ona nią jest niż żona), 3. Z żoną jest pranie skarpet, a z kochanką nie ma wspólnych obowiązków, więc żona w pewien sposób jest na przegranej pozycji. 4. Codzienność z kochanką może nie być taka różowa (chociaż robiąc z nią różne rzeczy zawsze jest uśmiech bliskość, rozmowa). 5. Rozstanie rodziców będzie traumą dla dzieci, ale nieszczęśliwi rodzice też są traumą dla dzieci. 6. Dopuszczam, że to może być kryzys wieku średniego, z żoną jestem 14 lat. 7. Kochanka nie popełnia błędów ( w kwestii naciskania, żebym odszedł). Jestem zagubiony i porzebuję pomocy (nie chcę zniszczyć działającej rodziny, skrzywdzić dzieci, ale nie chce też trwać w małżeństwie bez miłości mając obok miłośc życia). będę wdzięczny za słowo komentarza. Za świętojebliwe porady, z góry dziękuję.
Po przejściach z mężem, on dalej zachowuje się nie w porządku. Chodzi o zachowania wobec innych kobiet, nieszanowanie moich granic.
Dzień dobry, jesteśmy z partnerem po przejściach, które zaprowadziły nas na salę rozwodową. Poskładaliśmy naszą relacje, mimo że były zdrady emocjonalne z obu stron i fizyczne ze strony partnera. W skrócie to trudny etap życia doprowadził nas do konfliktów a partner uzależnił się od gier komputerowych i był nieobecny dla mnie, pojawił się ktoś emocjonalnie, wtedy partner zaczął dzikie awantury, zdrady i manipulacje. Jesteśmy po ogromnej pracy i teraz nasz związek wygląda bardzo dobrze, wspieramy się, okazujemy sobie zainteresowanie i miłość. Mam jednak problem z tym, że partner z mojego punktu widzenia nie potrafi wytyczać sobie granic, jeśli chodzi o zachowania wobec innych kobiet i nie zwraca uwagi na sygnały, że mi się to nie podoba, np. jest między nami super, idziemy na grupowe spotkanie i jego pochłania niewinna rozmowa z naszą wspólną koleżanką, dla mnie wszystko jest ok do czasu, kiedy zauważam, że w ogóle go nie interesuję ja i spędza z nią całą imprezę. Druga sytuacja to: jesteśmy na wakacjach i są moje koleżanki, jesteśmy w pięknych miejscach, więc robimy zdjęcia między innymi do działań na Social mediach, mąż bardzo angażuje się w fotografowanie mojej bardzo atrakcyjnej wolnej koleżanki. Ona z drugą idą robić sexi zdjęcia w wodzie i ta pierwsza pozuje w bardzo sexownych pozach, mój mąż, nieproszony o zrobienie zdjęć, biegnie i ją fotografuje. Dla mnie jest to niedopuszczalne w relacji, że on niby po dżentelmeńsku angażuje się za bardzo, nie zauważając, że mi to nie odpowiada. Kiedy mu powiem, że w ten sposób przekracza moje granice i czuję się z tym bardzo źle, szczególnie, że nasze figury się różnią, On wścieka się, że wymyślam i w takim razie już nigdy z nikim nigdzie nie wyjdziemy czy nie wyjdziemy, żebym nie miała powodów się wściekać. Takich komunikatów jest dużo w sytuacjach konfliktowych, ja uznaje je za szantaż emocjonalny i próbę obciążenia mnie odpowiedzialnością za to, że upomniałam się o siebie. Kocham Go i w codzienności czuję od niego dużo zaangażowania, ale w takich sytuacjach wdeptuje mnie w ziemię a Ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Proszę o radę 🙏
Chcę rozstać się z mężem. Myślę, że na pewno, ale to wciąż nie jest dla mnie łatwe.
Witam. Nie wiem od czego zacząć. Chce się rozstać z mężem. Powodów jest sporo, ale według mojego męża są one nieważne. Od początku naszego związku jego zdanie było najważniejsze i ostatnie. On mówił co myślał i nie patrzył na to, że mnie rani. Moja wina, bo zawsze dusiłam wszystko w sobie i tak przez 20 lat bycia razem się nazbierało. Nie powiem, że były to tylko złe chwile ,ale ostatnio tak. Urlop z dziećmi ( a mamy ich 2: 15 i 9 lat) był katastrofą. Tzn. Ja z dziećmi, a on sam, bo się źle czuje. Przed 5 lat miał stwierdzona depresję i tłumaczyłam to też tym, brałam większość obowiązków na siebie ,do tego praca na cały etat. Jakoś z pół roku temu stwierdziłam, że muszę coś dla siebie zrobić i pomyśleć o sobie, bo zwariuję i zapisałam się na siłownię bez pytania czy mogę, ale z wyrzutami sumienia. Do teraz jest mi to zresztą wypominane i to, że na pewno go zdradzam, bo zaczęłam o siebie dbać. W poniedziałek dzwonił do mnie( zawsze dzwoni z pracy, bo mam poniedziałki wolne) I znowu było wałkowane to, że on się źle czuje, że ja dla niego nic nie robie i w którymś momencie zaczął na mnie krzyczeć, a ja głupia słuchałam tego, zamiast odłożyć telefon. Zresztą nie pierwszy raz. Jak wrócił to była kłótnia i wyszedł gdzieś na noc. Wrócił i przed moja pracą znowu kłótnia, gdzie wykrzyczał mi, że jestem jego wrogiem i inne rzeczy, ja w odwecie mu powiedziałam tylko, że jest złym ojcem ( co w sumie jest po części prawdą, bo z dziećmi nie ma za bardzo kontaktu). Nie chciałam, ale chciałam go zranić tak, jak on mnie ranił co jakiś czas. I takie kłótnie ciągną się do dzisiaj, a już niedziela. Prosiłam go we wtorek : daj mi spokój, muszę sobie wszystko ułożyć w głowie, poszukam psychologa online ( mieszkamy w Niemczech). Jestem totalnie zmęczona tym wszystkim. U niego to jest tak : raz mnie kocha ,raz koniec i nie będzie poruszał tematu i tak kilka razy dziennie, a ja tak nie umiem. Już mu dzisiaj powiedziałam, że nie chcę z nim być i to koniec i naprawdę tak myślę, bo mam dosyć. Starsza córka mi sama powiedziała, że tato myśli tylko o sobie. Ja wiem, że ciężko jest i jemu, bo jesteśmy ze sobą 20 lat razem, ale szczerze to ja nie wiem czy go kocham, czy chcę z nim być. Wczoraj wyszłam na chwilę z koleżankami, żeby pogadać z kimś na ten temat, a on mnie śledził czy nie spotykam się z kochankiem i to nie pierwszy raz w tym tygodniu. Jestem psychiczne roztrzęsiona , sama nie wiem, co się ze mną dzieje i tak na 80 procent jestem pewna, że nie chce z nim być. Samotności się nie boję, prędzej czy sobie finansowo poradzę itd. i czy w długi nie popadnę, bo mamy kredyt na dom. Nie wiem co mam zrobić, a ciągle czuje się jakby on mnie zmuszał do bycia z nim razem. Jakoś w maju też mieliśmy kłótnie. Nie aż taką dużą i się pogodziliśmy, ale wtedy pierwszy raz żałowałam, że się z nim pogodziłam i od tamtej pory czuje się, jakbym go okłamywała, że go kocham. On oczekuje ode mnie seksu, a ja już od bardzo długiego czasu nie mam chęci i nie umiem się zmuszać i to też mi wypomina. Ja mu dzisiaj powiedziałam, że czuje się na dzień dzisiejszy zagubiona i chce mieć trochę czasu dla siebie, żeby zrozumieć co się ze mną dzieje i trochę mu powiedziałam, z czego to się wzięło. Niby rozumie, ale ciągle drąży. Ja nie wiem czy chce z nim być. Proponował terapię dla par, a ja nie wiem czy chce, nie wierzę, że może być lepiej po prostu... Chcę tylko spokoju dla siebie i dzieci.
Po zakończeniu związku jesteśmy przyjaciółmi, jednak tak bardzo chciałbym, żeby miłość wróciła. Rozum chce, serce nie wie.
Dzień dobry, pięć miesięcy temu zakończyłem związek po 2,5 roku ( dostałem wręcz psychotycznych rozterek, które spowodowały, że wypaliło się uczucie miłości), obecnie z byłą dziewczyną jesteśmy na stopie koleżeńskiej. Ja w dalszym ciągu rozpaczam po utracie tego związku. Chciałbym to jakoś naprawić, ale nie umiem już patrzeć na nią jak kiedyś, powstał dystans. Rozmawiamy normalnie, śmiejemy się. Natomiast ja w domu płaczę piąty miesiąc, choć to ja to zniszczyłem. Najdziwniejsze jest to, że wciąż czekam na zryw serca, który da mi siły do walki o to co było, że to uczucie się odnowi. Mam przekonanie, że to ona jest mi pisana i że to bardzo wartościowa osoba (planowałem nawet zaręczyny). Co zrobić, żeby zakochać się na nowo, pokonać ten dystans i być szczęśliwymi jak dawniej? Oboje stwierdziliśmy, że nie jest wykluczone, że w przyszłości nasze drogi połączą się... Nie szukam innej dziewczyny, bo wciąż mam nadzieję, że uda się naprawić to wszystko i nie mam nawet na to ochoty. Mam ją ciągle w głowie, ostatnio chciałem nawet jechać i prosić o drugą szansę, ale uznałem, że to byłoby oszukiwanie jej i siebie i zrezygnowałem, a mimo to wciąż chcę, żeby to wszystko wróciło na dawne tory. Chcę znów czuć tę miłość. Proszę o pomoc, bo ja już nie daję rady. Rozum mówi, że zrobiłem źle, a serce samo nie wie....
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!