
Anonimowo
Anna Skrońska
Dzień dobry,
tak sobie myślę, że jest jakaś przyczyna tego, że chodzisz do psychiatry i została zalecona farmakoterapia. Jeśli nie skorzystałaś to warto o tym powiedzieć, lekarz może adekwatnie zareagować aby ci pomóc. Takie stany miałaś w przeszłości, więc możliwe, że jeszcze się powtórzą.
Jednak rozumiem też twoje obawy. Czytam twój wpis i mam poczucie, że twoja tajemnica to również dla ciebie ogromne obciążenie. Zasadniczo sama decydujesz o czym mówisz, czy tajemnice zostawiasz dla siebie czy nie. Rozważ jednak, czy ta tajemnica wpływa na twoje życie, jak wpływa, co byś robiła/jakbyś się zachowywała jakbyś zdjęła z siebie ten ciężar.
Pozdrawiam serdecznie :)
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
TwójPsycholog
Dzień dobry,
mówienie o swoich problemach bywa naprawdę trudne, zrozumiałe więc są Pani opory. Lekarz psychiatra jednak jest wykwalifikowaną osobą do tego, żeby pomagać w największych kryzysach. Nie jest po to, aby ocenić, tylko aby pomóc. Wszelkie informacje na Pani temat, które mogą być pomocne do tego, żeby Panią lepiej rozumieć, powinny zostać przekazane specjaliście, który się Panią zajmuje. To bardzo ważne, aby skuteczniej Pani pomagać. Z tego krótkiego opisu odnoszę również wrażenie, że potrzebuje Pani nie tylko opieki lekarza psychiatry, ale też psychoterapeuty, aby bardziej kompleksowo zająć się tym, co się z Panią dzieje i szybciej odczuć poprawę i ulgę w tym trudnym stanie. Połączenie farmakoterapii i psychoterapii przynosi bardzo dobre rezultaty, zachęcam więc do skorzystania z pierwszej konsultacji z psychoterapeutą. Pozdrawiam Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Zobacz podobne
Witam,
mój problem od zawsze i źródło wiecznych sprzeczek z mężem. Pochodzę z rodziny, gdzie ojciec nie miał kolegów, nie wychodził na przysłowiowe piwo. Mama też nie, nie pracowała.
Wyszłam za mąż ponad 10 lat temu. Mąż domator.
Czasami były jakieś wyjścia z pracy, ale zazwyczaj nie chodził, bo ja nie chciałam. Im dalej w naszym małżeństwie, tym większy problem się z tego zaczął robić. To nie tak, że wcale nie chodził. Chodził, ale rzadko i po naszych sporych kłótniach.
Czasami trzymałam go i płaczem prosiłam, żeby nie wychodził.
Po skończeniu magicznej 40stki coraz częściej zaczął mówić o tym, że chce mieć czas na własne hobby, że ma prawo wyjść ze znajomymi, że się stresuje jak ma mi powiedzieć o jakimś wyjściu itd. Oprócz wyjazdów służbowych i wyjść tu na miejscu doszły teraz spotkania ze znajomymi z rodzinnego miasta.
Na wszystkie chce pójść, pojechać itd.
Obecnie jest to coś, co myślę, że doprowadzi do naszego rozstania, ponieważ ja już psychicznie nie jestem w stanie tego udźwignąć. Tego napięcia, że zaraz przyjdzie i znowu będzie chciał gdzieś wyjść. A dodam, że chodzi na boks kilka razy w tygodniu, wiec ma swój czas poza domem.
Z czego wynika moja postawa? Z domu? Z tego, że u mnie w rodzinie nie ma takich problemów? Z tego, że moi rodzice uważają, że jak ktoś wychodzi wieczorem, to zdradza? Że nie wypada, bo ma żonę i dzieci to po co ma się szlajać.
Z tego, że sama jeździłam na wiele wyjazdów służbowych i widziałam, co tam się dzieje. Wreszcie z tego, że on stawia te wyjścia ponad nasze relacje. Miałam terapię, ale niewiele to dało.
I szczerze zastanawiam się, dlaczego to ja mam się zmieniać? Dlaczego mam się godzić na jego wyjścia?
