
Pomimo coraz częstszych ataków paniki, samookaleczania się. nadal wątpię w swoim problem - co robić?
DM
Anna Martyniuk-Białecka
Dzień dobry,
Wszystkie sytuacje, które Pani wymienia są bardzo silnie stresujące i ich nagromadzenie w jednym, tym samym czasie może powodować odczucie przeładowania, braku siły i spadek nastroju. Zalecałabym, aby Pani odbyła konsultację z psychologiem, aby wspólnie prześledzić Pani strategie radzenia sobie ze stresem, aktualne funkcjonowanie w kontekście tych zgłaszanych trudności i objawsów, aby zdecydować o dalszym postępowaniu. Pójście do lekarza psychiatry nie zaszkodzi, a wręcz może pomóc w poprawie Pani funkcjonowania na co dzień. Życzę odwagi oraz dużo siły.
Pozdrawiam serdecznie,
Anna Białecka
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
To dobrze, że szuka Pani wsparcia, to zasób. Pisze Pani o braku energii, sił, obniżonym nastroju, myślach samobójczych, rozładowuje napięcie, samookaleczając się. To mogą być symptomy depresji, warto przynajmniej odbyć kilka sesji z psychoterapeutą w celu zdiagnozowania problemu. Wskazana jest również wizyta u psychiatry, który być może wdroży leczenie farmakologiczne. Wspomniała Pani o poronieniu, rozumiem, że przed kilkoma miesiącami, prawdopodobnie jest Pani w żałobie. Doświadczyła Pani straty, ale nie musi być w tym sama, rozmowa o trudnych sytuacjach w bezpiecznym gabinecie czy online może przynieść ukojenie.
Przeprowadzka również bywa czynnikiem powodującym stres. Podobnie naruszanie granic przez kogokolwiek powoduje dyskomfort, więc Pani odczucia są adekwatne do sytuacji.
Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Zobacz podobne
Jestem z chłopakiem dwa lata. Od pół roku mieszkamy razem, głównym pomysłodawcą byłam ja, a on bardzo chętnie się na to zgodził. Zanim zamieszkaliśmy razem, to dużo czasu przebywaliśmy u siebie wzajemnie, dzięki naszym pracom było to możliwe i zdarzało się, że nawet spędzaliśmy razem 5-6 dni na tydzień, więc myślałam, że już sporo o sobie wiemy i to jak funkcjonujemy, jest nam znane. Niestety po wspólnym zamieszkaniu zaczęłam dostrzegać ogrom jego wad i zaczęłam się oddalać od niego. Większość z tych rzeczy wynika z faktu, że w jego domu rodzinnym wszystko robiła mama, która jest typową gosposią domową i dba o wszysko - od sprzątania, gotowania, zakupów, koszenia trawy itp. Mój chłopak przywyknął do tego, że wszystko ma podane na tacy, mimo, że wydawałoby się, że wcale tak nie jest. Już kilka razy próbowałam z nim rozmawiać, że ja nie jestem jego mamą, że zaczynam mieć tego dość, bo jeśli ja nie wypiorę, nie odkurzę, nie opróżnię zmywarki i lub nie wymyje naczyń, nie posprzątam kotu, nie zrobię zakupów, to on tego też nie zrobi. Ogólnie wszystkiego co się robi w domu. Jestem zmęczona, sfrustrowana, zła, czuje się niezrozumiana. Zaczynam przechodzić wewnętrzny kryzys. Leczę się na depresję od kilku lat i biorę leki. Niestety musiałam już nawet mieć zwiększona dawkę, bo moje uczucia zaczynały być takie, jakie nie powinny. Mój chłopak przyjdzie z pracy i ma przygotowany obiad. Zje go, puści w międzyczasie serial, wyjmie piwko, swojego papieroska z niedozwoloną substancją, posiedzi chwile i pójdzie grać w gry, wróci, siedzę z kolejnym piwkiem i będzie tak siedzieć na krześle przy wyspie, oglądając tv, aż nie zaśnie. Narzeka na brak bliskości, ale ja nie chce jej z nim, jeśli nie jest trzeźwy. Wcześniej dużo palił zielonego, przestał, ale zaczął inne rzeczy, które działają podobnie. Patrząc na niego, widzę wiecznie wypitego i zjaranego faceta, który nic nie zrobi, jeśli ja nie zrobię awantury. Oczywiście ma momenty przebłysku i zrobi więcej, niż prosiłam, ale są to momenty. Bardzo, ale to bardzo go kocham, jednak ja nie dam rady tak dłużej. Adoptowaliśmy wspólnie psa, planowaliśmy zakup mieszkania lub budowę jakoś od przyszłego roku, ale ja tego nie widzę. Nie wiem na ile to zmienia się przez to jego podejście czy przez moją chorobę. Wynegocjowałam z nim, że alkohol tylko przez weekend.. nie wiem, czy coś to da.. bo on nie zna umiaru, a niewiele mu trzeba. Jemu wystarczą 3 piwka i ma dość. Ja mam dość, patrząc na to wszystko. Nie sądziłam, że tak to będzie wyglądać.. oczywiście nie jestem idealna, bo wiecznie się go czepiam, narzekam, marudzę itp, ale kto by tego nie robił? Czuje, jakbym miała dorosłe dziecko. Zaczynam żałować mojej propozycji. Planowałam zamieszkać sama, ale po rozmowie z nim, zaproponowałam jemu wspólne mieszkanie i nie wiem, czy to nie zniszczy naszego związku.
