Czy mam prawo czuć się źle mimo generalnie dobrego życia?
Czy mam prawo czuć się źle, czy przesadzam? Wydaje mi się, że mam generalnie dobre życie. Mam kochającą rodzinę, choć nie zawsze było nam łatwo. Zdarzało się, że musiałam składać się na rachunki czy zakupy (pomimo, że byłam dzieckiem), bo brakowało nam pieniędzy, ale teraz już wyszliśmy na prostą. Moi rodzice (osobno, bo wzięli rozwód, kiedy miałam 12 lat) nie znęcali się nade mną, ale nigdy nie wspierali mnie, kiedy miałam jakiś poważny kryzys psychiczny, kiedy byłam dzieckiem (a zdarzyło mi się mieć kilka), musiałam sobie radzić sama. Dodam jeszcze, że prawie nigdy nie miałam przyjaciół, ani żadnej innej rodziny, której mogłabym się zwierzyć, albo którą mogłaby mi pomóc. Teraz jestem kobietą wchodzącą w dorosłość, która mierzy się z różnymi problemami psychicznymi (wydaje mi się, że z OCD, depresją i alkoholizmem) i nie wiem, czy mam prawo w ogóle myśleć w takich kategoriach, że mam jakiś poważny problem i powinnam choć raz w życiu poprosić o pomoc czy trochę wyolbrzymiam i próbuje zrobić z siebie ofiarę, której nic strasznego się nie przydarzyło i powinnam wziąć się w garść?
Jadźka

Justyna Bejmert
Dzień dobry,
To, co Pani czuje, jest ważne i zasługuje na uwagę. Nie musi się Pani porównywać z cudzym cierpieniem ani umniejszać swojemu doświadczeniu tylko dlatego, że „mogło być gorzej”. Brak wsparcia emocjonalnego w dzieciństwie, samotność, presja finansowa oraz radzenie sobie samodzielnie z kryzysami to trudne doświadczenia, które mogą mieć realny wpływ na zdrowie psychiczne w dorosłości.
Poczucie zagubienia, obecne objawy (OCD, depresja, alkohol jako forma ucieczki) to wyraźne sygnały, że warto sięgnąć po pomoc psycholog lub psychoterapeuty - nie dlatego, że jest Pani „ofiarą”, ale dlatego, że ma Pani prawo żyć lepiej i bez cierpienia. Proszenie o wsparcie to nie słabość, to dojrzałość i troska o siebie.
Proszę nie oceniać siebie surowo. Pani historia i emocje mają znaczenie. Ma Pani prawo czuć się źle i ma Pani prawo poprosić o pomoc. To pierwszy krok do realnej zmiany.
Z pozdrowieniami,
Justyna Bejmert
Psycholog

Maria Sobol
Dzień dobry,
Ma Pani pełne prawo czuć to, co Pani czuje. Nawet gdy z zewnątrz wygląda na „dobre życie”, brak wsparcia emocjonalnego w dzieciństwie może zostawić głębokie ślady. To, że dziś zmaga się Pani z przymusowymi myślami, smutkiem czy sięganiem po alkohol, nie jest „wyolbrzymianiem” problemu, lecz sygnałem, że potrzebuje Pani pomocy.
Prosić o wsparcie to nie słabość, ale odwaga. Nikt nie musi zasłużyć na pomoc – wystarczy, że cierpienie jest realne. Rozmowa z psychoterapeutą może pomóc zrozumieć, co się dzieje i znaleźć zdrowsze sposoby radzenia sobie.
Z serdecznością,
Maria Sobol
psychoterapeutka integracyjna

Monika Włodarkiewicz
Dzień dobry, zastanawiam się, kto miałby Pani dać prawo do własnych emocji.
Emocje są subiektywnym odczuciem i nie ma potrzeby przed innymi ich uzasadniać.
Może Pani uznać je za niezasadne, a jednak one nadal będą pracowały. Mówiąc, pracowały, mam na myśli, że kiedy są stłumione, doprowadzają Panią do objawów, które Pani opisuje. Wiele osób, które zmagają się z depresją, OCD czy uzależnieniem, często bagatelizuje swoje problemy, myśląc, że „inni mają gorzej” lub że „przesadzają”. Jednak Pani odczucia są ważne i zasługują na uwagę. Zastanawiam się, czy nie było tak w Pani relacjach właśnie, że to, co Pani czuje, nie wydawało się na tyle istotne, żeby się tym zająć, bo najwyraźniej nadal odtwarza to Pani w dorosłym życiu. Zastanawiam się, czy radzenie sobie samemu jest dla Pani pomocne i czy widzi Pani jakąś zmianę. Trudności, które Pani wypisała, nie wydają możliwe do udźwignięcia samodzielnie. W takiej sytuacji warto zgłosić się po pomoc.

Joanna Łucka
Dzień dobry,
pozwolę sobie zacząć od odpowiedzi na Pani pytania: ma Pani pełne prawo czuć się źle.
Za to prawo innych osób postronnych do oceny, że Pani "przesadza" lub "robi z siebie ofiarę" nie powinno spotkać się z akceptacją - to Pani wie, jak się w danym momencie czuje i czego Pani potrzebuje. Nawet jeśli racjonalizacja tego samopoczucia podpowiada "Mam generalnie dobre życie". Te dwie kwestie nie stoją wobec siebie w opozycji oraz się nie eliminują - ma Pani prawo czuć się źle, zmagać z trudnościami oraz wyzwaniami na tle psychicznym, a jednocześnie oceniać swoje życie jako generalnie dobre. Nic tu się nie przekreśla.
Jeśli dostrzega Pani u siebie niepokojące objawy (pisze Pani o OCD, depresji oraz uzależnieniu), to zachęcam do wybrania się na konsultację psychologiczną i/lub psychiatryczną. Lubię używać metafory, którą się z Panią podzielę: z podejrzeniem skręcenia kostki lub bólem zęba większość z nas pozwala sobie udać się na wizytę specjalistyczną bez nadmiernego sceptycyzmu. Po prostu poddajemy się diagnostyce, skoro pojawiają się u nas objawy. Nie kwestionujemy czy noga, która boli, boli naprawdę. Myślę, że warto potraktować nieodłączną część zdrowia swojego organizmu, czyli wymiar psychiczny, na podobnych zasadach.
Konsultację może odbyć Pani stacjonarnie lub online, oba typy wizyt są możliwe do umówienia poprzez ten portal. Korzystając z Formularzu Doboru na stronie startowej może Pani dobrać osobę, która specjalizuje się stricte w pomocy w zakresie tych objawów, z którymi Pani się zmaga.
Oczywiście może Pani także skorzystać z konsultacji na NFZ, do psychiatry nie potrzebuje Pani skierowania, natomiast na konsultację psychologiczną może skierować Panią Pani lekarz rodzinny. Więcej informacji znajdzie Pani pod tym linkiem.
Życzę Pani wszystkiego dobrego i mocno trzymam kciuki za znalezienie sił do zadbania o siebie i swoje potrzeby!
Wszystkiego dobrego :)
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka i psychoterapeutka w trakcie certyfikacji

Aleksandra Wincz- Gajda
Dzień dobry,
Pani Jadźko, stanowczo i zdecydowanie napiszę: MA PANI PRAWO CZUĆ TO, CO PANI CZUJE!
Uczucia są zawsze prawdziwe, nie są przeciwko nikomu, nie są przeciwko Pani rodzinie, nie są o wyolbrzymianiu, użalaniu się nad sobą, są o Pani- o Pani indywidualnym, niepowtarzalnym doświadczeniu, o Pani świecie wewnętrznym.
Nie da się zważyć ludzkiego cierpienia i nie da się uszeregować ludzkich problemów w hierarchii ich wielkości czy uciążliwości. Z pewnością to dobrze, że rodzice się nad Panią nie znęcali. Opisuje Pani jednak samotną drogę przez dzieciństwo pełne trudności. Opisuje Pani emocjonalne opuszczenie przez rodziców, brak przyjaciół, kryzysy psychiczne.
Równie zdecydowanie napiszę, że wydaje się, że nadszedł czas, by przekroczyć tę samotność. Pozostawanie w izolacji będzie wzmacniało opisane problemy. Wszyscy jesteśmy istotami społecznymi. Relacje z innymi są dla naszych mózgów tym, czym jedzenie jest dla naszych ciał. To całkowicie normalne i naturalne, że potrzebujemy życzliwych, wspierających relacji, rozmowy, bliskości i wsparcia. Rozumiem, że sięgnięcie po pomoc może być dużym krokiem. Ale skoro Pani tutaj pisze, to może jakiś jego kawałek za Panią? Zachęcam gorąco do skorzystania z profesjonalnej pomocy. Jeśli szukać darmowej pomocy- mnożna znaleźć np. Punkt Zgłoszeniowy Centrum Zdrowia Psychicznego w Pani mieście, można zgłosić się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej- działają przy Miejskich Ośrodkach Pomocy Społecznej/ Pomocy Rodzinie. Można oczywiście też umówić się na wizytę prywatną.
Trzymam za Panią kciuki.
Pozdrawiam,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Elżbieta Byzdra-Rafa
Dzień dobry 🙂
Mianem traumy określamy te rzeczy, zdarzenia, zachowania, które miały miejsce, a nie powinny się zdarzyć (np wszystkie formy przemocy...).
Ale też traumą określamy te rzeczy, zachowania, reakcje, które miały i powinny się zdarzyć, ale nie zaistniały w życiu dziecka (np brak wsparcia, akceptacji, zrozumienia, brak bezpieczeństwa...)
To, że z pozoru historia Pani rodziny i relacje w niej wyglądają ok, nie oznacza, że nie było bardzo trudnych dla Pani chwil. Pisze Pani o kilkukrotnym braku wsparcia, gdy w kryzysach psychicznych Pani tego wsparcia potrzebowała...
Nie wiem, czy ma Pani, cytuję: "poważny problem", ale wiem, że jeśli Pani nie czuje się tak, jak chciałaby się Pani czuć, odczuwać dobrostan, to jest to wyraźny sygnał, że warto skontaktować się z terapeutą.
Pisze też Pani o możliwym uzależnieniu od alkoholu. Warto to skonsultować z terapeutą uzależnień. Im szybciej podejmie Pani działania, tym mniej szkód alkohol spowoduje w Pani organizmie.
Pozdrawiam
Elżbieta Byzdra -Rafa
Terapeutka Gestalt
Centrum Psychoterapii Jaźniej

Omnika Monika Pawlicka
Brak bezpieczeństwa w dzieciństwie i wspierającego dorosłego to poważne problemy dla dziecka, a nie wyolbrzymianie. Mogą one mieć wpływ na generowanie napięcia w układzie nerwowym dziecka, obniżanie poczucia własnej wartości, a przez to w późniejszym czasie na trudniejsze radzenie sobie z wyzwaniami życia dorosłego.
Uważam, że Pani doświadczenia z dzieciństwa zasługują na poważne potraktowanie i przepracowanie na terapii.
Wydaje mi się, że trudność w prosze o pomoc teraz w dorosłym życiu w Pani wypadku ma również swoje uzasadnienie. Nie otrzymywała jej Pani nigdy w dzieciństwie od dorosłych. Ale psycholog czy psychoterapeuta to wykwalifikowany specjalista, który będzie potrafił Pani pomóc i rozpoznać Pani trudności.
Zachęcam do skorzystania z pomocy, gdyż nie tylko zasługuje Pani na przepracowanie swoich trudności, ale również na piękne i godne życie.

Magdalena Pardo
Witaj Jadźka,
przeczytaj to powoli i z czułością: masz prawo czuć się źle. Bez żadnego „ale”. Bez przymusu porównywania się z cudzym cierpieniem. Bez konieczności udowadniania, że „zasłużyłaś” na pomoc.
To, że miałaś dobre momenty, że kochasz swoją rodzinę, że „wyszliście na prostą” — nie przekreśla trudnych rzeczy, które przeszłaś i nadal nosisz w sobie. One współistnieją. I to właśnie jest najbardziej mylące — kiedy nie ma jednej wielkiej traumy, ale jest mnóstwo małych, codziennych braków: niezaspokojone potrzeby, samotność, konieczność dorastania zbyt szybko, tłumienie emocji, gdy najbardziej potrzebowałaś wsparcia. To też jest zranienie. To też boli. To też zostawia ślad.
To, co piszesz, jest głęboko ludzkie i absolutnie ważne. Jako dziecko musiałaś radzić sobie sama w sytuacjach, które przerastały Twoje możliwości.
Nie miałaś bezpiecznej przystani — rodzica, przyjaciela, dorosłego, który mógłby Cię zobaczyć i powiedzieć: „to, co czujesz, ma sens. Nie jesteś sama:". I teraz, kiedy te emocje wracają, masz w sobie ten głos: „może przesadzam, może dramatyzuję, może jestem słaba?” Ten głos nie jest „Twój” — on się ukształtował w świecie, w którym cierpienie musi być spektakularne, żeby było „ważne”. W którym trzeba „mieć gorzej” niż inni, żeby zasłużyć na opiekę. Tak, masz prawo czuć się źle. Tak, masz prawo prosić o pomoc. Tak, masz prawo uznać, że coś Cię przerasta — i że nie musisz być „dzielna” cały czas. Nie, nie robisz z siebie ofiary. Nie, nie wyolbrzymiasz. I nie, nie jesteś sama.
To, że podejrzewasz u siebie OCD, depresję i uzależnienie, to już bardzo ważne sygnały, że Twój organizm i psychika próbują sobie radzić na różne sposoby. To nie są słabości, tylko strategie przetrwania, które kiedyś działały, ale dziś mogą Ci szkodzić. I naprawdę nie musisz dalej dźwigać tego sama.
Poproszenie o pomoc nie oznacza porażki. To nie jest słabość. To akt odwagi i troski o siebie.
Pozdrawiam,
Magdalena Pardo
psycholożka

Olga Żuk
Twoje pytanie porusza coś, co bardzo wiele osób wrażliwych i samokrytycznych czuje, choć rzadko to wypowiada: „Czy mam prawo czuć się źle, skoro nie było aż tak źle?”.
Odpowiedź brzmi: tak, masz prawo. I to nie tylko prawo, ale też potrzebę i zasługę tego, by być potraktowaną z empatią – również przez samą siebie.
Twoja historia jest ważna
To, że nikt Cię nie bił ani nie głodził, nie unieważnia faktu, że:
-jako dziecko nosiłaś ciężary, których nie powinnaś musieć dźwigać (np. współodpowiedzialność finansowa),
-nie miałaś wsparcia emocjonalnego w kryzysach psychicznych – co jest ogromnym zaniedbaniem, nawet jeśli nie wynikającym ze złej woli,
-doświadczałaś samotności – co u dziecka i nastolatki bywa emocjonalnie wyniszczające.
Czy masz prawo poprosić o pomoc?
Masz. Nawet więcej – masz powód, by to zrobić.
Nie po to, by ktoś Ci przyznał rację, że „masz prawo”, tylko po to, żeby przestać to wszystko dźwigać sama.
Jeśli czujesz, że być może zmaga Cię OCD, depresja, trudności z alkoholem – to nie musisz mieć "najgorszej" historii świata, żeby zasługiwać na diagnozę, wsparcie i terapię.
Pozdrawiam serdecznie,
Olga Żuk

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Ludzie mi dokuczają. Znajomym i rodzinie nie podoba się mój "stan matrymonialny", jestem samotnym mężczyzną po trzydziestce. Wszyscy mnie dobijają, zawsze słyszę jakieś głupie docinki i chamstwo w moją stronę. Zdecydowałem się na samotność, bo jestem brzydki i do tego oszpecony (blizny po wypadku). Pracując, czuję się dobrze, jedynie rozmowy ze współpracownikami powodują u mnie dyskomfort. Rzadko wychodzę z domu, tylko do pracy i na zakupy. Chcę żyć po swojemu, ale ludzie mi nie pozwalają. Samemu jestem szczęśliwy, ale to szczęście ginie, gdy tylko muszę się z kimś spotkać. Czy jakakolwiek terapia ma sens w moim przypadku? Czy to coś w ogóle da? Ja chce tylko spokojnie doczekać śmierci, nie oczekuję nic więcej od życia.
Moja mama ma 62 lata. Jest alkoholiczka. Moi rodzice mieszkają sami. My z siostrą nie mieszkamy w naszym mieście rodzinnym. Mój tata jest kierowcą zawodowym. Pracuje od poniedziałku do piątku po 12 godzin dziennie. Moja mama w tamtym roku już raz trafiła do szpitala przez alkohol. Dowiedzieliśmy się wtedy, że jest alkoholiczka. Lekarze mówili, że jedną nogą była w grobie. Cały okres leczenia szpitalnego okropnie wspominam. Byłam załamana, płakałam każdego dnia. Po wyjściu ze szpitala, wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Zawoziłam ją na wszystkie badania, wszystkie wizyty u specjalistów. Po wyjściu ze szpitala to ja z moim tatą dawaliśmy jej leki. Była mega poprawa. W wynikach badań, w wyglądzie w zachowaniu. Po miesiącu, kiedy odzyskiwała siły, uparła się, ze ona sama będzie brać leki. Po około 3 miesiącach od wyjścia ze szpitala zaczęła znów pić. Nie przyznawała się. Nawet gdy siostra przyłapała ją z wódką, to kłamała w żywe oczy, że to nie jej wódka! Mama zaczęła mieć zwidy. Widziała, rzeczy, osoby i sytuacje, których nie było. Byliśmy tym przerażeni. Bałam się do niej przyjeżdżać. Lekarz rodzinny pokierował mamę do psychiatry. Dostała leki na zwidy, które miały jej pomóc. Lekarz zastrzegł, ze absolutnie nie można przy tych lekach pic alkoholu. 16 maja jej stan się pogorszył. Tata zadzwonił po siostrę. Pojechała do rodziców i zadzwonili po pogotowie. Lekarz powiedział, że to była ostatnia chwila na pogotowie, bo nie dożyłaby do rana. Znów jest w szpitalu. Minęły już 3 tygodnie. Mama jest na tą chwilę osobą leżącą. Mówi bardzo niewyraźnie, niezrozumiale. Musi się bardzo postarać, żeby powiedzieć coś normalnie. Lekarze mówią, że taki stan może jej zostać. Wyszło jej zatrucie amoniakiem, oraz uszkodzenie mózgu i móżdżku i wiele, wiele innych. Nie chce naszej pomocy. Gdy przychodzę, odwraca głowę, nie chce ćwiczyć siadania i wstawania (zalecenie lekarza), nie chce dać sobie obciąć paznokci, przemyć twarzy. Nie potrafi sama wziąć butelki i się napić, nie potrafi przełykać. Jest bardzo niemiła, bluźni do nas, jakbyśmy byli kimś obcym dla niej. Gdy była zdrowa, nigdy taka nie była. Co się ze mną stało? Że zamiast współczucia czuje złość? Nie chce mi się płakać, nie chce do niej chodzić. Przez j zachowanie czuje niechęć, ale sumienie mi nie pozwala. Mamy wyniki się poprawiły. Ale przez uszkodzenie mózgu, może zostać osobą leżącą. Jej życiu nic nie zagraża. Niedługo ma być wypisana do domu. Jestem zestresowana. Przez tę sytuację jestem nerwowa do moich dzieci. Nie poznaje siebie! Jestem tak na nią zła!!!! Jak mogła tak sobie zniszczyć życie! Nawet nie mogę płakać. Czuje się oceniana z każdej strony. Siostry mojej mamy powiedziały mi: ,,ona czuła się samotna! Jak można pracować po 12 godzin i żeby ona sama była tyle czasu. Czuła się nierozumiana." Ogólnie teraz ja, Moja siostra i tata jesteśmy wszyscy złem świata, bo nie jesteśmy idealna rodzina i mama leży w szpitalu przez nas. Tak uważa jej rodzina. Co im odpowiadać na te ataki? Mój tata poblokował ich numery to do mnie dzwonią. Dobija mnie ta sytuacja. I jeszcze jedno. W lutym rezerwowaliśmy wakacje. Wyjazd mamy w piątek. Jedziemy do Chorwacji. Nie potrafię cieszyć się z wakacji. No jak to wygląda: mama w szpitalu a my z siostrą co? Wakacje? Co powiedzą inni? Znowu będziemy te najgorsze. Ze zamiast być u mamy to się relaksujemy. Czuje, ze potrzebuje odetchnąć. Nie wiem, co robić. Jestem o krok od odwołania. To wszystko miażdży mnie psychicznie. Czemu czuje złość do niej?
TW samookaleczanie
Mam 22 lata i przepraszam, że tak długo się rozpiszę, ale nie daję rady. Od dziecka byłam typem aspołecznym, nie lubię spotykać się z ludźmi, ani z nimi rozmawiać. Nigdy nie mam tematów na rozmowy, nawet jeśli ktoś się ze mną zaprzyjaźnił, ta relacja bardzo szybko się kończyła, gdyż w pewnym momencie się izolowałam. Przez ten brak potrzebny socjalizacji, zawsze czułam się nieludzko. Dziwnie, inaczej. Jestem bardzo brzydka i głupia. Przez słowo głupia mam na myśli, że jestem osobą zapominalską, wszystko wypada mi z rąk, wykonuje niezręczne ruchy przy ludziach. Bardzo dużo gestykuluję i szybko mówię. Moja prokastrynacja jest na tak wysokim poziomie, ze obecnie mam pięć warunków na studiach. Nie zdałam roku. Wielokrotnie zapominałam dat rejestracji albo gubiłam się we wszystkim. Mówię szybko i nerwowo, czego bardzo się wstydzę.
Mam wrażenie, że wszystko, co wychodzi spod mojej ręki, jest złe, gorsze, żenujące. W ciągu dnia doświadczam wahań nastrojów, czasem mam motywację, ale czasem mam wręcz ochotę rzucić się pod metro, którym codziennie dojeżdżam na uczelnię. Okaleczam się żyletką, lubię, gdy rany są dość głębokie, gdy krawędzie rozsuwają się na boki. Dużo płaczę, w miejscach publicznych, na zaliczeniach, wszędzie, czasem nawet bez powodu. Mam wrażenie, że emocje mnie przytłaczają, że jestem dziecinna, głupia niedojrzała. Nie mam marzeń, cały dzień czekam do nocy, żeby spać, jednak ten sen często nie przychodzi. Chodziłam do psychiatry, ale on nie rozmawiał ze mną.
W gabinecie głównie płakałam roztrzęsiona, a on przepisywał mi leki. Od kilku miesięcy biorę Dulsevię 60 mg raz dziennie, spamilan 10 mg trzy razy dziennie, estazolam 2 mg tymczasowo na sen (bardzo pomagał, ale już się skonczył) i medikinet CR 20 mg. Medikinet sprawia, że przez jakiś czas czuję motywacje, ale po paru godzinach znowu przychodzi stan otępieniq, beznadziei i złości. Nie potrafię radzić sobie z emocjami, płaczę, okaleczam się, uderzam w drzwi, wewnętrznie krzyczę. Dotychczas miałam jednego ,,przyjaciela" ale izolowałam się i olewałam tę znajomość. Gdy on powoli się odsunął, poczułam ogromną zazdrość i duże emocje, które targają moje wnętrze, tak jakby rozrywały każdą część mięsa, z którego jestem utworzona. Nie tęsknie za człowiekiem, lecz za uwagą. Czuję się tak obrzydliwie, jakbym nie pasowała do świata. Nie chcę być częścią życia społecznego. Nienawidzę przebywania w tłumach i nie umiem prowadzić rozmów z ludźmi. Z drugiej strony brak mi poczucia przynależności, tak jakbym nie istniała. Po kilku minutach miłej rozmowy ze znajomym lub nieznajomym muszę wyjść gdzieś, trząść rękami i głową, oraz mówić do siebie, by uregulować emocje. Psychiatra skierował mnie do psychologa z epizodem depresyjnym i zaburzeniami adaptacyjnymi z lękiem społecznym, ale on praktycznie ze mną nie rozmawia. Polecał mi również diagnozę pod kątem spektrum autyzmu, ale to dużo kosztuje i nie wiem, czy się opłaca. Nie wiem, nawet co mi jest. Coraz bardziej męczy mnie bycie człowiekiem. Uciekam w fikcję, ale moje ciało daje mi znać, że życie istnieje. Boję się cierpienia. Czasem brałam kilka tabletek więcej, niż powinnam, żeby sprawdzić swoją granicę. Zdarzyło się, że przecięłam swoją skórę tak, że krwawiła cały dzień bez przerwy. Kładłam się spać z krwawiącą raną, myśląc, że może umrę przez sen. Wykańcza mnie bycie mną, leki nie pomagają. Czy jest sposób, aby sprawdzić, co jest ze mną nie tak? Czemu nie czuję się jak człowiek? Czy można jednocześnie być aspołecznym, ale empatycznym? Nie mam zaburzeń schizoidalnych, ponieważ odczuwam emocje i troskę.
Nie przywiązuję się jednak do ludzi. Mój świat to niestabilna pustka. Czy jestem zepsuta?