Jak radzić sobie z traumą po gwałcie i niepewnością co do ojcostwa dziecka?
Tak w skrócie / dużym Jestem kobietą, która przez wiele lat żyła z ciężarem, którego nie potrafiłam z siebie zrzucić. Kiedyś – jeszcze zanim zostałam żoną – zostałam zmuszona do stosunku. Zostałam pobita, zgwałcona (nie zgłosiłam tego. Ikony, jak większość ofiar). Przerażona uciekłam do człowieka, którego kochałam, szukając w nim ratunku. Zaszłam w ciążę i szczerze wierzyłam, że dziecko jest mojego partnera. Pobraliśmy się. Nigdy Nie robiłam testów DNA, bo nie miałam powodów – daty się zgadzały, lekarz nie wzbudził niepokoju. Dopiero później zaczęły mnie dręczyć wątpliwości. Moja córka fizycznie nie przypomina nas i… od tamtej pory noszę w sobie potworny ból. W końcu powiedziałam mężowi całą prawdę – także o przemocy. On został. Kocha mnie i dziecko. Ale ja nadal nie umiem sobie wybaczyć. Ciągle czuję, że noszę coś, co mnie niszczy od środka – wstyd, poczucie winy, samotność. Dlatego szukam wsparcia. Żeby zrozumieć, jak przeżyć z tą historią i wrócić do siebie.
Karolina

Justyna Bejmert
Karolino,
Twoja historia jest przejmująca i pełna bólu, ale też ogromnej siły. Przeszłaś przez piekło, niosąc w sobie przez lata ciężar, którego żadna kobieta nie powinna dźwigać samotnie.
To, że znalazłaś w sobie odwagę, by powiedzieć prawdę – najpierw mężowi, teraz tu – to akt ogromnej odwagi. Nie zrobiłaś nic złego. To, co Cię spotkało, było przemocą, złem, którego się nie wybiera. To nie Ty jesteś winna – winny jest sprawca.
Wstyd, poczucie winy – to uczucia, które bardzo często niesprawiedliwie zostają z ofiarą przemocy. To właśnie one niszczą od środka, nie dając szansy na spokój. Ale możesz się od nich stopniowo uwalniać – z pomocą, z empatią, z życzliwością wobec samej siebie. To bardzo ważne, że Twój mąż jest przy Tobie i wspiera – to znaczy, że jesteś kochana, akceptowana, że nie jesteś sama.
Masz prawo zacząć żyć lżej, bez wstydu, z czułością wobec siebie. I masz prawo szukać pomocy psychologa, psychoterapeuty – bo taka rana potrzebuje troski i bezpiecznego miejsca. To możliwe, by powoli wrócić do siebie. I bardzo zasługujesz na ten powrót.
Pozdrawiam Cię ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog

Arkadiusz Czyżowski
Cześć Karolino,
czytając Twój wpis widzę, że jest w nim dużo odwagi, ale i bólu. Co więcej, czytam też o dużej miłości od Twojego męża oraz i zaufaniu, jakim go darzysz.
Będąc ofiarą takiej przemocy i gwałtu oraz ukrywając to przez tyle lat, Twoje zdrowie psychiczne było poddawane ciągłej próbie. Nie jest więc dziwne, że w pewnym momencie zdecydowałaś się na wyjawienie prawdy. Po prostu było to dla Ciebie za dużo.
Z drugiej strony, lęk przed odrzuceniem i poczucie wstydu (o którym piszesz) nie pozwalają Ci zapomnieć o tamtych wydarzeniach. Dodatkowo, pojawiają się wątpliwości dotyczące Twojej córki - która pośrednio także jest ofiarą tej krzywdy.
W tak trudnych chwilach naturalnie uciekamy do tego, co boli (by się tym zaopiekować i zająć). Warto jednak na moment zmienić tę perspektywę i docenić rzeczy, które w tej sytuacji dają Ci radość i dobro (wspierający mąż, kochająca córka, pełna rodzina). To właśnie te małe i drobne rzeczy będą dawały Ci siłę do dalszej pracy nad swoim zranieniem.
Niemniej, rozważ psychoterapię traum. Tak istotny punkt w Twoim życiorysie mógł spowodować trwałe zmiany, które mogą na Ciebie wpływać. Przy wsparciu rodziny, może to być dobry moment, by zacząć proces leczenia. Nie zapominaj w tym procesie o córce, która nie jest świadoma swojego pochodzenia, a która może również cierpieć z powodu niezrozumienia sytuacji.
Bardzo Ci kibicuję!
Arkadiusz Czyżowski

Mateusz Chmiel
Pani Karolino,
seria doświadczeń, które Pani przeżyła jest potwornie bolesna. Ból, który Pani przeżywa jest prawdziwy. W terapii ACT mówimy o tym, że wartości i cierpienie to dwie strony tej samej monety. Emocje wstydu, poczucia winy, są bardzo trudne do przeżywania, ale też mówią o tym, co jest dla Pani ważne. Nie ma Pani wpływu na wydarzenia z przeszłości, ale ma Pani wpływ na to, co robi teraz - w stosunku do siebie, Pani partnera i Pani dziecka. W Pani życiu jest dużo wartości, prosze o tym pamiętać :) Pozdrawiam ciepło

Albert Polak
Pani Karolino,
Dziękuję, że podzieliła się Pani tak osobistą i bolesną historią. To, co Pani opisała, nie jest tylko wspomnieniem przeszłości — to coś, co wciąż żyje w Pani ciele i psychice, co wciąż domaga się uznania, nazwania, objęcia. Tego nie da się po prostu “zapomnieć” czy “wybaczyć sobie”, bo rana, której nikt nie zobaczył, nie goi się sama. I właśnie dlatego Pani decyzja, by szukać wsparcia, jest aktem odwagi — próbą powiedzenia: „już nie chcę być sama z tym, co mnie przygniata”.
Z tego, co Pani napisała, wybrzmiewa nie tylko trauma przemocy, ale też ciężar lat milczenia, ukrywania, próby funkcjonowania, by nie zawieść innych. A jednak — Pani mąż został. Pani córka jest. Życie się toczy. To wszystko mówi, że mimo bólu i zwątpienia, w Pani wciąż jest zdolność do miłości, do relacji, do zaufania. Tylko że teraz Pani sama musi się znaleźć w tym wszystkim — nie jako ta, która „musi dać radę”, ale jako ta, która ma prawo być utrzymana, usłyszana, przyjęta bez warunków.
To, czego naprawdę może Pani teraz potrzebować, to bezpieczna przestrzeń, w której wstyd przestaje być oskarżeniem, a staje się drogą do powrotu do siebie. Nie będziemy szukać szybkich rozwiązań, nie będziemy zaprzeczać Pani cierpieniu. Będziemy powoli wchodzić w to, co było zbyt bolesne, by to unieść samemu. I z czasem — być może — przestanie to Panią niszczyć od środka. Bo nie musi już Pani nieść tego sama.
Życzę wszystkiego dobrego,
Albert Polak

Aleksandra Wincz- Gajda
Dzień dobry, Pani Karolino, gratuluję pierwszego kroku na drodze uwalniania się od wszystkiego, co Panią niszczy. Napisanie, powiedzenie, podzielenie się wymaga przekroczenia lęku, wymaga odwagi. Już nie jest Pani sama ze swoją historią, już ktoś ją przeczytał, usłyszał, przeżył.
Doświadczyła Pani przemocy fizycznej i seksualnej. Przeżyła Pani traumę. Jej psychiczne konsekwencje nosi Pani w sobie przez całe życie. To właśnie opisane wstyd, poczucie winy, samotność.
Pisze Pani, że szuka wsparcia. To budzi ogromną nadzieję. Właśnie żywe towarzyszenie drugiego człowieka w grupie, czy w indywidualnej relacji jest podstawą zmiany. Jesteśmy istotami relacyjnymi. Od narodzin do śmierci. Nie bez przyczyny o traumie mówi się też, że to historia, w której zabrakło współczującego świadka.
Myślę, że korzystnie byłoby umówić się na konsultację psychologiczną. Przyjrzeć się sprawie diagnostycznie- czy doświadcza Pani PTSD/ CPTSD, jak bardzo i w jaki sposób wpływa na Pani codzienne funkcjonowanie, a także ogólną satysfakcję z życia, celów, które chce Pani osiągnąć. Na podstawie takiej konsultacji można zaplanować drogę zmiany, dobrać z szeregu możliwości psychoterapeutycznych i leczenia traumy (m.in.: EMDR, psychoterapia psychodynamiczna, terapia poznawczo- behawioralna).
Bardzo mocno Pani kibicuję.
Pozdrawiam,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Olga Siedlanowska-Chałuda
Pani Karolino,
Bardzo mi przykro, że doświadczyła Pani w swoim życiu tyle cierpienia. Tak jak Pani napisała, niestety nie jest to odosobniony przypadek. Wstyd i poczucie winy występują bardzo często po doświadczeniu traumy seksualnej.
Cudownie, że zdobyła się Pani na odwagę i mogła ujawnić swoje obawy mężowi i że uzyskała Pani wsparcie. Serdecznie zachęcam Panią, aby sięgnęła Pani po pomoc psychoterapeuty, aby uwolnić się od tych uczuć i pozwolić sobie na zintegrowanie tych doświadczeń i ruszenie do przodu. Tego Pani tego życzę!
Powodzenia!

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, mam 32 lata i jestem bardzo samotną osobą.
Od dziecka nie mam żadnych przyjaciół, w szkole byłam bita i odrzucana, nikt nie chciał się ze mną zadawać. Do tej pory nie mam żadnych przyjaciół, czuje się wykluczona od społeczeństwa. Moja rodzina mnie nie wspiera, mają mnie za dziwolonga, moje kuzynki nie przyznają się do mnie, bo się mnie wstydzą. Jestem normalną osobą, po prostu mam w życiu pecha, chciałabym mieć przyjaciół, ale nie mam szczęścia do ludzi, po prostu mam pecha, ale rodzina tego nie rozumie.
W życiu spotykają mnie same cierpienia i dzieje się to nie przypadkowo, po prostu wygląda to tak, jakbym była przeklęta. Nie wiem, co mam robić. Czy iść do egzorcysty to jest nielogiczne, żeby od samego początku działy się ze mną straszne rzeczy. Cały świat jest przeciwko mnie, nikt mnie nie rozumie, moja rodzina ma mnie za chorą, a ja jestem zdrowa psychicznie. Nie wiem, co mam robić
Myśli samobójcze. Jestem mamą trójki, dzieci, 7, 4 i 3 lata. Jestem mężatką, mąż wyjeżdża do pracy na 3 tygodnie, 2 tygodnie w domu. Relacje z rodzicami sięgają zenitu, już raz próbowałam sie wyprowadzić, ale wróciliśmy, nie stać nas na budowę domu. Mam myśli samobójcze, mam myśli, że zabijam rodziców, że zabijam dzieci, że nie chce żyć.
Ciężko wyjaśnić to, co mi się przytrafia. Coraz częściej myślę, że mam pecha, wisi nade mną jakieś nieszczęście.
Naprawdę zastanawiam się, czy nie powinnam udać się do egzorcysty. Nie trzymają się mnie relacje ani koleżeńskie, ani romantyczne, pomimo że jestem piękna w środku i na zewnątrz. Mam pecha ze znalezieniem pracy. Gdy pojawia się jakaś szansa, na pracę, to nie dostaję jej, pomimo że wypadam świetnie.
Gdy nawiązuję znajomość, ludzie znikają jak duchy. Jestem w rozpaczy. 1,5 roku temu miałam taki problem, że budziłam się w nocy przerażona, bo nic nie pamiętałam, ani gdzie jestem, jak się nazywam, nic. Zdarzało mi się też lunatykować. Słyszałam, że gdy pojawiają się trudne do wytłumaczenia nieszczęścia, to może być to oznaką wpływu złego ducha. Wstydzę się jednak pójść po taką nietypową pomoc, ale też boję.
Podejrzewam u siebie epizod depresyjny. Chodzę ciągle senny zmęczony, bez radości, smutny. Co mogę zrobić w takiej sytuacji?
Jestem w rozsypce i mój świat się zawalił. Jestem po ślubie 8 lat i miesiąc temu dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradza. Zdradzał mnie od pół roku z koleżanką z pracy, która sama ma rodzinę i dzieci. Gdy dałam mężowi ultimatum, z dnia na dzień zostawił ją i zaczął się starać o nasze małżeństwo.
Widzę, że się zmienił, chce pójść ze mną na terapię i zachowuje się całkiem inaczej. Ale ból, który mam w sobie, mnie przerasta i boli mnie to, że przez pół roku prowadził dwa życia.
Kłamał mnie, a ja nawet się nie zorientowałam. Cały czas zadaję sobie pytanie, czemu mi to zrobił i czemu to tyle trwało? Dlaczego? Widzę, że się stara, ale nie wierzę mu, gdy mówi, że już nigdy tego nie zrobi, że był to błąd, że kocha mnie.
Tłumaczy się, że nie wie, dlaczego tak zrobił, że miał mętlik w głowie, że nie myślał, że tak bardzo mnie zrani. Nie wiem, co mam myśleć, bo to nie było jednorazowe spanie z kimś. Proszę, o odpowiedź, co ja mam zrobić? Zostać z nim i dać szansę? Czy romans, który trwa pół roku, jest za długi i powinnam go zostawić?
Witam,
Mój problem polega na tym, iż jako 19-latka rozstałam się z chłopakiem (20-latek) na rok. Po roku do siebie wróciliśmy.
On miał dwie partnerki seksualne, ja żadnego innego partnera. Przeszkadzało mi to, ale chciałam z nim być. Dziś jako 36-latka mam z tym ogromny problem, który pojawił się, kiedy w łóżku przestało się układać. Zaczęłam zadawać pytania szczegółowe na temat tamtych dziewczyn. Dziś (rok od początku rozmów o jego przeszłości) prawie się rozstajemy. Bardzo chcę z nim być, mamy dzieci, ale nie umiem znieść myśli, że miał inne, inne pragnął, ja nikogo. Tak szybko mnie zastąpił....i wiem, że to było 18 lat temu, ale nie umiem sobie z tym poradzić i niszczę to małżeństwo. Czasem żałuję, że wtedy mając wiedzę, że miał inne, do niego wróciłam. Zdaje sobie sprawę, że był sam, układał jakoś życie....ale ja nie miałam nikogo....i to chyba boli najmocniej. Nie umiem z nim już normalnie funkcjonować, bo ciągle widzę go z nimi.
Dzień dobry, mam ogromny problem z moim starszym bratem. Sytuacja wygląda następująco, od jakiegoś czasu okrada naszą rodzinę, zaczęło się to około rok temu.
Przychodziły chwilówki, pożyczki i inne wezwania do zapłaty w dużych kwotach, dodatkowo zapożyczał się też u znajomych. Gdy tata spłacił jego długi, naliczyliśmy około 100 tysięcy, jakiś czas później okradł mnie z pieniędzy na wesele około 15 tys., i stopniowo okrada babcię z emerytury, zaciąga pożyczki na nią. Kłamiąc w oczy, nie przyznaje się do tego ani nie odczuwa żadnego poczucia winy z tego powodu.
Niestety nie ma z tego żadnych konsekwencji, ponieważ boimy się, że sytuacja go przerasta i że sobie coś zrobi.
Prócz robienia długów zażywa narkotyki, obstawia mecze i gra na internetowych kasynach z babci pieniędzy z konta.
Proszę o pomoc co robić, gdzie szukać pomocy już naprawdę nie wiemy, co mamy robić…