Czy psychoterapia jest ciężką pracą dla Klienta? Jeśli tak - co jest w tym ciężkiego?
Petysana

Martyna Tomczak-Wypijewska
Dzień Dobry
Myślę, że to indywidualna kwestia, bo i każdy z nas inaczej definiuje co dla niego jest “trudne”. Natomiast fakty są takie, że psychoterapia (niezależnie od tego czy prowadzona przez psychoterapeutę z certyfikatem czy osobę po II roku szkolenia psychoterapeutycznego) wymaga:
- zaangażowania
- regularnego uczestnictwa
- - trwa jakiś okres czasu (nie zakończy się w 2,3 spotkania, )
- - (często, choć nie zawsze, bo istnieją terapie na NFZ) wymaga nakładu finansowego i to niemałego, bo raczej nie zdarza się cena za psychoterapię niższa niż 150 zł za sesję
- - psychoterapia ma pomóc w uporaniu się z jakimś problemem danej osoby, aby sobie z nim poradzić trzeba o nim pogadać, często dotrzeć do jego źródeł co może być bolesne, poprzeżywać różne emocje (a wiele osób jest wyćwiczona w unikaniu emocji, a nie ich przeżywaniu), ćwiczyć nowe sposoby zachowania, radzenia sobie
- - kolejną rzeczą, która może być trudna to to, że zmiany nie pojawiają się liniowo, czasem trzeba na nie trochę poczekać, czasem pojawiają się szybko, a potem trzeba trochę popracować nad dalszymi zmianami…
Pewnie nie wyczerpałam tematu i różne osoby mogłyby wymienić jeszcze różne trudności
Pozdrawiam,
Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo- behawioralna

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, Dlaczego terapeuci, psychologowie i psychiatrzy wymagają od pacjenta powiedzenia, w jakim zawodzie pracuje? "Specjaliści", z którymi miałam do czynienia, mówili, że to bardzo ważna informacja, że bez tego nie da się pomóc pacjentowi, mówili, że jeszcze nie spotkali się z sytuacją, że ktoś nie chciał ujawnić swojego zawodu.
Jednak ja pracuję w zawodzie, który jest społecznie potępiany i wyśmiewany przez wszystkich. Chcę jak najszybciej zakończyć te sytuacje.
Wg mnie, jeśli ktoś uważa, że nie ma zawodów wyśmiewanych społecznie i wszyscy traktują wszystkie zawody z takim samym szacunkiem, to świadczy to o jego głębokim odrealnieniu. Mówienie o moim zawodzie sprawia mi wielki ból. Nienawidzę tego zawodu. Czy są wśród Państwa Specjaliści, którzy nie wymagają tej informacji do pomocy drugiej osobie i mają w sobie na tyle empatii i rozumieją, że życie czasami tak poniewiera człowiekiem, że wybiera zawody potępiane społecznie? I nie wymagają mówienia o tym od pacjenta. Dla mnie to równie wstydliwa rzecz jak, np. masturbacja. Czuję się, jakby ktoś mnie pytał, jakie oglądam filmy porno, mimo że przyszłam z nieco innym problemem? Błagam o pomoc! Czy jest wśród Państwa ktoś majacy w sobie empatię i reprezentujący inne podejście?
Dzień dobry, Kilka tygodni temu rozpocząłem sesję spotkań z psychologiem, dotychczas odbyłem trzy takie spotkania i zastanawiam się nad sensem kontynuowania terapii.
Jestem 28-letnim mężczyzną i właściwie od 10 lat (zaczęło się od studiów) miewam zaburzenia nastroju (włącznie z myślami samobójczymi), spowodowanymi niezadowoleniem z życia na różnych płaszczyznach: zawodowej, towarzyskiej, zdrowotnej. Wydaje mi się, że potrzebuję kogoś, kto pomógłby mi rozwiązać te problemy, a niestety w swoim otoczeniu takiej osoby nie mam. Zacząłem sądzić, że nie jest to też psycholog, gdyż nawet nie potrafię sobie wyobrazić, w jaki doraźny sposób mógłby pomóc. Dobre słowo i próba zmiany nastawienia nie pomogą.
Chyba on do końca też nie rozumie, z czym mam problem. Rozmowę planowałem oprzeć na analizie błędów myślowych, które doprowadziły mnie do sytuacji, z którą nie umiem sobie poradzić, natomiast ostatecznie z terapeutą skupiliśmy się na poradzeniu sobie z efektem, czyli aktualnym stanem.
Nie wiem, jakie powinienem podjąć dalsze kroki:
1. Czy kontynuować sesję z obecnym psychologiem i próbować lepiej wytłumaczyć, co jest nie tak. 2. Sięgnąć po pomoc innego psychologa. 3. Dać sobie spokój z psychologiem i próbować rozwiązywać problemy samemu.
Dziękuję i pozdrawiam.
Czy Psychoterapia może zaszkodzić pacjentowi?
bo wiem, że bywają niemili, przez co pacjent cierpi i wcale nie terapeuci przypadkowi, tylko z certyfikatami. Ja po wielu latach się pozbierać nie mogę i żałuje, że się na to zdecydowałem
Czuję, że stoję z boku wszystkiego, jakbym był jakimś obserwatorem, a nie uczestnikiem życia. Nawet kiedy jestem wśród ludzi, czuję się samotny i oderwany. Mam wrażenie, że nic naprawdę do mnie nie trafia. Zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest przypadkiem coś w rodzaju społecznego wyobcowania, jakbym nie pasował do tego, co się dzieje wokół.
Witam,
od miesiąca uczestniczę w terapii na dziennym oddziale leków i nerwów. Omawialiśmy mój problem, który bardzo mnie porusza. Jedna z terapeutek powiedziała, że chce do niego powrócić w kolejnym tygodniu. Kiedy nadszedł ten czas i zaczęliśmy nad nim pracować, druga powiedziała, że ma dość o tym rozmawiać.
Moje pytanie brzmi, czy jej zachowanie to metoda terapii?
Nie ukrywam, że zadziałało na mnie to bardzo źle i boję się teraz mówić o czymkolwiek.