Left ArrowWstecz

Czy zdrada emocjonalna jest wybaczalna? Ile powinnam dać czasu partnerowi na przejście przez sprawę i zacząć odbudowywać zaufanie?

Czy zdrada emocjonalna jest wybaczalna? Co zrobić żeby partner nam wybaczył i zaufał ponownie? Kiedy najlepiej jest zacząć się starać o odbudowanie zaufania- od razu czy dać partnerowi kilka dni ? Niestety przez głupotę zawiodłam jego zaufanie jeden jedyny raz, wiem, że odbudowanie tego, jeżeli w ogóle jest to możliwe, zajmie dużo czasu i pracy nad naszą relacją, ale bardzo chciałabym to naprawić, bo go kocham.
Dominik Kupczyk

Dominik Kupczyk

Zdrada emocjonalna jest wyzwaniem dla relacji, a decyzja o wybaczalności zależy od indywidualnych wartości i granic obu partnerów. W procesie odbudowy zaufania ważna jest pełna szczerość i przyjęcie odpowiedzialności za swoje działania. Zrozumienie i empatia wobec uczuć partnera są kluczowe. Otwarta komunikacja i gotowość do rozmowy o zdradzie oraz uczuciach są niezbędne. Może być konieczne udzielenie partnerowi czasu i przestrzeni do przetworzenia sytuacji. Pokazanie zaangażowania w zmianę i poprawę relacji poprzez konkretne działania może wspierać odbudowę zaufania.

1 rok temu
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam,

Jeżeli pani popełniła błąd, co każdemu z nas może się zdarzyć, to proponuję porozmawiać szczerze z partnerem. Szczera komunikacja w związku jest najważniejsza. Tutaj zastanawia mnie jednak fakt i powód dopuszczenia się przez panią zdrady emocjonalnej. Może warto popracować nad związkiem ze specjalistą i przepracować to co spowodowało zdradę z pani strony. 
Jeżeli chodzi o czas, którego pani partner może teraz potrzebować, to jak najbardziej bym mu dała troche czasu na poukładanie sobie wszystkiego. Możliwe, ze bedą państwo potrzebowali terapii dla par lub indywidualnej, aby ‘naprawić’ zaufanie w związku.  

K Rosenbajger

Psycholog

1 rok temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Ważne i dojrzałe jest, że Pani nie minimalizuje faktu. Jednak zdrada jest na ogół świadectwem dysfunkcji w związku. Jest to jakiś sygnał, więc warto zająć się strukturą. Co takiego zadziało się przed, jak wygląda u Państwa zaspokajanie wzajemnych potrzeb? Jeśli doszło do przyznania się, to warto przprosić. Pomóc może rozmowa o oczekiwaniach wobec drugiej strony i podzielenie się tym, co można dać od siebie. Spróbujcie pomysleć, co zrobić, aby przywrócić lepszą atmosferę w związku, chociaż na razie to pewnie trudne. 

Zdrada może być odczuwana jako pewien rodzaj straty i towarzyszy temu gama emocji. Możecie pomysleć o poprawie funkcjonowania, komunikacji, korzystając z psychoterapii par. Powodzenia

Katarzyna Waszak

1 rok temu
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Wybaczenie zdrady emocjonalnej to bardzo indywidualna sprawa, która zależy od wielu czynników takich jak np. historia danego związku, osobowość partnerów, okoliczności zdrady i in. Na pewno warto przemyśleć powody dla których do niej doszło nie tylko z własnej perspektywy, ale również jak to może być odbierane i spostrzegane przez partnera. Skorzystanie z pomocy terapeutycznej może być bardzo pomocne w odbudowie zaufania. Warto wybrać się na konsultacje do terapeuty par, który może pomóc w zrozumieniu głębszych przyczyn problemów i wspierać Was w procesie naprawy relacji.

psycholog Anna Martyniuk-Białecka

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mąż zachowuje się przerażająco- okłamuje mnie i innych, udaje agenta dzwoniąc do ludzi, wymyśla sobie dziwne rzeczy. Jego mama chorowała na schizofrenie i tego się obawiam.
Witam, jestem w związku małżeńskim z mężem, od 20 lat natarczywie wciąż piszę na różnych forach internetowych z kobietami, jak go przyłapywałam na tym i też bywał z kobietami po cichu na kawki, wina zawsze spadała na mnie jak unosiłam się i były kłótnie, mąż obiecał, że nie będzie pisał już. Przez ostatnie 5 lat ciężko budowałam zaufanie, w ostatnim roku odkryłam wiele innych rzeczy - znowu pisanie, filmy, zdjęcia pornograficzne no i kłamanie, fantazje do naszych znajomych nowo poznanych, że ma np. 3 domy lawety, arsenał broni- no wymysły ponad miarę normalnego człowieka. Jest też mściwy, pisze na ludzi, szuka ofiar, anonimy - to wszystko znalazłam ostatniego roku oraz też dzwonił z groźbami do ludzi - przedstawia się, że pracuje w CBŚ, wymyślił to sobie po prostu - w głowie się mi to nie mieści, mówiłam mężowi, że jest zaburzony i musi iść na terapię, odmówił i też jest genetyczna choroba schizofrenii - matka ma - tego się bałam, żyłam w obawie skierowałam męża na przymusowe leczenie, ponieważ robi krzywdę mi bardzo wielką oraz obcym ludziom. Proszę o opinie 😕Zawsze jestem ja winna i mówi, że robię z siebie pośmiewisko i to ja jestem chora i mam się leczyć 🤔
Mąż i rodzina uważają mnie za leniwą i roztargnioną. Często nie panuję nad emocjami czy słowami. Czy możliwe, że mam ADHD?
Co mam zrobić, nie mam pojęcia. Ludzie za mną nie przepadają, bo czasami nie panuję nad emocjami lub słowami. Potrafię kogoś nieświadomie urazić. Dodatkowo wszyscy uważają, że jestem leniwa i nieudacznik. Nawet ostatnio usłyszałam od męża, że przez to, że ciągle coś po mnie naprawia i za mnie czasami myśli oraz nie wie co jeszcze nieświadomie odwalę. Więc przez to zaczął pić. Moi rodzice też uważają mnie za leniwą, a nawet teść. Jedynie dla dzieci jestem najlepszą mamą na świecie. Czasami jak się kłócę z mężem lub kimś o moim zachowaniu przychodzą do mnie myśli, że może wszystkim by było lepiej jakby mnie nie było, a potem uświadamiam sobie, że są osoby, dla których jestem całym światem. Czy naprawdę może być ze mną coś nie tak ? Czy mogę być zepsuta ? Zastanawiałam się parę razy czy nie mam ADHD, jednak musiałabym ukryć, że robię diagnozę w tym kierunku, bo mąż, rodzice i teść uważają takie osoby po prostu za głupie, bo mają żółty papierek.
Gdy przez miesiąc byliśmy z chłopakiem na odległość, narosły takie kłótnie, że zerwał ze mną.

Jestem z chłopakiem 10 miesięcy, do tej pory zawsze się u nas układało, potrafiliśmy sobie poradzić z każdym problemem i na wszystko znaleźć rozwiązanie, traktował mnie jak księżniczkę i w końcu poczułam się bezpiecznie, jednak po wyjechaniu na miesiąc 700 km od niego, ja i on mieliśmy okropne okresy w życiu, tęskniliśmy za sobą i to spowodowało, że się nie potrafiliśmy dogadać i się kłóciliśmy. 

Przy jednej kłótni 2 tygodnie temu nazbierały sie we mnie wszystkie emocje i pod ich wpływem powiedziałam, że mam wyje**ne w ten związek, nie miałam tego na myśli i nie kontrolowałam tego co pisze, tłumaczyłam mu to przez te 2 tygodnie bez przerwy i sie nie poddawałam, próbowałam zrobić wszystko, żeby było między nami dobrze, pomimo tego że nie mogliśmy się spotkać i o tym wszystkim porozmawiać, ale on jest bardzo wrażliwą osobą ze względu na swoją przeszłość, wiele rzeczy zapamiętuje i do teraz boli go to, że tak powiedziałam, ciężko mi jest cokolwiek przetłumaczyć, bo nie jesteśmy w stanie teraz się spotkać i porozmawiać 😕 Wczoraj zerwał ze mną, powiedział, że nie ma siły już na walkę i nie czuje się szczęśliwy w tym związku od momentu, kiedy to powiedziałam, obiecałam sobie, że nie będę błagać chłopaka o to, żeby został, ale kocham go tak bardzo, że nie potrafię, pisząc z nim i błagając o wybaczenie powiedział, że nie wie co z nami będzie, bo on już stracił siły na walkę, zaproponował rozmowę za tydzień jak wrócę, powiedział, że mnie kocha, ale już nie wie co ma z tym zrobić, pomimo tego że wiem, że szczera rozmowa może dużo zmienić i jest możliwość, że dalej będziemy razem to i tak mam w głowie, że może jednak nie da mi tej szansy i nie poradzę sobie bez niego 🥺 Nie wiem co mam już robić, wielokrotnie pisaliśmy o tym, ale to nie jest to samo, co rozmowa twarzą w twarz.

Jak pomóc ojcu zmanipulowanemu przez nową partnerkę po śmierci mamy? Prośba o rady

Cześć, piszę tutaj, bo nie wiem już, co robić. Czuję się, jakbym straciła oboje rodziców. Po śmierci mamy ojciec związał się z dużo młodszą kobietą. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Jego partnerka kontroluje go na każdym kroku – nie możemy z siostrą spokojnie z nim porozmawiać, bo ona zawsze jest obok, wtrąca się, słucha, a potem ma do niego pretensje. Ojciec twierdzi, że „nie może” jej wyrzucić, choć mówi, że ma jej dość. Wiemy, że się jej boi. Słyszałyśmy też, że ma na niego jakieś „haki”. Powiedziała wprost, że „ustawi nas tak, jak jego” – czyli chce przejąć kontrolę nad całą rodziną. Ojciec przestał mieć swoje życie – kiedyś w weekendy odpoczywał, relaksował się. Teraz robi tylko to, co ona chce: zakupy, wyjazdy do jej rodziny, do ludzi, których kiedyś unikał. Nie może sam decydować o niczym – nie wychodzi nigdzie sam: ani do kolegów, ani nawet do swojej siostry czy szwagra. Wszystko musi być „z nią” lub za jej zgodą. Każdy weekend wygląda tak, jakby specjalnie organizowała mu czas, żeby tylko nie był z nami i nie miał okazji pomyśleć po swojemu. Wciąż mieszkam w rodzinnym domu, ale nie mogę się w nim czuć swobodnie. Nic nie jest już moje, wszystko podporządkowane jest jej. To boli. Próbuję z nim rozmawiać, wysyłałam wiadomości, delikatnie pytam, czy jest szczęśliwy, ale unika odpowiedzi. Boję się, że sytuacja się pogorszy, że całkiem się od nas odetnie, a ona będzie miała nad nim pełną władzę. Jeśli ktoś z Was był w podobnej sytuacji – bardzo proszę o rady. Jak rozmawiać z osobą, która jest zmanipulowana? Czy można jakoś ochronić go (i nas) przed taką toksyczną osobą? Nie chcę się poddać, ale czuję, że grunt osuwa mi się spod nóg. Dziękuję każdemu, kto przeczyta i odpowie.

Czy można nie pamiętać lub zapomnieć specjalnie, że się zdradziło?
Czy można nie pamiętać lub zapomnieć specjalnie, że się zdradziło?
Nie potrafię przestać być przesadnie miła
Dzień dobry. Mam 37 lat i nie potrafię przestać być przesadnie miłą dla ludzi - nawet tych, którzy bardzo mocno mnie krzywdzą. Przez tą moją postawę często dochodzi do absurdalnych sytuacji. Ostatnio jeden z alkoholików z "wiecznie stojących pod sklepem" zaczął do mnie wyciągać ręce, a ja nie potrafię stanowczo powiedzieć "nie". Moja reakcja to: przepraszam, idę do sklepu, nie chcę rozmawiać. W moim odczuciu jest to bardzo mocne i niegrzeczne powiedzenie z którym źle się czuję, lecz dla tego osobnika tak nie jest i coraz chętniej wyciąga do mnie swoje ręce. Na domiar wszystkiego ostatnio kobieta tego alkoholika zaczęła mnie straszyć policją i za każdym razem gdy mnie widzi wrzeszczy na mnie (sama też jest alkoholiczką a my jesteśmy sąsiadkami z tego samego bloku). Jestem całkowicie samotną osobą. Nigdy nie miałam w nikim oparcia, a całe moje życie to bicia i wyzwiska, poniżania. Nie znam normalnego życia. Nie szukam związku i nie jestem tym wszystkim zainteresowana. Sama nie mam żadnych nałogów. Skończyłam dwa kierunki studiów. Jestem przeciętna, a czuję się całkowicie niezdolna do życia na tym świecie.
am 20 lat i jesteśmy w bardzo szczerym związku z moją dziewczyną. Wszystko sobie mówimy i rozwiązujemy wspólnie problemy
Witam. Mam 20 lat i jesteśmy w bardzo szczerym związku z moją dziewczyną. Wszystko sobie mówimy i rozwiązujemy wspólnie problemy. Ostatnio powiedziała mi, że brakuje jej w łóżku więcej mojej ingerencji i bardzo mnie to przejęło, bo ona sama nie wie, co lubi najbardziej. Jedynym sposobem jest wypróbowanie różnych rzeczy, tylko skąd mam wziąć na to pomysły? Oczywiście będę jej słuchać, ale nawet nie wiem, jak się za to zabrać. Nie potrzebuję terapii dla par, tylko rozwiązania tego jednego problemu. Jak być lepszym partnerem?
Mąż po 20 latach małżeństwa stwierdził, że nie chce ze mną być...
Dzień dobry Po prawie 20 latach mąż oświadczył mi że nie chce już ze mną być. Nie chce podjąć próby ratowania małżeństwa - chce być sam. Nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć, zrozumieć że z dnia na dzień można chcieć zakończyć to co nas łączyło. Jasne jak każde małżeństwo mieliśmy swoje lepsze i gorsze chwile - ale jeszcze dwa miesiące temu byliśmy na rodzinnych wakacjach i było wszystko ok.
Kryzys w związku, dziewczyna całkowicie mnie ignornuje, mimo że umówiliśmy się na poprawę relacji
Cześć mam problem W ostatnim czasie tak około miesiąca dziewczyna traktuje mnie chłodno, robi dystans, nie przytula nie pozwala lub okazuje trudności w okazywaniu jakichkolwiek czułości z jej strony. A jak ja jej okazuje to jak robot, sztywna, zimna. W końcu się wkurzyłem i jej powiedziałem jak się czuje i to nie jest dobre zachowanie z jej strony. Przepraszała i mówiła, że będzie lepiej, nie było. Tydzień temu spotkałem się z nią po dłuższym braku kontaktu i pierwsze co mi powiedziała to chce zerwać, bo nie widzę już nas, bo mam poczucie winny wobec ciebie, bo cię ranie. Kilka godzin jej tłumaczyłem, że mi to nie przeszkadza, rozumiem trochę ją, bo miesiąc przed zrobiłem trochę głupią rzecz jej, która ją zraniła i stwierdziła, że straciła do mnie "zaufanie". Problem w tym, że moim zdaniem to nie jest coś, przez co zasługuje na takie traktowanie, a tym bardziej by zrywała. Ustaliliśmy, że popracujemy nad nami i postaramy się poprawić. Następnego dnia mieliśmy się spotkać, ale zmieniła to na rozmowę, pierwsze co powiedziała to chce zerwać. Znowu musiałem tłumaczyć, dla mnie ten związek jest bardzo ważny i nie chce jej stracić, po tamtej ciężkiej rozmowie ustaliliśmy, że damy sobie (jej, bo ona chce) 2 tygodnie. W trakcie 1 tygodnia zero kontaktu, nieodpisywanie na każdą wiadomość ok, ale nawet jak pisałem przez cały dzień to było zero z jej strony. Dzisiaj zaczynał sie drugi tydzień, na pytanie z mojej strony " chcesz, żebym przyszedł do ciebie ?" ( było wydarzenie, na którym pomagała i stwierdziłem, że podejdę do niej ) to odpowiedziała " jak chcesz to przyjdź", problem w tym, że chciałem wiedzieć czy ona chce, nie chciałem, by nie traktowała mnie jak śmiecia, nie jak chłopaka. W końcu nawet nie odpowiedziała na to, że "tak, lub nie " tylko jak chcesz. Totalnie jej to obojętne. Jak dzisiaj przyszedłem to spędziłem na wydarzeniu miło czas, ale jak podchodziłem do niej, by pogadać ogólnie co tam u niej, jak spędza czas itp.. To zero, albo ignoruje, albo mówi, że jest zajęta (siedzi i pije picie) jak coś pytam, to ma mnie gdzieś. A obiecała, że potraktuje mnie jak chłopaka, a nie nikogo. Chce wiedzieć co mam zrobić, to ja robię coś źle?, to we mnie problem? czy to jej winna?. I jak odpiszecie, że musimy pogadać, to byliśmy umówieni 3 dni temu to ciągle pisała, że nie znajdzie czasu, dzisiaj mieliśmy spędzić dłużej czas, to jednak się okazało, że go nie ma (spędziłem z nią może 10 minut). Nie proponuje ze swojej strony nawet możliwości spotkania, nie okazuje chęci, zapytałem ją o parę rzeczy, to kompletnie to zignorowała.
Jestem mężatką z 20 letnim stażem. Dwoje dzieci, syn 12 lat, córka 19 lat.
Dzień dobry, Jestem mężatką z 20 letnim stażem. Dwoje dzieci, syn 12 lat, córka 19 lat. Mąż przeszedł na emeryturę policyjną dwa miesiące temu. Aktualnie jest w domu. Od zawsze nerwowy, porywczy, a przy alkoholu agresywny (nie zawsze). Ostatnie tygodnie są coraz gorsze. Siedzi w domu i podpija codziennie wieczorem. Zawsze coś zrobi z prac domowy, obiad, zajęcia z synem pozalekcyjne. Uważa, że tylko on zajmuje się domem a ja (pracuję zawodowo) mam luz. Nie do końca tak jest, bo wiadomo, jak to kobieta, musi zajrzeć w każdy zakamarek. Uważa, że jak tak pracuje w domu ciężko, i koło domu to należy mu się to piwko lub dwa (i może coś więcej). Dzieci to widzą, przynajmniej córka. Jest uciążliwy, męczący dla nas. Oczywiście za każde niepowodzenie obwinia mnie. Mojej mamy nienawidzi. Rodziców mam kochanych. Od zawsze nam pomagali i troszczyli się o wnuki. Mieszkaliśmy z nimi 10 lat, ale się nie dało (my na jednym pietrze oni na dole). Mama niestety bardzo się wtrącała i musieliśmy się wyprowadzić (od 7 lat osobno). Teściowa nie żyje, a teściu wcale się nie interesuje. Ogólnie moja rodzina jest tylko na co dzień. Jego rodzina jakby nie istniała. Jest tyle różnych wątków, ale ciężko jest o wszystkim napisać i odpowiednio przedstawić. Rozmawiałam ostatnio z dziećmi o tej sytuacji, bo widzą zachowanie ojca. Syn - młodszy bardzo wrażliwy, od razu łzy w oczach. Kocha ojca i jest mu przykro, i tylko żeby się tata nie zdenerwował. Bo wtedy zaczyna się drzeć. Córka oczywiście też wszystko widzi. I ostatnie jej słowa. Że chciałby, żeby było tak normalnie, że cała rodzina. Ale jak ma się tak dalej zachowywać, to chyba będziemy szczęśliwsi bez niego. Ciężki czas maturalny mojej córki. Potrzeba spokoju, a nie stresy przez ojca. Tak chce naświetlić pewne sytuacje. Czy jest możliwość innej formy pomocy. Jakiś czat może rozmowa telefoniczna. Będę wdzięczna.
Problem z nawiązywaniem relacji z kobietami - jak pokonać kompleksy i izolację

Mam ogromny problem z nawiązywaniem relacji z ludźmi, ale głównie z kobietami. Jestem chłopakiem, 19 lat. 

Od kilku lat całkowicie izolowałem się od ludzi, bo czułem się gorszy od swoich rówieśników. Kończę szkołę w tym roku i coraz bardziej dokucza mi myśl, że jestem inny niż wszyscy, nie potrafię nawiązać relacji z żadną dziewczyną, pomimo tego, że dbam o siebie, mam pasje, zarabiam pieniądze, trenuję na siłowni. 

Przez ostatnie kilka lat miałem kompleksy albo z powodu trądziku, który leczę od 2 lat. W technikum od początku byłem nielubiany prawdopodobnie przez to, że przybieram maskę kogoś, kim nie jestem i dostaję odwrotny efekt. W szkole podstawowej nie byłem traktowany poważnie, byłem raczej klasowym klaunem chcącym się przypodobać innym. Prześmiewczo komentowano mój ubiór, fryzurę, jednak podchodziłem do tego z dystansem, ale z tyłu głowy bardzo mnie to bolało. Dopiero ostatnio zacząłem się zastanawiać, że coś jest ze mną nie tak, po studniówce, na którą nie poszedłem i po zobaczeniu rówieśników, którzy świetnie się ze sobą bawili. Nie chciałem iść, bo w podstawówce na próbach poloneza i innych tańców dziewczyny często wyśmiewały się i uśmiechały się do siebie, gdy miały zatańczyć ze mną. 

W szkole średniej od 2 miesięcy nie pojawiłem się na lekcji wfu gdzie były próby poloneza, aby uniknąć sytuacji, gdy musiałbym wziąć udział w tańcu. Zdaję sobie sprawę, że jestem całkowicie normalnym chłopakiem, to potencjalne nawiązanie relacji z płcią przeciwną lub nawet kontakt byłby dla mnie niesamowicie stresujący i chciałbym się dowiedzieć, jak to pokonać lub do kogo ewentualnie się udać, aby pozbyć się problemu. 

Wiem, że to abstrakcyjna sytuacja, że w takim wieku mam aż takie problemy, ale nie jestem w stanie wybić sobie z głowy, że jestem gorszy od innych. Z góry dziękuję za odpowiedź

Jak radzić sobie z irytacją wobec mamy po zdradzie rodzica? Porady i wsparcie
Witam. Mam duży problem z mamą. Czuję do niej ogromną irytacje, gdy słyszę i widzę jak je, gdy słyszę jak oddycha, gdy siedzi i rusza nogą, tak bardzo mnie to irytuje. Zmagam się z tym od bardzo dawna. Ostatnio znalazłam przyczynę. Gdy byłam jeszcze małą dziewczynką tato powiedział że mama go zdradziła i wtedy jak spojrzałam na nią to przez chwilę poczułam taki wstręt gdy gotowała moje ulubione placki. Złość do mamy dodatkowo wzniecał mój tato- zraniony z powodu zdrady. U rodziców się bardzo długo nie układało, tato zawsze krzyczał i nie był kochającym mężem, ale ja z siostrą bulysmu bardzo młode więc nie chcieli nam psuć rodziny, mama jednak nie wytrzymała i zrobiła co zrobiła. W mojej głowie ta zdrada została jakby usprawiedliwiona, ale to uczucie irytacji wciąż jest. Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić, w tym roku chce Pojechać z chłopakiem na airshow w innym mieście, moja mama też chcę ( nie wiem czy dlatego że chce spędzić ze mną czas czy że chce to zobaczyć) jestem właśnie przy kupowaniu biletów, ale droga w jedną stronę zajmie 3-4 godziny i ja nie wiem jak ja z nią wytrzymam. Na samą myśl chce mi się płakać, krzyczeć i nie chce żeby jechała, ale później mam do siebie ogromny żal, jest mu głupio i niesamowicie przykro. Jak mogłabym tej biednej kobiecie odmówić żeby pojechała ze mną na to wydarzenie. Jednak wiem też że gdyby pojechała to byłabym niesamowicie zła. Tak długo próbowałam z tym walczyć, jestem bezradna, nie wiem co mam zrobić, wyleczyć się z tego uczucia do sierpnia czy może grzecznie jej podziękować? Od razu zaznaczam że mama jechałaby jednym autem z nami i do tego jej partner, a jazda na dwa auta byłaby całkiem dziwna bo przecież po co 4 osoby z jednego miejsca miałyby jechać oddzielnie. Było już wiele rozmów na temat tego co czuje, były rozmowy z psychologiem, pedagogiem w szkole. Widzę że cierpi więc udaje że wszystko jest w porządku. PROSZE O POMOC
Jak zapomnieć o byłej partnerce i odnaleźć spokój po zakończonym związku?

Dzień dobry. Chciałem się poradzić odnośnie do związku, który zakończył się już ponad rok temu. Mój problem jest taki, że ponad rok temu zakończyłem swój związek z kobietą, z którą przeżyłem 7 lat (ja zostawiłem ją). Po zakończeniu związku szybko zrozumiałem, że jednak ją kocham i jest to miłość mojego życia, lecz niestety ona w tym czasie zaczęła spotykać się z kimś innym (kolegą z pracy). Przez cały rok próbowałem ją odzyskać, lecz nieskutecznie, ona niejednokrotnie zwodziła mnie, dając mi nadzieje na odbudowanie tego związku, lecz tak się nie stało, aż w końcu przyszedł czas, w którym dowiedziałem się, że ona spotyka się ciągle z kolegą z pracy, a wtedy załamało mnie to bardzo i postanowiłem raz na zawsze zakończyć nasz kontakt. Po tych wszystkich wydarzeniach starałem się na nowo odnaleźć siebie, lecz myśl o byłej partnerce była ze mną każdego dnia i o każdej porze. Pracujemy razem, przez co widywałem ją ciągle w pracy i to w dodatku z jej nowym partnerem. Po roku czasu odezwała się do mnie ze skrucha, ze przeprasza i że nadal ma do mnie jakieś uczucia, postanowiłem, że zapomnę o wszystkim, co się działo i będę próbował z nią stworzyć związek na nowo, ponieważ bardzo mocno ją kocham. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że ona poszła do łóżka z tym facetem, z którym się spotykała, starałem się o tym nie myśleć, lecz myślałem bardziej o odbudowaniu naszej relacji. Po tym, co się dowiedziałem, postanowiłem przyznać się jej, że też poszedłem z kimś do łóżka, gdy nie byliśmy razem, lecz ona już nie chciała nic więcej słuchać, po prostu napisała mi, ze mnie nienawidzi, że zmarnowałem jej życie itp. Ogólnie nasz związek nie był też idealny, dużo zawiniłem swoją niedojrzałością i brakiem starań. Dopiero po stracie jej zrozumiałem, że powinienem się zmienić i byłem gotów zrobić to dla niej, ze względu na to, że ją bardzo kocham. Teraz niestety jest już za późno na wszystko, lecz niestety ja ją nadal bardzo mocno kocham i pytanie moje jest takie „W jaki sposób mogę jej pomóc, żeby zapomniała o nas i o uczuciu do mnie? „Co mam zrobić, żebym sam zapomniał i dał jej wolność?”

Prosiłem mojego bardzo bliskiego przyjaciela aby o takiej jednej rzeczy nikomu nie mówił taraz wie to osoba która nie powinna to wiedzieć czuje jakby nóż mi wbijano w serce co zrobić z tą sytuacją
Partnerka odkąd zaszła w ciąże stała się bardzo zimna wobec mnie, jak i rodziny. Jest mi strasznie ciężko.
Ja (33lat) Wraz z moją dziewczyną (25lat) spodziewamy się dziecka i wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że zaraz po zajściu w ciąże stała się wobec mnie zimna, a wręcz obojętna wobec mnie, gdy przed ciążą ona była niesamowicie czuła, namiętna i ogólnie bardzo nam się układało, na dodatek ostatnio usłyszałem, że ona nie wie co do mnie czuje, byłem w mocnym szoku, gdy to usłyszałem. Czuje się z tym strasznie źle, czuje się odrzucony, nie mogę spać po nocach, chodzę cały czas bez energii i myślę tylko o tym. Kocham ją bardzo, jestem cierpliwy i wspieram ją jak tylko mogę, ale ciężko być z kimś kto najnormalniej w świecie ma cię gdzieś większość czasu, choć czasem odrobinę ciepła i zainteresowania potrafi okazać, ale bardzo rzadko i na bardzo krótko. Mówiła, że nie chodzi tylko o mnie, ale teraz nie mam ochoty z nikim przebywać nawet z rodziną mniej rozmawia.Czytałem, że to się zdarza i że mogą to powodować hormony i troska o nienarodzone jeszcze dziecko, ale od tego wszystkiego po prostu wariuje. Całe szczęście, że rozmawiamy i oboje wiemy co czuje druga osoba, tylko, że to nie zmienia faktu, że aktualnie nasz związek jest strasznie dziwny i nie wiem czy my to oboje przetrwamy. Czy jest szansa że to minie? Czy mogę coś w tej sytuacji zrobić? Z góry dziękuję.
Czuję, że przekroczę swoją granicę ponownie jadąc na święta do rodziców, którzy tego oczekują. Zaprosiłam ich do mnie, jednak nie akceptują takiej zmiany.
Zanim przejdę do pytania, to może najpierw opiszę sytuację. Moi rodzice około 5 lat temu wyprowadzili się za granicę, aby polepszyć swoje warunki życiowe. Z racji tego, że byłam już wtedy pełnoletnia zostałam w Polsce i zamieszkałam ze swoim chłopakiem. Przez ten okres odwiedzaliśmy ich kilka razy w roku, w wakacje czy święta, ale w zeszłym roku uznaliśmy, że pora to zakończyć i uświadomić moich rodziców, że fajnie byłoby, gdyby oni też nas odwiedzali. Nie pojechaliśmy do nich na święta, ani na wakacje. Ich reakcja była mocno emocjonalna tzn. nie potrafili zrozumieć dlaczego nie chcemy do nich przyjechać. Tłumaczyłam, że ja też jestem już dorosła, mam swoje mieszkanie, do którego również mogą przyjechać, ale oni, a w zasadzie moja mama, całą winą obarczyła mnie i mojego partnera. W tym roku również nie chcemy do nich jechać, zaproponowałam, żeby to oni przyjechali do nas, że ja urządzę wigilię i spędzimy święta razem. W skrócie w odpowiedzi otrzymałam, że już rok temu nas nie było, że mój na pewno mój partner ich nie akceptuje i że się ,,nie pomieścimy”. Pomijam teksty typu ,,zobaczymy jak nas zabraknie” itp. W takiej sytuacji zastanawiam się czy rzeczywiście powinnam do nich pojechać, mimo tego, że nie chcę? Czy to złe, że chciałabym aby to oni odwiedzili mnie w te święta, a nie odwrotnie? Fajnie byłoby spędzić święta z rodziną, ale mam wrażenie, że jeżeli tam pojadę to przekroczę jakąś swoją granicę. Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Jak zaakceptować zmiany partnerki i poradzić sobie ze strachem przed utratą miłości?

Dzień dobry,

Jestem w związku z moją dziewczyną już prawie dwa lata. Moja dziewczyna jest gruba, a mi się podobają takie kobiety – pociągają mnie. Jednak stwierdziła ostatnio, że chce się zmienić i schudnąć. Powodem tej zmiany jest zdrowie oraz samoakceptacja (nigdy mi nie mówiła, że nie podoba jej się jej wygląd). Zaczęła liczyć kalorie, chodzić regularnie na siłownię (byliśmy już nawet raz razem) i ogólnie mówi, że chce mocno schudnąć (chce wyglądać jak kiedyś w liceum).

Mój problem polega na tym, że bardzo się boję. Boję się, że gdy ona tak drastycznie się zmieni, przestanie mi się podobać. Teraz jest dla mnie idealna, nie tylko pod względem wyglądu. Bardzo dobrze spędzamy czas, czuję się bezpiecznie w jej towarzystwie. Jednak cały czas się boję, że wraz ze zgubionymi kilogramami, ja będę gdzieś gubił moją miłość do niej. Ten strach nie daje mi spokoju od dłuższego czasu, bo nie wyobrażam sobie życia bez niej.

Pamiętam, że gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie czułem – że to jest ta dziewczyna, której tyle lat szukałem. (Jest ona moją pierwszą dziewczyną w życiu). I teraz bardzo się boję, że mogę ją stracić i to w najgorszy możliwy sposób przez samego siebie.

Nadal nie mogę się uspokoić i uwierzyć sam w siebie, że kocham ją nie tylko za to, jak wygląda, bo w głębi duszy wiem, że kocham ją za to, jaka jest. Jednak boję się, że jej wygląd stanowi sporo tej miłości, którą do niej czuję. Boję się, że jeśli się mocno zmieni, to już nie będzie tą samą dziewczyną, którą poznałem dwa lata temu, z którą miałem to uczucie, że to jest to.

Potrzebuję pomocy, bo nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Czuję się przytłoczony swoimi własnymi myślami, bo mam wrażenie, jakbym sam sobie sabotował ten związek.

Potrzebuje się komuś wygadać ale jak próbuje coś mnie blokuje i jest mi ciężko powiedzieć… a sama się męczę, czym to jest spowodowane? Czuje się czasem bardzo nieobecna.
Kilka lat temu moja "niby" przyjaciółka o mało nie rozbiła swojego i mojego małżeństwa stwierdzając, że chyba coś czuje do mojego męża
Kilka lat temu moja "niby" przyjaciółka o mało nie rozbiła swojego i mojego małżeństwa stwierdzając, że chyba coś czuje do mojego męża... Była awantura, jej mąż miał pretensje do mojego że mają romans... po czym po kilku dniach ona stwierdziła, że jest wszystko ok, tylko jej się wydawało i tak naprawdę nic się nie dzieje... niby wszystko wróciło do normy, mój mąż zarzekał się, że absolutnie nie mam powodu do obaw, jest mi wierny. Uwierzyłam mu, uwierzyłam też w jej zapewnienia, że jestem dla niej ważna i że nie chciała mnie skrzywdzić. Od tego czasu jednak co jakiś czas dopadają mnie wątpliwości... wszyscy zachowują się jakby w ogóle nie było sprawy. Tylko je widzę pewne rzeczy inaczej, widzę że mąż ma wyraźną słabość do niej, np będąc razem na zabawie karnawałowej, ze mną nie miał ochoty tańczyć a z nią bardzo chętnie... mnie traktuje oschle i jakby z nerwami, czasem myślę, że mnie się wstydzi albo wręcz go odpycham, podczas gdy jej prawi komplementy i czułe słówka... czarę goryczy przelało moje ostatnie odkrycie, kiedy zobaczyłam jej atrakcyjne, aktualne zdjęcie w telefonie mojego męża. On wytłumaczył mi, że kiedyś coś pisali ze sobą i ona mu wysłała zdjęcie... Nie miałam pojęcia, że piszą ze sobą. On stwierdził, że z czego robię problem, przecież na pewno ja w telefonie też mam zdjęcia kolegów... otóż nie Bardzo mnie to zabolało, od tygodnia zamknęłam się w sobie i płaczę po kątach... czuję się bardzo źle. Mąż zauważył moje zachowanie i kilka razy zapewnił mnie, że nie ma między nimi nic...ja czuję się jak idiotka. Dręczy mnie, o czym tak pisali sobie, nie poprosiłam go, żeby pokazała mi korespondencję, rozdrabniam wszystko i na nowo w kółko, i w kółko wszystko przeżywam... jest typem narcyza i myślę, że mimo zaprzeczeń imponuje mu to, że się nim zainteresowała... czasem mam ochotę jej zapytać, dlaczego wysyłała zdjęcie mojemu mężowi... tak bardzo się czuje z tym źle, nie wiem, co robić, czuję, że wariuję, a nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. po rozmowie z mężem on myśli, że wszystko jest ok. A ja udaję przed wszystkimi dookoła i dręczę się, i dręczę... wszyscy jesteśmy po 40-ce, nie wiem czy to kryzys wieku średniego...
Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację
Chciałem się poradzić w pewnej kwestii, która mnie nurtuje od dłuższego czasu na temat mojej relacji z pewną osobą. Jestem osobą homoseksualną, a kwestia dotyczy drugiej strony - dlaczego tak postępuje, jak mogę rozwiązać problem, bo mam wrażenie, że nie do końca On akceptuje swoją orientację i stosuje żonę jako przykrywkę. Już opisuję całą historią Pana X i siebie. Poznaliśmy się w lutym przypadkiem na palarni i od słowa do słowa jakoś zaczęliśmy rozmawiać, bo pracujemy razem. W pewnym momencie po nocce wracałem z nim samochodem. Zaproponował, że mogę się z nim zabierać, jeśli będziemy mieli na tą samą godzinę. I jakoś tak stopniowo budowaliśmy relację kumpelską. We wrześniu po tak długich rozmowach uznałem, że chyba wypada mu się przyznać do swojej orientacji - w końcu facet heteroseksualny, dzieci i w ogóle. Zaakceptował to normalnie, a trochę później, jak byliśmy razem na nocce, to opowiadał mi o swojej pierwszej żonie (wtedy dowiedziałem się, że jest w związku z drugą). Dowiedziałem się, że obydwie zdradzał z prostytutkami - myślę sobie "no ok, nie moje życie nie mam prawa oceniać". Nikt z nas nie jest święty. O 4 nad ranem, bliżej końca zmiany powiedział, że chce mi coś powiedzieć. Wtedy usłyszałem dosłownie "lubię mieć penisa w ustach". Zamurowało mnie niesamowicie, nie będę kłamać... Wracając razem do domu, powiedziałem, że nic z tego nie będzie, bo nie chciałbym kogoś krzywdzić niepotrzebnie - myślę o żonie i dzieciach. Ponad miesiąc później byliśmy razem na imprezie pracowniczej i pod wpływem alkoholu, jak wracaliśmy ze stacji (a byliśmy po papierosy) wypaliłem czy miałby coś przeciwko, gdybym go pocałował i tak się wszystko zaczęło. Cały romans właściwie, który trwa do teraz - czyli póki co dwa miesiące właściwie... Dowiedziałem się wtedy, że od samego początku chciał, aby coś między nami zaiskrzyło. Po imprezie trafiliśmy do mnie, gdzie do 7 rano byliśmy w łóżku, fajnie się razem bawiliśmy - dopóki nie musiał wracać. Z czasem zacząłem się dowiadywać o Panu X, że pochodzi z rodziny przemocowej - był świadkiem, jak jego ojciec bije mamę, ma młodszego brata. Właściwie to też dowiedziałem się, że przez pół roku nie współżył z żoną i chciałby, aby ona czasami zaczęła grę wstępną, nie on. Jak jesteśmy sami, to potrafi mnie pocałować, pragnie tego, ale prosił mnie też, żebym nigdy nie powiedział jego żonie. Nie zamierzam skrzywdzić jego dzieci przede wszystkim, dlatego nie zrobię tego. Ma bardzo niską samoocenę o sobie, teraz jak jest chory, to do niczego między nami nie dochodzi, ale chciałby znowu się ze mną całować i czegoś więcej. Stwierdził też, że gdyby społeczeństwo było inne, to byłoby mu łatwiej, stąd zastanawiam się, czy nie jest po prostu ukrytym gejem, co boi się przyznać przed światem do swojej orientacji. Twierdzi, że kocha żonę i będzie mu łatwiej nie angażować się w relację romantyczną, ale ja uważam, że mimo wszystko te uczucia u nas wejdą w grę z obydwóch stron mimo wszystko, bo zdążył się przywiązać... I co ciekawsze to jestem jedyną osobą z pracy, której ufa i z którą potrafi się trzymać. Do reszty ma stosunek obojętny. Narzeka, że brakuje mu czasu na wszystko - nawet dla dzieci, na których mu szczerze zależy...