Dlaczego psychologowie, terapeuci i współczesna kultura tak często powtarza stwierdzenie, że: "kto wymaga szacunku, to go dostanie, kto go nie wymaga, nie dostanie go"?
Anonimowo

Monika Deschka
Dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami. Poruszasz bardzo ważne i złożone kwestie dotyczące szacunku, miłości własnej oraz odpowiedzialności za przemoc. Postaram się odpowiedzieć na Twoje pytania w sposób, który uwzględnia te złożoności.
1. Szacunek i miłość własna: Kiedy psychologowie i terapeuci mówią o szacunku do siebie lub miłości własnej, nie mają na myśli obwiniania ofiar za złe traktowanie. Wręcz przeciwnie, te stwierdzenia mają na celu podkreślenie, jak ważne jest, abyśmy sami doceniali swoją wartość, co może pomóc nam w budowaniu zdrowych relacji i chronieniu się przed krzywdą. Szacunek do siebie jest fundamentem, na którym budujemy nasze granice i oczekiwania wobec innych, ale to nigdy nie oznacza, że osoba, która doświadcza przemocy, jest winna tej przemocy. Odpowiedzialność za agresję zawsze leży po stronie agresora.
2. Przyrodzone prawo do szacunku: Zgadzam się, że każde człowieka ma przyrodzone i niezbywalne prawo do szacunku, niezależnie od tego, jak postrzega siebie lub jakie decyzje podejmuje w swoim życiu. To prawo nie jest uzależnione od miłości własnej ani od pewności siebie. Nikt nie zasługuje na złe traktowanie, niezależnie od tego, jak silne lub słabe ma poczucie własnej wartości.
3. Przypadek Hemingwaya: Hemingway jest doskonałym przykładem osoby, która zmagała się z ogromnymi wewnętrznymi demonami, ale jego walka z depresją i ostateczna decyzja o popełnieniu samobójstwa nie odbiera wartości jego twórczości ani jego osobie. Jego twórczość i życie są często analizowane, aby lepiej zrozumieć wpływ cierpienia na ludzką psychikę. Miłość własna jest złożonym zagadnieniem i nie można jej sprowadzać do prostych zasad. Każdy człowiek, niezależnie od tego, jak silnie kochał siebie, zasługuje na szacunek.
4. Szacunek do innych: Szacunek do siebie nie jest równoznaczny z „samozadowoleniem” czy „pewnością siebie” w negatywnym sensie. Szacunek do siebie to również umiejętność bycia szczerym wobec siebie, akceptacja swoich niedoskonałości i gotowość do pracy nad sobą. Nie oznacza to jednak, że osoby pewne siebie, ale puste w środku, będą automatycznie kochane przez innych. Autentyczność, empatia i szacunek dla innych są kluczowe w budowaniu głębokich relacji.
5. Subiektywność miłości własnej: Miłość własna i poczucie wartości są w rzeczywistości subiektywne, ale są również niezbędne do zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie. To, że ktoś ma wysokie mniemanie o sobie, nie oznacza, że inni ludzie będą to mniemanie podzielać. Ważne jest, aby rozwijać prawdziwe poczucie wartości, które nie opiera się na fałszywej pewności siebie, ale na autentycznym zrozumieniu i akceptacji samego siebie.
Podsumowując, szacunek do siebie jest ważny, ale nigdy nie powinien być używany jako argument do obwiniania ofiar przemocy. Odpowiedzialność za przemoc zawsze spoczywa na agresorze. Ważne jest, aby rozumieć, że każdy człowiek zasługuje na szacunek, niezależnie od tego, jak ocenia siebie samego.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dlaczego bardzo wielu, jeśli nie wszyscy terapeuci, próbuje pomóc "słodząc" pacjentom? Nie jest to klasyczna manipulacja, bo manipulacja ma na celu zaszkodzenie pacjentowi - ale jeśli pacjent nie ma odpowiednio wysokich umiejętności społecznych, może mu to zaszkodzić, ponieważ odbierze zachowanie takiego specjalisty literalnie.
Przykładowo, ja przez znaczną większość życia, gdy słyszałam od wszelkich specjalistów, że jestem "niezwykle piękną, wspaniałą i inteligentną osobą", to tak naprawdę te osoby nie myślały tak naprawdę, ale chciały, żebym poczuła się lepiej. Ja jednak nie miałam wówczas wystarczających umiejętności społecznych, aby rozpoznać "słodzenie" i rozumiałam ich słowa LITERALNIE i rzeczywiście tak zaczynałam o sobie myśleć i stawiałam sobie poprzeczkę niezwykle wysoko - i ponosiłam sromotne porażki. Jednak te osoby - uważają wszystkich ludzi za niezwykle inteligentnych, więc tak naprawdę jest to dla nich standard, żeby każdemu mówić, że jest inteligentny, niebywale piękny, itd.
Ja postrzegam rzeczywistość w taki sposób - według wszelkich naukowych danych, znaczna większość społeczeństwa znajduje się gdzieś pośrodku, jeśli chodzi o każdą cechę. Najwięcej z nas jest średnio inteligentnych, średnio pięknych, o średnim wzroście itd. Dla mnie inteligentny oznacza więc "należący do mniejszości, będący znacznie powyżej średniej populacji". Dla psychologów i psychoterapeutów oznacza to natomiast: "każdy człowiek, który nie ma upośledzenia umysłowego". Jednak mówienie, że to, iż ktoś nie ma upośledzenie umysłowego, jest dowodem na jego inteligencję, to tak jakby powiedzieć komuś: "jeśli nie masz 100 cm wzrostu, masz choćby 101, to znaczy, że jesteś wybitnie wysoki, gratuluję Ci". Nie , tak nie jest. To jest pełne spektrum, od osób skrajnie niskich - niskich - przeciętnych (których jest najwięcej) - wysokich - bardzo wysokich - ekstremalnie wysokich (których jest niezwykle mało). Mam wrażenie, że mówię o rzeczach oczywistych. Może po prostu nie rozumiem pewnych konwencji społecznych - dziś może po prostu jest taki "trend", że w dobrym tonie jest mówienie każdemu, że jest niezwykle wybitny, żeby ta osoba poczuła się lepiej, myśląc o sobie - a a niekoniecznie dlatego, że tak naprawdę jest. Może po prostu nie wyłapuję pewnych subtelnych niuansów komunikacji międzyludzkiej. Czy rozumieją Państwo, o czym piszę?
Witam. Czy terapeuta osoby zaburzonej (narcyz ukryty) może mówić, żeby nie czuła się winna za to, co zrobiła swojemu partnerowi i wcześniejszym partnerom, jak i swojemu synowi?
Że stan psychiczny, w jakim on się znajduje, nie może być przyczyną jej zachowań, bo jako osoba dorosła sam decyduje o swoim życiu i zawsze mógł odejść z tej relacji jak czuł, że coś złego zaczyna się z nim dziać?
Czyli wina za przemoc psychiczna, najgorsze manipulacje, próbę doprowadzenia do samobójstwa jest po stronie ofiary? Bo jako osoba dorosła jest za siebie odpowiedzialna? Ktoś kto całe życie siebie samego okłamywał, żeby nie czuć się winnym w końcu doznaje skruchy, szuka pomocy specjalisty, żeby pomógł w uleczeniu siebie by nie krzywdzić więcej innych ludzi, słyszy coś takiego! Jaki może być te go finał? Według mnie to tylko w ulepszeniu się bycia złym.
Dlaczego wszyscy ze wszystkiego mnie wyręczają?
Dzień dobry, Od dłuższego czasu obserwuję takie zjawisko praktycznie wszędzie: na uczelni, w pracy, w domu.
Za cokolwiek się nie zabiorę, nagle pojawia się ktoś (kierownik, chłopak, matka), odsuwa mnie od zadania i zaczyna wykonywać je sam. Raz nawet usłyszałam od kogoś, że źle mieszam łyżką i on to zrobi za mnie. Dość mocno wpływa to na moje poczucie wartości i sprawczości. Coraz więcej rzeczy odpuszczam, bo przecież i tak nie dam rady czegoś dobrze zrobić i ktoś będzie musiał po mnie coś poprawiać.
Czuję, że nie ma rzeczy, w której mogę być choć trochę dobra i bardzo mnie to frustruje. Nawet jak staram się dawać z siebie wszystko, potem i tak okazuje się, że to za mało.
Zaczęłam postrzegać się jako bezużyteczną osobę, która marnuje tlen, wydaje mi się, że nie wnoszę swoją obecnością nic użytecznego i pojawiają się też myśli, że świat zyskałby, gdyby mnie na nim nie było. Żyję w dużym lęku, że nie spełnię oczekiwań, jakie są we mnie pokładane, cały czas o tym myślę i nie mogę odpuścić. Nie bardzo wiem, jak sobie z tym poradzić, jak rozwiązać problem, czuje się z tym wszystkim naprawdę źle. Pozdrawiam i bardzo proszę o konstruktywne porady