Dzień dobry, kręci mi się w głowie, mam wrażenie, że zaraz upadnę
Dorota

TwójPsycholog
Dzień dobry,
Zbyt mała ilość danych ogranicza możliwość trafnej odpowiedzi, jednak spróbuje zaproponować strategie: w pierwszej kolejności warto wykluczyć kłopoty natury somatycznej, dlatego odpowiednim kierunkiem będzie lekarz pierwszego kontaktu. Jeżeli okaże się, że nie ma to uzasadnienia fizycznego, kolejnym kierunkiem będzie lekarz psychiatra. Już teraz może Pani przyglądać się czy takie objawy pojawiają się w jakiś konkretnych okolicznościach? W stresie? Co Pani wtedy pomaga? Gdyby w toku diagnozy okazało się, że doświadczane objawy to rodzaj psychosomatyzacji, reakcji lękowych lub o innym podłożu psychologicznym, prawdopodobnie potrzebna będzie pomoc psychoterapeuty. Powodzenia

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Z pewnością należałoby udać się do lekarza, aby wykluczyć ewentualne problemy zdrowotne. Wówczas warto przyjrzeć się, czy nie są to objawy psychosomatyczne. To, co Pani opisała, wygląda na objawy lękowe. Może tak się dziać, jeśli pozwoli Pani, aby lęk się rozprzestrzeniał. Co jest bodźcem wyzwalającym, czy jest on zewnętrzny - sytuacja, czy wewnętrzny - np. myśl? Kiedy to się zaczęło, gdzie jest źródło? To wszystko jest do zdiagnozowania oraz przepracowania w procesie psychoterapeutycznym, równocześnie zachęcam także do umówienia się na wizytę z lekarzem psychiatrą. Praca z lękiem na psychoterapii daje dobre rezultaty. Powodzenia
Katarzyna Waszak

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
objawy, które Pani opisała mogą wskazywać na wiele różnych zaburzeń; od braków mikroelementów, poprzez anemię, zaburzenia neurologiczne, kardiologiczne, enokrynologiczne czy psychiatryczne. Przez internet nie można postawić diagnozy. Na początek sugeruję udać się do lekarza pierwszego kontaktu, który przeprowadzi wstępny wywiad, podstawowe badania i pokieruje Pania w dalszej ścieżce diagnostycznej.
Pozdrawiam

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam mętlik w głowie i obrzydzenie do życia. Mój brat jest niepełnosprawny umysłowo w stopniu głębokim. Ostatnio stał się bardziej nerwowy. Trzaska drzwiami, uderza w piec w nocy.
Jest głośny. W dzieciństwie zdarzyło się, że uderzył mnie lub siostrę. Często chodzi nago i się... zadowala. Na oczach wszystkich. Mama bagatelizuje ten problem, mówi, że z siostrą dramatyzujemy, przesadzamy. Że to nienawiść nas zaślepia. I może tak jest. Czuję się przeklęty. Nienawidzę życia, studiuje, więc mieszkam z rodzicami. Nie mam gdzie pójść. Próbowałem szukać pomocy u specjalistów, ale przepisywali mi tylko antydepresanty, leki przeciwlękowe. Nie stać mnie na terapię. Nienawidzę siebie. Nienawidzę mojego otoczenia. Nie mam motywacji do niczego, tkwię w depresji, która jest codziennością. Nawet nie wiem, czy to choroba, czy zwyczajny stan przytępienia. Nienawidzę moje brata, jestem złym człowiekiem. Przedawkowywałem tabletki o kilkaset mg, żeby zobaczyć, na jaką granice mogę się posunąć. Chcę pustki. Mam ogromne problemy społeczne. Czuję, że nie pasuję. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie umiem i nie czuje potrzeby zawierać przyjaźni.
Żyję w stanie zawieszenia między rzeczywistością a snem urojonego umysłu, którym chyba jestem. Nie mam celu. I sensu. Będę musiał płacić alimenty na brata, gdy rodzice nie będą w stanie się nim zajmować. Jak byłem mały, myślałem, że mój brat jest opętany. Miałem paranoję przed duchami, zdarzyło mi się widzieć zjawy i słyszeć skrzypienie mebli w środku nocy.
Jestem brzydkim, ohydnym dziwakiem. Chodzę na studia, ale czuję się jakbym, nie należał. Stoję za małą. Wyglądam obrzydliwie. Powoli mam dość. Powoli już mnie wszystko przytłacza. Moja mama nie chce oddać go do ośrodka, a ja nawet jeśli się wyprowadzę, będę przygnębiony z powodu sytuacji mamy. Jest uwięziona z nim. Do śmierci. Proszę. Czy dramatyzuje? Już nie wiem, co jest prawdą, co kłamstwem.
Dzień dobry,
zadałam tutaj kilkanaście dni temu pytanie, czy psychoterapeutka, która zadała pytanie, dlaczego moja mama późno mnie urodziła, zachowała się wobec mnie etycznie. Usłyszałam odpowiedzi, że jest to normalny etap procesu terapeutycznego - pytanie o wywiad rodzinny. Mnie jednak chodziło nie o samo pytanie o rodzinę, a o założenie, jakie jest zawarte w tym pytaniu- że istnieje jedna właściwa formą życia, jaką jest urodzenie dziecka "o czasie". Jednak dlaczego takie pytanie pada? Wyobraźmy sobie odwrotną sytuację - gdyby grupa mniejszościową narzucała presję grupie większościowej. Na przykład gdyby kobieta, która w latach 90. urodziła dziecko po 30, bo studiowała, zapytała swoją koleżankę, która urodziła dziecko "o czasie" i zgodnie z ówczesną "normą statystyczną" nie studiowała, "dlaczego urodziłaś dziecko zamiast studiować? Edukacja to podstawa!". Wszyscy oburzylibysmy się na takie przekraczanie granic. Dlaczego oburzamy się, gdy grupa mniejszościowa wywiera presję większości, a nie oburzamy się, gdy grupa większościową narzuca presję mniejszości? Wtedy jest to "normalny etap procesu terapeutycznego". Co w tym złego, że ktoś jest w statystycznej mniejszości? Osoby,które czytają książki w Polsce, też są w statystycznej mniejszości, czy również należy im zadawać pytania typu: "dlaczego czytasz książki, przecież większość społeczeństwa w Polsce nie czyta?". Boli mnie to, że bycie w mniejszości jest napiętnowane.
Witam, jestem Patryk. Mieszkam w małym mieście. Zostałem ofiarą hejtu/oczerniania przez bliskich sąsiadów iż jestem gejem. Trwa to już koło 2 lat. Ponoć jak kiedyś siedziałem na ławce (z bratem ciotecznym) ktoś nam zrobił zdjęcie. Że niby jesteśmy parą gejów. Jestem hetero, brat też. Plotka bardzo szybko się rozniosła i często słyszę na ulicy, o idzie ten gej/pedał. Plotka urosła do tego, że niby się całowaliśmy na tej ławce i trzymaliśmy się za ręce. Jak mam reagować na tego typu zaczepki? Często pod oknem mam wyzwiska lub głośne śmiechy. Ogólnie jestem optymistą. Ale nie wiem co mam robić dalej. Praktycznie na każdym kroku już wiedzą o tej plotce i słyszę gadanie. Jakieś wskazówki co mogę zrobić, bo jestem w kropce. Nie pójdę z tym do psychologa, bo mi wstyd nawet o tym mówić.
Czym różni się opór od blokady?
Po czym poznać, że to blokada czy opór?
Oba mogą być nieświadome i stać się świadome, gdy je rozumiemy.