Left ArrowWstecz

Partner chorobliwie zazdrosny. Widzi różne osoby, w różnych miejscach i uważa, że są jakoś ze mną powiązani.

Dzień dobry mam problem z partnerem. Jesteśmy w związku ponad 4 lata ,nie mieszkamy razem. Co jakiś czas ,najczęściej co roku w okresie letnim mój partner ma atak zazdrości. Ta zazdrość objawia się następująco: niby sam do siebie, lecz głośno zaczyna coś mówić i nie kończy. Po alkoholu jest wyjątkowo złośliwy. Śledzi mnie przyjeżdżając pod dom. Wmawia mi rzeczy irracjonalne twierdząc, że przypadkowy gość jadący drogą na moim osiedlu wyjeżdżał ode mnie. Mimo że na moim osiedlu jest blisko 100 mieszkań. Twierdzi, że np. w aucie jadącym z naprzeciwka siedział gość, którego widział 2 razy w mojej pracy 🙈🙈🙈 jest chorobliwie zazdrosny. Ostatnio zobaczył w internecie kobietę stojąca tyłem , sylwetką i włosami przypominała mnie . Wmówił mi, że to ja 🙈🙈🙈 jestem u kresu wytrzymałości. Najgorsze, że partner nie widzi nic złego w swoim zachowaniu . Proszę o radę czy jest szansa, że ten człowiek się zmieni? Mam wrażenie, że jest coraz gorzej …
User Forum

A.K

8 miesięcy temu
Izabela Czak-Kunert

Izabela Czak-Kunert

Dzień dobry, 

wydaje się, że sytuacja, którą Pani opisuje jest trudna i budzi silne emocje. Jako osoby tworzące związek możecie zastanowić się nad wspólną terapią dla par. Warto, żeby dzieliła się Pani z partnerem swoimi przeżyciami w związku z sytuacjami, które Pani opisuje. Proszę pamiętać, że Pani również w tej sytuacji może skorzystać z konsultacji specjalistycznej indywidualnie. Taka konsultacja, może Pani pomóc w radzeniu sobie z sytuacjami trudnymi i silnymi emocjonalnie. 

Pozdrawiam

8 miesięcy temu
Alicja Sadowska

Alicja Sadowska

Dzień dobry,

Człowiek zawsze ma szansę na zmianę, natomiast musi jej chcieć. W przypadku kiedy zazdrość staje się chorobliwa i wpływa na Wasze codzienne funkcjonowanie w sposób jaki Pani opisuje, na pewno zalecana jest konsultacja psychologiczna i wdrożenie odpowiedniej terapii. Zazdrość jest uciążliwa zarówno dla Pani, jak i dla Pani Partnera. Warto porozmawiać z nim o możliwości rozpoczęcia procesu terapeutycznego, bo może to pozytywnie wpłynąć na obniżenie uciążliwych trudności.

Pozdrawiam,

mgr Alicja Sadowska - psycholog

8 miesięcy temu
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

rozpoczynając od końca Pani wiadomości - czy Pani ma nadzieję, że partner się zmieni? 

Wyobrażam sobie odpowiedź na to pytanie, jako punkt wyjścia do dalszych działań. Natomiast nadal pozostaje kwestia liczenia na czyjąś zmianę - niestety muszę przyznać, że w gabinetach psychologicznych dużo częściej mamy do czynienia z brakiem oczekiwanej zmiany zachowania partnera/rodziców/przyjaciół. Liczenie na zmianę zachowania partnera jest o tyle ryzykowne, że może kosztować Panią bardzo wiele frustracji, jednocześnie nie dając Pani żadnej kontroli nad sytuacją, a tym bardziej gwarancji. 

Jedyne, na co ma Pani realny wpływ to na Pani działania, nastawienie do tej sytuacji oraz jasną, klarowną komunikację w kierunku partnera np. Czuje się źle, z tym, co mi sugerujesz. Ważne jest dla mnie obopólne zaufanie w związku. Twoje sugestie są raniące. Ma Pani prawo mieć oczekiwanie, że partner podejmie kroki w kierunku zmiany swoich zachowań. Natomiast opisane przez Panią sytuację ukazują znaczące naruszenie granic - śledzenie Pani, przyglądanie się sąsiadom i gościom na osiedlu, lustrowanie osób z Pani pracy. Ma Pani prawo nie mieć zgody na podobne zachowanie i traktowanie. Jasne poinformowanie o tym partnera oraz jego reakcja, jego ustosunkowanie się do tematu będzie dla Pani - jak mniemam - dość czytelną informacją o postawie partnera. Wobec tej postawy może Pani podjąć różne decyzje w kwestii przyszłości oraz kształtu Państwa relacji. 

To bardzo ważne, aby wiedziała Pani, czy chce się godzić na to, co obecnie robi partner. 
Jeśli nie - jak wyrazi Pani niezgodę i jakie działania wraz z nią Pani wdroży. 

 

Życzę Pani wszystkiego dobrego! 
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 
psycholożka 

8 miesięcy temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry A.K.,

szczypta zazdrości w związku dodaje lekkiego dreszczyku emocji i przede wszystkim go podsyca. Z tym, że opisane przez Panią to uczucie wychodzące ze strony partnera jest mocno destrukcyjne i niezdrowe. Czemu partner jest zazdrosny? Być może czuje się zagrożony lub mało pewny siebie. Mimo to nie jest upoważniony do tego, by tak się zachowywać. Wpadł w pewien rodzaju obłęd, który powoduje i będzie powodować to, że coraz bardziej będzie się "nakręcał". 

Sugeruję, aby pomyśleć o terapii par. Jeśli partner nie wyrazi na to zgody, to proszę ZADBAĆ O SIEBIE i pomyśleć o indywidulanym wsparciu psychologicznym.  

Pozdrawiam,

Katarzyna Kania-Bzdyl

8 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Czy jestem chorobliwie zazdrosny?
to ja mam takie pytanie do Was :-). Mam dziewczynę, która jest ze mną, mówi mi, że mnie kocha.Mieszkamy oddzielnie ponieważ mamy dzieci.Spotykamy się prawie każdego dnie. I teraz mam problem, Ona chodzi na spotkania ze znajomymi, integracje oraz wyjazdy z grupą lecz beze mnie. Wśród tych znajomych jest mężczyzna, który kiedyś z nią był a teraz pracują razem. Partnerka zapewnia mnie,że nic do niego nie czuje i nie chce z nim być. Za każdym razem jak wychodzi z nimi i z nim do knajpy lub na wyjazd, to siedzę u siebie, sam, w mieszkaniu i myślę co ona tam robi?, czy podczas noclegu nie są jednak razem lub czy w knajpie nie siedzą blisko siebie a potem nie zastają sami i np. się przytulają lub całują. Czy to normalne, proszę o odpowiedź, czy jestem chorobliwie zazdrosny?. z góry dziękuje za odpowiedź
Partner nagle zaczął wykazywać przedziwne zachowania, ma swoje rytuały, unika konkretnych rzeczy i zachowań, zaczął być roszczeniowy, rzuca tekstami, które po prostu nie są normalnym funkcjonowaniem. Czy to schizofrenia?
Dzień dobry. Sprawa jest skomplikowana, zauważyłam niepokojące objawy u partnera, który ma 26 lat (znamy się 14 lat i wcześniej zachowywał się normalnie). Od zawsze mieszka z rodzicami, z dnia na dzień przestał jeść w domu. Początkowo wydawało mi się to normalne, bo tłumaczył, że chciałby utrzymywać się sam i sam płacić za swoje jedzenie. Problemem jest to, że stać go tylko na zupki chińskie i wafelki, tak wygląda jego dieta od roku. Później zaczął mówić, żebym nie używała w jego domu różnych przedmiotów tłumacząc to dziwnymi argumentami np.: - nie powinnam wycierać rąk w ręcznik do rąk, bo powiesiła go jego mama i należy do niej, - nie powinnam używać mydła w płynie, bo jest białe, więc zmusza mnie do mycia rąk jego płynem pod prysznic, - kiedyś dotknęłam długopisu leżącego na wierzchu i nakrzyczał, że przedmiot nie jest mój, nie należy również do niego i może właściciel nie życzy sobie, żebym go dotykała. Takich sytuacji było bardzo dużo i powoli zaczynały mnie niepokoić, ale zawsze starałam się znaleźć jakoś wytłumaczenie. Nie lubi też koloru niebieskiego i granatowego, bo kojarzy mu się z policją, więc nie nosi takich ubrań i nie używa niebieskiego długopisu. Nie lubi też litery "c", twierdzi, że c jest trzecią literą w alfabecie, a 50 zł jest trzecim banknotem, który ma kolor niebieski. Nie wysyła do mnie wiadomości o godzinie 12, tutaj nie potrafił wymyślić argumentu i zbył mnie tekstem " bo o 13 się nie wysyła". Nie pisze dużej litery "B", bo "ma dwa brzuszki". Jego zdaniem zegarek powinni nosić tylko ludzie, którzy mieli założone kajdanki. W lato chodzi w długich spodniach, bo kilka lat temu zrobił sobie tatuaż, a teraz zrozumiał, że "tatuaże mogą mieć tylko ludzie z więzienia" i pokazanie, że on go posiada byłoby dla nich brakiem szacunku. Nie używa słowa "poproszę" czy "proszę", bo "człowiek honoru o nic nie prosi". Często kiedy próbuję coś zrozumieć to zamiast tłumaczeń, zaczyna wmawiać mi, że "on wie o tym, że ja wiem o co chodzi i żebym nie udawała". Co jakiś czas dostaje "cudownego olśnienia" i wymyśla kolejne dziwne rzeczy. Nie mam już siły do jego bezsensownego tłumaczenia i pomysłów. Jeśli kupię mu prezent to też ma dziwne kryterium, ponieważ w przypadku niektórych ubrań uważa, że kolor mu się podoba, ale nazwa marki mu się "nie zgadza", więc nie będzie go ubierał. Kiedy wychodziliśmy w lato na rynek i mijały nas osoby, które się śmiały (wynikało to z prowadzonej przez nich rozmowy) zaczynał parodiować ten śmiech jak najgłośniej, kiedy osoby były blisko nas. Bardzo często też, kiedy widział, że przechodzi obok nas jakiś mężczyzna to zaczynał specjalnie gwizdać i patrzył na reakcję. W sytuacji, kiedy spadł mu na podłogę telefon schyliłam się i podałam mu go, wtedy partner zdenerwował się, zaczął krzyczeć, że mam nie podnosić nie swoich rzeczy, rzucił telefonem specjalnie, sam się po niego schylił i powiedział, że "wyszło na jego". Zauważyłam, że uważa, że każdy mówi o nim i że wszyscy zwracają na niego uwagę. Opowiedział, że ma moc przyciągania i że jak o kimś pomyśli to "zaraz spotyka tą osobę". Później partner stwierdził, że "czyta" z tablic rejestracyjnych i znaków drogowych, rozglądał się i patrząc na trawę i na inne obiekty stwierdzał "jaki mam nastrój" i "wyczytywał" go z otoczenia. Cały czas myślałam, że żartuje, więc nie poruszałam z nim tego tematu. Z czasem zaczęły dochodzić kolejne dziwne zachowania. Kiedy miałam dużo pracy lub źle się czułam partner szantażował mnie, że albo wyjdę albo pójdzie się napić (takie "napić się" kończyło się mandatem). Później wpadł na "lepszy pomysł" i w momencie, kiedy pracowałam (pracuję zdalnie w domu) pojawiał się pod domem, przeskakiwał zamknięte ogrodzenie i nie chciał odejść dopóki nie został wpuszczony. Czasem dzwonił i mówił, żebym wyszła na 5 minut przed dom, a jak już zeszłam to nie chciał mnie puścić (fizycznie ściskał mnie, nie chciał puścić, blokował mi ruchy) i w efekcie staliśmy przed domem godzinę. Ma problemy z agresją (zwłaszcza po alkoholu - zaczepia innych ludzi). Z czasem jego zachowanie stało się jeszcze bardziej uciążliwe, dzwonił do mnie o losowych porach dnia, kiedy pracowałam (potrafił dzwonić nieustannie przez 2h dopóki nie odbiorę) lub nocy (dzwoni do skutku i nie zwraca uwagi czy jest godzina 2 czy 4) i mówi, żeby włączyła mu lokalizację i udowodniła, że jestem w domu. Kiedy chorowałam przez tydzień usłyszałam od niego, że "myślał, że mam jakiegoś innego bogatego partnera, który pracuje za granicą i ten tydzień spędziłam z nim". Dodam, że podczas mojej choroby partner przyjeżdżał pod mój dom o losowych godzinach i musiałam podchodzić do okna pokazać mu się. Kiedy wyjdę na zakupy z mamą robi afery, że go nie poinformowałam i używa tekstu "wiesz co ja sobie mogłem pomyśleć" (tego tekstu używa również wtedy, kiedy np. nie zdążę odebrać telefonu i oddzwonię po dwóch minutach). Bardzo często zarzuca mi jakieś dziwne bezpodstawne rzeczy, tłumacząc to tym, że jestem "dużo ładniejsza od jego poprzedniej partnerki i jestem szczupła i on widzi jak mężczyźni się za mną obracają", więc może sobie "dorabiam" + "powinnam być zadowolona, że jest zazdrosny". Prowadzę własną firmę, dlatego czasami jestem bardzo zajęta, nigdy nie zrobiłam niczego, żeby partner mógł źle się poczuć, a tym bardziej, by mógł poczuć się zdradzony czy zaniepokojony (kiedy otrzymywałam wiadomości od obcego mężczyzny, nie odpowiadałam i pokazywałam partnerowi, partner także zna kod do mojego telefonu, nie mam niczego do ukrycia). Kiedy jestem u partnera to nie chce mnie wypuścić z jego domu (sama nie wyjdę, bo posiada owczarka niemieckiego, którego się boję) i nie chce mnie odwieźć do domu, przez co muszę u niego siedzieć aż do kolejnego dnia (wie, że nie jest to dla mnie komfortowe). Zauważyłam, że ignoruje moje zdanie, jest bardzo samolubny (jego rodzina również mu to mówi), nigdy nie ma poczucia winy, nie posiada czegoś takiego jak empatia i nie ponosi odpowiedzialności za własne czyny (jeździ samochodem rodziców, a kiedy go psuje to koszty naprawy pokrywają oni), nie ma żadnych realistycznych ani długotrwałych planów. Partner nie odczuwa też żadnego lęku, kiedy w nocy nie działały latarnie w ramach oszczędzania pieniędzy - uważał, że miasto nocą jest bezpieczne, ja powinnam wyjść z domu o godzinie 24 sama i iść do niego przez las i nic by mi się nie stało. Zawsze gasi górne światło i zostawia lampkę, przez co czuję się jak w "piwnicznej izbie". Nie ogląda telewizji, bo uważa, że "ogłupia", nie słucha radia z tego samego powodu. Jego zdaniem jedyna sensowna muzyka to podziemny rap, gdzie co drugie słowo to przekleństwo, najlepiej o tematyce "konfidentów". Partner potrafi chodzić z włączonym głośnikiem na cały regulator po mieście i "częstować" innych swoją muzyką (potrafił włączyć głośnik o 2 w nocy na rynku i nie obchodziło go, że inne osoby mogą chcieć spać). Partner ma widoczne problemy z koncentracją i pamięcią (wypiera się słów i sytuacji nawet takich, które zdarzyły się w ostatnim czasie). Kolejnym problemem jest wizyta w restauracji, kiedy ktoś siądzie w stoliku obok nas partner patrzy na te osoby i głośno rzuca "ale tu gęsto, aż jeść mi się odechciało". Często wysyła komentarze w stronę innych osób i mocno wierzy w to, że ludzie w stoliku obok powtarzają nasze słowa i naśmiewają się z nas (w rzeczywistości nic takiego nie ma miejsca). Za osoby ważne uważa ludzi, którzy są związani z więzieniem i nie zachowują się normalnie. Dodam, że partner nie ma stałej pracy zazwyczaj wyrzucany jest po dniu próbnym (jego rekord to dwa miesiące). Zawsze kiedy pytam, dlaczego został wyrzucony odpowiada, że "nie wie, bo wszystko robił dobrze" albo że firma "zatrudniła go na jeden dzień jako rozrywkę dla stałych pracowników. Utracił kontakt ze wszystkimi kolegami i został całkiem sam, jestem jedyną osobą, którą ma. Próbowałam poznać go z moimi znajomymi, ale nie polubili go i wyczuli jego dziwne zachowanie. Nie przywiązuje uwagi do ubioru, potrafi przyjść do mnie w dziurawych skarpetkach, codziennie nosi dziurawe ubrania i brudne znoszone buty (kiedy rodzice dają mu pieniądze na nowe to odmawia). Chłopak często rzuca tekstami typu "ludzie ze schizofrenią mają fajniejsze życie", a potem zaprzecza i mówi, że jej nie ma. Przez to wszystko bardzo zniechęcił mnie do siebie, tak wiele jego zachowania budzi u mnie niepokój, że postanowiłam poszukać pomocy tutaj. Partner nie rozumie słowa "nie", kiedy czego się boję to zmusza mnie do tego siłą i nie robi na nim wrażenia nawet kiedy się rozpłaczę. Mówi, że w związku zawsze musi być ktoś "górą" i za wszelką cenę próbuję mnie podporządkować pod siebie. Od jakiegoś czasu ma także wyolbrzymione poczucie własnej wartości, ma bardzo roszczeniowe podejście do życia i wszystko mu się należy, jest też bardzo nieodpowiedzialny. Próbowałam z nim rozmawiać mówiłam jak się czuję, ale to nie działa, partner uważa, że przesadzam i chcę zrobić z niego "nienormalnego". Chciałam, żeby skorzystał z pomocy psychologa, ale on odmawia tłumacząc, że jego zachowanie jest normalne. Początkowo niewinne zachowanie przerodziło się w coś, co utrudnia wszystkim normalne funkcjonowanie. Prosiłabym o jakąś poradę, co może być przyczyną takiego zachowania i w jaki sposób można mu pomóc, jeśli sam nie chce się nigdzie zgłosić. Czy partner może stać się dla mnie zagrożeniem? O jakich zaburzeniach osobowości może to świadczyć? Czy wystarczy wizyta u psychologa czy potrzebny jest psychiatra? Nie potrafię się z nim rozstać, bo ciągle powtarza, że ma tylko mnie, że wróciłby do picia. Może to manipulacja, ale jest mi go zwyczajnie żal i czuję się za niego odpowiedzialna. Wiem, że bardzo mu na mnie zależy.
Partner złości się i mnie unika, po sytuacji, kiedy było niebezpiecznie i nieodpowiedzialnie z jego strony, a ja zareagowałam.
Witam. Przechodzę z partnerem ciężki okres. Chciałabym zapytać o jedną kwestię. Dzisiaj wróciłam do domu, mój partner siedział z kolegą, widziałam na stole otwarte wino, papierosy i malutkie piwo. Nie siedziałam z nimi a po pewnym czasie mój partner oznajmił mi, że jadą po coś do miasta i wrócą do domu. Zapytałam go kto bedzie kierował na co powiedział mi, że jego brat ich zawiezie i przyjedzie z nimi. Położyłam się do łóżka i nagle przyszedł do domu jego brat. Wyszłam i zapytałam o mojego partnera, a on powiedział, że pojechali sami z kolegą. Nie czekając ani chwili zadzwoniłam do partnera „ No halo gdzie ty jesteś? Kto prowadzi? Czy ty jesteś normalny? Jechać po alkoholu?” Usłyszałam na to „po co znowu robisz problem nie jesteś moją nianią, wypiłem tylko pół piwa i jadę autem kolegi nie swoim, myślę co robię, zawsze jak znajomi są u mnie to robisz taki problem, wkur***** mnie teraz, zaczęłaś sie drzeć i już sie wszystkim odechciało, wiem co robię pa” przyjechał do domu oznajmił mi, że nie chce ze mną rozmawiać, bo przez moje zachowanie i to, że jego kolega słyszał jak się darłam nie chce siedzieć u nas w domu i, że zawsze robię aferę i nikt nie chce tu być i musi iść siedzieć do niego i wróci nie wie kiedy. Nie odpisuje mi i twierdzi, że nie chce ze mną być, bo taki związek nie jest nic wart i że przegięłam. Proszę o obiektywne spojrzenie i wyjaśnienie czy moje zachowanie naprawdę było złe, jeśli tak, to jak mogę nad nim popracować i co konkretnie było w nim złego?
Od pewnego czasu zaobserwowałam u siebie wybuchy złości lub gniewu w stosunku do partnera.
Dzień dobry. Jestem w związku od 4 lat. Od pewnego czasu zaobserwowałam u siebie wybuchy złości lub gniewu w stosunku do partnera. Denerwuję się o głupoty. Kiedy wychodzi ze znajomymi, cały czas mam przekonanie, że wszyscy są na pierwszym miejscu oprócz mnie. Mój partner jest dla mnie bardzo dobry, zawsze mogę na niego liczyć i nie rozumiem, dlaczego w mojej głowie pojawia się taka myśl. Dodatkowo, kiedy się zdenerwuje, wykrzykuje mu, że czuję się jak jego matka. Nie chce, żeby moje zachowanie doprowadziło do rozstania. Co mogę zrobić, aby moje zachowanie się zmieniło?
Partner zarzuca mi brak swojego życia towarzyskiego. Ja nie wychodzę tak często, choruję, ale zachęcam go do wychodzenia samemu.
Dobry wieczór, mój problem związany jest z partnerem tęskniącym za młodością, ja tak określam ten problem. Jesteśmy małżeństwem od 2 lat, znamy się 10 lat, oboje pracujemy, ja dodatkowo studiuje zaocznie. Mamy umiarkowane życie towarzyskie, dla mnie optymalne, dla partnera zbyt nudne. Ja dodatkowo dość poważnie choruję, stąd też ograniczam kontakty towarzyskie z powodu częstego złego samopoczucia. Ale zawsze mówię mężowi, żeby nie siedział razem ze mną w domu, jeśli dla niego to nudne, tylko, żeby wychodził do ludzi. Problem w tym, że on sam rezygnuje z tych aktywności, a potem za wszystko obwinia mnie, że to przez moje choroby itp. Próbowałam spokojnej rozmowy, tłumaczenia, zapewnienia, że może przecież sam, nic nie działa. W kłótniach często odwraca kota ogonem i mówi, że robi to dla mnie albo przeze mnie, i że przeze mnie jego samopoczucie jest zaburzone. Już nie wiem co robić. Czasem sama zaczynam myśleć, że fakt, że nie jestem towarzyska oraz, że często zdrowie nie pozwala mi korzystać z życia, wpływa na niego i niszczy mu życie.
Partner nie rozumie moich potrzeb, zwraca się do mnie w sposób nieuprzejmy, nieszanujący.
Hej, piszę tutaj, ponieważ nie wiem czy ze mną jest coś nie tak, czy z moim partnerem. Nakreślając sytuację- widujemy się tylko od piątku do niedzieli, ponieważ mieszkamy od siebie 50 km, on na codzień pracuje, a ja kończę teraz studia, więc jest to dla mnie ważny rok. Od jakiegoś czasu cały czas denerwuje się na mnie, że wolę spędzić czas z nim w domu, niż żebyśmy wyszli gdzieś ze znajomymi (nawet jak się źle czuję, np. boli mnie brzuch przed miesiączką, on uważa, że to nic takiego i że zawsze mi coś jest ) po czym zaczyna się wielka kłótnia jaka ja to nie jestem zła i okropna, że nie rozumiem jego potrzeb. Ja rozumiem, że w tygodniu pracuje i że weekend to jest jedyny moment, kiedy może spotkać się ze znajomymi, ale oczywiście to rozumiem i nie jestem temu przeciwna, ponieważ wychodzę razem z nim, natomiast problem zaczyna się wtedy, gdy ja po, np. 4 h stwierdzę, że źle się czuję lub jestem zmęczona po całym tygodniu nauki i wolę wrócić z nim do domu, wtedy mam wrażenie, że zamienia się on w całkiem inną osobę i nie jest sobą- zaczynają się teksty typu ,,mam to w dupie” i na tym kończy się nasza rozmowa, po prostu odprowadza mnie do domu i siedzę u niego sama i łaskawie czekam, aż on wróci, mimo że nawet nie mówi o której będzie i że będzie późno (czasami zdarza mu się wrócić o 7 rano ) i oczywiście on nie widzi w tym żadnej swojej winy i nie rozumie, że przyjeżdżając do niego chciałabym odpocząć i spędzić z nim też czas sama, a nie z jego znajomymi ,ponieważ równie dobrze mogłabym siedzieć w tym czasie w domu i odpoczywać sama, tylko w swoim łóżku. Dajcie znać co myślicie, bo ja już sama nie wiem, co mam myśleć o tych sytuacjach. Przypominam, że trwa to już dobre 2 miesiące, a tu nie chodzi już bardziej o to, że tak robi, tylko o to, jak przy tym traktuje mnie i w jaki sposób się do mnie zwraca .
Partner cały czas łapie mnie na słowa, a to jest po prostu okropnie męczące i denerwujące.
Dzień dobry. Jestem z związku od 1,5 roku. Jak to w każdym związku początki są wspaniałe. Nawet myśleliśmy o zamieszkaniu razem i nawet o ślubie. Od jakiś 7 miesięcy mój partner zadręcza mnie natręctwami z czego ja odrazu się złoszczę i dochodzi do kłótni, tak jest dzień w dzień. Codziennie mówimy sobie kocham po kilka razy dziennie. Mogę mieć do siebie pretensje, bo opowiedziałam mu o swoim życiu, a teraz to wykorzystuje i ciągle zadaje pytania po kilka razy to samo. Źle dobiorę słowa i znowu mnie zadręcza, bo coś źle powiedziałam, a on nie zrozumiał. I oczywiście tłumaczenie nie zdaje rezultatu, ja się odrazu denerwuję i krzyczę. Już 2 razy mówiłam mu, że to koniec z nami, ale kiedy pyta się czy tego chcę to mówię, że nie i że w złości to powiedziałam. On ma tylko ten 1 minus i gdyby nie to, to byłoby nam cudownie. Bardzo go kocham i nie chcę żyć bez niego. Przez te jego natręctwa w ogóle już nie rozmawiamy ze sobą, bo nasz dzień zaczyna się od jego chorych pytań. Próbuję dostać się do psychologa, ale mieszkam w Niemczech i trudniej mi tu znaleźć odpowiednią osobę. Pozdrawiam.
Mąż przed i po ślubie ma bliski kontakt z byłą narzeczoną. Mówi, że jestem chorobliwie zazdrosna, bo mam do tego problem.

Witam. Spróbuję opowiedzieć w skrócie.

Jestem 4 miesiące po ślubie, z moim mężem poznaliśmy się przez internet, w sumie trzy lata temu, ale tylko jako kumple. Razem jesteśmy oficjalnie półtorej roku z tego tak jak wcześniej wspomniałam 4 miesiące małżeństwem. Ja jestem po rozwodzie, on był w długoletnim związku narzeczeńskim ,odwołał ślub niestety prawie przez rok będąc ze mną, mieszkał ze swoją byłą narzeczoną, przez to dochodziło do kłótni, ponieważ kilka razy zawiódł moje zaufanie wybierając ją, a nie mnie ... na przykład powiedział, że jeżeli ona poprosi go, żeby ją gdzieś zawiózł, to to zrobi, mimo że ja błagałam, żeby tego nie robił....

Przed ślubem zapytałam go czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć, a co może się wydać po ślubie, powiedział, że nie ma takiej rzeczy .Niestety w dwa tygodnie po ślubie okazało się przez przypadek, że zataił przede mną bardzo ważną rzecz, która będzie ważyła na małżeństwie do końca życia... ponieważ zataił przede mną, że ona jest jego dalszą rodziną, gdzie ja dałam mu bardzo dużą sumę pieniędzy, żeby on mógł ją spłacić, ale postawiłam warunek, że ona zniknie z jego życia i nie będzie miał z nią nic wspólnego i on dał mi słowo, że tak będzie ...niestety okazało się, że ona jest jego dalszą rodziną, więc zawsze będzie miał z nią coś wspólnego ... problemem było też to, że ja pierwszy raz odwiedziłam go, gdy już byliśmy narzeczeństwem, ale on wtedy jeszcze mieszkał ze swoją byłą narzeczoną i ja przed wylotem do niego błagałam go, żeby schował wszystkie jej rzeczy osobiste, żebym nie musiała tego oglądać, on mi wtedy powiedział, że tak zrobi, że mogę się nie martwić ,ale gdy przyleciałam do niego do mieszkania, obok mojej kosmetyczki stała jej kosmetyczka ,w łazience wisiały jej szlafrok ,bielizna i kosmetyki .. .bardzo to przeżyłam ...rzeczy innej kobiety obok rzeczy mojego narzeczonego i obok moich..... i do tej pory sobie z tym nie radzę, bo gdyby on wtedy dotrzymał słowa nie byłoby większości problemów.... 

Również na początku znajomości, a w sumie gdy byliśmy już zaręczeni, na pierwszej imprezie, na którą zabrał mnie do swoich znajomych, gdzie ja nikogo nie znałam doszło do sytuacji bardzo nieprzyjemnej dla mnie ,ponieważ ja siedząc obok mojego narzeczonego zobaczyłam, że podchodzi do niego jakaś kobieta, przytula go od tyłu na szyję i tak po prostu na nim wisi i z nim rozmawia ...on nie zareagował w ogóle.... Przez te wszystkie sytuacje, do których on doprowadził bardzo mnie raniąc i ja teraz cały czas myślę, że skoro przy mnie się tak zachowywał to beze mnie się zachowuje też tak albo jeszcze gorzej.... a ponieważ mieszkamy jeszcze w dwóch różnych krajach, dopiero razem będziemy za kilka miesięcy, to ta moja zazdrość jest większa.. Aktualnie jestem w ciąży, bo staraliśmy się o dziecko i nie mogę się denerwować,  natomiast on wmawia mi, że ja mam problem z chorą zazdrością, bo cały czas mu wypominam to, co on zrobił. Bez przerwy wmawia mi, że jestem nienormalna i że muszę iść do psychiatry. A ja mu tłumaczę, że nigdy we wcześniejszym małżeństwie nie zostałam tak potraktowana . Nigdy nie byłam chorobliwie zazdrosna o mojego byłego męża ani nawet bardzo zazdrosna .A moje zachowania teraz są konsekwencją tegom jak on mnie potraktował przed ślubem kilka razy i również po.

Jak sobie radzić w związku z problemami komunikacyjnymi i alkoholizmem partnera?
Co mam robić? Jestem z partnerem 2 lata. Między nami było różnie. Zaręczyliśmy się kilka miesięcy temu,ale jest coraz gorzej z naszą relacją. Ja mam zdiagnozowane zaburzenia lękowe i stany depresyjne,a narzeczony nie jest zdiagnozowany. Ma problem z alkoholem tak samo jak jego rodzina. Boli mnie to,że za każdym razem podczas spotkań muszę się nim zajmować,ogarniać.Mówiłam mu o tym. Obiecał,że to się zmieni. Nic się nie zmieniło. On obiecuje mi wiele rzeczy i za wszystko mnie przeprasza,a ja chcę po prostu zobaczyć,że się zmienia i zależy mu,a nie tylko tak mówi. Powiedziałam mu też o tym,a on za każdym razem gdy próbuję powiedzieć coś,wytłumaczyć jak się czuję,on zamyka się w sobie i nie ma z nim żadnego kontaktu. Sam przyznał,że łatwiej mu pisać i tak też robi,jak np się kłócimy. Bardzo go kocham,ale nasza komunikacja staję się coraz bardziej uboga. Doszło raz nawet do rękoczynu,bo przez przypadek zobaczyłam w jego telefonie grupę że znajomymi,gdzie wstawiali nagle zdjęcia kobiet. Oburzyłam się wtedy(mam traumę,mój były jak dowiedziałam się że ma tindera to mnie uderzył),więc powiedziałam narzeczonemu żeby to usunął. Skłamał,ale nie usunął. Wtedy wyrwałam mu telefon i sama to zrobiłam. On mi wtedy zrobił siniaki,a ja jemu. Od tamtej pory nie chce mi dać telefonu(mimo,że mój może wziąć) I mówi mi,że nie ma zaufania do mnie przez tą sytuację. Doskonale wie,że mnie to boli,płakałam po tej sytuacji połowę nocy w łazience. Ostatnio się głodzę,uważam się za nieatrakcyjną. Jego rodzina twierdzi,że przesadzam,ale ja widziałam każdego z nich pijanego prawie do nieprzytomności. Boli mnie to bardzo i wiem,że decyzja o rozstaniu lub próbie naprawienia sytuacji spoczywa na mnie i na nim,ale chciałbym otrzymać jakąś radę i możliwe opcję. Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie :)