Mieszkam u rodziców, narzeczony się od nas wyprowadza. Ja nie chcę się stąd ruszać.
Dzień dobry, proszę o opinię, ponieważ nie wiem co robić. Jestem od 5 lat w bardzo udanym związku (mamy po 25 lat), od ponad 2 jesteśmy narzeczeństwem i od tego czasu mieszkamy razem w moim domu rodzinnym z moimi rodzicami. Sytuacja zaczęła być napięta jakieś 3 miesiące temu ( od tego czasu są kłótnie głównie o jego albo moich rodziców), kiedy mój partner stwierdził, że chce wynająć mieszkanie w pobliskim mieście. Aktualnie oświadczył, że ma umówione spotkanie na podpisanie umowy najmu, że bardzo chce, żebym szła z nim, ale mnie nie zmusza (jednak sam podjął decyzję, ponieważ mówi, że na mnie nie może czekać, że ja nie chcę odciąć pępowiny od rodziców). Jest to po części prawda, ponieważ dom jest duży, mamy możliwość oddzielenia pięter i życia na poziomie. Wynajęcie mieszkania wiąże się z dużymi kosztami (jest to mieszkanie, które trzeba urządzić od a do z, dodatkowo znajduje się dwa piętra od jego rodziców w tym samym bloku, co uważam za lekką hipokryzje). Dodam, że aktualnie studiuję i w niedalekiej przyszłości planuje zmienić pracę co sprawia, że mam duże obawy czy damy sobie radę. Moi rodzice z jednej strony mnie wspierają, z drugiej sa przeciwni wyprowadzce ( uważają, że to bezsensowne skoro mam dom na własność, a tak będę większość życia siedziała na "nieswoim"). Z jednej strony chce iść za narzeczonym, bo przez te 5 lat dobrze nam się żyło, jest to mój najlepszy przyjaciel, dobrze mnie traktuje, ale zaświeciła się czerwona lampka, że chce sobie iść trochę nie patrząc na mnie, tym bardziej, że w ostatnim okresie przeżywam jakoś kryzys, na wszystko reaguje strachem, płaczem, czuję, że jestem nie w tym miejscu, w którym chciałam być, z drugiej strony nie wiem co chce w życiu robić i co zmienić. Chciałabym mieć swój mały dom, moi rodzice by nam pomogli, jednak on nie chce pomocy- chce brać kredyt i to jeszcze na mieszkanie. Jestem trochę między młotem a kowadłem. Z jednej strony chce zostać w sumie rodziców, z drugiej nie chce stracić partnera.
Anonimowa

Emilia Jędryka
Szanowna Autorko,
Dziękuję, że zdecydowała się Pani napisać i podzielić tym, co obecnie Pani przeżywa. Z tego, co Pani opisuje, wygląda na to, że przez ostatnie pięć lat Pani związek rozwijał się bardzo dobrze, ale teraz sytuacja się zmieniła, co wywołuje w Pani różne emocje i niepewność.
Partner podjął decyzję o wynajęciu mieszkania, co dla Pani wydaje się być dużą zmianą, zwłaszcza że sama czuje Pani obawy przed takim krokiem. Wspomina Pani, że dom rodzinny daje pewne poczucie bezpieczeństwa – zwłaszcza że jest duży i moglibyście w nim żyć niezależnie, a rodzice są w stanie Was wspierać. Z drugiej strony partner naciska na wyprowadzkę i nie chce korzystać z tej pomocy, co sprawia, że ma Pani mieszane uczucia.
Pisze Pani, że od pewnego czasu zaczęły pojawiać się napięcia między Wami, głównie związane z rodziną – zarówno Pani rodzicami, jak i jego. Zrozumiałe jest, że może to być trudne, zwłaszcza że wspomina Pani o pewnych obawach co do swojej przyszłości – zarówno zawodowej, jak i finansowej. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze uczucie, że nie jest Pani w miejscu, w którym chciałaby być, co z pewnością może powodować dodatkowy stres.
Zwróciła Pani również uwagę na pewną, w Pani odczuciu, sprzeczność – partner, który zachęca Panią do wyprowadzki, sam wybrał mieszkanie blisko swoich rodziców. Może to powodować u Pani poczucie niekonsekwencji i wzmacniać dylematy związane z tym, co będzie dla Waszego związku najlepsze.
Wygląda na to, że Pani obecna sytuacja jest pełna rozterek – z jednej strony są Pani potrzeby i plany na przyszłość, z drugiej oczekiwania partnera oraz rodziców. To wszystko dotyczy bardzo istotnych kwestii życiowych, dlatego nic dziwnego, że pojawia się wiele emocji i trudności w podjęciu decyzji.
Warto zastanowić się nad tym, jaka jest Pani wizja przyszłości, jakie ma Pani cele i priorytety. Takie refleksje mogą pomóc uporządkować myśli i sprawić, że decyzje staną się łatwiejsze do podjęcia. W tym procesie wsparciem może być konsultacja indywidualna z psychologiem.
Dodatkowo, wartym do rozważenia rozwiązaniem mogłaby być również konsultacja z psychologiem par, aby wspólnie z partnerem przepracować te kwestie i lepiej zrozumieć wzajemne potrzeby.
Trzymam kciuki i życzę wszystkiego dobrego,
psycholog
Emilia Jędryka

Patryk Falerowski
Dzień dobry,
Znajduje się Pani w naprawdę trudnej sytuacji, w której z jednej strony czuje Pani silną więź z domem rodzinnym, a z drugiej strony odczuwa Pani presję ze strony narzeczonego, który ma własną wizję przyszłości. Takie rozdarcie między bliskimi osobami – partnerem, rodzicami i własnymi potrzebami – może budzić głębokie emocje, zwłaszcza w sytuacji, gdy towarzyszy Pani kryzys związany z poczuciem zagubienia. Niepewność co do przyszłości, lęk przed zmianami i wewnętrzne obawy dotyczące samodzielności są całkowicie naturalną reakcją.
Warto porozmawiać z narzeczonym na spokojnie o obawach, które Pani towarzyszą, i wypracować wspólną wizję przyszłości – taką, która uwzględni zarówno Pani pragnienie stabilności, jak i jego chęć niezależności. Ważne jest, abyście wspólnie zrozumieli, co tak naprawdę stoi za Państwa decyzjami.
Ważne, aby dać sobie czas na przemyślenie tych kwestii i, jeśli czuje Pani, że trudno znaleźć porozumienie samodzielnie, rozważyć konsultację z terapeutą par. Rozmowa ze specjalistą może pomóc Państwu lepiej usłyszeć swoje wzajemne potrzeby i obawy. Najważniejsze to nie podejmować decyzji w pośpiechu, szczególnie jeśli czuje Pani wewnętrzny kryzys.
Pozdrawiam,
Patryk Falerowski

Agata Kuleszyńska
Dzień dobry,
Z Pani opisu wygląda, że stoi Pani przed wieloma wyborami. Wspomina Pani o wielu osobach, które są Pani bardzo bliskie jednak ich wizje przyszłości, dalszych działań które dotyczą Pani życia są różne i trudne do pogodzenia. Odniosłam wrażenie, że bardzo zależy Pani na najbliższych i nie chce zranić niczyich uczuć. W tym wszystki rozumiem, że czuje się Pani zagubiona i nie wie czego tak naprawdę sama pragnie, jakie ma Pani wizje swojej przyszłości.
Bardzo dobrym sposobem aby zrozumieć siebie, rozpoznać swoje potrzeb i zadbać o siebie i swoje emocje jest konsultacja psychologiczna, lub cykl spotkań z terapeutą w zależności od Pani potrzeb.
Jestem pod wrażeniem, że będąc w takiej sytuacji, stojąc przed wieloma decyzjami, w sytuacji kiedy wiele kochanych osób doradza Pani różne rzeczy, potrafiła Pani zatrzymać się i skupić się na sobie i swoich potrzebach. Napisanie na tej platformie, szukanie rozwiązań to już duży krok w stronę zadbania o siebie. Widać, że dysponuje Pani zasobami koniecznymi do podjęcia jak najlepszych decyzji dla samej siebie.
Gdyby chciała Pani porozmawiać zapraszam serdecznie na konsultację psychologiczną.
Pozdrawiam,
Agata Kuleszyńsk
psycholog w trakcie certyfikacj w nurcie Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach

Anastazja Zawiślak
Dzień dorby,
Rozumiem, że znajduje się Pani w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ decyzja o wyprowadzce to ważny moment w życiu i związkach. Pojawia się konflikt między lojalnością wobec rodziny, a pragnieniem podążania za partnerem. Naturalne jest, że ma Pani mieszane uczucia – z jednej strony stabilność i wsparcie rodziców, z drugiej potrzeba budowania niezależnego życia z narzeczonym.
Partner może odczuwać potrzebę większej autonomii i stworzenia przestrzeni tylko dla Was, co w związkach bywa istotne, zwłaszcza gdy długo mieszka się z rodzicami. Może to być jego sposób na pokazanie, że chce wspólnie z Panią stworzyć coś własnego, nawet jeśli to wiąże się z kosztami. Z drugiej strony, jego potrzeba nagłego działania i przeniesienia się do bloku z rodzicami może wydawać się sprzeczna z ideą "odcięcia pępowiny", co wzbudza Pani wątpliwości.
Warto zastanowić się, czego Pani naprawdę potrzebuje. Czy poczucie bezpieczeństwa i bliskości rodziców jest ważniejsze w tym momencie życia, czy może perspektywa budowania wspólnej przyszłości z narzeczonym? Czy jest możliwość znalezienia kompromisu, np. wspólne zamieszkanie, ale w innym miejscu, które odpowiada zarówno Pani, jak i jemu?
Zachęcam do spokojnej rozmowy z partnerem o Pani obawach, nie tylko związanych z wyprowadzką, ale także z Pani kryzysem i uczuciami. To może być kluczowe, abyście mogli lepiej zrozumieć swoje wzajemne potrzeby i oczekiwania wobec przyszłości. Ważne jest, aby decyzje, które podejmiecie, wynikały z troski o siebie nawzajem, a nie z presji czy lęku przed utratą relacji.
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak

Kornel Miszk
Twoja sytuacja jest skomplikowana, a emocje, które odczuwasz, są w pełni zrozumiałe. Z jednej strony masz partnera, z którym dzielisz udany, pięcioletni związek i któremu zależy na wspólnym życiu na nowych zasadach, a z drugiej strony masz silną więź z rodzicami i poczucie bezpieczeństwa, które wynika z życia w domu rodzinnym.
Partnerstwo i małżeństwo często wymagają kompromisów, jednak ważne jest, aby te kompromisy były wynikiem wspólnych ustaleń i rozmów, a nie jednostronnych decyzji. Twój narzeczony wydaje się być zdecydowany na wyprowadzkę, a nawet zorganizował spotkanie w sprawie najmu mieszkania. Może czuć potrzebę większej niezależności, pragnąc odciąć się od obecnych napięć związanych z mieszkania z Twoimi rodzicami. Jego decyzja o wyprowadzce może być także formą dążenia do stworzenia wspólnej przestrzeni, w której oboje będziecie mogli zacząć nowy etap życia.
Jednak z drugiej strony, Twoje obawy są w pełni uzasadnione. Po pierwsze, kwestia finansowa. Studiujesz i masz plany zawodowe, co oznacza, że Twoja sytuacja finansowa może być niestabilna. Wynajem mieszkania, który wiąże się z dodatkowymi kosztami, może wywoływać stres, zwłaszcza że macie już możliwość mieszkania w domu rodzinnym, co byłoby zdecydowanie bardziej oszczędnym rozwiązaniem. Po drugie, Twój partner zdecydował się na mieszkanie blisko swoich rodziców, co może budzić w Tobie pytania o to, na ile jego pragnienie niezależności faktycznie jest pełne, skoro zamierza mieszkać tak blisko swojej rodziny.
Twoje poczucie niepewności, strachu i płaczu, które obecnie przeżywasz, mogą być związane nie tylko z obawami o przyszłość materialną, ale także z ogólnym kryzysem emocjonalnym, jaki obecnie odczuwasz. Przebywanie w domu rodzinnym daje Ci poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza w okresie, kiedy sama przeżywasz trudniejsze chwile. To, że nie czujesz się w pełni gotowa na duże zmiany, jak wyprowadzka czy branie kredytu, jest czymś, co warto zaakceptować i zrozumieć.
Warto otwarcie porozmawiać z narzeczonym o swoich obawach, emocjach i potrzebach. Powiedz mu, jak bardzo cenisz Waszą relację, ale też wyjaśnij, dlaczego czujesz się niepewnie wobec wyprowadzki i podejmowania dużych zobowiązań finansowych w obecnej sytuacji. Być może razem znajdziecie kompromis, który uwzględni Twoje potrzeby emocjonalne i finansowe, a także jego pragnienie większej niezależności.
Kluczowe jest, abyście razem podejmowali decyzje, które będą dobre dla Was obojga, a nie wynikające z presji jednej strony. Zastanów się, co jest dla Ciebie najważniejsze: poczucie bezpieczeństwa, które daje Ci życie w domu rodzinnym, czy też chęć podjęcia wyzwania i rozpoczęcia nowego etapu życia z narzeczonym, ale na Twoich warunkach.
Nie spiesz się z decyzjami, szczególnie w sytuacji, gdy czujesz, że nie jesteś gotowa na tak duże zmiany. Komunikacja i wzajemne zrozumienie między Wami będą kluczem do znalezienia rozwiązania, które da Ci poczucie, że Twoje potrzeby są tak samo ważne jak jego.
Pozdrawiam,
Kornel Miszk
Psycholog Terapeuta

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
podstawowe pytanie: z jakich KONKRETNIE powodów narzeczony chce się wyprowadzić z Pani domu rodzinnego? Jest to bardzo istotne. Czy rodzice wtrącają się w Wasze życie? Albo czy jest Pani przesadnie związana z nimi?
Sugeruję kilka konsultacji z psychologiem w celu szerszego omówienia problemu, przeanalizowania go i opracowania planu działania.
Trzymam kciuki! :)
Katarzyna Kania-Bzdyl

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, chciałabym móc tu trochę wypuścić swoje myśli i to co czuje od środka mianowicie przed podjęciem decyzji o mieszkaniu razem z partnerem.
Kłóciliśmy się, ale w głowie mieliśmy, że może jak bliżej będziemy ze sobą i zamieszkamy to będzie lepiej, zamieszkaliśmy ze sobą tez dlatego, iż jestem w ciąży i na początku było dobrze, ale z czasem on jak na moje oko czuje się wyższy ode mnie w takim znaczeniu, że ja z powodu ciąży nic nie robię, a on wszystko… więc pomimo tego, że czasami czułam się słabo na początku ciąży, było mi niedobrze to starałam się jak mogłam, żeby tak nie mówił i nie myślał, teraz może i nawet lepiej, bo weszło mi to w nawyk, gdzie czuje się lepiej w dalszych etapach ciąży, mam też ogromny problem z tym, ze jestem raczej osoba nieśmiałą, bardziej miło nastawioną do innych to jego rodzina totalnie mi nie siada, od początku czuje się jakbym była intruzem, bo np. przy pierwszym spotkaniu z jego kuzynem to nawet spojrzeć w oczy mi nie spojrzał i tak jest do teraz, nie mam z nimi o czym rozmawiać, jego mama jest wdową i mój narzeczony przez dłuższy okres czasu mieszkał z nią i jej pomagał, ale po latach czasu od śmierci ojca ona wciąż mam wrażenie potrzebuje pomocy przy domu z jego strony, codziennych telefonów czy najlepiej i wizyt, ma strasznie mocny charakter, czasami bym powiedziała prześmiewczy i prawie wcale nie wykazuje empatii, pomaga w niektórych sprawach za co jestem wdzięczna, ale nie potrafię z nimi złapać kontaktu i często unikam spotkań (spowodowane jest to również tym, że nie czuje się zbyt komfortowo tam i również czasami wysłuchuje jakiś dziwnych tekstów ze strony tej matki - jak się ubieram np, ostatnio nawet po alkoholu do mnie z tekstem, że mam nie próbować ograniczać jej kontaktów z synem i wnukiem) siedzę w jego mieście, z dala od domu, bez jakiegokolwiek kontaktu personalnego z moimi rodzicami i przyjaciółmi, nie czuje się tu jakoś dobrze w tym mieście, ale wiem, że to była jedyna opcja ze względu na to, że ma tu mieszkanie… boje się rozmawiać z moim partnerem, bo bardzo jest pro rodzinny i zawsze stoi za swoją rodziną, zazwyczaj to jest moja wina bo nie pokazuje asymilacji ze swojej strony do jego rodziny… z czasem mam wrażenie, że tak jak mieliśmy super flow tak teraz jesteśmy zupełnie różni, nie wiem co robić zamknęłam się w sobie i czuje, że nie mam tu nikogo, co w takiej sytuacji?
Witam, Od dłuższego czasu męczy mnie pewien problem i chciałabym prosić o radę. Chodzi o moich rodziców.
Od zawsze byli nadopiekuńczy i chcieli kontrolować wszystko, co robię. Pomimo to, że mam już prawie 20 lat, to sytuacja nie uległa zmianie. Mój ojciec pozwala mi na większość rzeczy, jednak moja mama przesadza. Nigdy mi nie pozwala jeździć do mojego chłopaka, który mieszka ok. 30 minut od mojego miasta, a jeżeli tam już jeździłam, to za zgodą ojca, a potem mama była na mnie obrażona. Mam dosyć tego, że chce za mnie decydować w każdej kwestii, bo mimo tego, że z nimi mieszkam, to powinnam mieć jakieś swoje zdanie. Takich sytuacji było dużo, ale szkoda o nich pisać. Chciałabym jedynie napomknąć o najnowszej, ponieważ zachowanie mojej matki mnie bardzo wkurzyło.
Uparłam się, że na sylwestra pojadę do swojego chłopaka, gdyż przez moją matkę on cały czas musiał do mnie przyjeżdżać, a nie ja do niego i u nas był już chyba z 30 razy a ja u niego z 5.
Miałam zostać na 4 dni, ale zdecydowałam i zostałam na 2 tygodnie. Chciałam w końcu mieć swój wybór, dlatego postanowiłam dłużej zostać. Moja mama zaczęła mi robić o to problemy, mówić, że kobiecie nie przystaje siedzieć u obcych ludzi tyle czasu (chociaż mama chłopaka sama mnie przekonała, żebym została) i no moja zrobiła z tego aferę.
Obraziła się na mnie i przestała do mnie pisać i się odzywać.
Jak zadzwoniłam do ojca, żeby powiedzieć, kiedy wrócę, to on po prostu powiedział, że okej i tyle, ale moja mama przesadziła. Następnego dnia ojciec zadzwonił do mnie i się drze, że przeze mnie mama płacze i że nie je. Sam potem powiedział, że wzięła go na litość i się okropnie zachowała. Jak tylko wróciłam do domu, to dalej miała focha, a potem skarżyła się ojcu, że to ja mam ją w dupie. Nie wiem, czy to przez to, że mnie nie było 2 tygodnie w domu, ale odkąd tu jestem, to czuje się nieswojo i smutno.
U chłopaka miałam z kim porozmawiać i miło spędzałam czas, a u mnie jest po prostu chłodno. Myślałam nad znalezieniem pracy lub stażu gdzieś obok niego i żeby się do niego wprowadzić (to nie byłby problem), bo po prostu u siebie czuje się fatalnie, jakbym była gościem. Nie wiem, co robić, bo mogę przez to stracić kontakt z rodzicami, ale z drugiej strony nie wyrabiam w domu i cały czas marzę, żeby wrócić do domu chłopaka, bo było mi tam lepiej. Powiem jeszcze, że mój brat wyprowadził się w bardzo młodym wieku, bo też miał dosyć rodziców.
Czy wyprowadzka do chłopaka to dobry pomysł, czy mam poczekać?