
Nadopiekuńczy rodzic a decyzja o wyprowadzce do chłopaka - co robić?
Witam, Od dłuższego czasu męczy mnie pewien problem i chciałabym prosić o radę. Chodzi o moich rodziców.
Od zawsze byli nadopiekuńczy i chcieli kontrolować wszystko, co robię. Pomimo to, że mam już prawie 20 lat, to sytuacja nie uległa zmianie. Mój ojciec pozwala mi na większość rzeczy, jednak moja mama przesadza. Nigdy mi nie pozwala jeździć do mojego chłopaka, który mieszka ok. 30 minut od mojego miasta, a jeżeli tam już jeździłam, to za zgodą ojca, a potem mama była na mnie obrażona. Mam dosyć tego, że chce za mnie decydować w każdej kwestii, bo mimo tego, że z nimi mieszkam, to powinnam mieć jakieś swoje zdanie. Takich sytuacji było dużo, ale szkoda o nich pisać. Chciałabym jedynie napomknąć o najnowszej, ponieważ zachowanie mojej matki mnie bardzo wkurzyło.
Uparłam się, że na sylwestra pojadę do swojego chłopaka, gdyż przez moją matkę on cały czas musiał do mnie przyjeżdżać, a nie ja do niego i u nas był już chyba z 30 razy a ja u niego z 5.
Miałam zostać na 4 dni, ale zdecydowałam i zostałam na 2 tygodnie. Chciałam w końcu mieć swój wybór, dlatego postanowiłam dłużej zostać. Moja mama zaczęła mi robić o to problemy, mówić, że kobiecie nie przystaje siedzieć u obcych ludzi tyle czasu (chociaż mama chłopaka sama mnie przekonała, żebym została) i no moja zrobiła z tego aferę.
Obraziła się na mnie i przestała do mnie pisać i się odzywać.
Jak zadzwoniłam do ojca, żeby powiedzieć, kiedy wrócę, to on po prostu powiedział, że okej i tyle, ale moja mama przesadziła. Następnego dnia ojciec zadzwonił do mnie i się drze, że przeze mnie mama płacze i że nie je. Sam potem powiedział, że wzięła go na litość i się okropnie zachowała. Jak tylko wróciłam do domu, to dalej miała focha, a potem skarżyła się ojcu, że to ja mam ją w dupie. Nie wiem, czy to przez to, że mnie nie było 2 tygodnie w domu, ale odkąd tu jestem, to czuje się nieswojo i smutno.
U chłopaka miałam z kim porozmawiać i miło spędzałam czas, a u mnie jest po prostu chłodno. Myślałam nad znalezieniem pracy lub stażu gdzieś obok niego i żeby się do niego wprowadzić (to nie byłby problem), bo po prostu u siebie czuje się fatalnie, jakbym była gościem. Nie wiem, co robić, bo mogę przez to stracić kontakt z rodzicami, ale z drugiej strony nie wyrabiam w domu i cały czas marzę, żeby wrócić do domu chłopaka, bo było mi tam lepiej. Powiem jeszcze, że mój brat wyprowadził się w bardzo młodym wieku, bo też miał dosyć rodziców.
Czy wyprowadzka do chłopaka to dobry pomysł, czy mam poczekać?
Anonimowo
Urszula Jędrzejczyk
Dzień dobry,
przykro mi, że nie czuje Pani odpowiedniego wsparcia od swoich rodziców. Opisane tutaj zachowanie mamy, kojarzy mi się niestety z szantażem emocjonalnym, ale oczywiście proszę brać pod uwagę, że są to tylko moje domysły, a nie pewna diagnoza.
Być może, żeby lepiej zdefiniować sytuacje, należałoby spotkać się ze specjalistą zdrowia psychicznego.
Jeśli chodzi o samą definicję szantażu emocjonalnego, to jest to jedna z technik manipulacyjnych, która wymusza na kimś pożądane zachowanie, poprzez wykorzystanie uczuć i relacji emocjonalnych. Co warto podkreślić, szantaż emocjonalny nie musi być wykonywany z premedytacją. Osoby go stosujące, często nie są świadome tego, co robią, a tylko w taki sposób potrafią (są nauczone) wyrazić troskę i miłość do najbliższej osoby.
Zachęcam do zapoznania się z definicją szantażu emocjonalnego bardziej i/ lub umówienia się z psychologiem, aby szerzej omówić tę kwestię.
Jeśli chodzi o to, jak można samemu radzić sobie z szantażem emocjonalnym, to dobrym sposobem może być nauka asertywności i wyznaczenie jasnych granic. Dlatego też wydaję mi się, że zanim chciałaby Pani się wyprowadzić, to zachęcałabym do szczerej rozmowy z mamą, powiedzeniu jej o swoich uczuciach i oczekiwaniach oraz ustalenia zasad względem podobnych sytuacji.
Życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie
Ula Jędrzejczyk
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
warto zastanowić się nad tym, skąd wzięła się u Twojej mamy ta nadopiekuńczość? I czy brat miał "dosyć rodziców" z tego samego powodu, co Ty? Jak ich relacje teraz się układają?
Z pewnością jako młoda, lecz dorosła osoba masz prawo decydowania o swoim życiu, czyli możesz mieć swoich znajomych, swój pomysł na spędzanie wolnego czasu itd. a wszystko to sprowadza się do stwierdzenia: być samodzielną i niezależną jednostką. Oczywiście, aby obniżyć lęk u Twojej mamy (bo stąd wynika jej wściekłość, złość, obrażanie się) możesz ją informować "Mamo, wychodzę. Będę koło 23 w domu, jeśli przedłuży się spotkanie, napiszę Ci sms. " i jeśli masz potrzebę to dodać parę szczegółów "Wychodzę z Moniką, będziemy siedzieć w tej naszej ulubionej pizzerii". Może warto też porozmawiać z mamą otwarcie o całej sytuacji, na spokojnie.
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Zobacz podobne
Witam, chciałabym móc tu trochę wypuścić swoje myśli i to co czuje od środka mianowicie przed podjęciem decyzji o mieszkaniu razem z partnerem.
Kłóciliśmy się, ale w głowie mieliśmy, że może jak bliżej będziemy ze sobą i zamieszkamy to będzie lepiej, zamieszkaliśmy ze sobą tez dlatego, iż jestem w ciąży i na początku było dobrze, ale z czasem on jak na moje oko czuje się wyższy ode mnie w takim znaczeniu, że ja z powodu ciąży nic nie robię, a on wszystko… więc pomimo tego, że czasami czułam się słabo na początku ciąży, było mi niedobrze to starałam się jak mogłam, żeby tak nie mówił i nie myślał, teraz może i nawet lepiej, bo weszło mi to w nawyk, gdzie czuje się lepiej w dalszych etapach ciąży, mam też ogromny problem z tym, ze jestem raczej osoba nieśmiałą, bardziej miło nastawioną do innych to jego rodzina totalnie mi nie siada, od początku czuje się jakbym była intruzem, bo np. przy pierwszym spotkaniu z jego kuzynem to nawet spojrzeć w oczy mi nie spojrzał i tak jest do teraz, nie mam z nimi o czym rozmawiać, jego mama jest wdową i mój narzeczony przez dłuższy okres czasu mieszkał z nią i jej pomagał, ale po latach czasu od śmierci ojca ona wciąż mam wrażenie potrzebuje pomocy przy domu z jego strony, codziennych telefonów czy najlepiej i wizyt, ma strasznie mocny charakter, czasami bym powiedziała prześmiewczy i prawie wcale nie wykazuje empatii, pomaga w niektórych sprawach za co jestem wdzięczna, ale nie potrafię z nimi złapać kontaktu i często unikam spotkań (spowodowane jest to również tym, że nie czuje się zbyt komfortowo tam i również czasami wysłuchuje jakiś dziwnych tekstów ze strony tej matki - jak się ubieram np, ostatnio nawet po alkoholu do mnie z tekstem, że mam nie próbować ograniczać jej kontaktów z synem i wnukiem) siedzę w jego mieście, z dala od domu, bez jakiegokolwiek kontaktu personalnego z moimi rodzicami i przyjaciółmi, nie czuje się tu jakoś dobrze w tym mieście, ale wiem, że to była jedyna opcja ze względu na to, że ma tu mieszkanie… boje się rozmawiać z moim partnerem, bo bardzo jest pro rodzinny i zawsze stoi za swoją rodziną, zazwyczaj to jest moja wina bo nie pokazuje asymilacji ze swojej strony do jego rodziny… z czasem mam wrażenie, że tak jak mieliśmy super flow tak teraz jesteśmy zupełnie różni, nie wiem co robić zamknęłam się w sobie i czuje, że nie mam tu nikogo, co w takiej sytuacji?
