Jak odbudować relację po rozstaniu i zrozumieć, że jestem dla niej 'za dobry'?
Witam. Niedawno zostawiła mnie dziewczyna, pod powodem, że chcę przestrzeni i że jestem dla niej za dobry, nie wiem, jak to rozumieć, po prostu jestem sobą, staram się, jestem dobrą osobą dla każdego, kto jest dla mnie ważny. Obecnie jesteśmy na etapie ustalania granic naszej obecnej relacji, ponieważ uważamy, że musimy utrzymać ze sobą kontakt, bo jesteśmy swoimi bratnimi duszami i szkoda nam tracić taką relację. Nie wiem, co zrobić w tej sytuacji, bo czuję, że ona mnie kocha, nawet to mi powiedziała, czy dać jej czas i spróbować odbudować relacje, czego bardzo pragnę i nie chcę jej stracić, tylko nie wiem, jak się za to zabrać, może mi pomożecie, coś doradzicie. Ja już nad sobą pracuje, nie jestem jakoś nachalny, nie narzucam się, ale wiadomo, mieszkamy razem i raczej to nie ulegnie zmianie przez najbliższe 7 miesięcy, bo wyjeżdżamy jako para do pracy za granicę. Mam nadzieję, że zmiana otoczenia pomoże też nam odbudować tę relację co była między nami. Proszę, pomóżcie mi zrozumieć tę sytuację, nie wiem, o co jej może chodzić z tym, że jestem dla niej za dobry, nadal bardzo ją kocham i chce to naprawić, ale nie wiem, jak się zabrać za to. Pozdrawiam
Adam

Dawid Bojarski
Rozstania bywają bardzo trudne – szczególnie wtedy, gdy trudno nam zdefiniować się na nowo w zmieniającej się relacji. Z Twojego opisu bije dużo troski i zaangażowania – i to cenne, że chcesz zrozumieć sytuację.
To, że nadal razem mieszkacie i planujecie wspólny wyjazd, może z jednej strony stwarzać przestrzeń do odbudowy bliskości – ale z drugiej, może też wydłużać proces emocjonalnego rozplątywania się i generować nowe napięcia. Warto w tym czasie zadbać o własne granice, przyglądać się temu, czego sam potrzebujesz – i zapytać siebie, czy chcesz być w relacji, w której jesteś przyjmowany takim, jakim jesteś, a nie tylko próbujesz zasłużyć na kolejną szansę.
Czasami rozmowa z psychologiem – nawet kilka spotkań – pomaga uporządkować emocje, zyskać więcej jasności i odzyskać poczucie równowagi. Nie zawsze mamy wpływ na drugą osobę, ale zawsze mamy wpływ na to, jak chcemy o siebie zadbać – i to już może być dobry początek.
Pozdrawiam,
Dawid Bojarski

Iga Borkowska
Dzień dobry,
Rozumiem, że to rozstanie jest dla Pana bardzo trudne, relacja z partnerką była i jest dla Pana bardzo ważna, szuka Pan sposobów, jak się odnaleźć w tej sytuacji. Zadaje Pan słuszne pytania, na które tylko Pana była partnerka zna odpowiedź - co to w zasadzie znaczy, że jest Pan za dobry, czy ona widzi w przyszłości możliwość pracy nad tą relacją, czy dla niej jest to ostateczny koniec, może po prostu nie chce być na razie w żadnej relacji, może chciałaby się tylko przyjaźnić, a może są jakieś kwestie w relacji, które są dla niej trudne, sama nie do końca rozumie, czemu nie chce się zaangażować. Jeśli miałby się Pan angażować w odbudowanie tej relacji, to bez wspólnego wysiłku i chęci z jej strony, nie da rady stworzyć dobrej, bliskiej relacji. Na pewno bardzo konstruktywnie jest to, że zaczął Pan pracować nad sobą - zajęcie się sobą, swoimi potrzebami, odbudowaniem i wzmocnieniem siebie jest zawsze dobrym pomysłem. Może Pan spróbować porozmawiać z nią o tym rozstaniu, to, ile będzie chciała Panu opowiedzieć, też będzie Panu pokazywać, jak blisko chce Pana dopuścić do siebie. Oczywiście czas i cierpliwość pomagają w trudnych, ale ważnych rozmowach.
Pozdrawiam serdecznie, Iga Borkowska

Katarzyna Szadziewska
Dzień dobry,
Mam kilka refleksji w związku z Pana wpisem na forum.
Przede wszystkim, widać, jak bardzo ta relacja była dla Pana znacząca – i jak silne uczucia nadal w Panu pracują, co jest zupełnie normalne w sytuacji rozstania z bliską osobą.
Napisał Pan, że usłyszał od swojej dziewczyny, że „jest za dobry” i że ona potrzebuje przestrzeni. Tu hipotez może być kilka: może czuła się przytłoczona Waszą relacją, może chodzi o lęk przed bliskością albo trudność z przyjmowaniem dobra, a może o poczucie presji, że musi odwzajemnić tę dobroć. Najlepiej, by było po prostu zapytać ją o to, co miała na myśli, by nie snuć domysłów na ten temat. Jest to też okazja, do zastanowienia się, co to oznacza, że jest Pan "za dobry". Może warto przyjrzeć się, czy w Pana „dobroci” jest też miejsce na Pana własne potrzeby, granice, frustracje?
Tak czy inaczej, nie da się zmusić nikogo do miłości ani do powrotu i na pewno zdaje sobie Pan z tego sprawę. Jeśli Pana dziewczyna nie zmieni zdania co do statusu waszej relacji, to wspólne mieszkanie razem i wyjazd za granicę może być dla Pana wyzwaniem. Może to jest moment, by się Pan zastanowił, co jest jeszcze możliwe w tej relacji i jak zadbać o swoje potrzeby i swój komfort podczas wyjazdu do pracy?
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Szadziewska

Katarzyna Kania-Bzdyl
Drogi Adamie,
nie ma czegoś takiego w związku jak "bycie za dobrym". Czy to oznacza, że masz być człowiekiem bardziej oschłym, egoistycznym, niemiłym? No nie. Prawdopodobnie to dziewczyna ma trudność w tym, aby być w zdrowym związku opartym na szacunku, zrozumieniu i miłości. I to jest temat zdecydowanie, który musi przepracować z pomocą psychologa.
Natomiast jeśli czujesz potrzebę wygadania się, pokierowania to Ty również pomyśl o takich doraźnych spotkaniach z psychologiem. Tutaj na platformie są dostępne konsultacje zarówno w formie online, jak i stacjonarnie. Stoisz pod ścianą i boisz się podjąć jakiekolwiek działanie, ponieważ nie wiesz, jak zareaguje na to Twoja dziewczyna. Bądź sobą i nie zmieniaj się na gorszą wersję siebie tylko dlatego, że druga strona nie umie sobie z tym poradzić.
Trzymam kciuki za Ciebie,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Martyna Jarosz
To, że Pana partnerka mówi, że jest Pan „za dobry”, może wynikać z jej wewnętrznych konfliktów, potrzeby przestrzeni lub poczucia, że relacja nie rozwija się w sposób, jakiego oczekuje. Czasami ludzie, którzy czują się przytłoczeni troską i wsparciem, mogą mieć trudność z własnym określeniem swoich emocji.
Wspólny wyjazd może być szansą na nową dynamikę w Waszej relacji, ale kluczowe jest, aby dać jej rzeczywistą przestrzeń, o którą prosi. Czy zastanawiał się Pan, co dla Pana oznacza „odbudowa relacji”? Czy chodzi o powrót do tego, co było, czy o stworzenie nowej, bardziej świadomej więzi?
Warto skupić się nie tylko na tym, co Pan czuje, ale również na tym, czego ona potrzebuje i jak możecie wspólnie dojść do rozwiązania, które będzie dobre dla Was obojga. Otwartość na jej perspektywę i rozmowa o granicach mogą pomóc zrozumieć, czy Wasze drogi naprawdę powinny się znów połączyć. Jeśli czuje Pan, że potrzebuje wsparcia, warto rozważyć również rozmowę ze specjalistą.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz

Ewelina Korcala
Dzień dobry,
Pojawia mi się to, że subiektywna opinia partnerki nie oznacza, że rzeczywiście jest Pan "za dobry" w tym negatywnym znaczeniu. Bardziej pojawia mi się pytanie do Pana - jak Pan siebie przeżywa w tej relacji, jaki chciałby Pan być w relacji, jaką chciałby Pan mieć relacje z partnerką i jak razem możecie próbować ją stworzyć? Jeśli chciałby Pan przyjrzeć się bliżej tym sytuacjom, poszukać też odpowiedzi na pytania wyżej - myślę, że spotkania terapeutyczne mogłyby pomóc - trochę w nazwaniu tego, co się dzieje, szukaniu i badaniu Pana potrzeb w relacji, i nie tylko.
Pozdrawiam
Psychoterapeutka Gestalt
Ewelina Korcala

Krzysztof Chojnacki
Dzień dobry,
Dziękuję za zaufanie i podzielenie się tak osobistą i trudną sytuacją. Rozumiem, że obecna dynamika z partnerką jest dla Pana źródłem wielu pytań i bólu. To naturalne, że trudno zrozumieć komunikat „jesteś dla mnie za dobry” w kontekście deklaracji miłości i wspólnych planów.
Często ten zwrot nie oznacza dosłownie, że jest Pan „zbyt dobrym” człowiekiem. Może on wskazywać na potrzebę przestrzeni i autonomii u partnerki, nawet jeśli Pana intencje są najlepsze. Czasami takie słowa są wyrazem jej wewnętrznych trudności, lęków przed bliskością, zobowiązaniami, lub niepewności co do własnych uczuć i gotowości. Może to być także sygnał o nierównowadze w dynamice relacji, gdzie jedna strona daje tak dużo, że druga czuje się przytłoczona lub nie widzi przestrzeni na własną inicjatywę.
Fakt, że mimo rozstania planujecie wspólny wyjazd i mieszkanie, tworzy wyjątkowo złożoną sytuację. Skoro oboje czujecie, że łączy Was wyjątkowa więź i zależy Wam na utrzymaniu kontaktu, to już jest pewna podstawa. Kluczowe będzie ustalenie wyraźnych granic w nowej konfiguracji, nawet mieszkając razem. Chodzi o budowanie przestrzeni emocjonalnej i poszanowanie wzajemnej autonomii. To wymaga cierpliwości i delikatności.
W tej sytuacji warto skupić się na sobie, kontynuując pracę nad własnym dobrostanem, niezależnie od relacji. Da to partnerce przestrzeń do refleksji bez poczucia presji. Ważna jest także spokojna i otwarta komunikacja, gdzie zamiast pytać "dlaczego jestem za dobry", spróbuje Pan zrozumieć, czego konkretnie potrzebuje ona od Pana lub w relacji, aby czuć się lepiej. Nie oczekujcie natychmiastowych zmian; odbudowa relacji to proces, a wyjazd może zarówno pomóc, jak i uwypuklić problemy.

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli
Dzień dobry,
to, co Pan opisuje, jest bardzo poruszające – pokazuje głębokie zaangażowanie emocjonalne, autentyczność i chęć zrozumienia drugiej osoby, a także samego siebie. W relacjach bliskich, szczególnie tych, które się kończą lub zmieniają, często pojawiają się trudne do uchwycenia sprzeczności – i emocjonalne, i komunikacyjne.
Z perspektywy psychoterapii psychodynamicznej, tego rodzaju sytuacja skłania do refleksji nad wewnętrznymi, często nie w pełni uświadomionymi mechanizmami psychologicznymi – zarówno Pana, jak i partnerki – które wpływają na dynamikę relacji.
"Jesteś dla mnie za dobry" – jak można to rozumieć?
Tego typu komunikat może świadczyć o wewnętrznym konflikcie emocjonalnym u Pana partnerki. Możliwe interpretacje:
- Trudność z przyjmowaniem bliskości lub dobra – u niektórych osób bycie w relacji z kimś opiekuńczym i zaangażowanym może uruchamiać lęk, np. przed zależnością, przed zranieniem, utratą kontroli.
- Poczucie nieadekwatności – partnerka może nieświadomie czuć, że nie zasługuje na „tak dobrego” partnera, co może budzić napięcie, które łatwiej jest przerwać niż znieść.
- Próba oddalenia bez otwartego konfliktu – komunikat o „potrzebie przestrzeni” może być sposobem uniknięcia bezpośredniej konfrontacji z trudnymi emocjami lub potrzebą zakończenia relacji.
Warto też zastanowić się, czy bycie "dobrym dla innych" nie wiąże się u Pana z pewnym rodzajem przystosowania, które – choć szlachetne – może również wynikać z głębszej potrzeby bycia akceptowanym, uznanym, kochanym. Czasami zbytnie dostosowanie do potrzeb partnera, nawet w imię miłości, może prowadzić do utraty równowagi w relacji.
Relacja po rozstaniu: "bratnie dusze", wspólne mieszkanie, wspólny wyjazd
To bardzo złożona sytuacja. Emocjonalna bliskość, wspólny dom i przyszłe plany utrudniają proces emocjonalnego rozdzielenia – który jest niezbędny, by jakakolwiek decyzja (powrót lub zakończenie) mogła być dojrzała i prawdziwa. Wspólne mieszkanie i planowany wyjazd stwarzają iluzję ciągłości, ale mogą również pogłębiać niepewność.
Z psychoterapeutycznego punktu widzenia, kontynuowanie bardzo bliskiego kontaktu bez jasności co do granic i intencji może utrzymywać Pana w emocjonalnym zawieszeniu, utrudniając przeżycie żałoby po relacji, która się zmienia lub kończy. Ustalanie granic ma sens, ale tylko jeśli są one szczere i obustronnie respektowane – a nie ukrytym pragnieniem, by utrzymać status quo i czekać na zmianę decyzji.
Co Pan może zrobić?
Pozwolić sobie na przeżywanie emocji – smutku, złości, zagubienia. To nie są oznaki słabości, lecz wyraz autentycznego przeżycia straty.
Skupić się na sobie – głębiej – nie tylko „pracować nad sobą” poprzez zachowanie (np. by nie być nachalnym), ale zastanowić się, jakie głębsze potrzeby kierują moim pragnieniem utrzymania tej relacji? Czy to miłość, lęk przed opuszczeniem, czy coś jeszcze?
Rozważyć indywidualną terapię – psychoterapia pomoże Panu nie tylko zrozumieć dynamikę tej konkretnej relacji, ale również schematy relacyjne, które mogły się kształtować wcześniej – np. w rodzinie pochodzenia.
Dać sobie i partnerce przestrzeń, która będzie rzeczywista, a nie tylko deklaratywna – czasem paradoksalnie to właśnie odpuszczenie kontroli może stworzyć szansę na prawdziwe spotkanie na nowo – lub na spokojne rozstanie.
Jeśli czuje Pan, że te emocje są zbyt intensywne, a myśli zaczynają krążyć wokół jednej osoby lub jednej możliwości, to może być dobry moment, by wejść w proces psychoterapii – nie jako „sposób na odzyskanie kogoś”, ale jako szansa na odzyskanie siebie.
Z serdecznością
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli (Weronika Berdel)

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, chciałbym uratować swój związek przed rozpadem, nie wiem co robić?
Cześć, nie sądziłam że kiedykolwiek tutaj się znajdę. To było moje poprzednie pytanie ale napisze o tym więcej - chciałam sie zapytać, co mam zrobić w relacji z chłopakiem, którego kocham ponad wszystko, ale on mnie nie traktuje za dobrze - częste kłótnie, wyzwiska, ma przyjaciółkę, której nie potafię zaakceptować.
Czuję sie źle z tym, że on ma przyjaciółkę - uważam, że łączyło ich kiedyś coś więcej, prawdy by mi raczej nie powiedział a nie chcę, żeby ta relacja się skończyła, bo naprawdę mi na nim bardzo zależy i bardzo go kocham, natomiast druga kwestia odnośnie kłótni - wstawiłam swoje zdjęcie, on mi to kazał skasować, gdzie nic nie było widać, każe mi iść sobie do innych chłopaków, gdzie ja nie chcę, mówi, że mnie nienawidzi a zarazem jest uzależniony ode mnie. Nie rozumiem tego, martwię się i jednak uważam, że ta przyjaciółka mu mąci w głowie, bo kiedyś jak z nim byłam to się tak nie zachowywał, lecz w tamtym roku z nim zerwałam i próbowałam poszukać tego, co ma, tylko w kimś innym, ale nie potrafię kochać kogoś innego niż jego. Chciałam bardzo do niego wrócić, bo do nikogo nie czuję takiej miłości, jak do niego, a przedwczoraj mi powiedział, że jesteśmy już razem, a wczoraj, że nie - i dziś znowu to samo, że raczej tak, więc ja tego nie rozumiem. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam oraz mam nadzieję, że warto było sie rozpisywać. Jeszcze mnie wyzywa od szonów...
Dzień dobry, mam 34 lata, w wieku 25 lat i mniej, nie było tego. Otóż 7-8 lat pracowałem przed komputerem, z początku praca stacjonarna i kontakt z ludźmi był, w tym z kobietami, następnie nastał czas pandemii i izolacji - pracę zaczeliśmy wykonywać w domu, po pandemii nadal mogliśmy pracować w domu, trwało to kilka lat, niby wygodnie, ale bez kontaktu z ludźmi.
Jak już minęła pandemia widzę, że się izoluję, unikam ludzi, nie przepadam chodzić na spacery, jak jest więcej ludzi na mieście, najlepiej spaceruje mi się zimą - wtedy jest mniej ludzi, ja jestem bardziej ubrany, nie widać tak szczupłych rąk i sylwetki. Nie to, że nie lubię ludzi, bardziej nie lubię tłoku, gdzie cały czas mijam kogoś lub siedzi wielu ludzi na ławce i patrzą.
Do czego zmierzam - absolutnie nie mam chęci rozmawiać z płcią przeciwną, zamknąłem się w sobie? Tak jakby boję się kobiet. Dziś byłem w centrum handlowym i czułem się tam całkowicie niepewnie, nieswojo, jakby zestresowany.
Próbuję wychodzić do ludzi. Teraz szukam nowej pracy, lecz nie przed komputerem, ale na budowie. Tylko że nie jestem w stanie iść i zapytać czy jest praca, raz miałem iść, ale różni pracownicy się na mnie patrzyli kto idzie i odpuściłem.
W wieku ok. 19 lat też chodziłem i pytałem po budowach o pracę, ale nie było takiego myślenia, po prostu szedłem.. A czemu budowa? Sądzę, że tam trzeba przebywać z ludźmi, a nie tylko komunikować się przez komputer oraz jest tam różnorodność zadań, trzeba tam pytać, słuchać, rozmawiać. Dodatkowo jak nie zarabiam to myślę, że jestem nic nie wart,nie ma sensu nigdzie podróżować itd.
Minus tego wszystkiego jeszcze taki, że nie mam kolegów i koleżanek, z którymi mogę wyjść - tak często jest samotność. Dawniej piłem alko, wtedy kontakty towarzystkie były prostsze.
Czy mam tak wychodzić na miasto do ludzi, pomimo że często nie będę z nikim rozmawiał? Czy to mi pomoże? Dawniej byłem czasami nawet duszą towarzystwa, ale miałem wtedy dużo znajomych ;)
Witam, piszę te pytanie, iż borykam się z wewnętrznym problemem.
Moje wewnętrzne dziecko cierpi, a z nim ja, odnoszę wrażenie, że wszyscy sie ode mnie odsuwają, unikają mnie, ignorują, a jak już sie odzywają, to próbują mi dogadywać, ośmieszyć albo stosować gaslighting, czuję jakby byli dla mnie niemili, odnoszę wrażenie, jakby mnie obgadywali. Czuje się z tym źle, mam wahania nastroju, chce mi się płakać, jest mi smutno, mam złe myśli, a w umyśle piszę negatywne scenariusze.
W pracy doszło między mną a znajomym do konfliktu, w sumie z mojej winy, bo wykonywałem czynność zbyt długo, do czego się przyznaję i od tamtego momentu, wszystko zaczęło się psuć.
Czy coś ze mną jest nie tak? co mogę poradzić z tym? czy samodzielne mogę sobie poradzić z tym problemem, jeśli tak, to jak? jak radzić sobie z gaslighting?
Od 2 lat spotykam się z mężczyzną, który ma syna z poprzedniego związku. Matka jego dziecka robi mu ciągle o coś problem np. Że nie zajmuje się dzieckiem, bo pracuje, a jak ma wolne i proponuje, że zabierze syna do siebie, to wymyśla różne wymówki, żeby tylko go nie wziął, albo też mówi, że nie pojawia się w szkole u syna a jak partner chce pójść do szkoły to twierdzi że nauczyciele go nie znają i kategorycznie się nie zgadza itd. Takich sytuacji jest naprawdę wiele. Kontakty mają ustalone przez sąd, a każda próba spotkań z dzieckiem częściej niż zostało to ustalone w sądzie, kończy się odmową ze strony matki. Czasem wydaje mi się że ta osoba czerpie ogromną satysfakcję z tego, że utrudnia mu życie. A ja widzę, jak wiele nerwów kosztują go te ciągłe kłótnie, ale nie potrafię mu pomóc. Nie wiem, jak radzić sobie z takim człowiekiem
Czy jeśli mąż utaił, iż wziął zaliczkę i ile, jest kłamstwem? Po czym mówił, że nie będzie już kłamał, że wszystko będzie mówił?
Może inaczej - 14 października wziął zaliczki 100 zł na zakupy itp.
Na drugi dzień poszedł ze mną w gości do swoich rodziców. Byłam w WC. Pół dnia rozmawialiśmy, iż pójdziemy do lekarza by go zbadał, bo ma swe męskie problemy. Stwierdziliśmy, iż dostanie leki. Poszliśmy do apteki, pokazał swą receptę lek 48zl, mąż do mnie tekst cyt,, dobrze, że pożyczyłem od mamy,,. Zapytałam się go kiedy? Odpowiedział cyt,, jak byłaś w WC,,.
Coś mi nie pasowało, napisałam teściowej smsa z zapytaniem czy pożyczała mu 100 zl, ona zaprzeczyła. Trzymałam tego smsa na odpowiednią chwilę, by udowodnić mężowi swe małe kłamstewko. Myślałam, że powie sam, lecz on nic sobie z tego nie zrobił. Jakby nic się jego zdaniem nie stało wróciliśmy do domu, po drodze ładne selfie, robiliśmy żarty, wszystko pięknie. W domu wspólna kąpiel, udany sex, mega. Nadal nic nie mówił. Stwierdziłam, poczekam i wygarnę mu następnego dnia. Na drugi dzień tuż przed wyjściem jego do pracy milczę i czekam co powie. On uśmieszki, kochanie, kotku itp. Piliśmy wspólnie kawę, zebrałam się i mówię do męża z nerwem "tak teraz szczerze pożyczałeś od mamy 100zl?". On szoku doznał, mówi NIE. Zapytałam czemu tak okłamałeś, wrobiłeś w to mamę? On, że to nic takiego, że chciał mi powiedzieć, ale było mu głupio, że chciał zaoszczędzić, że miał chęć mi dać te 100 zl bym sobie coś kupiła. Powiedział, że już tak nie będzie robił.
Co mam myśleć czy to kłamstwo? Czy jest uczciwy? Co do uczuć, miłości co zapewnia non stop, że boi się, że odejdę, że kocha mnie na maxa, że jaram go itp. Czy to manipulacja, kombinacje by mnie zwieść ? Czy tylko potrzeba bycia ze mną tylko dla sexu?. Nie wiem co myśleć, przestaje mu ufać. Wydaje mi się, że trzyma się u mego boku, bo boi się rozstania z mej strony. Kocham go, lecz nie wiem co myśleć.
Zaczynam odczuwać, że facet się dystansuje. Jak sprawdzić, czy faktycznie mu zależy?
Dzień dobry. Pewnego czasu poznałam mężczyznę, który podobno ma źle w małżeństwie. Ja też jestem w takiej sytuacji. Z czasem zbliżyliśmy się do siebie. Ja coraz bardziej weszłam w to uczucie. On chciał, żebym coraz mniej dzwoniła, bo ma problemy, a ja dzwoniłam coraz więcej, bo bałam się, że go stracę. Zostawił mnie przez to i powiedział, że przez to moje zachowanie i że to moja wina. Powiedział, jakbym inaczej postąpiła to byłoby dobrze. Teraz mam wyrzuty sumienia i to straszne, a do tego leczę się od paru lat na depresję lękową i nie mogę dać sobie rady, jak tak można? Moje wyrzuty sumienia mnie przytłaczają. Czy to moja wina?