Left ArrowWstecz

Jak odbudować relację po rozstaniu i zrozumieć, że jestem dla niej 'za dobry'?

Witam. Niedawno zostawiła mnie dziewczyna, pod powodem, że chcę przestrzeni i że jestem dla niej za dobry, nie wiem, jak to rozumieć, po prostu jestem sobą, staram się, jestem dobrą osobą dla każdego, kto jest dla mnie ważny. Obecnie jesteśmy na etapie ustalania granic naszej obecnej relacji, ponieważ uważamy, że musimy utrzymać ze sobą kontakt, bo jesteśmy swoimi bratnimi duszami i szkoda nam tracić taką relację. Nie wiem, co zrobić w tej sytuacji, bo czuję, że ona mnie kocha, nawet to mi powiedziała, czy dać jej czas i spróbować odbudować relacje, czego bardzo pragnę i nie chcę jej stracić, tylko nie wiem, jak się za to zabrać, może mi pomożecie, coś doradzicie. Ja już nad sobą pracuje, nie jestem jakoś nachalny, nie narzucam się, ale wiadomo, mieszkamy razem i raczej to nie ulegnie zmianie przez najbliższe 7 miesięcy, bo wyjeżdżamy jako para do pracy za granicę. Mam nadzieję, że zmiana otoczenia pomoże też nam odbudować tę relację co była między nami. Proszę, pomóżcie mi zrozumieć tę sytuację, nie wiem, o co jej może chodzić z tym, że jestem dla niej za dobry, nadal bardzo ją kocham i chce to naprawić, ale nie wiem, jak się zabrać za to. Pozdrawiam

User Forum

Adam

3 miesiące temu
Dawid Bojarski

Dawid Bojarski

Rozstania bywają bardzo trudne – szczególnie wtedy, gdy trudno nam zdefiniować się na nowo w zmieniającej się relacji. Z Twojego opisu bije dużo troski i zaangażowania – i to cenne, że chcesz zrozumieć sytuację.

To, że nadal razem mieszkacie i planujecie wspólny wyjazd, może z jednej strony stwarzać przestrzeń do odbudowy bliskości – ale z drugiej, może też wydłużać proces emocjonalnego rozplątywania się i generować nowe napięcia. Warto w tym czasie zadbać o własne granice, przyglądać się temu, czego sam potrzebujesz – i zapytać siebie, czy chcesz być w relacji, w której jesteś przyjmowany takim, jakim jesteś, a nie tylko próbujesz zasłużyć na kolejną szansę.

Czasami rozmowa z psychologiem – nawet kilka spotkań – pomaga uporządkować emocje, zyskać więcej jasności i odzyskać poczucie równowagi. Nie zawsze mamy wpływ na drugą osobę, ale zawsze mamy wpływ na to, jak chcemy o siebie zadbać – i to już może być dobry początek.

 

Pozdrawiam,

Dawid Bojarski

3 miesiące temu
Iga Borkowska

Iga Borkowska

Dzień dobry, 
Rozumiem, że to rozstanie jest dla Pana bardzo trudne, relacja z partnerką była i jest dla Pana bardzo ważna, szuka Pan sposobów, jak się odnaleźć w tej sytuacji. Zadaje Pan słuszne pytania, na które tylko Pana była partnerka zna odpowiedź - co to w zasadzie znaczy, że jest Pan za dobry, czy ona widzi w przyszłości możliwość pracy nad tą relacją, czy dla niej jest to ostateczny koniec, może po prostu nie chce być na razie w żadnej relacji, może chciałaby się tylko przyjaźnić, a może są jakieś kwestie w relacji, które są dla niej trudne, sama nie do końca rozumie, czemu nie chce się zaangażować. Jeśli miałby się Pan angażować w odbudowanie tej relacji, to bez wspólnego wysiłku i chęci z jej strony, nie da rady stworzyć dobrej, bliskiej relacji. Na pewno bardzo konstruktywnie jest to, że zaczął Pan pracować nad sobą - zajęcie się sobą, swoimi potrzebami, odbudowaniem i wzmocnieniem siebie jest zawsze dobrym pomysłem.  Może Pan spróbować porozmawiać z nią o tym rozstaniu, to, ile będzie chciała Panu opowiedzieć, też będzie Panu pokazywać, jak blisko chce Pana dopuścić do siebie. Oczywiście czas i cierpliwość pomagają w trudnych, ale ważnych rozmowach.

 

Pozdrawiam serdecznie,  Iga Borkowska 

3 miesiące temu
Katarzyna Szadziewska

Katarzyna Szadziewska

Dzień dobry,

Mam kilka refleksji w związku z Pana wpisem na forum. 

Przede wszystkim, widać, jak bardzo ta relacja była dla Pana znacząca – i jak silne uczucia nadal w Panu pracują, co jest zupełnie normalne w sytuacji  rozstania z bliską osobą.

Napisał Pan, że usłyszał od swojej dziewczyny, że „jest za dobry” i że ona potrzebuje przestrzeni. Tu hipotez może być kilka: może czuła się przytłoczona Waszą relacją, może chodzi o lęk przed bliskością albo trudność z przyjmowaniem dobra, a może o poczucie presji, że musi odwzajemnić tę dobroć.  Najlepiej, by było po prostu zapytać ją o to, co miała na myśli, by nie snuć domysłów na ten temat. Jest to też okazja, do zastanowienia się, co to oznacza, że jest Pan "za dobry". Może warto przyjrzeć się, czy w Pana „dobroci” jest też miejsce na Pana własne potrzeby, granice, frustracje? 

Tak czy inaczej, nie da się zmusić nikogo do miłości ani do powrotu i na pewno zdaje sobie Pan z tego sprawę. Jeśli Pana dziewczyna nie zmieni zdania co do statusu waszej relacji, to wspólne mieszkanie razem i wyjazd za granicę może być dla Pana wyzwaniem.  Może to jest moment, by się Pan zastanowił, co jest jeszcze możliwe w tej relacji i jak zadbać o swoje potrzeby i swój komfort podczas wyjazdu do pracy? 

 

Pozdrawiam serdecznie,

Katarzyna Szadziewska

 

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Drogi Adamie,

 

nie ma czegoś takiego w związku jak "bycie za dobrym". Czy to oznacza, że masz być człowiekiem bardziej oschłym, egoistycznym, niemiłym? No nie. Prawdopodobnie to dziewczyna ma trudność w tym, aby być w zdrowym związku opartym na szacunku, zrozumieniu i miłości. I to jest temat zdecydowanie, który musi przepracować z pomocą psychologa.

Natomiast jeśli czujesz potrzebę wygadania się, pokierowania to Ty również pomyśl o takich doraźnych spotkaniach z psychologiem. Tutaj na platformie są dostępne konsultacje zarówno w formie online, jak i stacjonarnie. Stoisz pod ścianą i boisz się podjąć jakiekolwiek działanie, ponieważ nie wiesz, jak zareaguje na to Twoja dziewczyna. Bądź sobą i nie zmieniaj się na gorszą wersję siebie tylko dlatego, że druga strona nie umie sobie z tym poradzić.

 

Trzymam kciuki za Ciebie,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

To, że Pana partnerka mówi, że jest Pan „za dobry”, może wynikać z jej wewnętrznych konfliktów, potrzeby przestrzeni lub poczucia, że relacja nie rozwija się w sposób, jakiego oczekuje. Czasami ludzie, którzy czują się przytłoczeni troską i wsparciem, mogą mieć trudność z własnym określeniem swoich emocji.
 

Wspólny wyjazd może być szansą na nową dynamikę w Waszej relacji, ale kluczowe jest, aby dać jej rzeczywistą przestrzeń, o którą prosi. Czy zastanawiał się Pan, co dla Pana oznacza „odbudowa relacji”? Czy chodzi o powrót do tego, co było, czy o stworzenie nowej, bardziej świadomej więzi?
 

Warto skupić się nie tylko na tym, co Pan czuje, ale również na tym, czego ona potrzebuje i jak możecie wspólnie dojść do rozwiązania, które będzie dobre dla Was obojga. Otwartość na jej perspektywę i rozmowa o granicach mogą pomóc zrozumieć, czy Wasze drogi naprawdę powinny się znów połączyć. Jeśli czuje Pan, że potrzebuje wsparcia, warto rozważyć również rozmowę ze specjalistą.

Pozdrawiam
Martyna Jarosz

3 miesiące temu
Ewelina Korcala

Ewelina Korcala

Dzień dobry,

Pojawia mi się to, że subiektywna opinia partnerki nie oznacza, że rzeczywiście jest Pan "za dobry" w tym negatywnym znaczeniu. Bardziej pojawia mi się pytanie do Pana - jak Pan siebie przeżywa w tej relacji, jaki chciałby Pan być w relacji, jaką chciałby Pan mieć relacje z partnerką i jak razem możecie próbować ją stworzyć? Jeśli chciałby Pan przyjrzeć się bliżej tym sytuacjom, poszukać też odpowiedzi na pytania wyżej - myślę, że spotkania terapeutyczne mogłyby pomóc  - trochę w nazwaniu tego, co się dzieje, szukaniu i badaniu Pana potrzeb w relacji, i nie tylko.

 

Pozdrawiam

Psychoterapeutka Gestalt

Ewelina Korcala 

3 miesiące temu
Krzysztof Chojnacki

Krzysztof Chojnacki

Dzień dobry,
Dziękuję za zaufanie i podzielenie się tak osobistą i trudną sytuacją. Rozumiem, że obecna dynamika z partnerką jest dla Pana źródłem wielu pytań i bólu. To naturalne, że trudno zrozumieć komunikat „jesteś dla mnie za dobry” w kontekście deklaracji miłości i wspólnych planów.
Często ten zwrot nie oznacza dosłownie, że jest Pan „zbyt dobrym” człowiekiem. Może on wskazywać na potrzebę przestrzeni i autonomii u partnerki, nawet jeśli Pana intencje są najlepsze. Czasami takie słowa są wyrazem jej wewnętrznych trudności, lęków przed bliskością, zobowiązaniami, lub niepewności co do własnych uczuć i gotowości. Może to być także sygnał o nierównowadze w dynamice relacji, gdzie jedna strona daje tak dużo, że druga czuje się przytłoczona lub nie widzi przestrzeni na własną inicjatywę.
Fakt, że mimo rozstania planujecie wspólny wyjazd i mieszkanie, tworzy wyjątkowo złożoną sytuację. Skoro oboje czujecie, że łączy Was wyjątkowa więź i zależy Wam na utrzymaniu kontaktu, to już jest pewna podstawa. Kluczowe będzie ustalenie wyraźnych granic w nowej konfiguracji, nawet mieszkając razem. Chodzi o budowanie przestrzeni emocjonalnej i poszanowanie wzajemnej autonomii. To wymaga cierpliwości i delikatności.
W tej sytuacji warto skupić się na sobie, kontynuując pracę nad własnym dobrostanem, niezależnie od relacji. Da to partnerce przestrzeń do refleksji bez poczucia presji. Ważna jest także spokojna i otwarta komunikacja, gdzie zamiast pytać "dlaczego jestem za dobry", spróbuje Pan zrozumieć, czego konkretnie potrzebuje ona od Pana lub w relacji, aby czuć się lepiej. Nie oczekujcie natychmiastowych zmian; odbudowa relacji to proces, a wyjazd może zarówno pomóc, jak i uwypuklić problemy.

3 miesiące temu
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Dzień dobry,
to, co Pan opisuje, jest bardzo poruszające – pokazuje głębokie zaangażowanie emocjonalne, autentyczność i chęć zrozumienia drugiej osoby, a także samego siebie. W relacjach bliskich, szczególnie tych, które się kończą lub zmieniają, często pojawiają się trudne do uchwycenia sprzeczności – i emocjonalne, i komunikacyjne.

Z perspektywy psychoterapii psychodynamicznej, tego rodzaju sytuacja skłania do refleksji nad wewnętrznymi, często nie w pełni uświadomionymi mechanizmami psychologicznymi – zarówno Pana, jak i partnerki – które wpływają na dynamikę relacji.

"Jesteś dla mnie za dobry" – jak można to rozumieć?

Tego typu komunikat może świadczyć o wewnętrznym konflikcie emocjonalnym u Pana partnerki. Możliwe interpretacje:

- Trudność z przyjmowaniem bliskości lub dobra – u niektórych osób bycie w relacji z kimś opiekuńczym i zaangażowanym może uruchamiać lęk, np. przed zależnością, przed zranieniem, utratą kontroli.

- Poczucie nieadekwatności – partnerka może nieświadomie czuć, że nie zasługuje na „tak dobrego” partnera, co może budzić napięcie, które łatwiej jest przerwać niż znieść.

- Próba oddalenia bez otwartego konfliktu – komunikat o „potrzebie przestrzeni” może być sposobem uniknięcia bezpośredniej konfrontacji z trudnymi emocjami lub potrzebą zakończenia relacji.
 

Warto też zastanowić się, czy bycie "dobrym dla innych" nie wiąże się u Pana z pewnym rodzajem przystosowania, które – choć szlachetne – może również wynikać z głębszej potrzeby bycia akceptowanym, uznanym, kochanym. Czasami zbytnie dostosowanie do potrzeb partnera, nawet w imię miłości, może prowadzić do utraty równowagi w relacji.
 

Relacja po rozstaniu: "bratnie dusze", wspólne mieszkanie, wspólny wyjazd

To bardzo złożona sytuacja. Emocjonalna bliskość, wspólny dom i przyszłe plany utrudniają proces emocjonalnego rozdzielenia – który jest niezbędny, by jakakolwiek decyzja (powrót lub zakończenie) mogła być dojrzała i prawdziwa. Wspólne mieszkanie i planowany wyjazd stwarzają iluzję ciągłości, ale mogą również pogłębiać niepewność.

Z psychoterapeutycznego punktu widzenia, kontynuowanie bardzo bliskiego kontaktu bez jasności co do granic i intencji może utrzymywać Pana w emocjonalnym zawieszeniu, utrudniając przeżycie żałoby po relacji, która się zmienia lub kończy. Ustalanie granic ma sens, ale tylko jeśli są one szczere i obustronnie respektowane – a nie ukrytym pragnieniem, by utrzymać status quo i czekać na zmianę decyzji.
 

Co Pan może zrobić?

Pozwolić sobie na przeżywanie emocji – smutku, złości, zagubienia. To nie są oznaki słabości, lecz wyraz autentycznego przeżycia straty.

Skupić się na sobie – głębiej – nie tylko „pracować nad sobą” poprzez zachowanie (np. by nie być nachalnym), ale zastanowić się, jakie głębsze potrzeby kierują moim pragnieniem utrzymania tej relacji? Czy to miłość, lęk przed opuszczeniem, czy coś jeszcze?
 

Rozważyć indywidualną terapię – psychoterapia pomoże Panu nie tylko zrozumieć dynamikę tej konkretnej relacji, ale również schematy relacyjne, które mogły się kształtować wcześniej – np. w rodzinie pochodzenia.
 

Dać sobie i partnerce przestrzeń, która będzie rzeczywista, a nie tylko deklaratywna – czasem paradoksalnie to właśnie odpuszczenie kontroli może stworzyć szansę na prawdziwe spotkanie na nowo – lub na spokojne rozstanie.

Jeśli czuje Pan, że te emocje są zbyt intensywne, a myśli zaczynają krążyć wokół jednej osoby lub jednej możliwości, to może być dobry moment, by wejść w proces psychoterapii – nie jako „sposób na odzyskanie kogoś”, ale jako szansa na odzyskanie siebie.
 

 

Z serdecznością
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli (Weronika Berdel)

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak uratować związek?

Witam, chciałbym uratować swój związek przed rozpadem, nie wiem co robić?

Chłopak nie traktuje mnie dobrze; raz mówi, że jesteśmy razem, a za chwilę, że jednak nie.

Cześć, nie sądziłam że kiedykolwiek tutaj się znajdę. To było moje poprzednie pytanie ale napisze o tym więcej - chciałam sie zapytać, co mam zrobić w relacji z chłopakiem, którego kocham ponad wszystko, ale on mnie nie traktuje za dobrze - częste kłótnie, wyzwiska, ma przyjaciółkę, której nie potafię zaakceptować
Czuję sie źle z tym, że on ma przyjaciółkę - uważam, że łączyło ich kiedyś coś więcej, prawdy by mi raczej nie powiedział a nie chcę, żeby ta relacja się skończyła, bo naprawdę mi na nim bardzo zależy i bardzo go kocham, natomiast druga kwestia odnośnie kłótni - wstawiłam swoje zdjęcie, on mi to kazał skasować, gdzie nic nie było widać, każe mi iść sobie do innych chłopaków, gdzie ja nie chcę, mówi, że mnie nienawidzi a zarazem jest uzależniony ode mnie. Nie rozumiem tego, martwię się i jednak uważam, że ta przyjaciółka mu mąci w głowie, bo kiedyś jak z nim byłam to się tak nie zachowywał, lecz w tamtym roku z nim zerwałam i próbowałam poszukać tego, co ma, tylko w kimś innym, ale nie potrafię kochać kogoś innego niż jego. Chciałam bardzo do niego wrócić, bo do nikogo nie czuję takiej miłości, jak do niego, a przedwczoraj mi powiedział, że jesteśmy już razem, a wczoraj, że nie - i dziś znowu to samo, że raczej tak, więc ja tego nie rozumiem. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam oraz mam nadzieję, że warto było sie rozpisywać. Jeszcze mnie wyzywa od szonów...

Jak opanować wybuchy nerwowe, które kończą się kłótnią z bliskimi mi osobami?
Witam, jak opanować wybuchy nerwowe, które kończą się kłótnią z bliskimi mi osobami?
Jestem w związku małżeńskim, ostatnio żona zobaczyła moje wiadomości z koleżanką
Witam, Jestem w związku małżeńskim, ostatnio żona zobaczyła moje wiadomości z koleżanką, nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak głupie są to wiadomości, nie przykładałem wagi do nich. Nie wiem, być może traktowałem to jako zabawę, ale skrzywdziłem żonę, która chce się ze mną rozstać. Co mam zrobić?
Czuję się jak 17-latek który gdzieś zapomniał dorosnąć, szukać siebie i rozwijać. Zamknąłem się w swojej głowie
Witam. Mam 24 lata i jestem facetem. Zacznę może od początku. Jestem wynikiem gwałtu, próbowano przeprowadzić aborcję, ale została przerwana, matka starała się mnie „wypłukać” alkoholem, ale jak widać bez skutku. Życie obdarzyło mnie wyjątkowo irytującą pamięcią, pamiętam leżenie w kołysce i darcie się aż do zmęczenia oraz minę i obojętność matki, gdy mnie karmiła. Do 10 roku wychowywałem się na zmianę raz u matki, raz u babci wraz z bratem, matka hobbystycznie zajmowała się usługami przyjemnościowymi w zamian za pieniądze. Dzieciństwo było pełne wrażeń, których nie będę tutaj opisywał z racji ich ilości. Borykam się z problemem - chorobą sierocą. Do 11 roku życia aż do informacji, że znalazła się dla mnie i brata rodzina zastępcza, moczyłem się w łóżko. Byłem z tego tytułu wyśmiewany, karany, karcony itp. Kołysałem się do snu, kręcąc głową z boku na bok, wyobrażałem sobie wtedy lepsze życie i tak usypiałem. Początkowo było to maksymalnie 15 minut przed snem. W wieku około 14 lat zacząłem robić to nieświadomie przez sen (obserwacja bliskich). Los chciał, że w wieku 16 lat zakochałem się po uszy w cudownej dziewczynie, ale przyciągała uwagę wielu osób. Byliśmy ze sobą 4 lata, ciągle jej nie ufałem i dawała ku temu powody, ale wybaczyłem. Weszła ze mną w związek dlatego, że przykuwałem uwagę swoją popularnością. W okresie gimnazjum każdy mnie znał i chciał ze mną rozmawiać- bardzo aktywnie zwracałem na siebie uwagę. Ale po przejściu do technikum zacząłem być trochę odludkiem - kołysałem się czasami już nie tylko do snu, ale z nudy. Wciąż wyobrażając sobie lepsze życie. W wieku 20 lat dziewczyna zerwała ze mną przez telefon, pokazując oziębłą i nie do poznania dla mnie postawę. Wybraliśmy się jeszcze na wspólne wakacje, ponieważ nie dało się odwołać. Na nich chcąc zaciągnąć mnie do łóżka powiedziała, że mnie kocha i chce to naprawić, na drugi dzień patrząc z obrzydzeniem powiedziała żebym nie robił sobie nadziei, bo potraktowała mnie jak rzecz. Od tamtego czasu kołyszę się w każdej wolnej chwili, kiedy tylko się da, zaniedbując dosłownie wszystko dookoła. W wieku 22 lat porzuciłem studia na 3 roku. W momencie zerwania dowiedzieliśmy się, że moja Ciocia zastępcza ma nowotwór. Napięcie w domu skupiało się na mnie, jako osoba wrażliwa zawsze starałem się wszystkim pomoc i rozweselić, a kiedy nie mogłem tego robić z własnych problemów to naturalnym było wyżywanie się na mnie. Aktualnie jestem samotny, oswoiłem się z tym, przestałem już cokolwiek czuć. Chodzenie do psychologów przerwałem, gdy usłyszałem kolejny raz „depresja” od niedorobionego psychologa czy psychiatry, którzy oczekiwali że wchodząc będę od razu w stanie powiedzieć im co mi dolega. Przez całe życie moja choroba miała obraz ambiwalentny, skąd do cholery miałem wiedzieć co mi jest, skoro nawet nie wiem kim jestem? Obecnie w wieku 24 lat nie mam już obok siebie nikogo, nikogo tez nie dopuszczam emocjonalnie, czuję się wycofany do własnej głowy, pełen obraz dysocjacji. Nie przeżywam niczego, a chciałbym. Jak normalny człowiek zrobić prawo jazdy, kupić wymarzone auto, znaleźć kochającą żonę itp. Ale nie potrafię, nie wiem gdzie szukać pomocy, zazwyczaj wizyty u psychologów kończyły się tylko tym ze lustrowałem im ich własną osobowość - dla kogoś żyjącego ciągle w myślach udawanie osoby siedzącej naprzeciw jest czymś niczym rozrywką. Co mam zrobić? Gdzie byli wszyscy skretyniali pedagodzy i psycholodzy wtedy? Nie zrobię sobie nic tylko dlatego że to byłoby tchórzostwo, ale nie mam motywacji żyć, bo jest to niczym katorga, każdy dzień zlewa sie w jedno a jedyne co robię to bujanie się z boku na bok, myśląc co by było gdyby. Próbowałem praktycznie wszystkiego, umiem grać na kilku instrumentach, rysować, modelować, rzeźbić, tańczyć (tańczyłem przez 11 lat w zespole). Z zawodu jestem elektrykiem, konserwatorem maszyn, mam uprawnienia na wózek widłowy oraz spawacza. A pomimo tego łapię roboty „poboczne” żeby dorabiać na studia które wznawiam z nowym miesiącem. Czuję się jak 17-latek który gdzieś zapomniał dorosnąć, szukać siebie i rozwijać. Zamknąłem się w swojej głowie i fantazjach w trakcie kołysania się. Co mam robić?
Izolacja społeczna po pandemii - kiedyś byłem inny. Co robić?

Dzień dobry, mam 34 lata, w wieku 25 lat i mniej, nie było tego. Otóż 7-8 lat pracowałem przed komputerem, z początku praca stacjonarna i kontakt z ludźmi był, w tym z kobietami, następnie nastał czas pandemii i izolacji - pracę zaczeliśmy wykonywać w domu, po pandemii nadal mogliśmy pracować w domu, trwało to kilka lat, niby wygodnie, ale bez kontaktu z ludźmi. 

Jak już minęła pandemia widzę, że się izoluję, unikam ludzi, nie przepadam chodzić na spacery, jak jest więcej ludzi na mieście, najlepiej spaceruje mi się zimą - wtedy jest mniej ludzi, ja jestem bardziej ubrany, nie widać tak szczupłych rąk i sylwetki. Nie to, że nie lubię ludzi, bardziej nie lubię tłoku, gdzie cały czas mijam kogoś lub siedzi wielu ludzi na ławce i patrzą. 

Do czego zmierzam - absolutnie nie mam chęci rozmawiać z płcią przeciwną, zamknąłem się w sobie? Tak jakby boję się kobiet. Dziś byłem w centrum handlowym i czułem się tam całkowicie niepewnie, nieswojo, jakby zestresowany. 

Próbuję wychodzić do ludzi. Teraz szukam nowej pracy, lecz nie przed komputerem, ale na budowie. Tylko że nie jestem w stanie iść i zapytać czy jest praca, raz miałem iść, ale różni pracownicy się na mnie patrzyli kto idzie i odpuściłem. 

W wieku ok. 19 lat też chodziłem i pytałem po budowach o pracę, ale nie było takiego myślenia, po prostu szedłem.. A czemu budowa? Sądzę, że tam trzeba przebywać z ludźmi, a nie tylko komunikować się przez komputer oraz jest tam różnorodność zadań, trzeba tam pytać, słuchać, rozmawiać. Dodatkowo jak nie zarabiam to myślę, że jestem nic nie wart,nie ma sensu nigdzie podróżować itd. 

Minus tego wszystkiego jeszcze taki, że nie mam kolegów i koleżanek, z którymi mogę wyjść - tak często jest samotność. Dawniej piłem alko, wtedy kontakty towarzystkie były prostsze. 

Czy mam tak wychodzić na miasto do ludzi, pomimo że często nie będę z nikim rozmawiał? Czy to mi pomoże? Dawniej byłem czasami nawet duszą towarzystwa, ale miałem wtedy dużo znajomych ;)

Mój mąż ma dwie twarze, dla mnie chłodną i obojętną, a dla innych w towarzystwie dusza człowiek, komplemenciarz. Czuję się gorsza, niewystarczająca.
Ostatnio ciągle płaczę i jest mi źle, czuję się zaniedbywana przez partnera. Kocham go, jesteśmy 20 lat po ślubie. Potrzebuję miłego słowa i czułości w prostych gestach... Niestety, mój mąż nie ma takich potrzeb. Jest bardzo stereotypowy, wychodzi z założenia, że przecież wiem, że mnie kocha, że nie musi mi tego mówić jak już raz powiedział. Nie ma potrzeby przytulić mnie czy powiedzieć mi coś miłego. Najgorsze, że córkę (nastolatkę) też traktuje bardzo oschle i szorstko. Chyba zawsze taki był. Tylko w czasach narzeczeństwa stać go było na romantyczne gesty i okazywanie czułości. Dla mnie nie ma serca, ale jednocześnie koleżankom (naszym wspólnym) wysyła wierszyki na walentynki z serduszkami, zrobiłam mu o to awanturę, kiedy zobaczyłam takie smsy, nie widział problemu. Jest typem, który ma wszystko poukładane, zaplanowane... Ma swoje wymagania, oczekiwania... którym ja nie potrafię sprostać(czuję, że go zawiodłam, że się mną rozczarował) Nie jestem typem pedantki, a on bardzo lubi porządek... podczas naszych intymnych chwil też ma coraz większe oczekiwania, chociaż odczuwam przyjemność ze zbliżeń i bardzo się staram, to jednak czuję, że on chciałby wciąż czegoś więcej... Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że jest typem narcyza. Lubi dobrze się ubrać i dobrze wyglądać. Ostatnio trzy razy w tygodniu chodzi na siłownie, jest przystojnym mężczyzną i cieszę się, że dba o siebie. Ale czuję się przy nim taka marna... Czuję, że mój mąż ma ogromną satysfakcję i przyjemność, że podoba się innym kobietom, ma się za playboja do tego stopnia, że kilka lat temu zdarzyła się taka sytuacja, gdzie żona najlepszego przyjaciela męża, stwierdziła, że coś poczuła do mojego męża. Zrobiła się z tego afera i o mały włos nie rozpadło się ich małżeństwo. Ona była moją przyjaciółką... Wybaczyłam i jej i jemu, całe zamieszanie wynikało ze swobodnego stylu bycia mojego męża... chociaż nadal mnie to bardzo boli, wszyscy udajemy jakby nie było wcześniejszej sprawy, ale je przeżywam odtąd każde nasze wspólne spotkania i obserwuję ich gesty, spojrzenia i słowa... ona jest atrakcyjną kobietą i wiem, że podoba się mojemu mężowi. Mój mąż ma dwie twarze, dla mnie chłodną i obojętną, a dla innych w towarzystwie dusza człowiek, komplemenciarz i brylujący przystojniak, który wszystko może... Wiem, że piszę bardzo chaotycznie, wiem że przez lata pozwalałam na takie traktowanie i patrzyłam przez palce na to, jak zachowuje się mój mąż... Wiem, że nie jestem doskonała, wiem, że jestem zazdrosna o niego i to jest zazdrość, która mnie niszczy, mam już tego dość, dłużej nie wytrzymam... co robić? Moje poczucie wartości jest na samym dnie, a do tego jeszcze martwię się jaki przykład daję córce...
Poczucie, że wszyscy się odsuwają, próbują ośmieszyć, doświadczam gaslightingu.

Witam, piszę te pytanie, iż borykam się z wewnętrznym problemem. 

Moje wewnętrzne dziecko cierpi, a z nim ja, odnoszę wrażenie, że wszyscy sie ode mnie odsuwają, unikają mnie, ignorują, a jak już sie odzywają, to próbują mi dogadywać, ośmieszyć albo stosować gaslighting, czuję jakby byli dla mnie niemili, odnoszę wrażenie, jakby mnie obgadywali. Czuje się z tym źle, mam wahania nastroju, chce mi się płakać, jest mi smutno, mam złe myśli, a w umyśle piszę negatywne scenariusze. 

W pracy doszło między mną a znajomym do konfliktu, w sumie z mojej winy, bo wykonywałem czynność zbyt długo, do czego się przyznaję i od tamtego momentu, wszystko zaczęło się psuć. 

Czy coś ze mną jest nie tak? co mogę poradzić z tym? czy samodzielne mogę sobie poradzić z tym problemem, jeśli tak, to jak? jak radzić sobie z gaslighting?

Czy jestem chorobliwie zazdrosny?
to ja mam takie pytanie do Was :-). Mam dziewczynę, która jest ze mną, mówi mi, że mnie kocha.Mieszkamy oddzielnie ponieważ mamy dzieci.Spotykamy się prawie każdego dnie. I teraz mam problem, Ona chodzi na spotkania ze znajomymi, integracje oraz wyjazdy z grupą lecz beze mnie. Wśród tych znajomych jest mężczyzna, który kiedyś z nią był a teraz pracują razem. Partnerka zapewnia mnie,że nic do niego nie czuje i nie chce z nim być. Za każdym razem jak wychodzi z nimi i z nim do knajpy lub na wyjazd, to siedzę u siebie, sam, w mieszkaniu i myślę co ona tam robi?, czy podczas noclegu nie są jednak razem lub czy w knajpie nie siedzą blisko siebie a potem nie zastają sami i np. się przytulają lub całują. Czy to normalne, proszę o odpowiedź, czy jestem chorobliwie zazdrosny?. z góry dziękuje za odpowiedź
Czy asertywność to egoizm? Jak dbać o siebie, nie zaniedbując innych?
Asertywność zawsze wydawała mi się trudna do zrozumienia. Często myślę, że jeśli wyrażam swoje potrzeby lub bronię swoich granic, to automatycznie staję się egoistką. Czasami czuję, że jeśli postawię na swoim, to inni uznają mnie za złą osobę, która nie potrafi się poświęcać. A przecież nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że dbam tylko o siebie i ignoruję innych. Z drugiej strony, jeśli nie jestem asertywna, to czuję się wypalona, wykorzystywana, jakby moje potrzeby nie miały żadnej wartości. Jak znaleźć równowagę między dbaniem o siebie a byciem empatyczną dla innych? Czy asertywność naprawdę oznacza, że jesteśmy egoistami?
Od jakiegoś czasu córka pisze z jakimś starszym chłopakiem
Mam problem z córką 15 letnia. Dowiedziałam się od mamy przyjaciółki (Ola) mojej córki, że od jakiegoś czasu córka pisze z jakimś starszym chłopakiem. Przyjaciółka martwi się i nią, ponieważ ten chłopak pisał do niej, żeby przestała zajmować czas mojej córce, bo ona nie ma wtedy czasu dla niego. Po rozmowie z córką okazało się, że chłopak ma niby 18 lat, ale ja mam obawy, że córka kłamie. Prosiłam o zakończenie znajomości, ale myślę, że córka tego nie zrobi. Nie wiem, jak z nią rozmawiać. Od czego zacząć ? Proszę o pomoc. Magda
Jak pomóc partnerowi w konflikcie z byłą partnerką o opiekę nad dzieckiem

Od 2 lat spotykam się z mężczyzną, który ma syna z poprzedniego związku. Matka jego dziecka robi mu ciągle o coś problem np. Że nie zajmuje się dzieckiem, bo pracuje, a jak ma wolne i proponuje, że zabierze syna do siebie, to wymyśla różne wymówki, żeby tylko go nie wziął, albo też mówi, że nie pojawia się w szkole u syna a jak partner chce pójść do szkoły to twierdzi że nauczyciele go nie znają i kategorycznie się nie zgadza itd. Takich sytuacji jest naprawdę wiele. Kontakty mają ustalone przez sąd, a każda próba spotkań z dzieckiem częściej niż zostało to ustalone w sądzie, kończy się odmową ze strony matki. Czasem wydaje mi się że ta osoba czerpie ogromną satysfakcję z tego, że utrudnia mu życie. A ja widzę, jak wiele nerwów kosztują go te ciągłe kłótnie, ale nie potrafię mu pomóc. Nie wiem, jak radzić sobie z takim człowiekiem

Mąż ukrył przede mną pożyczkę. Czy on mnie kocha, czy jest ze mną tylko dla seksu?

Czy jeśli mąż utaił, iż wziął zaliczkę i ile, jest kłamstwem? Po czym mówił, że nie będzie już kłamał, że wszystko będzie mówił? 

Może inaczej - 14 października wziął zaliczki 100 zł na zakupy itp. 

Na drugi dzień poszedł ze mną w gości do swoich rodziców. Byłam w WC. Pół dnia rozmawialiśmy, iż pójdziemy do lekarza by go zbadał, bo ma swe męskie problemy. Stwierdziliśmy, iż dostanie leki. Poszliśmy do apteki, pokazał swą receptę lek 48zl, mąż do mnie tekst cyt,, dobrze, że pożyczyłem od mamy,,. Zapytałam się go kiedy? Odpowiedział cyt,, jak byłaś w WC,,. 

Coś mi nie pasowało, napisałam teściowej smsa z zapytaniem czy pożyczała mu 100 zl, ona zaprzeczyła. Trzymałam tego smsa na odpowiednią chwilę, by udowodnić mężowi swe małe kłamstewko. Myślałam, że powie sam, lecz on nic sobie z tego nie zrobił. Jakby nic się jego zdaniem nie stało wróciliśmy do domu, po drodze ładne selfie, robiliśmy żarty, wszystko pięknie. W domu wspólna kąpiel, udany sex, mega. Nadal nic nie mówił. Stwierdziłam, poczekam i wygarnę mu następnego dnia. Na drugi dzień tuż przed wyjściem jego do pracy milczę i czekam co powie. On uśmieszki, kochanie, kotku itp. Piliśmy wspólnie kawę, zebrałam się i mówię do męża z nerwem "tak teraz szczerze pożyczałeś od mamy 100zl?". On szoku doznał, mówi NIE. Zapytałam czemu tak okłamałeś, wrobiłeś w to mamę? On, że to nic takiego, że chciał mi powiedzieć, ale było mu głupio, że chciał zaoszczędzić, że miał chęć mi dać te 100 zl bym sobie coś kupiła. Powiedział, że już tak nie będzie robił.

Co mam myśleć czy to kłamstwo? Czy jest uczciwy? Co do uczuć, miłości co zapewnia non stop, że boi się, że odejdę, że kocha mnie na maxa, że jaram go itp. Czy to manipulacja, kombinacje by mnie zwieść ? Czy tylko potrzeba bycia ze mną tylko dla sexu?. Nie wiem co myśleć, przestaje mu ufać. Wydaje mi się, że trzyma się u mego boku, bo boi się rozstania z mej strony. Kocham go, lecz nie wiem co myśleć.

Jak rozpoznać, czy partner się dystansuje i czy mu naprawdę zależy?

Zaczynam odczuwać, że facet się dystansuje. Jak sprawdzić, czy faktycznie mu zależy?

Jestem zmęczona zawodzeniem się na ludziach, dlatego rozważam rozwijanie znajomości z kimś, kto ewidentnie kłamie, bo to nowa okazja do przyjaźni.
Dzień dobry. Poznałam niedawno chłopaka (z myślą, żeby się po prostu kolegować). Jest on Sycylijczykiem i powiedział mi, że mieszka w Polsce od 6 lat. Jestem prawie pewna, że kłamie odnośnie tego, ponieważ ledwo zna polski, wciąż ma włoski numer telefonu (a po kilku miesiącach przebywania w innym kraju UE odcinają internet, ja tak miałam jak mieszkałam za granicą i wiele osób) ale przede wszystkim nie wiedział, że w polsce używamy głównie messengera do kontaktu online (on nadal używa whatsapp, bardzo popularny we Włoszech. Przecież gdyby poznał kogokolwiek bliżej w Polsce, wiedziałby tak podstawową rzecz). Jest to bardzo podejrzane i niepokoi mnie to. Biorąc to pod uwagę wszystko, wychodzi na to, że on jest tu od niedawna. Nie wiem dlaczego kłamie na ten temat? Wiem, że to pytanie retoryczne, bo kto ma to wiedzieć. Polubiłam go jednak i chociaż rozsądnym raczej byłoby nierozwijanie znajomości, gdy ktoś widocznie kłamie, to ja non stop zawodzę się na kimś, kogo dopiero poznałam i jestem już tym tak zmęczona niesamowicie, że nie wiem co zrobić. Dziwnie by było zapytać go wprost, dlaczego kłamie albo czy kłamie.
Jak skutecznie wyjść z toksycznego związku?
Witam co mam zrobić aby wyjść z toksycznego zeiazku
Lubię siebie i swój wizerunek, ale ludzie źle na mnie reagują. Nie chcę się zmieniać, co mam robić?
Dzień dobry! Zastanawia mnie dlaczego ludzie nie lubią mojego wyglądu. Mam specyficzny wygląd nosa, ogólnie twarzy oraz ubieram się niestandardowo, ale nie wulgarnie czy niechlujnie. Nie przeszkadza mi to wcale. Polubiłam swój nos, twarz i akceptuję swój wygląd. A ubiór jest taki jak kocham wyglądać. Mimo to często ludzie mówią mi uwagi na temat wyglądu, że coś niby jest nie tak z moim wyglądem, że ,,pewnie mam ciężko w życiu z takim wyglądem" i w ogóle. Poza tym jestem zawsze źle oceniana na początku. No może nie zawsze, ale w większości przypadków. A później jak ktoś mnie pozna to się grubo myli. Najgorsze w tym wszystkim jest, że ja wcale nie widzę brzydkiej osoby w sobie i nie chcę się zmieniać. Ale denerwuje mnie podejście innych. To nie jest tak, że nie mam znajomych. Mam, bardzo dobrych zresztą. Lecz przez to, że ludzie mnie traktują w ten sposób poważnie się zastanawiam czy nie zmienić czegoś w swoim wyglądzie. Co robić? Chcę być normalnie traktowana i akceptowana.
Wstydzę się za swoje myśli, które kompletnie się zmieniają w trakcie miesiączki.
Jestem z partnerem 7 lat, mało się kłócimy, spędzamy sporo czasu ze sobą, jest okay, mieszkamy razem, jesteśmy życzliwymi ludźmi, czuję, że partner mnie wspiera, jest przy mnie zawsze, gdy potrzebuje. 3 lata temu przez rok przyjmowałam leki na depresję, na co dzień jestem osobą bardzo wrażliwą i lękliwą, brak mi pewności siebie. Mam taki problem, że w tym tygodniu podczas miesiączki mój mózg stwierdził, że nie kocha już partnera, że chce być z kimś innym. Miałam też jeden sen, w którym filtrowalam ze swoim dawnym kolegą, z którym nie miałam nawet jakis bliskich relacji, po prostu znajomy. Aktualnie boje się, że mój związek się rozpadnie, jestem płaczliwa, płakałam chłopakowi, że doprowadzę do tego, że nie będziemy razem, że czuję jakbym zrobiła coś bardzo złego. Płaczę z powodu wyrzutów sumienia, jakbym nas zawiodła. Nigdy nie zdradziłam partnera, nigdy nie szukałam nikogo na boku, mój partner też nie robi takich rzeczy, ogólnie mam mało znajomych, ponieważ jestem introwertyczką, więc w sumie to nawet nie miałabym z kim zdradzać. Nie wiem co zrobić z takimi myślami. Pół roku temu miałam pierwszy raz podobną sytuację, tylko że przed miesiączką tak było, po miesiączce minęły takie mysli, ale od tamtego czasu już nie uważam, że mój parter jest taki słodki, nie rozczula mnie tak jak jeszcze pół roku temu. Zawsze czułam, że "to mój słodki chłopak", chciałam go tulić do siebie, bo mnie tak rozczulał A teraz czuję jakbyśmy byli po prostu znajomymi, jesteśmy dla siebie mili i to tyle. Chwilę przed tym pierwszym razem, gdy miałam takie myśli w głowie, to w pracy pojawił się jeden chłopak, z którym miałam bardzo miły kontakt, kontakt tylko online na chacie, bo nie poznałam go osobiście, on to był taki bajerant, pisał bardzo emocjonalnie to co kobieta chciałaby usłyszeć, nic do niego nie czułam, czasem gdzieś pojawiał się w myślach, i trochę czekałam aż do mnie napisze. Myślę, że on mógł mieć wpływ na to, że mój mózg zaczął coś wymyślać. Jak minęła miesiączka to nie myślałam już o tym chłopaku, ale jakiś lęk został. Ze strony chłopaka nic się nie zmieniło, wspiera mnie, wie o wszysktim, ale uważa, że to tylko chwilowe wahania nastroju, że między nami nic się nie zmieniło, że możemy żyć dalej. A ja nie wiem już co o tym wszystkim myśleć, to okropny stan, stan, w którym mam wyrzuty sumienia okropne, jakbym faktycznie zdradziła partnera, a ja naprawdę do niczego takiego nawet nie dążyłam. Proszę o podpowiedź co mogę z tym zrobić, czy to wgl jest normalne :( Wiem, że to minie, będzie lepiej, wrócimy do normalności, ale ta normalność już nie jest taka słodka jak kiedyś, chciałabym żeby znów mnie rozczulał Bo nadal chce z nim być, jest wspaniały Nie wiem co się dzieje w mojej głowie...
Czy to moja wina? Wyrzuty sumienia po urwaniu kontaktu z osobą w związku.

Dzień dobry. Pewnego czasu poznałam mężczyznę, który podobno ma źle w małżeństwie. Ja też jestem w takiej sytuacji. Z czasem zbliżyliśmy się do siebie. Ja coraz bardziej weszłam w to uczucie. On chciał, żebym coraz mniej dzwoniła, bo ma problemy, a ja dzwoniłam coraz więcej, bo bałam się, że go stracę. Zostawił mnie przez to i powiedział, że przez to moje zachowanie i że to moja wina. Powiedział, jakbym inaczej postąpiła to byłoby dobrze. Teraz mam wyrzuty sumienia i to straszne, a do tego leczę się od paru lat na depresję lękową i nie mogę dać sobie rady, jak tak można? Moje wyrzuty sumienia mnie przytłaczają. Czy to moja wina?

Mam niską samoocenę, dodatkowo mam wrażenie, że partner już mnie nie kocha, przy mnie odwraca się za innymi kobietami.
Nie umiem poradzić sobie z tym, że partner patrzy na inne kobiety i obserwuje kobietę, potem jak, np. ona też się spojrzy to zaraz poprawia włosy itd. Kiedyś była sytuacja, że byliśmy w kościele, biała niedziela naszej córki, a on ciągle przez całą msze patrzył i odwracał się na moją dobrą koleżankę, której nie znał, było mi cholernie przykro i wtedy zaczęło się sypać, bo zrozumiałam, że raczej mnie już nie kocha, on na nią patrzył jak kiedyś na mnie, ja się wyszykowałam, a on nawet na mnie nie spojrzał, tylko patrzył na nią tak inaczej przez całą mszę, nawet jak klękał to odwracał głowę. Jeździ ciężarówkami, nie ufam mu w ogóle, parę drobnych kłamstw w czasie naszego małżeństwa sprawiły, że przestałam mu ufać. Nie umiem odgonić myśli takich jak ; już pewnie za jakąś się ugania, bo jak się odwraca w mojej obecności to co robi jak mnie nie ma , zadręczam się strasznie, dodam, że mam bardzo niską samoocenę, nie umiem dostrzec w sobie nic dobrego, chociaż nie powiem -faceci zwracają na mnie uwagę często. Jak walczyć z niską samooceną? Jak pracować nad sobą, bo te myśli mnie wykończą.