Jak odzyskać zaufanie i wiarę w miłość po zakończeniu długiego związku ze zdradą?
10 miesięcy temu mój 5-letni związek się zakończył, nie z mojej inicjatywy. Przyczyna? Dobre pytanie, aczkolwiek najprawdopodobniej osoba trzecia (po chwili od zerwania dodawane były zdjęcia z inną dziewczyną, więc nie ciężko mi się domyślić, że był to powód). Nasz związek nie był idealny, byłam, chociażby zdradzana, ale ja kochałam szczerze i prawdziwie.
Ale mniejsza już o to, wiedziałam, że coś się psuło, że się odsunął i mimo moich starań, nic nie potrafiłam już zrobić.
Odpuściłam i mimo płaczu przy zerwaniu, bo jednak były emocje, to nie prosiłam, żeby został, wiedziałam, że tak będzie lepiej. Pierwszy raz od pięciu lat poczułam może nawet lekką ulgę. Problem jest w tym, że ja wiem, że ma nową dziewczynę, że wszędzie się sobą chwalą i nie rozumiem, jak od razu po zerwaniu potrafił wejść w nowy związek. Czy jego „Kocham Cię” mówione do mnie było kłamstwem przez te 5 lat? Bo jak można tak szybko mówić to komuś innemu? U mnie minęło tyle miesięcy, a ja nie potrafię się zakochać, nawet zauroczyć się nie miałam okazji i boję się, że już nigdy nie będę umiała. Czuję, że mnie to zniszczyło, mimo świadomości, że tak jest mi lepiej i naprawdę masa dobrych rzeczy się wydarzyła. Spełniam marzenia, to ciągła myśl o tym, że on „ jest szczęśliwy” z kimś innym, a ja mimo wielu możliwości wielu spotkań i mężczyzn wokół, nie czuję nic do nikogo. Próbowałam, ale nie umiem sobie wmówić, że kogoś kocham, bo to trzeba czuć. Nie wiem, ile czasu to potrwa, chciałabym po prostu potrafić jeszcze obdarzyć kogoś tak wielką miłością, jaką dawałam mu. No jak na razie stałam się zupełnym przeciwieństwem siebie. Może to przez lęk, że znowu się poświęcę i ktoś mnie zostawi. Powiedziałabym, że może to przez to, że naprawdę był miłością mojego życia, ale z drugiej strony wiem, że nie mógł nią być. Był agresywny, zdradzał, więc to nie mógł być on. Ale ciągle mam go w głowie i to, że on o mnie zapomniał, jakbym nic dla niego nigdy nie znaczyła, to nie kwestia mojej tęsknoty a bardziej wściekłość na brak szacunku, jakim uważam, że mnie potraktował.
Jak uwierzyć po czymś takim w miłość i jak na nowo nauczyć się ufać ludziom w ich intencje? Czy da się zapomnieć o kimś, kto naprawdę był dla nas tak ważny? Zmieliłam całe moje życie, ale tych myśli nie potrafię nadal.
Anonim

Ewa Łycyniak
Twoje emocje są całkowicie naturalne – po tak długim związku trudno jest nagle odzyskać spokój i zaufanie do ludzi.
To, że Twój były partner szybko wszedł w nową relację, nie musi oznaczać, że jego uczucia były fałszywe, ale może świadczyć o jego sposobie radzenia sobie z rozstaniem. Na ogromne uznanie zasługuje to, że dałaś sobie czas na przeżywanie emocji, to naprawdę bardzo dojrzałe i wymagające podejście.
Obecna blokada przed nowymi uczuciami może wynikać z mechanizmu obronnego – Twój umysł chroni Cię przed kolejnym zranieniem. To nie znaczy, że już nigdy nie poczujesz miłości, ale że potrzebujesz więcej czasu i bezpiecznej przestrzeni, by ponownie zaufać.
Jeśli czujesz, że to, co się wydarzyło, nadal Cię przytłacza, warto dać sobie przestrzeń na przepracowanie tych emocji. Czasem rozmowa i głębsza refleksja pomagają lepiej zrozumieć siebie i swoje potrzeby. Odbudowanie zaufania i otwarcie się na nowe relacje to proces, który wymaga czasu, ale jest możliwy.
Ważne, byś szła w swoim tempie i pamiętała, że masz w sobie siłę, by stworzyć szczęśliwą przyszłość.

Anastazja Zawiślak
Strata kogoś, kogo kochałaś przez tyle lat, jest ogromnym ciosem, zwłaszcza gdy wiązało się to z brakiem szacunku i zdradą.
To naturalne, że masz w sobie sprzeczne emocje – z jednej strony wiesz, że ten związek nie był dla Ciebie dobry, a z drugiej nie potrafisz wyzbyć się myśli o nim i o tym, jak szybko znalazł kogoś innego. To, że on wszedł w nową relację tak szybko, nie oznacza, że Twoje uczucia były mniej wartościowe lub że nie znaczyłaś dla niego nic. Każdy inaczej radzi sobie z rozstaniem – niektórzy od razu szukają nowej osoby, by zagłuszyć pustkę, inni – jak Ty – potrzebują czasu na przepracowanie emocji. Nie oznacza to, że już nigdy się nie zakochasz. Po prostu teraz Twój umysł i serce nie są gotowe, bo wciąż leczą się po tym, co się wydarzyło.
Twoja trudność z zaufaniem i lęk przed kolejnym odrzuceniem są całkowicie zrozumiałe. Byłaś osobą, która włożyła w ten związek dużo miłości i energii, a w zamian dostałaś coś, co zostawiło ślad na Twoim poczuciu własnej wartości. Ale to, że on Cię nie docenił, nie oznacza, że kolejna osoba zrobi to samo. Nie musisz teraz niczego przyspieszać ani zmuszać się do czucia czegoś, czego nie ma. Najważniejsze, żebyś skupiła się na odzyskaniu siebie – nauczeniu się, jak kochać i szanować samą siebie, zanim ponownie oddasz serce komuś innemu. Miłość przyjdzie wtedy, kiedy będziesz na nią gotowa – bez pośpiechu, bez presji, bez strachu. Przepracowanie tej straty, poprzez terapię, może pomóc Ci odbudować zaufanie i pozwolić sobie na nową, zdrową miłość w przyszłości. A to, że teraz nie czujesz nic do nikogo, nie znaczy, że tak będzie zawsze. Zachęcam Cię do skorzystania z konsultacji psychologicznej (online lub stacjonarnie).
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Emilia Jędryka
Droga Autorko,
Przykro mi, że znalazła się Pani w takiej sytuacji. Pani przeżycia są bardzo trudne i zrozumiałe, że to wszystko wpływa na Pani poczucie bezpieczeństwa i zaufania do siebie oraz innych. To, że nie jest Pani gotowa na nową miłość, nie oznacza, że nigdy nie poczuje Pani tego, co czułaś w przeszłości. Czasami po trudnych doświadczeniach, takich jak zdrada, potrzeba czasu, by się na nowo otworzyć, zarówno na siebie, jak i na innych.
Pani poczucie straty i złości na brak szacunku są naturalne.
Warto jednak zastanowić się nad tym, co może Pani zrobić dla siebie teraz, by zacząć odbudowywać swoje poczucie wartości. Niezależnie od tego, co zrobił były partner, nie musisz pozwalać, by jego decyzje definiowały, jak postrzegasz siebie. Zamiast tego, proszę postarać się budować zaufanie do siebie, nawet jeśli nie ma Pani teraz ochoty na zaufanie innym.
Czy może Pani pomyśleć o małych krokach, które można już teraz podjąć, aby dać sobie przestrzeń na gojenie ran i pozwolić sobie na poczucie ulgi w tej trudnej sytuacji? Może to być coś, co daje poczucie sprawczości i odzyskiwania równowagi. Warto dawać sobie czas na przetwarzanie tych emocji, aby mogły one w końcu stać się częścią Pani historii, ale nie jej definicją.
Zachęcam do rozważenia konsultacji z psychologiem.
Psycholog pomoże stworzyć przestrzeń, w której będzie Pani mogła przyjrzeć się sobie i temu, co przeżywasz, w bezpieczny sposób.
Serdecznie pozdrawiam,
Emilia Jędryka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień Dobry, Nie wiem, czy otrzymam odpowiedź, ale nie będę ukrywać, że nie potrafię już sobie poradzić z tym, co się dzieje w moim życiu. 25.05.2023r. poznałem moją pierwszą i prawdziwą miłość o imieniu Maja. Jest Ona cudowną dziewczyną, kobietą, przepiękna oraz najlepszą, jaka istnieje. Żadna nie może z nią rywalizować. Jest ona dla mnie najważniejsza. Problem się pojawia, że ja sobie to wszystko za późno uświadomiłem, jaki diament straciłem. Mimo że Ona mnie raniła, to ja jestem głównym winowajcą rozpadu tej relacji - zdradzałem ją, oszukiwałem, byłem toksyczny i nadwyraz kontrolujący. Nie posiadałem do niej zaufania, a jednocześnie wierzyłem jej, że jest wobec mnie szczera. Mam ogromne problemy z samoakceptacją. Nie potrafię kontrolować własnych emocji. Dalej jestem tym małym chłopcem, któremu nikt nie pokazał, jak wygląda miłość, jak powinno się kochać oraz jak powinno się rozmawiać. Ciągle jestem tym małym chłopcem, którego Ona pokochała, a jednocześnie mnie nienawidzi. Dzisiaj, czyli kiedy to pisze - jest 12.02.2025 godz 10:28. Pomiędzy 8 a 10 widziałem się z nią. Poszedłem do niej do domu - z kwiatami, z listem, który do niej pisałem (niedokończony). Prosiłem, błagałem ją na kolanach - jednak Ona pozostawała nieugięta. Pozostawała przy swoim, że nie chce się z nikim wiązać. Mnie - poniosły emocje, raz podniosłem głos i wszystko runęło. To, o co walczyłem uciekło ode mnie, na kolejne kilkaset kilometrów, które tym razem będę musiał pokonać pieszo. Ona daje nam możliwość w przyszłosci - mam się zmienić mentalnie, mózgowo. Zmienić swoje zachowania, zacząć nad sobą panować, a jednocześnie dalej być tym słodkim chłopcem, którego Ona pokochała. Chce jej dać wszystko, wszystko, czego pragnie. Chciałbym się zmienić - dla siebie i dla niej. Dla mojej i jej przyszłości. Dla wspólnej przyszłości. Liczę na pomoc.
Jak mogę zacząć zmianę? Co powinienem zauważać, czego się strzec i jak reagować na różne rzeczy.
Czy powinienem okazywać zazdrość, że spędza czas z innymi chłopakami teraz?
Byłam ze swoim facetem prawie 9 lat, jednak od stycznia przechodzimy kryzys. W lutym się wyprowadził i teoretycznie nie byliśmy parą. Ciągnie nas do siebie, próbowaliśmy się dogadać, ale bezskutecznie. Dowiedziałam się jednak, że w czasie kiedy mieliśmy tą 'przerwę' poznał dziewczynę, z którą spędzał czas i rozmawiał. Mówił, że zakończył tę znajomość, bo wie, że kocha mnie i to ze mną chcę odbudować to, co budowaliśmy przez tyle lat. Jest mi bardzo ciężko, bo kocham Go naprawdę mocno, ale nie wiem, czy jestem w stanie poradzić sobie z myślą, że ktoś był w jego życiu. Mówił, że nie zdradził, a ja zaczynam się zastanawiać czy jest to prawdą. Boję się, że z czasem dostanę jakieś dowody. Mam pełno myśli, z którymi nie mogę sobie poradzić. Mieliśmy od kwietnia zamieszkać razem i zacząć budować nowy, silniejszy związek, nie wracając już do tego starego. Mówił, że szukał zrozumienia i wsparcie w tej osobie, ale nie czuje nic do niej. Boję się, że będąc ze mną, będzie rozmyślał o niej. Jestem rozbita... Chciałabym sobie bardzo poradzić z tymi myślami, zamknąć ten ciężki rozdział i faktycznie zacząć budować relację opartą na szczerości, wierności, zaufaniu, wspieraniu się wzajemnym. Nie wiem tylko, czy jestem w stanie udźwignąć całą tę sytuację. Cały czas chciałabym Go wypytywać o relację z tą dziewczyną, co miała, czego ja nie miałam, jak się poznali, dlaczego do niej zagadał, skoro wiedział, że może mnie to skrzywdzić... Jest mi po prostu bardzo ciężko... Ale kocham Go całym sercem, on mówi, że też mnie kocha, że zostawił za sobą to wszystko i chcę angażować się w naszą relację... Proszę o pomoc! Jestem bezradna.
Dzień dobry. Chciałem się poradzić odnośnie do związku, który zakończył się już ponad rok temu. Mój problem jest taki, że ponad rok temu zakończyłem swój związek z kobietą, z którą przeżyłem 7 lat (ja zostawiłem ją). Po zakończeniu związku szybko zrozumiałem, że jednak ją kocham i jest to miłość mojego życia, lecz niestety ona w tym czasie zaczęła spotykać się z kimś innym (kolegą z pracy). Przez cały rok próbowałem ją odzyskać, lecz nieskutecznie, ona niejednokrotnie zwodziła mnie, dając mi nadzieje na odbudowanie tego związku, lecz tak się nie stało, aż w końcu przyszedł czas, w którym dowiedziałem się, że ona spotyka się ciągle z kolegą z pracy, a wtedy załamało mnie to bardzo i postanowiłem raz na zawsze zakończyć nasz kontakt. Po tych wszystkich wydarzeniach starałem się na nowo odnaleźć siebie, lecz myśl o byłej partnerce była ze mną każdego dnia i o każdej porze. Pracujemy razem, przez co widywałem ją ciągle w pracy i to w dodatku z jej nowym partnerem. Po roku czasu odezwała się do mnie ze skrucha, ze przeprasza i że nadal ma do mnie jakieś uczucia, postanowiłem, że zapomnę o wszystkim, co się działo i będę próbował z nią stworzyć związek na nowo, ponieważ bardzo mocno ją kocham. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że ona poszła do łóżka z tym facetem, z którym się spotykała, starałem się o tym nie myśleć, lecz myślałem bardziej o odbudowaniu naszej relacji. Po tym, co się dowiedziałem, postanowiłem przyznać się jej, że też poszedłem z kimś do łóżka, gdy nie byliśmy razem, lecz ona już nie chciała nic więcej słuchać, po prostu napisała mi, ze mnie nienawidzi, że zmarnowałem jej życie itp. Ogólnie nasz związek nie był też idealny, dużo zawiniłem swoją niedojrzałością i brakiem starań. Dopiero po stracie jej zrozumiałem, że powinienem się zmienić i byłem gotów zrobić to dla niej, ze względu na to, że ją bardzo kocham. Teraz niestety jest już za późno na wszystko, lecz niestety ja ją nadal bardzo mocno kocham i pytanie moje jest takie „W jaki sposób mogę jej pomóc, żeby zapomniała o nas i o uczuciu do mnie? „Co mam zrobić, żebym sam zapomniał i dał jej wolność?”
Jestem w rozsypce i mój świat się zawalił. Jestem po ślubie 8 lat i miesiąc temu dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradza. Zdradzał mnie od pół roku z koleżanką z pracy, która sama ma rodzinę i dzieci. Gdy dałam mężowi ultimatum, z dnia na dzień zostawił ją i zaczął się starać o nasze małżeństwo.
Widzę, że się zmienił, chce pójść ze mną na terapię i zachowuje się całkiem inaczej. Ale ból, który mam w sobie, mnie przerasta i boli mnie to, że przez pół roku prowadził dwa życia.
Kłamał mnie, a ja nawet się nie zorientowałam. Cały czas zadaję sobie pytanie, czemu mi to zrobił i czemu to tyle trwało? Dlaczego? Widzę, że się stara, ale nie wierzę mu, gdy mówi, że już nigdy tego nie zrobi, że był to błąd, że kocha mnie.
Tłumaczy się, że nie wie, dlaczego tak zrobił, że miał mętlik w głowie, że nie myślał, że tak bardzo mnie zrani. Nie wiem, co mam myśleć, bo to nie było jednorazowe spanie z kimś. Proszę, o odpowiedź, co ja mam zrobić? Zostać z nim i dać szansę? Czy romans, który trwa pół roku, jest za długi i powinnam go zostawić?