
Czy warto starać się o zaufanie przyjaciela po zerwaniu znajomości z powodu różnic post-terapeutycznych?
Dzień dobry, co robić. Dobry kumpel zerwał nagle ze mną znajomość uznając, że nasze drogi się rozeszły, bo on po terapii stał się innym człowiekiem, realizuje się zawodowo i życiowo. Poszedł bardzo do przodu. Ja stoję w miejscu i tylko mu narzekałem, a nic z tym nie robiłem. Wysysałem energię z niego. Zarzucił również, że mu w pewnej chwili nie pomogłem, kiedy potrzebował pomocy. Po miesiącu od zerwania znajomości złożył mi życzenia imieninowe. Dalej jesteśmy znajomymi na fejsie. Dwa miesiące później napisałem, że chce pogadać i powiedziałem, że po tych wydarzeniach pracuję na terapii nad sobą. Nie chciał rozmawiać. Powiedział, że jak się zmienię na terapii i pokaże, że coś robię ze swoim życiem to mam się ewentualnie odezwać. Że nadwyrężyłem jego zaufanie. Co robić w tej sytuacji? Dać sobie czas, żeby emocje opadły. Przerobić temat na terapii i odezwać się za rok czy dać sobie spokój z tą znajomością.
Adam
Monika Włodarkiewicz
Dzień dobry, widzę, że chciałby Pan, aby dać Panu konkretną strategię jak teraz postąpić z tą znajomością. Myślę, że żadna osoba z zewnątrz nie będzie w stanie dać Panu najlepszego rozwiązania i tym samym wziąć dpowiedzialność za tę sytuację i waszą dalszą znajomość.
Mogę jednak zwróć uwagę na rzeczy, które mnie zatrzymują i zastanawiają w Pana wypowiedzi. Może przemyślene tych kwestii pomoże Panu odpowiedzieć sobie na zadane pytania.
Zastanawia mnie jak to jest, że kumpel zerwał tę znajomość, z czego to wynika?
Czy ta jedna sytuacja, w której Pan mu nie pomógł tak przeciążyła szalę, że nie widział dalszej potrzeby dbania o tę relację?
A jak Pan się ma w tej znajomości? Dlaczego Panu na niej zależy?
Czy poszedł Pan na terapię z jakiś swoich powdów i ma Pan swoją motywację, czy głównie chodzi o tego znajomego?
Bardzo zastanawiająca jest ta sytuacja, bo terapia raczej nie jest sama w sobie powodem, że pacjenci zrywają kontakt z osobami ze swojego otoczenia ,które nie przeszły terapii. Myślę, że jeśli ma Pan taką potrzebę warto, aby omówił Pan tę stratę znajomego na spotakniach z psychoterapeutą, bo widać, że jest Pan przejęty tą sytuacją. Może kiedyś pojawi się też szansa, aby wrócić do tematu i omówić to z tym kumplem, jesli nadal będzie Pan tego chciał.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Maciej Woropaj
Dzień dobry.
Chcę podzielić się z Tobą w oparciu o wiedzę i swoje, podobne doświadczenie.
Zerwanie takiej rzeczywistej przyjaźni często bywa nie mniej bolesne niż rozstanie miłosne. Szczególnie trudno jest gdy towarzyszy sytuacji także poczucie winy, żalu i niesprawiedliwości. W takiej sytuacji warto mieć na względzie kilka rzeczy.
To twój przyjaciel autonomicznie zdecydował, że zamknął jakiś rozdział w swoim życiu, postawił jasne granice: nie chce teraz kontaktu, oczekuje od Ciebie zmiany i odsunął się, żeby zadbać o siebie. Może to być naturalna dla niego forma ochrony i sposób na uporządkowanie życia po odbytej psychoterapii i oznaczać tylko tyle, że prawdopodobnie zmieniły się jego potrzeby i granice. I to jest OK.
Jeśli chodzi o życzenia z jego strony, to mogą one oznaczać, że ta relacja nie jest jednak całkowicie zerwana, z drugiej jednak strony trzeba mieć na względzie, że może to też być wyłącznie wyraz kultury, przekonań, chęci okazania szacunku wynikającego systemu wartości, ale niekoniecznie zaproszeniem do wznowienia relacji w takiej samej formie jak dotychczas. Warto dać sobie nawzajem czas.
Jeśli jesteś w terapii własnej, to ta sytuacja jest świetnym przyczynkiem do zajęcia się tym, co w Tobie uruchomiła ta relacja i jej utrata. To może być bardzo cenne źródło przede wszystkim do pracy nad sobą. Decyzja o własnej terapii i jej kontynuacja dobrze, żeby wynikały wyłącznie z potrzeby realnej pracy nad sobą i dla siebie, a nie dla odzyskania relacji, czy chęci spełnienia przedstawionych warunków.
Jeśli o mnie chodzi, to rodzi się we mnie takie pytanie: Co tak naprawdę chcesz odzyskać – tego człowieka, relację z nim, a może chodzi o twoje poczucie, że zasługujesz na przyjaźń?
Moje doświadczenie jest takie, że wiele relacji, nawet bardzo wartościowych i bardzo głębokich było niezwykle ważnych, wartościowych, cennych i głębokich, ale były one dane tylko na określony czas. Często różne okoliczności jak czasy, czy odbyta psychoterapia powodują, że jesteśmy w innym miejscu, kimś innym. Bo każdy z nas ciągle "staje się". I być może teraz najważniejsze jest odzyskanie kontaktu z sobą. Nie po to, by odzyskać kogoś, ale by naprawdę siebie zrozumieć i zadbać o to, co teraz boli, by potem w wolności odzyskiwać relacje, ale też godzić się na to, że niektóre się skończą.
Martyna Jarosz
Dzień dobry,
Dziękuję za podzielenie się tą sytuacją, to z pewnością bolesne i trudne doświadczenie. Na ten moment najlepiej dać sobie czas, skupić się na terapii i własnym rozwoju. To dobra okazja, by przepracować temat relacji, oczekiwań i granic, zarówno swoich, jak i innych ludzi.
Zadaj sobie pytanie: Czy chcę odbudować tę relację z potrzeby bliskości, winy, czy dlatego, że naprawdę widzę w niej wartość dla obu stron teraz, nie tylko w przeszłości?
Daj sobie przestrzeń na zmianę, a potem zobacz, czy ta relacja wciąż ma sens i miejsce w Twoim życiu.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz
Olga Żuk
To, co przeżywasz, jest bolesne, ale też ważne. Twój znajomy postawił granice i jasno zakomunikował, czego potrzebuje. Teraz najlepsze, co możesz zrobić, to naprawdę skupić się na sobie — nie dla niego, ale dla siebie. Daj sobie czas. Jeśli za jakiś czas poczujesz, że naprawdę coś się zmieniło i wciąż Ci zależy, możesz spróbować się odezwać. A jeśli nie — to też będzie w porządku. Nie wszystko da się naprawić, ale każda relacja uczy.
Pozdrawiam,
Olga Żuk
Katarzyna Kania-Bzdyl
Drogi Adamie,
a czy dla Ciebie ta znajomość była satysfakcjonująca? Czy czujesz się przy swoim kumplu dobrze?:)
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Zobacz podobne
Miałam starszą przyjaciółkę (tak przynajmniej myślałam). Wspierała mnie, dzwoniła do szpitala, ja też jej pomogłam w ważnej sprawie, mówiłyśmy sobie różne ważne rzeczy, śledziła moje życie na Instagramie, pisałyśmy w Sylwestra i Nowy Rok.., dużo rozmawiałyśmy. Była dla mnie niczym mama, a ja ze swoją miałam i mam chłodne relacje. Wręcz uzależniłam się od niej emocjonalnie i martwiłam się, gdy długo nie pisała lub nie dawała lajków do zdjęć. Jednak po Nowym Roku miałam wrażenie, że już tylko ja się staram, bo ciągle ja pierwsza się odzywałam.
Niby "zabiegana" a jakoś wcześniej czas był...Aż pod koniec lutego poszło tak naprawdę o pierdołę i postanowiła zerwać kontakt. Miałam wówczas ciężki dzień i pod wpływem emocji coś palnęłam, a ona to odebrała jako atak na siebie, choć doskonale znała sytuację i moje reakcje na pewną osobę.
Zakończyła, odrzucając mnie tak drastycznie "rozumiem, że miałaś ciężkie dzieciństwo, ale nie jestem, nie byłam i nie będę twoją mamą, no sory". "Ty nie panujesz nad nerwami" (choć wie, dlaczego i że czekam na terapię)."Wierzę, że miałaś ciężki dzień, ale muszę to przystopować, wspierałam, jak mogłam, ale tak dalej być nie może". I że ja jej dyktuję z kim i jak ma rozmawiać... A rozmawiała z naszym wspólnym wrogiem, do którego mam uraz. Ja oczywiście się tłumaczyłam, przeprosiłam i prosiłam, ale na nic się to zdało a w pewnym momencie przestała odpisywać. Nie umiem sobie poradzić z tym odrzuceniem, już wstawianie zdjęć nie ma dla mnie radości. Chciałabym jej opowiedzieć co u mnie, poradzić się czasem, ale została pustka, chciałabym wznowić relacje nawet po takim brzydkim zakończeniu.
Kiedyś pisała "zawsze będę cię wspierać, póki żyje, nie pozwolę, żebyś się poddała, w grupie siła", "moja druga córeczka"...To po co w ogóle była ta znajomość? Czemu nie porozmawiała szczerze wcześniej, tylko jakby czekała na potknięcie, tak jakby nigdy nikt błędów nie popełnił... Jest mi bardzo ciężko każdego dnia i każdej nocy, nie tego się spodziewałam, że pierw otworzy swoje ramiona dla mnie, a później z nich wyrzuci :( nie umiem sobie poradzić i jak gdzieś jestem to myslę "stąd jej zdjęcia wysyłałam"
Ostatnio przeżyłem coś, co totalnie mnie rozbiło – straciłem bliskiego przyjaciela, który popełnił samobójstwo.
Cały czas jestem w szoku i mam ogromne poczucie winy, że nie zrobiłem więcej, nie powiedziałem czegoś, co mogło mu pomóc. Ciągle wracam do tych myśli, zastanawiając się, czy mogłem być bardziej obecnym, lepszym przyjacielem.
To wszystko strasznie mnie przytłacza – czuję się pełen smutku, złości, bezsilności, a jednocześnie czuję, jakby moje życie stanęło w miejscu. Trudno mi normalnie funkcjonować, bo te emocje są zbyt silne. Nie wiem, jak poradzić sobie z tym wszystkim i jak ruszyć do przodu, zwłaszcza z tym poczuciem winy, które ciąży na mnie codziennie. Często zastanawiam się, jak mogę znaleźć wsparcie w tym trudnym czasie. Czy terapia mogłaby mi pomóc przejść przez żałobę i ten cały emocjonalny chaos?
Jak zaakceptować tę stratę, pogodzić się z nią i żyć dalej, nie dając się przytłoczyć tym wszystkim?
Boję się, że jeśli nie poradzę sobie z tymi emocjami, mogą one doprowadzić mnie do poważniejszych kryzysów.
Zastanawiam się, czy są jakieś grupy wsparcia dla osób, które straciły bliskich w tak tragiczny sposób, bo czuję, że potrzebuję kogoś, kto zrozumie, przez co przechodzę.
Naprawdę szukam wskazówek, jak zrozumieć te uczucia i znaleźć spokój w tym chaosie, bo teraz czuję się zagubiony i przytłoczony.
Jesteśmy z żoną po ślubie od 9 lat. Około miesiąc temu dowiedziałem się, że w okresie od września 2019 do października 2023 zdradzała mnie z innym mężczyzną (kolegą z pracy, który również był w związku małżeńskim). Nie wdając się w szczegóły – uprawiali seks w każdy możliwy sposób. Z moich informacji wynika, że ich relacja opierała się wyłącznie na wzajemnym spełnianiu fantazji erotycznych.
Po zobaczeniu zdjęć, które między sobą wymieniali, i przeczytaniu kilkunastu wiadomości zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nie znam kobiety, z którą poznałem się 15 lat temu. Po tym wszystkim nie potrafię na nią spojrzeć tak jak wcześniej, mało tego – nie potrafię jej pocałować. Kiedy myślę o tym wszystkim, co razem robili, czuję do niej obrzydzenie.
Mimo wszystko w głębi serca ją kocham, ale z drugiej strony czuję obrzydzenie. Nie wiem, co mam robić. Jak zacząć rozmowę o tym z moją żoną? Mam świadomość, że życie, które znam i które dotychczas – jak się zdawało – przynosiło szczęście obojgu z nas, zmieni się całkowicie. Boję się rewolucji i tego, co będzie. Nawet nie wiem, jak mam poprowadzić tę rozmowę: o co zapytać, jak to przedstawić, od czego zacząć?
Odkąd się dowiedziałem, codziennie w głowie wizualizuję sobie scenę, jak ta rozmowa będzie wyglądała i co każde z nas powie. Zakładam każdy scenariusz, ale zakończenie jest zawsze takie samo – i tego boję się najbardziej.
