
Jak pomóc partnerce zrozumieć swoje uczucia po wyprowadzce?
Cześć,
z moją partnerką byliśmy razem przez dwa lata. Jesteśmy w sobie zakochani. Sama określa mnie jako człowieka na całe życie. Jednak uczucie ostatnio w niej przygasło do 5/10. Z tego powodu zdecydowała o wyprowadzeniu się, by nabrać dystansu i zrozumieć, czy to miłość, czy przywiązanie. Mamy dwa psy — każdy miał jednego przed spotykaniem się. Z tego powodu ustaliliśmy, że będziemy się spotykać raz w tygodniu, by psy nie cierpiały.
W jaki sposób powinienem się zachować, by moja ukochana mogła zrozumieć, że to miłość, a nie przywiązanie? Jestem pewien jej uczuć — widać tę miłość, ale ona sama nie wierzy. Jednak od rozstania, widując się, przytula się sama, łapie za rękę, całuje. Nie wiem, co robić, by nam pomóc, a nie zaszkodzić.
Przemo
Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Widzę, że przeżywasz teraz naprawdę trudny moment. To zupełnie naturalne, że czujesz się zagubiony, kiedy osoba, którą kochasz, nie jest pewna swoich uczuć. Bardzo dobrze, że szukasz wsparcia i próbujesz zrozumieć, co możesz zrobić.
To, co opisujesz - jej gesty, przytulanie, łapanie za rękę - pokazuje, że ona również jest w emocjonalnym rozdarciu. Czasem, nawet kochając, można mieć wątpliwości, a dystans, na który się zdecydowała, może być jej sposobem na uporządkowanie swoich myśli i uczuć.
Najlepsze, co możesz teraz zrobić, to być dla niej wsparciem, ale bez nacisku. Podczas Waszych spotkań z psami bądź obok, ale nie próbuj jej przekonywać do niczego. Pokaż, że jesteś tu, że Ci zależy, ale jednocześnie szanuj jej przestrzeń.
Ważne jest, byś zadbał także o siebie. Masz prawo przeżywać emocje, czuć smutek czy niepewność. Rozmowa z bliskimi lub wsparcie psychologa, czy psychoterapeuty mogą być pomocne, byś nie dusił tego wszystkiego w sobie.
Pamiętaj, że miłość to nie tylko bycie razem, ale też gotowość do zrozumienia i szanowania siebie nawzajem, nawet w trudnych chwilach.
Trzymam za Was oboje kciuki.
Justyna Bejmert
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Agnieszka Gulczyńska
To musi być dla Pana bardzo trudny czas. Wyprowadzenie się ukochanej osoby wiąże się z tęsknotą, ale w tym przypadku najgorsza wydaje się być niepewność, w jakiej Pan jest. Nie dziwi mnie, że w tej sytuacji, chciałby Pan recept i rad, jak się zachować. Każdy z nas czasem marzy o tym, że ktoś, jakiś mądry opiekun, poprowadził nas przez kryzysy i życiowe wyzwania. W każdym z nas jest kawałek małego dziecka, które w trudnych chwilach chciałoby móc liczyć na mądrego i odpowiedzialnego opiekuna. Nie wiem, niestety, jak powinien się Pan zachować, przede wszystkim dlatego, że nikt, również Pan, nie wie, co tak naprawdę przeżywa Pana była-obecna partnerka. Przywiązanie jest częścią miłości - to tak a propos Pana dylematu. W Pana opowieści najbardziej uderzające jest dla mnie to, że wydaje się Pan mało skupiać w tej niezwykle bolesnej sytuacji na samym sobie. Wydaje się Pan czekać na to, co postanowi partnerka, co sugeruje, że może borykać się Pan z problemem z utrzymaniem podmiotowości w związku. Na pewno warto porozmawiać na ten temat ze specjalistą. Tendencja do zatracania się w relacjach, zlewania z partnerem niestety nie pomaga w budowaniu dobrej relacji.

Zobacz podobne
Mąż zna swą kierowniczkę z pracy ponad 20 lat, do mnie źle o niej mówi. Ma o niej złe zdanie, że plotkara i do nikogo w pracy się nie odzywa. Dzwoni do mnie, by mnie poinformować, iż z nią idzie właśnie on do Castoramy, po jakieś kolanka do zlewu. Oczywiście powiedziałam mężowi, że to mi się nie podoba, że może wziąć innego pracownika lub iść sama przecież jest obsługa, wystarczy się zapytać....
On nic sobie z tego nie zrobił. Napomknęłam, iż kiedyś też z koleżanką z pracy łaził, kupował jej piwka i wyszła paplanina płot, że miał z nią romans. Mąż pisze mi, że kocha tylko mnie. Co mam robić, myśleć? Mi mówi co innego i robi inaczej.
Jak mam to odebrać co myśleć???? Otwarcie powiedziałam mężowi, że to mi się nie podoba
Witam, mam duży problem, zdradziłem emocjonalnie żonę (pisałem z inną kobietą), nigdy nie miałem zamiaru się z nią spotkać i Żona o tym wie (wysłała mnie na badanie wariografem), stało się tak, bo od samego początku naszego związku istnieje jeden dla mnie ogromny problem (Żona nie okazuje uczuć) i nie chodzi mi o chodzenie za mną i mówienie kocham, czy też rzucanie się na szyję, ale choćby o najmniejsze gesty typu przytulenie, gdy oglądamy razem film, danie buziaka przed snem ... Na początku związku byłem pełen zapału, jest to zdecydowanie kobieta mojego życia, starałem się, mówiłem do niej miło, tak jak serce nakazywało. Ona niestety często gasiła mój zapał oczywiście początkowo nieskutecznie ...
Był też problem ze zbliżeniami fizycznymi, nie wiedziałem dlaczego, bo nie dało się z nią o tym rozmawiać (bo ja o takich sprawach nie rozmawiam) czułem się trochę jak obcy człowiek, ale się nie poddawałem... Niestety z czasem zbyt mocno zaczęło mi brakować uczucia, nie mówię o fizyczności, dość często kłóciliśmy się przez to i słyszałem, że to się zmieni
1. Jak zamieszkamy razem 2. Po ślubie 3. Po 40-stce (bo tak powiedziała Żonie koleżanka) sytuację się napiętrzały, a ja popełniałem błędy, gdyż straciłem zaufanie Żony.
Bałem się jej powiedzieć prawdę w kilku sprawach, bo wiedziałem, że będzie długa cisza w domu i nawet nie będę się mógł przytulić, a co dopiero mowa o czymkolwiek więcej.
Wiem, że jest Ona specyficzną kobietą, po 11 latach znajomości do dziś nie widziałem jej nago. Cały czas jakby się ukrywała przede mną, a jest piękną i atrakcyjną kobietą...
Jakieś 3 lata temu zdecydowała się zrobić coś z problemem zbliżeń fizycznych, zapewne tylko i wyłącznie dlatego, że chcieliśmy mieć dziecko, co też się udało.
Nasze Szczęście zaraz będzie miało roczek, niestety cały czas nie zmieniało się nic co do okazywania uczuć, co do zbliżeń to prócz dni płodnych, gdzie słyszałem "chodź, bo trzeba ", też szału nie było .... Ja popełniłem 2 ogromne błędy, pisałem z kobietami, szczególnie z jedną i to jeszcze, kiedy Żona była w ciąży. Podobało mi się zainteresowanie ze strony tej kobiety, pytała, jak mijała mi noc, dzień, poranek ...
W ogóle się interesowała ... Dużo mnie nie było w domu, bo remontowałem dom po Żony Babci i teraz wiem, że błędem było, iż nie znalazłem do tego firmy. Zapewne wtedy nie oddalibyśmy się tak od siebie....
Gdy tylko urodziła się Córcia, zerwałem kontakt z tą kobietą. Można powiedzieć, że było wszystko w porządku.
Byliśmy pochłonięci rodzicielstwem, przez dłuższy czas nie jeździłem nic robić, aby jak najwięcej pomagać przy Córci.
Żona trochę źle znosiła początki macierzyństwa, chociaż dla mnie radziła sobie świetnie, o wiele lepiej niż ja..
Po ok. 4 miesiącach zacząłem jeździć znów remontować i pewnego dnia napisałem do kolejnej kobiety, również wiedziałem, że będzie to tylko pisanie, lecz niestety i nawet to nie powinno się zdarzyć. Żona szybko to odkryła, wtedy jeszcze dała mi szansę i ja wiedziałem, że już nigdy czegoś takiego nie zrobię, bo wystarczyła mi jedną noc (Żona poprosiła, abym spał poza domem) bez widoku Córeczki i Żony o poranku, bez kontroli w nocy czy jest dobrze przykryta, bez wstawania na karmienie jej .... Szybko pokazało mi to, co się tak naprawdę liczy ... Niestety jakiś miesiąc temu napisała do mnie kobieta, z którą pisałem przed urodzeniem się Córeczki i do końca sam nie wiem czemu, ale odpisałem. Żona to odkryła, pisała z tą kobietą, dostała od niej nasze wiadomości, zdjęcia i oczywiście zażądała rozwodu, co po części mnie nie dziwi, lecz interesuje mnie, bo cały czas się obwiniam i dochodzi już do głupich myśli czy to tylko moja wina, czy tak powinien wyglądać związek?
Bez wyrażania uczuć? Czy to może tylko ze mną jest problem ? Z góry dziękuję za odpowiedź.
